Każdy ma swój Tabor

Andrzej Macura

publikacja 20.02.2013 23:18

Garść uwag do czytań na II niedzielę Wielkiego Postu roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

Przemienienie (Roman Kalarus) Henryk Przondziono Przemienienie (Roman Kalarus)
Gdy życie daje w kość trzeba wracać do chwil spędzonych na swoich Taborach....

Dzisiejsze czytania koncentrują się na odpowiedzi na pytanie jak wierzyć, gdy Boże obietnice zdają się nie spełniać. Skąd czerpać siły do trwania?

1. Kontekst pierwszego czytania Rdz 15,5-12.17-18

Pierwsze czytanie tej niedzieli to fragment opisanej w Księdze Rodzaju historii Abrahama. Bez znajomości kontekstu jest trochę niejasne. Warto więc go przypomnieć.

Abram (jeszcze nie Abraham, zmiana imienia nastąpiła później) wyszedł już z Charanu i przyszedł do ziemi, którą mu Bóg przyobiecał. Zdążył już z powodu głodu zawędrować do Egiptu, rozstać się z Lotem i pobić czterech królów. I nic. Obietnice dla których opuścił swoje rodzinne strony nie spełniły się. To znaczy nie tak jak Abram oczekiwał. „Uczynię bowiem z Ciebie wielki naród, będę Ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy tobie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli i Ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi” (Rdz 12, 2-3). Wszystko dobrze. Ale gdzie ten wielki naród? Przecież w momencie gdy rozgrywa się przypominana tej niedzieli scena Abram nie ma jeszcze ani jednego potomka.

Czytana w tę niedzielę opowieść o Abramie wpisuje się w ten kontekst. Poprzedza ją rozmowa Abrama z Bogiem (Rdz 15, 1b-4) . „«Nie obawiaj się, Abramie,  bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita». Abram rzekł: «O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer».  I mówił: «Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą»”.

Zadziwiające, prawda? Abram  mimo całego szacunku, jaki okazuje Bogu, pozostaje realistą. Taka jego postawa przewija się zresztą przez całą opowieść o nim. A Bóg? Bóg nie obraża się. Rozumie, że sceptycyzm Abrama ma podstawy w faktach. Dlatego przejmuje inicjatywę. «Nie on będzie twoim spadkobiercą, lecz ten po tobie dziedziczyć będzie, który od ciebie będzie pochodził»”. I dalej mamy już tekst czytania dzisiejszej niedzieli „ I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: «Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić»; potem dodał: «Tak liczne będzie twoje potomstwo».  Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę”. A potem jest już scena zawarcia przymierza między Bogiem a Abramem.

Bóg poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: "Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić”; a potem dodał: "Tak liczne będzie twoje potomstwo”. Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za wielką zasługę.

Potem zaś rzekł do niego: "Ja jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność”. A na to Abram: "O Panie, o Panie, jak będę mógł się upewnić, że otrzymam go na własność?”.Wtedy Pan rzekł: "Wybierz dla mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę”.

Wybrawszy to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie porozcinał. Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się ptactwo drapieżne, Abram je odpędzał. A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność.

A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca pochodnia i przesunęły się między tymi połowami zwierząt. Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: "Potomstwu twemu daję ten kraj od Rzeki Egipskiej aż do wielkiej rzeki Eufrat”.

Scena jest oczywiście trochę bardziej malownicza niż można to usłyszeć podczas liturgii.  W lekcjonarzu – co widać w siglach do czytania – pominięto Bożą zapowiedź, że także potomstwo Abrahama będzie musiało jeszcze poczekać na spełnienie obietnicy danej Abrahamowi. Nie zaburza to jednak wymowy całej sceny. Wobec pewnej rezygnacji i dystansu Abrama Bóg przejmuje inicjatywę: ponawia obietnice i daje Abramowi dowód, że je spełni.

W pełnej podskórnego niepokoju scenie (drapieżne ptaki, zmierzch, lęk który opanował Abrama) najważniejsze jest oczywiście to, że Bóg zawarł z Abramem przymierze. Jednak na uwagę zasługują trzy elementy tej opowieści, które pojawią się także w Ewangelii: lęk, objawienie się Boga, i wskazanie, które Bóg daje.

  • Lęk w tej scenie nie ma jakiegoś szczególnego źródła (w Ewangelii jest nim zaskakujące widzenie). Wynika ogólnie z sytuacji w jakiej się znalazł Abram. W jakiś sposób jest on obrazem wszelkich egzystencjalnych lęków człowieka. Bóg jawi się jako ten, kto odpowiada na nie swoimi obietnicami.
     
  • Bóg pojawia się jako przemawiający do Abrahama (głos wewnętrzny), ale też w sposób bardziej namacalny: jego znakiem jest przesuwający się między połami zwierząt dym i ogień. Dla każdego chrześcijanina jest to okazja do zastanowienia się czy i na ile doświadczył działania Boga bardziej namacalnie niż przez głos sumienia.
     
  • Najważniejsze: chwile, w których wierzący doświadczył jakiejś szczególnej Bożej bliskości powinny być inspiracją do zawierzenia Mu, zaufania Jego słowom, kiedy będzie wydawało się, ze Bóg jest daleko i że o człowieku zapomniał.

O tej ostatniej sprawie jest też mowa w Psalmie responsoryjnym. „Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać?”. „Będę szukał oblicza Twego, Panie. Nie zakrywaj przede mną swojej twarzy”. „Wierzę, że będę oglądał dobra Pana w krainie żyjących”. Bóg jest moja pomocą. Gdy tracę nadzieję będę szukał Boga, szukał wiary, że On jest i mi pomoże. Umocniony wierzę, że będzie dobrze…

Kontekst drugiego czytania Flp 3,17-4,1

List świętego Pawła do Filipian to pismo przeniknięte pełną entuzjazmu myślą o nowości jaką niesie ze sobą Ewangelia. Stawia trochę świat na głowie. Najlepszym tego przykładem jest zawarty w nim hymn o uniżeniu (kenozie) Chrystusa. Paweł przypomina, że posłuszeństwo Jezusa Ojcu aż do śmierci spowodowało Jego wywyższenie „ponad wszelkie imię”. Z tej perspektywy patrzy św. Paweł na wszelkie utrapienia. Także na swoje przebywanie w więzieniu (ten list należy do tzw. listów więziennych św. Pawła).

Bracia, bądźcie wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne.

Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. Przeto bracia umiłowani, za którymi tęsknię, radości i chwało moja, tak stójcie mocno w Panu, umiłowani.

W czytanym dziś fragmencie św. Paweł przypomina:  „Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa”.  Ta świadomość powinna przemieniać nasze życie. Powinna nam pomóc wytrwać, gdy przychodzi zniechęcenie, bo wygodniej byłoby przyjąć zasady, którymi kieruje się świat. Dotkniętych pokusą rezygnacji z ideałów Ewangelii św. Paweł zachęca: „Przeto bracia umiłowani, za którymi tęsknię, radości i chwało moja, tak stójcie mocno w Panu, umiłowani”.

3. Kontekst Ewangelii Łk 9,28b-36

Scena przemienia Jezusa rozgrywa się w samym środku Jego działalności. Uczniowie Jezusa zdążyli się już rozentuzjazmować Ewangelią. Widzieli  Jezusa cudownie uzdrawiającego, wskrzeszającego, wypędzającego złe duchy, widzieli jak rozmnaża chleb. Ale jednocześnie usłyszeli z ust Jezusa niepokojąca zapowiedź: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć, będzie odrzucony prze starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”. Więcej, usłyszeli też słowa „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”. Osiem dni później trzej z nich idą z Jezusem na górę (wedle tradycji na Tabor) na modlitwę.

Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim.

Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: "Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie". W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli.

4. Warto zauważyć

  • Jezus zabiera ze sobą trzech najbardziej zaufanych uczniów: Piotra, Jakuba i Jana. Ta trójka częściej niż inni bywa świadkami nadzwyczajnych czynów Jezusa (np wskrzeszenia córki Jaira)
     
  • „Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe”. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć dlaczego, ale tak już jest, że to chyba przebywanie blisko Boga przemienia. Podobnie było z Mojżeszem modlącym się na Horebie (Synaju) czy potem w Namiocie Spotkania. Jego twarz też dziwnie jaśniała.
  • W scenie pokazują się Mojżesz i Eliasz. Pierwszy był pośrednikiem przymierza zwartego między Bogiem a Izraelem. Nazywany czasem prawodawcą był w gruncie rzeczy bardziej prorokiem: przekazywał Izraelowi to, czego oczekuje od niego Bóg. Słuchając swojego przywódcy, Mojżesza Izrael słuchał Boga. Drugi też był prorokiem. Choć nie zostawił po sobie księgi, a jego nauczanie znamy jedynie z opowieści natchnionego autora Ksiąg Królewskich, uznawany był, przynajmniej w czasach Jezusa, za najważniejszego z proroków. Komentatorzy zauważają, że obaj na końcu sceny odchodzą, a głos z obłoku – czyli sam Bóg, bo przecież obłok jest znakiem teofanii – oznajmia „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. Czyli Stary Testament się niejako się kończy. Pojawia się nowy... No właśnie. Już nie tylko prorok. Umiłowany Syn. Jego teraz trzeba słuchać.

    Owo „Jego słuchajcie” z obłoku w kontekście Mojżesza przywodzi na myśl fragment z Księgi Powtórzonego Prawa, w którym tenże Mojżesz zapowiada pojawianie się proroków. „Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał (Pwp18, 15). A dalej wyjaśnia obowiązki proroków i podaje kryteria rozpoznawania prawdziwego proroka. Skojarzenie z tą sceną wzmacnia poprzednią intuicję. Mojżesz i Eliasz odchodzą do przeszłości. Nastają czasy Umiłowanego Syna.
     
  • Najważniejsze: sensem przemienienia Jezusa jest umocnienie uczniów. Ta scena jest dla nich; rozgrywa się po to, żeby uczniowie widzieli i słyszeli. Ta prawda może umknąć, kiedy rozważa się to wydarzenie w oderwaniu od kontekstu. Kiedy jednak uświadomić sobie, że poprzedza je zapowiedź męki Jezusa i wskazanie, że i Jego uczniowie muszą gotować się na cierpienie, a cała działalność Jezusa kończy się na krzyżu, staje się to oczywiste. Piotr, Jakub i Jan mają zobaczyć chwałę Jezusa. Będzie dla nich i ich współbraci umocnieniem, gdy zobaczą Go na krzyżu.

5. W praktyce

  • Życie nie zawsze rozpieszcza. Bywają w nim okresy bardzo trudne. Jak sen Abrama pełen lęków i ciemności. Jak doświadczenie uczniów widzących ukrzyżowanego Mistrza. Wtedy trzeba wracać do swoich Taborów. Do chwil, w których w namacalny sposób doświadczyło się bliskości czy przychylności Boga. Trzeba też spojrzeć wtedy na życie z perspektywy, którą proponuje święty Paweł: „nasza ojczyzna jest w niebie”. My, pielgrzymujący na ziemi wyczekujemy Zbawcy. W chorobie tego, który nasze nędzne, poniżone  ciała może przemienić na wzór swego ciała uwielbionego. W poczuciu krzywdy tego, który może sobie podporządkować wszystko, nawet ludzi najbardziej gardzących Jego władzą. Trzeba wierzyć, że Bóg o nas nie zapomniał. Tylko po radosnym czasie Galilei prowadzi nas do naszej Jerozolimy, na nasz krzyż, przez który przyjdzie nam przejść do zmartwychwstania.
     
  • Modlitwa przemienia. Sprawia, że twarz jaśnieje. Co widać na naszych twarzach? Że żyjemy w bliskości Boga? Albo któryś z grzechów głównych? To nie do końca tylko poezja. Na twarzy człowieka faktycznie dość często odbija się to, co siedzi w jego sercu.