Milcząca bliskość

diak. Piotr Alabrudziński

publikacja 07.12.2013 18:26

Każdy, kto myśli na poważnie o rozwoju jakiejkolwiek relacji musi budować most ze słów – swoich i drugiej strony. A co z milczeniem?

Milcząca bliskość Anna Kuryłowicz / CC 3.0

„Milcz, gdy do mnie mówisz.” Z pozoru takie zdanie wydaje się być tylko przypadkowym zlepkiem słów. Milczenie, które mówi? Owszem, znamy niekiedy sytuacje, w którym milczenie stanowi krzyk – sprzeciwu, rozpaczy, niezgody. Ale milczenie, które jest dialogiem, spotkaniem?

Wbrew pozorom – właśnie tak! Tylko w milczeniu może dokonać się prawdziwe spotkanie – i to zarówno z Bogiem, jak i z drugim człowiekiem. Oczywiście, nie chodzi tutaj o niekiedy wydumaną regułę, że rozumiemy się bez słów – tak żyć się nie da. Każdy, kto myśli na poważnie o rozwoju jakiejkolwiek relacji musi budować most ze słów – swoich i drugiej strony. A co z milczeniem?

Milczenie, które buduje, to nie tylko kwestia słów, ale również serca. Kiedy nie stać mnie już na żadne słowo; mało tego – kiedy nie wychodzi mi żadna myśl uczucie, nawet nie stać mnie na jakikolwiek odruch ciepła wobec Innego/innego. Kiedy aż boli mnie to „nic”, a wciąż staram się być blisko – właśnie to jest prawdziwa, najgłębsza relacja. Nie tylko jestem przy Tobie (bo sam nawet w pustce nie wiem, czy jestem). Jedynie (i aż) chcę przy Tobie być…

Serce i język ani drgnie. Właśnie wtedy miłość rośnie najbardziej…

A Ty? Doświadczyłaś/doświadczyłeś już takiej relacji – z Bogiem i z drugim człowiekiem?