Fiolet i popiół w rodzinie...

Łukasz Przelazły

publikacja 21.02.2012 18:18

Czas wielkopostnego oczekiwania może się przyczynić do ożywienia i przemiany sztucznego płomienia w taki, który będzie naturalny i pełen autentycznego gorąca bezinteresownej miłości.

Fiolet i popiół w rodzinie... Henryk Przondziono/Agencja GN

Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale, post i jałmużna oraz ciągle przewijający się fiolet. To atrybuty stanowiące niezbędną część czterdziestodniowej wędrówki, której kluczowymi etapami są wieczerza, krzyż i pusty grób. Do tych odcinków jednak jeszcze daleko. Zanim wkroczymy na przepełniony fioletowymi barwami szlak, prezbiter posypie nam najpierw głowę popiołem, który dla jednych ma stać się otuchą, zaś dla drugich zachętą do zadumy nad swym życiem i postępowaniem

Fiolet i popiół. Nostalgia i marazm. Ból i cierpienie. Przemijalność i kruchość. Kolor fioletowy w widzialnej rzeczywistości wspólnoty Kościoła nie kojarzy się najlepiej. Dla wielu jest on bardzo wymowną oznaką przychodzącej śmierci, nadchodzącego strapienia oraz wyczekiwania na ukrzyżowanie. Takie utarte schematy bardzo często goszczą w myślach ludzi, którzy nie tylko „na papierze” są chrześcijanami, ale również w codziennym życiu. Fioletowa peleryna okrywa nie tylko konkretnego człowieka, udziela się ona całym rodzinom. Obecna jest nie tylko przez czterdzieści dni w roku. Może być tak ciężka i gruba, że nie przepuści nawet przez kilkanaście miesięcy, lat a nawet pokoleń najmniejszego promienia słońca, który jest zwiastunem ciepła, miłości i dobra. Kościół to przede wszystkim wspólnota, a jego najsilniejszą komórką jest rodzina, która w sposób szczególny jest narażona na okrycie nieszczęsnym fioletem. Jest ona ciągle narażona na ataki ze strony mediów i rządzących, które mają bardziej lub mniej świadomie wyznaczone cele, których podstawą jest podważenie życiowych celów i wartości. Mało kto się dzisiaj z nią liczy i szanuje. Co rusz możemy zaobserwować różne transparenty, które promują w imię pozornego dobra fałszywą wolność i tolerancję.

Rozpoczął się czas oczekiwania na największe Misteria w religii chrześcijańskiej. W sklepach przez kilka tygodni będzie trwał okres zwykły. Już dawno minął czas choinek, masek i karnawału. Markety też tak jakby cichną i przechodzą na jakiś czas w stan reklamowego letargu. W chrześcijaństwie powinno być inaczej. Chociaż bardzo często można spotkać obojętność, odrętwienie i bierność. Coniedzielne Gorzkie Żale, brak Gloria in excelsis Deo, radosnego alleluja oraz znowu ten ponury i smutny kolor fioletowy. Może to w końcu wprowadzić w stan znudzenia i zniecierpliwienia.

Jedno z przysłów powiada, że po deszczu zawsze wychodzi słońce. Tak rzeczywiście jest. Czas pięciu niedziel, to czas zamyślenia i refleksji nad własnym życiem w relacji do Boga, najbliższych swemu sercu i do drugiego człowieka. Społeczeństwo, poszczególne rodziny oraz konkretny człowiek, potrzebują ożywczego deszczu, aby następnie dojrzewać i wzrastać w blasku promieni słonecznych. Popiół jest tutaj niecodziennego rodzaju deszczem, który nawadnia wysuszone strefy i obszary ludzkiego wnętrza. Ten prastary i pełen tradycji obrzęd jest swoistego rodzaju przygotowaniem ziarna, aby wydało obfity owoc w stosownym dla niego czasie.

We współczesnym świecie, ożywczego popiołu, który jest połączony z fioletem potrzebuje nie tylko człowiek zagubiony, egoistyczny i traktujący życie wyłącznie w odniesieniu do teraźniejszości. Coraz częściej potrzebują tych dwóch elementów rodziny, które zaczynają praktykować i delektować się modernistycznym modelem ogniska domowego, w którym płomień miłości nie jest już taki żywy, a przy tym nie daje oczekiwanego ciepła jakim jest miłość. Czas wielkopostnego oczekiwania może się przyczynić do ożywienia i przemiany sztucznego płomienia w taki, który będzie naturalny i pełen autentycznego gorąca bezinteresownej miłości. Do tego swoistego przeistoczenia potrzebna jest jednak cała rodzina, nie uda się to w pojedynkę. Rodzinny marazm i szarość dnia codziennego mogą ulec przeobrażeniu. Przecież fiolet w końcu zniknie i stanie się pełną blasku i radości bielą. Popiół nie będzie już oznaczał tylko przemijalności, ale zamieni się w radość uczestnictwa w zmartwychwstaniu Chrystusa. To właśnie Chrystus, Syn Boży może i chce przemienić kolor zamyślenia w kolor szczęścia, popiół śmierci w deszcz życia. Należy pamiętać, że po deszczu smutku, bólu i cierpienia zawsze wychodzi Słońce, którym jest sam Chrystus Jezus. Rodzina to nie tylko czas zakupów w nowo otwartym markecie, to nie tylko ciągłe prezenty i czułe słówka, to przede wszystkim wymagająca od innych, a nade wszystko od siebie miłość. Bez niej nawet najcenniejszy diament straci swoją wartość. Bez niej promienie dającego wzrost słońca szybko się schowają za ciemnymi chmurami i nie będą dawać już potrzebnego ciepła. Rodzina - jak to pięknie brzmi. To słowo od zawsze budziło we mnie podziw i szacunek, chociaż nie zawsze traktowałem je na poważnie. Teraz wiem, że to skarb, o który należy walczyć i zabiegać. To czas, który z łatwością można przepuścić między palcami, dlatego niech posypanie głów popiołem będzie tylko drogowskazem, który zaprowadzi nas do Wschodzącego Słońca.


 

TAGI: