Wielki Post 2005

publikacja 09.02.2005 04:58

Refleksje na każdy dzień

Środa Popielcowa


Rozdarte serce (Jl 2,12–18; Ps 51; 2 Kor 5,20–6, 3;Mt 6,1–6.16–18)

Gdy zdruzgotany oglądam rozlatujące się dzieło życia
- to nie jest rozdarte serce.
Gdy patrzę bezradnie na śmierć kogoś bardzo bliskiego
- to nie jest rozdarte serce.
Gdy najlepszy przyjaciel staje się wrogiem
- to nie jest rozdarte serce.
Gdy pierwsza miłość odwraca się plecami
- to nie jest rozdarte serce.
Gdy jestem ośmieszany i wytykany palcami
- to nie jest rozdarte serce.
Gdy mam wybierać między złem mniejszym i większym
- to nie jest rozdarte serce.
Gdy nie wiem jaki ma być kolejny krok
- to nie jest rozdarte serce.
Gdy odrzucony przez wszystkich płaczę nad sobą
- to nie jest rozdarte serce.

Gdy w ciszy ciemnego kościoła leżę na zimnej posadzce, powtarzając z miłością: „Przepuść, Panie, przepuść” i płacząc nad swoimi grzechami
- to jest rozdarte serce.

Modlitwa poranna

Wstaję dzisiaj mocą Boga, oby mną kierował.
Mocy Boża, zachowaj mnie. Mądrości Boża, prowadź mnie.
Oko Boże, patrz na mnie. Ucho Boże, słuchaj mnie i za mnie.
Słowo Boże, mów do mnie i za mnie.
Dłoni Boża, strzeż mnie. Drogo Boża, rozpościeraj się przede mną.
Tarczo Boża, osłaniaj mnie. Zastępy Boże, brońcie mnie przed sidłami szatana,
Przed pokusami grzechu, przed ponętami ciała, przed każdym, kto mi życzy złego,
Z bliska i z daleka, sam i w tłumie...
(św. Patryk, zm.461)

Rachunek sumienia

• Z jakim nastawieniem wewnętrznym rozpoczynam Wielki Post?
• Czy obrzęd posypania głów popiołem przeżywałem w duchu skruchy za moje grzechy?
• Jak często modlę się słowami dzisiejszego pierwszego czytania?

Czwartek po Popielcu


Trochę o wyborach... (Pwt 30,15–20; Ps 1; Łk 9,22–25)

...ale nie do parlamentu. Ani o prezydenckich. O tych najważniejszych. Życiowych. Niekoniecznie związanych z wyborem współmałżonka, powołania czy zawodu. Kształtujących naszą codzienność. Oddalających lub przybliżających do Boga i do samych siebie.

Młody człowiek przychodzi do swojego proboszcza. Niedawno zatrudniony jako kierowca w firmie transportowej. Zmuszany – nie przez szefa! – do wykazywania większej niż faktyczna ilości zużytego paliwa. Koledzy, zatrudnieni od dawna, szantażują. Co robić?

Zaczynamy od tego, co najważniejsze. Wierzysz w to, że Bóg troszczy się i zapewnia swoje błogosławieństwo zachowującym Jego polecenia i nakazy? Niby oczywiste, a jednak zaskakujące. Potem rozważamy konsekwencje możliwych decyzji. Patrzy zdziwiony. Nie myślałem, że można tak szeroko patrzeć na problem. Więc co robić? W oczach widać oczekiwanie, że podejmę decyzję za niego. A ja mogę mu zaproponować dalszy ciąg rozmowy, ale już z Kimś Innym.

Bóg mógłby podjąć decyzję za nas i bez nas. Nie czyni tego. Chce, byśmy szczęście wybrali sami.

Nie, nie pomyliłem się. Naprawdę chodzi o szczęście.

Modlitwa poranna

Pomóż mi, Panie, przyjąć w pokoju ten dzień, który się teraz budzi. Pomóż mi we wszystkim opierać się na Twojej woli. W każdej godzinie tego dnia objawiaj mi Twoja wolę. (...)
Prowadź moje myśli i moje uczucia we wszystkich moich słowach i we wszystkich czynach. Naucz mnie działać mężnie i z mądrością, bez krępowania innych i bez ich goryczy.
Daj mi siłę, abym dobrze znosił wszystkie trudy tego dnia. Przyciągnij moją wolę ku Tobie i ucz mnie modlitwy –
Ty sam módl się we mnie. Amen.
(Metropolita Filaret, zm. 1867)

Rachunek sumienia

• Czy bezmyślności nie nazywam spontanicznością?
• Czy podejmując decyzje kieruję się słowem Bożym?
• Czy wierzę, że Bóg błogosławi pełniącym Jego wolę?

Piątek po Popielcu


Chodzi o jakość (Iz 58,1–9; Ps 51; Mt 9,14–15)

Można odnieść wrażenie, że Bóg daje argument przeciwnikom postu. Wszystkim twierdzącym, że nie liczą się takie czy inne praktyki, ale miłość. Ileż razy słyszałem: nie musisz pościć. Ważne, żebyś kochał.

Rzeczywiście, post bez miłości wywołuje oburzenie Boga. Pytać jednak trzeba, na ile możliwa jest miłość bez postu. Pewnie na tyle, na ile możliwe jest pisanie programów komputerowych bez znajomości matematyki. Jeśli zdam sobie sprawę, że miłość jest nie tylko uczuciem, ale także umiejętnością przebaczenia, wzniesienia się ponad egoizm, zdolnością do ofiar, wyrzeczeń i poświęceń, wówczas post, rozumiany jako ćwiczenie w miłości, okazuje się wspaniałą szkołą.

Dlatego w jednej z prefacji wielkopostnych Kościół modli się: „Ty przez post cielesny uśmierzasz wady, podnosisz ducha, udzielasz cnoty i nagrody, przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa”.

Wyzbądźmy się jednak jednego złudzenia. Post doskonali w miłości, ale nie czyni z człowieka anioła.

Modlitwa poranna

Panie, w ciszy wschodzącego słońca przychodzę błagać Cię o pokój, mądrość i siłę.

Chcę patrzeć dziś na świat oczyma pełnymi miłości, być cierpliwym, wyrozumiałym, cichym i mądrym. Chcę patrzeć ponad to, co jest tylko pozorem; widzieć Twoje dzieci tak, jak Ty sam je widzisz, i dostrzegać w nich to, co jest dobre i Tobie miłe.

Daj mi życzliwość i radość, by wszyscy, którzy dziś spotkają się ze mną, odczuli Twoją obecność. Niech będę dla innych chlebem, jak Ty jesteś nim dla mnie każdego dnia.

Oto jestem, Panie! Pragnę pełnić Twoją wolę, Ojcze mój. Oczyść serce i wargi moje, a ręce moje obdarz siłą, abym godnie zdołał wypełnić każde zadanie, jakie dzisiaj przede mną postawisz. Pobłogosław mnie, Panie, całego na ten nadchodzący dzień.
(Kard. Leo Suenens)

Rachunek sumienia

• Czy doceniam rolę postu i umartwień dla rozwoju duchowego?
• Czy podejmuję umartwienia również wtedy, gdy nie jest to nakazane?
• W jakich intencjach poszczę?

Sobota po Popielcu


Dzień czcigodny (Iz 58,9b–14; Ps 86; Łk 5,27–32)

Jedno ze wspomnień dzieciństwa i młodości. W niedzielny poranek wracałem ze Mszy św. w szpitalnej kaplicy. W domu, na stole czekało śniadanie. Zasiadaliśmy doń całą rodziną. Potem każdy szedł na swoją ulubiona godzinę do parafialnego kościoła. Obiad znów razem. Popołudnie przeznaczone było na rodzinne odwiedziny, spacery do lasu po drugiej stronie Wisły, wędrówki po okolicy. W dni zimne i deszczowe bawiliśmy się w domu. Królowały warcaby i gra w tysiąca. Czasem w chowanego. Wieczorami czytało się książki i rozmawiało na ich temat. Nie przypominam sobie, by oglądano telewizję.

Jedni nie znajda w tych wspomnieniach nic nadzwyczajnego. Zresztą sam swojej rodziny też nigdy nie nazywałem nadzwyczajną. Taki styl życia był traktowany jako normalny. Dla innych ten obraz będzie wręcz idylliczny. Będą pytać, gdzie w tych zwariowanych czasach można znaleźć jeszcze takie rodziny. Niejednokrotnie widziałem, jak młodzi, słuchając tych opowieści, smutnieli. Pytali, jak przekonać ojca i matkę do wspólnych posiłków. Przyznam, że nie wiem. Nie wiem jak przekonać wpatrzonych godzinami w teleturnieje i seriale, pędzących do supermarketów na kolejne promocje, że ten dzień święty i czcigodny jest darem i szansą.

Może warto zacząć od spraw prostych. Wyłączyć przed posiłkami telewizor. Odczytać fragment niedzielnej Ewangelii. Pobłogosławić dary. Nie spieszyć się. Dać Panu Bogu i sobie czas.

Modlitwa poranna

Chwalimy Ciebie, śpiewamy Tobie, błogosławimy Ciebie, dziękujemy Ci, Boże naszych ojców, bo Ty usunąłeś cienie nocy i dałeś nam na nowo zobaczyć światło dnia.

Ale prosimy także Twoją dobroć: udziel nam przebaczenia grzechów i w Twoim wielkim miłosierdziu przyjmij naszą modlitwę. Szukamy u Ciebie oparcia, Boże wszechmogący i miłosierny. Spraw, niech zajaśnieje w naszym sercu słońce Twoje sprawiedliwości. Rozjaśnij nasz umysł i strzeż naszych zmysłów.

Tak będziemy szli godnie przez dzień ten cały drogą, którą Ty nam wyznaczyłeś, a ocenieni przez Ciebie jako godni korzystać z Twoje Światłości niedostępnej, dojdziemy do życia wiecznego, bo u Ciebie jest źródło życia.
(Liturgia Bizantyjska)

Rachunek sumienia

• „U siebie usuniesz jarzmo.” Czy walczę ze swoimi wadami?
• „Przestaniesz (...) mówić przewrotnie.” Czy nie jestem podstępny w mowie?
• „Nazwiesz szabat rozkoszą.” Jak świętuję?

1. Niedziela Wielkiego Postu


Żyj! (Rdz 2,7-9;3,1-7; PS 51; Rz 5,12-19; Mt 4,4b; Mt 4,1-11)

Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą (Rdz 2,7).

Wspinaliśmy się po oblodzonej ścieżce na Wiktorówki do Matki Bożej Królowej Tatr. Wojtka poznałem wczoraj. Młody, uśmiechnięty kleryk ze wschodniej Polski zaczął opowiadać: „Kiedy kilka lat temu przyjaciel modlił się nade mną, zobaczył wyraźnie obraz: wody płodowe, a w nich pływające maleńkie dziecko. Jeszcze nie ukształtowane. Było całkiem czarne, jakby zwęglone. Nie dawało znaku życia. I nagle rozbrzmiały nad nim stanowcze słowa: „Żyj!”. Dziecko poruszyło się...

Nie wiedziałem, co ten obraz oznacza. Nie słyszałem nigdy, by z moim narodzeniem związane były jakieś zawirowania. Nie chciałem pytać mamy, by nie prowokować jakiś dramatycznych wspomnień i wyrzutów sumienia. Ale traf chciał, że ona sama kilka dni później opowiedziała mi moją historię. Ciąża była zagrożona. Konflikt. Nie dawano mi żadnych szans. Zaczęły się przepłakane noce. Mama zdecydowała się jednak mnie urodzić. Od razu po porodzie zostałem przewieziony na operację do Warszawy. Przeżyłem”.

Wyszliśmy z gęstego szpaleru świerków. Przeskoczyliśmy strumień i przed nami rozpostarła się ogromna ośnieżona Rusinowa Polana. Wynurzyły się ogromne szczyty Gerlacha, Młynarza, Wysokiej i Rysów. „Żyj!” – dzwoniło w moich uszach. „Boże, to Ty sprawiasz, że żyję!”

Oddech to po hebrajsku „RUAH”. Słowo to również oznacza Ducha Świętego.
Oddychasz dzięki Niemu.

Modlitwa poranna

Błogosławię Cię Ojcze, za to, że mnie stworzyłeś. Ukształtowałeś mnie w łonie matki na swój obraz i podobieństwo. Narodziłem się dzięki Twemu ożywczemu tchnieniu. Cierpliwie czekałeś na dzień moich narodzin. Ty sam jesteś moim oddechem. Pochylasz się nade mną widząc, że jestem ulepiony z prochu, dostrzegając moją nieporadność, słabość, kruchość. „Pamiętasz, że jestem prochem”.

Błogosławię Cię.

Amen

Rachunek sumienia

• Czy zdarzają się chwile, gdy przypominam sobie, że żyję wyłącznie dzięki „ożywczemu tchnieniu” Boga?
• Mała Tereska wyznała kiedyś, że nie spędziła ani jednej minuty poza Jezusem.
Czy oddycham Jego obecnością?

Poniedziałek - święto świętych Cyryla i Metodego, patronów Europy


Śpiewające ruiny (Dz 13,46–49, Ps 96, Łk 10,1–9)

„Ten twój Kościół jest kompletną ruiną” – kpią często znajomi − To wszystko trzyma się jeszcze jakoś w ramach pewnej struktury, ale to przecież kupa gruzów” – szydzą.

Coraz częściej spotykam ludzi narzekających, że ich wspólnoty sypią się, rozlatują na kawałki. Zanikają dobre relacje, modlitwa staje się nudna i jałowa. Warto to jeszcze ciągnąć?

Warto. Jeśli Pan Bóg coś rujnuje, to jedynie po to, by zbudować coś o wiele piękniejszego. Nowa Świątynia staje na gruzach starej. To, co budowałem jedynie „na sobie”, realizując własne pomysły na życie musi runąć, by mogła powstać Jego budowla. Wieczna i niezniszczalna.

Do czego Bóg wzywa wszystkie jerozolimskie ruiny? Do radości i śpiewu! „Zabrzmijcie radosnym śpiewaniem, wszystkie ruiny Jeruzalem! Bo Pan pocieszył swój lud, odkupił Jeruzalem. Pan obnażył już swe ramię święte na oczach wszystkich narodów; i wszystkie krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga”. (Iz 52,9)

Bóg obiecuje swemu zagubionemu Kościołowi: „Potem powrócę i odbuduję przybytek Dawida, który znajduje się w upadku. Odbuduję jego ruiny i wzniosę go” (Dz 15, 16).

Oprawcom Jezusa wydawało się, że zupełnie rujnują Jego zbawienny plan. Na wzgórzu poza miastem zawisła ruina człowieka. Wiszący na krzyżu Bóg obnażył swe święte ramię.

Niewysoką Golgotę widać z każdego zakątka świata.

Modlitwa poranna

Boże, Ty dokonałeś dla świata najwięcej wówczas, gdy, oceniając po ludzku, niczego już nie mogłeś dokonać. Wierzymy, że Twój krzyż, który dla wielu jest znakiem ruiny i klęski, otworzył nam bramy nieba. Znasz, naszą kondycję, widzisz, jak wiele budujemy na sobie. Prosimy Cię, wlej w nasze serca łaskę wielbienia i śpiewu. Odbuduj nasze zrujnowane grzechem wnętrze. Amen.

Rachunek sumienia

• Czy widząc zrujnowane sytuacje z mojego życia przeklinam je, czy oddaję w ręce Tego, który ma moc wszystko odbudować?
• Kiedy widząc innego człowieka z kpiną szydziłem: „To kompletna ruina!”?

Wtorek


Uwierz Bogu na słowo (Iz 55,10-11; Ps 34; Mt 4,4b; Mt 6,7-15)

Wiele razy otrzymałem słowo od Boga. Czasami bardzo długo czekałem na jego spełnienie. Często czekam do dziś. I co? Teoretycznie wiem, że dla Niego nie ma poczucia czasu, ale Panie zrozum: mnie się spieszy!!!

Dlaczego tak niecierpliwie czekam na owoce? Dlaczego nie pozostawiam wolnej ręki Bogu? Ile razy wątpiłem już w to, że biblijne słowa przyniosą owoc? Ile razy zastanawiałem się, czy Pan Bóg widząc mą nędzę nie rozmyśli się i nie zmieni planów?

Jak uwierzyć Bogu na słowo? Skoro cały świat szepce: to kłamstwo! Wiele osób z naszej wspólnoty otrzymało od Boga konkretne wskazówki. Na początku opowiadały o tym z wypiekami na twarzy, a później? Po roku, dwóch wsiąkały w szarą rzeczywistość. Nie uwierzyły.

Gdy trzej aniołowie przechodzili obok dębów Mamre Abraham miał 99 lat. Zatrzymał ich krzyk: „Panie, nie omijaj mnie!”. Pan zatrzymał się, usiadł pod dębem, wysłuchał, uzdrowił. Doświadczony przez życie, zmagający się z obietnicą Bożą Abraham potrafił rozmawiać z Panem. Nie słodził, nie owijał w bawełnę, nie wykonywał żadnego zbędnego gestu. Padł na ziemię i pokornie ośmielił się poprosić Najwyższego: „Usiądź pod mym dębem”. Usiądź w Mamre (po hebrajsku słowo to oznacza gorycz) Usiądź w mojej goryczy. I pokorny Pan... usiadł. Skąd ta gorycz? Prorok otrzymał obietnicę, ale nie widział owoców. Był staruszkiem, a jego sędziwa żona była bezdzietna. Czy Bóg z niego zakpił? Gdzie potomstwo jak piasek morski i gwiazdy na niebie? Gdzie obietnica? Wbrew wszystkiemu uwierzył Bogu na słowo.

Wszyscy jesteśmy jego dziećmi.

Modlitwa poranna

Panie ty obiecałeś: „Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (Iz 55, 10-11) Proszę Cię, wlej w moje serce zaufanie. Pozwól chwycić się kurczowo Twych słów i zaufać im. Niech staną się dla moich stóp lampą.

Rachunek sumienia

• Jak traktuję biblijne obietnice? Czy wierzę, że Bóg przemawia właśnie do mnie?
• Czy niecierpliwie czekam na owoce, czy pozostawiam wolną rękę wszechmogącemu Bogu?

Środa


Zbuntowany gołąb (Jon 3,1-10; Ps 51; Jl 2,13; Łk 11,29-32)

Jonasz to po hebrajsku gołąb. Wielu nazwę Niniwa wywodzi od rdzenia słowa oznaczającego… rybę. Myślę, że to nie przypadek….

Przeczytajmy to w ten sposób: Pan prosił gołębia: pójdź do ryb, zejdź na dno, zniż się do ich poziomu. Miasto umiera, wezwij je do nawrócenia.

„Zniżyć się? Upaprać skrzydła w jakimś mule? Nigdy!” − Jonasz czuł się zbyt dumny, by zejść do poziomu miasta tonącego w grzechach. Latał wysoko pod słońcem. Dotykał chmur, widział wszystko z góry. Niebo nie miało dla niego tajemnic. Nic dziwnego, że słysząc wezwanie Pana… po prostu zwiał. Porządni religijni ludzie nie chcą zazwyczaj mieć nic do czynienia z grzechem. Często jednak wylewają dziecko z kąpielą i nie chcą mieć nic do czynienia z grzesznikami… A to nie to samo.
Prorok uciekł jak najdalej się dało. Zapomniał o jednym: przed Bogiem nie da się ukryć. Stwórcy tak zależało na życiu mieszkańców Niniwy, że zaryzykował dramatyczne wydarzenia w życiu proroka, by tylko ich ocalić.

Jonasz-gołąb nie chciał pójść do ryby, więc został przez nią połknięty. Trzy dni w jej wnętrznościach, jak trzy dni Jezusa w grobie… W końcu został wypluty (w oryginale słowa te brzmią dosadniej: został zwymiotowany). I wtedy „Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. Był skruszony. Wstał, poszedł. Miasto ocalało.

Dlaczego ludzie uwierzyli mu na słowo? Był przecież wyczerpany, brudny, ociekający sokami trawiennymi, śmierdział. Słowa nawrócenia mieszkańcom Niniwy głosił ktoś przypominający obraz nędzy i rozpaczy. Może właśnie dlatego zerwali z grzechem? Może wyczuli, czym pachnie nieposłuszeństwo?

Mojżesz zanim przez czterdzieści lat prowadził Izraela przez pustynię, sam wcześniej przez czterdzieści lat ukrywał się na niej. Przeżył to, przetrawił, mógł później wyprowadzić naród… Jonasz przebywał we wnętrzu ryby przez trzy dni. Później przez trzy dni maszerował przez Niniwę i wzywał ją do nawrócenia. Zszedł na dno, jego ambicje runęły. Ale dzięki temu miasto ocalało.

Modlitwa poranna

Panie Jezu, często słysząc Twe napomnienia opieram się i nie chcę przyjąć Twego Słowa. Wymykam się Tobie, uciekam. Przepraszam Cię za to.

Ty „do grzeszników chodziłeś w gościnę”. Przebywałeś z nimi, jadałeś wieczerze. Zbliżyłeś się do nich do tego stopnia, że nawet drwiono z Ciebie: „To żarłok i pijak”. Pozwól mi zapomnieć o moich ambicjach, wypełnij moje serce łaską skruchy i zwrócenia się ku Tobie.

Maryjo, zakryj swą pokorą moją pychę, która nieustannie ocenia innych ludzi i szepce, że jestem kimś lepszym, kimś na wyższym poziomie. Pozwól mi przyjąć słowo Boga tak, ja Ty je przyjęłaś. Niech wyda we mnie owoc i stanie się ciałem. Amen

Rachunek sumienia

• Jakie słowa Biblii powodują we mnie bunt? Jakim się opieram? Przed jakimi uciekam?
• Czy nie chcę pomóc ludziom uwikłanym w grzech siedząc na wygodnym fotelu w białych rękawiczkach? Czy chcę ponieść ich ciężar?

Czwartek


Spójrz na mnie!!! (Est (Wlg) 4,17k.l.m.r.s.t; Ps 138; Ps 51,12a.14; Mt 7,7-12)

Cały świat krzyczy: spójrz na mnie! Ludzie stają na głowie i robią wszystko, by tylko zostali zauważeni. Niedawno telewizja pokazała faceta, który ponabijał sobie twarz kilkuset kolczykami. Po co? „By ktoś zwrócił na mnie uwagę!” – odpowiadał.

Bóg widzi. Dostrzega nawet wówczas, gdy nikt nie dostrzega. Nie spuszcza z nas oka. „Nie zdrzemnie ani nie zaśnie Ten, który czuwa nad Izraelem”. Ile razy w ewangelii napisane jest, że Jezus, wchodząc do świątyni zobaczył kogoś, spojrzał na kogoś...

Królowa Estera w obliczu śmierci aż dwukrotnie błagała Pana o pomoc: „Panie mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie mającą oprócz Ciebie żadnego wspomożyciela” i „Wybaw nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo oprócz Ciebie, Panie”.

Co było jej atutem? Samotność.

Niepojęty ten nasz Bóg. Ma wyraźną słabość do cudzoziemców, wdów i sierot. Nie potrafi przejść obojętnie obok ludzi opuszczonych. Paradoksalnie: to właśnie samotność sprawia, że zwracamy na Niego swój wzrok. Często, gdy jesteśmy otoczeni ludźmi, fascynują nas i pochłaniają do tego stopnia, że nie znajdujemy czasu na modlitwę.

Mam przykre doświadczenie z własnej wspólnoty. Znam, co najmniej kilkanaście osób, które, przychodziły na spotkania modlitewne, dlatego, że były samotne. Przestały przychodzić, gdy kogoś poznały. „Nie mamy już czasu” – wyjaśniały.

Błogosławiona samotność pozwalająca zbliżyć się Boga. Jeden z midraszy wyjaśnia, że słowo określające Stwórcę jako Jedynego (Ehad) można przetłumaczyć jako „Sam”, „Samotny”.

Bóg, który opuszczony krzyczy na krzyżu „Pragnę”, Pan, który nie może doczekać się by zapłonął rzucony na ziemię ogień, Stwórca, który płonie z tęsknoty za człowiekiem.

„Bóg, który staje na rozstajach drogi i bezradnie woła: Tutaj jestem, Izraelu, tutaj jestem” (o. Michał Zioło).

Modlitwa poranna

Wejrzyj na mnie i zmiłuj się nade mną, bo jestem samotny i nieszczęśliwy.
Oddal uciski mojego serca, wyrwij mnie z moich udręczeń!
Spójrz na udrękę moją i na boleść i odpuść mi wszystkie grzechy!
Spójrz na mych nieprzyjaciół: jest ich wielu i gwałtownie mnie nienawidzą.
Strzeż mojej duszy i wybaw mnie, bym się nie zawiódł, gdy się uciekam do Ciebie.
Niechaj mnie chronią niewinność i prawość, bo w Tobie, Panie, pokładam nadzieję.
(Psalm 25)

Rachunek sumienia

• Czy nie zachowuję się tak, by być zauważonym przez innych? Czy nie jest to motorem mojego działania?
• W jaki sposób uciekam od swej samotności? Czy nie traktuję jej jako największego przekleństwa, jakie mnie mogło spotkać?
• Czy są ludzie, którzy zajęli w moim życiu miejsce Boga?

Piątek


To kara Boska, kara Boska! (Ez 18,21-28; Ps 130; Ez 33,11; Mt 5,20-26)

Umieram na własne życzenie. Mój grzech rodzi śmierć. Kto w to dziś wierzy?

Zazwyczaj, gdy kosztujemy gorzkich owoców naszego nieposłuszeństwa, z przerażeniem odkrywamy w sobie konflikty, agresję a nawet śmiertelne choroby, zamiast poszukać przyczyn w naszej pogmatwanej historii, mamy pretensje do Boga. „Dlaczego nas to spotkało?” – syczymy. Winimy Go za rozpadające się małżeństwa, depresje, niepowodzenia w pracy. Jak wielu widząc upadek, czy nieszczęście innych po cichu szepcze: „To kara Boska, kara Boska!”.

Tymczasem dzisiejsze słowo mówi wprost: „Czyż tak bardzo mi zależy na śmierci występnego – wyrocznia Pana Boga – a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył? (…) Wy mówicie: Sposób postępowania Pana nie jest słuszny. Słuchaj jednakże, domu Izraela: Czy mój sposób postępowania jest niesłuszny, czy raczej wasze postępowanie jest przewrotne? Jeśli sprawiedliwy odstąpił od sprawiedliwości, dopuszczał się grzechu i umarł, to umarł z powodu grzechów, które popełnił”.

Dobry łotr w ociekającym krwią, samotnym, poskręcanym z bólu człowieku potrafił dostrzec Boga. Więcej: w obliczu śmierci, świadom ogromu zła, które doprowadziło go na krzyż, nie oskarżał Jezusa, ale szczerze wyznał: On nic złego nie uczynił!

„Ludu, mój ludu, cóżem Ci uczynił?” – pyta pokorny Bóg. Nie jest to pytanie retoryczne. „Nie mogłem uczynić Ci niczego złego, bo jestem samą miłością”.

Jeśli przestanę nieustannie obwiniać Niewinnego znajdę się w raju.

Modlitwa poranna

Z głębokości wołam do Ciebie, Panie,
o Panie, słuchaj głosu mego! Nakłoń swoich uszu ku głośnemu błaganiu mojemu!
Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie, Panie, któż się ostoi?
Ale Ty udzielasz przebaczenia, aby Cię otaczano bojaźnią.
W Panu pokładam nadzieję, nadzieję żywi moja dusza: oczekuję na Twe słowo.
Dusza moja oczekuje Pana bardziej niż strażnicy świtu, .
Niech Izrael wygląda Pana. U Pana bowiem jest łaskawość i obfite u Niego odkupienie.
On odkupi Izraela ze wszystkich jego grzechów.
(Ps 130)

Rachunek sumienia

• Za jakie ostatnie wydarzenie obwiniałem Boga?
• Czy spoglądając wstecz na swą historię mogę z czystym sumieniem powiedzieć: „On nic złego nie uczynił”

Sobota


Bóg na walizkach (Pwt 26,16–19, Ps 119, Mt 5,43–48)

Jest Bogiem „dla ciebie”. Skąd ta pewność? Bo sam to obiecał.

„Dziś uzyskałeś to, że Pan ci powiedział, iż będzie dla ciebie Bogiem, o ile ty będziesz chodził Jego drogami, strzegł Jego praw, poleceń”

Będzie Twoim Bogiem o ile będziesz kroczył po Jego drogach. Czy to szantaż? Gest obrażonego Stwórcy? Nie. Jeśli zejdziesz z Jego ścieżek to sam odwrócisz się od Niego plecami. A odwracając się tyłem do słońca, skupisz się na swoim długim, szarym cieniu. Pan nigdy nie przestanie być Bogiem, ale może przestać być „Bogiem dla ciebie”. Jeśli przegra konkurencję z telewizją, pracą, rozrywkami. Nawet oderwana od Niego pobożność i religijność może odsunąć Go w cień.

Ezechiel opisując dramatyczną wizję Chwały Pańskiej opuszczającej świątynię pisze wyraźnie, że Pan czyni tak jedynie dlatego, że został wygnany przez grzechy i obrzydliwości Izraela. Tak, jakby pokorny Stwórca spakował walizki i odszedł ze świątyni. Prorok wzruszająco opisuje: „A chwała Pańska odeszła od progu świątyni i zatrzymała się nad cherubami. Cheruby rozwinęły skrzydła i uchodząc uniosły się z ziemi na moich oczach, a koła z nimi. Zatrzymały się w wejściu wschodniej bramy świątyni Pańskiej, a chwała Boga izraelskiego spoczywała nad nimi u góry”.

Bóg zatrzymywał się. Tak, jakby nie mógł uwierzyć w to, że został wygnany.

Rabini piszą, że Pan nazywał się Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, bo do każdego z nich przychodził inaczej.

Bóg dla ciebie.

Modlitwa poranna

Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie,
mówię: Ty jesteś moim Bogiem.
W Twoim ręku są moje losy:
wyrwij mnie z ręki mych wrogów i prześladowców!
Niech zajaśnieje Twoje oblicze nad Twym sługą:
wybaw mnie w swej łaskawości!
(Psalm 31)

Rachunek sumienia

• Z czym w dzisiejszym dniu Pan Bóg przegrał konkurencję?
• Czy zafascynowany postacią jakiegoś świętego nie staram się iść w jego ślady do tego stopnia, że zatracam swą indywidualną drogę spotkania ze Stwórcą?

2. Niedziela Wielkiego Postu


No rusz się wreszcie! (Rdz 12,1-4a; Ps 33; 2 Tm 1,8b-10; Mt 17,7; Mt 17,1-9)

Nastolatek, Michał, jeszcze chodzi do podstawówki. Zamknięty w swoim pokoju leży na tapczanie i godzinami ogląda filmy na DVD. Można odnieść wrażenie, że do szkoły chodzi tylko po to, aby wymienić płyty u kolegi, który je kopiuje. Dzwoni jego komórka. „Idziemy na imprezę do Kaśki, ma urodziny” - słychać w słuchawce. Michał marszczy czoło. Coś oblicza. „Mam jeszcze dwa filmy do obejrzenia. Nie idę”. Wczoraj, jak proponowali mu pójście na basen, też odmówił.

W życiu większości ludzi przychodzi taki moment, gdy wygodnie człowiek układa sobie życie i niechętnie cokolwiek w nim zmienia. To nie zależy od wieku. Raczej od gotowości ulegania lenistwu. Każdy, kto w jakikolwiek sposób narusza delikatną konstrukcję, którą sobie wypracował, staje się agresorem, wrogiem, którego trzeba trzymać daleko od siebie.

Czy Bóg szanuje ludzkie wygodnictwo? Czy lubi takich, którzy wymościli sobie gniazdko i tkwią w nim bez ruchu? Nie za bardzo. Bóg przychodzi i wszystko przewraca do góry nogami. Abrahamowi, staremu człowiekowi, który powinien raczej myśleć o spokojnym dotrwaniu do śmierci, każe porzucić wszystko i maszerować z całą rodziną w nieznane.

Co jest w stanie ruszyć człowieka z jego milutkiego grajdołka?

Wiara. Nadzieja. Miłość. Przemieniają.

Modlitwa poranna

Ty, który swoim uczniom na Górze objawiłeś swe bóstwo, i który im pokazałeś niewysłowioną chwałę Ojca, pełną blasku przed ich oczyma, oczyść także mój ciemny umysł i me zmysły pełne mroku, abym, gdy w końcu nadejdzie paruzja, mógł nacieszyć się Twą boską chwałą.
Nerses Snorhali (+ 1173)

Rachunek sumienia

• Ile razy w ciągu dnia odpowiadam Bogu i ludziom „nie chce mi się”?
• Czy potrafię ze względu na Boga lub na drugiego człowieka zrezygnować z moich przyzwyczajeń, zburzyć wygodny harmonogram dnia?

Poniedziałek


Pamiętnik zdrajcy (Dn 9,4b-10; Ps 79; Am 5,14; Łk 6,36-38)

Przysięgali sobie miłość. Nie tylko przed ołtarzem. Wielokrotnie spontanicznie oboje zapewniali się, że będą się wzajemnie kochać ze wszystkich sił i że ich miłość nigdy nie dozna uszczerbku.

Dwa lata po ślubie ktoś do niej zadzwonił. Nie przedstawiając się jakaś starsza kobieta powiedziała jej, żeby przypilnowała swojego męża, bo on rozbija inne małżeństwo.

Niemal zemdlała. Płacz małego Cezarego zmusił ją do opanowania. Poszła utulić synka. Długo oboje płakali. Zastanawiała się, co zrobić. Miała ochotę spytać, ale cały czas tliła się w niej nadzieja, że to nieprawda. A jeśli tak, to samo zadanie pytania będzie wielką krzywdą dla jej ukochanego mężczyzny...

Wrócił wcześniej niż zwykle. Był jakiś dziwny. Nie pytał, co tam na obiad. Wodził za nią oczami, jakby podejmował ważną decyzję. Nie wiedziała, jak mu pomóc. Wreszcie powiedział:

- Próbowałem zrobić coś złego...

Potem wszystko opowiedział.

Zapis relacji większości ludzi z Bogiem przypomina pamiętnik notorycznego zdrajcy. Nierówne to przymierze. Jedna strona jest zawsze wierna. Druga wciąż ma jakieś sprawy „na boku”. Ale dobrze, że przynajmniej się do tego przyznaje.

Jeśli się przyznaje.

Modlitwa poranna

Spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeto błagam Najświętszą Maryję, zawsze Dziewicę, wszystkich Aniołów i Świętych i was, bracia i siostry, o modlitwę za mnie do Pana Boga naszego. Amen.

Rachunek sumienia

• Co robię, jeśli popełnię jakiś błąd, gdy nie mam racji, gdy w dyskusji (kłótni) obrażę kogoś w sposób zamierzony lub niezamierzony?
• Czy potrafię przed drugim człowiekiem przyznać się do popełnionego zła?

Wtorek


Odpowiedzialność odpowiedzialnych (1 P 5,1-4; Ps 23; Mt 16,18; Mt 16,13-19)

Zawsze jest ktoś, kto ode mnie zależy, dla kogo jestem „władzą”, tym kimś, kto ma na niego wpływ, kto może podejmować dotyczące go decyzje. Nie, nie trzeba wcale od razu być premierem, prezesem, dyrektorem, kierownikiem. Wystarczy być rodzicem. Wystarczy być organizatorem jakiejś wycieczki albo imprezy. Nie trzeba być karierowiczem, żeby w konkretnej sprawie znaleźć się w sytuacji „wodza”, aby trafić „na szczyt”.

Czasy minione i współczesność dowodzą, że bardzo często ludzie, którzy usiłują zdobyć choćby odrobinę władzy, zapominają, iż związana jest z nią odpowiedzialność. Przed ludźmi. Przed historią. Przed Bogiem.

Nie można uciec przed odpowiedzialnością. Tak, jak nie można uciec przed skutkami podejmowanych decyzji. Jeśli podejmuje się decyzje wpływające na los innych ludzi, choćby tylko jednego człowieka, nie ma tu miejsca na lekceważenie. Jedną złą decyzją można zamienić czyjeś życie w koszmar. Jedną nieprzemyślaną decyzją można kogoś zepchnąć w odmęty zła.

Modlitwa poranna

Wszechmogący, wieczny Boże, w Twoim ręku jest wszelka władza i od Ciebie pochodzą prawa wszystkich ludów; wejrzyj łaskawie na tych, którzy nami rządzą, aby na całym świecie, pod opieką Twojej prawicy, religia nieustannie cieszyła się wolnością, a ojczyzna bezpieczeństwem. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Rachunek sumienia

• Czy przy podejmowaniu decyzji, zawsze kieruję się dobrem innych ludzi?
• Czy zdarzyło mi się wykorzystać swój autorytet, aby namówić kogoś do czynienia zła?
• Czy zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na mnie ciąży za formowanie sumień najbliższych?

Środa


Czy złem za dobre się płaci? (Jr 18,18-20; Ps 31; J 8,12b; Mt 20,17-28)

- Pan Bóg mnie nie lubi - powiedział.

- Jak to? - zdziwił się ksiądz. - Skąd wiesz?

- No bo ja się staram, kosztuje mnie to mnóstwo wysiłku, nawet palenie rzuciłem ostatnio, z rodziną spędzam więcej czasu. I co? Same klęski i nieszczęścia. Znajomi się ode mnie odwracają. Wspólnik mnie okradł. Skarbówka się przyczepiła i kontroler siedzi mi w biurze drugi miesiąc. Kiedy jadę zgodnie z przepisami niemal każdy kierowca na mnie wrzeszczy, a w dodatku wczoraj na parkingu stuknęli mi samochód i oczywiście uciekli. A miało być tak pięknie... Ksiądz mówił, że jak zmienię swoje życie, jak się nawrócę, to opanuje mnie spokój, radość, cały świat będzie mi przyjazny...

- Tak mówiłem? A nie mówiłem, że wielu będzie się zachowywać tak, jakby byli twoimi zagorzałymi nieprzyjaciółmi?

- Nie pamiętam...

- Wymieniłeś wiele przykładów braku sympatii ze strony ludzi. Ale ani jednego dowodu, że Bóg cię nie lubi. On cię kocha.

- To dlaczego odpłaca złem za dobro?

- To nie Bóg. To niektórzy ludzie nieświadomie pomagają zdenerwowanemu szatanowi, który boi się, że cię straci.

Modlitwa poranna

Panie, nie proszę Cię o jutro ani o to, co przyniesie. Pomóż mi ofiarować się Tobie dzisiaj. We wszystkim, co mówię i czynię, w każdej radości i każdym smutku, w każdej doznanej przyjemności i odczutym bólu, ofiarowuję ten dzień Tobie. Wiem, iż przyjmujesz go nie ze względu na moje zasługi, ale ze względu na zasługi Jezusa Chrystusa, w którego ofierze zawiera się moja ofiara. Amen.
(za
www.karmel.pl

Rachunek sumienia

• Jak długo potrafię wytrwać w dobrych postanowieniach?
• Czego dotyczyło moje postanowienie poprawy przy ostatniej spowiedzi?
• Czy przeszkadzam innym w nawróceniu (na przykład wyśmiewając)?

Czwartek


Teraz wszystko w rękach Boga (Jr 17,5-10; Ps 1; Łk 8,15; Łk 16,19-31)

Lekarz popatrzył im prosto w oczy i powiedział:

- Medycyna zrobiła już wszystko, co w jej mocy. Teraz wszystko rękach Boga...

- Pan żartuje - oburzył się ojciec dziecka.

- Nie - doktor pokręcił poważnie głową. - Mówię prawdę.

- To niemożliwe. Musi być jakaś terapia. Weźmiemy Kasię do innego szpitala.

- Możecie państwo zrobić co chcecie, ale to tylko zwiększy cierpienia dziecka. Jesteśmy wysoko specjalistyczną kliniką, a ja znam się na tej robocie i powtarzam, że medycyna jest tu bezradna.

Zabrali dziewczynkę ze szpitala dwa dni później. Przewieźli ją do kliniki w stolicy, prawie 400 kilometrów. Wszyscy patrzyli na nich z wyrzutem. Nawet kierowca karetki pogotowia.

Stan Kasi nie ulegał zmianie. Po tygodniu zaprosił ich lekarz, na którym ojciec wymusił przyjęcie dziecka do stołecznego szpitala.

- Niepotrzebnie dodaliśmy państwa córce bólu. Nic nie jesteśmy w stanie zrobić. Medycyna wyczerpała w tym przypadku swoje możliwości. Teraz wszystko w rękach Boga - powiedział chłodno i z wyrzutem.

Ojciec nie wytrzymał.

- Czy wszyscy lekarze w tym kraju są beznadziejnymi katolikami? Niech pan ratuje moje dziecko, a nie wygłasza kazań.

- Wie pan, ja do kościoła nie chodzę. Ale wiem, kiedy jestem bezradny. I wtedy szukam wiary.

Modlitwa poranna

Wołam do Ciebie, Boże, o pomoc, [bo] wszystko należy do Ciebie. Twoja władza jest ponad wszelką władzą, urzędem i panowaniem, a Twoje imię jest wyżej ponad wszelkim imieniem. Zasiadasz na tronie ponad cherubinami. [Wzywam Twojej pomocy] przez Pana naszego Jezusa Chrystusa i Twojego umiłowanego Syna. Amen.
(Modlitwa z ok. 300 roku po Chrystusie)

Rachunek sumienia

• Czy w każdej sprawie potrafię mówić Bogu „bądź wola Twoja”?
• Co mówię Bogu, jeśli sprawy nie układają się po mojej myśli?
• Gdzie są granice mojej ufności wobec Boga?

Piątek


Boża miłość czy miłość na kartki? (Rdz 37,3-4.1 2-1 3a.17b-28; Ps 105; J 3, 16; Mt 21,33-43.45-46)

Gdyby mnie sprzedali moi bracia, tak jak sprzedali Józefa, zapewne spędziłbym pół życia na obmyślaniu zemsty. Nie szukałbym winy w sobie. Nie zastanowiłbym się, czego mi zazdrościli. Kombinowałbym, jak im dopiec.

Dzisiaj wiem, że bracia Józefa wcale nie byli bardzo złymi ludźmi. Po prostu chcieli miłości „po równo”. Nie rozumieli, że każdy jest wybrany, ale do czego innego. Nie pojęli, że każdy jest kochany, ale w oryginalny sposób. Tak właśnie kocha Bóg. Nie wydaje kartek na miłość. Bóg nigdy nie powiedział, że „sprawiedliwie, znaczy równo”.

Modlitwa poranna

Sercu mojemu smutek i ciężka troska dolega! W kimże mam szukać pomocy, jeżeli nie w Tobie, mój Panie i Boże? O zmiłuj się, zmiłuj nade mną! Chryste Jezu, Pocieszycielu strapionych, ratuj mnie i dopomóż. Naucz mnie, święty Pasterzu, że gdy dotykasz, gdy karcisz, gdy zapalasz ognie utrapienia, czynisz to wszystko dlatego, aby otworzyły się zaślepione oczy nasze, byśmy się nauczyli słuchać głosu Twego. Ciężko mi, i nieraz szemrzą usta moje. Wybacz mi, ach wybacz, Panie! Do Ciebie wołam i Ciebie proszę: Jezu najmilszy, udziel pociechy, rozraduj smętną duszę moją, a przede wszystkim umocnij słabą wiarę moją. Jestem, jako Piotr, który śpieszył po wodach morskich do Ciebie. Wody utrapienia zalewają duszę moją. Panie, ginę! Ratuj mnie, uchwyć mocną prawicą Swoją. Wszakeś powiedział: „Tego, który do Mnie przyjdzie, nie wyrzucę precz”. Ucieczko i nadziejo moja, zmiłuj się, ach, zmiłuj nade mną! Amen.
(za stroną
www.luteranie.pl)

Rachunek sumienia

• Czego zazdroszczę innym ludziom?
• Czy często oskarżam Boga, że innych traktuje lepiej niż mnie?

Sobota


Chyba wierzymy w innego Boga ( Mi 7,14-15.18-20; Ps 103; Łk 15,18; Łk 15,1-3.11-32)

Jakoś przypadkiem zeszli na kwestie religijne.

- Moje rachunki z Bogiem są otwarte i proste. Jak postępuję dobrze - nagroda, jak źle - kara - mówił wzbudzający zaufanie człowiek w garniturze i krawacie. Słuchał go przypominający wyrośniętego chłopca jego rówieśnik, człowiek w powyciagnym swetrze i starych dżinsach.

- To znaczy, że jak spotka cię coś złego, zaraz się zastanawiasz, co ostatnio przeskrobałeś i za co cię to spotyka? - dopytywał się ten w swetrze.

- Dokładnie - ten w garniturze ucieszył się, że został zrozumiany.

- Jesteś chrześcijaninem? - ostrożnie zapytał „sweter”.

- No jasne. Co za pytanie...

- Bo chyba wierzymy w innego Boga.

- Jak to?

- O moim Bogu jest napisane: „Któryż Bóg podobny Tobie, który oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek Reszcie dziedzictwa Twego? Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie”.

Modlitwa poranna

Przebacz mi o Panie wszystkie moje grzechy: grzechy mej młodości, grzechy wieku dojrzałego, grzechy mego ciała i mojej duszy, moje grzechy lenistwa i zaniedbania, moje ciężkie grzechy, dobrowolne grzechy, które pamiętam i te, których nie pamiętam, grzechy, które tak długo taiłem i te, które uszły mej pamięci. Szczerze żałuję za każdy grzech śmiertelny i powszedni, za wszystkie grzechy popełnione od mego dzieciństwa aż do chwili obecnej. Amen.

Rachunek sumienia

• Jak często przypisujesz Bogu zło, którego doświadczasz?
• Czy naprawdę wierzysz w Boże Miłosierdzie?
• Komu jeszcze nie przebaczyłeś?

3. Niedziela Wielkiego Postu


Źródło wody żywej (Wj 17,3-7; Ps 95; Rz 5,1-2.5-8; J 4,42.15; J 4,5-42)

Sucho w ustach, dziwny wewnętrzny niepokój i przede wszystkim przemożna i trudna do opanowania chęć, aby w końcu czegoś się napić. To pragnienie. Tyle razy je odczuwałem, ale tylko czasami okoliczności sprawiały, że niezaspokojone rosło coraz bardziej i utrudniało myślenie o czymkolwiek innym. W takich wypadkach wiele innych rzeczy schodzi na dalszy plan. Tym więcej, im większy był niedobór wody. Dlatego rozumiem szemrzących. Choć bardzo chciałbym wierzyć, że na ich miejscu jednak bym zaufał Bogu. Ale wiem, że to trudne.

Najgorzej, że pragnienie ciągle powraca. A im bardziej człowiek był spragniony, tym trudniej je ugasić, choćby się piło nie wiadomo jak łapczywie. Tak jest i z innymi ludzkimi pragnieniami. Przyjaźni, miłości, podróży, władzy czy bogactwa. Raz zaspokojone ciągle pojawiają się na nowo. Ciągle okazuje się, że to jeszcze nie jest to. Że chciałoby się więcej i więcej, albo czegoś jeszcze innego. Ale ciągle odkrywa się pustkę. Bo kto po ziemsku zaspokaja swoje pragnienia, ciągle pragnie na nowo. Tylko Chrystus może nadać w pełni sens ludzkiemu życiu. Tylko Chrystus może dać wodę, która stanie się źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu. Ducha Świętego, który rozpala nasze serca nadzieją życia wiecznego. Życia we wspólnocie z Bogiem i braćmi...

Modlitwa poranna

Pozostań ze mną, Panie. Ciebie tylko szukam, Twojej miłości, Twojej łaski, Twojej woli, Twego Serca, Twego Ducha, bo Ciebie miłuję i nie pragnę innej nagrody niż większego miłowania Ciebie. Miłością mocną, praktyczną, z całego serca - na ziemi, aby potem zawsze i doskonale miłować Ciebie przez całą wieczność. Amen.

Rachunek sumienia

• Które z moich pragnień jest dla mnie najważniejsze?
• Jak często zdarza mi się, że realizując swe pragnienia ranię innych?
• Czy zastanawiam się, czego pragną ode mnie inni?

Poniedziałek


Prostota rzeczy wielkich (2 Krl 5,1-15a; Ps 42; Ps 730,5.7; Łk 4,24-30)

Naaman spodziewał się rzeczy niezwykłych. Wziął ze sobą tyle bogactwa, gotów był na wielkie poświęcenia. A prorok Elizeusz kazał mu zrobić rzecz najzwyklejszą w świecie: umyć się w rzece. I nawet do niego nie wyszedł, a polecenie przekazał przez posłańca.

W moim życiu bywa podobnie. Też oczekuję nieraz rzeczy wielkich i niezwykłych. Wydaje mi się, że tylko takie są mnie godne. Msza odprawiona w Grocie Narodzenia czy miejscu objawień wydaje mi się bardziej wzniosła od tej odprawianej wieczorem dla kilku pobożnych parafian. Ślub wzięty na Jasnej Górze i koniecznie huczne wesele, poprzedzone jazdą przez miasto przy dźwięku klaksonów, to jedyny godny sposób rozpoczęcia przeze mnie nowego, małżeńskiego życia. Nawet modląc się oczekuję niezwykłych poruszeń czy nadzwyczajnych charyzmatów.

A Bóg przychodzi do mnie w codzienności. Czasem szarej, czasem ozdobionej jasnymi promykami słońca. Ale rzadko niezwykłej. Słyszę Go wsłuchując się w słowa Biblii, nadstawiając ucha własnego sumienia czy odczytując Jego znaki w wydarzeniach codziennego życia. Spotykam Go na modlitwie, w smutnym człowieku grzebiącym w śmietniku i pod postacią zwykłego, białego Chleba. Nie trzeba więcej. Bo ogień tego spotkania może rozpromienić i ogrzać całe życie. Bóg jest ze mną. Bo rozbił między nami swój namiot. Czyż trzeba więcej?

Słowa mojej modlitwy już dawno są za małe, by były Ciebie godne. Nigdy nie wyrażą tego uwielbienia, jakiego jesteś godzien. Moje dziękczynienie zawsze będzie za małe, przeproszenie powierzchowne, a prośba zbyt nachalna. Przyjmij marność moich słów, przyjmij też moje milczenie. Uśmiechnij się do mnie, gdy z prostotą dziecka powtarzam za psalmistą:

Modlitwa poranna

„Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż w Panu nadzieję odtąd i aż na wieki!

Rachunek sumienia

• Ile jest w moim życiu pogoni za wielkością?
• Jak często unoszę się, gdy nie zostanę dostatecznie zauważony?
• Czy potrafię pogodnie przyjmować niedocenienie i niewdzięczność?
• Czy kocham pokorę?

Wtorek


Nawrócenie w poniżeniu (Dn 3,25.34-43; Ps 25; Jl 2,13; Mt 18,21-35)

Niewola była dla Izraelitów ciężkim doświadczeniem. Mimo obietnicy Bóg ich nie ochronił. Świątynia legła w gruzach. Musieli porzucić swoje religijne obyczaje. Wielu zapewne zadawało sobie wtedy pytanie: gdzie jest nasz Bóg? Dlaczego na to pozwolił? I tylko prorocy kazali oczekiwać wyzwolenia. A jednak w tym poniżeniu uczyli się wiary prawdziwej; oczyszczonej z formalizmu, pełnej żarliwości i odwagi w pełnieniu Bożych przykazań.

W naszym życiu bywa podobnie. Zadowoleni z siebie nie dostrzegamy powierzchowności naszej wiary, jej formalizmu i skostnienia. Często przestają nam przeszkadzać nasze grzechy i powoli przyzwyczajamy się do największych draństw. Czasem dopiero wstyd i upokorzenie pozwalają nam przewartościować postępowanie i zobaczyć, co tak naprawdę w wierze jest najważniejsze.

Bywa, że taką okazją jest spowiedź. Tak trudno przyznać się do grzechu. Przed Bogiem, kapłanem, ale też i sobą samym. Ale bez tego bólu trudno o prawdziwe przewartościowanie życia...

Modlitwa poranna

Niech dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie. Tak jak całopalenia z baranów i cielców i jak z tysięcy tłustych owiec, niech się stanie dziś moja ofiara wobec Ciebie i podoba się Tobie. Bo ci, co pokładają ufność w Tobie, nie zaznają wstydu. Teraz zaś postępuję za Tobą z całego serca, odczuwam lęk przed Tobą i szukam Twego oblicza. Nie zawstydzaj mnie, lecz postępuj ze mną według swej łagodności i według wielkiego swego miłosierdzia. Wybaw mnie przez swe cuda i uczyń swe imię sławne, Panie (parafraza Dn 3, 39-43)

Rachunek sumienia

• Na ile moja wiara jest skostniała, a na ile żywa?
• Czy przypadkiem moja religijność nie jest jedynie powierzchowna?
• Ile się modlę?

Środa


Boże prawo moją mądrością (Pwt 4,1.5-9; Ps 147; J 6,63b.68b; Mt 5,17-19)

Nie ufam ludzkiemu prawu. Zbyt często widzę, że jest narzędziem realizacji doraźnych, krótkowzrocznych interesów. Gdzieś ktoś otrzymał zgodnie z prawem ogromne odszkodowanie za to, że palił papierosy. Gdzie indziej, zgodnie z prawem, dorosłe dzieci skarżą swoich rodziców, bo ci nie chcieli im kupić mieszkania. Albo promuje się - jak u nas - rozbijanie rodziny przez finansowe wspieranie matek samotnie wychowujących dzieci. Dawno przestałem wierzyć, że prawo jest owocem mądrości.

Ale Bóg daje mądre prawo. Bo jest mądry. Bo patrzy dalekowzrocznie. Jeśli coś nakazuje, to dlatego, by wskazać człowiekowi drogę dobra i prawdy. Kiedy zaś zakazuje, to po to, by chronić go przed głupotą i złem. Tyle razy już się o tym w życiu przekonałem.

Dziś wiem, że strzec tego prawa jest moim największym skarbem. To nic, że czasami będą się ze mnie śmiali. Mogą uznać mnie za staroświeckiego i zacofanego. Wiem, że i dla mnie Boże nakazy będą czasem niewygodne. Ale Bóg ma zawsze rację. Dzięki temu prawu Jego mądrość staje się po części moją mądrością....

Modlitwa poranna

Kiedyś myślałem Boże, że Twoje prawo dałeś mi po to, aby mnie ograniczyć. Potem jednak zacząłem się nad nim zastanawiać i odkryłem, że jest dokładnie na odwrót. Dałeś mi je, abym był wolny. Dzięki Twoim drogowskazom nie muszę błądzić wśród pseudowartości, a mogę podążać pewną ścieżką dobra i prawdy. Dziś odkrywam też, jak bardzo jesteś nam, ludziom bliski. Bo gdyby było inaczej, nigdy byś nas swoim prawem nie pouczył...

Rachunek sumienia

• Czy czuję się przez Boże prawo ograniczony?
• W jakiej dziedzinie życia odczuwam to najdotkliwiej?
• Czy dostrzegam w Bożym ograniczeniu mnie przez prawo swoją wolność?

Czwartek


Cierpliwy Bóg (Jr 7,23-28; Ps 95; Jl 2,13; Łk 11,14-23)

Kiedy ludzie postępują nie tak, jakbym sobie tego życzył, kiedy nie dostrzegam efektów swojej pracy, wtedy tracę cierpliwość. Wydaje mi się, że tyle razy mówiłem, tyle razy powtarzałem, że wszyscy wszystko powinni już zrozumieć. Na winnych gotów jestem wtedy wylać moje święte oburzenie. Bo przecież zasłużyli.

Bóg postępuje inaczej. On jest cierpliwy. Nie zniechęca się. Nieustannie śle swoje wezwanie do nawrócenia. Zawsze gotów jest przyjąć skruszonego grzesznika. Bo wie, że człowiek mądrzeje nieraz dopiero po wielu latach i wielu doświadczeniach. Muszę się tego od Niego uczyć.

Jestem jednak świadom, że czasami spotkam się ze złą wolą, którą nie tak łatwo odmienić. Z nią nawet Bóg z trudem sobie radzi. Kiedy nie skutkuje nawoływanie, kiedy nic nie przynosi dobroć, trzeba czasem posłużyć się środkami ostrzejszymi. Bo inne postępowanie będzie zwykłą zgodą na trwanie zła. Oby Bóg dał mi mądrość, abym w stosowaniu tych środków nigdy nie przesadził...

Modlitwa poranna

Często, Panie Boże, widzisz moje plecy. Bo nie chcę Ciebie zobaczyć, nie chcę Cię usłyszeć. Zbyt radykalnie musiałbym zmienić swoje życie. Łatwiej mi trwać w złu, kiedy Ciebie nie widzę.

Dzisiaj przychodzę pokazać Ci moją twarz. Zawstydzoną, zalęknioną. Bo nie jestem pewien, czy jeszcze chcesz mnie widzieć. Bo nie zasłużyłem, by być Twoim synem. Więc jeśli to niemożliwie uczyń mnie choćby jednym ze swoich najemników.

Niewiele mogę Ci dać, bo przyszedłem z pustymi rękami. Jeśli jednak mi wybaczysz zobaczysz, że jeszcze potrafię się uśmiechać...

Rachunek sumienia

• Czy przypadkiem moje serce nie jest zatwardziałe? W jakich sprawach?
• Dlaczego nie mam odwagi tego zmienić?
• Kiedy odważę się to zmienić?

Piątek


Asyria nie może nas zbawić (Syr 51,13-20 lub Flp3,8-14; Ps 16; Łk21,36; Łk 12,35-40 [piątek 3. tygodnia Wielkiego Postu - Oz 14,2-10; Ps 81; Mt 4,17; Mk 12,28b-34])

Ktoś kiedyś powiedział, że nawrócenie nie jest strzyżeniem trawników, a przerzuceniem zwrotnicy. Im dłużej żyję, tym bardziej dostrzegam, jak wiele mądrości było w tych słowach. Kiedy zmuszam się do zmiany stylu życia, wcześniej czy później coś w końcu pęka. Bo nie potrafię robić czegoś, do czego nie mam przekonania. Bo nie potrafię zrezygnować z czegoś, co wcale nie wydaje mi się złe. Dopiero kiedy w nagłym przebłysku zrozumienia widzę całe dobro lub całą brzydotę jakichś czynów, jestem w stanie rzeczywiście coś w swoim życiu naprawić. Bo nagle zrozumiałem. Odkrywam prawdy oczywiste, ale dotąd zakryte przed moim sercem. Jak Izraelici odkrywający: „Asyria nie może nas zbawić”

Odkrywam wtedy także, jak wiele i pokoju i radości daje pojednanie z Bogiem. Moim sercem nie targają sprzeczne uczucia, nic nie jest problemem nie do przezwyciężenia. A nad wszystkim unosi się głęboki pokój i radość. Mogę „siedzieć w cieniu Boga” i spokojnie cieszyć się życiem. Wszystko jest wtedy proste, jak proste jest Boże prawo. „Będziesz miłował Boga”. „Będziesz miłował bliźniego”. Inne zasady w nim znajdują swoje wyjaśnienie.

Modlitwa poranna

Czasami gubię się w świecie dobra i zła. Dzieje się tak zawsze, ilekroć swoją mądrość przedkładam nad Twoją. Kiedy próbuję budować po swojemu, świat staje się taki skomplikowany. Wszystko muszę wtedy ująć w jakieś zasady, które dość szybko zaczynają się wzajemnie wykluczać. A przecież jest droga tak prosta: Twoja droga, droga miłości. Wtedy nawet jeśli w konkretnym przypadku się pomylę, szybko naprawię swój błąd. Będę łatwo odkrywał niewykorzystane możliwości i spoza martwych zasad zobaczę twarz konkretnego człowieka. Tylko otwórz Panie moje serce, żebym przejrzał. Naucz mnie chodzić Twoimi drogami.

Rachunek sumienia

• Czy rozumiem sens Bożych przykazań?
• Czy dostrzegam w nich wartość czy konieczność spełniania nieżyciowych wymagań?
• Na ile są one dla mnie realizacją przykazania miłości?

Sobota


Wytrwałe nawrócenie (Oz 6,1-6; Ps 51; Ps 95,8ab; Łk 18,9-14)

Ile to już razy klękałem u kratek konfesjonału? Łatwo jest obiecać Bogu, że już nigdy więcej, że odtąd wszystko będzie w porządku. Kiedy szukam u Niego uleczenia moich ran, wtedy gotów jestem przyrzec Mu wszystko. Znacznie trudniej mi w tym postanowieniu wytrwać. Ledwie pokusa sprawia, że znów wracam na stare drogi. Brak mi stałości. A moja miłość ku Bogu jest podobna do chmur na świtaniu albo do porannej rosy. Szybko znika.

Ile to już razy odkrywałem sedno religijności? A jednak ciągle ją formalizuję. Dbam o czysto zewnętrzną jej stronę, a nie chcę albo boję się zobaczyć to, co w niej najistotniejsze: prawdziwej miłości Boga. I tak zamieniam żywą wiarę na puste rytuały.

Muszę zacząć od modlitwy. Kiedy będę blisko Boga na pewno łatwiej zobaczę to wszystko, co istotne.

Modlitwa poranna

Już tyle razy obiecywałem Ci Panie różne rzeczy. Ale moja miłość podobna do porannej rosy szybko znikała. Dziś strasznie mi tego wstyd. Bo widzę, że znów stoję przed Tobą z pustymi rękoma, z masą niewykorzystanych okazji czynienia dobra, w podartych łachmanach marnotrawnego syna. Nie mam nic na swoje wytłumaczenie. Dlatego z pokorą powtarzam za celnikiem: „Boże, miej litość dla mnie grzesznika”.

Rachunek sumienia

• Czy realizuję swoje dobre postanowienia?
• Co robię, aby moja religijność nie stała się pustą formalnością?
• Czy mam odwagę przynosić Bohu także swoją małość?

4. Niedziela Wielkiego Postu


Szkoła patrzenia (1 Sm 16,1b.6-7.10-13a; Ps 23; Ef 5,8-14; J8,12b; J 9,1-41)

Ceremonia przedstawiania synów musiała trwać długo. Ojciec z pewnością wymieniał wszystkie ich zalety. Nie mógł ominąć męstwa, siły, zasług wojennych, zdolności czy bogactwa. Mając przed sobą proroka z pewnością podkreślił pobożność i bojaźń Bożą, a także szacunek dla Prawa. Pewnie nie potrafił ukryć zdziwienia, gdy na koniec usłyszał, że „nie ich wybrał Pan”. Ten ostatni nie wydawał się ojcu godny uwagi. Może nawet wstydził się go, skoro nie został wezwany do domu na przygotowywaną ucztę. Ostatecznie do pasienia owiec nie wysyła się najlepszych. To zajęcie dla mniej rozgarniętych. Ciekawe, jakie miny mieli ojciec i bracia, gdy Samuel namaszczał Dawida?

Po tylu wiekach można się zastanawiać, czy prorok nie popełnił błędu. Ostatecznie Dawid nie zawsze był godny otrzymanego tytułu pomazańca Jahwe. Co zobaczył Bóg w sercu kogoś, kto w przyszłości dopuści się cudzołóstwa, przyczyni się z powodu kobiety do wysłania na śmierć jednego z najlepszych żołnierzy, przekroczy Prawo licząc lud – do dziś pozostaje tajemnicą. No właśnie – co?

Tak przy okazji. Najważniejszych przedsięwzięć nigdy nie kończyłem z ludźmi, na których liczyłem najbardziej.

Modlitwa poranna

Jak żebrak przed Twoją bramą stoję i błagam Cię.
Daj mi jałmużnę, o mój Boże, trochę miłości – przyjmę ją z Twoich kochających rąk.
Nie pozwól, bym Cię wzywał daremnie.
Nie mam żadnej zasługi i nic nie posiadam,
Niczego nie żądam, proszę tylko o jeden dar całkiem darmowy.
Nie pozwól, by spadł na mnie miażdżący ciężar moich win.
Moje grzechy bez liczby składam w Twoje kochające ręce.
(Tukaram, Indie, zm. 1650)

Rachunek sumienia

• Kogo surowiej osądzam: siebie czy bliźniego?
• Czy potrafię dostrzec w każdym człowieku coś dobrego?
• Czym kieruję się, zapraszając bliźnich do współpracy?

Poniedziałek


Dwa scenariusze (Iz 65,17-21; Ps 30; Ps 730,5.7; J 4,43-54)

Mam na myśli nie tyle scenariusze filmowe bądź teatralne. Chodzi o zwykłe spotkanie starych, dobrych znajomych. Takie po kilku latach, gdy ja jeszcze bardziej wyłysiałem, a im zdążyły urosnąć dzieci.

Pierwszy scenariusz może nosić tytuł: „Za naszych czasów”. Wyidealizowana przeszłość. Zlekceważona teraźniejszość. Brak nadziei na przyszłość. Przekonanie, że wszystko co najlepsze mamy już za sobą. To, co przed nami może być już tylko gorsze. W dobrym tonie będzie narzekanie na „takie czasy” i podkreślanie z dumą, że my byliśmy lepsi. Zastanawiam się wówczas, dlaczego staliśmy się gorsi.

Drugi można osnuć wokół myśli znanego filozofa: „Najpiękniejsze ciągle przed nami”. Przyjaciele zasiadają do stołu, dzielą się zdobytym doświadczeniem, snują plany, wymieniają się pomysłami. I oto otwiera się droga ku czemuś nowemu, lepszemu, piękniejszemu. Najważniejsze, że to nowe jest realne i w zasięgu ich możliwości. Wracam po takim spotkaniu do siebie i myślę: staliśmy się lepsi.

Czasem zastanawiam się, dlaczego na naszych zgromadzeniach eucharystycznych tchnie nudą. Czy nie dlatego, że okazaliśmy się kiepskimi reżyserami i wybraliśmy gorszy scenariusz?

Modlitwa poranna

Chryste, Światłości świata, zajaśnij nade mną i oświeć moją duszę.
Rozjaśnij moje oczy, aby Cię widziały
- Ciebie, radość
Ciebie – szczęście
Ciebie – życie wieczne
Ciebie – królestwo niebieskie.
Dlaczego kryjesz Twoją twarz przede mną?
Wiesz, że Cię kocham i z całej duszy szukam Ciebie.
Objaw mi się według Twego słowa i ukaż mi siebie.
Otwórz mi podwoje Twojej sali godowej.
Nie zamykaj przede mną Twej bramy, bramy Twojej światłości,
mój Chryste.
(św. Symeon Nowy Teolog, zm. 1022)

Rachunek sumienia

• Czy jestem człowiekiem promieniującym nadzieją?
• Czy nie zarażam innych pesymizmem?
• Czy wierzę, że Bóg przygotował dla mnie „nowe niebiosa i nową ziemię”?

Wtorek


Wszystko będzie uzdrowione (Ez 47,1-9.12; Ps 46; J 4,42.15; J 5,1-33.5-16)

Czasem wybór gorszego scenariusza nie dziwi. Przecież od rana do wieczora jesteśmy bombardowani złymi wiadomościami. Nieprzejezdne drogi, kolejne afery, kłótnie i podziały, wszechobecny wyścig szczurów... I zaczynam nabierać przekonania, że to wszystko jest chore.

W takiej chorej sytuacji znalazł się przed wiekami prorok Ezechiel. Niewola babilońska. Zniszczona świątynia. Przesiedlony Naród Wybrany, w służbie wroga, płakał nad rzekami Babilonu. Wielu uległo pokusie odejścia od Przymierza. Niejeden czarnowidz widział koniec i załamywał ręce. Ta woda jest słona – mówiono. Wszystko, co w niej żyje, musi zginąć.

Dręczony niepokojami świata, w którym żyję, razem z prorokiem wędruję wzdłuż rzeki, wypływającej spod progu świątyni. Przecieram oczy. Patrzę zdumiony. To, co po ludzku powinno być martwe, tryska życiem. Wszystko zostało uzdrowione.

Jeszcze tylko swoje serce trzeba zanurzyć w tej wodzie...

Modlitwa poranna

O drogi, kochany Jezu! Jesteś całą moja nadzieją, pocieszeniem moim i schronieniem.

O ile moje grzechy niepokoją mnie i przywalają, o tyle Twoja niezmierna dobroć i Twoje zasługi podnoszą mnie i radują.

Wszystko, co ja zrobiłem złego, Ty zniweczyłeś śmiercią swoją.

Wszystko, czego mi brakowało, Ty mi hojnie dałeś przez Twoje wcielenie i przez Twoją mękę.

Niech mnie uzdrowią Twoje święte rany, niech spłynie na moją biedną duszę zbawienny balsam Twojej drogiej krwi, a będę zbawiony.

Najdroższy Jezu, ukryj mnie w Twoich rabach i z Twoim Sercu!

Oto ja ofiaruję się Tobie cały: moją duszę, moje serce, moje zmysły, umysł mój i wolę, wszystko, co mam, wszystko, czym jestem. Gotów jestem znosić wszystko, co Tobie spodoba się zesłać na mnie.

O jedno tylko proszę: spraw, bym Cię kochał, kochał coraz więcej, kochał doskonale.
(Jan Tauler, zm. 1361)

Rachunek sumienia

• Jak często chcę uzdrawiać świat, nie pragnąc uzdrowienia własnego serca?
• Czy przyjmuję Komunię św. z wiarą, że jest to lekarstwo na rany, zadane przez grzech?
• Czy wierzę, że „sakramenty to uzdrawiające moce, wychodzące z Ciała Chrystusa, którym jest Kościół”?

Środa


Kryzys musi być (Iz 49,8-15; Ps 145; J 11,25a.26; J 5,17-30)

Pamiętam dobrze tamto spotkanie. Aula seminaryjna wypełniona młodzieżą. Mikrofon wędruje z rąk do rąk. W pewnym momencie słyszę pytanie, skierowanie do mnie. „Co by ksiądz doradził młodej osobie, przeżywającej głęboki kryzys religijny?” Powiedziałbym, że jest na bardzo dobrej drodze. Ma duże szanse przejścia od wiary odziedziczonej w spadku po rodzicach do wiary opartej na osobistym wyborze.

Od tamtego dnia trochę się zmieniło. Coraz rzadziej można znaleźć takie miejsca, gdzie młodzi pytają, a biskupi, otoczeni prezbiterami, odpowiadają młodzieży. Coraz częściej miejscem debat staje się internet. Natomiast nie zmienia się samo pytanie. Niemal każdego dnia ksiądz dyżurujący na czacie może przeczytać po 22: „Co mam robić? Moja wiara się sypie.” Bardzo często temu pytaniu towarzyszy wielki lęk i poczucie winy. Wali się stabilny dotąd świat.

Swojej odpowiedzi również nie zmieniam. Nie martw się. Wszystko jest ok. Po prostu czasem ciemność musi sięgnąć zenitu, żeby człowiek mógł zobaczyć światło. Czasem ktoś musi zawołać „Pan o mnie zapomniał”, żeby poczuć Jego dotknięcie i słyszeć zapewnienie: „Ja nie zapomnę o tobie!”

Modlitwa poranna

Panie Jezu, daj mi serce wolne, abym zagubił się w Tobie i był zjednoczony z Tobą.

Niech zawsze pamiętam o Twojej obecności.

Obym Cię poznał doskonale i kochał gorąco. Obym zawsze pozostawał w Tobie.

Umartw i zniszcz wszystko, co się Tobie nie podoba. Wyrwij i odrzuć daleko ode mnie wszystko, co jest Ciebie niegodne.

Uczyń mnie człowiekiem według Twego Serca i podobnym do Twego świętego człowieczeństwa. Zrań moje serce aż do dna pociskiem Twego Serca. Napój mojego ducha winem doskonałej miłości. Trzymaj mnie w głębokim zjednoczeniu z Tobą.

Panie, ja kołaczę.

Kiedy mi otworzysz i ukażesz Twoje wspaniałe Królestwo, które jest we mnie, a które jest Tobą samym z całym Twoim bogactwem? Kiedyż będę porwany, pochłonięty i ukryty w Tobie bez zastrzeżeń, bez przeszkód i bez pośredników?

Stawszy się jednym z Tobą w Duchu niech będę zjednoczony z Tobą nierozdzielnie i już na zawsze.
(Ludwik z Blois, zm. 1566)

Rachunek sumienia

• Jak często modlę się słowami Pisma Świętego?
• Przeżywając trudności wiary szukam, czy uciekam od pytań?
• Czy dziękuję Panu Bogu za Jego nieustanną obecność przy mnie?

Czwartek


Wspomnij na... (Wj 32,7-14; Ps 106, Ez 18,31; J 5,31-47)

Liczyć tylko na siebie. Wziąć sprawy w swoje ręce. Znaleźć się w korzystnym układzie. Umieć się dobrze zaprezentować. Wypromować swoją osobę. Być kowalem swego losu. Kształtować pozytywnie myślenie o sobie. Być supernaładowanym. Pozostać w harmonii z „Uniwersalnym Umysłem”. Uwolnić swoje pragnienia. Odzyskać na nowo wrodzone boskie moce. Użyć ich do stworzenia swojej własnej rzeczywistości. Czcić i wychwalać swój własny byt. Koncentrować się na swoich dokonaniach, swoich zachwytach, swoich problemach, swoich pragnieniach, swoich.....

Boże mój kochany, ileż ten złoty cielec samowystarczalności ma imion i twarzy.

Mojżesz nie przypominał Panu Bogu czasu cierpienia w Egipcie, doskonałej organizacji podczas przejścia przez Morze Czerwone, poświęceń, jakich wymagało życie na pustyni.

Prosił, by Jahwe wspomniał na Abrahama, Izaaka i Izraela, i daną im obietnicę.

Duchu Święty daj mi łaskę powtórzenia z wiarą modlitwy Kościoła. „Wejrzyj, Ojcze święty na tę ofiarę: jest nią Chrystus, który w swoim Ciele i w swojej Krwi wydaje się za nas i swoją Ofiarą otwiera nam drogę do Ciebie.”

Modlitwa poranna

Jezu, któryś umiłował świat, bądź moją miłością!
Któryś przebaczał zbrodniarzom, bądź moim przebaczeniem.
Któryś wyznawał majestat Ojca, bądź moją modlitwą.
Niechaj moje usta wielbią Go razem z Tobą.
Niech serce moje wyznaje Go jak sługa Pana swego.
Niech każdy mój zmysł chwali Pana.
Niech dusza moja płonie przed nim jak wonne kadzidło
i niech wzleci ku Niemu jak dym ofiarny
i rozpłynie się w Panu, Bogu swoim.
(Aniela Budkówna, zm. 1947)

Rachunek sumienia

• Czy przeżywam każdą Mszę św. z wiarą, że to Jezus wstawia się za mnie u Ojca?
• Czy potrafię powiedzieć Panu Bogu: nie liczę na własne zasługi, ale na ofiarę Twojego Syna?
• W jaki sposób próbuję przezwyciężyć pokusę egocentryzmu?

Piątek


Milczenie Sprawiedliwego (Mdr 2,1a.12-22; Ps 34; J 6,63b.68b; J 7,1-2.10.25-30)

Próbuję jeszcze raz przemyśleć te wszystkie sytuacje, gdy czułem się niesprawiedliwie potraktowany. Ileż negatywnych uczuć paraliżowało wówczas moje myślenie, działanie, podejmowanie decyzji. Gniew, żal, gorycz, zniechęcenie, wizje przeróżnych czarnych scenariuszy. Wspominam to wszystko, by zrozumieć jak bardzo musiała buntować się ludzka natura biblijnego Sprawiedliwego, gdy zrobiono na Niego zasadzkę.

Tymczasem w tekście, do którego bez problemu można dopisać rejtanowski epilog, ani słowa o buncie, rozdzieraniu szat, upominaniu bezbożnych, wykazywaniu fałszu i udowadnianiu prawdy. Sprawiedliwy milczy. Chciałoby się zobaczyć Jego twarz, pełną bólu i pokoju. Oczy, przez które nie przelatują błyskawice, zwiastujące rychłą zemstę.

Pisząc o owocach Komunii św. kaznodzieja papieski cytuje św. Augustyna. „Stajesz się tym, którego przyjmujesz”. Rozmyślając nad Księgą Mądrości chcę myśli wielkiego biskupa nadać nowy sens i znaczenie:

- Jeśli poświęcam się dla bliźniego, spalam się w działaniu, potrafię oddać wszystko: jest to miłość na miarę mojej próżności i egoizmu (jaki jestem wspaniały);
- Jeśli niesłusznie oskarżony, złośliwie atakowany, obrzucany obelgami, gaszę pod krzyżem Jezusa swój gniew i milknę: jest to miłość na miarę Sprawiedliwego.

Modlitwa poranna

Błagam Cię, Panie, któryś zawisł na krzyżu! Ty jesteś moją nadzieją, moim schronieniem i miłosierdziem. Zmiłuj się nade mną i naucz mnie kochać Ciebie, bo pragnę Ciebie kochać, chociaż nie wiem, jak mam to robić.

Proszę Cię, a Ty wysłuchujesz tych, którzy Cię kochają. Proszę Cię przez tę miłość, którą na krzyżu masz dla człowieka. Spraw, abym nigdy nie wstydził się stać przed Twoim krzyżem, ale niech dusza moja z radością i wiernością trwa przed Twoimi oczami, a Twoje oczy niech z radością i miłosierdziem spoglądają na mnie.

Daj mi siłę do opłakiwania mojej nędzy. Daj mi radość, gdy widzę jak mój smutek zamienia się w radość. Ty modliłeś się za tych, którzy Cię krzyżowali, a nie modliłbyś się za tych, co Ciebie uwielbiają? Na krzyżu nie zapomniałeś o litości, a w niebie miałbyś zapomnieć o miłosierdziu?

Zlituj się, Panie, zlituj się nade mną i przebacz mi. Przebacz Ty sam, albo powiedz Ojcu, żeby mi przebaczył. Dlatego jestem tu przed Tobą. Wierzę i wyznaję, że na drzewie krzyża przyciągasz do siebie tych, którzy miłują Cię w głębi serca. Przyciągnij mnie, Panie, abym Cię kochał coraz więcej i żebym czuł moc Twego krzyża w sobie.
(św. Anzelm z Cantenbury)

Rachunek sumienia

• Czy świadomie nie biorę udziału w intrygach przeciw bliźniemu?
• Skrzywdzony szukam okazji do zemsty czy ofiarowuję swoje cierpienie Jezusowi?
• Moje milczenie jest znakiem gniewu czy miłości?

Sobota


Boża zemsta (Jr 11,18-20; Ps 7; J 3,16; J 7,40-53)

Oczekiwanie na Bożą zemstę obecne było w każdym pokoleniu. Za każdym razem, gdy człowiek doświadczał niegodziwości, wyciągał ręce ku niebu i domagał się od Boga sprawiedliwości. Dodajmy od razu: sprawiedliwości wymierzonej na miarę czysto ludzką. Czyli często według zasady oko za oko. Zupełnie nie tak dawno ktoś mnie przekonywał, że śmierć pewnego młodego człowieka była karą za jego grzeszne uczynki. W podobny sposób próbowano tłumaczyć tragedię azjatycką.

Sposób, w jaki Bóg „mści się” wywołuje nie tyle przerażenie, co zdumienie. „Pełnia czasów.” „Przychodzi Boża zemsta, nadchodzi Boża odpłata.” „Już siekiera do korzenia przyłożona.” I co dalej? Ostatnia Wieczerza, umycie nóg (nawet Judaszowi), pojmanie, sąd, wyrok. „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu.” Na końcu najważniejsze. „Ojcze, przebacz im...” Chyba nie tego spodziewał się Jeremiasz. Nie tego oczekujemy od Boga, patrząc na naszych wrogów (o ile chrześcijanin może mieć wroga).

Jeśli złem za złe odpłacasz, dajesz satysfakcję swojemu przeciwnikowi. Pokonasz go, gdy mu przebaczysz. Będzie to możliwe, jeśli w Komunii eucharystycznej nie staniesz się Tym, którego przyjmujesz?

Modlitwa poranna

Panie Jezu, każda cząstka Twojego ciała
za nas cierpiała zniewagi:
Twoja głowa – w koronie cierniowej,
Twoja twarz – opluta,
Twoje usta – octem napojone,
Twoje uszy – bluźnierstwami zranione,
Twoje barki – okryte purpurą szyderstwa,
Twój grzbiet – biczami sieczony...

To wszystko za nas cierpiałeś
i cierpiąc wyzwoliłeś nas,
Ty, który z miłości do ludzi
wyniszczyłeś się razem z nami
i wskrzesiłeś nas.
Zlituj się nad nami,
o nasz Zbawicielu! Amen.
(Liturgia wschodnia)

Rachunek sumienia

• Czy modlę się za wyrządzających mi krzywdę?
• Czy staram się pod krzyżem Jezusa gasić żądzę odwetu?
• Jak często domagam się od Boga sprawiedliwości wymierzonej po ludzku?

5. Niedziela Wielkiego Postu


Jurek zmartwychwstaje (Ez 37,12-14; Ps 130; Rz 8,8-11; J 11,25a.26; J 11,1-45)

W ciągu chwili straciłem wszystko. Zginęli moi rodzice, a bracia zostali mi zabrani. Zostałem sam, bez niczego, zanurzony po uszy w śmierci – opowiadał mi przed dwoma dniami Jurek

Pochodzi ze stuczterdziestotysięcznego miasta. Jest tam dzielnica zwana dzielnicą cudów. Słynna w całej okolicy: przez pewien czas nie wjeżdżała tam nawet policja. Samotny jak palec Jurek wpadł po uszy w towarzystwo ludzi z tej dzielnicy.

Spał w rowach. Budziła go każdego ranka pani Henia, sympatyczna sprzątaczka, która zamiatała na ulicy liście.

„I wówczas znalazł się ktoś, kto pokazał mi światło. Zaopiekował się mną. Powiedział: spróbuj tego. Byłem już w takim dole, że spróbowałem. Widzę, że jeżeli człowiek osobiście nie spotka Boga, nie pozna Jego drogi, to cały czas żyje w śmierci. Są tylko dwie drogi: życie i śmierć. Nie ma pośredniej. Wybieraj”.

Po czym chłopak poznał, że spotkał prawdziwego Boga? Otworzył jego grób. Tylko On to potrafi.

Jurek jest gitarzystą świetnej chrześcijańskiej metalowej grupy Anastasis.

Anastasis znaczy zmartwychwstanie.

Modlitwa poranna

Panie, Ty obiecałeś: „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój”. Pokaż mi, proszę, sytuacje, które są moim grobem, odwal kamień, wpuść światło Twego zmartwychwstania. Wyprowadź mnie ze zniewoleń i grzechów, które prowadzą do śmierci. Amen.
Rachunek sumienia

• Czy wierzę, że Bóg może odwalić kamień z mego grobu nie tylko w chwili zmartwychwstania umarłych, ale już teraz?
• Czy widząc ludzi zanurzonych po uszy w grzechu wzywam Ducha Świętego zdolnego ożywić nawet suche kości? Czy staję nad nimi jak Ezechiel i prorokuję: „Wstawajcie”?

Poniedziałek


Pięć po dwunastej (Dn 13,41–62; Ps 23; J 8, 1–11)

Przed kilku laty, w listopadzie czekałem na pewnego muzyka. Drugi raz przyjechałem do Warszawy, by zrobić z nim wywiad. Drugi raz nie przyszedł na spotkanie. Marzłem. Byłem strasznie wkurzony.

Kiedy za pierwszym razem po godzinnej walce, zniecierpliwiony dałem za wygraną i chciałem wrócić do domu, spotkałem nagle „przypadkowo” na ulicy innego muzyka: Tomka Budzyńskiego. Dziwne. Mieszkał na stałe w Poznaniu, ja spotkałem go w tłocznej, ogromnej stolicy. Rozmawialiśmy w nocy. Powstał pierwszy wywiad.

Kiedy powtórnie czekałem na zapowiedzianego muzyka przez godzinę, marzłem i kląłem pod nosem, sytuacja powtórzyła się. Czekałem pół godziny, godzinę. I nic. Dałem za wygraną. Odwróciłem się zrezygnowany, by wrócić do domu. I znów „nagle” i oczywiście „przypadkowo” otworzyły się boczne drzwi kościoła, wyjrzała z nich znajoma „zakolczykowana” twarz Grzegorza „Dzikiego” i usłyszałem głos: „A może ze mną dzisiaj porozmawiasz?”

Zatkało mnie. Pan Bóg zawsze przysyłał muzyków dopiero wówczas, gdy ja już dałem za wygraną i chciałem wracać. Gdy legły w gruzach moje pomysły i przestawałem budować na sobie. Gdy zdobyłem się na szczery, bezradny szept: „Ty działaj!”.

Dzięki temu wiem, że to Jego dzieło. On sam przysyłał ludzi.

Niesłusznie oskarżona, skazana na śmierć Zuzanna krzyknęła: „Oto umieram, chociaż nie uczyniłam nic z tego, o co mię ci złośliwie obwiniają.” A Pan wysłuchał jej głosu. „Gdy ją prowadzono na stracenie, wzbudził Bóg świętego ducha w młodzieńcu imieniem Daniel”.

Dziwny to Bóg czekający na ostatnią chwilę. Działający „pięć po dwunastej”. Wzywający proroka Daniela, w chwili, gdy Zuzanna prowadzona jest już na stracenie.

On zawsze zdąży na czas.

Modlitwa poranna

Usłysz, Panie, moje słowa, zwróć na mój jęk uwagę;
natęż słuch na głos mojej modlitwy, mój Królu i Boże! Albowiem Ciebie błagam,
O Panie, słyszysz mój głos od rana, od rana przedstawiam Ci prośby i czekam.
O Panie, prowadź mnie w swej sprawiedliwości, na przekór mym wrogom: wyrównaj przede mną Twoją drogę!
Bo w ustach ich nie ma szczerości, ich serce knuje zasadzki, ich gardło jest grobem otwartym, a językiem mówią pochlebstwa.
Ukarz ich, Boże, niech staną się ofiarą własnych knowań; wygnaj ich z powodu licznych ich zbrodni, buntują się bowiem przeciwko Tobie.
A wszyscy, którzy się do Ciebie uciekają, niech się cieszą, niech się weselą na zawsze! Osłaniaj ich, niech cieszą się Tobą, ci, którzy imię Twe miłują.
(z Psalmu 5)

Rachunek sumienia

• Osaczona Zuzanna zdobyła się wyznanie: „Wolę niewinna wpaść w wasze ręce, niż zgrzeszyć wobec Pana”. Czy jestem w stanie powtórzyć za nią te słowa? A może śmieszą mnie już takie deklaracje?
• Czy wierzę, że w chwili, gdy moje plany, zamierzenie, marzenia legną w gruzach Bóg jest w stanie „wzbudzić świętego ducha w młodzieńcu imieniem Daniel”? Czy czekam do końca na Jego interwencję, czy zaczynam znów z mozołem budować według własnych planów?

Wtorek


Syk człowieka, syk węża (Lb 21,4-9; Ps 102; J 8,21-30)

Jak Jezus uzdrowił głuchoniemego?
Zatykając mu uszy.

Jak uzdrowił niewidomego?
Spluwając na ziemię i dotykając jego oczu błotem, którym przez całe życie był obrzucany.

Jak pokonał śmierć?
Umierając.

Kiedy pokazał swą wszechmoc?
Gdy wisiał rozpięty na krzyżu i nie mógł już nic uczynić.

Śmiertelne ukąszenia węży uzdrawiało jedno spojrzenie… na miedzianego węża.

To ciekawe, że węże zaczęły śmiertelnie kąsać Izraelitów dopiero wówczas, gdy ci zaczęli szemrać przeciw Panu. „Lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: «Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli?”.

Błogosławienie i dziękczynienie odstrasza nieprzyjaciela. Przeklinanie i narzekanie sprawia, że otwieramy się na jego podstępny syk i kłamliwe podszepty.

Bóg uzdrawiając ludzi doprowadzał ich często do sytuacji, które były powodem ich upadku. Tak, jakby podpowiadał im: przeżyj je jeszcze raz. Ale tym razem nie przeklinaj: błogosław. On sam pobłogosławił to, co jest dla większości przekleństwem. Uświęcił samotność, odrzucenie, krzyż, śmierć.

On zawsze zdąży na czas.

Modlitwa poranna

O Panie, zmiłuj się nade mną; uzdrów mnie, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie!
Nieprzyjaciele moi mówią o mnie złośliwie: Kiedyż on umrze i zginie jego imię?
Szepcą przeciw mnie wszyscy, co mnie nienawidzą i obmyślają moją zgubę:
Zaraza złośliwa nim zawładnęła i Już nie wstanie ten, co się położył.
Nawet mój przyjaciel, któremu ufałem i który chleb mój jadł, podniósł na mnie piętę.
Ale Ty, Panie, zmiłuj się nade mną i dźwignij mnie, abym im odpłacił.
Po tym poznam, żeś dla mnie łaskawy, że mój wróg nie odniesie nade mną triumfu.
A Ty mnie podtrzymasz dzięki mej prawości i umieścisz na wieki przed Twoim obliczem. Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, od wieku aż po wiek! Amen, amen.
(Psalm 41)

Rachunek sumienia

• Które sytuacje dnia dzisiejszego szczególnie przeklinałem? W których narzekałem i okazywałem swe niezadowolenie? Czy potrafię teraz pobłogosławić za nie Boga?
• Czy jestem świadomy, że śmiertelne ukąszenia węża są często wynikiem mojej niezgody na wolę Bożą? Może też po cichu syczę: „Panie, czemu wyprowadziłeś mnie z Egiptu, chcesz bym umarł na pustyni?

Środa


Bóg w piecu (Dn 3,14-20.91-92.95; Ps: Dn 3,52.53-54.55-56; J 3,16; J 8,31-42)

Tomasz Merton po śmierci swego brata napisał przejmujący wiersz. Pisał w nim:

„Chrystus zabity w twojej katastrofie,
I Chrystus płacze na gruzach mej wiosny”

Chrześcijaństwo nie zważając na kpiące spojrzenie świata zawsze naiwnie wierzyło, że Bóg jest „w”: cieszy się z tobą, współ-czuje, płacze.

Szadrak, Meszak i Abed-Nego zostali wrzuceni do pieca. Czy Bóg wyrwał ich z tej przeklętej sytuacji przenosząc ich w bezpieczne miejsce lub gasząc rozpalony ogień? Nie. On do niego zstąpił.

Bóg nie wyrwie cię z cierpienia. On do niego zejdzie. Będzie tam z tobą. Towarzyszyć ci będzie powiew Jego wiatru. Czuli go na plecach przechadzający się po piecu świadkowie Jahwe.

Nabuchodonozor rozpalił ogień, „tak że płomień wznosił się czterdzieści dziewięć łokci ponad piec” Po czterdziestu dziewięciu dniach tęsknoty zstąpił na apostołów Duch Święty, a języki ognia nie spalały ich. Modląc się do Niego wołamy: „W pracy tyś ochłodą, w skwarze żywą wodą, w płaczu utulenie”. W płaczu, w skwarze, w pracy. Nie po płaczu, po skwarze. On jest „w”.

Bóg zstępuje do przeklętych sytuacji naszego życia i przemienia je. Mówi nawet zadziwiające słowa: „Kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka”. Dzieje ci się krzywda? On tak samo to odczuwa!

Wyrwał nas ze śmierci, zstępując do grobu.

Modlitwa poranna

Przybądź Duchu Święty - Spuść z niebiosów wzięty
Światła Twego strumień - Przyjdź, Ojcze ubogich
Dawco darów mnogich - Przyjdź, Światłości strumień

O najmilszy z gości - Słodka serc radości
Słodkie orzeźwienie - W pracy Tyś ochłodą
W skwarze żywą wodą - W płaczu utulenie

Światłości najświętsza - Serc wierzących wnętrza
Podaj Twej potędze - Bez Twojego tchnienia
Cóż jest wśród stworzenia? - Jeno cierń i nędza

Obmyj co nie święte - Oschłym wlej zachętę
Ulecz serca ranę! - Nagnij, co jest harde
Rozgrzej serca twarde - Prowadź zabłąkane

Daj Twoim wierzącym - w Tobie ufającym
Siedmiorakie dary - Daj zasługę męstwa
Daj wieniec zwycięstwa - Daj szczęście bez miary. Amen

Rachunek sumienia

• Czy mam świadomość, że Bóg towarzyszy mi w każdej, nawet najbardziej błahej sytuacji dnia?
• Czy potrafię błogosławić Go w sytuacjach, które z punktu widzenia człowieka są jednoznacznie przegrane i przeklęte?

Czwartek


Ojciec królów (Rdz 17,3-9; Ps 105; Ps 95,8ab; J 8,51-59)

„Sprawię, że będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i pochodzić będą od ciebie królowie”.

Komu Bóg obiecał tak wielkie rzeczy? Zwykłemu koczownikowi.

Abraham był zagubiony. Miał prawo nie wierzyć Bogu. Zdrowy rozsądek i wszystkie okoliczności szeptały: to kompletny absurd! Spójrz, masz dziewięćdziesiąt dziewięć lat, twoja żona, staruszka jest bezdzietna! Twój nieznany Bóg z ciebie zakpił.

Abram doświadczał na własnej skórze utraty. Stracił rodzinny dom, wyruszył na paląca pustynię, stracił Lota. Wyszedł z pieca (słowo Ur oznacza piec) a wpadł w jeszcze większy żar. Gdzie spełnienie wielkich obietnic? Gdzie potomstwo jak piasek morski i gwiazdy na niebie?.

Był rozdarty, szczery do bólu. Potrafił rozmawiać z Bogiem. Zaufał. Wbrew wszystkiemu. Nie miał, jak my katechezy. Nie znał Biblii, opasłych tomów katechizmu, papieskich encyklik. Nie mógł sypać jak z rękawa życiorysami świętych, którzy rzucili się przed nim w ciemność zaufania. Był pierwszy. Uwierzył nieznajomemu Bogu na słowo.

Pochodzą od niego królowie.

Modlitwa poranna

Niech będzie uwielbiony Pan, Bóg Izraela, że nawiedził lud swój i wyzwolił go,
i moc zbawczą nam wzbudził w domu sługi swego, Dawida:
jak zapowiedział to z dawien dawna przez usta swych świętych proroków,
że nas wybawi od nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą;
że miłosierdzie okaże ojcom naszym i wspomni na swoje święte Przymierze –
na przysięgę, którą złożył ojcu naszemu, Abrahamowi, że nam użyczy tego,
iż z mocy nieprzyjaciół wyrwani bez lęku służyć Mu będziemy
w pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze.

Rachunek sumienia

• Komu bardziej wierzę: obietnicom Boga, czy światu, który szepcze: to absurd!
• Abraham stając przed Bogiem „upadł na oblicze”. Czy moje spotkania modlitewne nie stały się już rutynową pogawędką? Czy pamiętam jeszcze przed Kim staję?

Piątek


Jeremiasz u psychiatry (Jr 20,10-13; Ps 18; J 6,63b.68b; J 10,31-42)

„Pan jest przy mnie jako potężny mocarz. Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana! Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców” – wołał Jeremiasz. Aż nie chce się wierzyć, że następne zdanie Biblii jest jego przejmującym krzykiem: „Niech będzie przeklęty dzień w którym się urodziłem, dzień w którym poczęła mnie matka..”

O co chodzi?

Ksiądz Kazimierz Orzechowski, aktor znany z serialu „Zlotopolscy” uśmiecha się: „Wyobraź sobie, gdyby jakiś ksiądz tak dzisiaj powiedział. Przecież ludzie od razu krzyknęliby: Co za zgorszenie! Chory człowiek! Do psychiatry! A on się zmagał...”. A paulin, o. Augustyn Pelanowski dopowiada: „Co pomyślałbyś o człowieku, który napisałby do redakcji jakiegoś katolickiego czasopisma podobne słowa, prosząc o ich wydrukowanie?” I wyjaśnia: „Bóg pozwala Jeremiaszowi rozpracować niepogodzenie się ze swoim powołaniem i złością na sam fakt istnienia. A czyni to w taki sposób, że wielu spowiedników, gdyby usłyszało ten rodzaj wyznania, zaleciłoby spotkanie z psychologiem albo powiedziałoby: „Jest z tobą, Jeremiaszu bardzo źle!”. Tymczasem Jeremiasz był świętym prorokiem!

Bóg przez Biblię uczy nas szczerości i nie pozwala swoim sługom, wybrańcom na tłumienie gniewu, buntu, albo żalu czy złości, czy wreszcie niepogodzenia się z życiem. Znam wielu ludzi, którzy nie chcąc zagniewać Boga, ukrywają swój żal. W labiryntach swej duszy uwięzili swoje uczucia buntu i gniewu na całe życie. Czynili tak zawsze wobec swoich rodziców – nie chcąc ich obrazić lub doprowadzić do pogorszenia z nimi relacji lub bojąc się, że wypowiedzenie tego, co naprawdę czują, mogłoby doprowadzić do awantury i burzy w rodzinie. Spychali więc do tych labiryntów swój żal, pętając go zardzewiałymi kajdanami napięcia i nerwic. Ludzie ci podobnie zachowują się wobec Boga. Myślą, że jest On taki, jak ich rodzice – obrazi się, gdyby powiedziało się Mu całą prawdę, albo zniszczy ich za tę szczerość.

Nie bój się, On nie skarci Cię za prawdę! Bóg za prawdę nie karze. On pragnie, żeby między wami było jak najlepiej, ale nie może się tak stać, dopóki masz do Niego jakiś ukryty żal”.

Modlitwa poranna

Panie, Twój sługa Hiob w obliczu najcięższej próby zawołał: „Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny; moje nerki już mdleją z tęsknoty”.

Pozwól mi pogodzić się z moimi zranieniami, nie pozwól bym tłamsił je we wnętrzu. Otwórz mój grób i wpuść do niego promień swego światła. Amen”

Rachunek sumienia

• O czym wstydziłem się dziś powiedzieć Bogu?
• A może bałem się, że jeśli opowiem Mu całą prawdę i obnażę swe prawdziwe uczucia, obrazi się? Czy nie chowam w sobie ogromnego gniewu, złości i buntu? Czy nie boję się wyrzucić go przed obliczem Boga?

Sobota


Obietnica dla pastuszka (2 Sm 7,4-5a.12-14a.16; Ps 89; Rz 4,13.16-18.22; Ps 84,5; Mt 1,16.18-21.24a lub Łk 2,41-513 sobota 5. tygodnia Wielkiego Postu: Ez 37,21-28; Jr 31; Ez 18,31; J 11,45-57)

Kolejny raz Bóg zaskakuje. Swe wiekuiste królestwo chce zbudować na człowieku, którego wstydził się nawet rodzony ojciec! Przecież Dawid nie zmieścił się w gronie „siedmiu wspaniałych”, którymi Jesse chwalił się przed Samuelem. Gdy prorok poprosił: „Pokaż mi swoich synów. Jednego z nich Pan namaści na króla”, ojciec szybciutko przedstawił siedmiu (a to dla Izraelitów liczba doskonałości!). „Czy to już wszyscy młodzieńcy?” – dopytywał się Samuel. Na samym końcu ojciec przypomniał sobie o najmłodszym. „Pozostał jeszcze najmniejszy, lecz on pasie owce” – bąknął pod nosem... „Nie, to nie może być on. Pastuch królem?” – ta szalona myśl nie mieściła mu się w głowie. A jednak...

Ten, o którym Jesse ze wstydem szepnął: „On pasie owce” został największym królem Izraela. Więcej, Bóg zapowiedział: „przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki”.

Bóg obiecał również: „wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki”.

To ciekawe: kiedy Jezus powiedział o sobie, że jest pasterzem, zgorszeni ludzie krzyknęli: „On jest opętany przez złego ducha i odchodzi od zmysłów. Czemu Go słuchacie?” Wielu do dziś nie wierzy, że ktoś taki może być Synem samego Boga.

Modlitwa poranna

Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity.
Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.
(Psalm 23)

Rachunek sumienia

• Bóg obiecał, że potomek Dawida zbuduje „dom Jego imieniu”. Jak często wzywam imienia Bożego? Ile rzeczy robię „w Jego imię”?
• Czy nie gardzę tymi, którzy są najmniejsi? Czy nie ignoruję tych, którzy niczym się nie wyróżniają, zajmują ostatnie miejsca i nie mają czym zaimponować? Czy pamiętam wówczas o słowach, którymi Pan Bóg przestrzegł Samuela: „Nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu,Pan natomiast patrzy na serce”?

Niedziela Palmowa Męki Pańskiej


Twarz jak głaz (Mt 21,1-11 (procesja z palmami); Iz 50,4-7; Ps 22; Flp 2,6-11; Flp 2,8-9; Mt 26,14-27,66 (Msza))

Czy karierę najmłodszej pani minister na Wyspach Brytyjskich popsuje jej przynależność do katolickiej organizacji Opus Dei? - zastanawiały się w styczniu br. gazety.

Brytyjska prasa ujawniła duchowe życie 36-letnia Ruth Kelly. Jedna z gazet napisała o członkostwie Kelly w Opus Dei, o tym, że codziennie chodzi na Mszę świętą.

Robin Lovell-Badge, szef działu badań genetycznych Narodowego Instytutu Badań Medycznych, przyznał, że martwi go wiara i poglądy pani minister, gdyż stoją one w sprzeczności z jej pracą. Czy osoba otwarcie sprzeciwiająca się badaniom na komórkach macierzystych może dobrze zarządzać budżetem naukowym wartym miliard funtów rocznie? - pytał Lovell-Badge.

Najdalej w krytyce Ruth Kelly posunął się pastor Tom Sackville, b. minister u konserwatywnego premiera Johna Majora i b. deputowany Partii Konserwatywnej. Stojący dziś na czele organizacji pomagającej ofiarom sekt Sackville wezwał Kelly do rezygnacji. Jego zdaniem osoba należąca do "groźnej dla młodzieży katolickiej sekty Opus Dei" nie może sprawować tak ważnej funkcji publicznej.

Ruth Kelly nie ustąpiła. Przetrwała ataki. Nie słychać, żeby przestała chodzić na Mszę.

Ale po co szukać tak daleko? Każdy, kto poważnie traktuje swoją wiarę, spotyka się z drwinami, agresją, krzywdą. To próba wiary. Jeśli naprawdę wierzy, uczyni twarz swoją jak głaz. Wie, że wstydu nie dozna.

Modlitwa poranna

Jak puste kłosy, z podniesioną głową
Stoję rozkoszy próżen i dosytu...
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu.
Ale przed tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi, Boże!

Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski...
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi, Boże!
(Juliusz Słowacki, Hymn)

Rachunek sumienia

• Jak reaguję, gdy ktoś wyśmiewa się z mojej wiary?
• Czy zdarzyło mi się zaprzeć wiary dla uniknięcia nieprzyjemności lub dla jakichś doraźnych korzyści?