Mój wybór

Mój wybór – moja odpowiedzialność za skutki tego wyboru. Za to czy staję się wolnym człowiekiem, gdy służę Bogu, czy niewolnikiem, gdy służę mamonie.

„Komu lub czemu służę? Kto lub co jest moim panem?” - to pewnie pierwsze pytania, jakie nasuwają się po przeczytaniu fragmentu Ewangelii według św. Łukasza. Niewątpliwie warto je sobie zadać. Mogą rzucić nowe światło na obrane dotychczas priorytety i na to, co jest w centrum mojego życia. Ale żeby móc faktycznie stanąć w prawdzie przed samym sobą – zobaczyć jak jest naprawdę, a nie jak nam wygodniej – potrzebna jest według mnie pewna ostrożność; żeby nie spojrzeć na te pytania zbyt powierzchownie i płytko. Bo można mniej lub bardziej świadomie zacząć mijać się z prawdą lub celowo  próbować oszukać samego siebie. A to do niczego – bynajmniej dobrego - nie prowadzi.

Bo może być tak, iż z jednej strony opowiadam się za tym, że Bóg jest moim Panem, ale jednak z drugiej podporządkowuję się rzeczom materialnym - bo przecież są mi niezbędne. Może tak jest wygodniej? Po prostu próbować pogodzić jedno z drugim i znaleźć złoty środek. Nie widzę w tym nic złego, dopóki mam to pod kontrolą - jasne, pieniądze są mi potrzebne, ale to Bóg jest Jedynym Panem mojego życia i to On tu króluje. Niestety, często próbuje się postawić Boga i pieniądze na równi, co prędzej czy później wymyka się spod kontroli i koniec końców wiele obiecujący materializm bierze górę. I o ile jestem tego świadomy, o tyle mam na to wpływ; mogę wybrać – brnę dalej, albo to zmieniam. Gorzej jeśli w ogóle nie zauważam, że to już nie ja posiadam pieniądz, ale to pieniądz posiada mnie. Że jestem w stanie zrezygnować z wyższych wartości i nawet to podporządkowanie mi nie przeszkadza. Może to zaślepienie? Może po prostu celowo nie chcę tego widzieć? Stąd ostrożność w tych pytaniach wydaje mi się konieczna.

Podzieliłabym je na jeszcze inne - bez czego nie wyobrażam sobie życia? Strata czego najbardziej by mnie bolała? Co jest na moim tronie? I może, nie – jak już wybrałem. Ale – jak CHCĘ wybrać. No właśnie – „wybór” wydaje mi się słowem klucz dzisiejszego fragmentu Ewangelii. Może nawet najważniejszy przed jakim kiedykolwiek stanę. Od tego jednego mogą zależeć każde inne. I to jest cudowne, że mamy wolną wolę. Mój wybór – moja odpowiedzialność za skutki tego wyboru. Za to czy staję się wolnym człowiekiem, gdy służę Bogu, czy niewolnikiem, gdy służę mamonie.

I o tyle ten wybór ma jakieś znaczenie, o ile pozostaję mu wierny. A raczej, nie - wierny wyborowi, a wierny Panu, którego wybrałem. W sprawach własnych i cudzych; małych i dużych. Z taką samą dbałością i uwagą. I to właśnie od tych najzwyklejszych wiele zależy. Powinno się je traktować jak szansę - na kolejne, większe. Chociaż czasami ambicja może motywować do tych dużych, nawet nie przechodząc próby w małych, ale mając Boga za Pana, jesteśmy powołani do każdych; i bynajmniej waga tych spraw nie robi różnicy. Bo w najmniejszych powinniśmy dopatrywać się woli Bożej; i chyba nawet uważniej.

Może do prawdziwej i wiernej służby Bogu trzeba dojrzeć. Trzeba być gotowym na wyrzeczenia i brak akceptacji ze strony tego, co pochodzi od świata. Może właśnie to dla wielu wydaje się zbyt wymagające? W porównaniu do wymagań i oczekiwań jakie my stawiamy Bogu – to naprawdę niewiele…

Wybierz mądrze. Służ wiernie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Marzec 2024
N P W Ś C P S
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
Pobieranie... Pobieranie...