Nikt nie jest odtrącony

Andrzej Macura

publikacja 13.08.2014 06:00

Garść uwag do czytań na XX niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.

Nikt nie jest odtrącony Roman Koszowski /Foto Gość Bóg chce zbawienia każdego człowieka. Bez wyjątków

Kto jest narodem wybranym? Izrael czy Kościół? A jeśli Kościół, to czy Izrael został ostatecznie odrzucony? Dla nas takie pytania rzadko mają znaczenie. No, może tylko w dyskusjach na temat antysemityzmu. Ale powinno nas zastanowić, że Bóg chce zbawienia wszystkich. Bez wyjątku. O tym są czytania tej niedzieli. Nie powinniśmy żadnej kategorii ludzi spisywać na straty.

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 56,1.6–7

Pierwsze czytanie tej niedzieli to fragment ostatniej części Księgi Izajasza. Czyli  TritoIzajasza. Znawcy problematyki są zdania, że ta część księgi proroka powstała pod koniec niewoli babilońskiej, gdy było już widać jej koniec. Stąd tyle w niej radości.

To czas, w którym w Izraelu coraz silniej do głosu zaczyna dochodzić (lub niebawem zacznie) swoisty nacjonalizm. Są Narodem Wybranym, jedynym umiłowanym przez Boga wśród innych. Nie są? Są. Sęk w tym, że są wybrani, by przez nich, zgodnie z obietnicą Boga daną Abrahamowi, błogosławieństwo mogły otrzymywać ludu całej ziemi. A jednak w obliczu różnorakich prześladowań, chroniąc swoją tożsamość, zaczynają się coraz bardziej zamykać. Można to będzie zobaczyć w niechęci, z jaką przyjęli propozycję Samarytan, że ci pomogą w odbudowie świątyni. Potęguje się owo zjawisko podczas prześladowań w czasach machabejskich. Z ksiąg biblijnych najwyraźniej chyba ową tendencje izolowania się od pogan, stawiania się ponad nimi widać w Księdze Estery. Widoczne będzie też w czasach Jezusa, czego świadectwem są Ewangelie. Tymczasem TritoIzajasz (a z nim część autorów biblijnych – choćby autor Księgi Jonasza) idzie w odwrotnym kierunku. Zwraca uwagę na uniwersalizm oferowanego przez Boga zbawienia.

Przytoczmy tekst czytania razem z tymi kilkoma wersetami opuszczonymi przez dobierających czytania.

Tak mówi Pan:
«Zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości,
bo moje zbawienie już wnet nadejdzie
i moja sprawiedliwość ma się objawić.

Błogosławiony człowiek, który tak czyni,
i syn człowieczy, który się stosuje do tego:
czuwając, by nie pogwałcić szabatu,
i pilnując swej ręki, by się nie dopuściła żadnego zła.

Niechże cudzoziemiec, który się przyłączył do Pana, nie mówi tak: „Z pewnością Pan wykluczy mnie ze swego ludu”. Rzezaniec także niechaj nie mówi: „Oto ja jestem uschłym drzewem”. Tak bowiem mówi Pan: „Rzezańcom, którzy przestrzegają moich szabatów i opowiadają się za tym, co Mi się podoba, oraz trzymają się mocno mego przymierza, dam miejsce w moim domu i w moich murach oraz imię lepsze od synów i córek, dam im imię wieczyste i niezniszczalne.

Cudzoziemców zaś, którzy się przyłączyli do Pana, ażeby Mu służyć i ażeby miłować imię Pana i zostać Jego sługami - wszystkich zachowujących szabat bez pogwałcenia go i trzymających się mocno mojego przymierza, przyprowadzę na moją Świętą Górę i rozweselę w moim domu modlitwy. Całopalenia ich oraz ofiary będą przyjęte na moim ołtarzu, bo dom mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów”. 

Wyrocznia Pana Boga, który gromadzi wygnańców Izraela: „Jeszcze mu innych zgromadzę oprócz tych, którzy już zostali zgromadzeni”.

„Pan wykluczy mnie ze swego ludu”. „Jestem uschłym drzewem”. Ile w tych określeniach samych siebie pogan czy rzezańców musi kryć się smutku... Izajasz daje im nadzieję: kto chce może być członkiem ludu Bożego. Nikt nie jest z niego wykluczony. Ani z powodu swojego urodzenia, ani z powodu defektów powstałych później. Mają miejsce w domu Boga i murach Jego miasta, mają niezniszczalne imię. I mogą na równi z synami zanosić do Boga swoje modły.

Dla nas chrześcijan XXI wieku to chyba też ważne przesłanie.  Ani złe urodzenie ani życiowe perturbacje przed nikim nie zamykają możliwości zbliżenia się do Boga.

2. Kontekst drugiego czytania Rz 11,13–15.29–32

Drugie czytanie, choć przecież zasadniczo będące kontynuacją trwającej już jakiś czas w niedziele lektury Listu do Rzymian, tym razem świetnie z pozostałymi czytaniami koresponduje. Przypomnijmy: Paweł tłumaczy, że i poganie i Żydzi potrzebują usprawiedliwienia; że dla jednych i drugich umarł Chrystus.  A tej niedzieli?

Do was, pogan, mówię: „Będąc apostołem pogan, przez cały czas chlubię się posługiwaniem swoim w tej nadziei, że może pobudzę do współzawodnictwa swoich rodaków i przynajmniej niektórych z nich doprowadzę do zbawienia. Bo jeżeli ich odrzucenie przyniosło światu pojednanie, to czymże będzie ich przyjęcie, jeżeli nie powstaniem ze śmierci do życia?

Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne. Podobnie bowiem jak wy niegdyś byliście nieposłuszni Bogu, teraz zaś z powodu ich nieposłuszeństwa dostąpiliście miłosierdzia, tak i oni stali się teraz nieposłuszni z powodu okazanego wam miłosierdzia, aby i sami w czasie obecnym mogli dostąpić miłosierdzia. Albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie”.


Jak łatwo zauważyć dobierający czytania opuścili kilkanaście wersów listu Pawła. Nie przytoczyłem ich by jeszcze bardziej nie komplikować już i tak skomplikowanych wywodów Apostoła. Zasadnicza część tego fragmentu jest prosta: Bóg wybrał kiedyś Izraela, ale teraz dopuścił, że odszedł on od Niego. Stało się tak, bo Bóg chciał tym mocniej przyciągnąć do siebie pogan, którzy dotąd nie byli Jego ludem, a upomnieć swój lud. Poganie nie powinni jednak z tego powodu gardzić Izraelem (to właśnie myśl opuszczonego fragmentu). Bo Bóg o Izraelu nie zapomniał, a  tylko przez owo czasowe odrzucenie chce swoimi wybranymi wstrząsnąć, by potem tym bardziej ich do siebie przyciągnąć. Chce zbawić wszystkich. „Poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać miłosierdzie”.

Znów ważne przesłanie dla chrześcijan XXI wieku. Bóg chce zbawienia wszystkich. A to znaczy też, że nikogo nie spisał na straty.

Kontekst Ewangelii Mt 15,21–28

Ewangelia Mateusza. Czyli ta najbardziej ze wszystkich skierowana do Żydów. Ukazująca Jezusa jako oczekiwanego Mesjasza, a przy tym surowa wobec zatwardziałości Izraela. Ta jej część, w której Mateusz ukazuje, jak królestwo Boże realizuje się poprzez pierwociny Kościoła. To szerszy kontekst Ewangelii tej niedzieli.

A bliższy? Najpierw było rozmnożenie chleba, potem chodzenie po jeziorze. To Ewangelie ostatnich dwu niedzieli. Potem Jezus sprzecza się z faryzeuszami o tradycje. Zarzuca im, że dla nich lekceważą Boże prawo. By tuż przed historią opowiedzianą w Ewangelii tej niedzieli wyjaśnić, że nie to co wchodzi, ale co wychodzi z człowieka czyni go nieczystym. I wtedy następuje opowieść, którą słyszymy tej niedzieli: uzdrowienie córki pewnej Kananejki. A co potem?

Potem jest opowieść o licznych uzdrowieniach nad Jeziorem Galilejskich, drugie rozmnożenie chleba i znów spór. Tym razem spowodowany tym, że faryzeusze i saduceusze żądają znaku.

Logika tej narracji zdaje się być taka: Bóg w osobie Jezusa przychodzi do swojego ludu. Ale ten lud ciągle sprzeciwia się temu, co im chce powiedzieć, ciągle trzyma się swojego, ciągle znajduje powody by Jezusa nie przyjąć. Przyjmuje zaś Jezusa Kananejka. Kobieta zadziwiająca swoją wielką wiarą w Jezusa. Izrael nie chce, przyjmują Jezusa poganie. To kontekst, w którym trzeba czytać Ewangelie tej niedzieli. Podobną myśl mieliśmy już zresztą w drugim czytaniu. A w pierwszym wyraźnie powiedziane: Bóg chce zbawienia także pogan.

Przytoczmy tekst ewangelicznej opowieści.

Jezus podążył w strony Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha”. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem.

Na to zbliżyli się do Niego uczniowie i prosili: „Odpraw ją, bo krzyczy za nami”. Lecz On odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela”.

A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: „Panie, dopomóż mi”. On jednak odparł: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom i rzucić psom”. A ona odrzekła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołu ich panów”.

Wtedy Jezus jej odpowiedział:„O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz”. Od tej chwili jej córka została uzdrowiona.


4. Warto zauważyć

  • Okolice Tyru i Sydonu, Kananejka. Dzisiejszy czytelnik musi uświadomić sobie, że chodzi o pogankę. Bez tego historia jest zupełnie niezrozumiała. Zwłaszcza to, dlaczego Jezus początkowo odmawia kobiecie. Poganie do tej pory w historii dialogu Boga ze swoim ludem mieli znaczenie marginalne. Jeśli już,  byli biczem w Bożych rękach. Ale rzadko (choć wyjątki się zdarzały) jakiś poganin miał dla tego dialogu jakieś bardziej podmiotowe znacznie.  A Jezus – tak sam tłumaczy – jest posłany tylko „do owiec, które poginęły z domu Izraela”.

    Warto zaznaczyć: w Ewangeliach mamy opowiadania o innych cudach, które Jezus zdziałał na korzyć pogan. Nie tylko uzdrowienie sługi rzymskiego setnika, ale i uzdrowienie opętanego (u Mateusza opętanych) z Gerazy. Jak widać Jezus nie w szafowaniu łaskami był konsekwentny. Litował się i nad poganami.
  • Wielka wiara kobiety. W czym się przejawia? Znamienne jak woła Jezusa. Nazywa Go Synem Dawida. Znaczy, że znała religię Żydów, coś słyszała o ich historii i ich oczekiwaniach. Inaczej skąd by wiedziała o Dawidzie i że Mesjasz miał być Jego potomkiem?

    Po drugie ważne, iż wierzy w Jezusa jako tego, który wypełnia obietnice Starego Testamentu. Nie widzą tego przywódcy Izraela, widzi ona, poganka

    Po trzecie uznaje, że Jezus może uzdrowić jej córkę. Wierzy więc w wielką moc Jezusa. Znów, nie wierzą przywódcy Izraela. Za chwilę (w perspektywie lektury Ewangelii) zażądają znaku. Ona go nie żąda. Ona wie, że Jezus może z jej córki wypędzić złe duchy. Szuka nie znaku, a zmiłowania. Nad jej córką i nad nią samą.  

    A po czwarte nie zraża się odmową. Na uwagę Jezusa, która w uszach wielu mogłaby uchodzić za upokarzającą, ona się nie obraża. Odpowiada przyjmując za podstawę uwagę Jezusa, ale obracając ją w argument za wysłuchaniem jej prośby.
     
  • A Jezus? Jawi się jako Pan nad demonami. Oczywiście, jak to wyjaśnił w innym miejscu, Pan, który pokonuje przeciwnika, nie władca demonów. Ale nie tylko.  Ten Pan nad demonami jest zwyczajnie dobry. Nie jest obojętny na ludzkie prośby. Choć dla jej spełnienia musi nagiąć zasady.
     

5. W praktyce

  • Zbawienie jest dla wszystkich. W czasach biblijnych – dla Izraela i dla pogan. Dziś zarówno dla tych, którzy już wierzą w Jezusa jak i dla tych, którzy jeszcze Go nie przyjęli. Sam Bóg „poddał wszystkich nieposłuszeństwu, żeby wszystkim okazać miłosierdzie”. Na tych, którzy dziś nie wierzą trzeba nam patrzyć nie jak na wrogów, ale jak na tych, których z czasem trzeba przyprowadzić do Jezusa.
     
  • „Odpraw ja, bo krzyczy za nami” – mówią do Jezusa Apostołowie. Podobnie na wielu krzyczących patrzą dzisiejsi uczniowie Jezusa. Woleliby mieć święty spokój i nie przerywać zaplanowanych zajęć, nie wchodzić w życiowo trudne sytuacje. Jasne, można kogoś takiego odprawić. Ale warto poświęcić mu choć chwile uwagi. Bo może się okazać, że to człowiek zawstydzająco wielkiej wiary.
     
  • Bóg ma swoje argumenty, człowiek może mieć swoje. Kobieta kananejska przekonała Jezusa. Dla niej nagiął On swoje zasady. Ciekawa perspektywa dla proszących o Boże zmiłowanie.