A wy...

ks. Arkadiusz Nocoń

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 15.09.2012 10:59

... za kogo Mnie uważacie? Radio Watykańskie na XXIV Niedzielę Zwykłą

A wy...

Aż do tej pory Jezus nauczał i uzdrawiał, zabraniając apostołom mówić na swój temat. Może się to wydawać dziwne, przyszedł przecież na ziemię aby ludzie w Niego uwierzyli i dostąpili zbawienia. Pan Jezus nie chciał jednak aby mylnie odczytano Jego posłannictwo, a było takie zagrożenie, bo wyobrażano sobie mesjasza jako narodowego przywódcę. On zaś nie przyszedł aby Żydów wyzwolić z niewoli Rzymian, ale aby wszystkich ludzi wyzwolić z niewoli grzechu i śmierci. W dzisiejszej Ewangelii Chrystus po raz pierwszy pyta jednak, co ludzie sądzą na Jego temat. Niestety, okazuje się, że wszystkie Jego znaki i cuda były niewystarczające, bo jedni uważali Go za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, a jeszcze inni za jednego z proroków (Mk 8,28).

Jezus pyta więc tych, którzy byli przy Nim najbliżej, swoich uczniów: „A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Mu Piotr: „Ty jesteś Mesjaszem (Mk 8,29) zasługując tym samym na pochwałę Mistrza (por. Mt 16,17).



Uczniowie zdali więc egzamin z pierwszego okresu pobytu w szkole Mistrza, rozpoznając w Nim obiecanego przez Boga Mesjasza. Problemy zaczną się już jednak chwilę później, gdy Jezus po raz pierwszy powie im w jaki sposób zbawi świat, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie (Mk 8,31). Wyznanie to wywołuje wstrząs pośród uczniów. Okazuje się, że nawet oni nie byli przygotowani na te słowa i że nawet ten, który przed chwilą rozpoznał w Jezusie Mesjasza, rozumiał także Jego posłannictwo w sensie politycznym, dlatego też odważa się upomnieć swego Mistrza! W zachowaniu Piotra nie da się również wykluczyć pewnego elementu osobistego. Idąc za Jezusem i zostawiając przysłowiowe sieci, uczniowie zostawiali wszystko, cały swój świat. Bardzo szybko pojawiły się jednak nowe „sieci”, okazało się bowiem, że ten pierwszy etap w szkole Jezusa nie był wcale taki zły. Chodzili z Mistrzem, który był na ustach wszystkich, widzieli znaki i cuda, których wcześniej nie widział nikt, ogrzewali się blaskiem Jego chwały, dlatego też teraz, kiedy mowa o krzyżu i cierpieniu, nie chcą tego słuchać, nie chcą utracić ciekawego życia przy Jezusie.

Piotr wziął Go więc na bok i zaczął upominać (Mk 8,32). Tydzień temu, uzdrawiając głuchoniemego, słyszeliśmy w Ewangelii, że Jezus najpierw przywrócił mu słuch, a dopiero potem mowę, jakby chciał nam powiedzieć, abyśmy najpierw Go słuchali, a dopiero potem mówili. Nieszczęście, nie tylko Piotra, polegało na tym, że miał swój plan na zbawienie świata i wiedział co Pan Jezus powinien zrobić. Jakże często i my przychodzimy do Jezusa z gotowymi planami na nasze życie, zapominając, że to nie On powinien spełniać naszą wolę, ale my Jego. Obyśmy tak chętnie jak do Niego mówimy, umieli Go też słuchać.

On zaś patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: „Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie (Mk 8,33). W niektórych tłumaczeniach Nowego Testamentu, by przywołać tylko polski przekład ekumeniczny (Warszawa 2001), ostre słowa Jezusa Zejdź Mi z oczu, szatanie, brzmią trochę inaczej, tzn. Idź za Mną, szatanie, czyli „Idź, Piotrze, na swoje miejsce, bo zamiast mnie naśladować, zaczynasz mnie wyprzedzać, zaczynasz iść przede Mną”.

Szatanie – nawet wobec Judasza Jezus nie użył tak mocnych słów, tutaj jednak, w sytuacji, gdy Piotr usiłował Go odwieść od zbawczej misji, Pan Jezus się nie zawahał.

Od wyznania prawdziwej wiary do bycia Jezusowi szatanem, czyli przeciwnikiem i przeszkodą, droga – jak widzimy – zupełnie niedaleka, co tylko jeszcze bardziej powinno nas zachęcić do ufnego wołania: Panie, przymnóż nam wiary! (Łk 17,5) i Twoja, bądź zawsze wola (por. Mt 6,10). Amen.