W nowym stylu

Andrzej Macura

publikacja 06.03.2013 21:11

Garść uwag do czytań na IV niedzielę Wielkiego Postu roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

W nowym stylu Henryk Przondziono/GN Ewangelia to wezwanie to nieustannego odnawiania siebie i świata...

Przyzwyczailiśmy się, że traktujących na serio swoja wiarę uważa się za konserwatystów. Tymczasem nasza wiara jest ciągle inspirującą nowością. Nie, to nie przesada. Nie była nowa 2000 lat temu. I dziś ciągle zmusza do rewizji skostniałych postaw w duchu Ewangelii nieskażonej nieewangelicznymi przyzwyczajeniami. Czytania tej niedzieli właśnie na tej prawdzie się koncentrują.

1. Kontekst pierwszego czytania Joz 5,9a.10-12

Pan rzekł do Jozuego: 'Dziś zrzuciłem z was hańbę egipską'. Rozłożyli się obozem synowie Izraela w Gilgal i tam obchodzili Paschę czternastego dnia miesiąca wieczorem, na równinie Jerycha. Następnego dnia Paschy jedli z plonu tej krainy, chleby przaśne i kłosy prażone tego samego dnia.

Manna ustała następnego dnia, gdy zaczęli jeść plon tej ziemi. Nie mieli już więcej synowie Izraela manny, lecz żywili się tego roku z plonów ziemi Kanaan.

Pierwsze czytanie tej niedzieli to wspomnienie pierwszej paschy, jaką Izrael obchodził w Ziemi Obiecanej. Uważny czytelnik to pewnie widzi. W tekście jest przecież mowa  iż Izraelici rozbili obóz na równinie Jerycha, a także o żywieniu się plonami ziemi Kanaan. Czytelnikowi nieobeznanemu z geografią  Ziemi Świętej może to umknąć. Tymczasem to ważne dla zrozumienia tego, co się dzieje. Naród Wybrany zamyka pewien rozdział swojej historii. Ostatecznie zostawia za sobą Egipt i czas przebywania na pustyni. Kończy się czas, gdy Bóg żywił ich manną. Rozpoczyna się zdobywanie ziemi opływającej w mleko i miód  która Bóg daje im na własność. Tak, zdobywanie. Bo ziemię do której przyszli Izrael musi jeszcze sobie zdobyć. Pierwszym miastem, które się im podda będzie Jerycho…

Warto też przypomnieć, że pascha była wspomnieniem wielkich dzieł Boga. Zwłaszcza cudownego wyprowadzenia z Egiptu i zawarcia z Bogiem przymierza na Synaju. Ale w chwili, gdy Izrael wchodzi do Ziemi Obiecanej będzie to już tylko wspomnienie. Wspomnienie, które ma umacniać ich w przeciwnościach, jakie przyjdzie im znosić w nowym rozdziale ich historii. Ta jednak będzie się toczyła dalej. Czas trudnej, ale też pełnej cudów pustyni już nie wróci. Boże obietnice i nakazy trzeba będzie odczytywać w nowej rzeczywistości.

2. Kontekst drugiego czytania 2 Kor 5,17-21

Jeżeli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe. Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania. Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem! On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą.

Pochodzące z drugiego listu św. Pawła do Koryntian drugie czytanie tej niedzieli to wskazanie na nowość tego, co stało się dzięki Chrystusowi. Nie chodzi nawet o nowość w sensie nadzwyczajności dzieła Chrystusa, ale o powstanie nowej jakości: o to że Jezus przez swoją śmierć i zmartwychwstanie dokonał niejako nowego stworzenia. Temat ten, znany głownie z listów św. Pawła jest obecny i w innych pismach Nowego Testamentu. Zwraca uwagę na zupełną nowość chrześcijanina. Przedtem człowiek był tylko stworzeniem. Wprawdzie stworzeniem na obraz i podobieństwo Boże, czyli z rozumem, wolną wolą i duszą, ale tylko stworzeniem. W Chrystusie człowiek stając się Nowym Stworzeniem stał się jednocześnie dzieckiem Bożym. Przez Syna (i w Synu) zostaliśmy usynowieni.

W czytaniu zwraca też uwagę myśl, że Bóg uczynił Chrystusa grzechem, choć  On sam nie znał grzechu. „Znał” należy oczywiście rozumieć w sensie „nie popełnił”, „był mu obcy”. „Uczynić grzechem” to wskazanie na prawdę, że Chrystus przecierpiał swoje za nasze grzechy. Solidarny z naszą ludzką, skażoną grzechem naturą, posłuszny aż do śmierci Chrystus w zmartwychwstaniu podnosi ją. Człowiek zyskuje nową, wyższą godność. Staje się Nowym Człowiekiem.

To bycie Nowym Stworzeniem zobowiązuje, by porzucić wszelki grzech, a „stać się w Chrystusie sprawiedliwością Bożą”.

3. Kontekst Ewangelii Łk 15,1-3.11-32

Czytana w tę niedzielę przypowieść o synu marnotrawnym znajduje się w tej części Ewangelii Łukasza, która nazywana bywa czasem jego podróży ku Jerozolimy. Poświęcona jest ona wyjaśnieniu, na czym polegać powinna prawdziwie chrześcijańska postawa. Chrześcijanie mają być lepsi niż wyznawcy judaizmu. I przede wszystkim nie powinni trzymać się reguł, które choć spełniają literę, to tak naprawdę są wypaczeniem ducha Bożego prawa. Stąd też Jezus często konfrontuje tu swoje wskazania z tym, co proponował judaizm Jego czasów. Przypowieść o marnotrawnym synu trzeba widzieć właśnie w tym kontekście. Jako pewną nowość. Znamienne, że podobnie każe nam widzieć te przypowieść także kontekst pierwszego i drugiego czytania. Od Chrystusa zaczyna się nowe. Nowy etap historii zbawienia, w którym Nowi Ludzie mają żyć jak przystało Nowemu Stworzeniu.

W owym czasie zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: "Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:

"Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: »Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada«. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zebrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie.

A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, które jadały świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.

Wtedy zastanowił się i rzekł: »Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników«. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca.

A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: »Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem«.

Lecz ojciec rzekł do swoich sług: »Przynieście szybko najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się«. I zaczęli się bawić.

Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to znaczy. Ten mu rzekł: »Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego«.

Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: »Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę«.

Lecz on mu odpowiedział: »Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się«".

4. Warto zauważyć

  • Przypowieść o synu marnotrawnym jest… przypowieścią. Należy powstrzymać się od wyciągania zbyt daleko idących wniosków z tego czy innego jej szczegółu.
     
  • Przypowieść ta jest, razem z przypowieścią o zagubionej owcy i zaginionej drachmie, odpowiedzią na szemranie faryzeuszów i uczonych w Piśmie „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”. Jest więc odpowiedzią na zarzut, dlaczego w ogóle zajmować się grzesznikami. Na pewno nie należy jej odczytywać jako uspokajanie grzeszników, że można sobie pogrzeszyć i jakoś to będzie, bo Bóg poczeka. Umieszczona w części Ewangelii Łukasza poświęconej „nowości” nauczania Jezusa jest przede wszystkim wezwaniem do wszystkich sprawiedliwych, jak powinni odnosić się do grzeszników.
     
  • Przypowieść pokazuje młodszego syna, który mimo łaskawości ojca – bo przecież majątek mógł przypaść tylko albo w dużej mierze starszemu – odchodzi od ojca. Żyjąc rozrzutnie traci wszystko i przyciśnięty niedostatkiem postanawia wrócić. Zwraca uwagę, że mamy tu przedstawienie … warunków dobrej spowiedzi. Najpierw uświadomienie sobie swojej sytuacji wynikłej z niegodziwości, (rachunek sumienia), potem żal połączony z postanowieniem poprawy (zabiorę się i pójdę do ojca), a na koniec wyznanie grzechów (ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie). Brak tylko wzmianki o zadośćuczynieniu. Tym, którzy czują się upokorzeni spowiedzią może warto zwrócić uwagę, ze skoro ojciec w przypowieści dostrzega syna  z daleka to znaczy, że wrócił on za dnia, niewątpliwie robiąc z siebie widowisko. Domaganie się, by jednać się z Bogiem zupełnie po kryjomu, bez jakichkolwiek świadków chyba stawia pod znakiem zapytania szczerość żalu.
     
  • Zwraca uwagę pewna bierność ojca. W przypowieści o zagubionej owcy pasterz szuka. Podobnie w przypowieści o zapodzianej drachmie szuka kobieta. W przypowieści o marnotrawnym synu ojciec nie szuka, a czeka. I dopiero gdy widzi wracającego syna wychodzi mu naprzeciw niosąc mu, upokorzonemu, swoją miłość. To chyba pokazanie, że czasem potrzeba, by to grzesznik zrobił pierwszy krok. Czasem. Bo przecież w poprzednich przypowieściach ( o zagubionych owcy i drachmie) jest inaczej. Ale też w tej przypowieści syn podejmuje wcześniej świadomą i dobrowolną decyzję o odejściu. Owca, a zwłaszcza drachma symbolizują tych, o których winie z powodu zagubienia raczej trudno mówić...
     
  • Postawa ojca... Kiedy zobaczył syna wybiegł mu naprzeciw, rzucił mu się na szyję i ucałował. Zanim syn zdążył wyznać grzechy. A samo wyznanie.. Też jakby niewiele go interesowało. Nie przeciąga tego tematu, nie celebruje upokorzenia syna. Jakby przerywając synowi każe przynieść szatę i pierścień... Jeśli Bóg właśnie tak patrzy na grzeszników, nawet tych, którzy zło popełnili świadomie i dobrowolnie... Niesamowite...
     
  • Przypowieść ta pokazuje tez postawę starszego syna. Zagniewanego, że jego młodszemu bratu wolno było więcej i nie tylko nie poniósł za to żadnych konsekwencji, ale jeszcze został za to niejako nagrodzony. W tej części chyba można znaleźć główną myśl tej przypowieści, choć nieraz wydaje się ona tylko dodatkiem do niej. Ale to tutaj mamy odpowiedź na pytanie o stosunek do grzeszników – główny cel tej przypowieści. Pobożni chrześcijanie nieraz, choćby tylko podskórnie, podzielają oburzenie starszego syna. Ojciec tłumacząc mu swoją postawę zachęca go do zmiany sposobu myślenia. Ciągłe przebywanie w domu ojca i służenie mu nie było żadną stratą. Zyskał przez to wszystko („wszystko moje do ciebie należy”). Trzeba cieszyć się, że brat, który narobił tyle głupstw w końcu zmądrzał, a nie zazdrościć mu pustych uciech i wstydu, którego się najadł.

5. W praktyce

Jaki więc powinien być nasz stosunek do grzeszników? Chciałoby się powiedzieć: nowy. To znaczy nie taki, w którym kierujemy się przyzwyczajeniami, ale Ewangelią. Bo przyzwyczajenia mogą czasami ten ewangeliczny obraz wypaczać. I stajemy się podobni do owych faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy szemrali, ze Jezus ucztuje z grzesznikami...

  • Nie zawsze trzeba ich szukać. Gdyby się pogubili – oczywiście tak. Gdy jednak świadomie i dobrowolnie wybierają zło nie ma co walczyć. Trzeba czekać w nadziei, ze kiedyś zmądrzeją. To chyba ważna wskazówka dla rodziców bezsilnych wobec złych wyborów ich dzieci. I wszystkich podobnych sytuacji – gdy grzech wybiera rodzeństwo, ktoś z rodziny czy przyjaciele. Nie ma co próbować głową rozbijać mury.
     
  • Skruszonych grzeszników na pewno zawsze trzeba przyjmować. Można mieć wątpliwości, gdyby żal był udawany. Gdyby. Proszę zwrócić uwagę, że ojciec nie zakłada ani nie bada, czy syn naprawdę żałuje. Bez wyjaśniania postawę syna bierze za dobrą monetę. Dlatego i my tego, który autentycznie skruszony próbuje wrócić powinniśmy przyjąć z miłością. Bez wielkiego dociekania, czy żal jest prawdziwy. Tak jak ojciec z przypowieści przyjmuje syna. Bez wywlekania na wierzch wszystkich jego nieprawości, bez gderania, mędrkowania „a nie mówiłem” i temu podobnych. Trzeba też powracającemu grzesznikowi włożyć na palec pierścień. Czyli przywrócić mu jego godność. Nawet jeśli nawrócony grzesznik sam będzie się uważał za chrześcijanina drugiej kategorii, nam tak nie wolno na niego patrzyć.
     
  • Często wierzący nie doceniają skarbu, który mają. Wydaje im się, że niewierzący mają się lepiej, bo więcej im wolno. Tak jak starszy syn z ewangelicznej przypowieści. To dlatego są tak rozgoryczeni, gdy nawracającym się przyznawane są wszelkie chrześcijańskie przywileje – nie tylko możliwość przystępowania do komunii, ale nawet kościelny pogrzeb z wszystkimi uroczystościami. Tymczasem to, że grzesznicy się nawracają powinno nam uzmysławiać gdzie jest lepiej. Trzeba po prostu przestać traktować swoje wierne trwanie przy Bogu jako uciemiężenie. W domu Ojca jest dobrze. A przygody młodszego syna nie są warte przeżycia. „Wszystkiego trzeba doświadczyć” mawiają niektórzy. Ale bardzo wąsko owo „wszystko:” rozumieją. Gdy widzimy że za uciechy trzeba płacić upokarzająca pracą i głodem widać, że nie warto było tego zakazanego owocu kosztować.