6. Niedziela Wielkanocna B

Sześć homilii

Nazwałem was przyjaciółmi

 

ks. Antoni Dunajski

W znanej baśni Saint–Exupery’ego «Mały Książę» główny bohater, poszukując przyjaciół, spotyka lisa. Dowiaduje się od niego, że prawdziwa przyjaźń wymaga „oswojenia”, a „oswoić”, to znaczy „stworzyć więzy”. W naszym popularnym rozumieniu oswojenie polega na jakimś przyzwyczajeniu się do siebie. W praktyce prowadzi to do spowszednienia wzajemnych międzyosobowych relacji tak dalece, że im bardziej ludzie się ze sobą „oswoją”, tym mniejszą zwracają na siebie uwagę. Może dlatego ewangeliczne przesłanie Chrystusa: „nazwałem was przyjaciółmi” nie robi już na nas większego wrażenia i powtarzamy je tak, jak zwyczajny slogan. A przecież jest to istotny element, a zarazem praktyczna konsekwencja Radosnej Nowiny, że „Bóg jest miłością”, a każda prawdziwa miłość „jest z Boga” (1 J 4,7-8), w Nim ma swoje źródło.

Święty Jan Apostoł pisze wprost, iż „W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu” (1 J 4,9). Dzięki tej miłości zostaliśmy „przyjaciółmi” Chrystusa, zostaliśmy przez Niego „oswojeni”. Ale nie w tym znaczeniu, że Chrystus się do nas przyzwyczaił, i myśmy się już zdążyli przyzwyczaić do Chrystusa i Jego Kościoła. To „oswojenie” ma swój znacznie głębszy wymiar. Chrystus „oswoił” nas w ten sposób, że każdego z nas z osobna uczynił „swoim”, kimś jedynym i niepowtarzalnym, kimś specjalnie „wybranym”.

Do Małego Księcia lis mówi: „jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie”. Zauważmy, że właśnie coś takiego stało się w dniu naszego chrztu. Zostaliśmy przez Chrystusa „oswojeni”. To do każdego z nas z osobna odnoszą się słowa Chrystusa: „Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał”. My także, choć w naszym imieniu uczynili to za nas rodzice i chrzestni, uznaliśmy wówczas Chrystusa „swoim” Panem i Zbawicielem z własnego wyboru, a potem rok za rokiem doświadczaliśmy, że właśnie w Nim „mamy Przyjaciela, który bardzo kocha”– jak śpiewa młodzież w popularnej religijnej piosence.

W naszych czysto ludzkich relacjach takie „oswojenie” się z jedną osobą utrudnia oswajanie się z innymi osobami. Bóg takich kłopotów nie ma. „Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, który się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,13), kto jest gotów uznać w Nim „swojego” Boga. Dlatego w czasach apostolskich uznano, że nie ma przeszkód, aby chrzcić także pogan, skoro również na nich został wylany „Dar Ducha Świętego”. Kochając kogoś w sposób szczególny, „po imieniu”, jako kogoś jedynego na świecie, Bóg nie musi innych kochać mniej. Wręcz przeciwnie. Tych „innych” Bóg kocha właśnie dla nas, abyśmy my się wzajemnie miłowali.

Przedstawiając mi drugiego człowieka jako kogoś umiłowanego przez Boga, jako Swojego brata lub siostrę, Chrystus każe mi patrzeć na „innych” w kategoriach bardzo rodzinnych. W Kościele Jezusa Chrystusa ci inni, to po prostu moi krewni, których „oswoił” Bóg. Z tego wypływa również zobowiązanie, abyśmy ewangelizując, głosząc innym Chrystusa, przedstawiali Go jako „swojego” Boga, jako swojego Zbawcę i swojego Przyjaciela, jako Tego, którego miłości i mocy doświadczyliśmy osobiście.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...