23. tydzień zwykły

publikacja 09.09.2007 05:10

Przeczytaj i rozważ

Niedziela


99 sznurków (Syr 3,17-18.20.28-29; Ps 68; Hbr 12,18-19.22-24a; Mt 11,29ab; Łk 14,1.7-14)

Kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem.

Do tej pory czytałem te słowa jako kategoryczny nakaz, ale teraz po raz pierwszy przeczytałem je inaczej. Wyobraziłem sobie Jezusa, który tłumaczy mi spokojnie, dlaczego wciąż nie mogę być Jego uczniem. Jak na dłoni pokazuje mi przeszkody i mury, które odgradzają mnie od Bożej łaski.

Pokazuje, że wciąż ważniejsze od więzi z Bogiem są moje niedojrzałe relacje z najbliższymi. W moim sercu pełnym zranień, niechęci, agresji nie ma po prostu dla Boga miejsca.

Odrzucam krzyż, pod maskami luzu czy ironii zasłaniam wstydliwie swoją słabość, grzeszność, bezradność i… rozmijam się z Bogiem. Bo Jego można spotkać właśnie na upokarzającym krzyżu. Uciekam. Nie chcę pokazać ludziom, że jestem żebrakiem (zawsze to lepiej być duszą towarzystwa…)

Po co wyrzekać się wszystkiego, co się posiada? Ptak przywiązany setką sznurków, nawet jeśli odetniemy aż 99 z nich i tak nie odleci. Będzie wciąż uwięziony. Jeśli Bogu nie oddam wszystkiego, wciąż pozostanę niewolnikiem.

Poniedziałek


Wyciągnij rękę (Kol 1,24-2,3; Ps 62; J 10,27; Łk 6,6-11)

Wyciągnij rękę! Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa.

Znam osobę, która nosi w sobie ogromną złość na Boga, a jednak codziennie przychodzi do kościoła. Zalicza nabożeństwa, Msze, litanie. Czy przypadkowo przypomniałem sobie o niej czytając dzisiejszą ewangelię?

Mój znajomy zachowuje się tak, jakby chciał złapać Boga na gorącym uczynku po to, by móc Go oskarżyć. „Uczeni w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go”. Szli za Jezusem krok w krok.

Sekret dzisiejszego uzdrowienia tkwi w słowach: Stań na środku!

Czy potrafię wyjść na środek i przyznać się przy wszystkich, że nie jestem duchowym supermanem i pokazać: Zobaczcie, mam uschłą rękę. Stanąć w blasku reflektorów i pokazać swą słabość, bezbronność, kruchość.

Często tylko wielkie życiowe zawirowania zmuszają człowieka do tego pokornego gestu: wyciągnięcia przy wszystkich ręki po pomoc, przyznania się do słabości. A to jedyna droga do uzdrowienia. Na co dzień udajemy samowystarczalnych.

Wtorek


W górę patrz! (Kol 2,6-15; Ps 145; J 15,16; Łk 6,12-19)

Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga.

Na górze byli tylko wybrani. Prawdziwe tłumy Jezus spotkał dopiero wówczas, gdy „zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu”.

Większość z nas stoi w dołku. Ogromna pokora Boga wyraża się w tym, że On sam schodzi do naszych nizin i depresji.

Jezus modląc się przez całą noc na górze pokazywał uczniom: Zobaczcie jak kocham swojego ojca. Każdą wolną chwilę poświęcam na to, by się z Nim spotkać. Uczniowie widzieli z jaką radością biegł w góry, by przez całą noc modlić się. Czy zarażali się tęsknotą za niebem?

Dzisiejsza ewangelia daje mi wskazówkę: wyjdź z doliny i spójrz w niebo. Podnieś głowę wyżej niż czubek własnego nosa.

Środa


Syzyf (Kol 3,1-11; Ps 145; Łk 6,23ab; Łk 6,20-26)

Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.

Najtrudniejsze słowo Biblii. Teoretycznie znakomicie je rozumiem, napisałem już o nim mnóstwo tekstów, często rozważałem je na spotkaniach i rekolekcjach. Problem jest jeden: ja nie chcę być ubogi.

Na co dzień zachowuję się tak, jakbym zjadł wszystkie rozumy. Nie słucham do końca, a już mam gotową odpowiedź, receptę, radę. Sporo przeżyłem, wyczytałem, zobaczyłem. Czuję się bogaty duchowo. A to zamyka mi bramę do nieba.

Kiedyś we wspólnocie otrzymaliśmy proroctwo: spocony facet z ogromnym wysiłkiem pcha potężny kamień na stromą górę. Już dotyka wierzchołka, gdy nagle głaz zaczyna się staczać. Syzyfowa robota zaczyna się od początku. Nagle zbliżenie: jakby najazd kamery na głaz. Na nim ogromny napis: ZASŁUGI.

W tym samym czasie na szczycie góry bawią się dzieci. Szaleją, wyciągając do nieba PUSTE ręce.

Czwartek


Proszę wstać, sąd idzie (Kol 3,12-17; Ps 150; 1 J 4,12b; Łk 6,27-38 (z dnia) lub Ef 4,1-7.11-13; Ps 23; Mk 4,1-10.13-20)

Nie sądźcie

Biblia wspomina, że nawet sam archanioł Michał walcząc z szatanem nie odważył się go osądzić! „Gdy zaś archanioł Michał tocząc rozprawę z diabłem spierał się o ciało Mojżesza, nie odważył się rzucić wyroku bluźnierczego, ale powiedział: Pan niech cię skarci!” (Jud 9).

Dlaczego tak łatwo przychodzi mi osądzanie braci? Przecież doskonale wiem, kto jest największym oskarżycielem świata. „Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca, bo oskarżyciel braci naszych został strącony, ten, co dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym” – woła Jan w Apokalipsie.

W piątym wydaniu Biblii Tysiąclecia słowa Jezusa, proszącego Ojca o Pocieszyciela zostały przetłumaczone dosłownie, a przez to zyskały nowy wymiar. Zamiast odnoszącego się do Ducha Świętego słowa „Pocieszyciel”, użyto oryginalnego greckiego zwrotu: „Paraklet”. Co on oznacza? Pocieszyciela, obrońcę, adwokata – czytamy w przypisie.

W sądzie, w którym nieustannie uczestniczę, moim obrońcą i adwokatem jest sam Duch Święty! On zrobi wszystko, by mnie wybronić przed podstępnymi oskarżeniami demona.

Piątek


Śmierć w szczelince (Lb 21,4b-9; Ps 78; Flp 2,6-11; J 3,13-17)

A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego.

Dlaczego symbolem zła jest wąż? Może dlatego, że potrafi wślizgnąć się w najmniejsze szczeliny? To dla mnie klucz do zrozumienia tego symbolu.

Nasze zranienia są szczelinami przez które wpełza śliski, beznogi gad. Wykorzystuje każde pękniecie osobowości, brak miłości, wadę. Wchodzi nieproszony w szczeliny, ukrywa się w nich, a gdy się nie spodziewamy boleśnie kąsa, zarażając nas nieufnością do Boga. Wchodzimy w grzech, a ten rodzi śmierć.

Co było przyczyną ataku węży na Izraelitów? Ich narzekania, odmowy, szemranie – szczeliny, przez które sączyła się nieufność.

Bóg zapowiada prorokowi Amosowi „W tym dniu podniosę szałas Dawidowy, który upada i zamuruję jego szczeliny”. Drobne, niezauważalne pęknięcia mogą sprawić, że potężna budowla rozsypie się w pył. Wystarczy, że ktoś wsączy do naszego wnętrza nieufny syk: Czy naprawdę ten twój Bóg chce dla ciebie jak najlepiej?

Od tego zaczyna się ucieczka.

Sobota


Buntownik (Hbr 5,7-9; Ps 31; J 19,25-27 lub Łk 2,33-35 lub 1 Tm 1,15-17; Ps 113; J 74,23; Łk 6,43-49 (z dnia))

Znak, któremu sprzeciwiać się będą.

Jutro beatyfikacja o Papczyńskiego, założyciela marianów. Czytając jego życiorys aż nie chce się wierzyć, że jego działania spotykały się z tak ogromnym sprzeciwem. Chciał zreformować zakon, ale bracia okrzyknęli go wichrzycielem a nawet wsadzili do wiezienia.

Gdy został pijarem, zaczął głośno wytykać braciom błędy i sprzeciwiać się rozluźnieniu reguły, zwłaszcza wypełniania ślubów ubóstwa. Konflikt sięgnął zenitu gdy o. Stanisław wystąpił przeciw przełożonym wytykając im nadużywanie swej władzy. Tego znieść nie potrafili: oskarżyli go o wichrzycielstwo. Po wielu miesiącach wewnętrznej walki ojciec Papczyński dla zapewnienia spokoju w prowincji, postanowił wystąpić ze zgromadzenia. W mig został okrzyknięty buntownikiem, a nawet uwięziony w domowym karcerze. Został skazany na samotność. Wszystko sprzysięgło się przeciwko niemu. Otaczały go oskarżenia, donosy i szyderstwa. Szukał pokory, a uznany został za awanturnika. Przeżywał upokorzenie za upokorzeniem. Wytrwał. Nowe zgromadzenie rodziło się w ogromnych bólach.