Wielkopostna myśl na dziś

(mówią Ojcowie Kościoła)

publikacja 05.03.2003 11:49

na kolejne dni Wielkiego Postu Niedziela Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Piątek Sobota

Środa (Popielec)


Otóż całe i zupełne określenie pokuty polega na tym, abyśmy grzechów, za które pokutujemy lub które gryzą nasze sumienia, już nigdy więcej nie popełniali; znakiem zaś dokonanego zadośćuczynienia i uzyskanego przebaczenia jest usunięcie z naszych serc także skłonności do nich.

Albowiem niech każdy wie, że dopóty nie jest wolny od dawnych grzechów, póki - mimo starań o zadośćuczynienie i płaczu pokuty stają mu przed oczami złudne obrazy popełnionych lub im podobnych win, i póki - już nie powiem - ich ponęty, lecz choćby wspomnienia, napastują potajemnie jego umysł. A więc zabiegający o zadośćuczynienie niech się wówczas uważa za wolnego od grzechów i po tym niech pozna, że uzyskał odpuszczenie dawniejszych przewinień, gdy jego serca nie dotykają już ani powaby, ani wyobrażenia tych samych wad.

św. Jan Kasjan

Czwartek


W naszym tedy sumieniu mieszka najwiarygodniejszy sędzia pokuty i wskaźnik odpuszczenia, który już nieraz, gdy żyjemy w tym ciele, przed dniem wyjawienia i sądu zdradza nam uwolnienie od winy i odkrywa koniec zadośćuczynienia i łaskę odpuszczenia. Lub, aby to samo co powiedziałem, jeszcze dosadniej wyrazić: dopiero wówczas uważajmy nasze dawniejsze grzechowe zarazy za odpuszczone, gdy z serca naszego znikną i namiętne poruszenia, i pragnienia obecnych grzechów rozkoszy...

Jest jeszcze wiele owoców pokuty prowadzących do oczyszczenia z grzechów. Bo zbawienie wieczne obiecane jest nie tylko za ową prostą i zwyczajnie tak zwaną pokutę, o której mówi błogosławiony Apostoł Piotr: „Pokutujcie i nawróćcie się, by grzechy wasze zostały zgładzone” (Dz 3,19), a Jan Chrzciciel i sam Pan: „Pokutę czyńcie, zbliżyło się bowiem Królestwo niebieskie” (Mt 3,2), lecz także uczucie miłości niszczy brzemię przewinień, bo „miłość, zakrywa mnóstwo grzechów” (1 P 4,8).

św. Jan Kasjan

Piątek


Podobnie także „owoce jałmużny są lekarstwem na nasze rany, bo „jak woda gasi ogień, tak jałmużna gładzi grzech” (Syr 3, 30). Tak samo łzy obmywają występki, bo powiada Psalmista: „Skraplam co nocy łoże moje, łzami zalewam pościel moją” (Ps 6, 7 nn., LXX), a potem dodaje, aby pokazać, że nie zostały wylane na próżno: „Odstąpcie ode mnie wszyscy, którzy czynicie nieprawość, bo wysłuchał Pan głos płaczu mego”.

Niemniej za wyznanie grzechów daje Bóg ich przebaczenie: „Rzekłem - bowiem - wyznam przeciw sobie nieprawość moją Panu i Tyś przebaczył złość grzechu mego” (Ps 31, 5, LXX) i znowu: „Opowiedz ty najpierw nieprawości twoje, abyś był usprawiedliwiony” (Iz 43, 26, LXX). Nadto zyskujemy odpuszczenie popełnionych zbrodni przez utrapienie serca i ciała, albowiem powiada Psalmista: „Wejrzyj na poniżenie moje i na boleść moją, a odpuść mi wszystkie grzechy moje” (Ps 24, 18).

Szczególnie jednak zyskujemy je przez naprawę obyczajów: „Usuńcie - powiada - złość myśli waszych od oczu moich, przestańcie źle czynić: szukajcie sądu, wspomagajcie uciśnionego, czyńcie sprawiedliwość sierocie, brońcie wdowy: a przyjdźcie i spór ze mną wiedźcie, mówi Pan: Choćby grzechy wasze były jak szkarłat, jako śnieg wybieleją, i choćby były czerwone jak karmazyn, będą czyste jak wełna” (Iz 1,16—18).

św. Jan Kasjan

Sobota


Czasem jednak osiągamy także przebaczenie grzechów za przyczyną świętych: „Kto bowiem wie, że brat jego popełnia grzech, który nie prowadzi do śmierci, niech się modli, a przywróci mu życie, życie temu, który popełnia grzech nie prowadzący do śmierci" (l J 5, 16), lub na innym miejscu: „Choruje kto między wami? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, a niech się modlą nad nim, pomazując go olejem w imię Pańskie. A modlitwa wiary uzdrowi niemocnego i ulży mu Pan: a jeśliby w grzechach był, zostaną mu odpuszczone” (Jk 5, 14 n). Niech wypala zmazę wad zasługą (miłosierdzia i wiary wedle słów: ,,Przez miłosierdzie i wiarę bywają odpuszczone grzechy" (Prz 15,27), prócz tego częste nawracanie i, zbawienie drugich, których nasze napomnienia i nauki ratują: „Albowiem który by sprawił, że się nawrócił grzesznik od błędnej drogi, zbawi duszę jego od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów” (Jk 5,20).

A wreszcie zyskujemy przebaczenie przestępstw naszych, przebaczając i odpuszczając innym: „Jeśli bowiem odpuścicie ludziom ich wykroczenia, przebaczy i wam upadki wasze Ojciec wasz niebieski” (Mt 6, 14). Widzicie więc, ile dróg do miłosierdzia otwarła łaskawość Zbawiciela, aby nikt pragnący zbawienia nie został złamany rozpaczą, widząc, ile lekarstw wzywa go do życia.

Jeśli się bowiem skarżysz, iż z powodu słabości ciała nie możesz zgładzić grzechów swoich utrapieniem postów i nie możesz rzec: ,,Kolana moje chwieją się od postu i ciało moje wynędzniało od braku oleju” (Ps 108, 24), albowiem „ja jem popiół jako chleb i mieszam ze łzami napój mój” (Ps 101, 10), to okup je hojnymi jałmużnami. Jeśli nie masz, co byś mógł dać ubogiemu, to zapewne możesz się oczyścić przez poprawę życia — chociaż twardy niedostatek i ubóstwo nie zwalnia nikogo od uczynków miłosierdzia, bo przecie dwa jedyne grosze owej wdowy miały cenę większą niż wielkie dary bogaczy, a Pan obiecuje zapłatę za kubek zimnej wody.


św. Jan Kasjan

(przeł. ks. Marek Starowieyski)
I Niedziela Wielkiego Postu


„A niebawem wywiódł Go Duch na pustynię” (Mk 1,12 nn.). To był Duch, który zstępował w kształcie gołębicy. „Widział — mówi — niebiosa otwarte i Ducha, który zstępował jak gołębica i pozostawał na Nim” (Mk 1,10). Baczcie, co mówi: „który pozostawał”, to znaczy, który trwał, to znaczy, że nigdy nie oddalił się. W końcu i Jan mówi w innej Ewangelii: „A Ten, który posłał mnie — mówi — rzekł do mnie: «Na kogo ujrzysz Ducha zstępującego i pozostającego...»” (J 1, 33).

Na Chrystusa Duch Święty zstąpił i pozostał, na ludzi natomiast zstępuje wprawdzie, ale w nich nie pozostaje. Tak więc u Ezechiela — właśnie on, Ezechiel, jest figurą Zbawiciela, bo do żadnego innego proroka (mówię o prorokach większych) nie zwraca się: „Synu człowieczy”, ale właśnie do Ezechiela — u Ezechiela więc, po przeczytaniu dwunastu czy trzynastu wierszy czyta się: „stało się słowo Pańskie do Ezechiela proroka” (Ez 1,7).

Mógłby ktoś powiedzieć: Dlaczego tak często podkreśla się, że jest prorokiem? Bo Duch Święty zstępował wprawdzie na proroka, ale natychmiast odchodził. Kiedy więc mówi: „Stało się słowo Pańskie”, stwierdza, że Duch Święty, który odszedł, znowu powracał. Gdy więc gniewamy się, gdy obmawiamy, gdy ogarnia nas smutek prowadzący ku śmierci, gdy myślimy o rzeczach cielesnych, czy sądzimy, że wtedy przebywa w nas Duch Święty? Może ufamy, że Duch Święty przebywa w nas, gdy nienawidzimy brata? A może, gdy myślimy coś złego? Jeśli jednak myślimy coś dobrego, to wiedzmy, że Duch Święty zamieszkuje w nas; ale jeśli coś złego, to znak, że Duch Święty od nas odstąpił. I dlatego powiedziano o Zbawicielu: „Na kogo ujrzysz Ducha zstępującego, ten jest” (J 1,33).

św. Hieronim (+ 420)

Poniedziałek


„Po uwięzieniu Jana udał się Jezus do Galilei.” Dzieje te są znane nawet bez naszego wyjaśniania, bo znają je słuchacze. Prośmy przeto Tego, który ma klucz Dawida, który otwiera i nikt nie zamyka, który zamyka i nikt nie otwiera (Ap 3,7), aby otworzył niedostępne tajniki Ewangelii, byśmy także mogli powiedzieć wraz z Dawidem: ,,Otwórz oczy moje, a będę rozważał cudowność Twego Prawa” (Ps 118,18). Do tłumów Jan przemawiał w przypowieściach i mówił zewnętrznie, a nie wewnętrznie, to jest w duchu, lecz zewnętrznie, to znaczy według litery. My więc prośmy Pana, aby nas wprowadził w swoje tajemnice, aby wprowadził nas do swej komnaty, i mówmy wraz z oblubienicą z „Pieśni nad pieśniami”: „Wprowadził mnie król do swojej komnaty” (Pnp 1,3). Mówi Apostoł, że została położona zasłona na oczy Mojżesza (2 Kor 3,13 nn.). A ja twierdzę, że zasłona została położona nie tylko w Prawie, ale także i w Ewangelii dla nieznajomych. Żyd słucha i nie rozumie: ma zasłonę Ewangelii; słuchają poganie, słuchają heretycy i mają zasłonę. Odrzućmy więc literę, jak odrzuciliśmy judaizm, a podążmy wraz z Jezusem za duchem. Nie znaczy to bynajmniej, że potępiamy znaczenie dosłowne Ewangelii — spełniło się bowiem wszystko, co zostało napisane — ale abyśmy po stopniach wstępowali ku rzeczom wyższym.

„Po uwięzieniu Jana udał się Jezus do Galilei.” Powiedzieliśmy, że Jana rozumie się przez Prawo, a Jezusa przez Ewangelię. Jan bowiem mówił: „Idzie po mnie mocniejszy, któremu nie jestem godzien przypadłszy do stóp rozwiązać rzemyka Jego sandałów” (Mk l,7). A w innym miejscu: „On ma rosnąć, ja natomiast umniejszać się” (J 3,30). A to jest właśnie porównanie Prawa i Ewangelii. A następnie: „Ja was chrzczę wodą” — to jest Prawo, „Ów natomiast będzie was chrzcił w Duchu Świętym” (Mk l,8) — to jest Ewangelia. Przybył Jezus, bo Jan został wrzucony do więzienia. Prawo zostało zamknięte i nie posiada już dawnej wolności, ale od Prawa przechodzimy do Ewangelii. Widzicie co mówi: „Po uwięzieniu Jana udał się Jezus do Galilei”. Ani do Judei, ani też do Jerozolimy, ale do Galilei pogan. Udał się Jezus do Galilei, a Galilea w naszym języku ma znaczenie takie, jak „katakylisté" (nizina kolista), bowiem przed przybyciem Pana nie było w niej nic wzniosłego, ale przeciwnie — cała upadała. Tam była rozpusta, brudy, nieczystości, tam kwitły występki godne świń.

św. Hieronim (+ 420)

Wtorek


„„Przepowiadając Ewangelię o królestwie Bożym.” O ile sobie mogę przypomnieć, czytając Prawo, Proroków czy Psałterz, nigdy tam nie znalazłem nic o królestwie niebios, o którym jest mowa w Ewangelii. A gdy przyszedł Ten, o którym napisano: „A królestwo Boże w was jest” (Łk 17,21), otwarte zostało królestwo Boże.

„Przepowiadając Ewangelię o królestwie Bożym.” Od dni Jana Chrzciciela „królestwo niebios gwałt cierpi i gwałtownicy porywają je” (Mt 11,12). Bowiem przed przyjściem Zbawiciela i pojawieniem się jasności Ewangelii, nim Chrystus przez łotra otworzył bramy raju, wszystkie dusze świętych wprowadzano do piekieł. O tym właśnie mówi Jakub: „Z płaczem i jękiem zstąpię do piekieł” (Rdz 37,35). Jeśli zaś Abraham zstąpił do piekieł, któż tam nie zstąpi? W Prawie Abraham zstępuje do piekieł, w Ewangelii natomiast łotr idzie do raju. Nie pogardzamy Abrahamem my wszyscy, którzy pragniemy spocząć na jego łonie, ale przekładamy Chrystusa nad Abrahama, stawiamy wyżej Ewangelię nad Prawo. Czytamy, że po zmartwychwstaniu Chrystusa pojawili się liczni święci w mieście świętym. Pan nasz i Zbawiciel przepowiadał na ziemi i w otchłani. I dlatego umarł, dlatego zstąpił do piekieł, aby wyzwolić dusze, które tam przebywały w pętach.

„Przepowiadając Ewangelię o królestwie Bożym i mówiąc: «Wypełnił się czas»” Prawa, nastało panowanie Ewangelii, a zbliżyło się królestwo Boże. Nie powiedział, że jest już królestwo Boże, lecz że zbliżyło się królestwo Boże. Nim Ja będę cierpiał i nim wyleję krew, nie jest jeszcze otwarte królestwo niebieskie i dlatego zbliżyło się, bo jeszcze nie cierpiałem. „Czyńcie pokutę i wierzcie Ewangelii” — w żadnym wypadku nie Prawu, ale Ewangelii; lepiej — przez Prawo Ewangelii, jak napisano: „Z wiary ku wierze” (Rz l, 17). Wiara w Prawo czyni mocniejszą wiarę Ewangelii.

św. Hieronim (+ 420)

Środa


„I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego (Mt 6,13), albowiem Twoje jest królestwo, chwała i moc na wieki wieków. Amen.” Chrystus poucza nas tu jasno o naszej niskości i poskramia pychę ucząc, abyśmy unikali pokus, a nie rzucali się w nie. Tym bowiem sposobem zwycięstwo nasze będzie świetniejsze, a porażka szatana bardziej wstydliwa. Gdy bowiem zostaniemy przymuszeni, wtedy trzeba będzie się mężnie potykać; jeśli jednak nie będziemy wezwani, zachowujmy się spokojnie i oczekujmy chwili zapasów, abyśmy ukazali naszą pokorę i męstwo. Złym nazywa tu szatana nakazując nam, abyśmy toczyli nieubłaganą walkę wskazując, że on takim nie był z natury. Zło bowiem nie należy do tych rzeczy, które pochodzą z natury, ale z woli. Przede wszystkim tak go nazywają dla niezmiernej jego złości oraz dlatego, że choć nie zrobiliśmy mu nic złego, prowadzi przeciwko nam nieubłaganą wojnę. Dlatego też nie powiedział: „Wybaw nas od złych (ludzi)”, ale „ode złego” ucząc, abyśmy nie odnosili się do bliźnich ze złością za to, cośmy złego od nich ucierpieli, ale byśmy tę ich nieprzyjaźń zwrócili ku tamtemu, gdyż on jest przyczyną wszelkiego zła.

Przygotowawszy nas do walki i pobudziwszy do ostrożności wzmianką o przyjacielu, znowu dodaje nam odwagi i pobudza ufność wspominając Króla, pod którego dowództwem stajemy do boju i pokazuje, że jest On mocniejszy nad wszystko. „Albowiem Twoje jest — powiada — królestwo, moc i chwała.” Czyż więc, jeśli Jego jest królestwo, nie powinniśmy się nikogo lękać, gdyż nie masz nikogo, kto by Mu się mógł oprzeć i dzielić z Nim panowanie? Gdy bowiem mówi: „Twoje jest królestwo”, wskazuje, że i ten, który z nim walkę toczy, jest Mu poddany, chociaż się zdaje, jakoby przeciw Niemu występował, gdyż Bóg mu na to czasem pozwala. Bo i on należy do Jego niewolników, chociaż potępionych i odrzuconych, lecz nie odważyłby się zastawiać zasadzek żadnemu ze współniewolników, jeśliby pierwej nie otrzymał pozwolenia... „I moc” — mówi. Czyżbyś nie powinien uzbroić się w odwagę, choć jesteś jeszcze tak bardzo słaby, mając takiego Króla, który wszystko z łatwością, nawet przez ciebie, może doprowadzić do dobrego końca?

św. Jan Chryzostom (+ 407)

Czwartek


„Wtedy Jezus był zawiedziony przez Ducha na pustynię, aby był kuszony przez szatana.” Trzeba sobie przypomnieć, jak pierwszy Adam został wygnany z raju na pustynię, abyś poznał, w jaki sposób ten drugi Adam z pustyni powrócił do raju. Patrzcie, jak niejako poprzednio wydane wyroki ze swych więzów zostają uwolnione, a dobrodziejstwa Beże zostają odnowione, wstępując na właściwe sobie tory. Z dziewiczej ziemi powstał Adam, Chrystus natomiast został urodzony z Dziewicy. Ów jest stworzony na obraz Boży, ten jest obrazem Boga. Ów został wyniesiony ponad wszystkie nierozumne zwierzęta, ten jest wznioślejszy ponad wszystko, co żyje. Przez niewiastę przyszła głupota, dzięki niewieście mądrość. Na drzewie zrodziła się śmierć, na krzyżu — życie. Ów straciwszy duchowe szaty okrył się liśćmi z drzewa, Ten wyrzekłszy się tego, co światowe, nie pragnął okrycia dla ciała. Adam przebywa na pustyni, na pustyni także i Chrystus, bo wiedział On. gdzie może odnaleźć skazanego, aby po naprawieniu błędu, przyprowadzić go z powrotem do raju. Ponieważ jednak ubrany w świeckie szaty nie mógł powrócić i stać się mieszkańcem raju jak tylko będąc bez winy, zwlekł z siebie starego człowieka, a przyodział się w nowego (Kol 3,9). A ponieważ wyroki Boże zmienione być nie mogą, zamiast wyroku została zmieniona osoba.

Czyż ten, który bez wodza utracił w raju otrzymaną drogę, zdoła na nią powrócić, bo przecież na niej tyle pokus, tak trudne zdobycie cnoty, a tak łatwy upadek w grzech?... Jakiego więc (Bóg) miał nam udzielić wodza przeciw tylu pokusom świata, przeciw tak wielu zasadzkom szatana, skoro wiedział, iż najpierw mamy walczyć ,,z ciałem i krwią, a następnie z rządcami świata tych ciemności, przeciw złym duchom w przestworzach niebiańskich” (Ef 6,11 n.). Może przeciwstawi anioła? Ale i ten upadł i legiony aniołów nic by mu nie pomogły. Czy miał wysłać serafina? Ale i ten zstąpił na ziemię do ludu o nieczystych ustach, ale zdołał oczyścić jedynie usta proroka kamykiem, który ich dotknął (Iz 6,5 n.). Inny wódz był potrzebny, abyśmy wszyscy poszli za nim. Któż jednak jest tak wielkim wodzem, aby pomógł wszystkim, jeśli nie Ten, który jest ponad wszystkimi? Któż mnie ponad świat wyniesie, jeśli nie Ten, który jest większy od świata? (J 3,31). Któż jest tak wielkim wodzem, który był zdołał jednym skinieniem poprowadzić mężczyznę i niewiastę, jak nie Chrystus jedynie, który jest wszystkim we wszystkim?...

św. Ambroży (+ 397)

Piątek


Nie lękajmy się więc pokus, lecz raczej chlubmy się nimi mówiąc: „Gdy niedomagamy, wtedy jesteśmy silni” (2 Kor 2,12), „wtedy bowiem wije nam wieniec sprawiedliwości” (2 Tm 4,8). To może lepiej stosuje się do Pawła! Co do nas, to ponieważ są liczne wieńce, każdego winniśmy się spodziewać... Tobie okazano koronę radości: „Korona radości cię ocieni” (Prz 4,9), a gdzie indziej: „Tarczą dobrej woli cię otoczy” (Ps 8,6). A więc kto chce udzielić koronę, zezwala również na pokusę. Jeśli więc kiedykolwiek jesteś kuszony, poznaj, iż przygotowano dla ciebie koronę. Usuń walki męczenników, a usunąłeś korony; usuń ich katusze, a usunąłeś ich chwałę.

Czy doświadczenie, jakie spotkało Józefa, nie wykazało jego cnoty? Czy ta przykrość, iż został wtrącony do więzienia, nie uwieńczyła jego czystości? Czyż mógłby mieć udział w rządach Egiptu, gdyby go bracia nie sprzedali? Sam oświadczył, że stało się to z woli Boga, aby sprawiedliwy został wypróbowany, w tych słowach: „Jakby to dziś stać się mogło, żeby tak wiele ludów wyżywić” (Rdz 50, 20). Nie powinniśmy się więc lękać pokus świata, skoro przez nie zyskuje się dobre nagrody, lecz raczej ze względu na ludzką naturę należy modlić się, abyśmy doznawali takich pokus, jakie możemy zwyciężyć.

św. Ambroży (+ 397)

Sobota


Jeżeli nie możesz osiągnąć doskonałości w cnotach przez wyniszczenie wszystkich wad, to użyj pobożnej troskliwości, abyś dopomógł innym do zbawienia. Jeśli ku zasmuceniu twemu nie jesteś zdolny do takiej posługi, to możesz pokrywać grzechy miłością. A jeżeli także w tym przez jakąś gnuśność umysłu byłbyś ułomny, to przynajmniej z uczuciem uniżonej pokory wybłagaj sobie lekarstwo na swoje rany za pomocą wstawiennictwa i modlitwy świętych.

Dalej, któż by nie mógł rzec błagalnie: „Grzech mój wyjawiłem Tobie, a niesprawiedliwości mej nie ukryłem”, aby przez zasługę tego wyznania nie mógł także dodać: „I tyś przebaczył złość grzechu mego” (Ps 31,5, LXX). Jeśli zaś powstrzymuje cię wstyd i wstydzisz się odsłonić grzechy przed ludźmi, wówczas nie przestawaj ich wyznawać z ciągłym błaganiem Temu, przed którym nic ukryć się nie może, i mów do Niego: „Znam ja nieprawość moją i grzech mój jest zawsze przede mną. Tobie samemu zgrzeszyłem i złość przed Tobą popełniłem” (Ps 50,5 n.). Bo On zwykł uzdrawiać nawet bez zawstydzającego publicznego wyjawienia i odpuszcza grzechy bez jakiejkolwiek hańby.

Oprócz tego tak łatwego i pewnego środka obdarzyło nas miłosierdzie Boże innym, jeszcze łatwiejszym, powierzając pomoc i lekarstwo naszej własnej wolnej woli, tak że przebaczenia naszych przewinień możemy się domagać od Boga w zamian za naszą własną litość mówiąc do Niego: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” (Mt 6, 12).

Ktokolwiek więc pragnie dostąpić odpuszczenia swych przewinień, niech ćwiczy się w używaniu tych narzędzi. Nikogo niech uporczywość zatwardziałego serca nie odwraca od zbawiennego lekarstwa i od źródła tak wielkiego miłosierdzia, bo choćbyśmy uczynili to wszystko, to i tak uczynki nasze nie będą zdolne zadość uczynić naszym zbrodniom, jeśli ich nie zgładzi dobroć i miłosierdzie Boże. On widząc pobożne wysiłki i służbę naszą, które Mu błagalnym umysłem składamy w ofierze, towarzyszy tym lichym i małym usiłowaniom naszymi z nieskończoną szczodrobliwością, mówiąc: „Jam jest, jam jest sam, który zgładzę nieprawości twoje dla mnie, a grzechów twoich już nie wspomnę” (Iz 43,25).

św. Jan Kasjan (+ 435)

(przeł. ks. Marek Starowieyski)
II Niedziela Wielkiego Postu


„Do tego zaś, by Apostołowie mogli się bardziej umocnić i „zrozumieć wszystko” (Mt 13,51), przyczynia się ubocznie jeszcze inna wskazówka w tym cudownym zdarzeniu. Oto ukazuje się im Mojżesz i Eliasz, a więc przedstawiciele Zakonu, Proroków, i rozmawiają z Panem. W ten sposób w obecności pięciu razem mężów sprawdza się owo powiedzenie: „W ustach dwóch albo trzech świadków stanie każde słowo" (Pwt 19, 15; Mt 18, 16). Cóż bowiem mocniej i trwałej ustalonego nad to „Słowo" donośnie rozlegające się po świecie głosem Starego i Nowego Testamentu razem, i nad tę „Dobrą Nowinę", której zgodnie wtórują dawnych objawień rzecznicy? Poręczają się bowiem wzajemnie strony ksiąg obu Przymierzy. Tego, co zapowiadany był znakami, osłonięty pewną tajemniczością, chwalebne przemienienie ukazuje przejrzyście. „Albowiem — jak mówi św. Jan — zakon przez Mojżesza był dany; łaska i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa" (J l, 17). W Nim i przez Niego rzeczywistością stało się i to, co obiecywały figury, i to, do czego zmierzały przepisy Zakonu. Na sobie stwierdza On prawdę przepowiedni, swoją zaś łaską umożliwia zachowanie przykazań.

Apostoł Piotr, przejęty do żywego tym odsłonieniem świętych tajemnic, patrzył na ten świat z wysoka, a odczuwając odrazę do rzeczy ziemskich, w zachwyceniu — rzekłbyś — rwał się duchem do wieczności. To wszystko, na co patrzył, taką przepełniało go radością, że pragnął pozostać na stałe z Jezusem tam, gdzie miał szczęście oglądać przemienienie Pańskie. Dlatego mówi: „Panie, dobrze jest nam tu być; jeśli chcesz, uczyńmy tu trzy przybytki: Tobie jeden, Mojżeszowi jeden i Eliaszowi jeden” (Mt 17,4 nn.). Ale Pan nic nie odpowiada na tę podsuwaną Mu myśl, dając poznać w ten sposób Piotrowi, że pragnienie jego nie jest wprawdzie niczym zdrożnym, ale nie zgadza się z porządkiem rzeczy. Bo najprzód tylko śmierć Chrystusa może świat zbawić, następnie zaś przykład Pana dodaje otuchy wierzącym. Choć bowiem przyrzeczone nam szczęście nie podlega najmniejszej wątpliwości, powinniśmy jednak zrozumieć, że dopóki żyjemy wśród pokus i doświadczeń, trzeba nam raczej prosić o wytrwanie aniżeli o chwałę. Szczęście królowania nie może przecież uprzedzać czasów cierpienia.

św.Leon Wielki (+ 460)

Poniedziałek


„Gdy on jeszcze mówił, oto okrył ich jasny obłok; a oto głos z obłoku mówiący: «Ten jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem, Jego słuchajcie»”. Oczywiście Ojciec był obecny w Synu, i w blasku przemienienia Pana — złagodzonym zresztą odpowiednio do wzroku uczniów — Ojciec z Synem istotnie nie rozłączali się. Dla zaznaczenia jednak, że ich osoby są odrębne, Syna ukazywał blask ciała bijący w oczy, Ojca zaś objawiał głos z obłoku. Na ten głos uczniowie zdjęci wielką bojaźnią padli na twarze drżąc nie tylko przed majestatem Ojca, ale i Syna zarazem. Rozumieli bowiem w świetle nadprzyrodzonym, że w jednym i drugim jest ta sama natura boska. A ponieważ w ich wierze nie było wahania, więc i w ich bojaźni nie było różnicy.

Świadectwo to zatem szerokie i wielorakie miało znaczenie. Więcej niż dźwiękiem słów przemawiało ono swą treścią. Czyż bowiem w powiedzeniu Ojca: „Ten jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem, Jego słuchajcie” nie jest wyraźny ten sens: mój to jest Syn, mój, ze mnie przedwiecznie zrodzony i ze mną wespół królujący? Bo ani Ojciec nie jest od Syna starszy, ani Syn od Ojca młodszy. „Ten jest Syn mój” nierozłącznie i całkowicie podzielający to samo Bóstwo, tę samą wszechmoc, to samo trwanie. To jest Syn mój, nie przysposobiony dopiero na dziecko, ale mój własny, nie skądinąd, jeno ze mnie zrodzony, nie utworzony z jakiejś innej natury i potem do mnie upodobniony, ale cały z mojej istoty i równy mnie samemu. „Ten jest Syn mój, przez którego wszystko się stało i bez Niego nic się nie stało” (J l, 5). Wszystkie moje dzieła Jego są dziełami, wszystko, co ja czynię, On ze mną nierozłącznie i zgodnie czyni. Syn bowiem jest w Ojcu, a Ojciec w Synu, nasza jedność nie zna rozdziału, a chociaż ja, Rodzic, jestem kimś innym niż On zrodzony przeze mnie, to jednak w nic innego nie wolno wam wierzyć, jak w to, co we mnie jest do pojęcia. „Ten jest Syn mój”, który równości swojej ze mną nie potrzebował dopiero zdobywać, ani też jej sobie przywłaszczać (Flp 2,6), jeno mając naprawić rodzaj ludzki za naszą wspólną naradą, jako Bóg nie mogący podlegać zmianie, zniżył się do postaci sługi, nie przestając jednak trwać w mojej chwale (J 17,5).

św.Leon Wielki (+ 460)

Wtorek


Słuchajcie Go tedy bez ociągania się, Jego, w którym ja mam największe upodobanie, Jego, co mnie głosi i objawia, i pokorą własną wsławia. Boć On jest „Prawdą i Życiem” (J 14,6), On moją „mocą i mądrością” (l Kor l,24). „Jego słuchajcie”, co przepowiadany był przez figury Starego Zakonu i wieszczony przez usta proroków. „Jego słuchajcie”, co krwią swoją świat odkupuje, co wiąże złego ducha i „sprzęt” mu odbiera, co w strzępy drze jego cyrograf i wszelkie pakta nieposłuszeństwa (Mt 12,29; Kol 2,14). „Jego słuchajcie”! On otwiera drogę do nieba, On męką krzyża wznosi stopnie do królestwa. Przed czym tak drżycie? Przed zbawieniem własnym? Czego się obawiacie? Wyleczenia z ran swoich? Co moją i Chrystusa jest wolą, niech się stanie. Precz z bojaźnią! Niezłomna wiara — oto wasza zbroja! Boć i nie godzi się wam lękać w męce Zbawiciela tego, czego za Jego łaską nawet przy własnym zgonie obawiać się nie będziecie.

Wszystko to, najmilsi, było powiedziane nie tylko dla pożytku tych, co słyszeli na własne uszy. W owych trzech Apostołach Kościół odbierał naukę z tego, co uszy ich słyszały. We wszystkich niechaj tedy umacnia się wiara podług przepowiadania świętej Ewangelii. Nikt niechaj się nie wstydzi tego krzyża Chrystusowego, którym świat został odkupiony. Niechaj też nikt nie lęka się cierpieć w imię sprawiedliwości, i będąc pewnym obiecanej nagrody, nie zraża się trudnościami. Przez trud bowiem idzie się do wytchnienia i przez śmierć do życia! Toć On wziął na siebie wszystką naszą ziemską słabość. Jeśli tylko wytrzymamy w Jego wyznawaniu i w Jego miłości, zwyciężymy z Nim, co On zwyciężył, i otrzymamy, co On obiecał! Czy mamy pełnić przykazania, czy stawić czoło przeciwnościom, niechaj nigdy nie milknie w uszach naszych ów głos Ojca z obłoku: „Ten jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem. Jego słuchajcie”". Jego, co żyje i króluje z Ojcem i z Duchem Świętym na wieki wieków. Amen.

św.Leon Wielki (+ 460)

Środa


Gdy czytano świętą Ewangelię, słyszeliśmy o wielkim widzeniu na górze, w czasie którego Pan Jezus ukazał się trzem uczniom: Piotrowi, Jakubowi i Janowi. „Oblicze Jego zajaśniało jak słońce” (Mt 17,2 nn.) — to oznacza jasność Ewangelii. „Szaty Jego stały się białe jak śnieg" — to oznacza oczyszczenie udzielone przez Kościół, do którego mówi Prorok: „A jeśli grzechy twoje byłyby jako szkarłat, jak śnieg wybieleją” (Iz l,18). Eliasz i Mojżesz z Nim rozmawiali, bo łaska Ewangelii bierze świadectwo od Prawa i od Proroków. By krótko powiedzieć: w Mojżeszu jest Prawo, w Eliaszu — Prorocy...

Spodobało się Piotrowi zbudować trzy namioty: jeden Mojżeszowi, jeden Eliaszowi, jeden Chrystusowi. Zachwyciła go samotność na górze, brzydził się hałasem spraw ludzkich. Lecz żądał trzech namiotów, bo jeszcze dobrze nie rozumiał jedności Prawa, Proroków i Ewangelii. Ale oto chmura go poprawiła. „A gdy to jeszcze mówił — rzecze — oto chmura świetlista ocieniła go”. Patrz, chmura uczyniła jeden przybytek, dlaczego ty żądasz trzech? „I głos z chmury: «Oto Syn mój umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie»”. Mówi Eliasz, ale „Jego słuchajcie”. Mówi Mojżesz, ale „Jego słuchajcie”. Mówią Prorocy, mówi Prawo, ale „Jego słuchajcie”, który jest głosem Prawa i językiem Proroków. On przez nich przemawiał, a gdy zechciał, objawił się przez samego siebie. „Jego słuchajcie” — Jego słuchajmy. Gdy jest głoszona Ewangelia, uważajcie, że to właśnie jest ta chmura — z niej rozbrzmiewał dla nas głos. Jego słuchajmy, co powiedział — czyńmy, a ufajmy temu, co obiecał.

św. Augustyn (+ 430)

Czwartek


Pytasz się, czy gdy przemienił się wobec tych, których przyprowadził ze sobą na górę wysoką, pokazał się im w postaci chwały Bożej, którą miał dawniej, a tym, którzy byli na dole w postaci sługi?... Lecz posłuchaj o tym, jeśli umiesz rozumieć na sposób duchowy. Nie zostało powiedziane po prostu: „przemienił się”, ale z koniecznym dodatkiem, który zapisali Mateusz i Marek. U nich obydwu mamy: „przemienił się przed nimi”. I na podstawie tego można powiedzieć, że Jezus przed jednymi się przemienił, a przed innymi w tym czasie się nie przemienił. Jeśli więc pragniesz ujrzeć przemienienie Jezusa, które miało miejsce tylko wobec tych, którzy wstąpili z Nim na górę wysoką, stojącą na uboczu, patrz ze mną na Jezusa w Ewangelii. Jest On poznany w sposób prosty — i jak ktoś powiedział, wedle ciała — przez tych, którzy przez znakomite czyny i słowa nie wstępują na górę wysoką mądrości. Ci natomiast, którzy nie wedle ciała, ale według teologii widzą całą Ewangelię, a Jego dostrzegają wedle swej wiedzy w jego boskiej formie — przed tymi tylko przemieni się Jezus, a nie przed tamtymi, którzy byli na dole.

Gdy zaś się przemienił, oblicze Jego zajaśniało jak słońce, aby stało się widoczne dla synów światłości, którzy zrzucili z siebie uczynki ciemności, a przyodziali się w zbroję światła i którzy przestali być synami ciemności i nocy, a stali się synami dnia i chodzą godnie jak w dzień, i zajaśniał przed nimi nie w sposób zwyczajny jak słońce, ale okazał się być dla nich słońcem sprawiedliwości.

Ale On nie tylko przemienił się wobec tych uczniów i nie dodał jedynie tego do swego przemienienia, że oblicze Jego zajaśniało jak słońce, ale także szaty Jego stały się jasne jak słońce wobec tych, których zaprowadził na górę. Szaty Jego to słowa i pisma Ewangelii, w które jest odziany. Sądzę także, że pisma, które wydali Apostołowie o Jezusie, stanowią także szatę Jezusa, która stała się śnieżnobiała dla uczniów wstępujących z Jezusem... Jeśli więc widzisz kogoś nie tylko dokładnie wyjaśniającego prawdy o Jezusie, ale który dokładnie, słowo po słowie wyjaśnia Ewangelię, nie zawahaj się powiedzieć, że on właśnie widzi Jezusa białego jak śnieg.

Orygenes (+ 254)

Piątek


Chcąc iść za Nim, powinni zaprzeć siebie samych, a żyjąc nadzieją pozyskania rzeczy wiecznych, utratę doczesnych uważać sobie za drobiazg nic nie znaczący. Jedynie bowiem ten zachowa swoje życie, kto nie zawaha się oddać je za Chrystusa (Mt 16,24). Aby Apostołowie powzięli całym sercem niezłomne i szczęśliwe męstwo a pozbyli się zupełnie lęku przed czekającym Go twardym krzyżem, aby nie wstydzili się męki Chrystusowej i nie gorszyli się ową cierpliwością, z jaką miał podjąć okrutne cierpienia — acz bez uszczerbku dla swej mocy i chwały — wziął Jezus Piotra, Jakuba i Jana, brata jego, i wszedłszy z nimi czterema na górę wysoką, ukazał im Swą chwałę w całym blasku. Bo chociaż oni już rozumieli, że jest w Nim majestat boski, nie domyślali się jeszcze, jaka potęga tai się też w Jego ciele okrywającym Bóstwo. Do tego właśnie bardzo wyraźnie i znacząco zmierzała obietnica, że niektórzy z otaczających Go uczniów „nie skosztują śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego w królestwie sowim” (Mt 26,28). To znaczy, że jeszcze przed swoją śmiercią zobaczą Go w królewskiej jasności właściwej z osobna także ludzkiej Jego naturze. To właśnie chciał ukazać tym trzem mężom naocznie. Bo owego niewysłowionego i niedostępnego widzenia samego Bóstwa, jakie zachowane jest błogosławionym czystego serca, żadną miarą nie mogli oni dostąpić i oglądać, dopóki śmiertelnym ciałem byli obleczeni.

Wobec tedy wybranych kilku świadków odsłania Pan swoją chwałę i ukazuje swoje człowieczeństwo, wspólne Mu z innymi ludźmi, w takim blasku, że twarz Jego jaśnieje jak słońce, a szaty Jego są jak śnieg białe. W tym przemienieniu chodziło głównie o to, żeby usunąć z serca uczniów zgorszenie krzyża, a także ujawnieniem majestatu i dostojeństwa zapobiec zachwianiu się ich w wierze, jakie mogłoby nastąpić na widok poniżającej, choć dobrowolnie podjętej męki. Nie mniej przeto troszczył się Pan jeszcze o to, aby całemu świętemu Kościołowi dać silną podstawę nadziei. Całe mianowicie Ciało Chrystusa miało się stąd dowiedzieć, jaka je oczekuje przemiana i w jakiej chwale mogą uczestniczyć jego członki, skoro jego głowa tak nią naprzód przyświeca. To samo zresztą zupełnie wyraźnie powiedział Pan, nawiązując do swego przyjścia w majestacie: „Wtedy sprawiedliwi — mówił — będą świecić jak słońce w królestwie Ojca swego” (Mt 13,43). Takie również znaczenie ma świadectwo świętego Pawła apostoła: „Sądzę bowiem — powiada on — że cierpienia czasu teraźniejszego niczym są w porównaniu z przyszłą chwałą, która w nas się objawi” (Rz 8,18). Nie co innego ma też na myśli Apostoł mówiąc w innym miejscu: ,,Boście umarli i życie wasze ukryte jest z Chrystusem w Bogu. Gdy się Chrystus, życie wasze, okaże, tedy i wy z Nim okażecie się w chwale” (Kol 3,3)...

św. Leon Wielki (+ 460)

Sobota


„Twarz Jego stała się jak słońce” (Mt 17,2 nn.). Cóż w tym dziwnego, że twarz Jego stała się jak słońce, przecież On sam jest słońcem? Cóż więc w tym dziwnego, że twarz Słońca stała się jak słońce? Był słońcem, lecz ukrytym za chmurą, a teraz ona się usunęła, aby na chwilę zabłysnął. Co znaczy: chmura odsunęła się? Nie ciało zostało usunięte, ale na chwilę słabość ciała. To jest chmura, o której pisze prorok: „Oto Pan wstępuje na lekką chmurę” (Iz 19,1). Chmurą jest ciało zakrywające Boskość; lekkie, bo nie niesie w sobie żadnej niegodziwości. Chmura ta zakrywa boski blask; jest lekką i została przeniesiona do boskiej chwały. Chmura, bo w Pieśni nad pieśniami czytamy: „Usiadłam w cieniu tego, którego pożądałam” (Pnp 2,3). Jest lekką, bo jest to ciało Baranka, który gładzi grzechy świata, a gdy one zostaną zgładzone, wtedy świat zostanie podniesiony na wyżyny niebios, i nie będzie już uciskany ciężarem grzechów. Tą chmurą ciała zostało okryte słońce: nie to, co powstaje nad złymi i dobrymi, lecz słońce sprawiedliwości, które powstaje tylko nad bogobojnymi. Dziś zabłysło okryte chmurą ciała światło oświecające każdego człowieka. Dziś czyniąc chwalebnym swe ciało i pokazując je przebóstwione, samo przez siebie pokazało się apostołom, a przez apostołów całemu światu.

Ty zaś, błogosławione Państwo, na wieki będziesz się cieszyło kontemplacją tego słońca, kiedy zstępując przygotowane przez Boga, zostaniesz ozdobione jak oblubienica dla oblubieńca. To słońce nigdy już więcej dla ciebie nie zajdzie, lecz zawsze trwając jednakie, będzie istniało wiecznym pięknem poranka. Tego słońca już nigdy nie okryje żadna chmura, lecz radować się będzie nieustającą i wieczną jasnością. To słońce nie oślepi twoich oczu, lecz je wzmocni dla widzenia go i będzie cieszyło się blaskiem. To słońce nigdy nie dozna zaćmienia, bo blasku jego nie przerwie żaden ból, bo „nie będzie już więcej ani śmierci, ani płaczu, ani bólu, ani jęku” (Ap 21,4), które by mogły zaćmić dany ci przez Boga blask, ponieważ powiedziano z nieba Janowi, że to, co było dawniej, już przeminęło. To jest owo słońce, o którym powiedział Prorok: „Nie będzie w tobie słońca, aby świeciło w dzień, ani blask księżyca nie będzie cię oświecał, lecz Pan, Bóg twój, będzie ci za światło wieczne” (Iz 60,19). To jest dla ciebie owo światło wieczne, które zabłysło z twarzy Pańskiej. Słyszysz głos Pański, widzisz oblicze Pana błyszczące jak słońce, widzisz twarz, przez którą poznajesz każdego, poznajesz Go, a w jasności poznania masz oświecenie. Tu bowiem poznajesz przez wiarę, tam poznajesz Go sam. Tu poznajesz rozumem, tam będziesz ogarnięty. Tu widzisz w zwierciadle w sposób zagadkowy, tam ujrzysz Go twarzą w twarz (l Kor 13,12). Wtedy zostaniesz oświecony wiecznym blaskiem tego słońca, poznawszy Go takim, jakim jest, zostaniesz oświecony szczęśliwie, zostaniesz oświecony w sposób doskonały. Wtedy tak zabłyśnie nad tobą oblicze Pańskie, że wypełni się to, o czym uczył niegdyś Prorok w słowach: „Niech rozjaśni nad nami swoje oblicze” (Ps 66,2).

św. Piotr Wielebny (+ 1156)

(przeł. ks. Marek Starowieyski)
III Niedziela Wielkiego Postu


„A zbliżała się Pascha żydowska i (Jezus) przyszedł do Jerozolimy” (J 2,13 nn.). — Jan opowiada tu inne wydarzenie wedle tego, co sobie przypomniał o Zwiastującym. „I zastał w świątyni sprzedających woły, owce, gołębie i siedzących tych, którzy zmieniali pieniądze. A uczyniwszy jakoby bicz z powrozów wypędził wszystkich ze świątyni, owce też i woły, pieniądze zmieniających rozsypał, a stoły powywracał. Do sprzedających zaś gołębie rzekł: «Wynieście to stąd i nie czyńcie domu Ojca mojego domem targowiska».” Cóż to usłyszeliśmy, bracia? Oto chociaż świątynia była naonczas tylko figurą, Pan powyrzucał z niej wszystkich, którzy przyszli załatwiać swoje sprawy i tych, którzy przyszli handlować. A co oni sprzedawali? To, co ludzie potrzebowali dla spełniania ofiar w owym czasie. Wiecie bowiem, drodzy bracia, że lud ten otrzymał ze względu na jego cielesność i serce kamienne takie ryty ofiarne, które trzymałyby go z daleka od bałwochwalstwa i składał tam właśnie ofiary z wołów, owiec i gołębi. Wiecie o tym, ponieważ czytaliście. Nie było więc znowu tak wielkim grzechem, że je sprzedawano w świątyni, aby móc je tam złożyć w ofierze, a jednak On ich stamtąd wyrzucił. A cóż zrobiłby Pan, gdyby znalazł pijanych, jeżeli wyrzucił sprzedających to, co jest godziwe i co nie jest wbrew sprawiedliwości — co bowiem uczciwie się kupuje, uczciwie także się sprzedaje — ale nie mógł znieść, że dom modlitwy stał się domem handlu. Jeśli dom modlitwy nie powinien był stać się domem handlu, to czy może stać się domem pijaństwa?

Kim są ci, co sprzedają woły? Szukajmy w figurze tajemnicy wydarzenia. To są ci, którzy swego szukają w Kościele, a nie tego, co jest Jezusa Chrystusa. Za towar przeznaczony do sprzedaży uważają wszystko ci ludzie, którzy nie chcą być odkupieni: nie chcą być nabyci, a tylko sprzedawać. A jednak byłoby dla nich dobrze, aby zostali odkupieni krwią Chrystusa, aby mogli dojść do pokoju z Chrystusem. Na cóż bowiem przyda się zakupić na tym świecie cokolwiek tymczasowego i przejściowego: czy to majątek, czy to przyjemność brzucha i gardła, czy to wreszcie zaszczyty w ludzkiej chwale? Czy to wszystko nie jest dymem i wiatrem, czyż to wszystko nie przemija, nie ucieka? A biada tym, którzy przylgnęli do tego, co przemijające, bo wraz z nim przeminą. Czyż to wszystko nie jest rzeką, która na ślepo biegnie w morze? A biada temu, co upadnie, bo i on zostanie porwany w morze. I dlatego też powinniśmy się trzymać z dala od takich pożądań.

św. Augustyn (+ 430)

Poniedziałek


Poprawny porządek wyznania wiary wymagał, by do Trójcy dołączyć Kościół jak do mieszkańca jego dom, a do Boga Jego świątynię i do założyciela jego państwo. Ono zaś całe należy brać pod uwagę, a nie tylko tę część, która pielgrzymuje na ziemi, od wschodu słońca aż do zachodu chwaląc imię Pańskie (Ps 112,3) i po skończeniu starej niewoli śpiewa pieśń nową, lecz także tę, która od czasu założenia swego przylgnęła do Boga na wieki w niebie i nie doświadczyła żadnego zła swojego upadku. To państwo trwa błogosławione w świętych aniołach, a swojej części pielgrzymującej przychodzi z należytą pomocą, ponieważ obydwie jednym będą przez wspólny los we wieczności, a teraz natomiast jednym są przez węzeł miłości; całe zaś zostało ustanowione w celu oddawania czci jednemu Bogu.

Stąd państwo to ani całe, ani w żadnej części swojej nie chce odbierać czci zamiast Boga, ani nie chce, by był Bogiem ktoś należący do boskiej świątyni... Tak więc, gdyby Duch Święty był stworzeniem, a nie Stworzycielem, byłby zaiste stworzeniem rozumnym, bo takie jest najwyższym stworzeniem. Przeto w Symbolu wiary nie byłby umieszczony przed Kościołem, ponieważ i sam należałby do Kościoła, do tej jego części, która jest w niebiesiech. Nie miałby też świątyni, lecz sam również byłby świątynią. A wszakże ma świątynię, o której mówi Apostoł: „Czyż nie wiecie, że członki wasze są świątynią Ducha Świętego, który w was przebywa, a którego macie od Boga?” O tychże członkach w innym miejscu powiada: „Nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa?” (l Kor 6,19;15). Jakże więc nie jest Bogiem Duch Święty, który ma świątynię? Albo w jaki sposób mniejszy jest od Chrystusa, którego członki ma za świątynię? Nie inna też ta świątynia Jego, a inna jest Boża, skoro powiada tenże Apostoł: „Nie wiecie, żeście świątynią Bożą?” I aby to udowodnić, dodaje: „i że Duch Boży przebywa w was?" (l Kor 3, 16).

Bóg zatem mieszka w swej świątyni; nie tylko Duch Święty, lecz także Ojciec i Syn, który też o ciele swoim — przez które stał się głową Kościoła wśród ludzi, „aby sam we wszystkim zachował pierwszeństwo” (Kol l,18) — tak powiada: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję” (J 2,19). Świątynią przeto Bożą, to znaczy całej najwyższej Trójcy jest Kościół święty, ten powszechny na niebie i na ziemi.

św. Augustyn (+ 430)

Wtorek


Bóg w swym stworzeniu zostanie uczczony, gdy ono stanie się podobne i ukształtowane na wzór Jego Syna. Bowiem przez ręce Ojca, to jest przez Syna i Ducha Świętego staje się podobnym Bogu cały człowiek, a nie tylko jego część. Dusza i duch mogą być nazwane tylko częściami człowieka, nigdy jednak osobno nie stanowią całego człowieka, gdyż pełny człowiek to zmieszanie i zjednoczenie duszy przyjmującej Ducha Ojca i dołączonego do niej ciała ukształtowanego na obraz Boga...

Gdy zaś Duch złączony z duszą jednoczy się ze stworzeniem, dzięki rozlaniu się nań Ducha człowiek staje się duchowym — i taki właśnie człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Jeśli natomiast w duszy brakuje Ducha, człowiek pozostaje cielesny, niedoskonały: obraz wprawdzie tkwi w stworzeniu, nie ma jednak podobieństwa, które nadaje Duch...

św. Ireneusz (+ ok. 202)

Środa


I dlatego Apostoł wyjaśniając w liście do Tesaloniczan swoją myśl, określił, kim jest człowiek doskonały i duchowy, który może osiągnąć zbawienie: „A Bóg pokoju niech uświęca was ku doskonałości, a nienaruszony wasz Duch, dusza i ciało niech będą zachowane bez zarzutu na przyjęcie Pana naszego Jezusa Chrystusa” (1 Tes 5,23). I jakaż zaiste inna była przyczyna tego, że głosi zachowanie na przyjście Pana tych trzech: duszy, ciała i Ducha, jak nie świadomość tego, że jedno i jedyne zbawienie tych trzech polega na ich połączeniu i zjednoczeniu. Dlatego też doskonałymi nazywa tych, którzy ukazują Bogu te trzy elementy bez zarzutu. Doskonałymi więc są ci, w których zawsze trwa Duch Boży, a ciała i dusze zachowują bez zarzutu, to jest zachowują wiarę, która odnosi się do Boga strzegąc sprawiedliwości odnoszącej się do bliźniego.

I dlatego nazywa Boże stworzenie świątynią: „Czyż nie wiecie — mówi — że jesteście świątynią Boga, i Duch Boży w was zamieszkuje? Jeśliby kto zbezcześcił świątynię Bożą, tego zniszczy i Bóg, świątynia bowiem Boga jest święta, a jesteście nią wy” (1 Kor 3,16 n.) — oczywiście ciało nazywa tu świątynią, w której mieszka Duch. I dlatego Pan o nim mówił: „Zniszczcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję” (J 2,19). „To zaś mówił o swym ciele” (J 2,21). I nie tylko stwierdza, że wasze ciała są świątynią, ale że są one członkami Chrystusa, gdy pisze do Koryntian: „Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? Czyż wezmę członki Chrystusa, aby uczynić je członkami nierządnicy?” (1 Kor 6,15). I dlatego to powiedział: „Jeśli kto zbezcześci świątynię Bożą, zniszczy go Bóg” (1 Kor 3,17). Czyż więc nie jest największym bluźnierstwem mówić, że świątynia Boga, w której mieszka Duch Święty, i członki Chrystusa nie uczestniczą w zbawieniu, lecz są rzucone w rozsypkę? Mówi zaś do Koryntian, że ciała nasze zostaną wskrzeszone nie same z siebie, lecz mocą Bożą: „Ciało nie dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała, Bóg zaś i Pana wskrzesił i nas również swą mocą wskrzesi z martwych” (1 Kor 6,13 n.).

św. Ireneusz (+ ok. 202)

Czwartek


To nie to samo, wyciąć roślinę albo kwiat jakiś krótkotrwały czy człowieka zgubić. Jesteś obrazem Boga i do obrazu Boga przemawiasz, i ty sam, który sądzisz, będziesz sądzony (Mt 7,1 n.). A sądzisz cudzego sługę i tego człowieka, którym inny rządzi (Rz 14,4n.). Tak brata swego osądzaj, jakbyś i sam tą miarą miał być sądzony. Dlatego nie ucinaj od razu i nie usuwaj części ciała, kiedy nie masz pewności, że przez to nie uszkodzisz jakiegoś zdrowego członka. Za to pouczaj, napominaj, zachęcaj (2 Tym 4,2). Masz przepis na leczenie.

Jesteś uczniem Chrystusa, cichego i miłosiernego (Mt 11,29), który dźwigał nasze słabości (Iz 53, 4). Gdyby się z początku opierał, bądź cierpliwy, a gdyby po raz drugi się opierał, nie trać nadziei. Jeszcze jest czas na leczenie. A gdyby po raz trzeci się opierał, bądź owym łaskawym rolnikiem: jeszcze proś Pana, by go nie wycinał i nie zniechęcał się do jałowego i nieużytecznego drzewa figowego, ale by je pozwolił okopać i wziąć je w opiekę, i obłożyć nawozem (Łk 13,8n.). Inaczej mówiąc, daj mu sposobność do poprawy, którą się osiąga przez publiczną pokutę i przez życie w upokorzeniu. Kto wie, może się zmieni i wyda owoc, i żywić będzie Jezusa powracającego z Betanii?

św. Grzegorz z Nazjanzu (+ 390)

Piątek


Z wielką bojaźnią należy słuchać tego, co powiedziano opiekunowi winnicy, w której rosło niepłodne drzewo: „Wytnij je, po cóż jeszcze zajmuje miejsce?” Każdy według swego stanu żyjąc na tym świecie, jeśli nie wydaje owoców dobrych czynów, jest jak niepłodne drzewo, które niepotrzebnie zajmuje miejsce na ziemi, gdyż tam, gdzie jest, odbiera innym sposobność do pracy. Jeśli zaś ktoś ma wielką władzę na tym świecie, a nie wydaje owoców dobrych czynów, jest dla innych jeszcze przeszkodą, gdyż przykład jego niegodziwości przygniata ich jakby cieniem. I stoi wysokie niepłodne drzewo, a pod nim niepłodna jest też ziemia, rzuca ono bowiem cień i całkowicie przeszkadza promieniowi słońca przeniknąć na ziemię.

Skoro bowiem podwładni widzą przykład przewrotnego zwierzchnika, sami również nie wydają owocu będąc pozbawieni światła prawdy. Jakby przygnieceni cieniem nie otrzymują ciepła słońca i pozostają zimnymi dla Boga z winy tych, którzy na tym świecie źle się nimi opiekują. Lecz o takiego przewrotnego dostojnika Bóg prawie nie pyta. Skoro bowiem samego siebie zgubił, należy tylko się dowiedzieć, dlaczego i innych gubi. Toteż właściciel winnicy mówi: „Po cóż jeszcze miejsce zajmuje?” Miejsce zajmuje, kto na umysłach innych zły wpływ wywiera; miejsce zajmuje, gdy na swym stanowisku dobrych czynów nie spełnia.

św. Grzegorz Wielki (+ 604)

Sobota


Cnota (cierpliwości) jest nam wspólna z Bogiem. Pochodzenie i wielkość cierpliwości wywodzą się od Boga Stwórcy. Tam zaczyna się cierpliwość, tam bierze początek jej jasność i godność. Rzecz, która Bogu jest droga, zasługuje na miłość człowieka; zalecone jest dobro, które kocha majestat Boży. Jeśli Bóg jest nam Panem i Ojcem, naśladujmy cierpliwość zarówno Pana jak i Ojca, bo wypada, by słudzy byli posłuszni, a nie przystoi, by synowie byli zwyrodniali.

Jakaż zaś i jak wielka jest w Bogu cierpliwość, że On znosząc obelgi majestatu... sprawia, iż zarówno nad dobrymi jak i nad złymi rodzi się dzień i wstaje światło słońca; gdy deszczami zrasza ziemię, nikt nie jest wykluczony od Jego dobrodziejstw tak, by niesprawiedliwy nie używał deszczu wraz ze sprawiedliwym. Widzimy, że z nierozdzielnej cierpliwości winnym i niewinnym, religijnym i bezbożnym, wdzięcznym i niewdzięcznym na rozkaz Boga są posłuszne czasy, służą żywioły, wieją wiatry, biją źródła, rosną plony zbóż, dojrzewają jagody winnic, krzewy pokrywają się owocami, zielenią się gaje, kwitną łąki. I gdy Bóg jest rozgoryczony częstymi, a co więcej — nieustannymi grzechami, hamuje swe oburzenie i cierpliwie oczekuje dnia odpłaty raz ustanowionego, a mając w mocy pomstę, woli raczej przedłużać cierpliwość, czekając łagodnie i zwlekając, bo może odmieni się kiedyś złość długo przeciągana i człowiek, tarzając się w zarazie błędów i występków, choćby późno, nawróci się do Boga, który napomina i mówi: „Nie chcę śmierci umierającego, ilekroć by się nawrócił, aby żył” (Ez 18,32). I znowu: „Nawróćcie się do Pana Boga naszego, bo jest miłosierny i dobrotliwy, i cierpliwy, i wielkiego miłosierdzia, który nagina wyrok przeciw złościom wyrządzonym” (Jl 2,13). To wspominając św. Paweł nawołuje grzeszników do pokuty, wykłada i mówi: „Czy gardzisz bogactwami Jego dobroci, cierpliwości i nieskwapliwości? Czy nie wiesz, że dobrotliwość Boża przywodzi cię ku pokucie? Ty natomiast przez twoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia, skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według jego uczynków” (Rz 2,4n.). Nazywa się sąd Boży sprawiedliwym, ponieważ jest późny, ponieważ długo i wielokroć jest odkładany, by z długiej Bożej cierpliwości uzyskał człowiek pomoc do żywota. Wtedy grzesznikowi i bezbożnikowi przedstawia się kara, gdy już nie może pomóc pokuta za grzech.

św. Cyprian (+ 258)

(przeł. ks. Marek Starowieyski)
IV Niedziela Wielkiego Postu


...Znowu droga wiedzie przez pustynię i lud wyczerpany przez pragnienie stracił nadzieję dóbr obiecanych. A Mojżesz sprawia, że na pustyni wytryska dla nich woda ze skały. Te słowa pouczają nas o duchowym znaczeniu tajemnicy pokuty. Ci bowiem, którzy powracając do przyjemności brzucha, ciała i do rozkoszy Egiptu, choć raz już zakosztowali skały, skazali się sami na pozbawienie się udziału w dobrach. Mogą jednak przez żal odnaleźć skałę, którą porzucili, i znowu otworzyć sobie żyłę (wody) i nasycić się ze źródła...

Ale lud nie nauczył się jeszcze iść śladami wielkości Mojżesza, lecz pociągają go niewolnicze pożądania i skłania się ku rozkoszom egipskim. Historia pokazuje przez to, że natura ludzka podległa wieloma sposobami chorobie jest skłonna w szczególny sposób ku temu pożądaniu. I jak lekarz swą sztuką lekarską hamuje panowanie choroby, tak on (Mojżesz) nie pozwala, by choroba zapanowała nad ludźmi aż do śmierci. I tak jak pożądanie rzeczy wstrętnych przez nich zrodziło węże, których ukąszenie wprowadzało truciznę niosącą śmierć, tak wielki Prawodawca unicestwił moc prawdziwych wężów przez wizerunek węża.

św. Grzegorz z Nyssy (+ 394)

Poniedziałek


Byłby czas zupełnie jasno wyjaśnić zagadkę. Jeden jest tylko środek zaradczy przeciw tym złym skłonnościom, polegający na oczyszczeniu dusz naszych przez tajemnicę pobożności. Najważniejszą więc rzeczą spośród zawartych w tej tajemnicy to spoglądanie na mękę Tego, który za nas przyjął cierpienie. Męka to krzyż, a temu kto nań patrzy, jak wykazuje Pismo, nie zaszkodzi trucizna pożądania (Lb 21,9). A patrzeć na krzyż to znaczy całe swe życie być umarłym światu i uczynić je ukrzyżowanym (Ga 6,14), niewzruszonym wobec wszelkiego grzechu i zaiste, jak mówi Prorok, przybić do krzyża swe własne ciało Bożym lękiem (Ps 118,120). Gwoździem, który trzyma ciało jest wstrzemięźliwość. A ponieważ wstrętne pożądanie sprawia, że z tej ziemi wychodzą węże niosące śmierć — bo wszystko, co pochodzi ze złej pożądliwości jest wężem — dlatego też Prawo pokazuje nam Tego, który pojawił się na krzyżu. To jest jednak podobieństwo węża, a nie wąż, jak mówi wielki Paweł: na podobieństwo ciała grzechu (Rz 8,3). Prawdziwym wężem jest grzech, a kto zmierza ku grzechowi, przywdziewa naturę węża.

Człowiek zaś został uwolniony z grzechu przez Tego, który przyjął obraz grzechu i stał się podobny do nas, zwróconych ku postaci węża. Przez Niego została zniszczona śmierć, która pochodzi z ukąszeń, ale same węże nie zginęły — pod słowem węże, rozumiem pożądliwości. Ci zaś, którzy spoglądają na krzyż, nie są poddani złej śmierci grzechów, lecz ukryta w ciele pożądliwość przeciw duchowi całkowicie nie zginęła (Ga 5,17). Bo nawet wierzący częstokroć odczuwają pożądliwość. Lecz kto wznosi oczy ku Temu, który został wywyższony, odrzuca pożądanie, unicestwiając jad lekarstwem bojaźni pochodzącej z przykazań.

To, że wąż wyniesiony na pustyni jest znakiem tajemnicy krzyża, jasno wyjaśniają słowa Pana, który mówi: „Jak Mojżesz wywyższył węża, tak trzeba, żeby został wywyższony Syn człowieczy” (J 3,14).

św. Grzegorz z Nyssy (+ 394)

Wtorek


Abraham miał wiele sług. Dlaczego więc Bóg nie powiedział mu, by ofiarował jednego z nich? Ponieważ miłość Abrahama nie byłaby się objawiła przez sługę; do tego trzeba było własnego syna. Podobnie i Bóg miał wiele sług, ale przez żadnego z nich nie okazał swej miłości względem stworzeń, ale przez swego Syna, dzięki któremu została ogłoszona Jego miłość względem nas: „Bóg tak umiłował świat, że wydał Syna swego jedynego” (J 3,16).

św. Efrem (+ 373)

Środa


Słusznie więc Mu śpiewamy, ponieważ to, że jesteśmy, że żyjemy, nie jest zasługą naszej mocy czy potęgi, ale Jego zmiłowania i dobroci. Jemu więc, takiemu i tak wielkiemu Bogu, który zawsze był i jest, powinniśmy śpiewać to, co jest godne, co przynależy chwale Jego majestatu: że jest wieczny, wszechmogący, nieogarniony, że jest Stwórcą wieków i Zbawcą świata, że tak umiłował ludzi, iż Syna swego wydał na zbawienie świata, jak sam o sobie mówi w Ewangelii: „Tak bowiem Bóg umiłował ten świat, że dał Syna swojego Jednorodzonego, aby wszyscy, którzy w Niego wierzą nie zginęli, lecz by mieli życie wieczne” (J 3, 16).

św. Chromacjusz z Akwilei (+ 408)

Czwartek


On oświeceniem swojej wiary odpędził ciemności świata i tych uczynił synami łaski, którzy znajdowali się pod słusznym potępieniem przez Prawo. On przyszedł na świat, aby uczynić sąd: aby przejrzeli ci, co nie widzą, a ci, co widzą, stali się ślepcami. I tak ci, którzy wyznali, że znajdują się w ciemnościach błędu, otrzymają światło wieczne i ono ich uwolni od ciemności, na które skazały ich grzechy. A ci, którzy zadufani w swoje zasługi sądzą, że w sobie mają światło sprawiedliwości, słusznie pogrążą się w ciemnościach, bo wyniosła ich własna próżność, i zadufani we własnej sprawiedliwości nie szukali lekarza, który by ich wyleczył. Mogli przecież wejść przez Jezusa, który sam nazwał się bramą wiodącą do Ojca. A że niegodziwie wynosili się zasługami, pozostali w swej ślepocie.

Dlatego też my, nie zadufani w nasze zasługi, z pokorą przychodzimy przed Twe święte ołtarze, najświętszy Ojcze, otwieramy swoje rany i wyznajemy, że jesteśmy pogrążeni w ciemnościach własnych błędów i otwieramy tajemnice naszego sumienia. Błagamy Cię, abyśmy znaleźli lekarstwo w ranie, światło wieczne w ciemnościach, w sumieniu czystość niewinności. Pragniemy bowiem z całych sił ujrzeć Twoje oblicze, lecz przeszkadzają nam zwykłe ciemności, przez które staliśmy się ślepi. Chcemy ujrzeć niebiosa, lecz nie możemy, bo oślepiły nas ciemności grzechu. Wyjdź więc naprzeciw nam, modlącym się w Twojej świątyni, i u-lecz w tym dniu wszystkich, bo przecież czyniąc cuda nie zachowywałeś szabatu. Oto przed chwałą Twego imienia otwieramy nasze rany, a Ty daj nam lekarstwo na nasze choroby. Wspomóż nas, proszących, jak to obiecałeś, boś nas stworzył z niczego tym, czym jesteśmy. Uczyń balsam i dotknij oczu naszego serca i ciała, abyśmy — ślepi — nie popadli w zwyczajne błędy ciemności. Oto stopy Twoje obmywamy płaczem, nie odwracaj się od nas upokorzonych. O dobry Jezu, obyśmy nigdy nie odstąpili od Twoich śladów, boś przyszedł pokorny na świat. Wysłuchaj modlitwy nas wszystkich i usuń z serc ślepotę naszych zbrodni, abyśmy widzieli chwałę Twojego oblicza w owej szczęśliwości wiecznego pokoju.

Prefacja liturgii mozarabskiej

Piątek


„Człowiek pewien miał dwóch synów; młodszy mu powiedział: daj mi część majątku” (Łk 15,11nn.). Widzisz więc, iż Boże dziedzictwo jest dawane tym. którzy o nie proszą. Nie miej tedy za złe ojcu, że dał je młodszemu. Żaden wiek dla Królestwa Bożego nie jest za młody, ani wiary nie ocenia się ilością lat. Ten, kto prosił, uważał, że ma do tego prawo. Gdyby się był od ojca nie oddalił, nie zaznałby trudności swego wieku. Skoro się jednak udał na obczyznę, słusznie utracił swoje dziedzictwo. Kto odstąpił od Kościoła — mówią — opuścił dom i ojczyznę, a „udał się na obczyznę, w daleką krainę”.

Co jeszcze bardziej oddala, to odejść od siebie samego, odłączyć się nie przestrzenią lecz postępowaniem, nie odległością ziem lecz zapatrywań, i jakby pod działaniem żaru światowej rozwiązłości, wziąć rozwód z dobrym postępowaniem. Albowiem kto od Chrystusa się odłącza, jest wygnańcem z ojczyzny, a obywatelem świata. My jednak nie jesteśmy obcymi i przechodniami, ale współobywatelami świętych i domownikami Boga (Ef 2,19); choć byliśmy z dala, jednak staliśmy się bliscy we krwi Chrystusa (Ef 2,13). Nie bądźmy źle usposobieni względem tych, którzy powracają z dalekiej krainy, bo i my byliśmy w krainie odległej, jak o tym poucza Izajasz: „Tym, którzy siedzieli w krainie cienia i śmierci, wzeszła światłość” (Iz 9,2). A więc owa daleka kraina jest w cieniu śmierci, my zaś, dla oblicza których tchnieniem jest Chrystus Pan (Lm 4,20), żyjemy w cieniu Chrystusa. Toteż Kościół mówi: ,,W cieniu jego pragnąłem i siedziałem" (Pnp 2,2). A więc ten, kto żył rozwiąźle, zmarnował wszystkie ozdoby swojej natury. Toteż ty, który otrzymałeś obraz Boga i jesteś podobny do Niego, strzeż się, abyś nierozumną brzydotą go nie zniszczył. Jesteś dziełem Boga...

św. Ambroży (+ 397)

Sobota


„Ojcze — mówi — zgrzeszyłem przeciw Bogu i przeciw tobie.” To jest pierwsze przyznanie się przed Twórcą natury, Panem miłosierdzia, Sędzią przewinienia. Choć Bóg wie wszystko, oczekuje jednak głosu twego przyznania się, albowiem „ustami wyznaje się ku zbawieniu” (Rz 10,10). Składa z siebie ciężar winy ten, kto sam siebie nią obciążył i wyklucza złość oskarżenia, kto przyznaniem się uprzedza oskarżyciela, „sprawiedliwy bowiem na początku mowy sam siebie oskarża” (Prz 18,17). Daremnie chciałbyś ukryć cośkolwiek przed Tym, którego oszukać nie zdołasz; bez obawy wyznaj to, o czym wiesz, że Mu już znane. Wyznaj szczerze, aby wstawiał się za tobą Chrystus, mamy przecież w Nim orędownika u Ojca (1 J 2,1); niech Kościół prosi za tobą, niech lud swym płaczem cię wspiera. Nie lękaj się, że nie uprosisz. Pośrednik obiecuje ci przebaczenie, opiekun zapewnia łaskę, obrońca oświadcza, iż dzięki ojcowskiej łaskawości nastąpi pojednanie. Wierz, bo to jest prawdą; bądź spokojny, bo to jest mocą. Chrystus ma powód, aby wstawiał się za tobą, bo nie umarł za ciebie daremnie (Ga 2,21). I Ojciec ma powód, żeby ci przebaczyć, co bowiem chce Syn, chce również i Ojciec...

Spieszy ci naprzeciw Ten, który słyszał jak rozmawiałeś z sobą w tajni swego serca. Słyszy cię, gdy jesteś jeszcze daleko i biegnie ku tobie, aby nikt ci nie przeszkodził; obejmuje cię. W biegu ukazuje się Jego uprzednia wiedza, w obejmowaniu łaskawość i uczucie ojcowskiej miłości. Obejmuje cię za szyję, aby leżącego podnieść. Obciążonego grzechami i schylonego ku temu, co jest ziemskie, skierować ku niebu, aby tam szukał Stwórcy. Obejmuje cię za szyję Chrystus, aby z twego karku zdjąć jarzmo niewoli i twoją szyję poddać słodkiemu jarzmu... Rzuca się na szyję, gdy mówi: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie, a ja was pokrzepię: weźmijcie jarzmo moje na siebie” (Mt 11,28 n.). W taki sposób obejmuje cię, gdy wracasz.

św. Ambroży (+ 397)

(przeł. ks. Marek Starowieyski)
V Niedziela Wielkiego Postu


Teraz błagam Cię wraz z nim: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Tobie i przeciw Niebu, nie jestem godzien zwać się Twoim synem, uczyń więc ze mnie ostatniego najemnika” (Łk 15,19).
Uczyń mnie godnym najczystszego i świętego pocałunku Twego, tak dobrego Ojca, i racz mnie znowu przyjąć pod dach sali godowej.

A ponieważ z pierwszej szaty obrabowali mnie zbójcy, racz mnie w nią znowu przyodziać jak w ozdoby przystrojonej oblubienicy.

Spraw, abym na prawym ręku nosił pierścień królewski, znak władzy, i abym już nigdy nie potrzebował zwracać się ku lewicy.

A jako broń przeciwko wężowi obuj me nogi w obuwie, aby nie uderzały w ciemności, ale aby głowa węża została zgnieciona.

Daj, abym znowu wziął udział w ofierze... na krzyżu i w krwi, która wypłynęła z boku po uderzeniu lancy — z niego tryska dla nas zdrój życia, abym jak w przypowieści o Synu Marnotrawnym jadł chleb ożywczy i pił Twój kielich niebiański...

Nerses Snorhali (+ 1173)

Poniedziałek


(Chrystus) zachęcając nas, aby iść po śladach Jego męki, mówi: „Kto miłuje życie swoje, straci je” (J 12,25n.). To zaś można zrozumieć w dwojaki sposób. „Kto miłuje, straci oznacza: jeśli miłujesz, strać; jeśli chcesz zachować życie w Chrystusie, nie lękaj się śmierci za Chrystusa. Albo też inaczej: „Kto miłuje życie swoje, straci je” znaczy tyle, co: nie miłuj, abyś nie stracił; nie miłuj w tym życiu, abyś nie stracił na życie wieczne.

To drugie tłumaczenie wydaje się lepiej odpowiadać sensowi Ewangelii, bo dalej jest powiedziane: „Ale kto ma w nienawiści życie swoje na tym świecie, na żywot wieczny zachowa je”. A więc to, co wyżej zostało powiedziane: „Kto miłuje” — domyślnie „na tym świecie” — ten zaiste straci; kto zaś nienawidzi życia swego na tym świecie — zachowa je na życie wieczne. Wielkie i zaiste przedziwne zdanie: przez miłość ku życiu człowiek traci je, a przez nienawiść do niego — nie traci go. Jeśli więc źle ukochałeś — znienawidziłeś, jeśli dobrze nienawidziłeś — wtedy ukochałeś. Szczęśliwi ci, którzy strzegąc — znienawidzili, aby miłując nie stracili.

św. Augustyn (+ 430)

Wtorek


Ale bacz, by nie przyszła ci przypadkiem podstępna myśl, aby popełnić samobójstwo mniemając, że na tym świecie masz nienawidzić swoje życie. Tak myślą niektórzy złośliwi i przewrotni ludzie, okrutni zbrodniarze i mordercy względem siebie, którzy rzucają się w ogień, topią, rzucają w przepaść i giną. Tego Chrystus bynajmniej nie nauczał, a nawet przeciwnie: gdy szatan zachęcał Go, by rzucił się w przepaść, odpowiedział: „Odstąp, szatanie. Napisane jest bowiem: «Nie będziesz kusił Pana Boga swego»” (Mt 4,7).

Podobnie powiedział do Piotra wskazując, jaką śmiercią Bóg ma być uwielbiony: „Gdy byłeś młodszy, przepasywałeś się i szedłeś gdzie chciałeś; gdy jednak stałeś się starszy, inny cię opasze i zaprowadzi cię tam, gdzie ty nie chcesz” (J 21,18n.). Tu wyraził się dość jasno, że nie sam, ale przez innego ma być zabity ten, kto idzie śladami Chrystusa. Gdy więc człowiek znajdzie się w takiej sytuacji, że musi albo wystąpić przeciw prawu Bożemu, albo zejść z tego świata, bo prześladowca grożąc śmiercią zmusza go do wybrania jednego z tych dwu rozwiązań, wtedy trzeba wybrać śmierć ze względu na miłość Boga, a nie życie — obrażając Go. I tak znienawidzi swe życie na tym świecie, aby je zachować na życie wieczne.

św. Augustyn (+ 430)

Środa


Czy można w ogóle znaleźć świętszą ofiarę nad tę, jaką złożył na ołtarzu krzyża prawdziwy Najwyższy Kapłan wydając własne ciało? Wprawdzie i śmierć wielu świętych była cenna w obliczu Boga (Ps 115,6), żaden z nich jednak, choćby najniewinniej zabity, nie mógł być przebłaganiem za całą ludzkość. Sprawiedliwi sobie zdobywali korony, ale innym nie mogli ich udzielać. Z męstwa wiernych powstawały wzory cierpliwości, ale nie źródła, z których by można było nabywać usprawiedliwienie. Każdy z nich umierał jakby na swój własny rachunek i na swoją korzyść, ale nikt nie mógł śmiercią swoją spłacać cudzych długów.

W jednym, jedynym wśród ludzi, Panu naszym Jezusie Chrystusie, wszyscy mogą krzyż dźwigać, i umierać, i schodzić do grobu, i wszyscy też zmartwychwstać. O takich sam Pan powiedział: „A ja, gdy będę podwyższony nad ziemię, pociągnę wszystko do siebie” (J 12,32). Bo człowiek odrodzony z nieprawości dla sprawiedliwości, odczuwa pociąg do Tego, który podziela z nami naszą naturę; i z Niego czerpie zbawienie, w Nim jedynym odnajduje swoją niewinność. Ponieważ jednego mamy pośrednika między Bogiem i ludźmi — człowieka, Chrystusa Jezusa, więc w Nim właśnie przez wspólną naturę, jaką z nami podziela, dochodzimy do pokoju z Bogiem. Nikt nam jednak nie zabrania cieszyć się równocześnie z Jego potęgi. On w naszym słabym ciele podjął walkę z wrogiem pysznie podnoszącym głowę, a odniósł zwycięstwo i to na korzyść tych, w których ciele zatriumfował.

św. Leon Wielki (+ 460)

Czwartek


„A ja, gdy nad ziemię wywyższony będę, wszystko do siebie pociągnę” (J 12,32). Cóż oznacza słowo „wszystko”? Czyż nie tych, z których szatan jest wyrzucony? Nie powiedział jednak Pan: „wszystkich” ale „wszystko”, nie wszyscy bowiem mają wiarę. Nie odniósł tego jednak do wszystkich ludzi, lecz do tego, z czego się składa całość stworzenia (człowieka), to jest z ducha, duszy i ciała; z tego, czym pojmujemy, czym żyjemy i co sprawia, że jesteśmy widzialni i dotykalni. Ten bowiem, który powiedział: „Włos z głowy waszej nie zginie” (Łk 21,8), wszystko pociąga do siebie.

A jeśli pod tym „wszystko” samych ludzi pojmować należy, to możemy powiedzieć, iż to się odnosi do przeznaczonych do zbawienia, spomiędzy których nikt nie zginie, jak to poprzednio mówił o swych owcach (J 10,28). Pociągnie do siebie niezawodnie ludzi wszelkiego rodzaju: wszystkich języków, w każdym wieku, znajdujących się na wszystkich szczeblach zaszczytów, mających różnorodne uzdolnienia, wykonujących dozwolone sztuki i pożyteczne zajęcia, i cokolwiek można by powiedzieć o niezliczonych różnicach, którymi — pomijając grzechy — ludzie jedni od drugich się różnią, od najdostojniejszych do najniższych, od króla do żebraka; „wszystko — mówi — do siebie pociągnie”, aby stał się ich głową, a oni Jego członkami.

św. Augustyn (+ 430)

Piątek


(Chrystus) dokonał zatem niezwykłej zamiany polegającej na wzajemnym uczestnictwie: od nas przyjął to, co śmiertelne, my od Niego otrzymaliśmy życie. Od nas przecież wziął ciało, w którym poniósł śmierć, chociaż je jednak dał jako Stwórca, życia zaś, które w Nim i z Nim będziemy mieli, od nas nie otrzymał. Otóż umarł przez to, co należy do naszej natury; umarł nie we własnej naturze, lecz w naszej, ponieważ Jego natura jako Boga całkowicie nie podlega śmierci. A w tym, co się tyczy Jego stworzenia, które jako Bóg uczynił, to poniósł On śmierć także w tym, co należało do Niego, gdyż On sam uczynił także i ciało, w którym poniósł śmierć.

Nie powinniśmy się wstydzić śmierci Pana Boga naszego, lecz wręcz przeciwnie, w niej powinniśmy pokładać ufność i szukać największej chwały. Pan biorąc od nas śmierć, jaką w nas znalazł, przyobiecał nam, że z całą pewnością otrzymamy w Nim życie, którego sami z siebie mieć nie możemy. On bowiem tak bardzo nas umiłował, że to, na co zasłużyliśmy przez grzech, On sam będąc bez grzechu odcierpiał za grzeszników. Czyż więc przynoszący usprawiedliwienie nie da nam tego, co da sprawiedliwym? Czyż On, którego obietnica jest prawdziwa, nie przyzna nagrody wiernym, skoro sam będąc bez winy przyjął karę należną grzesznikom? Odważnie przeto, bracia, wyznawajmy Chrystusa, a także świadczmy o Ukrzyżowanym za nas. Nie w trwodze, lecz w radości, nie wstydliwie, lecz z dumą mówmy o Nim. Tak właśnie uważał Paweł i z męki Pana polecił się chlubić. Apostoł, przecież choć znał wiele wspaniałych cudów świadczących o bóstwie Chrystusa — o czym wspomina — nie mówił, że szczyci się z Jego cudów, ani z tego, że Chrystus będąc u Ojca, jako Bóg stworzył świat, a po zstąpieniu do nas jako człowiek rozkazywał światu. Powiedział natomiast: „A co do mnie, nie daj Boże, bym się chciał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Ga 6,14).

św. Augustyn (+ 430)

Sobota


Łagodny jest Pan, cierpliwy jest Pan, ale i sprawiedliwy jest Pan, i prawdomówny jest Pan. Daje ci czas do poprawy, lecz ty bardziej kochasz zwłokę niż poprawę. Wczoraj złym byłeś? Dzisiaj bądź dobry. I dzisiejszy dzień źle spędziłeś? Popraw się przynajmniej jutro. Zawsze czekasz i od miłosierdzia Bożego wiele sobie obiecujesz, jakby Ten, który przez pokutę obiecuje ci przebaczenie, obiecał ci i dłuższe życie. Skąd wiesz, co ci przyniesie dzień jutrzejszy? Słusznie mówisz w swym sercu: Gdy się poprawię, Bóg mi przebaczy wszelkie grzechy. Nie możemy zaprzeczyć, iż tym, którzy się poprawili i nawrócili, Bóg obiecał przebaczenie. Albowiem czytasz mi u proroka, że Bóg obiecuje ci przebaczenie, jeśli się poprawisz; nie czytasz jednak, iż obiecał ci długie życie.

Z dwóch zatem stron ludzie są wystawieni na niebezpieczeństwo: przez nadzieję i rozpacz. Przez to, co się sobie sprzeciwia, przez przeciwne uczucia. Nadzieją jest zwiedziony, który mówi: Bóg jest dobry, Bóg jest miłosierny; będę czynił, co mi się podoba, co mi jest miłe, popuszczę wodze swoim pożądliwościom, spełniać będę to, czego pragnie dusza moja. Dlaczego? Bo Bóg jest miłosierny, jest dobry, jest łaskawy. Tych nadzieja wystawia na niebezpieczeństwo. Rozpacz natomiast tych, którzy jeśli wpadną w ciężkie grzechy mniemają, iż i jako pokutnicy nie mogą już osiągnąć przebaczenia i że z całą pewnością przeznaczone jest im potępienie. Mówią tedy do siebie: Już jesteśmy potępieni. Dlaczego nie mamy czynić tego, co chcemy? Jesteśmy jak gladiatorzy na miecz wystawieni. Toteż ciężki jest stan zrozpaczonych; nie widzą już bowiem, czego by można się lękać, a niezmiernie o nich obawiać się trzeba. Tych rozpacz zabija, tamtych nadzieja.

św. Augustyn (+ 430)

(przeł. ks. Marek Starowieyski)
Niedziela Palmowa


Powiedziano w tym samym fragmencie Ewangelii: „I gdy był w Betanii w domu Szymona trędowatego i gdy siedział przy stole, przyszła kobieta mająca alabastrowy flakon drogiego olejku nardowego” (Mk 14,3 n.n). Ta kobieta w szczególny sposób jest związana z wami, którzy macie przyjąć chrzest. Stłukła flakon alabastrowy, aby was Chrystus-Pomazaniec uczynił pomazańcami, to jest namaszczonymi. O tym właśnie jest mowa w „Pieśni nad pieśniami”: „Olejkiem rozlanym jest imię twoje, dlatego dzieweczki cię ukochały; biegniemy za tobą w zapachu olejków twoich” (1,2 n.). Jak długo zamknięty był olejek, jak długo Bóg znany był tylko w Judei, a w Izraelu było jedynie znane Jego wielkie imię (Ps 75,2), dzieweczki nie podążały za Jezusem. Lecz skoro został rozlany olejek na całą ziemię, dzieweczki, to jest dusze wiernych, poszły za Zbawicielem.

„I gdy był w Betanii, w domu Szymona trędowatego.” Nazwa Betania tłumaczy się na nasz język „dom posłuszeństwa”. Dlaczego więc w Betanii, to jest w domu posłuszeństwa, znajduje się dom Szymona trędowatego? A w każdym razie, co robi Pan w domu trędowatego? Pan przybył właśnie do domu Szymona trędowatego, aby go oczyścić z trądu. Nazywa go trędowatym nie dlatego, że był nim teraz, ale że nim był uprzednio. Był on bowiem trędowatym, zanim przyjął Pana. Skoro jednak przyjął Pana i flakon olejku został rozlany w jego domu, trąd zniknął. Pozostało jednak dawne imię, aby okazała się moc Zbawiciela. Dlatego także Apostołów nazywano dawnymi przydomkami, aby objawiła się moc Tego, który ich powołał: jakimi byli i jakimi się stali. Tak więc Mateusz z celnika stał się apostołem i dlatego jeszcze po powołaniu go na apostoła jest nazywany celnikiem nie dlatego bynajmniej, że spełniał funkcje celnika, ale że z celnika stał się apostołem, aby okazała się moc Zbawiciela. Podobnie i ów trędowaty Szymon nazywany jest dawnym imieniem, by się okazało, że przez Pana został uleczony.

św. Hieronim (+ 420)

Wielki Poniedziałek


„Przyszła kobieta mająca alabastrowy flakon.” Faryzeusze, uczeni i kapłani, choć są w świątyni, jednak nie posiadają olejku. Kobieta ta natomiast będąca poza świątynią, przynosi olejek, posiada olejek nardowy... Przeto i wy, wierni, jesteście nazwani wonnością olejku nardowego. Kościół bowiem zgromadzony pośród pogan ofiaruje swe dary Zbawicielowi, to jest wiarę wiernych. Stłukła flakon alabastrowy, aby wszyscy przyjęli olejek. Stłukła flakon alabastrowy, który dawniej w Judei trzymano zamkniętym. Stłukła flakon alabastrowy. Podobnie jak ziarno pszeniczne przynosi wiele owocu dopiero wtedy, gdy umrze w ziemi, tak i my możemy zostać namaszczeni dopiero wtedy, gdy zostanie stłuczony flakon alabastrowy.

„I wylała na Jego głowę.” Owa kobieta, która stłukła naczynie alabastrowe i wylała olejek na głowę Pana, to nie jest ta sama, o której jest mowa w innej Ewangelii (Łk 7,37), że umyła Panu stopy. Ostatnia bowiem jako cudzołożnica i grzesznica obejmuje stopy, tamta jako święta dotyka głowy. Kobieta cudzołożna łzami obmywa stopy Zbawiciela i ociera swymi włosami. Wydaje się „wprawdzie, że łzami obmywa stopy Zbawiciela, ale ona raczej obmywa swoje grzechy. Kapłani i faryzeusze nie dają pocałunku Zbawicielowi, ona natomiast całuje Jego stopy. Podobnie i wy, którzy macie przyjąć chrzest — ponieważ wszyscy jesteśmy podlegli grzechowi i „nikt nie jest bez grzechu, choćby życie jego trwało jeden dzień” (Hiob 14,4) i „przeciw aniołom swoim każdy coś złego pomyśli” (Hiob 4,18) — najpierw obejmijcie stopy Zbawiciela, obmyjcie je łzami, otrzyjcie włosami, a gdy to uczynicie, dopiero podejdźcie do głowy.

św. Hieronim (+ 420)

Wielki Wtorek


Bądźmy więc uczestnikami Paschy, teraz wprawdzie jeszcze w sposób figuralny, choć wyraźniej niż w Starym Zakonie — Pascha starotestamentalna, śmiem to powiedzieć, jako prefiguracja dzisiejszej figury była mniej wyraźna — ale wkrótce w sposób doskonalszy i czystszy, kiedy Słowo Boże spożywać ją będzie z nami pod nową postacią w królestwie Ojca, kiedy odsłoni i wyraźnie wyłoży to, co dotychczas tylko w małej mierze pokazał. Nigdy bowiem nie przestanie być nowe to, co dzisiaj poznajemy. A naszą rzeczą jest poznawać naturę tego posiłku i wytchnienia, podczas gdy do Niego należy nauczanie i dzielenie się pokarmem słowa z uczniami. A nauczanie jest pokarmem tego, który karmi.

Obecnie więc i my stańmy się uczestnikami Zakonu, ale w sposób ewangeliczny, nie według figur Pisma; w duchu doskonałości, choć w sposób nieudolny; dla wieczności, nie na okres doczesny. Ustalmy sobie stolicę nie w ziemskiej Jerozolimie, lecz w niebieskiej ojczyźnie, nie w tej, którą teraz zajmują wojska, lecz którą wysławiają aniołowie... Złóżmy Bogu ofiarę pochwalną na ołtarzu niebieskim w otoczeniu chórów niebieskich. Rozsuńmy pierwszą zasłonę, zbliżmy się do drugiej, zajrzyjmy do miejsca Świętego Świętych. Powiem coś większego: siebie samego złóżmy na ofiarę Bogu, a raczej składajmy ofiarę codziennie i na każdym kroku. Wszystko przyjmujmy na cześć Słowa, cierpieniami naśladujmy Jego cierpienie, krwią uczcijmy krew, wstąpmy ochoczo na krzyż: słodkie są gwoździe, chociaż bardzo Ostre. Albowiem lepiej jest cierpieć z Chrystusem i za Chrystusa niż z innymi używać rozkoszy.

św. Grzegorz z Nazjanzu (+ 390)

Wielka Środa


Gdybyś był Szymonem Cyrenejczykiem, podniósłbyś krzyż i towarzyszyłbyś Mu. Gdybyś jak łotr był razem ukrzyżowany, uznaj Boga jako człowiek doświadczony. Jeżeli On z powodu ciebie i twojego grzechu został zaliczony do przestępców, to ty stań się dla Niego czystym wobec Prawa. Uczcij Tego, który dla ciebie zawisł na krzyżu, a sam powieszony, zyskaj coś z własnej nieprawości. Kup zbawienie za śmierć, wejdź z Jezusem do raju, abyś poznał, coś utracił. Przypatrz się tamtejszej piękności, a łotrowi urągającemu pozwól umrzeć poza rajem wraz z jego urąganiem.

Gdybyś był Józefem z Arymatei, zażądaj wydania ciała przez krzyżującego; niech twoje będzie narzędzie oczyszczenia świata. Gdybyś był Nikodemem, nocnym czcicielem Boga, namaść Go w grobie olejkami.

św. Grzegorz z Nazjanzu (+ 390)

Wielki Czwartek


Gdybyś była jedną czy drugą Marią, Salome czy Joanną, przyjdź płakać do grobu z samego rana. Zobacz pierwsza odwalony kamień grobowy, może i aniołów, i samego Jezusa. Powiedz coś i posłuchaj głosu. Jeżeli usłyszysz: „Nie dotykaj mnie”, stój z daleka, uczcij Słowo, lecz nie smuć się. Wie On, komu się najpierw ukazać. Święć zmartwychwstanie. Pomóż Ewie, która pierwsza upadła, ale też i pierwsza pozdrowiła Chrystusa, i daj znać uczniom.

Stań się Piotrem czy Janem, pospiesz do grobu, wyprzedzaj lub biegnij razem, odbywając piękny wyścig. A jeśli w biegu zostaniesz uprzedzony, zapałem zwyciężaj; nie pochylaj się, aby zaglądać do grobu, lecz wejdź do środka. A gdybyś jak Tomasz nie był obecny w gronie Apostołów, którym się Chrystus ukazuje, to skoro Go zobaczysz, nie bądź niewierny; a gdyby ci zabrakło wiary, uwierz tym, którzy o tym opowiadają; jeżeli zaś i im nie wierzysz, to uwierz śladom gwoździ.

św. Grzegorz z Nazjanzu (+ 390)

Wielki Piątek


Krzyżu, błogosławieństwo świata, nadziejo i pewne odkupienie, niegdyś znak przekleństwa, dziś jasna bramo nieba.

Na tobie wzniesiona została ofiara, która wszystko do siebie pociągnęła; domagał się. jej książę tego świata, choć nic w niej swego nie znalazł.

Wyrok twojego prawa zniszczył dawny cyrograf winy, zginęła stara niewola, prawdziwa wolność została przywrócona.

Piękno twej woni zwycięża wszystkie aromaty, słodycz twojego nektaru napełnia głębię serca.
Przez krzyż, Chryste, prosimy, przenieś nas tam, gdzie jest nagroda życia dla tych, których, przybity do krzyża, raczyłeś odkupić.

św. Piotr Damiani (+ 1072)

Wielka Sobota


Dziś grób zamyka Tego, który w swej dłoni obejmuje to, co stworzone. Kamień zakrywa Tego, który okrywa niebo swą mocą. Śpi Życie, drży otchłań i Adam zostaje uwolniony z więzów. Chwała Twojemu planowi zbawienia (ekonomii). Dzięki niej, wszystko wypełniwszy, dałeś nam wieczną sobotę — Twoje najświętsze zmartwychwstanie spośród umarłych.

Jakież to widowisko kontemplujemy, jakiż to dziś odpoczynek! Po wypełnieniu planu zbawienia (ekonomii) przez mękę, Król wieków obchodzi sobotę w grobie, nam zaś ofiaruje nową sobotą. Do Niego wołamy: Powstań, o Boże, i osądź ziemię, bo Ty rządzisz na wieki, Ty, którego miłosierdzie jest nieskończenie ogromne.

Chodźcie, oglądajmy Życie nasze spoczywające w grobie, aby ożywić zmarłych, którzy spoczywają w grobach. Chodźcie, oglądajcie odrośl Judy, Tego, który śpi. Wołajmy do Niego z Prorokiem: Leżysz i śpisz jak lew. Któż Cię zbudzi, o Królu? Powstań swą mocą, Ty, który dobrowolnie dałeś za nas siebie samego. Panie, chwała Tobie!

Liturgia Bizantyjska

(przeł. ks. Marek Starowieyski)