Nieczystość

Andrzej Macura

publikacja 15.09.2016 07:00

Kolejny grzech główny, kolejna wada. Nieczystość. Na czym polega?

Bagna Henryk Przondziono /Foto Gość Bagna
Piękne i malownicze? Tak to wygląda. Ale jak człowiek w nie wpadnie....

Z cyklu "Człowiek psuje się od środka"

Nieczysty to inaczej... brudny. I już właściwie wszystko już wiadomo. „Brudny” nie mówi się o człowieku, który ma brudne tylko ręce, tylko nogi albo tylko uszy. Brudny to ten, kto jest pokryty brudem w wielu miejscach, a często ten brud osiadł na nim prawie wszędzie. Taki człowiek nie tylko zaburza odczucia estetyczne. Kontakt z nim też brudzi. Zwłaszcza jeśli będzie się z nim zbyt blisko. No, a jeśli ów brudny ma też brudne oczy, spojrzenie (wiadomo, można mieć brudne okulary), wtedy brudnym dla niego jest też cały otaczający go świat. I tym swoim widzeniem świata będzie też brudził swoje otoczenie.

Warto tym miejscu przypomnieć pochwałę, jaką głosi Jezus wobec czystych sercem, którzy będą oglądać Boga. Zaskakujące prawda? W błogosławieństwach mamy do czynienia z paralelizmem: do ubogich należy, smutni będą pocieszeni, a miłosierni miłosierdzia dostąpią. A co ma wspólnego serce z oczami? Ano czystość serca to sposób patrzenia na świat. Ten, kto widzi otaczające go dobro i nie jest skłonny widzieć, a raczej dopatrywać się w tym świecie zła, jest najbardziej predestynowany do tego, by zobaczyć Dobro Najwyższe, czyli Boga. Tak, Jezus głosił pochwałę tych, którzy nie dostrzegają wokół siebie zła. Pochwałę naiwniaków, zapatrzonych i zachwyconych dobrem.

Chciałoby się w tym miejscu zagrzmieć, że tak wielu jest wokół nas ludzi, którzy wszędzie widzą ciągle tylko zło, a nawet wietrzą je na każdym kroku, że przez nich cały świat nam, tym porządnym, wydaje się czasem od góry do dołu ufifrany jakimś paskudztwem, a to przecież nie jest prawda. Chciałoby się, ale kiedy mówimy o grzechu czy wadzie nieczystości, mamy na myśli właściwie tylko jeden wymiar tego brudnego spojrzenia na świat: sferę seksualną.

Seksualność jest darem Boga. Służy umacnianiu małżeńskiej miłości i przekazywaniu życia. Może jednak człowieka zdominować, stać się jak pożyteczna zapałka, która nieostrożnie używana spowodowała pożar. Stąd potrzeba, by człowiek swoją seksualność umiał podporządkować rozumowi i woli. Jeśli tego nie potrafi, jeśli jego nieopanowanie w tym względzie jest częste, mówimy o wadzie nieczystości. Niezależnie od tego, czy chodzi o czyny, słowa czy jedynie myśli.

Nieczysty ciągle widzi okazje. Ba, nieraz oczywiście prawdziwe!  Nieczystość bliźniego potrafi wyczuć jak pijak nowego kompana do kielicha. A że ma niesprawny hamulec (moralny) łatwo wykorzystuje okazję czy podejmuje grę, która jakimś konkretnym czynem ma szansę się skończyć. Nieczystemu często też wszystko się kojarzy. Zaprzątnięty brudnymi myślami uważa, że wszyscy wokół są tacy sami, tylko przypudrowani pruderią. Często już nie widzi niczego niestosownego w tym, że głośno je ujawnia. I śmieje się z tych, którzy się przy tym czerwienią. Przecież to normalne, wszyscy tacy są – mówi jakby nie chodziło o sprawę bardzo intymną. Aluzje, żarty, spojrzenia....

Nieczystość wciąga jak bagno. Coraz głębiej. I chyba jak w żadna inna wada domaga się coraz to nowych doznań. Najlepiej odkrywania nowego, dotąd niedoświadczonego. Stąd zjawisko eskalacji potrzeb. Najpierw bagna jest po kostki, potem po kolana, a w końcu po szyję....

Nieczystość bywa też zaraźliwa. Nieczysty nieraz brudzi innych. Wskutek jego działań oni też z czasem stają się nieczyści. I swoim brudem też zaczynają obdzielać innych, zwłaszcza młodych, mniej osobowościowo ustabilizowanych, bardziej skłonnych do szukania nowości. Przecież wszyscy tacy są, nie ma co udawać, że jest inaczej. I zło się rozlewa....

Nietrudno sobie wyobrazić, jakie taka postawa może przynosić szkody. W towarzystwie, wśród przyjaciół, wszystko z czasem zaczyna się kręcić wokół jednego, a przez to stawać się zwyczajnie nudne i jałowe. W relacjach między przełożonymi a podwładnymi grozi wykorzystywaniem seksualnym. A w życiu publicznym, zwłaszcza tym nagłośnionym w mediach – ogólną demoralizacją.

Nieczystość stoi często u źródeł rozwodów, a więc pozbawienia dzieci jednego z rodziców. Bywa, że niepohamowana, generuje bijatyki i morderstwa. No i przede wszystkim stoi u źródeł wykorzystywania drugiego człowieka jako obiektu pożądania, traktowania go jak rzeczy. Przesada? Ot, pornografia, przybytki uciech.... Nie chodzi tylko o to, że gdyby nie było zapotrzebowania, to nikt z nich by nie korzystał. Także o to, że dla zaspokojenia nieczystych żądz ludzie, częściej chyba kobiety, są to tego procederu przymuszani. Groźbą, szantażem. Czasem skutecznym wmówieniem, że są nikim i do niczego innego się nie nadają....

Tak, nieczystość każe człowieka traktować jak rzecz. Jak obiekt do (ewentualnego) użycia. Człowiek czysty dostrzega osobę, drugiego człowieka. Dostrzega ambicje, plany, marzenia, radości, smutki i zakłopotanie. Dlatego tylko ludzie czyści mogą się tak naprawdę spotkać.

Wcześniejsze teksty