Władza w ręce niedoskonałych

Andrzej Macura

publikacja 08.05.2017 11:00

Przystanek VII. Jezus przekazuje Kościołowi dar pokoju i pojednania.

Władza w ręce niedoskonałych Roman Koszowski /Foto Gość Uczniowie po ludzku zawiedli. A zmartwychwstały Chrystus dał im władzę odpuszczania i zatrzymywania grzechów. Bóg swoją przyjaźnią obdarza nie tylko doskonałych

Zawiedli. To było dla nich dość oczywiste. Apostołowie nie obronili swojego Mistrza. Pod krzyżem, prócz Jana, stały tylko kobiety. No, może jeszcze pojawili się tam Nikodem czy Józef z Arymatei. Ale pierwszy szereg uczniów Jezusa wypadł słabiutko. I pewnie nawet gdy usłyszeli, że Jego grób jest pusty, że zmartwychwstał, prócz niedowierzania, a potem i wielkiej radości pojawiła się i niepewność: co nam powie? Czy będzie jeszcze w ogóle chciał nas widzieć?

A On, przychodząc do swoich uczniów w wieczór dnia zmartwychwstania, przywitał ich słowami „pokój wam”. Jakby nic takiego się nie stało. Jakby rozumiał, że ta próba, na którą zostali wystawieni była ponad ich siły. Pozwolił się oglądać, dotykać, ucieszyć, a w końcu nawet poprosił o coś do zjedzenia. Chyba nigdy wcześniej z takim zainteresowaniem nie patrzyli jak je. A potem....

Potem stała się rzecz najdziwniejsza. „Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»”.

Kto może odpuszczać grzechy, jeśli nie sam Bóg? Chyba pamiętali, iż właśnie fakt, że Jezus przypisywał sobie władzę odpuszczania grzechów był jednym z powodów, dla którego część ludzi widziała w Nim bluźniercę. A teraz Ten, który swoim powstaniem z martwych udowodnił, że wszystko co mówił, było szczerą prawdą – wszak Bóg nie wsparłby kłamcy pozwalając zabitemu powrócić do życia – im, słabym ludziom, i to takim którzy zawiedli, daje tak wielką władzę! Mogą odpuszczać i zatrzymywać ludziom grzechy! Czy coś takiego może w ogóle pomieścić się w głowie?

Nam może tak. Uczniom Jezusa w tamtej chwili chyba jednak nie bardzo. Od Ostatniej Wieczerzy tyle się wydarzyło. Musiały w tych dniach targać nimi skrajnie różne emocje. Jeszcze parę chwil wcześniej nie bardzo wierzyli, że zmartwychwstał. Gdy Jezus powierza im władzę odpuszczania i zatrzymywania grzechów pewnie nie potrafili jeszcze tego wszystkiego ogarnąć. Jednego jednak mogli już być pewni: On z nas nie zrezygnował. Dalej jesteśmy Jego bliskimi.

Władza odpuszczania i zatrzymywania grzechów... Współpraca z Bogiem w decydowaniu o tym, kto przed Jego sądem zostanie usprawiedliwiony, a kto skazany. Konkrety miały się dopiero wykrystalizować w przyszłości. Zrozumienie chrztu na odpuszczenie grzechów przyszło ciut później.  Sam Jezus wyjaśnił im to, kiedy mówił o zadaniu głoszenia Ewangelii i udzielania chrztu. Myśl o przebaczaniu win tym, którzy po chrzcie upadli – to kwesta jeszcze późniejsza. Ale tę niesamowitą władzę odpuszczania i zatrzymywania grzechów wspólnota uczniów Chrystusa ma od tamtego pamiętnego dnia Jego zmartwychwstania. Bóg słabym ludziom powierzył władzę, którą dotąd miał tylko On sam...

My, uczniowie Chrystusa z XXI wieku nie widzieliśmy na własne oczy Zmartwychwstałego. Wierzymy dzięki świadectwu tych, którzy nam o tych wydarzeniach opowiedzieli. Jako wspólnota Kościoła ciągle mamy też tamtą daną nam przez Boga władzę. Prawda, chrzczą głównie, a spowiadają jedynie ci, którzy przyjęli sakrament kapłaństwa. Tak to w Kościele się ustaliło. No ale przecież to nie pojedynczym ludziom w oderwaniu od Kościoła, ale właśnie wspólnocie Kościoła ten dar i to zadanie zostało powierzone. I ciągle – mniej lub bardziej – w tym wielkim dziele jednania ludzi z Bogiem wszyscy uczestniczymy. Ciągle jesteśmy dla świata  ambasadorami Króla Królujących i Pana Panujących. My, często jeszcze mniej godni takiego zaszczytu, niż słabi i czasem pogubieni pierwsi uczniowie Jezusa.

To bardzo ważne, prawda? Kiedy już dociera do mnie to, że Jezus pokonał śmierć i że  my wszyscy po naszym zmartwychwstaniu mamy żyć wiecznie w domu Boga – naszego Ojca, pojawia się jeszcze jedna wątpliwość. Że Bóg potrzebuje lepszych ode mnie. Że taka byle jaka łajza Chrystusowi do niczego nie jest potrzebna. A i niebo pewnie jest  dla doskonałych, takich, którzy byli impregnowani na brud grzechu. Fakt, że Jezus w dzień swojego zmartwychwstania tym słabym, wątpiącym, nierozumiejącym i wystraszonym uczniom dał władzę odpuszczania grzechów uprzytamnia nam, że Chrystus niekoniecznie potrzebuje chodzących ideałów. Nie gardzi niezaradnymi, obciążonymi różnorakimi słabościami. Pewnie więc i naszą pomoc chętnie przyjmuje.  Choć jedyne co możemy Mu dać, to nasze słabe, grzeszne i zazwyczaj przeszacowujące swe siły „tak”. Tak, z Tobą Zmartwychwstały Panie, ruszę w każdą, nawet po ludzku niemożliwą do spełnienia misję.

Przeczytaj też: Pozostałe teksty z cyklu