23.12.2010
Jak można się dziwić, kiedy wydarza się coś, czego usilnie pragniemy? Jak można być zaskoczonym, gdy staje się coś, na co czekam? A jednak ciągle się nam to przytrafia, jak im, Izraelitom. Bóg przychodzi nagle, choć oczekiwany i upragniony: „potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie”.
Już nawet nie chodzi o jakąś wewnętrzną hipokryzję – niedowierzanie prawdom, które ustami wyznajemy. Ani nawet o powszechne uczucie zadziwienia– jak ten czas leci, że znów są święta. Przychodzi mi na myśl coś o wiele bardziej podstawowego: działanie Boga przewyższa to, czego się po Nim spodziewamy. I nawet gdybyśmy sobie wymyślili najidealniejszy świat, raj, spełnienie najskrytszych oczekiwań – to, co czyni Bóg, okazuje się większe, mocniejsze, głębsze.
Ten, na którego czekamy, jest Bogiem. Nawet najintensywniejsze duchowe przygotowania, największe wysiłki, sposoby sprawdzone od wieków – nie odbiorą nam radości z zaskoczenia.
Rachunek sumienia
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka