Spotkanie w Wigilijną noc

Przysłuchuję się góralskim nutom „Hej malućki, malućki, jako rynkawicka…”, które grają na chwałę Boża i wiem, że w tę mroźną noc stoi Pan Bóg u drzwi naszych serc i puka cichutko, delikatnie, szuka schronienia…

Cicho, ciemno, pustka, tylko pojedyncze postacie majaczą w oddali. Twarz smaga mróz i owija lekki wiaterek, skrzypiący śnieg pod nogami lśni w blasku księżyca obwieszczając tę jedyną niepowtarzalną wyczekiwaną Wigilijną noc.

W Wigilijny poranek gospodyni przedziera się przez zaspy na Mszą roratnią. W tym czasie dzieci zrywają się z łóżek z przeczuciem, że ten dzień jest dniem wyjątkowym, oczekiwanym przez cały rok. Wg. polskiej tradycji tej nocy będą dziać się cuda. Skromne śniadanie, ostatnie porządki, ubieranie choinki i moc zapachów unoszących się w kuchni, by wraz z pierwszą gwiazdką na niebie zasiąść do stołu. Pamiętam, jak wyglądałam jako dziecko niecierpliwie przez okno usiłując dostrzec tą pierwszą gwiazdkę. Czasami pojawiała się pierwsza, druga, kolejna, a my nadal nie zasiadaliśmy do stołu. Czekaliśmy, czekaliśmy na niezmierną ważną osobę, na ojca wracającego z pracy.

Gospodyni tego dnia przygotowuje Wieczerzę Wigilijną. Nie we wszystkich domach pojawia się na stole 12 potraw. Jednak sedno tego czasu, to nie prezenty, nie te 12 potraw, lecz coś o wiele więcej… Przez cały Adwent przygotowywaliśmy się na spotkanie. No właśnie, z kimże jest to spotkanie?

Z całą pewnością spotykamy się w rodzinie przy wigilijnym stole. Wymarzona sytuacja to spotkanie całej rodziny, bez waśni, bez uraz, bez dumy i pychy, która sprawia, że matka i córka spędzają święta osobno. A jeśli jest inaczej? Czy aby na pewno obchodzimy wówczas święta, czy może pogrążamy się w smutku i utwierdzamy w swojej dumie?

Na wigilijnym stole kładzie się dodatkowe puste nakrycie. Przeznaczone jest ono dla osoby samotnej, głodnej, która może tego dnia zapukać do naszych drzwi. Tylko my w rzeczywistości robimy coś w kierunku tego drobnego gestu miłosierdzia? Przyszło nam do głowy kiedyś zaprosić bezdomnego na taką wieczerzę? Ileż razy wzdrygamy się na ich widok, mijamy obojętnie, albo dajemy parę groszy dla zagłuszenia sumienia. Czy zainteresowaliśmy się kiedykolwiek ich historią, tym co czują, kim byli, kim chcieliby być? Czy nie zdarzyło się nam wykorzystać osoby biednej, samotnej, zrozpaczonej dla własnych celów? Czy pamiętamy o samotnej sąsiadce, wdowie i innych osobach, które spędzą te święta same?

Najważniejszym momentem Wieczerzy Wigilijnej jest Słowo Boże i dzielenie się opłatkiem. Ilu z nas mechanicznie składa życzenia i nie pamięta czym tak naprawdę się dzieli? Zastanawiam się, czym byłaby ta Wieczerza bez Słowa Bożego i dzielenia się opłatkiem złożonym na sianku. Kolejnym spotkaniem rodzinnym, kolejną imprezą, obiadokolacją? Słowo nadaje tej chwili podniosły charakter, wszakże: „Gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich”.

Oprócz zwykłych opłatków, mamy jeszcze specjalny opłatek dla zwierząt. Resztki jedzenia również odkłada się specjalnie dla zwierząt. Polska tradycja ma w bardzo bogate zwyczaje również w okresie Wigilii. Mówi się, iż tej nocy można usłyszeć jak zwierzęta rozmawiają. Młode Panny idąc na poranne roraty obmywają swoją twarz w zimnej wodzie ze źródła. Ma to im zapewnić urodę. Później obchodzą dom wokoło i stukają łyżkami o siebie, z tej strony, z której zaszczeka pies, ma się zjawić w przyszłości jej ukochany. Liczy się także kto pierwszy tego dnia przestąpi próg domu. Jeśli będzie to mężczyzna, to przyniesie szczęście i pomyślność, kobieta przynosi nieszczęście. Tradycyjne wierzenia, zabobony, które w sporej mierze opierają się na pogańskich zwyczajach, a jednak są w swej naturze urokliwe i piękne.

Nie mniej piękny jest zwyczaj praktykowany w górach i nie tylko, gdzie tuż po Pasterce, rozpoczyna się tzw. Podłazy. Przychodzi wówczas tzw. Podłaźnik (czyli mężczyzna, często miało to na celu rozeznanie się w tym, gdzie i jakie panny są oraz podrywanie ich), sypie owsem i składa życzenia: „Na scynście, na zdrowie, na to Boze Narodzenie. Co by się Wom dażyło, mnożyło, syćkie boskie stworzenie. Cobyście mieli telo dzieci, kielo przy piecu śmieci. W kozdym kątku po dziesiątku, a na piecu troje. Ino cobyście nie pedzieli, ze to wtóre moje.”.

Mówiąc o zwyczajach, wyprzedziłam przy okazji ważny moment jakim jest Pasterka. Po wieczerzy następuje oczekiwanie na tą właśnie chwilę. Często zdarzało mi się nie dotrzymać do tego momentu i zwyczajnie pogrążyć się we śnie, jednak… Zdarzyło mi się raz w życiu (i pewnie nie ostatni) podreptać na ten wyjątkowy moment w góry, do Matki Bożej Jaworzyńskiej na Wiktorówkach. Zdarzyło mi się również do kościoła parafialnego w Murzasichlu dotrzeć na pasterkę. Można rzec, że na Wiktorówkach i w Murzasichlu, jeżeli ma się odpowiednio przygotowane serce, czuje się, że ta chwila jest wyjątkowa, że dzieje się coś ważnego, że Bóg przychodzi pod osłoną nocy. Przysłuchuję się góralskim nutom „Hej malućki, malućki, jako rynkawicka…”, które grają na chwałę Boża i wiem, że w tą mroźną noc stoi Pan Bóg u drzwi naszych serc i puka cichutko, delikatnie, szuka schronienia…

Pisząc ten tekst zadałam pytanie kilku studentom, czym jest dla nich Wigilia i Boże Narodzenie. W odpowiedzi otrzymałam:
- „sztucznymi 3 dniami, są niepotrzebne na dobrą sprawę” (podpierając się artykułem Szymona Hołowni z Newsweeka http://www.newsweek.pl/artykuly/wydanie/0/straszne-cudowne-swieta,69194,1);
- „sam nie wiem, to bardziej rodzinne święta, mało w nich Boga”;
- „odpoczynkiem, pojednaniem z rodziną, radosnym czasem, momentem kiedy bardziej się cieszę z dawania niż brania, generalnie czasem, żeby wszystko robić z rodziną”.

Zastanawiam się, czy rzeczywiście ta komercjalizacja świąt jest aż tak dobitnie widoczna. Nie wiem, żyję chyba w odrobinę innej rzeczywistości. Prezenty pod choinką pojawiały się w moim domu z rzadka lub wcale, dopiero, gdy w naszą rodzinę wkroczyła nowa osoba, częściej możemy spotkać coś pod choinką. Jednak dla mnie najpiękniejszym prezentem tego czasu jest spokój, ukojenie, pokój, miłość i ciepło rodzinne oraz spotkanie z Panem Bogiem, który nie tylko wnosi radość w nasze serce, lecz także wymaga.

W dzień Bożego Narodzenia możemy usłyszeć: „Chrystus się nam narodził…”. W swoim życiu spotkałam wiele osób, które przestały wierzyć, dostosowały wiarę do siebie, w ogóle nigdy nie poznały Boga. Przez pewien czas również do nich należałam. Dla nich również Chrystus się narodził, tylko ktoś musi im to oznajmić, zanieść Dobrą Nowinę. Nieśmy więc Dobrą Nowinę do naszych domów, bliskich i napotkanych osób. Dobrej Nowiny nie możemy przecież przywłaszczyć dla siebie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...