Przemienienie Pańskie

publikacja 08.08.2006 14:50

Termin "Przemienienie Pańskie" nie jest adekwatny do greckiego słowa metemorfothy, które ma o wiele głębsze znaczenie. Kiedy słowo "przemienienie" oznacza zjawisko zewnętrzne, to słowo greckie sięga w istotę zjawiska.

Przemienienie... HENRYK PRZONDZIONO / Foto Gość Przemienienie...
A Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła.

Nie tylko zewnętrzne zjawisko

Zdarzenie to musieli uważać za ważne Ewangeliści, skoro jego szczegółowy opis umieścili wszyscy synoptycy: św. Mateusz, św. Marek i św. Łukasz (Mt 17,1-9; Mk 9,1-8; Łk 9,28-36). Nadto sam św. Piotr Apostoł również przekazał opis tego wydarzenia (2 P 1,16-18). Miało ono miejsce "po sześciu dniach" czy też "jakoby w osiem dni" po uroczystym wyznaniu św. Piotra w okolicach Cezarei Filipowej: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego" (Mt 16,13-20; Mk 8,27-30; Łk 9,18-21).

Podamy opis wydarzenia według relacji najdłuższej, św. Łukasza: "W jakieś osiem dni po tych mowach wziął z sobą (Jezus) Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd jego twarzy się odmienił, a jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: »Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza«. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy (tamci) weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: »To jest Syn mój Wybrany, Jego słuchajcie«. W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli" (Łk 9,28-36).

 

Św. Mateusz i św. Marek do tego opisu dodają szczegóły: że góra ta była osobno i wysoka; że "twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło" (Mt 17,2; Mk 9,1). Marek wyjaśnia: "Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła" (Mk 9,2). Mateusz nadto podaje powód milczenia Apostołów: "A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: »Nie opowiadajcie nikomu o tym, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie«" (Mt 17,9). Wymowne jest wyznanie samego świętego Piotra: "I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej" (2 P 1,18).

A oto kilka dalszych wyjaśnień. Pierwszy św. Cyryl Jerozolimski (+ 387) wyraził pogląd, że ową górą świętą Przemienienia Chrystusa była Góra Tabor. Za nim to zdanie powtarza św. Hieronim (+ ok. 420) i cała tradycja. Faktycznie uważana była ona w starożytności za górę świętą. Leży ona samotnie w dolinie rzeki Ezdrelon. Wznosi się nad poziom morza 562 m. Ponieważ leży ona w depresji, więc faktycznie jej wysokość wynosi od 600 do 620 m. Ma kształt wielkiej kopy. Z jej wierzchołka roztacza się jedyny w swoim rodzaju widok na okoliczne miasta Galilei i Samarii, na Jezioro Tyberiadzkie i Jordan. Od Nazaretu jest oddalona o 35 km. Powierzchnia jej szczytu wynosi 200 na 400 m. Znajdują się tu ruiny twierdzy po Saracenach, Bazylika Przemienienia, wystawiona na nowo przez zarządzających nią franciszkanów w roku 1924 i kaplica "Zejścia z Góry". Nadto jest tu prawosławny kościół Eliasza i "Grota Melchizedecha". Pielgrzym z Piacenzy, który tu przybył w roku 570, pisze że widział bazylikę pod nazwą "Trzech namiotów". A więc już wtedy góra ta była miejscem pielgrzymek. Niejaki Arnulf pisze w roku 670 o mnichach, którzy tu zamieszkiwali. Pewien dokument z X wieku podaje, że było na Górze Tabor wtedy biskupstwo. Za czasów wojen krzyżowych przybyli tu benedyktyni i sanktuarium powiększyli i upiększyli. W roku 1263 sułtan turecki, Bibars, zdobył Tabor i zniszczył Bazylikę Przemienienia. U stóp góry znajdują się ruiny kościoła, wystawione na pamiątkę, że Chrystus na tym miejscu uwolnił chłopca od opętania. Kiedy w roku 1964 papież Paweł VI jako pielgrzym podążył do Ziemi Świętej, przybył także na Górę Tabor.

 

Może nas zdziwić szczegół podany, że zaraz po przybyciu na Górę Apostołowie posnęli. Nie powinno nas to dziwić. Po odbytej drodze bardzo uciążliwej (nie było wtedy dzisiejszej, pięknej drogi) musieli utrudzić się spinaczką, zwłaszcza, że wędrowali sześć dni od Gór Hermonu.

W Starym Testamencie było powszechne przekonanie, że Jahwe pokazuje się w obłoku (Wj 40,34; 1 Sm 8,11). Dlatego w czasie Przemienienia ukazuje się obłok, który okrył Chrystusa, Mojżesza i Eliasza. Głos Boży z obłoku utwierdził uczniów w przekonaniu o teofanii, czyli objawieniu się Boga. Dlatego Ewangelista stwierdza, że zlękli się bardzo.

Termin "Przemienienie Pańskie" nie jest adekwatny do greckiego słowa metemorfothy, które ma o wiele głębsze znaczenie. Kiedy słowo "przemienienie" oznacza zjawisko zewnętrzne, to słowo greckie sięga w istotę zjawiska. Należałoby więc tłumaczyć, że Chrystus okazał się tym, kim jest w swojej naturze i istocie, że jest Synem Bożym.

Jaki jednak był cel Przemienienia się Chrystusa Pana? Wszyscy pisarze kościelni są zgodni: Pan Jezus w drodze po raz pierwszy objawił Apostołom, że zbliża się czas Jego męki i śmierci: "Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie" (Mt 16,21). Reakcja na to ze strony uczniów była natychmiastowa: "A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: »Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie«. Jezus, odpowiedział Piotrowi na to bardzo surowo: »Zejdź mi z oczu, Szatanie! Jesteś mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym co ludzkie«" (Mt 16,22). I chociaż im jeszcze niejeden raz przypomni proroctwo o swojej męce i bliskiej śmierci, to oni tego "nie zrozumieli". Nie dziwmy się. Nie mogło im to wprost pomieścić się w głowie. A przy tym jaki byłby ich los? To był właśnie zasadniczy powód, dlaczego Chrystus Pan przemienił się na oczach Apostołów, aby w dniach próby wiara ich w Niego nie zachwiała się. Ewangelista wspomina, że o męce Pana Jezusa rozmawiali z Nim również Eliasz i Mojżesz. Zapewne uczniom Chrystusa przypomnieli wszystkie proroctwa, które zapowiadały Mesjasza jako Odkupiciela rodzaju ludzkiego. Musiało to wydarzenie mocno utkwić w pamięć świadków, skoro po wielu latach przypomni je św. Piotr w jednym ze swoich Listów (2 P 1,16-18).

Tak więc cud Przemienienia był uczyniony dla utwierdzenia wiary Apostołów w misję Zbawiciela na czas próby.

 

Święto odmiany losu

 

Uroczystość Przemienienia Pańskiego na Wschodzie spotykamy już w VI wieku. Była ona największym świętem w ciągu lata. Jej charakter można porównać z naszą uroczystością Chrystusa Króla. W tym bowiem wydarzeniu pokazał Chrystus swoim Apostołom, że jest Synem Bożym, Panem nieba i ziemi.

Na Zachodzie jako święto obowiązujące dla całego Kościoła wprowadził je papież Kalikst III z podziękowaniem Panu Bogu za odniesione zwycięstwo oręża chrześcijańskiego pod Belgradem w dniu 6 sierpnia 1456 roku. Wojskami dowodził wódz węgierski Jan Hunyadi, a tym który całą obronę i bitwę przygotował, był św. Jan Kapistran. Jednak lokalnie obchodzono to święto na Zachodzie już w VII wieku. W Polsce święto znane jest w XI wieku.

Wierni najczęściej treść tego święta rozumieją jako moc Jezusa w odmienieniu złego losu. Dlatego tak licznie, zwłaszcza w niektórych stronach nawiedzają tego dnia kościoły, aby uprosić dla siebie odmianę złego losu i ubłagać błogosławieństwo Boże. Być może, dlatego tak wiele powstało także w Polsce kościołów pod tym wezwaniem. Istniało w Polsce także wiele sanktuariów pod tym wezwaniem, np.: w Dźwierznie, Osielsku, Krasnymborze, w Małym Płocku, w Jedwabnym, Perlejewie, Piątnicy, Raciążu, Rajgrodzie, Sarnowie, Turośli, Wąsoszu. Najczęściej spotyka się obraz-kopię wizerunku, który wyszedł spod ręki Tycjana. Lud wszakże nie tyle spieszy do cudownych obrazów, ile ze względu na samą tajemnicę Przemienienia Pańskiego, po której się spodziewa odmiany na lepsze własnych losów.

Jest prawdą, że Pan Jezus jest mocen odmienić nasz los. Ma przecież wszystko w swoim ręku. Ale prawda dzisiejsza ma jeszcze jeden, jakże radosny, eschatologiczny aspekt: Przyjdzie czas, że Pan odmieni nas wszystkich. Nawet nasze ciała w tajemnicy zmartwychwstania ciał uczyni uczestnikami swojej chwały. Dlatego święto dzisiejsze jest dniem wielkiej radości i nadziei, że nasze przebywanie na ziemi nie będzie ostateczne, że przyjdzie po nim nieprzemijająca chwała; jeśli nie stracimy wiary w Chrystusa i będziemy Mu ufali.

Ale Przemienienie Pańskie to nie tylko pamiątka dokonanego faktu. To nie tylko nadzieja także naszego zmartwychwstania i przemiany. To równocześnie nakaz rzucony przez Chrystusa, to zadanie wytyczone Jego wyznawcom. Warunkiem naszego eschatologicznego przemienienia jest stała przemiana duchowa, wewnętrzne, uparte naśladowanie Chrystusa. Ta przemiana w zarodku musi mieć podstawę na ziemi, by do pełni jej uwieńczenia mogła dojść w wieczności. W drodze ku wieczności musi być wyznawca - uczeń Pana Jezusa wyczulony na działanie Jego łaski, musi być Mu wierny: myślą, słowem i chrześcijańskim czynem.

 

 

O tym, co Przemienienie może objawić

 

Ks. Grzegorz Strzelczyk

Na tle przepełnionej symbolami podniosłej sceny Przemienienia św. Piotr - zupełnie zagubiony i wspominający coś o namiotach - może irytować lub śmieszyć. Jednak poprzez tę postać przebija głęboka prawda o ludzkiej bezradności wobec Bożej tajemnicy…

Możemy spróbować wyobrazić sobie, co przeżywali towarzyszący Jezusowi owej nocy Piotr, Jan i Jakub. Oto weszli na górę, aby się modlić. Czynili tak wiele razy. I pewnie jak wiele poprzednich razy posnęli, podczas gdy sam tylko Jezus trwał na modlitwie. Jednak przebudzenie nie było już takie zwykłe: ujrzeli Jezusa o przemienionym obliczu, w lśniących szatach, a wraz z Nim Mojżesza i Eliasza. Ten widok musiał wywołać lawinę skojarzeń ze scenami ze Starego Testamentu. Zmiana wyglądu Jezusa musiała mieć związek z niezwykle intensywną obecnością Boga. A Mojżesz i Eliasz to osoby, które doświadczyły bodaj najgłębszych i najbardziej bezpośrednich spotkań z Bogiem, jakie kiedykolwiek dane było przeżyć człowiekowi - pierwszy rozmawiał z Nim ”twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33,11), drugi przeżył niezwykłe doświadczenie na górze Horeb, kiedy to rozpoznał Boga po szmerze łagodnego powiewu (1 Krl 19,11nn).

 

Dotykając tajemnicy

Apostołowie musieli sobie natychmiast uświadomić, że są świadkami takiego właśnie wydarzenia w życiu Jezusa. I nie tylko świadkami, ale jakoś i uczestnikami. A taka świadomość musiała wywołać zmieszanie… Piotr zdołał tylko zawołać: ”Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. A Łukasz Ewangelista opatrzył te słowa druzgocącym komentarzem: ”Nie wiedział bowiem, co mówi” (Łk 9,33).

Rzeczywiście, Piotr nie mógł jeszcze w pełni zdawać sobie sprawy z tego, co się działo. Jak dotąd wyglądało na to, że Jezus przeżywa intensywne doświadczenie Bożej obecności, jak kiedyś Mojżesz czy Eliasz. Ale już za chwilę miało się okazać, że chodzi o coś znacznie więcej: oto z obłoku, który osłonił Jezusa, odezwał się głos: ”To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! ” (Łk 9,35). A zatem nie chodziło tylko o zbliżenie człowieka Jezusa do Boga! Ten człowiek jest Synem Bożym, czyli Bóg jest obecny nie tyle dla Niego, ile w Nim!

Boży głos odkrył wreszcie prawdziwe znaczenie całej sceny. Oto na krótki moment została ujawniona w uchwytnych znakach tajemnica tożsamości Jezusa. Przemiana oblicza, lśniące szaty, obecność mężów Starego Testamentu, obłok i głos wskazały na to, że Jego człowieczeństwo jest miejscem Bożej obecności. Że ten, którego powszechnie uważano za syna Józefa z Nazaretu, jest w rzeczywistości Synem Najwyższego…

Czy Apostołowie natychmiast zdali sobie sprawę z tego, jak daleko sięgają konsekwencje tajemnicy, której rąbek został przed nimi odsłonięty? Nie wiemy. Św. Łukasz zanotował tylko, że ”zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli” (Łk 9,36). W każdym razie Przemienienie dawało im szansę na nowe, głębsze zrozumienie samego Jezusa, tajemnicy Boga oraz godności człowieka.

Jeżeli w sercach uczniów czaiło się ciągle jeszcze pytanie ”kim właściwie jest Jezus”, to po Przemienieniu znajdują się znacznie bliżej odpowiedzi. To ktoś większy niż Eliasz (a więc o wiele więcej niż prorok), większy niż Mojżesz (a więc o wiele więcej niż tylko nauczyciel). To Syn Boży w najmocniejszym znaczeniu tego słowa: Bóg nie tylko jest z Nim, nie tylko działa za Jego pośrednictwem, ale jest w Nim i przez Niego. A zatem ktokolwiek zbliża się do Niego, zbliża się do Boga samego… I nawet jeśli na co dzień nie wydarza się nic z tego, co przeżyli na górze Przemienienia, to przecież On pozostaje ten sam. I obecność Boga trwa w Nim, w Nim staje się dostępna dla wszystkich, którzy spotykają Jezusa.

Obraz Boga i człowieka

Odkrycie synostwa Bożego Jezusa musiało prowadzić też do bardzo poważnej zmiany w rozumieniu samego Boga. Bóg Izraela objawiony w Starym Testamencie był mimo wszystko Bogiem dalekim. To prawda - troszczył się o swój lud, włączał się w jego życie w kluczowych momentach. Jednak chwile Jego bliskości były niezmiernie rzadkie. Na co dzień pozostawał daleki. Codzienność Izraela kształtowało bardziej nadane przez Niego prawo niż Jego obecność. Ten obraz radykalnie się zmienił wraz z przyjściem Jezusa. Oto sam Bóg w swoim Synu schodzi w środek historii, w ludzką codzienność. Dzieli z ludźmi troski i radości. Pomaga przezwyciężać zło i cierpienie. Nawet prawo czyni bardziej ludzkim. Wraz z przyjściem Jezusa Bóg, którego imienia dotąd nie wolno było wypowiadać, którego kary się obawiano i którego potęga objawiała się przez wojny i kataklizmy, ukazuje zupełnie nowe oblicze: chce, by Go nazywano Ojcem, miast gniewu ofiarowuje przebaczenie, a potęgę okazuje, pochylając się nad bezradnymi…

Raz odkrywszy obecność Boga w człowieczeństwie Jezusa, Apostołowie nie mogli już patrzeć takimi samymi oczyma na samo człowieczeństwo. Oto człowiek stał się ”przestrzenią”, ”miejscem” zamieszkania Boga! Dotąd przecież człowieczeństwo kojarzyło się bardziej z grzechem, ze złem, z tym, co nieświęte. Tylko arcykapłan mógł raz w roku wejść do miejsca w świątyni, które zamieszkiwała Boża obecność: uważano, że człowiek nie jest jej godzien. Sądzono, że człowiek, który by ujrzał Boga, musi umrzeć, bo nie jest w stanie znieść olbrzymiego kontrastu pomiędzy świętością Boga i ludzką bylejakością. Nagle w Jezusie ta niezmierzona odległość została skrócona. Przynajmniej w tym jednym przypadku człowiek stał się godzien być miejscem Bożej obecności. Zastąpił świątynię! A jeśli to było możliwe w tym jednym przypadku, to może podobne jest przeznaczenie każdego człowieka?

Nie wiemy, jak daleko Apostołowie poszli za tym pytaniem w owych dniach. Spoglądając jednak w jego kontekście na scenę Przemienienia po prawie dwóch tysiącach lat, nie sposób nie pomyśleć, że odsłoniła ona jakoś najgłębsze przeznaczenie każdego człowieka. Czyż owo rozświetlone Bogiem, przemienione człowieczeństwo Jezusa nie jest w rzeczywistości obrazem człowieczeństwa, jakie Bóg wobec każdego z nas zamierzył? Człowieczeństwa, za jakim tęsknimy, za jakim wzdychamy, którego oczekujemy? Czy Przemienienie nie było pierwszym znakiem rozpoczętego wraz z Wcieleniem procesu przemiany ludzkości na wzór Syna Bożego, którego znakiem kolejnym było odmienione ciało zmartwychwstałego Jezusa? I czyż nie to miał na myśli św. Paweł, kiedy pisał: ”Nasza ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować” (Flp 3,20-11).

W sprawie przemienienia

W kalendarzu liturgicznym jest osobne święto Przemienienia Pańskiego. Przypada 6 sierpnia. Zrozumiałe, że wtedy czyta się podczas Mszy świętej opis wydarzenia na górze Tabor. Ale dlaczego fragment Ewangelii opowiadający o Przemienieniu Jezusa jest czytany co roku w drugą niedzielę Wielkiego Postu?

Najprostsza odpowiedź brzmi: ponieważ Wielki Post to czas szczególnej przemiany człowieka. To dni "metanoi”, radykalnej zmiany sposobu myślenia, przemiany ludzkiego serca.
Jaka jest istota tego przemieniania?

Po pierwsze - wiara, która nie stawia żadnych ograniczeń. Wiara na wzór i na miarę Abrahama. "Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za wielką zasługę”. Tę samą zasadę Bóg stosuje do każdego człowieka, który zdobędzie się na odwagę i całkowicie uwierzy. Z każdym zawiera przymierze. Abram otrzymał obietnicę "kraju od Rzeki Egipskiej aż do wielkiej rzeki Eufrat”. Chrześcijanin otrzymuje jeszcze większą obietnicę - królestwa Bożego. Cóż większego może obiecać Bóg?

Na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami. Nie tutaj znajduje się cel naszej wędrówki. Wszystko, co ziemskie, przeminie. Zarówno to, co dobre, co sprawia przyjemność, daje zadowolenie, przynosi satysfakcję, jak i to, co złe, niemiłe, niebezpieczne, trudne.

Przemienienie Jezusa na górze Tabor było zapowiedzią Zmartwychwstania. Zapowiadało przemianę Chrystusa. Po Zmartwychwstaniu Jego ciało różniło się od ciała człowieka. Jezus wchodził mimo drzwi zamkniętych, pojawiał się i znikał, umiał sprawić, by raz Go rozpoznawano, a innym razem nie rozpoznawano...

Podobną przemianę naszego ciała zapowiedział święty Paweł Apostoł. To Jezus, ten sam, który przemienił się w obecności Apostołów na górze Tabor, "przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować”.
Każdego czeka takie przemienienie, bo ojczyzna każdego jest w niebie, nie na ziemi.

W pierwotnym Kościele czas przed Wielkanocą był dla katechumenów szczególnie intensywnym przygotowaniem do przyjęcia sakramentu chrztu. Pierwszy sakrament otrzymywali w czasie liturgii Wigilii Paschalnej. Dokonywało się w nich wewnętrzne przemienienie. Jednym z zewnętrznych znaków tego przemienienia była biała szata, którą otrzymywali.

Znak białej szaty pojawia się także w czasie Przemienienia Jezusa: "Jego odzienie stało się lśniąco białe”.

Biel kojarzy się z czystością i z niewinnością. Chrzest obmywa człowieka. Gładzi grzech pierworodny, a jeśli przyjmuje go człowiek dorosły, także wszystkie inne grzechy, które do momentu chrztu popełnił.
Chrzest jest przemienieniem człowieka. Początkiem wielkiego procesu przemienienia, który trwa przez wszystkie następne dni. Jak świadkowie Przemienienia Pańskiego ochrzczony otrzymuje dar wiary w Jezusa Bożego Syna. Jest adresatem słów: "To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie”. Jak świadkowie Przemienienia staje się członkiem wspólnoty połączonej wiarą w Niego. I dobrze mu jest w tej wspólnocie. Jak świadkowie Przemienienia otrzymuje udział w tajemnicy Krzyża Chrystusowego.
Podczas chrztu człowiek nie tylko doznaje oczyszczenia, nie tylko zostaje włączony we wspólnotę Kościoła, nie tylko zostaje umocniony, ale także otrzymuje misję do wypełnienia. Jego zadaniem jest dawanie świadectwa. Na górze Tabor Bóg Ojciec dał świadectwo o swoim Synu. Apostołowie, którzy uczestniczyli w wydarzeniu, długo zachowywali milczenie i nikomu o niczym nie mówili. Przyszła jednak pora, że zaczęli dawać świadectwo nie tylko o Przemienieniu Pańskim, ale przede wszystkim o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Nieśli innym szansę przemienienia.