Matka Kościoła

Święto Maryi, Matki Kościoła, obchodzone w poniedziałek po uroczystości Zesłania Ducha Świętego, zostało wprowadzone do polskiego kalendarza liturgicznego 4 maja 1971 r. przez Episkopat Polski - za zgodą Pawła VI. Dzień ten został wybrany dlatego, że Zesłanie Ducha Świętego było początkiem działalności Kościoła.

Tę interwencję Maryi tak komentuje Jan Paweł II: "Jest to więc pośrednictwo: Maryja staje pomiędzy swym Synem a ludźmi w sytuacji ich braków, niedostatków i cierpień. Staje czyli pośredniczy, nie jako obca, lecz ze stanowiska Matki, świadoma, że jako Matka może - lub nawet więcej: prawo - powiedzieć Synowi o potrzebach ludzi. Jej pośrednictwo ma więc charakter wstawienniczy: Maryja się za ludźmi" (RM 21). Pośrednictwo Maryi nie umniejsza jednak "tego jedynego pośrednictwa Chrystusa, lecz ukazuje Jego moc, ponieważ Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi (1 Tm 2,5-6). Od tego jedynego pośrednictwa całkowicie jest zależne pośrednictwo Maryi" (KK 60). Właśnie w takim znaczeniu wydarzenie w Kanie Galilejskiej jest jakby zapowiedzią pośrednictwa Maryi, które skierowane jest do Chrystusa, a zarazem zmierza do objawienia Jego zbawczej mocy.
Ojciec Święty podkreśla, że Maryja pośredniczy jako Matka; Jej pośrednictwo ma charakter wstawienniczy, tj. modlitewny, błagalny. Jej pośrednictwo nie umniejsza jedynego pośrednictwa Jezusa, ponieważ jest od Niego całkowicie zależne. W wołaniu wiernych, zanoszonym do Matki Jezusa: "Módl się za nami" - wyraża się wiara w takie właśnie pośrednictwo.

Kerygmat Kany

Wydarzenie w Kanie Galilejskiej napełnia radością i nadzieją, ale również stawia wymagania.
Najpierw napełnia radością i nadzieją. Obraz Kany - to obraz Kościoła; w centrum tego Kościoła jest Jezus dokonujący znaku, wokół Niego są uczniowie - pierwociny i filary Kościoła. Uczta weselna jest obrazem eklezjalnym. W tym Kościele blisko Jezusa i Jego uczniów jest Maryja - Matka prosząca. Uczestniczy Ona w zwykłej ludzkiej radości i przyczynia się do niej. Wstawia się do swego Syna za wszystkich uczestników wesela, dla wszystkich bowiem brakło wina. Chrystus nie odmawia prośbie swej Matki. Ile w tym obrazie nadziei! Mamy Matkę, która ma czujne i dobre oczy, jak Jej Syn; złote i wrażliwe serce jak On: ręce skłonne do pomocy, jak Jego ręce łamiące chleb głodnym, dotykające chorych. Jest się więc z czego cieszyć. Ale nie wystarczy się tylko cieszyć. Tu bardziej niż gdzie indziej należy z naciskiem przypomnieć złotą regułę kultu maryjnego: prawdziwa pobożność maryjna nie polega na przemijającym uczuciu, lecz na wierze, synowskiej miłości i na naśladowaniu.

Naśladowanie... Pewien misjonarz pracujący w Afryce Południowej opowiada: jechał kiedyś pociągiem i odmawiał brewiarz, w brewiarzu miał kolorowy obrazek Matki Bożej. Murzyn przyglądał się od pewnego czasu temu obrazkowi. Zaciekawiony obrazkiem, przerwał misjonarzowi modlitwę i zapytał: "Kto to jest? Twoja siostra?" - Nie "Narzeczona?" - Nie. "Któż to więc jest?" - Moja Matka - odparł misjonarz. Czarny popatrzył na obrazek, na misjonarza i z przekonaniem powiedział: "Toś ty nic do Niej nie podobny". Na najbliższym przystanku Murzyn wysiadł; misjonarz zaczął się zastanawiać, w czym nie jest do Niej podobny. Zróbmy rachunek sumienia. Moje oczy- czy mają w sobie coś z dobrych oczu Maryi i Jej miłosiernego Syna? Moje serce - czy ma coś z wrażliwości serca Maryi i Jej Syna? Moje ręce - czy potrafią trudzić się dla innych? Czy potrafię dojrzeć najdrobniejsze potrzeby braci, współczuć im i pomagać? Czy potrafię to czynić dyskretnie, nie czekając na oklaski? Jaka jest moja obecność wśród ludzi? Konsumpcyjna, czy służebna? Czy mam w sobie coś z maryjnej proegzystencji?

Poznaliśmy tu szczególny rys Maryi: sprawiać innym zwykłą, prostą radość: być dla innych przyczyną radości, pocieszycielką w strapieniu. Jest to rys bardzo Boży i bardzo Chrystusowy. Św. Paweł w pozdrowieniu Drugiego Listu do Koryntian pisze: "Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy. Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce pociechą, której doznajemy od Boga. Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy" (2 Kor 1,3-5). Bóg jest tym, który nas pociesza; od Chrystusa również doznajemy pociechy. Ewangelie nas uczą, że narodziny Jezusa, Jego słowa i czyny sprawiły ludziom radość (Mt 2,10; 13,20; Łk 2, 10); Słusznie Erazm z Rotterdamu powiedział o Jezusie: "Chrystus - ten uweselający wszystkich". W tej wielkiej Bożej tradycji pocieszania trzeba umieścić również Maryję, Pocieszycielkę strapionych. Bóg pocieszający... Chrystus rozdający radość... Matka Jezusa, Przyczyna naszej radości... Dojrzeć smutek drugiego człowieka, odczytać z jego oczu i dzielić się tą bardzo zwykłą codzienną radością - to czyn Boży, Chrystusowy, maryjny, ewangeliczny. A może to nawet szczyt subtelności chrześcijańskiej. Czy mam coś z tej subtelności maryjnej? Czy się nauczyłem tego w Jej szkole? Są takie dni i czasy w ciągu roku, gdy Kościół nam przypomina o tej zwykłej dobroci: św. Mikołaj, gwiazdka, imieniny, narodziny, jubileusze... Tak niewiele kosztuje, a tyle daje radości.

 

"Madonno, wstaw się u Boga
I błagaj Go,
Aby nas przemienił."
(R. Brandstaetter)

 

 

 

 

 

Artykuł pochodzi ze strony: http://www.kielce.opoka.org.pl/czytelnia/?w=510

 

 

 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...