Bóg nie aptekarz

Andrzej Macura

publikacja 14.03.2013 14:29

Garść uwag do czytań na V niedzielę Wielkiego Postu roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

Bóg nie aptekarz Henryk Przondziono/GN Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień...

Bóg nie jest aptekarzem, który za każdy grzech musi skrupulatnie wymierzyć odpowiednią karę. Potrafi wybaczyć. Najważniejszym nie jest więc, by wyrównywać z Bogiem rachunki, ale by zawsze Go kochać. To chyba główna myśl czytań tej niedzieli.

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 43,16-21

Czytany tej niedzieli fragment pochodzi z księgi Deuteroizajasza. Skierowany jest do Izraela przebywającego jeszcze w niewoli babilońskiej. Zapowiada rychłe wyzwolenie. Wskazuje na to też kontekst. Zanim prorok wypowiada czytaną tej niedzieli kwestię mówi:

Tak mówi Pan,
wasz Odkupiciel, Święty Izraela:
«Ze względu na was posłałem do Babilonu [zdobywcę]:
i sprawię, że opadną wszystkie zawory więzień,
a Chaldejczycy wybuchną biadaniem.
Ja jestem Pan, wasz Święty,
Stworzyciel Izraela, wasz Król!

Zdobywcami byli oczywiście Persowie.

Czemu Bóg dopuścił wcześniej takie nieszczęście? Wyjaśnienie znaleźć można zaraz po czytanej dziś perykopie: „Lecz ty, Jakubie, nie wzywałeś mnie, bo się mną znudziłeś”.  Niewola była karą za grzechy. Ale Bóg już na te grzechy nie patrzy, przekreśla je. Przebacza.

Przytoczmy w tym miejscu tekst czytania.

Tak mówi Pan, który otworzył drogę przez morze i ścieżkę przez potężne wody; który wyprowadził wozy i konie, także i potężne wojsko; upadli, już nie powstaną, zgaśli, jak knotek zostali zdmuchnięci.

«Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie? Otworzę też drogę na pustyni, ścieżyny na pustkowiu. Sławić Mnie będą zwierzęta polne, szakale i strusie, gdyż na pustyni dostarczę wody i rzek na pustkowiu, aby napoić mój lud wybrany. Lud ten, który sobie utworzyłem, opowiadać będzie moją chwałę».

Początkowe wersy dzisiejszego pierwszego czytania przypominają pierwsze wyjście Izraela: wyjście z Egiptu. Stąd mowa o przejściu przez potężne wody i o pokonaniu potężnego wojska. Bóg obiecuje jednak, że teraz Izrael mówiąc o Bożej opiece nie będzie się już musiał odwoływać do dawno minionych wydarzeń, ale na własnej skórze doświadczy zbawczej mocy Boga. Izrael wróci przez pustynię do swojego domu. Będzie tam chroniony przez Boga, więc nawet mieszkające tam dzikie zwierzęta zobaczą wielkość Bożej opieki i będą Go sławić. To oczywiście taki poetycki obraz.

Bóg jawi się więc jako ten, który przebacza. Izrael powinien zrozumieć swój błąd, ale nie jest tak, że Bóg przebaczy dopiero wtedy, gdy jego lud zapłaci do ostatka za swoje nieprawości. On woli skrócić karę, obdarzyć wielkimi łaskami, choć po ludzku Izrael jeszcze na nie nie zasłużył. Bo jest wielki i obca mu jest małoduszność.

2. Kontekst drugiego czytania Flp 3,8-14

„Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego” – pisze święty Paweł w czytanym tej niedzieli fragmencie listu do Filipian. A co konkretnie? Ano swoją przynależność do Izraela. Bo – jak wyjaśnia św. Paweł  „My bowiem jesteśmy prawdziwie ludem obrzezanym – my, którzy sprawujemy kult w Duchu Bożym i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a nie pokładamy ufności w ciele”.

Ta myśl stanowi poprzedzający kontekst drugiego czytania tej niedzieli. Teraz przytoczmy jego tekst.

Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana.

Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną dzięki wierze w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze – przez poznanie Go: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach – w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.

Nie mówię, że już to osiągnąłem i już się stałem doskonały, lecz pędzę, abym też to zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa.

Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie.


Święty Paweł wyjaśnia, że błędem jest próba pokładanie nadziei na zbawienie w prawie. Bo jest ono (zbawienie) łaską. Odpowiedzią na nią powinna być wiara. Wiara rozumiana jako odpowiedź dana całym życiem, jako przylgnięcie do Boga, jako pewna „opcja fundamentalna”. Słabości i upadki nie przekreślają możliwości zbawienia. Bo nie wynika ono z bezgrzesznego życia, ale z wiary w Chrystusa.

Znów więc trzeba powiedzieć: Bóg w sprawie naszych grzechów nie jest skrupulatnym aptekarzem. Chce naszej miłości, która powinna wyrazić się w poszukiwaniu tego, co dobre, ale jednak nie przekreśla upadającego.

3. Kontekst Ewangelii J 8,1-11

Wedle biblistów dzisiejsza Ewangelia jest.. wyrwana z kontekstu. Niektórzy podejrzewają nawet, że pierwotnie jej w Ewangelii Jana nie było. Nie tylko wygląda bowiem jakby żywcem wyjęta z Ewangelii Łukasza (w której oczywiście tej opowieści nie ma). Nie ma jej w niektórych starożytnych rękopisach albo jest umieszczona w innym miejscu. Faktycznie, nieco dziwnie wygląda w kontekście objawienia tożsamości Jezusa i odrzucenia Go przez Żydów. Ale może należałoby tę opowieść potraktować właśnie jako element objawienia tożsamości Jezusa? „Jestem tym, który chce was nauczyć, że nie drobiazgowe zachowanie prawa zbawia, ale Boża łaska”?

Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On, usiadłszy, nauczał ich.

Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?» Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć.

Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem». I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi.

Kiedy to usłyszeli, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku.

Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz».

4. Warto zauważyć

  • Cała scena jest zaimprowizowaną naprędce intrygą. Żydzi szukają pretekstu do odrzucenia Jezusa. Jeśli nie zachowa przepisów prawa będzie to powodem, dla którego z czystym sumieniem będzie można Jego roszczenia odrzucić. Jeśli powie, że trzeba kobietę ukamienować okaże się okrutnikiem...
     
  • Za cudzołóstwo w Izraelu można było zostać ukamienowanym. Jezus nie lekceważy grzechu kobiety, ale nie chce, by za swój czyn została tak surowo ukarana. Mówiąc „kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień” unika oskarżeń o przeciwstawianie się prawu, ale jednocześnie wskazuje na potrzebę większej oględności w jego stosowaniu; na zauważeniu w tym wszystkim człowieka.
     
  • Nie wiemy co Jezus pisał palcem po ziemi. Teoria, że przypominał ludziom ich grzechy to tylko domysł.
     
  • Pamiętając o kontekście dzisiejszych czytań (pierwszego i drugiego) i że Jezus jest Bogiem (co nie przeczy oczywiście Jego człowieczeństwu) opowieść ta jest wskazaniem na to, że Bóg stawia nad prawem żywego człowieka. Jest gotów machnąć ręką na złamanie przepisów, jeśli darowanie kary może przynieść więcej dobra, niż wyciągnięcie surowych konsekwencji złego czynu.

5. W praktyce

  • Najważniejsze: Bóg jest skłonny puszczać w niepamięć złamanie prawa. Bo skrupulatnie wymierzając sprawiedliwość musiałby nas wszystkich pozabijać i wtrącić do piekła. To rodzi dwa pytania. Najpierw o nasze widzenie ludzkiego grzechu. Czy grzesznika nie przekreślamy. To nie jest tak, że powinniśmy dla dobra człowieka pobłażać grzechowi. Ale też nie powinno być tak, że złamanie prawa tak nas boli, że nie pozwala już w stojącym za tym czynem człowieku zobaczyć dziecka Bożego. A po drugie...  na ile jesteśmy gotowi puszczać w niepamięć ludzkie przewinienia, skoro sami doświadczamy przebaczenia ze strony Boga?
     
  • W naszym życiu publicznym normą staje się wyciąganie wszystkich brudów konkretnych ludzi i debatowanie nad nimi. W imię prawa do informacji i prawdy. Oczywiście w modzie jest też święte oburzenie. Warto pamiętać słowa Jezusa o tym, kto może rozpocząć kamienowanie.
     
  • Patrząc na postawę uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy knują intrygę, by mieć powód do oskarżeń Jezusa, warto zapytać o nasze podejście do bliźnich. Często przecież nie próbujemy zrozumieć swoich przeciwników, ale szukamy powodów, które usprawiedliwiłyby to, że ich serdecznie nie znosimy. Wtedy wystarczą jakieś w sumie niewiele znaczące drobiazgi. Na przykład jedno wyrwane z kontekstu zdanie czy krzywe spojrzenie. I lawina niechęci toczy się dalej.