publikacja 23.02.2012 15:01
Droga Krzyżowa na kanwie przypowieści o siewcy.
Henryk Przondziono/Agencja GN
Siewca wyszedł na pole, aby siać.
I poniósł ze sobą całą obfitość ziaren zboża.
Schylił się po jedno z nich, które upadło obok drogi i aby ptaki nie pożarły podniósł je i rzucił na ziemię żyzną.
Uniósł je, na podobieństwo, jak matka bierze na ręce swoje dziecko.
Zasiewał pole rzucając przed siebie ziarna zboża.
Pomimo zmęczenia nie ustawał.
Kiedy jedno z ziaren upadło na miejsce skaliste, tam gdzie nie miało głębokiej ziemi i kiedy słońce wzejdzie, byłoby spalone, bo nie miałoby korzenia i uschłoby, uniósł je i na powrót włożył do płachty.
Nie ustawał w obsiewaniu pola.
I znowu, kiedy jedno z ziaren padło pomiędzy ciernie, uniósł je. Ciernie zadusiłyby je.
Nic nie powstrzymywało go w pracy, nawet obfitości kurzu na jego szacie.
Drętwienie dłoni.
Ani skwar dnia, schodzący na niego z nieba.
Po ukończonej pracy usiadł na skraju pola.
I zaznawał wypocznienia.
Ziarno rzucone na ziemię wzrastało i dało plon, jedno trzydziestokrotny, inne sześćdziesięcio, a inne po stokroć.