20. Niedziela zwykła (A)

Sześć homilii

Potęga wiary

Piotr Blachowski

W naszych czasach chętniej zajmujemy się problemami obcych niż swoją własną rodziną, krewnymi czy znajomymi, gdyż obce problemy można o wiele łatwiej zrozumieć i zaakceptować niż własne. W gruncie rzeczy jednak każda pomoc udzielona natychmiast ma nieocenioną wartość, niezależnie od stopnia pokrewieństwa i więzi z osobą, która pomocy potrzebuje.

Czy stać nas na bezinteresowną pomoc tym, którzy jej potrzebują, a nie mają na tyle odwagi, by o nią poprosić? Dla wielu z nas to problem nie tylko fizyczny, ale i emocjonalny, gdyż słowa, które nieraz do nas dochodzą, czasami brzmią odpychająco, a czasami wręcz wrogo. A jednak są tacy, którzy potrafią przełamać barierę wstydu, barierę emocji, wyciągając dłoń po pomoc i z pomocą. Nasze społeczeństwo dzieli się na trzy grupy: pierwsza to ta, która pomocy potrzebowała, druga – która pomocy potrzebuje i trzecia, która jej będzie potrzebowała, przy czym nie chodzi tutaj tylko o pomoc materialną, ale także psychologiczną, duchową, specjalistyczną oraz medyczną. Jakiejkolwiek udzielimy, zawsze będziemy odczuwać satysfakcję.

Izajasz, cytując słowa Pana, daje nam radę: „Tak mówi Pan: «Zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości, bo moje zbawienie już wnet nadejdzie i moja sprawiedliwość ma się objawić.” (Iz 56,1). Jak my mamy to zrozumieć? Otóż wspomagajmy się wzajemnie zgodnie z prawem, jakie nas obowiązuje, jednakże miejmy na uwadze, iż każda pomoc to przyczynek do Zbawienia, do wejścia w sprawiedliwość Pańską, w Jego Miłość, w Jego Miłosierdzie. Pomagając innym, sami sobie pomagamy, służąc innym – Bogu służymy.

To właśnie ma na myśli święty Paweł, mówiąc do pogan „chlubię się posługiwaniem swoim w tej nadziei, że może pobudzę do współzawodnictwa swoich rodaków i przynajmniej niektórych z nich doprowadzę do zbawienia.” (Rz 11,14). A zatem posługuje poganom z wiarą, że Bóg wykorzysta jego posługę również dla dobra tych, którzy w Niego nie uwierzyli.

Na koniec słyszymy przypowieść o kobiecie kananejskiej, której odwaga i niezachwiana wiara, a zarazem przeświadczenie o słuszności prośby, są godne naśladowania. By pomóc swemu dziecku, z matczynej miłości godzi się na największe poniżenie. Jej córka prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy z bezgranicznej ofiary matki, która jest gotowa poświęcić wszystko, aby uwolnić swe dziecko z jarzma zależności od złego. Miłość matki do dziecka sprawia cud. Pan Jezus mówi; „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie jak chcesz!” (Mt15, 28). Oto cud miłości.

Poruszony problem jest ponadczasowy. Swoi, obojętnie czy chodzi o własną rodzinę czy dalszych krewnych, mają zawsze pierwszeństwo. Potem przychodzi kolej na potrzeby obcych. Kobieta kananejska z pewnością to rozumiała. Jednak dla Boga najważniejszy jest człowiek, jego miłość i wiara. Ta pogańska kobieta doświadczyła łaskawości Pana, bo dała dowód wiary i nadziei umotywowanej miłością do dziecka. Bądźmy więc ludźmi, którzy w udzielaniu pomocy nie robią żadnych różnic i nie stwarzają barier.

MARYJO, MATKO WSZYSTKICH LUDZI, spraw, abyśmy uznawszy swoje wspólne pochodzenie i wspólne przeznaczenie odnosili się do siebie z szacunkiem i pomagali sobie nawzajem.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Marzec 2024
N P W Ś C P S
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
Pobieranie... Pobieranie...