Dajmy sobie czas

ks. Włodzimierz Lewandowski

By sprawowana w tym czasie liturgia nie była uciążliwym dodatkiem, marginesem, ale autentycznym centrum życia.

ks. Włodzimierz Lewandowski xwl ks. Włodzimierz Lewandowski

Otworzyłem niedawno podgląd na żywo. Z ciekawości. Co też internauci czytają najchętniej? Wśród otwartych dokumentów przewodniki i pomoce liturgiczne na Triduum Paschalne. Dobry znak. Najważniejsze wydarzenia roku liturgicznego wymagają dobrego przygotowania. Nie w ostatniej chwili. Nie w pośpiechu. A z tym bywa różnie.

Specyfiką polskiej religijności, przynajmniej w ostatnich dziesięcioleciach, jest nacisk na przygotowanie domu. Sprzątanie, gotowanie, pieczenie… Zarówno przed Bożym Narodzeniem jak i przed Wielkanocą. Potem najważniejszym miejscem jest świąteczny stół, od którego z reguły nie mamy siły odejść. Bo dla nas najważniejsza jest rodzina.

Tymczasem najważniejszym miejscem Triduum Paschalnego jest świątynia i sprawowana w niej liturgia. Zaczynając od pustego tabernakulum przed Mszą świętą Wieczerzy Pańskiej. Na uroczystym Alleluja nieszporów Niedzieli Zmartwychwstania kończąc. Nie pomijając oczywiście najważniejszego momentu Triduum jakim jest Wigilia Paschalna i odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. Matka wszystkich wigilii. Serce roku liturgicznego.

Jeżeli najważniejszym miejscem Triduum jest świątynia trzeba ułożyć plan zajęć w taki sposób, by sprawowana w tym czasie liturgia nie była uciążliwym dodatkiem, marginesem, ale autentycznym centrum życia. Co oczywiście wymaga pewnego wysiłku. Może nawet sporego.

Dlatego z podziwem patrzę na tych wszystkich zaangażowanych ceremoniarzy, biegających na próby i katechezy (bo przygotowanie Triduum to także katecheza) ministrantów, grupy oazowe, animatorów liturgii, schole. Co z tego, że inni patrzą na nich jak na dziwaków a w domach niekiedy pukają się po głowie. Oni wiedzą co jest najważniejsze. I to oni – chyba nie ma w tym stwierdzeniu przesady – są przyszłością Kościoła. Żyjącego Słowem i Liturgią.

Te uwagi o najważniejszych dla Kościoła trzech dniach i potrzebie dania sobie czasu zrodziły się w momencie, gdy przeczytałem kolejną wielkopostną refleksję mojego duchowego przewodnika. O jedynym złodzieju czasu. Któż nim jest…?