Sześć homilii
Piotr Blachowski
Lubimy uczestniczyć w przyjęciach, być częstowanymi smakołykami, dobrze się bawić przy dobrej muzyce. Jedynym minusem jest to, że przyjęcia mają dwie cechy: po pierwsze nie zdarzają się codziennie, po drugie wymagają od nas innego zachowania, innego ubrania, innego nastroju. Chociaż czasami bywa tak, że mimo zaproszenia, nie zawsze mamy na nie ochotę z różnych względów.
Ale każdy z nas powinien mieć określoną hierarchię wartości i zachowywać ją w momencie, gdy staje przed wyborem pomiędzy różnymi możliwościami i propozycjami, które mu się nadarzają, a Bożym zaproszeniem. Przed Bogiem nie musimy się krygować, udawać, ponieważ Bóg doskonale nas zna i przed Nim nic się nie ukryje. Ale zadbać powinniśmy o nasz odświętny strój, którym ma być nasza dusza, nasza wiara, nasza miłość do Boga, nasza miłość do bliźniego – nie tylko z rodziny, ale także tego, którego znamy jedynie z widzenia. Ów odświętny strój, który mamy przyoblec w chwili spotkania z Panem, tworzymy od narodzin aż po śmierć.
Teraz poprzez analogię do przyjęć weselnych, w których uczestniczyliśmy lub na które nas nie zaproszono, przypatrzmy się, jak Pan Jezus mówi o Sobie, czyniąc to w trzeciej osobie, bo taka jest specyfika przypowieści. Mówiąc o królu zapraszającym na ucztę weselną swego syna, przekazuje nam Prawdę o Królestwie Bożym, Prawdę, którą On sam przyniósł na świat. Królem jest Bóg, ucztą – zbawienie, jakie przyniósł człowiekowi Syn Boży, sługami zaś są prorocy i apostołowie. Zaproszonymi, którzy odmawiają przyjścia na ucztę lub źle się obchodzą ze sługami, są wszyscy, którzy odrzucają Jezusa. Niczego od nich nie żądano, wszystko im zostało dane z dobroci i najwyższej szczodrobliwości. Jednak oni nie chcieli z tego skorzystać, bo inne sprawy uznali za ważniejsze.
Odrzucając zaproszenie, odrzucili miłość Boga. Podobnie do nich zachowuje się człowiek, który jest przekonany, że nie potrzebuje zbawienia, człowiek zanurzony w sprawy doczesne, który uważa, że czas poświęcony Bogu i życiu wiecznemu to czas stracony. Bóg jednak nie przestaje ponawiać swego zaproszenia. Kiedy jedni odmawiają, inni zostają zaproszeni na ich miejsce. Ale być wezwanym i przyjść na gody, nie oznacza jeszcze ostatecznego zbawienia. Trzeba mieć strój weselny, by nie zostać wyrzuconym „na zewnątrz w ciemności”. Prawdą jest, że tę „szatę” – bardziej wewnętrzną niż zewnętrzną – daje sam Bóg, Sprawca łaski i wszelkiego dobra w duszy ludzkiej, ale każdy zaproszony musi powiedzieć „tak” Panu, musi przyjąć Jego prawo i odpowiedzieć w pełni na wymagania życia chrześcijańskiego. Czy jest w nas gotowość do przyjęcia „stroju weselnego”? Bo tak naprawdę, to ta gotowość lub „zgrzytanie zębami” zależy od każdego osobiście. Rozważając z największą pokorą dzisiejsze Słowo Boże, bądźmy dobrej myśli i przyjmujmy już teraz zaproszenie Pana do „Uczty Eucharystycznej”.
MATKO RÓŻAŃCOWA – dopomóż nam wyzbyć się próżnych i złych wymówek i spraw, abyśmy często i nabożnie uczestniczyli w uczcie, która posila nas wewnętrznie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |