Bóg pisze mój biznes plan

O dziennikarstwie na klęczkach, uzdrowieniach w Manoppello i o powrocie oblicza Boga z Paulem Badde rozmawia Jacek Dziedzina.

A Ty kiedy padłeś po raz pierwszy?

– To była cała seria nawróceń. Zacząłem swoją karierę w piśmie satyrycznym, całkowicie przeciwnym Kościołowi. Ale miałem piątkę dzieci, a jedno z nich umarło. I każde narodziny kolejnego dziecka były kolejnym nawróceniem dla mnie. W każdą niedzielę chodziłem do kościoła. Pomyślałem sobie, że nie mogę zostawić moich dzieci samych z pytaniami, z którymi zostawili mnie moi rodzice.

Jak w ogóle trafiłeś do Manoppello?

– To długa historia, zaczęła się tak naprawdę od Medjugorie. Tam ktoś opowiedział mi historię o objawieniach w Guadalupe. Słuchałem tego z zapartym tchem. Myślałem sobie: mam ponad 50 lat, jestem katolikiem, dziennikarzem, właśnie usłyszałem najpiękniejszą historię w życiu, tylko dlaczego tak późno? To była Wielkanoc 1999 roku. Wróciłem do Niemiec, pojechałem do Monachium. Poszedłem do redaktora naczelnego i mówię: „Słuchaj, zbliża się 2000 rok, musimy napisać o czymś prawdziwym, mam pomysł na genialny temat – Guadalupe”. A to był czas, kiedy gazeta miała kłopoty finansowe, spadała sprzedaż. Ale, ku mojemu zdumieniu, szef powiedział: „OK, jedź do Meksyku”. I wszystko już miałem załatwione, bilet kupiony, aż tu nagle pewnego dnia telefon: „Jesteś zwolniony, gazeta upadła, musisz oddać bilety”. Ja na to, że nie ma mowy, zapłacę za nie. I poleciałem na własny rachunek. A zamiast artykułu napisałem książkę. Wracam z Meksyku i dostaję telefon z „Die Welt” z propozycją pracy. Odmówiłem, tłumacząc się książką. Kusili dalej: „Mów, gdzie chcesz pracować – Londyn, Paryż, może Jerozolima”. Miałem 51 lat. Normalnie dziennikarz w Niemczech w tym wieku jest już poza boiskiem. A oni proponują mi pracę korespondenta zagranicznego. Po dwóch latach pracy w Jerozolimie zostałem wysłany do Rzymu, to był 2002 rok. Postawiłem warunek, że muszę mieć jakieś trzy miesiące na nauczenie się języka włoskiego. Nie znałem ani słowa, a musiałem zacząć pracę natychmiast!

A jak to się ma do Manoppello?

– Ponieważ z mową było początkowo kiepsko, zacząłem większą uwagę zwracać na obrazy. I ta wrażliwość na obraz chyba też otworzyła mnie na wizerunek z Manoppello. Wiem, że to była łaska, niewytłumaczalna. Mówię o tym całym ciągu wydarzeń, bo one uświadomiły mi, że jeśli jest jakiś biznesplan w moim życiu, to jest on poza mną, nie ja go projektuję. Realizuję tylko plan, który Bóg daje mi do rąk.

I Ty, i siostra Blandina Paschalis twierdzicie, że wizerunek z Manoppello idealnie odpowiada twarzy z Całunu Turyńskiego.

– Tak, ale płótno z Manoppello pokazuje twarz Syna Bożego dużo wyraźniej, niż można ją rozpoznać na Całunie Turyńskim, który jest tylko cieniem w porównaniu z twarzą z Manoppello. Na Całunie Turyńskim można odkryć wiele szczegółów z Jego męki. Na całunie z Manoppello widać, że zmartwychwstanie Jezusa jest faktem i że śmierć jest tylko cieniem tego zwycięstwa.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...