Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi

publikacja 01.01.2018 07:52

Sześć homilii

Z Maryją w Nowy Rok

ks. Leszek Smoliński

Kościół obchodzi dziś uroczystość Maryi, jako Matki Bożej, przez którą spełniły się obietnice dane całej ludzkości, związane z tajemnicą Odkupienia. Tego dnia z wszystkich przymiotów Maryi czcimy szczególnie Jej macierzyństwo. W ten sposób z pomocą Świętej Bożej Rodzicielki rozpoczynamy również kolejny rok naszego życia. „Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty”. Maryja otrzymała posłannictwo wydania na świat Jezusa, Zbawiciela wszystkich ludzi. Dzięki Niej Syn Boży stał się człowiekiem, naszym bratem. My zaś staliśmy się dziećmi Bożymi.

Jak zaznacza św. Łukasz, Maryja po narodzeniu Jezusa „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. Pełnym miłości sercem Maryja rozważała więc tajemnicę Jezusa. „Tym sposobem – jak zauważa ks. prof. Franciszek Mickiewicz, polski biblista – jawi się Ona nie tylko jako Matka Jezusa Zbawiciela, ale też jako Jego dobra uczennica oraz doskonały mędrzec, który usiłuje zgłębić i zrozumieć wielkie tajemnice Boże, ukryte w wydarzeniach dziejących się wokół niego. […] To właśnie Ona jako Matka mogła najlepiej zaświadczyć, że Jej Syn poczęty za sprawą Ducha Świętego jest w swej istocie Synem Bożym. Dzięki temu […] wszyscy chrześcijanie mogą się od Niej uczyć, jak należy przyjmować słowo Boże: otwartym sercem, z wiarą i posłuszeństwem”.

W 431 roku w Efezie Sobór przyznał Maryi chwalebny tytuł „Bożej Rodzicielki”, ponieważ „Święta Dziewica zrodziła według ciała Słowo Boże, które stało się ciałem”. Maryja urodziła Boga, ale sama nie była Bogiem. Stała się natomiast „świątynią Boga”. II sobór watykański przypomniał: „Maryja, dzięki łasce Bożej wywyższona po Synu ponad wszystkich aniołów i ludzi, jako Najświętsza Matka Boża, która uczestniczyła w tajemnicach Chrystusa, słusznie doznaje od Kościoła czci szczególnej. Już od najdawniejszych czasów Błogosławiona Dziewica czczona jest pod zaszczytnym imieniem Bożej Rodzicielki” (KK 66).

To przez Maryję Bóg wszedł w czas, by go uświęcić. I to przez Nią obdarza nas swoim błogosławieństwem, czyli pochylając się nad nami w swojej Opatrzności, pragnie naszego dobra. Rozpromienione oblicze Boga, który pochyla się nad swoimi dziećmi, oznacza szczególną opiekę, obronę przed zagrożeniami, i obdarowanie potrzebnymi dobrami, tak duchowymi, jak i cielesnymi. W szczególny sposób otwieramy się na dobro, jakim jest pokój. Na całym świecie początek roku kalendarzowego jest okazją do modlitwy o pokój. U Izraelitów słowo „pokój” stawało się również rodzajem pozdrowienia, jak znane nam „szczęść Boże”.

Dziękujmy dziś Maryi także za to, że swą macierzyńską opieką otacza cały Lud Boży, a jako Matka Kościoła, oręduje za nami u Boga. „Zawierzajmy Jej siebie, aby kierowała naszymi krokami w tym nowym czasie, który Pan nam daje, i aby pomagała nam być prawdziwymi przyjaciółmi Jej Syna, a tym samym również odważnymi budowniczymi Jego królestwa w świecie, królestwa światła i prawdy. […] Obyśmy w nowym roku, który rozpoczynamy pod znakiem Maryi Dziewicy, wyraźniej odczuwali Jej matczyną obecność i dzięki Jej opiece, podtrzymywani na duchu, mogli na nowo kontemplować oblicze Jej Syna Jezusa i bardziej zdecydowanie iść drogami dobra” (Benedykt XVI, Audiencja generalna, 2.01.2008).

Droga zawierzenia

ks. Leszek Smoliński

W pierwszym dniu roku kalendarzowego kierujemy nasze myśli do Świętej Bożej Rodzicielki. Ona „w grocie podziwia Dzieciątko i widzi w Nim miłość Boga, który przychodzi, aby zbawić swój lud i całą ludzkość” (Franciszek, Audiencja generalna, 21.12.2016). Jest to pierwsze święto maryjne, które włączono do kalendarza liturgicznego Kościoła zachodniego. Prawda o Bożym Macierzyństwie Maryi zostało uroczyście ogłoszone jako dogmat przez Sobór Efeski w 431 roku. Sobór Watykański II tak przedstawia jego znaczenie: „aby uznano, że Chrystus jest naprawdę i rzeczywiście Synem Bożym i Synem Człowieczym” (DE, 15).

Nad wielkimi tajemnicami Bożymi nie można przejść bezrefleksyjnie, nie zastanawiając się nad nimi.

Jak przybliża nam dzisiejsza Ewangelia, zdumienie pasterzy wobec narodzin Mesjasza wyrażało się w uwielbieniu i wychwalaniu Boga, Natomiast „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. W ciszy, skupieniu i na modlitwie. W ten sposób kontempluje Ona w sercu tajemnicę Chrystusa, jako coś drogocennego. I ukazuje światu przedziwny paradoks tej tajemnicy: z jednej strony wielkość Boga, z drugiej zaś ubóstwo Jego narodzin na ziemi. Bogurodzica pamięta i rozważa istotne elementy z przeszłości po to, aby błogosławić i wielbić Boga Wszechmogącego. Dla Maryi każde wydarzenie związane z Jej dzieckiem, które poczęło się z Ducha Świętego, będzie okazją do refleksji i otwierania swojego serca na zbawcze działanie Najwyższego. Jednocześnie swoją postawą wskazuje wierzącym, jak mają przyjmować dar czasu. Początek roku stanowi bowiem szansę, by na nowo wielbić Boga, pamiętając i rozważając wydarzenia, które były naszym udziałem w minionym roku.

Maryja, która wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymuje je i wydaje owoc przez swą wytrwałość (por. Łk 8, 15), ma w naszej polskiej pobożności miejsce szczególne. Odwołujemy się do Niej bardzo często. To jednak nie wystarczy. Trzeba pytać: czego mogę się od mojej niebieskiej Matki nauczyć? W jaki sposób mam się do Niej odnosić? Jednym z podstawowych wymiarów pobożności jest zawierzenie. Prosty akt osobistego oddania „Pod Twoją obronę…” możemy ponawiać wstając, wychodząc z domu, rozpoczynając jazdę samochodem czy oczekując na rozwiązanie trudnej sprawy. Przez Maryję docieramy do Jezusa, a od Jezusa do Maryi. Zawierzenia ma mnie prowadzić do naśladowania Tej, która jest wzorem najpiękniejszego człowieczeństwa. Przede wszystkim chodzi o uzgadnianie swoich planów i marzeń z wolą Bożą, dzielenie się wiarą, wrażliwości na drugiego człowieka, znoszenia mężne cierpień i niesprawiedliwości. Jak przypomniał papież Franciszek w Orędziu na 50. Światowy Dzień Pokoju, który przypada 1 stycznia, „Maryja jest Królową Pokoju. Kiedy narodził się Jej Syn, aniołowie wielbili Boga i życzyli pokoju ludziom dobrej woli (por. Łk 2, 14). Prośmy Maryję Pannę, by była naszą przewodniczką”. Niech Jej macierzyńska pomoc i obrona wspiera nas w kolejnym już Nowym Roku naszego życia. Niech wyprasza Boże zmiłowanie dla nas i dar pokoju w naszych serc, rodzinach i na całym świecie.

Najmiłosierniejsza ze stworzeń

ks. Leszek Smoliński

Na początku nowego roku kalendarzowego Kościół oddaje cześć Świętej Bożej Rodzicielce. Spośród szczególnych przywilejów Maryi na pierwszym miejscu trzeba wymienić Boskie macierzyństwo. Matka Pana zajmuje po Chrystusie miejsce najwyższe i najbliższe nam właśnie z powodu swego boskiego macierzyństwa. Prawda o Bożym macierzyństwie Maryi została ogłoszona jako dogmat na soborze w Efezie w 431 roku. Zdefiniowano, że nie tylko można, ale należy Maryję nazywać Matką Bożą, Bogurodzicą. Maryja nie dała Panu Jezusowi natury Boskiej, którą On już posiadał odwiecznie od Ojca. Dała Chrystusowi Panu w czasie naturę ludzką – ciało ludzkie. Ale dała je Boskiej Osobie Pana Jezusa. Jest więc Matką Syna Bożego według ciała i w czasie, jak według natury Bożej i odwiecznie Pan Jezus jest Synem Bożym.

Święta Boża Rodzicielka dała światu wcielenie miłosierdzia, czyli Jezusa. Papież Franciszek naucza, że „Nikt tak jak Maryja nie poznał głębokości tajemnicy Boga, który stał się człowiekiem. Wszystko w Jej życiu zostało ukształtowane przez obecność miłosierdzia, które stało się ciałem” (MV 24). Przez swoje przyzwolenie: „niech mi się stanie” zrealizowała Boża tajemnicę i za sprawą Ducha Świętego jest prawdziwą Matką Syna Bożego, ale i naszą – w sensie duchowym. Jej Syn przyjmując ludzkie ciało, stał się naszym bratem w człowieczeństwie. Rodząc Jezusa, jako źródło łaski zbawienia, Maryja przyczyniła się swą macierzyńską posługą do przekazywania tej łaski ludziom. Ona prawdziwie jest naszą Matką, ponieważ ustawicznie rodzi nas do życia nadprzyrodzonego. A przez swoje wstawiennictwo Matka Syna Bożego ustawicznie wyprasza nam dary zbawienia.

Tajemnica Maryi odsłania się przed człowiekiem, w miarę jak zbliża się on do Zbawiciela. Im bardziej jednoczy się z Chrystusem, tym bardziej przybliża się do Maryi. Sam Chrystus daje poznać swoją Matkę. Prawdę tę potwierdza św. Jan Paweł II, który wyznaje w rozmowie z André Frossardem: „W miarę jak centrum mojego życia wewnętrznego coraz bardziej stawała się rzeczywistość Odkupienia, oddanie się Maryi w duchu św. de Montfort stawało się dla mnie jakby szczególną gwarancją, że na tej drodze mogę najowocniej uczestniczyć w tej rzeczywistości, czerpiąc z dzieła Odkupienia, dzieląc się z drugimi niewypowiedzianym bogactwem tej tajemnicy […]. Muszę dodać, że to moje osobiste i jak najbardziej wewnętrzne odniesienie do Matki Chrystusowej płynęło od młodości w szerokim łożysku pobożności maryjnej, która w Polsce ma szczególną historię” (s. 154 - 155).

Nowy Rok niesie z sobą oczekiwanie lepszego życia niż to dotychczasowe. Dlatego prośmy Ojca niebieskiego, za przyczyną Maryi, o zgodę i pokój, aby wszyscy mogli zrealizować dążenia do życia szczęśliwego i dostatniego. Niech pomocą w tym będą dla nas słowa modlitwy z XI wieku:

„Święta Maryjo, Najmiłosierniejsza ze wszystkich stworzeń miłosiernych (…) wstawiaj się za nami. Przez Twoje orędownictwo niech przyjmie nasze modlitwy Ten, któregoś dla nas porodziła, a który teraz króluje w niebie. Niech Jego miłosierna miłość zgładzi nasze grzechy”.

Wykupieni przez Boga

Piotr Blachowski

Nierzadko zastanawiamy się nad celowością tego, co robimy, nad sensem życia i istnienia. Szukamy swego celu, tej gwiazdki, do której zmierzamy, chcemy sobie wytyczyć prostą, po której mamy przejść przez życie. Nie zdajemy sobie sprawy z celowości i przyczynowości naszych działań i zamierzeń.

Dlaczego? Otóż jesteśmy uwiązani w kieracie pracy, obowiązków, gdzie przyczynowość góruje nad skutkiem. Zamierzenia wyprzedzają czyny. A właściwie powinny one iść w szyku właściwym: zamierzam, czynię, realizuję i korzystam. Żyjemy w czasach, gdy wszystko dzieje się za szybko, za nerwowo, nierzadko byle jak, ze szkodą dla nas samych. A wystarczy wejść w system Bożego przepowiadania, zamysłów, planów, a od razu zrobi się o wiele spokojniej, poczujemy jedność prowadzącą do jednego celu, ten cel pomoże nam przy przejściu przez życie.

Za trudne? Plan Boży od zawsze zakładał wielką miłość do ludzi, stąd to co było, jest i będzie ma swoje uzasadnienie w naszym życiu i postępkach. Ten plan zakładał od zawsze naszą niewierność, nasze bałwochwalstwo, dlatego Bóg – poprzez swoją wybrankę – zszedł na ziemię przybrawszy postać człowieka, dlatego też to ją obrał jako Rodzicielkę Syna, a zarazem Boga. Wiedział dobrze, że Maryja podda się woli Pana, nie będzie protestować, wręcz przyjmie ten dar jako swój cel życia. „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo.”(Ga4,4-5) Wykupieni to my, którzy tutaj i teraz jesteśmy, ale  również i ci, którzy byli i będą. Wyłącznie i zawsze: „nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.” (Ga4,6-7).

To Jej Rodzicielstwo było dla Maryi celem, życiem, obowiązkiem i miłością. Pojęła bardzo szybko i rozważnie, co oznacza Macierzyństwo w Jej wydaniu, bowiem została nie tylko Matką Boga, ale zarazem całego naszego Kościoła, więc podwójna odpowiedzialność i powaga. A zdając sobie z tego sprawę, słysząc wszystko, o czym wokół mówiono, Ona „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.” (Łk2,18-19).

No fajnie, ktoś powie, ale to wszystko mnie nie dotyczy, Matką Boga już nie będę, a sam(a) nie czuję się w stanie realizować, tak jak ci starożytni, teraz mamy mniej czasu, więcej zajęć, ja do tego się nie nadaję... Błąd. Rozważmy powyższe wersety, zastanówmy się nad swoim życiem, może jednak znajdziemy w sobie to coś, co pozwoli nam znaleźć ten rytm, tę linię planu naszego życia, jak to zrobiła Rodzicielka. Na początku zacznijmy od tych małych, codziennych spraw, a może powoli dojdziemy do większych, tych dla nas ważnych, prawdziwych, celowych. Uda się, tylko potrzeba trochę wytrwałości.

Matko Boża Rodzicielko – dopomóż nam w postrzeganiu naszego życia jako planu Bożego, dozwól nam kroczyć drogą, którą wybrał nam Bóg.

Matka Matek

Piotr Blachowski

Słowo mama jest najczęściej pierwszym słowem, jakie wychodzi z ust dziecka. Słowo to  nierzadko jest też ostatnim słowem umierającej osoby. Będąc dzieckiem, uciekamy przed niebezpieczeństwem i złym słowem czy złą sytuacją w ramiona naszej rodzicielki, a ona, tuląc nas, bierze na kolana i cierpliwie tłumaczy, jak mamy się zachować, jak mamy żyć. 

Dzisiaj, w pierwszy dzień Nowego Roku, świętujemy uroczystość Bożej Rodzicielki. Jak małe dziecko w pierwszych dniach swego życia przytula się do mamy, tak i my w pierwszy dzień roku przytulamy się do Bożej Rodzicielki, szukając w jej ramionach ciepła, nadziei, miłości. Żyjemy w czasach, gdy wszystko dzieje się za szybko, za nerwowo, nierzadko byle jak, ze szkodą dla nas samych. Dlatego właśnie warto pochylić się nad dniem dzisiejszym, by znaleźć te dobra, które ciągle dla nas i przed nami Maryja otwiera.

Chcąc to zrozumieć i przyjąć, wejdźmy razem w to, co nam Bóg przepowiada w Swym Słowie, by poczuć jedność prowadzącą do jedynego celu, co z kolei pomoże nam w przejściu przez życie. Za trudne? Plan Boży od zawsze zakładał wielką miłość do ludzi, stąd to, co było, jest i będzie ma swoje odzwierciedlenie w naszym życiu i postępkach. Ten plan zakładał od zawsze naszą niewierność, nasze bałwochwalstwo. Dlatego Bóg – poprzez swoją wybrankę – zszedł na ziemię przybrawszy postać człowieka; dlatego też to ją obrał za Rodzicielkę Syna, a zarazem Boga. Wiedział dobrze, że Maryja podda się woli Pana, nie będzie protestować, wręcz przyjmie ten dar jako swój cel życia. „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo.” (Ga 4,4-5) Wykupieni to my, którzy tutaj i teraz jesteśmy, ale  również i ci, którzy byli i będą. I do nich, i do nas skierowane są słowa: „nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.” (Ga 4,6-7).

Rodzicielstwo Maryi stało się dla Niej celem, życiem, obowiązkiem i miłością. Prawdziwość Swego Macierzyństwa zrozumiała bardzo szybko i rozważnie, bowiem została nie tylko Matką Boga, ale zarazem całego Kościoła, a to podwójna odpowiedzialność. Zdając sobie z tego sprawę, słysząc wszystko, o czym wokół mówiono, Ona „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.” (Łk 2,18-19). Stała się Matką KAŻDEGO z nas, bez wyjątku. Dlatego możemy się zwracać do niej ze wszystkimi sprawami, które nas bolą, męczą, przerażają, ale i tymi, które nas cieszą, radują, pochłaniają.

Rozważmy przytoczone wersety, przeanalizujmy nasze życie i spróbujmy, biorąc za wzór Maryję, podporządkować nasze reakcje, nasze zachowania, nasze słowa temu, co najważniejsze, czyli wierze, nadziei i miłości. Na początku zacznijmy od tych małych, codziennych spraw, a może powoli dojdziemy do większych, tych dla nas ważnych, prawdziwych, celowych. Uda się, tylko potrzeba trochę wytrwałości.

Matko Boża Rodzicielko – wspieraj nas w postrzeganiu i realizacji naszego życia jako planu Bożego, dopomóż nam kroczyć drogą, którą wybrał nam Bóg, miej nas w Swej opiece, Matczynej Opiece.

Plan Boga

Piotr Blachowski

Koniec starego i początek nowego roku wymusza na nas jakieś podsumowanie, nakreślenie planów na nadchodzący rok. Nierzadko zastanawiamy się nad celowością tego, co robimy, nad sensem życia i istnienia. Szukając swego celu, tej gwiazdki, do której zmierzamy, staramy się zaplanować sobie drogę, po której mamy przejść przez życie. Nie bierzemy często pod uwagę, iż poza nami jest ktoś, kto pragnie nam pokazać drogę najlepszą. Czasami zapominamy, iż Bóg ma Swój plan.
Bóg jest Miłością, a zatem plan Boży jest planem Miłości. Ale uwzględnia również naszą niewierność, nasze bałwochwalstwo, naszą przewrotność i krnąbrność. Ktoś się chce oburzyć? Krnąbrność to tylko u dzieci? Nic bardziej mylnego. Poza tym  jesteśmy Dziećmi Bożymi i dlatego to określenie pasuje również do nas. Uwiązani w kieracie pracy, obowiązków nieraz postępujemy bezmyślnie, nie zastanawiając się nad skutkami naszego postępowania. A przecież właściwy szyk jest inny: zamierzam, realizuję i korzystam. Wystarczy wejść w system Bożego przepowiadania, zamysłów, planów, a od razu zrobi się o wiele spokojniej, poczujemy jedność prowadzącą do jednego celu. Ten cel pomoże nam przejść przez życie.

Plan Boży istniał, istnieje i będzie istniał, aż Ten, który przyszedł po raz pierwszy, przyjdzie drugi raz na wieczność. Zrozumienie planu Bożego w ramach historii zbawienia powinno stać się bodźcem do naszego duchowego wzrostu, kształtowania się w nas życia Bożego, miłości oraz świadomości, że jedynie Bóg jest dawcą naszego życia, tego naturalnego i nadprzyrodzonego. Czy pragniemy tego, co nam Bóg przygotowuje? Inaczej: czy rozumiemy to, co nam Bóg przygotowuje i czego od nas oczekuje? Aby to zrozumieć i przyjąć, wsłuchajmy się w to, co przepowiada w Swym Słowie.
Realizując Swój plan, Bóg – poprzez swoją wybrankę – zszedł na ziemię, przybrawszy postać człowieka. Wybrał Maryję na Rodzicielkę Syna, a zarazem Boga, bo wiedział dobrze, że  podda się Ona Jego woli, nie będzie protestować, wręcz przyjmie ten dar jako cel swojego życia. Czy rozważając tajemnicę Słowa Wcielonego odkrywamy plan Boga odnośnie do naszego własnego zbawienia? Trwajmy zatem z łaską w sercu, z miłością do bliźniego, a więc i do siebie samego, rozumiejąc pojęcie Słowo jako Ojca i Syna i oddając się w macierzyńską opiekę Świętej Bożej Rodzicielki. To Ona zaprowadzi nas do Swego Boskiego Syna, Jezusa Chrystusa, a przez Niego do Domu Ojca, drogą, którą nieustannie oświeca Duch Święty.

Plan Boży zakładał, by Macierzyństwo Maryi stało się dla Niej celem, życiem, obowiązkiem i miłością. Została nie tylko Matką Boga, ale zarazem całego Kościoła, a to podwójna odpowiedzialność. Zdając sobie z tego sprawę, słysząc wszystko, o czym wokół mówiono, „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.” (Łk 2, 19). Stała się Matką KAŻDEGO z nas, bez wyjątku. Dlatego możemy się zwracać do niej z wszystkimi sprawami, które nas bolą, męczą, przerażają, ale i z tymi, które nas cieszą, radują, pochłaniają.

Rozważmy przytoczony werset, przeanalizujmy nasze życie i spróbujmy, biorąc za wzór Maryję, podporządkować nasze reakcje, nasze zachowania, nasze słowa temu, co najważniejsze, czyli wierze, nadziei i miłości. Na początku zacznijmy od tych małych, codziennych spraw, a może powoli dojdziemy do większych, tych ważnych dla nas i dla innych. Uda się, tylko potrzeba trochę wytrwałości.

Matko, Boża Rodzicielko, dopomóż nam postrzegać nasze życie jako plan Boży, dopomóż nam kroczyć drogą, którą wybrał nam Bóg poprzez jedyne SŁOWO.