Pan przyjdzie!

Andrzej Macura

publikacja 28.11.2013 10:53

Garść uwag do czytań na I niedziele Adwentu roku A z cyklu "Biblijne konteksty"

Pan przyjdzie! Roman Koszowski /GN A co my, chrześcijanie konkretnego robimy przygotowując się na powrót Pana? Widać u nas tę radosną krzątaninę, tą niecierpliwość, tę próbę zapięcia wszystkiego na ostatni guzik?

Adwent to czas oczekiwania. No, na Boże Narodzenie też. Zwłaszcza od 17 grudnia. Ale początkowo liturgia kieruje nasze myśli ku innemu przyjściu Jezusa. Tego na końcu czasów. Wokół tej prawdy skoncentrowane są czytania tej niedzieli. Przy okazji znajdujemy w nich też wezwanie do spojrzenia z perspektywy nieuchronnego końca na swoje na swoje codzienne życie.  Bo prawdę mówiąc… Widać po nas zazwyczaj, kiedy czegoś radośnie oczekujemy. Te przygotowania do Bożego Narodzenia, kupowanie choinki, prezentów, karpia. Albo do ślubu. Kościół, sala, jedzenie, picie, obrączki, orkiestra, fotograf.  A jak się objawia nasze oczekiwanie na przyjście Pana?  

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 2,1-5

Izajasz żył i działał w VIII wieku przed Chrystusem. W Judzie, czyli południowym królestwie podzielonego dziedzictwa Dawida. Był świadkiem upadku Samarii i w konsekwencji całego Izraela (czyli królestwa północnego), a także cudownego ocalenia Jerozolimy, gdy wojska asyryjskie nagle odstąpiły od oblężenia. Jego księga, ze względu na zawarte w niej proroctwa o przyszłym Wybawicielu, nazywana bywa piątą Ewangelią. Ze względu na to, że część proroctw wydaje się mieć inny charakter i pochodzić z innego okresu historii Izraela, autorstwo części księgi przypisuje się DeuteroIzajaszowi i TritoIzajaszowi – anonimowym uczniom proroka.  Ale proroctwo czytane w pierwszą niedzielę Adwentu pochodzi z początku księgi, a więc od „pierwszego” Izajasza.

Znajduje się ono w dość zaskakującym kontekście. Cały początek tej księgi to jedno wielkie wypominanie Izraelowi jego niewierności wobec Boga i zapowiedź kar, jakie go za to spotkają. Izajasz przy tym niespecjalnie przebiera w słowach. Aż swojsko się czyta ;) Twierdzi np, że Lud Wybrany jest głupszy niż wół i osioł albo nazywa go „plemieniem zbójeckim” i „dziećmi wyrodnymi”, nie mówiąc już o porównywaniu go do  nierządnicy. I w tym właśnie kontekście pojawia się nagle zapowiedź przyszłej chwały Jerozolimy (2, 1-5) .

Widzenie Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jerozolimy: Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: «Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pańskie - z Jeruzalem».

On będzie rozjemcą pomiędzy ludami i wyda wyroki dla licznych narodów.

Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny. Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pańskiej!

Proroctwo jest chyba jasne. To zapowiedź dnia, w którym Jerozolima, a wraz z nią cały Juda (a może i cały Izrael) dozna wielkiego wywyższenia. Poganie odkryją Boga Jahwe jako swojego Boga i zapragną, by ich nauczył swojego prawa. Naród wybrany będzie triumfował, bo wszystkie inne narody będą szukały rozstrzygnięcia swych sporów u Jego Boga. Najbardziej jednak zaskakująca w proroctwie jest zapowiedź wielkiego pokoju. Miecze, włócznie, karabiny, czołgi i lotniskowce będą już niepotrzebne. Materiału z nich użyje się do produkcji czegoś potrzebniejszego: narzędzi do uprawy roli. Każda wojna niszczy uprawy. Możliwość uprawy roli to dość często wykorzystywany w Biblii obraz pokoju.

Patrząc na to proroctwo z perspektywy chrześcijańskiej można powiedzieć, że jego część już się spełniła. Także my, Polacy, tysiąc lat temu przyłączyliśmy do tych, którzy „wstąpili na górę Pańska, do świątyni Boga Jakuba”, by nas nauczył swojego przyniesionego przez Jego Syna prawa. I my postanowiliśmy, choć nieraz marnie nam to wychodziło,  oddać nasze sprawy pod osąd Bogu czyli kształtować swoje relacje z innymi w oparciu o zasady Ewangelii. Ciągle jednak czekamy na realizację drugiej części proroctwa. Na nastanie wielkiego pokoju.

Można oczywiście próbować interpretować tę zapowiedź w sposób duchowy, że tam gdzie ludzie przyjmują Boże prawo, tam już teraz panuje Boży pokój. Ale chyba nie powinniśmy się bać oczekiwać czegoś więcej. Fajnie by było. Zero wrogów, zero Al-Kaidy, zero ISIS. Środki przeznaczane na wojsko można przeznaczyć na inne cele. Podobnie pewnie z policją... Niemożliwe? Izajasz mówił inaczej. A przecież część jego proroctwa już się spełniła. Choć też zanim się stało jak zapowiadał, mogło się wydawać mrzonką...

2. Kontekst drugiego czytania Rz 13,11-14

List do Rzymian to zasadniczo traktat o zbawieniu każdego człowieka i wszystkich ludzi przez Jezusa Chrystusa. Nie zasługi się liczą, ale wiara w tego, który usprawiedliwia. Ta wiara rodzi jednak pewne konsekwencje. Ich ukazaniu poświęca Paweł kolejną część swojego listu. Czytany tej niedzieli fragment pochodzi właśnie z niej.

Trudno właściwie powiedzieć, że Paweł stawia chrześcijanom jakieś wymagania. Raczej ukazuje styl życia, który powinien cechować człowieka odkupionego przez Chrystusa. Nie, nie z musu. Sama świadomość dostąpienia wielkiej łaski powinna w uczniu Chrystusa obudzić chęć porzucenia wszelkiego zła, a poszukiwania wszystkiego, co dobre. Przede wszystkim więc miłości, w której streszczają się wszystkie innego przykazania. Dodatkowym zaś motywem dla ciągłego poszukiwania dobra powinno być owo oczekiwanie na rychłe przyjście Pana, o którym słyszymy w drugim czytaniu tej niedzieli.

A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

„Noc się posunęła, a przybliżył się dzień”. Po dwóch tysiącach lat ta niecierpliwa nadzieja, że lada moment Pan powróci wydaje się lekko naiwna. W sumie jednak, gdy pomyśli się o przemijaniu ludzkiego życia, nie jest wcale taka nierozsądna. Noc życia się posunęła, przybliżył się dzień przejścia do wieczności. Warto zajmować się hulankami, pijatykami i rozpustą? Warto być wyuzdanym i kłótliwym zazdrośnikiem? Przecież już niebawem nadejdzie szczęśliwa wieczność. Jakoś głupio by było, gdyby śmierć zastała nas nieprzygotowanych. Przecież nie jesteśmy byle kim, ale wybrańcami Boga, który z miłości do nas posłał nam swojego Syna....

3. Kontekst Ewangelii Mt 24,37-44

Pochodzący z dzieła Mateusza tekst Ewangelii na pierwszą niedzielę Adwentu znajduje się w tej jej części, w której wszystko zmierza już wyraźnie ku końcowi: niebawem rozpocznie się bolesna męka Jezusa. Jest ona częścią dłuższej mowy eschatologicznej Jezusa, w której zapowiada On najpierw zburzenie Jerozolimy, a potem koniec świata. Świadom tego, że Jego słowa muszą wywołać pytanie o konkretny czas, datę realizacji zapowiedzi, Jezus wyjaśnia, że oprócz Ojca nikt nie zna ani dnia ani godziny, kiedy owe wydarzenia nastąpią (my już znamy rok pierwszego: 70 rok po narodzeniu Chrystusa). I w tym kontekście padają słowa Ewangelii pierwszej niedzieli Adwentu o potrzebie czujności.

„Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona.

Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.


A po nich jeszcze ostrzeżenie, by opóźniający się powrót Pana nie spowodował lekceważenia jego poleceń. Bo takiego drania spotka surowa kara....

4. Warto zauważyć

Wymowa Ewangelicznej opowieści jest jasna. Chrystus powróci nagle. Ten dzień wszystkich zaskoczy. Dlatego Jego uczniowie powinni czuwać. Znaczy być zawsze gotowi przyjąć powracającego Pana. Niezależnie od tego kiedy to nastąpi. A gotowym znaczy – jak wskazuje kontekst – być sługą dobrym i roztropnym, który dobrze wypełnia obowiązki powierzone mu przez Pana wobec bliźnich.

Trzeba jeszcze zwrócić uwagę na pewien ważny szczegół. Otóż zarówno w tekstach pierwszego i drugiego czytania jak i w Ewangelii nie ma właściwie groźby, straszenia karą. U Izajasza jest zapowiedź przyszłej chwały Jerozolimy, która ma nastąpić niezależnie od tego, że ówcześni jej mieszkańcy – jak wskazuje kontekst – przyprawiali Boga o irytację. U św. Pawła jest wezwanie do porządnego życia rozumianego jako odpowiedź na Boże obdarowanie. W Ewangelii jest zaś mowa o potrzebie czujności. Czyli zakłada się, że chrześcijanin żyje dobrze, ale może się zapomnieć, zniechęcić albo rozleniwić. Błędem więc byłoby mówić, że piętnują ludzki grzech. Raczej są wezwaniem, by się sprężyć, bo przecież blisko jest już nagroda.

Różnica subtelna, będąca raczej konstrukcją myślową, niż odbiciem rzeczywistości? Wcale nie. Czym innym jest w trudach pracy słuchanie pokrzykiwań wiecznie niezadowolonego poganiacza niewolników, a czym innym życzliwe mobilizowanie do wysiłku przez przyjaciela.

5. W praktyce

  • Chrystus powróci. Obok „Chrystus umarł” i „Chrystus zmartwychwstał” jedna z podstawowych prawd wiary. Na ile dla nas, sytych chrześcijan  w Polsce XXI wieku ma ona jakieś znaczenie?  Nie chcę utyskiwać i narzekać. Ale proszę zauważyć: widać po nas, że czekamy na Boże Narodzenie, bo się doń przygotowujemy. Będzie większe sprzątanie, choinka, karp, będą prezenty. Tak samo widać, że X czy Y przygotowują się do ślubu. Wynajmują salę, szukają orkiestry, kombinują z jedzeniem. Nawet załatwiają kierowcę i termin u fotografa. A co my, chrześcijanie konkretnego robimy przygotowując się na powrót Pana? Widać u nas tę radosną krzątaninę, tą niecierpliwość, tę próbę zapięcia wszystkiego na ostatni guzik? Raczej nie. Raczej zmęczeni i zniechęceni patrzymy na ten dzień w duchu zasady „przyjdzie walec i wyrówna”, więc po co się starać?
     
  • Skoro Jezus mówi nam „czuwajcie”, to nasza posługa wobec nie realizujących wskazań Mistrza współbraci powinna raczej polegać nie na umoralnianiu, ale na... budzeniu. Chodzi o obudzenie radości życia Ewangelią. Koncentrowanie się na stawianiu wymagań, coraz większych i co raz to nowych najpewniej doprowadzi do tego, że się załamią.

    Konkretniej? Jeśli ktoś jeszcze nie czytał, warto zajrzeć do cyklu O przykazaniach pozytywnie