2. tydzień zwykły

Przeczytaj i rozważ


Milcz Panie, bo sługa twój mówi (1 Sm 3,3b-10.19; Ps 40; 1 Kor 6,13c-15a.17-20; J 1,41.17b; J 1,35-42)

Zacząłem pisać rozważanie. Właśnie przeczytałem pierwsze zdanie tekstu: „Samuel spał w przybytku Pańskim, gdzie znajdowała się Arka Przymierza”, gdy zadzwonił telefon. – Oglądasz dwójkę? – zapytał Józek – Nie? To włącz telewizor. Chwyciłem w rękę pilota. Zobaczyłem pustynię. Mnóstwo kamieni. – Karol de Foucauld spał w maleńkiej izdebce tuż obok Najświętszego Sakramentu – powiedział spiker.

Przypomniał mi się Samuel.

Obaj trwali tuż przy samym Bogu pośród ciemnej nocy. Obaj starali się usłyszeć Jego cichy szept. Samuel przekonał się na własnej skórze, że nie jest to łatwe. Odpowiedział dopiero na trzecie wezwanie. Wcześniej mylił głos Pana z wołaniem człowieka.

Jego odpowiedź pełna zasłuchania i pokory: Mów, bo sługa Twój słucha, przypomina mi inną biblijną odpowiedź: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. Obie odpowiedzi miały kolosalne znaczenie, pozwoliły Bogu realizować swój plan.

Ja często modlę się odwrotnie: Milcz Panie, bo sługa twój mówi. Zarzucam Boga stertą narzekań, modlitw, litanii, jak dyplomata staram się z Nim wynegocjować „lepsze warunki”. Mówię, mówię i mówię. A moje słowa, odwrotnie niż w Biblii, padają na ziemię. Ile razy już potknąłem się o marudzenie, oskarżenie czy obmowę, która wyszła z moich ust?


O bardzo pobożnym demonie (1 Sm 15,16-23; Ps 50; Hbr 4,12; Mk 2,18-22)

Twoja modlitwa nie musi być dobrym uczynkiem. Uczestnictwo w Mszy nie musi być dobrym uczynkiem. Przychodzenie na spotkania wspólnoty modlitewnej nie musi być dobrym uczynkiem. Nie chwal się tym – ranisz serce Boga.

Jak poczułbyś się, gdyby w dniu sądu Jezus podszedł do ciebie i niedbałym gestem podał ci szczegółową listę ze słowami: „To plan zajęć. Spójrz, poświęciłem Ci tyle i tyle czasu: jedna godzina w każdą niedzielę, troszkę więcej w święta i kilkanaście minut każdego dnia. Nie było w tym, co prawda uczuć, ale przecież jesteśmy OK. Byłem wierny i sumienny. Nie jesteś zadowolony?” Już widzę twe drżące usta, które zaraz wybuchną płaczem.

Jeśli w twoich pobożnych praktykach nie ma miłości, są one złe i mogą być owocem działania demona pobożności. To niestety bardzo pospolity demon. Wbrew pozorom najwięcej złych duchów Jezus wyrzucał w... świątyniach! Ten zły duch wmawia: „im więcej religijnych praktyk, tym bliżej Boga”. I żyją wśród nas osoby, które wprost nie wychodzą z kościoła i jak drutem kolczastym otaczają się litaniami, nabożeństwami, medalikami i nowennami. Tyle, że te bez miłości nie są skuteczne i stają się obrzędami magicznymi. A miłość Boga nie ma nic wspólnego z magią!

„Opór jest jak grzech wróżbiarstwa” – usłyszał Saul. Do Boga zbliżyć się można jedynie przez miłość. „Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce? Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań... Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości” – samotny Bóg zwierzał się Izajaszowi już na pierwszej stronie jego księgi.

„Czyż milsze są dla Pana całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa głosowi Pana? Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość - od tłuszczu baranów” – usłyszał Saul.

Pobożni faryzeusze modlili się siedem razy dziennie i często pościli. A jednak do nieba wchodzą przed nimi prostytutki.

Ciągle prześladuje mnie pytanie: co mógłbym jeszcze zrobić dla Pana Boga? A On odpowiada: słuchaj. Moje przykazanie zaczyna się od słów Sh’ma: słuchaj. Uwierz, że jesteś moim dzieckiem. Reszta będzie konsekwencją tej wiary. Nie pragnę krwawej ofiary. Pragnę jedynie miłosierdzia.


Nie musisz być supermanem! (1 Sm 16,1-13; Ps 89; Ef 1,17-18; Mk 2,23-28 (z dnia) lub Ef 6,10-13.18; Ps 34; J 8,31b-32; Mt 19,16-21)

Pan rzekł do Samuela: Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg.

Te czytanie to dla mnie prawdziwe trzęsienie ziemi. Sposób w jaki Pan powołuje największego króla Izraela nie mieści się w głowie. Odrzuca “siedmiu wspaniałych” synów Jessego, by wybrać zapomnianego przez ojca Dawida i wziąć go „od owczych zagród”.

Patrzymy inaczej niż Pan Bóg. Widzimy ładne buzie, zgrabne sylwetki, twarde bicepsy. A Bóg patrzy na serce. I wybiera często ludzi, których my nie wybralibyśmy za Chiny!

Gdy chciał, by cały świat dowiedział się o jego bezmiernym miłosierdziu nie wybrał żadnego supermana. Powołał rudą, piegowatą, cichutką zakonnicę. Siostra Faustyna Kowalska, która z ledwością ukończyła trzy klasy szkolne posłusznie notowała słowa Jezusa: „W starym zakonie wysyłałem proroków do ludu swego z gromami. Dziś wysyłam Ciebie do całej ludzkości z Moim miłosierdziem”. Nie rozumiejąc, dlaczego przez tak słabą osobę Bóg chce objawić prawdę o Swej miłości usłyszała: „Córko Moja, wła śnie przez taką nędzę chcę okazać moc miłosierdzia Swego”.

I co? Pan Bóg pomylił się w wyborze? Nie. Dziś miliony na całym świecie odmawiają Koronkę do Bożego miłosierdzia.

Kiedy umierała Mała Tereska z Lisieux: najbardziej popularna święta naszych czasów siostry zakonne, które z nią mieszkały załamywały ręce: I co tu o niej napisać? Taka przeciętna była...

Często w Biblii zdarzało się tak, że Pan Bóg wybierał ludzi niepozornych, niezauważanych, albo nawet wprost wyśmiewanych. On widzi nasze serca. Dostrzega to, czego nie zauważają inni.

Więc pytam nieśmiało: może i ja mam szansę?


Pan Cogito nie miał racji (1 Sm 17,32-33.37.40-51; Ps 144; Mt 4,23; Mk 3,1-6)

Złorzeczył Filistyn Dawidowi [przyzywając na pomoc] swoich bogów.

W głowie Goliata zrodziło się przekleństwo i wzgarda. Dlatego kamień z procy Dawid uderzył śmiertelne właśnie w głowę Filistyna.

Przekleństwa, obmowy, oskarżenia wracają do mnie rykoszetem. Uderzają we mnie ze zdwojoną siłą. Przegrana Filistyna zaczęła się już w chwili, gdy „przyjrzał się Dawidowi i wzgardził nim”.

Szatan wzgardził Adamem i Ewą. Nie chciał oddać pokłonu komuś słabszemu i stojącemu w hierarchii stworzeń niżej niż on sam. Wzgardził Maryją: córką śmiertelnej Ewy. Czy spodziewał się, że to Ona zostanie królową aniołów?

W świecie, który stworzył Bóg to, co drugie jest pierwsze, a to, co ostatnie najlepsze. Świat najdoskonalszego ducha, który stał się szatanem i świat najpokorniejszego z aniołów: Michała. „Michael”, znaczy w dobrej hebrajszczyźnie: „Któż jak Bóg”, ale istnieje trop, który pozwala doszukać się w tym imieniu rdzenia „Makh”, to znaczy „słaby” – pisze o. Augustyn Pelanowski – Poznanie osobistej słabości i znikomości rodzi dopiero prawdziwą cześć dla Boga.

Świat wzgardził Jezusem oddalonym w Ogrójcu „na odległość kamienia”. Czy spodziewał się, że ten umęczony, przerażony człowiek odkupi świat?

„Niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda, dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają” – z podniesionym czołem wołał Pan Cogito Herberta.

Nie miał racji. Oni przegrają.

Odwrotnie niż we wspomnianym wierszu, Dawid szedł „na kolanach wśród tych, co wyprostowani”. Szedł między szpalerem dumnych, kpiących Filistynów. Wiedział, że jedyną jego siłą jest moc Boża. Dlatego wygrał.

Pogarda jest początkiem klęski.


Zazdrrrrość (1 Sm 18,6-9;19,1-7; Ps 56; Mt 4,23; Mk 3,7-12)

A Saul bardzo się rozgniewał, bo nie podobały mu się te słowa. Mówił: Dawidowi przyznały dziesiątki tysięcy, a mnie tylko tysiące. Brak mu tylko królowania.

Zazdrość. Mechanizm, który doprowadzał do wielu biblijnych tragedii. Kain zabijający Abla, Józef wrzucony do mrocznej studni przez braci, którzy pamiętając jego prorocze sny podobnie jak Saul z dzisiejszego czytania syczeli: Brak mu tylko królowania!

Zazdrość starszego brata syna marnotrawnego. Wracał zapracowany z pola, nigdy nie przekroczył rozkazu, nie łamał zakazów. W ludzkich oczach uchodził za „porządnego” i z pewnością na jego grób padłyby słowa „to był dobry człowiek”. A jednak jak najemnik... zapracowywał na miłość.

To chyba mechanizm powstania zazdrości. Osoba kochana nie musi udowadniać wszystkim dokoła swojej wartości.

Saul od początku starał się zapracować na miłość ojca. Gdy tylko zginęły jego osły natychmiast ruszył, by je odnaleźć. Chciał być użyteczny, doceniony, pochwalony. Nieoczekiwanie dla wszystkich został królem. I nagle na jego oczach pojawił się ktoś, kto miał mu odebrać koronę. W jego sercu zrodziło się mordercze uczucie. Nie potrafił jak Hiob zawołać: Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!

Widzę to w swoim życiu: byłem często obdarowany, ale szybko zapominałem o tej łasce i chwałę przypisywałem sobie. Traktowałem dar jako swoją zasługę, na którą musiałem ciężko zapracować.

Zazdrość to piekielna cecha. Co ciekawe, imię Saul zapisuje się tymi samymi literami jak słowo Szeol, otchłań. Zazdrość jest nieprzejednana jak Szeol.

Jak jej uniknąć?

„Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie” – przypomina św. Paweł.


Jaskiniowcy (1 Sm 24,3-21; Ps 57; J 15,16; Mk 3,13-19)

I przybył Saul do pewnych zagród owczych przy drodze. Była tam jaskinia, do której wszedł, by okryć sobie nogi, Dawid zaś znajdował się wraz ze swymi ludźmi w głębi jaskini.

Uciekający przed płonącym z zazdrości Saulem Dawid ukrył się z przyjaciółmi w głębi jaskini Engaddi. Nagle do jej wnętrza wszedł jakiś człowiek. W mroku Dawid rozpoznał swego prześladowcę. Był na wyciągnięcie ręki, łatwo wpadł w pułapkę.

Saul „wszedł, by okryć sobie nogi”. To biblijna metafora... załatwienia czynności fizjologicznych. Czytelny biblijny symbol. Nie trzeba go komentować. Pogarda Saula sięgnęła tak daleko. Każdy z nas przeżył chwile, gdy został obrzucony nieczystościami i zmieszany z błotem. „Olewam cię” – kpią do dziś szydercy.

Saul wszedł do jaskini. – Niebo oddało go w nasze ręce – cieszyli się uciekinierzy. I wtedy Dawid wykonał szalony gest. Przebaczył.

Nie zabił Saula, odciął tylko część jego płaszcza. Dlaczego? Może wyjaśnienie znajduje się już w pierwszym zdaniu? Cała ta dramatyczna historia rozegrała się, gdy Saul przybył do „do pewnych zagród owczych przy drodze”. Dawid był pastuszkiem i jak mówi psalm był zabrany właśnie „od owczych zagród”. Może w mroku wilgotnej jaskini przypomniał sobie skąd wyszedł i komu zawdzięcza wybranie? Prorok Daniel doświadczył Bożej pomocy na dnie jaskini. Przeżywający ogromne duchowe rozdarcie Dawid decyduje się na przebaczenie w podobnych okolicznościach.

Rozcięta połowa płaszcza. Jakby żywcem wyjęta z Jezusowej opowieści.

Czytanie kończy się tym, że Saul nazywa Dawida swoim... synem.

„Przebaczenie jest większą rzeczą, niż stworzenie świata, bo by stworzyć świat Bóg nie musiał stać się człowiekiem, a by przebaczyć musiał” – woła stary midrasz.


Zbuduj nowy dom (2 Sm 1,1-4.11-12.19.23-27; Ps 80; Dz 16,14b; Mk 3,20-21 (z dnia) lub 1 Kor 1,26-31; Ps 131; Mt 5,3; Mt 13,44-46)

Tu w tym miejscu stał dom. Piękny, z grubych bali – góral Józef Broda pokazuje dłonią ziemię – I w pewnym momencie wszystko spłonęło. Dwadzieścia lat temu. I mogę z pełną świadomością powiedzieć, że doświadczyłem łaski: że nie było miejsca na przekleństwo ludzi, którzy się do tego przyczynili. Nie było przekleństwa! Pamiętam jak zobaczyłem zgliszcza, wziąłem potężny oddech i powiedziałem: „Boże, z Twoją pomocą zbuduję nowy dom”. Co się wówczas okazało? Że ja bardzo bałem się o moją żonę, a ona... bała się o mnie. Bała się, jak ja to wytrzymam, a ja bałem się, że ona się rozleci, bo nasz Matyjasz miał zaledwie kilka miesięcy. Żona cudem ocalała.

Co dorosły robi z brakiem przebaczenia? Siedzi, rozmyśla, gromadzi, rozpamiętuje, pielęgnuje. Hoduje wściekłość, złość, nienawiść, Mówi, że nie może zapomnieć, bo często nie chce zapomnieć! A co robią dzieci? One często poleją się nawet do krwi, ale za chwilkę gonią razem po łące, bawią się. Uczmy się od nich! Nie rozpamiętujmy zła. Po spaleniu domu nie wniosłem sprawy do sądu, nie chciałem żadnych odszkodowań. Nie chcę mówić: to ten czy tamten. Prosiłem sąd o wycofanie wszystkich spraw. Nie było to łatwe. Nie chciałem nawet przez rok uczyć dzieci, by tego mojego smutku nie przerzucać na nich. Ale doznałem łaski z nieba. Zostawiłem to! Zbudowałem nowy dom.

Saul zginął. „Zazdrość i gniew skracają dni” – wyjaśnia Syrach (Syr 30, 24). „Dawid schwyciwszy swe szaty, rozdarł je: O Izraelu, twa chwała na wyżynach zabita. Jakże padli bohaterowie? Saul i Jonatan, kochający się i mili przyjaciele, za życia i w śmierci nie są rozdzieleni. Byli oni bystrzejsi od orłów, dzielniejsi od lwów. O, płaczcie nad Saulem, córki izraelskie”.

Aż nie chce się wierzyć, że Dawid rozpaczał tak nad człowiekiem, który dyszał żądzą zemsty i ścigał go po całym kraju.

To prawdziwe, głębokie przebaczenie. Nie frazes.
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Marzec 2024
N P W Ś C P S
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
Pobieranie... Pobieranie...