Być jak Bóg

Andrzej Macura

publikacja 19.02.2014 16:57

Garść uwag do czytań na VII niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.

Być jak Bóg Henryk Przondziono /GN Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych

Co to znaczy być świętym? To znaczy być trochę jak Bóg. Oczywiście nie tak jak On wszechmocny i wszystkowiedzący. Chodzi o Jego dobroć. O wyzwolenie się z brudu, w jakim tapla się świat (choć zdaje się tego nie dostrzegać). Święty to ktoś, kto jest inny, lepszy, przekraczający ten świat. Na wzór Boga sprawiedliwy i prawy. I właśnie do stania się jak Bóg wzywają nas czytania tej niedzieli.

Przeczytaj też

1. Kontekst pierwszego czytania Kpł 19,1-2.17-18

Czytany tej niedzieli fragment z Księgi Kapłańskiej pochodzi z tej jej części, która nazywa się „Prawem Świętości” albo „Kodeksem Świętości”. Izrael jest pod Synajem (Horebem). Zawarł z Bogiem przymierze. On obiecał im opiekę. Oni obiecali zachowywać Jego prawo. Bogu nie chodziło o o to, by ich tym prawem uciemiężyć. Mają być inni, lepsi niż dotychczasowi mieszkańcy Kanaanu. Wszystko ma w nich i wśród nich być lepsze. Mają swoją świętością ukazywać świętego Boga.

Sporo przepisów „Kodeksu świętości” może wydawać się nam dziś anachronicznymi. Np. te z Kpł 19,19: „Będziecie przestrzegać moich ustaw. Nie będziesz łączył dwóch gatunków bydląt. Nie będziesz obsiewał pola dwoma rodzajami ziarna. Nie będziesz nosił ubrania utkanego z dwóch rodzajów nici”. Wiele z nich ma jednak zdecydowanie charakter ponadczasowy. Jak choćby poprzedzające to, czytane tej niedzieli (Kpł 19,11).  „Nie będziesz złorzeczył głuchemu. Nie będziesz kładł przeszkody przed niewidomym, ale będziesz się bał Boga twego. Ja jestem Pan!”.

Pierwsze czytanie tej niedzieli to właściwie dwa wyjątki z owej księgi. Najpierw wiersze 1 i 2 z 18 rozdziału księgi, potem z tego samego rozdziału wiersz 17 i 18. Trzeba przyznać, wybór dość trafny, dobrze pokazujący ową nowość, którą mają się cechować Izraelici. I co dla dobierających było chyba najważniejsze, korespondujący z nauczaniem Jezusa z Ewangelii tej niedzieli

Pan powiedział do Mojżesza: „Mów do całej społeczności synów Izraela i powiedz im: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!

Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Ne będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz kochał bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan”.


Najpierw jest więc jednozdaniowe wezwanie do świętości. Czyli do bycia innym, lepszym niż otaczający Izraela świat . Mają być inni, bo inny niż ten okrutny, bezmyślny, pełen fałszu i nieuczciwości świat jest opiekujący się nimi Bóg. A ta ich inność, świętość, lepszość ma wyrażać się między innymi w zrezygnowaniu z nienawiści, szukania zemsty czy pielęgnowania urazy wobec ziomków. Mają kochać swoich bliźnich jak siebie samych. Ale nie oznacza to głaskania po główce. Mają, jeśli trzeba, także upominać tych swoich braci. Bo inaczej są współwinni ich nieprawości.

Zwracają też uwagę ostatnie słowa czytania: „Ja jestem Pan”. To przypomnienie: macie takimi być ze względu na Mnie. Jestem waszym dobrodziejem. Starajcie się, bym o was z powodu waszych nieprawości nie zapomniał albo bym się nie musiał obrócić przeciwko wam.

A następujący po czytaniu psalm przypomina właśni tę prawdę. Z Bogiem macie się dobrze. „On odpuszcza wszystkie twoje winy i leczy wszystkie choroby. On twoje życie ratuje od zguby, obdarza cię łaską i zmiłowaniem”...

2. Kontekst drugiego czytania 1 Kor 3,16-23

Początek pierwszego listu św. Pawła do Koryntian to zdecydowane „nie” Apostoła  dla podziałów. „Kimże jest Apollos – pisze. Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost”. I dodaje „Otóż nic nie znaczy ten, kto sieje, a ni ten co podlewa, tylko ten który daje wzrost – Bóg”.

Dziś chciałoby się, parafrazując te słowa powiedzieć: kimże jest ksiądz Boniecki? Kimże ks. Rydzyk? Sługami. Nic nie znaczą. Liczy się Bóg.

I właśnie w kontekście przestrogi przed podziałami padają słowa, których w tę niedzielę słuchamy w drugim czytaniu.

Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.

Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: „On udaremnia zamysły przebiegłych” lub także: „Wie Pan, że próżne są zamysły mędrców”.

Nikt przeto niech się nie chełpi z powodu ludzi. Wszystko bowiem jest wasze: czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe; wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus Boga.

Straszne, prawda? Z powodu podziałów w łonie Kościoła można zniszczyć świątynię Boga, jakim jest jakiś konkretny człowiek ze swoja wiarą. Tych, którzy do tego doprowadzają spotka kara. Bóg ich zniszczy.

By do takiej sytuacji nie dopuścić trzeba pokory. Trzeba przestać chełpić się z powodu bycia uczniem tego czy innego człowieka. To jest światowość. To jest „mądrość tego świata”, którą Bóg unicestwi. A chrześcijaninowi trzeba być mądrym Bożą mądrością. Żeby ją posiąść trzeba stać się głupim. I przestać brać udział w ludzkich przepychankach. Trzeba na wszystko patrzyć z perspektywy Bożej. Tego, który chce zbawienia wszystkich ludzi.

Miłuj bliźniego jak siebie samego  - usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu. To zaniechanie ludzkich sporów na rzecz zwrócenia wszystkiego ku Chrystusowi jest także jednym z wyrazów tej miłości.

3. Kontekst Ewangelii Mt 5,38-48

Ewangelia tej niedzieli jest dalszą częścią Jezusowych pouczeń z Kazania na górze. Jezus występuje w nim jako Nowy Mojżesz nadający Nowemu Ludowi Bożemu Nowe Prawo. Jego wskazania są więc swoistą  konstytucją.

To niezwykle ważne. Wręcz fundamentalne. Jezus nie udziela tu rady tylko dla niektórych. To nie ideały, wobec których chrześcijanin mógłby wzruszyć ramionami i powiedzieć, że to wyższa szkoła jazdy, że do nich nie dorasta. To prawo, które powinien realizować na co dzień. Jeśli nie zamierza, kiepski z niego członek Nowego Ludu Bożego, Kościoła.

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.

Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził.A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.

4. Warto zauważyć

Nauczanie Jezusa może jest trudne do zrealizowania, ale jasne. Wiadomo czego oczekuje. Tłumaczenie Jego wskazań może wydawać się arogancją. Ale.. Może jednak parę uwag.

Pierwsza część wypowiedzi Jezusa dotyczy prawa do wyrównania rachunków. Sprawiedliwości jak by powiedzieli niektórzy. Oko za oko, ząb za ząb. Czyli taka łagodna zemsta. Można przecież jak Lamek mówić: „Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko - jeśli mi zrobi siniec! Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!”. Oko za oko to przy takich zasadach czysta sprawiedliwość.

Ale jednak Jezus mówi, żeby pójść dalej i nie odpowiadać złem na zło. Dlaczego?  Zawsze mamy ustępować wobec przemocy? Pozwolić się traktować jak popychadła?

Jezus w Kazaniu na górze nie raz posługuje się hiperbolą. Czyli przejaskrawia. Np. gdy mówi konieczności wyłupienia oka czy odcięcia ręki dla uniknięcia powodu do grzechu. Wydaje się więc, że i to wskazanie nie musi być traktowane dosłownie. Że Jezusowi chodzi przede wszystkim o to, by nie nakręcać spirali niechęci i złości. Krzywdy trudno zmierzyć. Nie zawsze można oko za oko, a ząb za ząb. Poza tym zawsze komuś reakcja (oddanie) może wydawać się nieadekwatna do zaczepki. I też odpowie większym złem. Trzeba umieć przerwać nakręcanie się tej spirali. Ustąpić. Stracić na wyrównywaniu rachunków. Żeby sprawy załagodzić.

Druga część Jezusowej wypowiedzi dotyczy miłości nieprzyjaciół. Zwraca uwagę, że do starotestamentalnego „będziesz kochał swego bliźniego”, które zresztą usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu,  tradycja żydowska dodała „a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził”. Bardzo łatwe, prawda? Wystarczy uznać, ze ktoś nie jest moim bliźnim, a już można folgować swoim najgorszym instynktom.

Tymczasem Jezus mówi: nie tak, nie tędy droga. Miłujcie też tych, którzy was nienawidzą. Módlcie się za nich. Bądźcie lepsi niż ci, którzy nie znają Boga. Bądźcie tacy dobrzy i wspaniali jak wasz Bóg.

Znów, jak w poprzednim wskazaniu, można powiedzieć, że chodzi tu o przerwanie owej logiki odpłaty: jak ty mnie, tak ja tobie. Chodzi o to, by być lepszym. By w ten sposób sprawiać, iż lepszy staje się też świat.

5. W praktyce

Wszystkie czytania tej niedzieli są do uczniów Chrystusa apelem, aby byli lepsi niż otaczający ich świat. Najpierw w Księdze Kapłańskiej - by się nie mścili, ale by też upominali. Bo zło, czy jest dziełem obcego czy swojego, trzeba nazwać po imieniu. Potem – u św. Pawła – by zaprzestali jałowych sporów o to, kto jest ważniejszym chrześcijaninem, a zgodnie wskazywali na Boga. I w końcu w Ewangelii, by umieli zapobiegać nakręcaniu się spirali niechęci. Te wskazania odnoszą się oczywiście także do naszych czasów.

  • Kościół otwarty czy zamknięty? Toruński czy krakowski? Tradycyjny czy modernistyczny? Przykro to mówić, ale wielu katolików w ostatnich czasach zaczęło rościć sobie prawo do określania, kto jest prawdziwym katolikiem, a kto nim nie jest. Dotykają takie sądy nawet biskupów. Nie to, że ten jest lepszy, a ten gorszy. Ten jest cacy, a tamten jest w ogóle niegodny nazywania go biskupem. A o co chodzi?

    Patrząc z perspektywy Jezusowej o drobnostki. O strategię wobec niewierzących i słabo wierzących, o sposób wyrażania jednej wiary, o stosunek do tradycji (nie Tradycji, tylko tradycji). Z powodu takich rzeczy jedni drugich gotowi byliby ekskomunikować. Ilu przez to, zgorszonych naszym odnoszeniem się do siebie, traci wiarę? A przecież Paweł powiedział: „Czyż nie wiecie, że jesteście ( i jedni i drudzy) świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście”.

    Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście. Żaden chrześcijanin nie ma prawa deptać tego, co w drugim jest jakoś owocem działania w Jego życiu Boga.
     
  • Mamy prawo się bronić, kiedy nas atakują? Mamy. Ale nasza konstytucja głosi, że naszym obowiązkiem jest zrobić wszystko, by nie pozwolić na nakręcanie spirali niechęci. Bo to kończy się nienawiścią. Dlatego mamy raczej nadstawiać drugi policzek, iść z kimś więcej kroków, niż nas zmuszają i oddawać więcej, niż chcą od nas zasądzić. Nie możemy stosować zasady „oko za oko”, a tym bardziej „gardło za rozbity nos”. I nie jest to z naszej strony jakaś wielka łaskawość  wobec nieprzyjaciół, ale zasada wpisana w nasza konstytucję.

    O ile jeszcze można zrozumieć, że jakiś chrześcijanin może odpłacać złem za zło w ferworze jakiejś walki, , o tyle trudno pogodzić się, że wielu chrześcijan popiera eskalowanie napięcia zupełnie na zimno. Twierdząc, że to ewangeliczna zasada wierności prawdzie sączą jad nienawiści do tych, którzy nie podzielają naszych zapatrywań moralnych. Tymczasem mieć rację to jedno, a deptać innych ludzi to drugie. My chrześcijanie musimy być lepsi niż ci, którzy Boga nie znają albo znać nie chcą. To nasze bycie świętymi jak Bóg jest najwspanialszym świadectwem naszej wiary.
     
  • Miłujcie waszych nieprzyjaciół. Bierzcie przykład z waszego ojca, który jest łaskawy  i dla dobrych i złych. Nie może być tak, że będziemy wzorem faryzeuszów wyjaśniali sobie, że ten czy ów nie jest naszym bliźnim, więc można się na nim wyżywać folgując swoim złym instynktom. Bycie dobrym dla tych, którzy dla nas są dobrzy, to żadna sztuka. Ale my mamy być lepsi. Mamy być dobrzy i modlić się za tych, którzy nas prześladują. Warto powtórzyć: to nie żadna fanaberia, ideał, który realizuje się gdzieś na końcu jakieś rozwoju duchowego, gdy pokonało się już wszystkie inne przywary. To zasada wpisana w chrześcijańską konstytucję! I nie ma zmiłuj się. Trzeba tak żyć i basta. Zwłaszcza gdy nie chodzi o jakieś naprawdę wielkie krzywdy, ale czyjeś krzywe spojrzenie, drobną złośliwość czy nawet tylko nieokazanie nam takich szacunku i czci,  jakich byśmy oczekiwali