Dlaczego ślub kościelny

Religijną sytuację miłości małżeńskiej spróbuję naszkicować na tle ogólniejszym. Zwrócę najpierw uwagę na to, jak dalece dobro, które czynimy i którym żyjemy, może być dwuznaczne. Sądzę, że w świetle zaproponowanego opisu sens sakramentu małżeństwa ukaże się nam niejako automatycznie.

Spróbujmy w tej optyce spojrzeć na sakrament małżeństwa. Miłość, jaką wiążą się na zawsze mężczyzna i kobieta, jest czymś tak wielkim i świętym, że właśnie ona — według zamiaru Stwórcy — jest naturalną przestrzenią, w której ma się rodzić i wychowywać każdy człowiek na ten świat przychodzący. Czyżby i ta miłość miała swoje dwuznaczności? W naszym szablonowym myśleniu o małżeństwie bardzo eksponuje się moment, że miłość powszednieje oraz że jest wystawiona na próby, jako że każde życie człowiecze ma swoje dole i niedole. Mniej natomiast mówi się o tym, że nawet najlepsza miłość ma w sobie elementy moralnie podejrzane.

Istnieje u św. Pawła pewne stwierdzenie na ten temat, ukrywane wstydliwie nawet w Kościele, brane całkiem niesłusznie za wyraz Pawłowej nieufności i niechęci wobec małżeństwa. Nigdy jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś przypominał te słowa podczas liturgii małżeńskiej. Chodzi o znany skądinąd fragment z Listu do Koryntian:

Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi (1 Kor 7, 32-34).


Czy słowa te nie obrażają tych wszystkich, którzy z własnego doświadczenia znają miłość małżeńską jako wielką i jasną przygodę duchową całego życia? A może pisał je jakiś inny Paweł, nie ten, który w Liście do Efezjan tak pięknie wyjaśnił, że miłość małżonków jest uczestnictwem w miłości, jaka łączy samego Chrystusa z Kościołem?

Otóż właśnie to: my prawie nie chcemy o tym myśleć, że nawet wielka i wspaniała miłość małżeńska miewa swoje dwuznaczności. Nie chodzi o to, żeby miała przeszkadzać w modlitwie czy w ogóle w życiu religijnym, choć i to może się zdarzyć. Od Boga istotnie odwodzi egoizm, hamowanie ogólnoludzkiego krwiobiegu miłości. Otóż nawet w bardzo udanej miłości małżeńskiej zdarzają się elementy egoizmu we dwoje czy zgoła egoizm całkiem w pojedynkę. A że zdarzyć się może i tak, iż sama miłość się marnuje i rozpływa gdzieś między palcami - chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Myślących inaczej wystarczy odesłać do roczników statystycznych.

I tu nasuwa się nam odpowiedź na pytanie: dlaczego ślub w kościele? Miłość, którą postanowili dla siebie na zawsze on i ona, jest po prostu warta tego, aby ją przedstawić Chrystusowi i otworzyć na Jego przemieniającą moc.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...