Potrzeba chrześcijaństwa zdecydowanego

KAI |

publikacja 27.09.2014 21:46

Kard. Cordes, gość honorowy Poznańskiego Forum Duszpasterskiego, zaapelował o rozwijanie „chrześcijaństwa zdecydowanego”. Publikujemy pełny tekst homilii przygotowanej przez emerytowanego przewodniczącego Papieskiej Rady Cor Unum i wygłoszonej w języku polskim przez jednego z kapłanów.

Potrzeba chrześcijaństwa zdecydowanego Józef Wolny /GN Grecja. Filippi. Miejsce chrztu świętej Lidii.

Św. Wincenty à Paulo, którego wspomnienie dzisiaj obchodzimy, był wyjątkowo skutecznym apostołem miłości bliźniego swoich czasów, postacią naprawdę wielką, ucieleśniającą wspaniale chrześcijańską ideę dobroczynności. Jednakże jego życie jest też żywym przykładem tego, jak długo człowiek pozostawać zamknięty na ewangeliczne wezwanie do nawrócenia, aż dokona się w nim prawdziwe i radykalne nowe otwarcie. Jeśli ktoś wybiera słowo Boże za przewodnika i podąża za nim na swojej drodze wiary, szybko staje wobec niepokojącego i pasjonującego zarazem zadania nieustannego nawracania się.

To wezwanie skierowane jest przede wszystkim do nas – ludzi ochrzczonych. Nie wolno nam zatem zasłaniać się wymówką: „Zostawcie mnie w spokoju, jestem przecież chrześcijaninem!” Pismo Święte zaświadcza i przypomina, że codzienność często potrafi nadwerężyć czy wręcz zniekształcić naszą przynależność do Chrystusa. Św. Paweł, świadomy tego zagrożenia, apeluje w swym Liście do Rzymian: „Przemieniajcie się przez odnawianie umysłu” (Rz 12, 2). Apostoł jest przeświadczony o tym, że w Chrystusie dokonało się już ostateczne zwycięstwo nad grzechem i śmiercią, a dzieje ludzkości wkroczyły w nową, decydującą fazę. To przekonanie znajduje swój wyraz we wszystkich jego Listach. A mimo to stary eon zachował jeszcze swoją moc. Wierzący opiera się na pewnym gruncie zbawczej łaski Bożej, niemniej jest on nieustannie narażony na wichry i burze sił Bogu przeciwnych. Ludzki niepohamowany egoizm, ułuda tego świata, nastroje społeczne oraz same „moce ciemności” mamią go ustawicznie możliwościami szczęścia i spełnienia, które dalekie są od Boga. Co więcej: zdają się go przekonywać, jakoby Bóg był konkurentem i zawadą w osiągnięciu szczęścia przez człowieka.

Apostoł Paweł wyraził nasze stałe zobowiązanie do „ponownego narodzenia się” w następujący sposób: „A zatem proszę was, bracia […]. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża” (Rz 12, 2). To wezwanie ma ogromną wagę, a jego znaczenie, pozostając w centrum przesłania Listu do Rzymian, jest podkreślone wyrażeniem „nawołuję was, proszę was”. Paweł nie zwraca się do pogan, lecz do ludzi, którzy już należą do wspólnoty wierzących w Chrystusa. Podkreśla, że życie chrześcijanina musi być wciąż na nowo przepajane światłem wiary. Owo światło, raz wniesione do duszy, nie będzie płonąć w nieskończoność, jeśli nie będziemy się o nie troszczyć i go pielęgnować. Ochrzczeni bowiem próbują wciąż na nowo „brać wzór” z tego świata.
Warto zaznaczyć, że owa konieczna przemiana, o której mówi Apostoł, dokonuje się w nas poprzez „odnawianie umysłu”. Jest to, według św. Pawła, nowe stworzenie wewnętrznego człowieka. Stworzenie mocą Boga. Dotyczy ono naszej świadomości, postaw i stanu umysłu. „Nowe stworzenie” to także nowe odniesienie do Boga; to pragnienie odczytania i pełnienia Jego woli; to rozpoznanie tego, co jest dla nas dobre i pożyteczne. To zwrócenie się do Stwórcy całą siłą naszej istoty.

W naszych czasach, gdy zalewa nas fala sekularyzacji, zeświecczenia - o wiele bardziej subtelna i podstępna, niż jakiekolwiek formy otwartych prześladowań, a przez to naprawdę niebezpieczna - potrzebujemy, jako chrześcijanie, wznieść się ponad zwykłą kulturę codzienności i praktykowania nabytych nawyków. W społeczeństwie, które bezustannie kusi nas obietnicami ziemskiego szczęścia, lub wręcz atakując, wyśmiewa naszą wiarę i przywiązanie do Kościoła, jako coś anachronicznego i zdezaktualizowanego, potrzebujemy „chrześcijaństwa zdecydowanego”. Dojrzałość wiary oznacza dzisiaj, że chrześcijanin świadomie, pozostając w głębokiej relacji do Boga, nie poddaje się aktualnym trendom i wpływom otoczenia.

Dlatego szukamy dziś odpowiedzi na pytanie, jak tchnąć nowego ducha w życie wspólnot lokalnych, jak otrząsnąć się z rutyny i publicznej fasady bycia chrześcijaninem. Aby to już nie kaprys i nastrój decydowały o tym, czy idę na niedzielną Mszę św., a raczej głębokie przekonanie, że Eucharystia jest „żelazną porcją”, niezbędnym zapotrzebowaniem, które skutecznie rewitalizuje moje życie z wiary; abym często otwierał się na Boży osąd mego życia i moich spraw w sakramencie pojednania. Ten sakrament jest wspaniałym źródłem samooceny i nieustannego rozpoczynania na nowo, tak niezbędnym na mojej drodze do świętości. Dzięki mojemu wyznaniu kapłan ma realistyczny wgląd – jak się to stało w przypadku św. Wincentego – w potrzeby i uwikłania dzisiejszego chrześcijanina.

Pozwólcie mi proszę, już na koniec, dotknąć jeszcze jednej sprawy. Od czasów II Soboru Watykańskiego termin „nowa ewangelizacja” nabrał w Kościele wielkiej wagi. Nowa ewangelizacja stała się jednym z kluczowych zagadnień pontyfikatu Waszego wielkiego Rodaka świętego papieża Jana Pawła II. Na jego papieskie wezwanie odpowiedziały szczególnie wielkodusznie wszelkie współczesne ruchy odnowy w Kościele, które są dla niego impulsem rozwoju i pogłębienia wiary w duchu soborowym. Papież nazywał je nawet często „koesencjalnymi”, czyli „równie istotnymi” z urzędem i hierarchią w perspektywie posłannictwa Kościoła. Możemy wymienić tutaj niektóre z nich: Ruch Charyzmatyczny Odnowa w Duchu Świętym, hiszpański Cursillos de Cristiandad, niemiecki Ruch Szensztacki, Ruch Oazowy, Neokatechumenat, Focolari czy też ruch Comunione e Liberazione. One to, obok zwykłych form duszpasterstwa w parafiach, stają się źródłem wielkiej nadziei dla Kościoła powszechnego. Z polecenia papieża Jana Pawła II towarzyszyłem tym ruchom przez wiele lat. Serca ich członków przepełnia wielka gorliwość misyjna. Wydaje mi się, że odkryli oni na nowo głęboki wymiar wiary chrześcijańskiej, który czyni ich radosnymi i przynależy substancjalnie do „narodzenia się na nowo”, o którym rozprawiamy. Jest to świadomość, że bycie ochrzczonym, to dopiero początek drogi. Oczywiście, chrzest jest niezasłużoną łaską. Lecz jeśli ktoś pojmuje go tylko w kategoriach pasywnego, uszczęśliwiającego „posiadania”, musi się jeszcze wiele nauczyć. Chrzest jest bowiem wielkim zadaniem. Współczesna mentalność konsumencka jest jego całkowitym zaprzeczeniem.

Drodzy Siostry i Bracia! Gdybyśmy tylko mogli osiągnąć ten wymarzony stan: wyzbyć się poczucia samozadowolenia i samowystarczalności, i z pomocą łaski Bożej czynić z wszystkich wierzących w Chrystusa prawdziwych apostołów, posłanych i zatroskanych o wieczne zbawienie ludzi – tak jak to było w przypadku Świętego dnia dzisiejszego, wielkiego orędownika ludzi w potrzebie, św. Wincentego à Paulo.