Objawienie Pańskie

publikacja 03.01.2018 20:01

Pięć homilii

Święto poszukujących

ks. Leszek Smoliński

Przed Jezusem biją czołem
– składają ofiary.
Trzykroć szczęśliwi Królowie
któż wam nie zazdrości?
Cóż my damy, któż nam powie...

Przeżywana uroczystość Trzech Króli ma wybitnie symboliczny charakter: Mały obywatel Betlejem, ubogiej mieściny judejskiej, narodzony w największej pokorze, staje się darem dla wszystkich: Maryi, Józefa, pasterzy, a przez tajemniczych gości z innych krain – Jezus staje się darem ofiarowanym każdemu człowiekowi. W złożonych przez mędrców ze Wschodu darach: złota, kadzidła i mirry widzimy symbol miłości, modlitwy i cierpienia. Kto bowiem szczerze poszukuje prawdy, dowodzi swojej tęsknoty za dobrem, wiary otwartej na światło z wysoka i odwagi w dążeniu do celu.

André Frossard, dziennikarz, wychowany w domu, w którym nie stawiano nawet problemu Boga, nagle, mając dwadzieścia lat, nawraca się. Dosłownie w ciągu kilku minut doznaje dotykalnego działania Łaski. Napisze potem: „Wyszedłem stamtąd po dziesięciu minutach, tak bardzo zaskoczony tym, iż stałem się niespodziewanie katolikiem, jak byłbym zdumiony odkrywając, iż jestem żyrafą lub zebrą po wyjściu z ogrodu zoologicznego. […] była to chwila oszołomienia, która trwa do dziś dnia”. Słusznie jednak sceptycy takich nawróceń uważają, że mimo wszystko są one jakoś przygotowane. Więcej, można by powiedzieć, że przez odrzucenie Boga z życia problem wiary staje się bardziej żywy, zwłaszcza wtedy, gdy zachodzi jakieś dramatyczne wydarzenie.

W poznaniu muszą się znajdować znaki, poprzez które następuje zjednoczenie, jak gwiazda, która doprowadziła mędrców do Betlejem. Reszta była już sprawą wiary. Każdy z nas jest wezwany, do każdego są skierowane są znaki i dary. Wychowany w szczelnym ateizmie Frossard napisze po swoim nawróceniu: „Nad wszystkim, ponad ogromnym światem i w nim samym króluje obecność Tego, którego imienia nie potrafię wymówić nigdy więcej bez uczucia lęku, że zranię Jego dobroć; w obliczu Niego odczuwam szczęście, że jestem dzieckiem, któremu przebaczono wszystko i które budzi się, by poznać, że wszystko jest darem”.

Prawdę o Betlejem przysłania nam wiele spraw, przede wszystkim zaś zajmowanie się samym sobą. W ewangelii Janowej jest szokujące zdanie: „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17, 3). Poznawanie Boga niewiele ma wspólnego z samą pracą umysłu, z dociekaniem tzw. tematów religijnych. Takie poznanie ma być życiem, oddaniem, zawierzeniem. Odkąd „Słowo stało się ciałem i rozbiło namiot pośród nas”, wszyscy mogą Go poznać i spotykać. Od objawienia do spotkania prowadzi jednak długa droga jak ta, którą pokonali mędrcy szukający Boga. Bóg jej nie skraca, a przecież jest nam bliższy niż my sami sobie! Trzeba więc iść za Gwiazdą nie zrażając się odległością i przeciwnościami, skoro mamy świadomość, że zaprowadzi nas ona do Chrystusa – jedynego Zbawiciela człowieka. Co prawda nie mamy ze sobą darów złota, kadzidła i mirry – ale możemy złożyć Dzieciątku Jezus w to święto poszukujących swoje szczerze kochające serce oraz czyny miłości, które stały się naszym udziałem.

Szlakiem Mędrców ze Wschodu

ks. Leszek Smoliński

Dziś Kościół obchodzi epifanię, czyli objawienie się Jezusa światu. W osobach Mędrców są reprezentowane ludy całego świata, wszystkich języków i krajów, które wezwane przez Pana wyruszają w drogę, by adorować Nowo Narodzonego w Betlejem. Kapłani i uczeni w Piśmie, którzy przebywają blisko groty, nie robią ani kroku w jej kierunku. Mędrców wiedzie gwiazda, która zachęca ich do wyruszenia i oświetla im drogę wiodącą do tego szczególnego celu.

Kapłani i uczeni w Piśmie znają dobrze Biblię. Stąd wiedzą, gdzie przepowiednie wskazywały miejsce narodzenia króla izraelskiego. Nie potrafią jednak powiedzieć Herodowi niczego ponad zwykłą prorocką informację. Mamy więc do czynienia ze swoistym paradoksem. Z jednej strony widzimy więc tajemniczą gwiazdę, która jest przewodniczką spotkania trzech pogan ze Zbawcą. Z drugiej zaś mamy Biblię, odczytywaną i nauczaną przez starotestamentalnych kapłanów i uczonych w Piśmie w taki sposób, iż nie można podać Herodowi niczego poza niewyraźną informacją.

Mędrcy dotarli do Betlejem, gdyż pozwolili się posłusznie prowadzić gwieździe. To ważne, by nauczyć się obserwować w naszej codzienności znaki, przez które Bóg do nas mówi, wzywa nas i nami kieruje. Mędrcy przynieśli w darze Jezusowi królewskie dary: złoto, kadzidło i mirrę. Złoto symbolizowało to, co piękne, chwalebne, wartościowe. Oznaczało godność Jezusa jako króla. Kadzidło było używane w świątyniach podczas składania ofiar jako symbol modlitwy. Oznaczało, że Jezus jest Bogiem. Mirra to balsam, którym namaszczano zmarłych, a dodany do wina wzmacniał je. Taki napój podawano skazańcom. To zapowiedź męki Pana i Jego pogrzebu. Jezus otrzymał więc złoto jako król, kadzidło jako Bóg i mirrę jako człowiek. Na pamiątkę tych darów zaczęto święcić w kościele złoto, kadzidło i mirrę, a z czasem wprowadzono także błogosławieństwo kredy.

W polskiej tradycji po powrocie z kościoła, kadzidłem okadzano domostwa, by ustrzec je przed wpływami złych sił, a poświęconą kredą wypisywano na drzwiach domu inicjały trzech Króli [C + M + B] oraz cyfry danego roku. Najbardziej trafną interpretacją tych liter jest potraktowanie ich jako chrześcijańskich noworocznych życzeń: Christus Mansionem Benedicat – Niech Chrystus błogosławi temu domowi.

Ewangelia uściśla, że Mędrcy po spotkaniu z Jezusem „Inną drogą udali się do swojej ojczyzny”. Taka zmiana trasy może oznaczać nawrócenie, do jakiego są wezwani ci, którzy spotkają Chrystusa, by stać się prawdziwymi czcicielami, jakich On pragnie. To pociąga za sobą naśladowanie Jego sposobu działania, czyniąc z siebie „ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną”.

Kard. Joachim Meisner podkreśla, że to, co Bóg w noc Bożego Narodzenia szeptał do ucha, Epifania chce głosić z dachów świata. Stajnia z Betlejem nie jest kościelnym terenem prywatnym i dzisiaj została określona jako dobro wspólne wszystkich ludzi. Chrześcijaństwo przynosi Boże zbawienie wszystkim, bo Chrystus jest prawdziwym Synem Boga żywego. A ostatecznym sensem powołania chrześcijańskiego jest to, aby ludzie znaleźli drogę do Chrystusa.

Z darami do Pana

ks. Leszek Smoliński

W uroczystość Objawienia Pańskiego przybywamy wraz z Mędrcami ze Wschodu do Betlejem, aby „złożyć pokłon Panu”. Chcemy zobaczyć i uczcić Syna Bożego, narodzonego w największej pokorze, który staje się darem dla wszystkich: Maryi, Józefa, pasterzy, a przez tajemniczych gości z innych krain – nas wszystkich. A co nas zaprowadziło do Chrystusa? Co było dla nas gwiazdą przewodnią, prowadzącą do Betlejem? Dla wielu rodzice, dobrzy ludzie, przyjaciele, dla innych nauczyciele w szkole, a może cierpienie? Są również i dzisiaj ludzie, dla których Bóg jest nadal zakryty, zasłonięty kutyną niewiary, lenistwa, obojętności, znieczulicy, zawiści lub po prostu grzechu. Blask światła nie potrafi się przebić przez tę zasłonę! Choć przez chwile zastanowię się, co nam, co mnie dzisiaj zasłania Boga?

Chwałą Pana rozbłysła nad ziemią. W ten sposób nie tylko przyszedł na świat Chrystus – światło w ciemności, ale także ukazał się wszystkim narodom. Noc dziejów została opromieniona niezwykłym blaskiem. Tę prawdę ukazał doskonale szwedzki karmelita Wilfrid Stinissen w książce „Noc jest mi światłem”. Przedstawił on spojrzenie świętego Jana od Krzyża na trudne stany ducha, które dotykają człowieka w jego ziemskiej wędrówce. Autor rozważa różne aspekty głębokiego i oczyszczającego działania Boga, czyli tzw. „nocy ciemnej”. Książka stanowi nie tylko interpretację doktryny św. Jana od Krzyża, lecz także zaproszenie do poddania się Bożemu prowadzeniu, zachętę do odczytywania sensu każdego przeżywanego cierpienia, niepokoju czy lęku oraz nieustępliwego pytania w trudnych chwilach: „Co Bóg pragnie mi przez to odsłonić?” Skłania do tego, by w naszej konkretnej codzienności podjąć wezwanie: „Miej odwagę stać się tym, kim jesteś w Chrystusie”.

Gwiazda, która zaprowadziła trzech Mędrców do Betlejem, stanowi wskazówkę także dla nas, ludzi XXI wieku. Skłania do tego, byśmy rozwiązania naszych życiowych problemów szukali nie w katastroficznych filmach, zapowiadających nieuchronny koniec świata i wzbudzających lęk czy w astrologii. Gwiazda kieruje nasz wzrok na Chrystusa – światłość świata. Św. Grzegorz z Nazjanzu przypomina, że „w chwili, w której trzej Królowie, prowadzeni przez gwiazdę, adorowali nowego Króla Chrystusa, nastąpił koniec astrologii, gdyż od tej pory gwiazdy poruszają się po orbitach wyznaczonych przez Chrystusa. (…) To nie żywioły świata, prawa materii rządzą ostatecznie światem i człowiekiem, ale osobowy Bóg rządzi gwiazdami, czyli wszechświatem; […] A jeśli znamy tę Osobę, a Ona zna nas, […] wówczas nie jesteśmy niewolnikami wszechświata i jego praw – jesteśmy wolni” (Spe salvi 5).

W darze złota, kadzidła i mirry złożonym Dzieciątku widzimy symbol miłości, modlitwy i cierpienia. Mędrcy są naszymi przedstawicielami u żłóbka Chrystusa, bo pierwsi dzięki światłu gwiazdy rozpoznali w Nim Boga. Wiemy też, że Magowie ostrzeżeni przed Herodem, inną drogą wracają do swoich domów. Gdyby to odczytać głębiej, trzeba powiedzieć, że kto spotyka Boga, zostaje odmieniony, zaczyna chodzić innymi drogami. Spotkanie w Betlejem radykalnie zmienia każdego. Gwiazda betlejemska przypomina że, kto szuka Boga, z pewnością nie usłyszy „Szukajcie Mnie na próżno”.

Śladami mędrców

Piotr Blachowski

Ludzie szukają ludzi. Niektórzy pokonują duże odległości, aby z kimś się spotkać. Podejmują wiele trudności i niewygód, aby móc zobaczyć wytęsknioną osobę. Podobnie postępowali Mędrcy ze wschodu, których spotykamy na kartach dzisiejszej Ewangelii.

Byli oni bardzo konserwatywni w szukaniu Mesjasza, żadne przeszkody nie przerwały ich przedsięwzięcia. Podążali wytrwale za gwiazdą, która ich prowadziła. Przybywszy na oczekiwane z utęsknieniem miejsce zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją. Otworzyli najpierw swoje serca w formie hołdu, a potem ofiarowali dary: złoto, kadzidło i mirrę – skarby przynależne królowi, gdyż rozpoznali królewską godność tego Dziecięcia. To tajemnicza Gwiazda oznajmiła Mędrcom, kim jest Dziecię Narodzone w Betlejem. My też, podobnie jak Mędrcy, powinniśmy wielbić w małym Jezusie Boga, stwórcę i Pana wszechświata.

Spotkanie Mędrców ze Świętą Rodziną było wydarzeniem serdecznym i pełnym miłości. Oto odnaleźli Boga i spełniła się ich tęsknota, którą w sobie odczuwali. Dziś, w uroczystość Objawienia Pańskiego, Dziecię narodzone w noc betlejemską objawia się światu jako Światło Zbawienia dla wszystkich narodów. Bóg przyszedł na świat, ażeby podzielić z człowiekiem jego ziemski los, aby człowieka odkupić i zbawić. Droga Mędrców ze Wschodu jest dla nas symbolem tych wszystkich dróg, którymi ludzie z bliska i z daleka podążają przez wieki w stronę Chrystusowego światła. Jest także wzorem dla naszych czasów.

Co z przedstawionej sceny i z dzisiejszego święta możemy zaczerpnąć dla siebie? Pewność, że po spotkaniu z Jezusem zawsze wraca się inną drogą do swego domu. Droga do Jezusa jest drogą poszukiwania, a droga z Jezusem jest drogą znalezienia. Herod szukał, by zniszczyć, dlatego nigdy nie znalazł. Mędrcy szukali, by ubogacić, dlatego zostali ubogaceni. Jest, więc ważne, aby nie słabnąć w poszukiwaniach. Nie tracić wiary, bo wszystko może się dobrze skończyć. Przeszkody – to tylko czasowe ograniczenia. Jezus czeka na nas i spotka nas tam, gdzie się Go nie spodziewamy. Daje się zawsze znaleźć, jeśli tylko jesteśmy uzbrojeni w wytrwałość jak Mędrcy ze Wschodu. Kto szuka, znajdzie. Niech, więc serca nasze wypełni teraz kontemplacja tajemnicy objawionej najpierw betlejemskim pastuszkom, a potem Mędrcom, którzy otworzyli nam drogę do tajemnicy objawionej w Chrystusie.

BOŻE, który posłałeś na świat Swego Syna, Światłość Prawdziwą, prosimy, obdarz nas duchem wytrwałości, abyśmy żyjąc prawdą i miłością dali odpowiedź wiary.

Epifania

Piotr Blachowski

Można by ich drogę określić jako poszukiwanie prawdy i wiary, poszukiwanie sensu życia. Nazwano ich w późniejszym czasie Królami, nawet nadano im imiona. W historycznych księgach pisze się o wystawieniu im po śmierci wspaniałych grobowców, w których mimo upływu czasu ich ciała nie tylko nie uległy zniszczeniu, lecz wręcz odmłodniały.

Ludzie szukają ludzi. Niektórzy pokonują duże odległości, aby z kimś się spotkać. Podejmują wiele trudności i niewygód, aby móc zobaczyć wytęsknioną osobę. Podobnie postępowali Mędrcy ze wschodu, których spotykamy na kartach dzisiejszej Ewangelii. Byli oni bardzo konsekwentni w szukaniu Mesjasza, żadne przeszkody nie przerwały ich przedsięwzięcia. „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.” (Mt 2,11-12)

Epifania – czym jest ten dzisiejszy dzień? Co on dla nas oznacza? To dzień Objawienia się Boga–człowieka. Jak podają teksty, objawił się Bóg–człowiek, który postanowił nam dać szansę. Wynika z tego, że powinniśmy wiedzieć więcej o wierze, miłości, dobroci. Powinniśmy, fakt niezaprzeczalny, ale czy wiemy? „Bo przecież słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica, Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i prorokom.”(Ef 2,3.5)

W uroczystość Epifanii Kościół dziękuje Bogu za dar wiary, która stała się i wciąż na nowo staje się udziałem tylu ludzi. Świadkami tego daru, jego nosicielami, jednymi z pierwszych byli właśnie owi trzej ludzie ze Wschodu. Znajduje w nich swój przejrzysty wyraz wiara jako wewnętrzne otwarcie człowieka, jako odpowiedź na światło, na Epifanię Boga. W ten dzień jesteśmy świadkami obrzędów błogosławieństwa kredy i kadzidła,  znaczenia kredą drzwi domów. Zaś w Kościołach wspominamy i wspomagamy misje i misjonarzy, którzy nierzadko narażają własne życie, głosząc Jezusa Chrystusa.

Rozważając to wszystko, stańmy się poszukiwaczami, uszanujmy ten dzień jako dzień poszukiwania, dzień wrastania w wierze, dzień objawienia się Boga. W końcu jesteśmy Jego dziećmi...

BOŻE, który posłałeś na świat Swego Syna, Światłość Prawdziwą, prosimy, obdarz nas duchem wytrwałości, abyśmy żyjąc prawdą i miłością dali odpowiedź wiary.