Bóg jak szlachetny garncarz

s. Alicja Rutkowska CHR

publikacja 26.03.2016 18:00

Bóg ukształtował naszą naturę najpiękniej, jak mógł. Uformował ją, patrząc na swego Syna, Jezusa Chrystusa.

Bóg jak szlachetny garncarz Henryk Przondziono /Foto Gość

ZNAK

Pan i Stwórca posługuje się znakami tego świata, aby powiedzieć nam o rzeczywistości duchowej, która nieskończenie przewyższa swym pięknem to, co widzimy. Symbol najbardziej nadaje się, aby oddać tajemnicę Boga. Pamiętamy pewne wydarzenie ze Starego Testamentu:

Prorok Jeremiasz otrzymał od Boga polecenie: „«Wstań i zejdź do domu garncarza; tam usłyszysz moje słowa». Zstąpiłem więc do domu garncarza – opowiada Jeremiasz – on zaś pracował właśnie przy kole. Jeżeli naczynie, które wyrabiał, uległo zniekształceniu, jak to się zdarza z gliną w ręku garncarza, robił z niego inne naczynie, według tego, co wydawało się słuszne garncarzowi” (Jer 18, 1-4).

Opisem tej sceny posługuje się Metody z Olimpu, Ojciec Kościoła żyjący na przełomie III i IV wieku. Zobaczył on podobieństwo pomiędzy pracą garncarza a dziełem stwórczym Boga, które miało dwa etapy: stworzenie i odkupienie. To właśnie akt zbawczy Chrystusa „przerobił” naczynie z pierwszego etapu w nowe „naczynie”, to znaczy uformował człowieka na nowo, nadając mu lepszy kształt. Spróbujmy przyjrzeć się tym etapom, poszukać cech wspólnych, bo muszą je mieć! Ostatecznie garncarz i odkupiciel to przecież ten sam Bóg! Jest on „miłośnikiem życie” (Mdr 11, 26), który chce, by wszystko, co stworzył, trwało na wieki.

ANALOGIE

Akt stwórczy: W Piśmie świętym posiadamy dwa opisy stworzenia człowieka. Starszy tekst tak o tym mówi: „Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia” (Rdz 2, 7). Bóg został porównany do garncarza. W tym zestawieniu jest wiele pięknych analogii. Tak w starożytności, jak i dzisiaj garncarstwo jest uważane za szlachetną formę sztuki, bo jest to sztuka dla kogoś. Garncarz jest artystą. Ma zamysł twórczy tego, co chce powołać do istnienia. Przyświeca mu konkretny cel: pragnie, aby jego dzieło było piękne i służyło ludziom. Garncarz tworzy, gdy pracuje na kole, formując z gliny kształt danej rzeczy. Każde naczynie, które wychodzi spod jego rąk jest niepowtarzalne, jedyne. Tworzy, bo daje siebie: wkłada w to, co robi, całe swoje serce; w materiale odciskają się jego linie papilarne. Jest szczery, wyraża siebie przez swe dzieła. Odzwierciedlają one jego osobę. Dzieła, które stworzył, są dla niego święte. Traktuje je niczym swoje dzieci. Są to skarby, którymi się cieszy.

Obraz garncarza odsłania nam jakąś część tajemnicy Boga Ojca, który z taką miłością stworzył nas, a po skończonym dziele uradował się, bo „widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1, 31a).

Odkupienie: Artysta wie, czy jego dzieło ma właściwą wartość. Martwi się, gdy coś nie tak „zadzieje się” z jego pracą podczas procesu technologicznego. Stara się ją poprawić, udoskonalić. Podobnie jak Garncarz po „ulepieniu” człowieka. Adam był utworzony z doskonałego surowca, pierwszorzędnej gliny, która została wzięta z nieskażonej ziemi raju. Ale grzech spowodował, że ona nie była uległa w dłoniach formującego ją Boga. Można niejako powiedzieć, że to pierwsze naczynie spadło z koła Garncarza, a konfrontacja z ziemią zdeformowała je. Co robi Garncarz? Starannie zbiera rozkruszony materiał. Potrzebuje wody, aby zanurzyć w niej glinę. W ten sposób scala rozbite grudki i odzyskuje ich plastyczność. Ponieważ glina już raz była wyrobiona i doświadczyła upadku, dlatego garncarz obchodzi się z nią bardzo delikatnie. Drugi kształt, który rzeźbi, jest doskonalszy. Nadaje się do utrwalenia. Naczynie zostaje więc wypalone w piecu, by było niezniszczalne. Pokryte błyszczącą glazurą zachwyca swym pięknem.

KU PRZYSZŁOŚCI

My też byliśmy taką pokruszoną gliną. To grzech nas rozbił. Miłosierne dłonie Boga Ojca zanurzyły nas w świętych wodach chrztu. Bóg ukształtował naszą naturę najpiękniej, jak mógł. Uformował ją, patrząc na swego Syna, Jezusa Chrystusa. Chrzest jest więc matrycą tej Bożej formy. Ewangelia podaje, że Chrystus „będzie nas chrzcił Duchem Świętym i ogniem” (Mt 3,11). Duch Święty w „chrzcielnym” piecu wyciska w nas trwale, niejako wypala w nas, ten Boski wzór.

Przebóstwienie: Gdy pytano André Frossarda o szczęście w niebie, odpowiedział krótko: „Wiem, że się nie rozczaruję’’. Rzeczywistość nieba nie jest związana z miejscem, ale dotyczy relacji. Święty Jan Apostoł zapowiedział: „Jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy” (1 J 3,2).