Poza przed Bogiem, poza przed ludźmi, poza przed samym sobą. I nie zdejmujemy tej maski miesiącami.
Musimy zdawać sobie sprawę, że jedynym naszym oparciem jest Bóg i że znajdujemy się w Jego rękach.
Może świat nie odrzuca samej Ewangelii, ale naszą „reklamę Boga” i „propagandę Jezusa Chrystusa”?
Na ile Bóg jest obecny w naszym życiu? Nie w kościele, czy podczas modlitwy, ale w tych wszystkich codziennych sprawach, w tym co robimy i mówimy.
Może się wydawać, że najemnik oferuje więcej. Prostsze rozwiązania, mniej komplikacji, bardziej „ludzkie” drogi. Po co iść za pasterzem, czasem po kamieniach?
Bóg spojrzał na mnie – na Ciebie – i wybrał nas. Dał drogę, zadania i łaskę. Bez tego wybrania żaden mój wybór nie miałby znaczenia.
Gdybym miała w jednym zdaniu streścić swoją wiarę – podać jej sedno, to co najważniejsze? Na co bym wskazała?
Spełnienie prośby ma zaowocować. Ma sprawić, byśmy przynosili owoc coraz obfitszy, coraz mocniej wrastali w Boga.
Mam naśladować Boga. Także w cierpieniu, bólu, upokorzeniu. Mam – tak jak Jezus – złożyć siebie w ręce Ojca.
Droga po ludzku trudna i pełna cierpienia. A jednak anioł powiedział o Maryi: „szczęśliwa”.