Jak sobie radzić z duchową depresją?

Włodzimierz Zatorski OSB

publikacja 01.08.2014 22:16

Zasadniczym środkiem walki z acedią jest wytrwałość, dzięki której nie dajemy się porwać przychodzącym nieustannie na nas rozmaitym chęciom.

Jak sobie radzić z duchową depresją? Henryk Przondziono /Foto Gość Z kolei jako odpowiedź na rozluźnienie pojawia się ponownie pokusa rygoryzmu, który, można się obawiać, jako przejaw potwierdzenia własnego dobra nie jest autentycznym szukaniem spotkania z Bogiem i dlatego ponownie będzie rodził opór, co z kolei będzie prowadziło do zniechęcenia

Brak mądrości w naszym postępowaniu prowadzi do acedii. Mnisi stopniowo odkrywali potrzebę umiaru i równowagi w życiu duchowym. Święty Benedykt w swojej Regule uznaje je za podstawowe wartości. Przejawia się to na różne sposoby w całym tekście. Ogólnie zapowiada to w Prologu:

Mamy zatem założyć szkołę służby Pańskiej. Ufamy przy tym, że zakładając ją, nie ustanowimy nic surowego ani nazbyt trudnego. Jeśli jednak niekiedy dla naprawienia błędów i zachowania miłości, tam gdzie sprawiedliwość i rozsądek tego wymagają, okażemy się nieco bardziej surowi, nie uciekaj od razu, przejęty strachem, z drogi zbawienia, bo wejść na nią można tylko ciasną bramą (RegBen Prol 45–48).

Natomiast na końcu Reguły powraca do myśli o umiarze, pisząc z całą pokorą:

Reguła ta została napisana po to, abyśmy zachowując ją w klasztorach, mogli pokazać, że postępujemy już w pewnej mierze w sposób godny naszego stanu i właśnie zaczynamy żyć życiem monastycznym. A jeśli to komuś nie wystarcza, kto śpieszy do doskonałości owego życia, znajdzie on w nauce świętych Ojców wszystko, co może doprowadzić człowieka do doskonałości najwyższej… Jeśli więc śpieszysz do ojczyzny niebieskiej, przestrzegaj najpierw z pomocą Chrystusa tej maleńkiej Reguły, którą pisaliśmy dla początkujących. A wówczas, otoczony opieką Bożą, owe wzniosłe szczyty cnoty i wiedzy, o których właśnie wspominaliśmy, i ty także kiedyś osiągniesz! (RegBen 73,1n.8–9).

Umiar jest konieczny dla uniknięcia niepotrzebnej klęski, która prowadzi do załamania i acedii. Umiar jest także zasadniczą cnotą ewangeliczną. Wymagania dotyczące wysiłku zewnętrznego, jakie stawia przed nami Jezus, nie są wielkie w przeciwieństwie do wymagań uczonych w Piśmie i faryzeuszy:

Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą (Mt 23,4).

Sam natomiast zachęca nas, zapewniając o łagodności:

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie» (Mt 11,28–30).

Pokusa zaostrzania wymagań stale się pojawiała. Przeciwstawiał się jej św. Paweł na różne sposoby czy to walcząc o wolność od wymagań przepisów Prawa (1 Kor 7,18–20) chrześcijan pochodzących z pogan czy tłumacząc, że nie należy specjalnie wnikać, czy kupione mięso nie było przypadkiem składane na ofiary dla bogów (1 Kor 10,25), czy wręcz pisząc o nieprzyjmowaniu różnych wymyślonych nakazów i zakazów:

Jeśli razem z Chrystusem umarliście dla „żywiołów świata”, dlaczego – jak gdyby żyjąc jeszcze w świecie – dajecie sobie narzucać nakazy: «Nie bierz ani nie kosztuj, ani nie dotykaj...!» A przecież wszystko to są rzeczy przeznaczone do zniszczenia przez spożycie – przepisy według nakazów i nauk ludzkich. Przepisy te mają pozór mądrości dzięki kultowi własnego pomysłu, uniżaniu siebie i nieoszczędzaniu ciała, nie dzięki jakimś względom dla zadośćuczynienia ciału (Kol 2,20–23).

W dzisiejszych czasach raczej bardziej grozi nam lenistwo duchowe niż przesada w ascezie: Być może jest to reakcja na dawny rygoryzm moralny i ascetyczny, ale chyba raczej przejaw wygodnictwa konsumpcyjnego sposobu życia. Wygodnictwo natomiast wprost jest przejawem acedii. Z kolei jako odpowiedź na rozluźnienie pojawia się ponownie pokusa rygoryzmu, który, można się obawiać, jako przejaw potwierdzenia własnego dobra nie jest autentycznym szukaniem spotkania z Bogiem i dlatego ponownie będzie rodził opór, co z kolei będzie prowadziło do zniechęcenia.

Zasadniczym środkiem walki z acedią jest wytrwałość, dzięki której nie dajemy się porwać przychodzącym nieustannie na nas rozmaitym chęciom, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Dlatego wielokrotnie czytamy w apoftegmatach radę udzieloną przez doświadczonych Ojców młodym mnichom opanowanym przez acedię: „Siedź w celi!”.

Duch acedii wypędza mnicha z jego celi, kto zaś posiadł wytrwałość, zawsze przebywa w spokoju (De octo spirit. 13).

Znowu jest to streszczenie, które jednak wyraża całą dynamikę wewnętrznej walki. Wytrwałość (hypomone), o jakiej mówi Ewagriusz, nie oznacza więc jedynie jakieś ogólnej cierpliwości czy wytrwałości w próbach, ale wytrwanie w wybranym stylu życia, co w przypadku mnichów streszcza się w wytrwaniu we własnej celi, a w przypadku małżeństwa sprowadza do trwania we wzajemnej miłości do końca.

Warto sobie uświadomić, że w Ewangelii i w ogóle w całym Nowym Testamencie najbardziej jesteśmy wzywani do wierności, wytrwałości i cierpliwości. Wytrwałość jest najważniejszą cnotą moralną Nowego Testamentu. Oczywiście najważniejsze są wiara, nadzieja i miłość, jednak nie można ich sprowadzić do cnót moralnych. Nazywa się je cnotami teologalnymi, gdyż nie można ich osiągnąć bez łaski. Cnoty moralne natomiast możemy w sobie wypracować. Leżą one w zasięgu naszych możliwości i dlatego na nich powinniśmy się koncentrować, prosząc jednocześnie o łaskę nie tylko w ich osiąganiu, ale także o łaskę cnót teologalnych. Do tego zagadnienia wrócimy jeszcze później.

 

Włodzimierz Zatorski OSB, Acedia dziś, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC