publikacja 13.02.2005 07:49
Niezwykle interesujące jest spojrzenie na tematy, które biskupi polskich diecezji poruszają w listach pasterskich na początek Wielkiego Postu.
2. Eucharystia uświęca społeczność wierzących
Idąc za poleceniem Ojca świętego, pragniemy jak najlepiej poznać Sakrament Eucharystii, który - będąc „wielką tajemnicą wiary” - ukierunkowany jest na miłość. Czy jest możliwe, aby w sposób łatwy przybliżyć sobie zamiary Boga, który posyła swojego Syna - jako Baranka Paschalnego - na śmierć krzyżową? Stajemy tu przed niezgłębioną tajemnicą wiary i miłości.
Eucharystię pojmujemy w trzech wymiarach. Najpierw jako UCZTĘ, która jedyny raz dokonała się w Wieczerniku. Msza święta jest właśnie tą ucztą, podczas której Jezus rozdaje apostołom swoje Ciało. „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy”. Ta jedyna ofiara staje się obecna w każdym czasie i w każdym miejscu, gdy odprawiającym jest kapłan.
Obecność Chrystusa w Chlebie Eucharystycznym jest realna, choć wygląd chleba, tak jak i wina, się nie zmienia. Stąd też po Mszy świętej w Chlebie Eucharystycznym dalej trwa Chrystus. Tu znajdujemy drugi wymiar Eucharystii - ADORACJĘ. „Obecność Chrystusa w tabernakulum winna stanowić jakby biegun przyciągania dla coraz większej liczby dusz w Nim zakochanych”, pisze Ojciec święty („Mane nobiscum Domine” 17). Adoracja Najświętszego Sakramentu nie powinna być osłabiona lub zaniechana ze względu na bezpieczeństwo świątyń. Należy w parafiach, rektoratach, a nade wszystko w kaplicach osób konsekrowanych, tak zadysponować czasem, aby Chrystus mógł być adorowany i kontemplowany.
Po tych dwóch wymiarach Eucharystii - uczty i adoracji - następuje trzeci, najtrudniejszy: BUDOWANIE KOŚCIOŁA DUCHOWEGO, Mistycznego Ciała Chrystusa. Kościół jest wspólnotą na sposób organizmu, gdzie poszczególne komórki wspomagają się. Najwyraźniej to widać w wymiarze charytatywnym, ale nie jedynie. Żywy organizm Chrystusa to parafia, diecezja lub inne wspólnoty, w których przepływa zdrój łaski. Bardzo stosownym czasem do budowania Kościoła duchowego na ziemi są spotkania wiernych po Mszy świętej. Szczęśliwe te parafie, które dysponują salami lub pomieszczeniami, gdzie wierni mogą się spotkać i mówić w klimacie wiary o potrzebach społecznych! Mogą to być spotkania ogólnoparafialne lub poszczególnych zespołów parafialnych. Takie spotkania służą do przeniesienia miłości Chrystusa z liturgii na miłość bliźniego w spotkaniu braterskim przy kościele, aby nazajutrz - z ciepłem tej samej miłości - wejść do środowisk zwyczajnej pracy i nauki.
3. Sposoby przyjmowania Komunii świętej
Komunię świętą możemy przyjmować klęcząc lub stojąc, w zależności od woli przyjmującego. Wierni mogą stać w szeregu, i wtedy szafarz podchodzi do każdego, albo ustawić się procesyjnie, i wtedy wierni podchodzą do stojącego kapłana. Przyjmowanie Komunii świętej powinno odbywać się w sposób nabożny, godny i spokojny. Cześć dla Eucharystii kształtuje się we wnętrzu człowieka, ale ważna jest także postawa zewnętrzna. Wierny może z wielkim szacunkiem przyjąć Komunię stojąc, a potem uklęknąć na dziękczynienie. Najbardziej odpowiedni jest szyk procesyjny, gdy wierni pojedynczo podchodzą do szafarza. Symbolizuje to wymiar życia codziennego, z którego chcemy wejść w skupieniu na drogę do Chrystusa. W odpowiednim momencie tej procesji możemy przyklęknąć lub pokłonić się.
Niekiedy pojawiają się pytania o przyjmowanie Komunii świętej „na rękę”. Kościół - jako stróż Eucharystii - zezwala dziś w pewnych okolicznościach przyjąć Chleb Eucharystyczny na rękę i samemu podać sobie do spożycia. Zakłada to wielką dojrzałość religijną przyjmującego i świadomość, że Chrystus w swej dobroci zawierza nam Siebie. W Kościołach na Zachodzie lub w Afryce ta forma przyjmowania Komunii świętej jest rozpowszechniona i tamtejsi wierni przybywając do nas także wyciągają rękę po Eucharystię. Przyjęcie tego sposobu przyjmowania Komunii świętej zależy od biskupa w każdej diecezji. Ja, po rozważeniu tego zagadnienia, zezwalam na to, by kapłani i szafarze, poczynając od Wielkiego Czwartku, mogli kłaść świętą Hostię na rękę wiernego. Podstawowym i powszechnym sposobem udzielania Komunii świętej pozostaje przekazanie jej do ust. Duszpasterze jednak spotkają się z wyciągniętą ręką. Wówczas kładą świętą Hostię na rękę wiernego, o ile - po ludzku sądząc - spełnione zostają warunki. Warunkami tymi są: po pierwsze, dojrzałość duchowa, której wyznacznikiem jest przybliżony wiek przyjęcia Sakramentu Bierzmowania; po drugie, nauczenie się właściwego ułożenia rąk (lewa dłoń, podtrzymywana przez prawą, ma być tak wyciągnięta, aby tworzyła jakby patenę lub rodzaj żłóbka, na którym mogłaby być położona Komunia święta. Następnie prawą ręką wierny bierze złożone na lewej dłoni Ciało Pana i wkłada do swych ust niezwłocznie, w obecności kapłana. Ta chwila trzymania Pana Jezusa w własnych dłoniach jest momentem osobistej adoracji); po trzecie, tylko ten powinien decydować się na takie przyjmowanie Eucharystii, kto bardzo kocha Pana Jezusa.
Siostry i Bracia! Niech Wielki Post w Roku Eucharystii będzie dla Was okazją do osiągnięcia czystości serca i ukochania Chrystusa, naszego Zbawiciela, aby On rósł w naszych wspólnotach.
Z serca Wam błogosławię. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Biskup Pelczar nie tylko sam był jałmużnikiem, ale jako Pasterz Diecezji apelował do duchowieństwa, aby zatroszczyli się o potrzebujących; czy to przez organizowanie charytatywnego Towarzystwa św. Wincentego à Paulo, czy Związku katolicko-społecznego (późniejsza Akcja Katolicka), czy przez zakładanie sierocińców, kas zapomogowo-pożyczkowych, przygotowywanie darmowych posiłków dla biedoty i przez inne dobroczynne przedsięwzięcia.
Podobnie ks. Balicki, nie mógł przejść obojętnie wobec napotykanych ludzkich problemów, o czym rozpisują się jego biografowie. Postawa miłosierdzia tych świętych nie straciła do dzisiaj na aktualności i mimo upływu czasu daje się również obecnie zastosować, gdyż i dziś nie brakuje ludzi potrzebujących pomocy.
Nowy święty społecznik
Bóg w swojej Opatrzności daje nam kolejny wzór do naśladowania. 24 kwietnia tego roku w Rzymie, Ojciec Święty wyniesie do chwały błogosławionych kolejnego kapłana, który wyszedł z naszej diecezji, z naszego seminarium – księdza Bronisława Markiewicza, założyciela męskiej i żeńskiej gałęzi Zgromadzenia św. Michała Archanioła.
Bronisław urodził się 13 lipca 1842 roku w Pruchniku k. Jarosławia. Po ukończeniu seminarium duchownego i wyświęceniu na kapłana w 1867 roku, pracował jako wikariusz w Harcie i przy katedrze w Przemyślu. Po studiach na Uniwersytecie Lwowskim i Jagiellońskim w Krakowie był dwa lata proboszczem w Gaci, a następnie siedem lat w Błażowej. Równocześnie wykładał teologię pasterską w Przemyskim Seminarium Duchownym.
Posłuszny głosowi Bożemu, za zgodą biskupa udał się w 1885 roku do św. Jana Bosko do Turynu i został jego uczniem, przyjmując habit i składając śluby w Zgromadzeniu Salezjańskim. Po kilku latach pobytu we Włoszech, powrócił w 1892 roku do Polski i objął parafię w Miejscu k. Krosna, które niebawem ze względu na prowadzoną tam działalność opiekuńczą, otrzymało przydomek „Miejsce Piastowe”.
Oprócz zwyczajnego duszpasterstwa prowadził działalność wychowawczą wśród osieroconej i biednej młodzieży – najpierw na plebanii, a potem w wybudowanym przez siebie zakładzie. Szybko też dojrzała w nim myśl o założeniu nowej rodziny zakonnej, której zadaniem byłaby opieka nad zaniedbaną młodzieżą. Mimo jego usilnych starań nie doczekał się zatwierdzenia Zgromadzenia. Zmarł w opinii świętości 29 stycznia 1912 roku.
Był ofiarnym i cenionym duszpasterzem i znanym apostołem trzeźwości. Od początku swego kapłaństwa był szczególnie wrażliwy na religijne, moralne i materialne zaniedbanie dzieci i młodzieży, a także niedolę prostego ludu. Wypowiedział też ostrą walkę wadom narodowym, a rozwiązanie problemów społecznych widział w dobrym wychowaniu młodzieży i podniesieniu moralnym całego społeczeństwa.
Drodzy Bracia i Siostry!
Chrystus karmi głodnych za naszym pośrednictwem
Ponieważ Eucharystia jest znakiem i źródłem miłości oraz komunii wszystkich wyznawców Chrystusa, a wspomniani święci i błogosławieni z Niej czerpali siły do działań społecznych na rzecz potrzebujących, to wzorem pierwszych chrześcijan od Uczty Eucharystycznej, przechodźmy do dzielenia się chlebem z ubogimi.
W trwającym Roku Eucharystii, za sugestią archidiecezjalnych Rad: duszpasterskiej i społecznej, został podjęty program działania pod hasłem Wy dajcie im jeść…
Pan Jezus widząc głodnych ludzi, którzy cały dzień trwali na słuchaniu Jego nauki, bez absorbowania uczniów mógł ich cudownie nakarmić – co też zresztą uczynił! Ale najpierw powiedział do Apostołów: Wy dajcie im jeść! Jezus pomoże rozwiązać i zaspokoić ludzkie biedy, ale oczekuje również naszego zaangażowania – osobistego włączenia się w ten trud. (por. Mt 14, 15-20)
Aby skuteczniej pomagać potrzebującym, trzeba działać zespołowo. W pojedynkę jest znacznie trudniej. Istnieją różne możliwości działania: współpraca z parafialnymi zespołami charytatywnymi, włączanie się w statutową działalność Parafialnych Oddziałów Caritas, czy organizowanie pomocy potrzebującym w ramach stowarzyszeń, jak: Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, Akcja Katolicka, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, Katolickie Stowarzyszenie Wychowawców i innych. Mamy w naszej Archidiecezji piękne przykłady takiej działalności. W niektórych parafiach funkcjonują kuchnie dla ubogich, świetlice terapeutyczne, kluby dla młodzieży, gdzie wolontariusze poświęcają swój czas udzielając korepetycji, czy służąc potrzebną radą w różnych problemach, a niekiedy organizując posiłki dla głodnych. Istnieją też tu i ówdzie rodzinne domy dziecka, które spełniają zbawienną rolę wychowawczą dla osieroconych lub porzuconych dzieci.
Są w nas niespożyte pokłady dobra
Wzruszająca jest wrażliwość, jaką nasi ludzie ujawniają przy okazji pomagania ludziom dotkniętym kataklizmami, jak ostatnio ofiarom trzęsienia ziemi i wylewom morza, tzw. tsunami w Azji południowo-wschodniej. Dziękuję Wam za tę postawę solidarności. Jeszcze bardziej mnie to ośmiela, aby zaapelować do Was o stałą wrażliwość na ludzkie biedy, także we własnych parafiach, we własnym środowisku. Część odpowiedzialności za tę dziedzinę biorą na siebie organizacje społeczne, państwowe i samorządowe (w powiatach, gminach i sołectwach) – ale to nie wystarczy.
Najbardziej spektakularną jest pomoc okazywana ludziom bezdomnym, zubożałym, dzieciom osieroconym lub żyjącym w rodzinach patologicznych. Jest to jednak doraźne „leczenie” skutków nieszczęścia: alkoholizmu, narkomani, itp. Trzeba spojrzeć nieco głębiej, jak święty Józef Sebastian, błogosławiony Ksiądz Balicki, czy Ksiądz Markiewicz – i podejmować pracę nad zapobieganiem patologiom, a w ten sposób ograniczać późniejsze jej skutki.
Z uznaniem obserwuję podejmowane działania nad zapobieganiem narkomanii i alkoholizmowi, a także pracę nad ratowaniem już uzależnionych. Organizowane przez Duszpasterza Trzeźwości w każdym miesiącu w Przemyślu rekolekcje ORDW (Oazy Rekolekcyjnej Diakonii Wyzwolenia) pomogły już wielu uzależnionym podźwignąć się z upadku. Istniejące w wielu parafiach kluby AA (klub Anonimowych Alkoholików) są oparciem dla wielu pragnących wyzwolić się z nałogu, a kluby Al-Anon (zrzesza rodziny mające wśród siebie alkoholika) czy DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików) pozwalają rodzinom alkoholików zmierzyć się z ich problemem. Wielu diecezjan pomaga w wychowaniu do trzeźwości pracując w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka czy Ruchu Trzeźwości im. św. Maksymiliana Kolbego.
Jest jeszcze wiele do zrobienia w dziedzinie ratowania ludzi uwikłanych w różne uzależnienia, czy zaradzanie różnorakim biedom. Rozejrzyjmy się wokół siebie, a jeśli dostrzeżemy potrzebujących, chętnie dzielmy się z nimi chlebem i miłością. Wielu z nich bez naszej pomocy nie potrafi wyjść z kryzysu.
Okazją do dzielenia się z potrzebującymi jest też prowadzona przez Caritas doroczna akcja „skarbonki wielkopostnej”, do której odkłada się pieniądze zaoszczędzone przez rezygnację z kupowania rzeczy niekoniecznych, by potem przekazać je na pomoc w leczeniu chorych dzieci.
W realizowaniu chrześcijańskiego miłosierdzia i w budowaniu wspólnoty liczę również na młodych, których już dzisiaj zapraszam do Leżajska na trzydniową celebrację Niedzieli Palmowej. W łączności z Ojcem Świętym, wraz z młodymi całego świata będziemy pochylać się przed Emmanuelem – Bogiem z nami, składając Mu swoje dobre czyny.
Na zakończenie, posłuchajmy raz jeszcze słów Ojca Świętego:
Czyż zatem nie można by Roku Eucharystii uczynić okresem, w którym wspólnoty diecezjalne i parafialne w sposób szczególny postarają się zaradzić czynną braterską pomocą którejś z tak licznych form ubóstwa na naszym świecie? (…) Nie możemy się łudzić: tylko po wzajemnej miłości i trosce o potrzebujących zostaniemy rozpoznani jako prawdziwi uczniowie Chrystusa (por. J 13,35; Mt 25,31-46). To właśnie jest kryterium, wedle którego będzie mierzona autentyczność naszych celebracji eucharystycznych. (Mane nobiscum Domine, 28).
Na trud wielkopostnego nawrócenia i podejmowany wysiłek czynienia dobra, udzielam pasterskiego błogosławieństwa.
Dla słusznej przyczyny proboszcz może udzielić w pojedynczym przypadku - poszczególnym wiernym i poszczególnym rodzinom - dyspensy od wstrzemięźliwości od potraw mięsnych, z wyjątkiem:
a) Środy Popielcowej,
b) Wielkiego Piątku.
Proboszcz winien jednak nałożyć na korzystających z dyspensy obowiązek modlitwy w intencjach Ojca Świętego oraz złożenia ofiary do skarbony z napisem Jałmużna postna, względnie częstszego spełniania uczynków chrześcijańskiego miłosierdzia.
Z dyspensy udzielonej przez proboszcza mogą korzystać parafianie wszędzie, gdziekolwiek się znajdują, a także wszyscy inni wierni przebywający na terenie danej parafii. Jeżeli np. przyjęcie z okazji pogrzebu przewidziane jest na terenie innej parafii niż parafia własna, wówczas organizator przyjęcia winien udać się z prośbą o dyspensę do proboszcza parafii, na terenie której przyjęcie jest organizowane.
Tej samej władzy dyspensowania udzielam spowiednikom przy sprawowaniu Sakramentu Pokuty. Prośbę o dyspensę - w formie pisemnej - można także kierować do Kurii Metropolitalnej. Przed posiłkiem należy poinformować zainteresowanych o udzielonej dyspensie.
B. Powstrzymywanie się od zabaw
Powstrzymywanie się od zabaw tanecznych obowiązuje w piątki całego roku i w czasie Wielkiego Postu.
W pojedynczym przypadku dla słusznej przyczyny proboszcz może udzielić - poszczególnym wiernym i poszczególnym rodzinom - dyspensy od powstrzymania się od zabawy w dany piątek poza okresem Wielkiego Postu, nakładając na korzystających z dyspensy obowiązek modlitwy w intencjach Ojca Świętego oraz złożenia ofiary do skarbony z napisem Jałmużna postna, względnie częstszego spełniania uczynków chrześcijańskiego miłosierdzia.
Słuszną przyczyną dla uzyskania dyspensy od powstrzymania się od zabawy w dany piątek poza okresem Wielkiego Postu może być np. konieczność urządzenia w tym dniu wesela ze względów lokalowych, studniówki lub innej szkolnej zabawy ze względów organizacyjnych, czy też zabawy dla pracowników danego zakładu ze względów lokalowych czy organizacyjnych.
Z dyspensy udzielonej przez proboszcza mogą korzystać parafianie wszędzie, gdziekolwiek się znajdują oraz wszyscy inni wierni przebywający na terenie danej parafii. Jeżeli zabawa, np. wesele lub studniówka, przewidziana jest na terenie innej parafii niż parafia własna, wówczas organizator zabawy winien udać się z prośbą o dyspensę do proboszcza parafii, na terenie której zabawa jest organizowana.
Tej samej władzy udzielam spowiednikom przy sprawowaniu Sakramentu Pokuty. Prośbę o dyspensę można także kierować w formie pisemnej do Kurii Metropolitalnej.
Przed zabawą należy poinformować zainteresowanych o udzielonej dyspensie.
II.CZAS KOMUNII ŚW. WIELKANOCNEJ
W Archidiecezji Poznańskiej czas Komunii św. wielkanocnej zaczyna się od niedzieli przed Środą Popielcową, tj. od 6 lutego 2005 r. i trwać będzie w bieżącym roku do Uroczystości Trójcy Przenajświętszej, tj. do dnia 22 maja 2005 r. włącznie. Przyjęcie Komunii św. z okazji Wielkanocy w naznaczonym terminie należy do podstawowych obowiązków katolika. Zachęcam gorąco Archidiecezjan, aby z żywą wiarą i żarliwą skruchą przystąpili do Sakramentu Pojednania i duchowo odnowieni przyjęli Chrystusa w Komunii św.
III.DANINA DIECEZJALNA
Każdy wierny - w miarę swoich możliwości - zobowiązany jest do troski o potrzeby wspólnoty Kościoła. Jedną z form tej troski jest danina diecezjalna, składana w okresie Wielkiego Postu na potrzeby naszej Archidiecezji. Fundusze z daniny diecezjalnej przeznaczane są na działalność charytatywną prowadzoną przez Caritas Archidiecezji Poznańskiej, na potrzeby Arcybiskupiego Seminarium Duchownego oraz na funkcjonowanie instytucji centralnych Archidiecezji.
Serdecznie dziękuję za zrozumienie tych potrzeb i za składane ofiary.
W tym kontekście Kościół „głosi z nową mocą to, co Ewangelia mówi o małżeństwie i o rodzinie”, aby uzmysłowić ich znaczenie i wartość w zbawczym planie Bożym. Kościół stanowczo potwierdza, że „małżeństwo i rodzina w rzeczywistości stanowią wyraz woli Boga”.
Rodzina ma się stać tym, czym jest ze swej natury, czyli wspólnotą osób, służbą życiu, udziałem w rozwoju społeczeństwa oraz uczestnictwem w życiu i posłannictwie Kościoła (por. FC 18-44).
2.
Instytucja małżeństwa „nie jest (bowiem) wynikiem ingerencji społeczeństwa czy władzy, ani zewnętrznym narzuceniem jakiejś formy, ale stanowi wewnętrzny wymóg przymierza miłości małżeńskiej, które potwierdza się publicznie jako jedyne i wyłączne, dla dochowania pełnej wierności wobec zamysłu Boga Stwórcy. Wierność ta, daleka od krępowania wolności osoby, zabezpiecza ją od wszelkiego subiektywizmu i relatywizmu, i daje jej uczestnictwo w stwórczej Mądrości” – przypomina Jan Paweł II (por. FC 11).
W zamyśle Boga Stwórcy rodzina jest jedynym „miejscem”, w którym człowiek powołany do istnienia „z miłości” może także realizować swoje powołanie do życia „w miłości” (por. FC 11). W rodzinie mężczyzna i kobieta w sposób całkowicie wolny przyjmują wewnętrzną wspólnotę życia i miłości, zamierzoną przez samego Boga.
Już na pierwszych kartach Pisma Świętego czytamy:
„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.
Po czym im Bóg błogosławił, mówiąc do nich:
«Bądźcie płodni i rozmnażajcie się,
abyście zaludnili ziemię
i uczynili ją sobie poddaną...» (Rdz 1,27n).
Z woli Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, małżeństwo chrześcijańskie jest sakramentem, to znaczy przymierzem, w którym „małżonkowie wzajemnie się sobie oddają i przyjmują” (KDK 48). Na początku swej publicznej działalności Jezus wziął udział w uroczystości weselnej w Kanie Galilejskiej (por. J 2,1-11). Ten fakt możemy traktować jako zapowiedź Jego obecności w każdym sakramentalnym związku małżeńskim.
Mocą łaski sakramentalnej miłość małżeńska przez Jego obecność zostaje przemieniona w miłość nadprzyrodzoną. Świadoma i dobrowolna decyzja zawarcia związku małżeńskiego, wyrażona w formie sakramentalnej, zostaje potwierdzona przez Boga. W ten sposób przymierze małżonków zostaje włączone w przymierze Boga z ludzkością. „Prawdziwa miłość małżeńska włącza się w miłość Boga” (KDK 48). Zrozumienie tej prawdy stanowi ogromną szansę rozwoju i życia po bożemu dla wszystkich małżonków.
3.
Nie jest prawdą, że w dzisiejszych czasach nie można żyć szczęśliwie w jednym i nierozerwalnym małżeństwie. Być może tylko brakuje zrozumienia, że małżeństwo i rodzina są uczestniczeniem w tajemnicy ofiarowania siebie i daru dla drugiej osoby na wzór Chrystusa, który samego siebie ofiarował z miłości do nas. Czas Wielkiego Postu jest właściwym okresem, by sobie o tym przypomnieć.
Nie ma szczęśliwej rodziny, jeśli nie żyje się dla kogoś, kogo się kocha. Dla niego, dla niej, dla dzieci jest się gotowym poświęcić wszystko, nawet siebie samego, swoje aspiracje, marzenia, plany życiowe. Małżonkowie stale przypominają Kościołowi to, co dokonało się na Krzyżu. Są oni dla siebie nawzajem i dla swoich dzieci świadkami zbawienia, którego uczestnikami stali się przez sakrament. Umierać z miłości dla tych, których się kocha – w tym tkwi istota małżeństwa i rodziny.
„Im więcej jeżdżę po tym świecie, tym bardziej jestem skłonny uwierzyć, że rodzina pozostaje jedyną rzeczą, która liczy się w tym życiu” – pisał socjolog Alexis de Tocqueville (1805-1859). To prawda. Z badań wynika, że największym marzeniem młodych ludzi jest posiadanie szczęśliwej rodziny. Często nie wiedzą jednak, jak ją założyć. Zachęcam, by naśladowali tych, którzy żyją w rodzinach prawdziwie chrześcijańskich.
Jest przecież tyle szczęśliwych małżeństw i rodzin wokół nas. Obchodzą one swoje jubileusze z wielką radością, wśród najbliższych. Ojciec Święty wynosi na ołtarze ludzi, którzy żyli w małżeństwie i rodzinie, między innymi świętych małżonków Marię i Alojzego Beltrame Quattrocchi, beatyfikowanych 21 października 2001 roku. Jest to coś nowego w praktyce Kościoła, co stanowi wzór do naśladowania i wezwanie dla współczesnych rodzin.
Trzeba zrobić wszystko, by naukę Jana Pawła II o rodzinie przybliżyć młodzieży. Należy ożywić bliższe przygotowanie do małżeństwa w szkole. W parafiach trzeba prowadzić całoroczną katechezę przedmałżeńską. We współpracy ze wspólnotą parafialną trzeba przygotować młodych do dorosłości, do życia małżeńskiego, oraz pomóc im w rozwiązywaniu problemów mających źródło w domu rodzinnym. Nie obawiajcie się zwracać się o pomoc w tych sprawach do waszych duszpasterzy!
Parafialne spotkania przygotowujące młodzież do małżeństwa powinni prowadzić przygotowani do tego świeccy, zwłaszcza „powiernicy rodzin”, i ci, którzy są uformowani duchowo w ruchach katolickich. Powinny one się odbywać w małych grupach, metodami aktywizującymi. W naszej archidiecezji zostały już opracowane odpowiednie materiały formacyjne i są ludzie gotowi pomagać w przygotowaniu młodzieży do życia małżeńskiego.
Zachęcam wszystkich odpowiedzialnych za przyszłość Kościoła i Ojczyzny, aby włączyli się w to dzieło.
4.
Drodzy Bracia i Siostry!
Niektórzy z was żyją w związkach niesakramentalnych. Pozostawiając osąd tego stanu rzeczy Miłosiernemu Bogu, zachęcam was, abyście w świętym czasie Wielkiego Postu podjęli uczynki miłosierdzia. Mając za sobą często trudne doświadczenia życiowe starajcie się w obcowaniu ze Słowem Bożym pogłębiać waszą więź ze Stwórcą wszystkich rzeczy. Niech i dla was będzie to czas „postępowania w rozumieniu tajemnicy Chrystusa” (kolekta na I niedzielę Wielkiego Postu).
5.
Wielką szansą chrześcijańskiej rodziny jest życie sakramentalne. Rozpoczęty Rok Eucharystyczny w sposób szczególny daje okazję do pogłębienia wiary i nadziei u młodzieży, narzeczonych, małżonków oraz całych rodzin. Odprawiane w okresie Wielkiego Postu rekolekcje rodzinne mogą pomóc w pogłębieniu życia religijnego.
Eucharystia, przeżywana z wiarą, może kształtować atmosferę zgody i przebaczenia w rodzinie. Niech stanie się zadość pragnieniu Ojca Świętego, który prosi o ponowne odkrywanie i przeżywanie w pełni niedzieli jako dnia Pańskiego i dnia Kościoła. „Cieszyłbym się bardzo – pisze on - gdyby na nowo zostało rozważone, że to właśnie podczas niedzielnej Mszy św. chrześcijanie szczególnie mocno przeżywają to, czego doświadczyli Apostołowie wieczorem w dniu Paschy, gdy Zmartwychwstały objawił się im wszystkim, zgromadzonym w jednym miejscu” (por. J 20,19).
24 marca 2005 roku będziemy obchodzić po raz pierwszy w naszym kraju Narodowy Dzień Życia, uchwalony przez Sejm w sierpniu ubiegłego roku. Święto to wypadnie w Wielki Czwartek. Niezwykła to i wielce wymowna zbieżność, zwłaszcza w Roku Eucharystii. Jest ona „nie tylko wyrazem komunii w życiu Kościoła, ale również programem solidarności dla całej ludzkości” (MnD 27). Niech dzień ten będzie okazją do wyrażenia naszej solidarności z nienarodzonymi, z rodzinami, które oczekują potomstwa oraz z tymi, którzy – mimo wielkiego pragnienia – nie mogą doświadczyć radości rodzicielstwa.
Czas Wielkiego Postu to czas nadziei. Na pełne nadziei przeżywanie okresu przygotowania do Święta Paschy błogosławię Wam wszystkim: w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Te słowa Ojca Świętego chciałbym odnieść do ciebie, święty Kościele częstochowski, na początku Wielkiego Postu. Jest to czas szczególny. Modlimy się w nim jeszcze więcej niż zwykle. Odprawiamy Drogi Krzyżowe, śpiewamy Gorzkie Żale, nawiedzamy kościoły. Jest to czas wzmożonej refleksji nad sobą, rachunku sumienia, rekolekcji i misji. Wielki Post to także okres większej powściągliwości w dziedzinie picia alkoholu. Rezygnujemy z niego zupełnie. Wstrzymujemy się od zabaw i dyskotek, czynimy ograniczenia w dziedzinie spożywania pokarmów, oglądania telewizora. Modlitwa, post, jałmużna idą razem, dlatego w Wielkim Poście kontrolujemy naszą ofiarność na rzecz ubogich, bezrobotnych i potrzebujących. Rzeczywiście, czterdziestodniowy post przed Wielkanocą to czas szczególnej łaski: „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia” (2 Kor 6, 2).
Winien to też być dla nas okres odnowienia się w przeżywaniu Eucharystii. Powiem więcej – czasem wielkiego rachunku sumienia z tego, jak my traktujemy tę najświętszą tajemnicę naszej wiary. Kim jest dla nas Jezus Chrystus? Czym jest dla nas Msza święta? Komunia święta? Czy jej jesteśmy głodni? Papież nas pyta: czy Jezus jest dla nas ukochanym Jezusem, czy na-leżymy do grupy zakochanych w Jezusie? (por. Mane nobiscum Domine, 17). Jak wygląda moja kontemplacja Hostii świętej, moja choćby kwadransowa w tygodniu adoracja?
Ponad wszystkimi zobowiązaniami wobec Eucharystii dominuje jednak obowiązek uczestniczenia we Mszy świętej w niedziele i święta nakazane. Obowiązek ten wypływa z III przykazania Bożego, dopowiedziany został przez przykazania kościelne: „W niedziele i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych”, i „Przynajmniej raz w roku w okresie wielkanocnym przyjąć Komunię świętą”. Z obliczeń statystycznych wychodzi, że w ostatnich latach spadła ilość uczestniczących we Mszy świętej. Co się stało? - pytam. Dlaczego? Zaniedbywanie Eucharystii niedzielnej i świątecznej jest niebezpiecznym znakiem osłabienia wiary. Czyżbyśmy nie dostrzegali tego, że nie samych chlebem żyje człowiek?
Msza św. jest ofiarą, a ofiara jest najdoskonalszym przejawem uznania i uwielbienia Boga jako Najwyższego Pana i Stwórcy. Krzyżowa ofiara Chrystus daje nam i równocześnie nakazuje bezgraniczną miłość ku Bogu i bliźniemu. Ta ofiara Chrystusa uobecnia się w bezkrwawej ofierze Mszy świętej. Dzięki temu my, żyjący prawie 2 tysiące lat od czasu gdy na Golgocie stanął krzyż - możemy czerpać z tego, co Bóg-Człowiek wtedy uczynił. „Ja gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”. – powie-dział Jezus o sobie przed męką (J 12, 32) i to się stało. Wnet wieczorem w niedzielę swego zmartwychwstania Jezus ukazał się Apostołom zgromadzonym w Wieczerniku. Przyniósł im tam owoc swojej męki i śmierci – dar Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów. W ich gronie nie było Tomasza, który też nie uwierzył w zmartwychwstanie Chrystusa i wiarę swoją uzależnił od do-tknięcia ran na Jego rękach i boku. Po ośmiu dniach, czyli znowu w niedzielę, przyszedł Jezus do Tomasza, aby mógł dotknąć Jego ran. Tomasz dotknął i uwierzył. Ta sytuacja trwa i trwać będzie dzięki Duchowi Świętemu aż do skończenia świata. W każdą niedzielę Jezus staje obecny wśród nas, swoich uczniów, którzy chociaż Go nie widzieli, to jednak Mu uwierzyli, i pozwala się nam dotknąć, abyśmy byli zbawieni. Dzieje się to dzięki Mszy świętej. Ona rzeczywiście uobecnia ofiarę zbawczą Jezusa i przynosi nam owoce Jego śmierci i zmartwychwstania. Dlatego II Sobór Watykański uczył o niedzieli: „W tym /.../ dniu wierni powinni się gromadzić, żeby słuchając Bożego słowa i uczestnicząc w Eucharystii, wspominać mękę, zmartwychwstanie i uwielbienie Pana Jezusa oraz składać dziękczynienie Bogu, który "przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził ich do żywej nadziei" (1P 1, 3)”,(KL 106).
Jakże ważny jest zatem obowiązek uczestniczenia we Mszy świętej. Mówimy obowiązek, ale gruncie rzeczy jest to niezwykła łaska, największy dar miłości Bożej dla nas. To tylko nasza ograniczoność nie pozwala nam pałać z miłości do Boga, za to, że mamy Mszę świętą. Musimy jednak sobie przypominać minimalne granice obowiązków dotyczących niedzielnego i świątecznego udziału we Mszy świętej.
1. Każdy chrześcijanin, który ukończył siódmy rok życia, ma obowiązek w każdą niedzielę i nakazane święto uczestniczyć w całej Mszy świętej. Pod-kreślić trzeba: W każdą niedzielę i nakazane święto, i w całej Mszy świętej. Obowiązek ten dotyczy nas pod sankcją grzechu ciężkiego. Kto więc z własnej winy opuszcza Mszę świętą, lub nawet jej część, obraża Boga, nie słucha bowiem Jego słowa miłości. Spóźnianie się na Eucharystię z opieszałości, opuszczanie kościoła przed jej zakończeniem też nie mieści się w ramach przyzwoitości i pełnego szacunku dla tak wielkiej świętości, jaką jest Eucharystia. Rodzice niech sami zawsze uczestniczą we Mszy świętej i przekazują swoim dzieciom również tym starszym, młodzieży, głód Mszy świętej i smak przyjmowanej Komunii świętej.
2. Pod słowem „uczestniczyć we Mszy świętej” rozumie się obecność fizyczną w kościele. Trzeba w Eucharystii brać udział razem z widzialną społecznością Kościoła, zgromadzoną wokół ołtarza. Oczywiście, są racje, które zwalniają od tego świętego obowiązku. Niewspółmiernie wielkie trudności i niedogodności, takie, jak choroba, nadmierna odległość od kościoła, uczynki miłości bliźniego, np. pielęgnowanie chorego, opieka nad dzieckiem, obowiązki służbowe usprawiedliwiają naszą nieobecność na Eucharystii. Dla nich, i tylko dla nich pozostaje dobrodziejstwo Mszy świętej wysłuchanej przez radio, czy przez programy telewizyjne.
3. Kiedy jesteśmy na niedzielnej Eucharystii zadośćczynimy także obowiązkowi słuchania słowa Bożego. W czytaniu słowa Bożego biorą udział również ludzie świeccy. Czujcie się do tego zaszczytu użyczania swego głosu i swojej wiary radośnie powołani, drodzy młodzi, dorośli, mężczyźni i kobiety. W czasach posoborowych kapłanowi rozdającemu Komunię świętą mogą też pomagać przygotowani do tego mężczyźni. Cieszę się, że obecną grupę nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii przyjęliście z mądrością i powagą. Potrzebna jest do tej posługi odpowiedzialna formacja, która wciąż jest przeprowadzana. Są oczywiście takie funkcje w Kościele, które wykonuje tylko kapłan, stąd nasza wielka troska o powołania kapłańskie i zakonne a także o nasze seminaria i domy zakonne. Również, gdy chodzi o głoszenie słowa Bożego – które jest, według słów Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii potrzebne jak chleb – jest ono domeną biskupów, prezbiterów i diakonów. Miejmy więc otwarte uszy i serca na słowa Boże płynące do nas zwłaszcza drogą homilii i kazań. W dzisiejszym świecie inflacji słowa i obrazu aż do stanu, że człowiek staje się „człowiekiem telewizyjnym” (homo televisious), z wiarą trzeba podejść do naszych, jakże pokornych w swej formie i atrakcyjności kazań. W cierpliwości, poświęcając trochę czasu dla swego zbawienia, słuchajmy tych słów. Są one w swej istocie i mocy słowami naszego Pana Jezusa. „Kto was słucha, Mnie słucha, kto wami gardzi, Mną gardzi”– mówił o posłannictwie Apostołów nasz Boski Mistrz (Łk 10, 16). A słowo Boże jest zawsze żywe i skuteczne, choć czasem ostre i przenikliwe jak miecz. Działa też na zasadzie jakby sakramentalności, to jest, niesie z sobą łaskę słuchającemu.
Umiłowani Bracia i Siostry,
4. Przykazania uczestniczenia w niedzielnej i świątecznej Eucharystii nie można wypełnić przez zewnętrzną tylko obecność w kościele. Konieczny jest prawdziwie nabożny udział w tym, co się dzieje na ołtarzu, a tam pod postaciami chleba i wina uobecnia się miłość Boga wyrażająca się w śmierci Jezusa i przechodząca w Jego zmartwychwstanie. To dla mnie uobecnia się Jezus umierający i zmartwychwstały, prawdziwie Baranek paschalny, zabity i żyjący (por. Ap 5, 6), „Pan mój i Bóg mój” (J 20, 28). Trzeba więc zewnętrzną uwagą i skupieniem, „w duchu i w prawdzie” (J 4, 23), sercem dziecka i mocną wolą przyjąć tajemnicę, która się dzieje na ołtarzu. Stawajmy się, jak tego chce Kościół, ofiarnikami z Chrystusem i ofiarą miłości z Nim. Z radością i prostotą poddajmy się liturgii, jej przepisom i poleceniom. Nie przylegajmy w sposób ciasny do tego, co nie było i nie jest istotne w sposobie sprawowania Mszy świętej i w rozdzielaniu Ciała Pańskiego. Skupiajmy się na tym, co pod osłonami czynności słów i śpiewów sakralnych rzeczywiście się dzieje w czasie liturgii eucharystycznej. Wnikajmy w samą tajemnicę a nie w jej osłony. Odpowiadajmy na wezwania kapłana pełnym głosem, śpiewajmy wargami i sercem, czasem oddajmy się czynnemu milczeniu.
5. Tylko w stanie łaski uświęcającej można godnie i w sposób pełny uczestniczyć w Eucharystii, uwielbiać Boga, dziękować Mu, przepraszać Go i prosić. Wszystko więc trzeba uczynić, aby przez spowiedź przed Mszą świętą, a czasem może i w czasie Mszy świętej, przygotować duszę na przyjęcie Pana Jezusa w Komunii świętej. Wtedy to bowiem, „o szczęście niepojęte, sam Bóg odwiedza mnie”. Pełny udział w Ciele Chrystusa wydanego za nas i Krwi Pańskiej za nas wylanej, mamy, gdy przystępujemy do Komunii świętej sakramentalnej. Nie można jej jednak przyjmować świętokradzko, gdy sumienie dobrze urobione - a trzeba je sprawdzać spowiadając się co pewien czas – sygnalizuje nam żeśmy popełnili grzech ciężki i w takim razie lepiej się od niej powstrzymać. Nie bierzmy wzoru od tych chrześcijan w innych krajach, którzy bez żadnych, jak się to mówi skrupułów, przystępują do Stołu Pańskiego. Słowo Boże jest w tym względzie jasne: „Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało (Pańskie), wyrok sobie spożywa i pije” (1 Kor 11, 28n). Ci na przykład, którym życie się trochę skomplikowało i żyją w małżeństwie niesakramentalnym z powodu tzw. przeszkód kanonicznych, niech oczami wiary, serca skruszonego jednoczą się z Chrystusem patrząc na Hostię świętą.
6. I jeszcze przynajmniej na jedno w tym ogólnym przypomnieniu zasad odnośnie moralności eucharystycznej trzeba zwrócić uwagę. Wierni gromadzą się na Mszy świętej, by przeżyć, odczuć, zasmakować ze wspólnoty świętego Kościoła. W nim jest Chrystus. Kościół to Mistyczne Ciało Chrystusa. W Kościele też jest obecny każdy ochrzczony a także w pewnym sensie każdy człowiek. Wynika z tego obowiązek budowania Kościoła. Na Mszy świętej więc przekazujemy sobie znak pokoju, przebaczamy sobie wzajemnie wyrządzone przykrości, jednoczymy się z braćmi i siostrami tworząc jedną wspólnotę liturgiczną. Gdy chodzi o tzw. „przymus parafialny” – to on nie istnieje, i można też gdzie indziej, poza parafią, zadośćuczynić obowiązkowi uczestnictwa w Eucharystii. Owszem, przy dzisiejszym stopniu migracji, trze-ba być bardzo uwrażliwionym na to, żeby będąc poza swoją parafią szukać kościoła katolickiego i nieraz nawet daleko do niego dojeżdżać. Prawdą jest jednak, że ideałem pozostaje być na Mszy świętej w swojej parafii lub w społeczności, w której się żyje i działa.
7. Wobec potrzeb swojej parafii, swojej diecezji, Ojczyzny, wobec Kościoła Powszechnego i całego świata mamy wszyscy zobowiązania natury duchowej i też materialnej. Chciejmy i w tej dziedzinie pamiętać o piątym przykazaniu kościelnym, które brzmi: „Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła”. „Tyle w nas miłości do Chrystusa, ile miłości do Kościoła” – mówili często Ojcowie Kościoła. Mimo zubożenia, jakie dziś daje się nam we znaki, bądźmy ofiarni. Kościół żyje preferencją na rzecz ubogich. Przyjmijmy więc z prostotą wyrozumiałości i miłością tacę, puszki, dzieła caritasowe. Nie możemy przecież przyjmować w sposób pełny Chrystusa, gdy Go nie przyjmujemy w ubogich, bezrobotnych, chorych, potrzebujących. W naszych ubogich, On, Jezus, nasz Bóg i Sędzia jest rzeczywiście obecny. Dzielmy się tym, co mamy, choćby to było niewiele.
Umiłowani Diecezjanie, zaproszeni do Stołu Pana Jezusa!
8. Przybywajmy do tego Stołu, przeżywajmy, ucztujmy. Lepsza uczta od eucharystycznej będzie tylko w niebie, ale dojdą tam tylko ci, którzy doceniają stół i ołtarz eucharystyczny i będą przy nim zasiadać. Pragnę Was jeszcze zaprosić do jednej wyjątkowej uczty. Jest nią przeżywanie Wielkiego Tygodnia, Triduum Sacrum. Składa się na nie Msza Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek, liturgia Męki Pańskiej w Wielki Piątek, Wielka Sobota z Wigilią Paschalną i Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego - Wielkanoc. Wtedy my, katolicy odnawiamy też swoje przyrzeczenia, podjęte w czasie naszego chrztu. To są wielkie dni, które każdy chrześcijanin powinien prawdziwie głęboko przeżywać. Życzeniem Ojca Świętego wyrażonym w liście na Rok Eucharystii jest, byśmy zwrócili uwagę na przeżycie Triduum Paschalnego. Bardzo kładę Wam na serce, Umiłowani Bracia i Siostry, osobiste przeżywanie tych dni. Jestem zadowolony, jako Wasz Pasterz, z Waszego przeżywania Środy Popielcowej. Nie jestem jednak rad z liczby wiernych w naszych kościołach w ciągu dni Wielkiego Tygodnia. Wielu przeżywa je bardzo po świecku. Zakupy, gonitwa, robienie akurat wtedy gruntownych porządków – jakby tego wszystkiego nie dało się zrobić kiedy indziej. Nawołuję do nadania nowego kształtu przeżywania tych dni. Proszę księży, proboszczów i katechetów, rekolekcjonistów i spowiedników wielkopostnych, aby wszystko uczynili dla godnego przeżywania Świętego Triduum. W Wielki Czwartek niech Komunia święta będzie rozdawana pod dwoma postaciami dla wszystkich wiernych. Podobnie może być w Wigilię Paschalną, odprawianą w nocy. Niech księża kontynuują adorację Pana Jezusa w ciemnicy w Wielki Czwartek przynajmniej do północy, a adorację Pana Jezusa w grobie z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę utrzymujemy przez całą noc. Trzeba też wiernym zapewnić spowiedź świętą w tym czasie. Wart jest Jezus, który za każdego z nas tak bardzo cierpiał, aktywnego czuwania przy Nim w tym świętym czasie. „Jednej godziny nie mogliście ze Mną czuwać?” – pyta nas Jezus (por. Mt 26, 40). Wart jest nasz Zbawiciel pocałunku ukrzyżowanych Jego stóp w Wielki Piątek. Czeka też na nas z radością paschalną.
Umiłowani Diecezjanie!
Przyjmijcie te dłuższe słowa, wypowiedziane z troskliwą miłością o Wasze zbawienie. Życzę godnego przeżycia czterdziestodniowego postu i błogosławię na jego przeżycie. Wszystkim kapłanom, spowiednikom i rekolekcjonistom życzę „Szczęść Boże” na trud wielkopostny, a braci kleryków i nowicjuszy, osoby konsekrowane, chorych i niepełnosprawnych proszę o dar modlitwy i pokuty w intencji nawrócenia grzeszników i zagubionych.
Matce Bożej Częstochowskiej zawierzam tegoroczny Wielki Post. Niech nas broni ze swoich Jasnogórskich Wałów od niegodnego i mało owocnego przeżywania Eucharystii. Niech się za nas wstawia u swojego Syna.
3. Modlitwa, post i jałmużna.
Tradycja kościelna w Polsce, wypracowała bogate formy przeżywania okresu Wielkiego Postu wyrosłe ze świętej liturgii. Jest nią modlitwa, zwłaszcza modlitwa wspólnotowa jak: nabożeństwa pasyjne, Gorzkie Żale czy nabożeństwo Drogi Krzyżowej odprawiane w kościołach parafialnych, a nawet w prywatnych domach. Bardzo pożyteczne są rekolekcje wielkopostne połączone z sakramentem pojednania.Wielki Post jest także czasem praktykowania w większym wymiarze postu, czyli dobrowolnie przyjętego umartwienia. W tym czasie nie organizujemy zabaw inich nie uczestniczymy. Oprócz piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych, pielęgnujemy zwyczaj podejmowania dodatkowych zobowiązań pokutnych: ograniczanie posiłków, abstynencja od napojów alkoholowych i od palenia papierosów, rezygnacja ze słodyczy i innych przyjemności... Pamiętajmy jednak, że nie chodzi tylko o wytrwanie w dobrych postanowieniach przez 40 dni. Chodzi raczej o przywrócenie prawdziwie ludzkiego i Bożego charakteru naszego życia, który przez grzeszne przyzwyczajenia został naruszony, albo nawet zupełnie zniszczony.
Oprócz modlitwy i postu, bardzo ważną rolę w życiu chrześcijanina odgrywa jałmużna. Jest ona nieco dzisiaj zapomniana i sprowadzana do jakiegoś gestu, który ma doraźnie pomóc osobie potrzebującej. Tymczasem w Liturgii Kościoła czytamy: Jałmużna uwalnia od śmierci. Ona oczyszcza z każdego grzechu. Woda gasi płonący ogień a grzechy gładzi jałmużna (Resp. do Jutrzni z soboty I tygodnia Wielkiego Postu). Jakiś datek pieniężny, pomoc samotnej matce, opłacenie w szkole obiadu dla dziecka z ubogiej rodziny, przynosi o wiele więcej korzyści samemu ofiarodawcy. Pamiętajmy o ewangelicznej ubogiej wdowie, którą Pan Jezus pochwalił, ponieważ podzieliła się swoim ubóstwem (por. Mk 12, 41-44).
4. Eucharystia - darem miłosierdzia.
Rozpoczynający się Wielki Post przeżywamy w trwającym Roku Eucharystii. Boże miłosierdzie, którego oczekujemy, w Eucharystii znajduje swój pełny wyraz. W niej Chrystus przedkłada nam na nowo ofiarę spełnioną raz na zawsze na Golgocie. Choć jest w niej obecny jako zmartwychwstały, nosi znaki swej męki, której «pamiątką» jest każda Msza św., jak nam przypomina liturgia aklamacją po konsekracji: «Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie...» (por.: Mane nobiscum Domine, nr 15). Dar Eucharystii jest odpowiedzią na pokutne wołanie o miłosierdzie: Zmiłuj się, Panie, bo jesteśmy grzeszni.
W Liście Pasterskim na rozpoczęcie Roku Eucharystii, przedstawiłem dwa zadania: zwrócić uwagę na czas i miejsce sprawowania Eucharystii oraz zadanie odbudowania poczucia wspólnoty wśród ludzi wierzących.
- Czas i miejsce sprawowania Eucharystii to czas i miejsce objawiającego się Bożego miłosierdzia. Korzystanie z sakramentów św., udział w liturgii Mszy św., słuchanie słowa Bożego, nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, związane jest ze świątynią, z kościołem parafialnym. Trzeba dołożyć starań, aby z tego miejsca Bożego Miłosierdzia jak najpełniej korzystać. Oczywiście, miejsce sprawowania Eucharystii i innych Bożych Tajemnic, powinno być otoczone należytą troską wszystkich wiernych.
- Budowanie wspólnoty wśród ludzi wierzących. We wspomnianym Liście pisałem: „Rok Eucharystii będzie więc okazją do nowego odkrycia prawdy o wspólnocie, czyli komunii w Kościele, a także odnalezienia dla siebie właściwego miejsca we wspólnocie. Praca nad budowaniem wspólnoty dokonuje się najpierw w rodzinach, a następnie w parafiach, gdzie wierni gromadzą się na Eucharystię”. Wielki Post jest właśnie tym wyjątkowym okresem, który człowieka zbliża do Pana Boga i jednocześnie zbliża ludzi do siebie.
Zdumiewająca jest ofiarność naszych wiernych w wypadkach nadzwyczajnych. Na pomoc dotkniętym klęską żywiołową w Azji Południowo-Wschodniej zebraliśmy w styczniu i przekazaliśmy z naszej Archidiecezji ponad 200 tysięcy złotych.
Nie wolno jednak zapomnieć, że obok wielkich tragedii, całkiem blisko nas rozgrywają się często tragedie poszczególnych ludzi. Ich cierpienia nie mają szczęścia do efektownych reportaży, pierwszych stron gazet... Wielki Post przez modlitwę i umartwienie otwiera nasze oczy, i pomaga widzieć świat w pełnej prawdzie. Sami potrzebując i oczekując Bożego miłosierdzia, ofiarujmy swój gest miłosierdzia naszym bliźnim. Niech nie będzie wśród nas ludzi samotnych i opuszczonych.
Zakończenie
Na Wielki Post podejmijmy bardziej konkretne postanowienia.
- Rodzice, katecheci, nauczyciele niech uczą dzieci i młodzież wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka...
- Niech księża proboszczowie zadbają, aby w każdej parafii - jeżeli jeszcze ich nie ma - zostały powołane parafialne zespoły charytatywne CARITAS.
- Niech nasi diecezjanie pracujący na różnych stanowiskach władz samorządowych czy państwowych pamiętają, że najbardziej właściwym sprawdzianem ich człowieczeństwa jest drugi człowiek, zwłaszcza bezrobotny, opuszczony, bezradny... Nasi katoliccy przedstawiciele do Senatu czy Sejmu RP niech dołożą starań, aby w naszej Ojczyźnie było godne miejsce dla każdego jej obywatela.
- Zwracam się także do pracodawców i pracobiorców. Ci, którzy tworzą miejsca pracy, oddają do dyspozycji swoje pieniądze i swój organizacyjny talent. Ci, którzy w tych zakładach pracują, dają swój wysiłek intelektualny lub fizyczny. Jedni bez drugich istnieć nie mogą. Niech czas Wielkiego Postu pozwoli zrezygnować z egoizmu jednych czy drugich na rzecz dobra wspólnego.
- Chorzy i cierpiący, niech za wzorem cierpiącego i umierającego Jezusa, mają odwagę ofiarować swoje cierpienie dla dobra innych.
Drodzy Bracia i Siostry!
Nie samym chlebem żyje człowiek,
lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych (Mt 4, 4b).
W trudach i kłopotach codziennych zajęć, także w trudach zdobywania chleba naszego, powszedniego, otwórzmy serca na słowo, które pochodzi z ust Bożych. Ono uczy, napomina, nawołuje, zachęca, a przede wszystkim jest Słowem Bożego miłosierdzia
Niech Pan Bóg, na drodze do duchowego odnowienia i nawrócenia, umocni Wasz trud swoim błogosławieństwem.
Odstąpił od Chrystusa. I tak było przy każdym z Nim spotkaniu, gdy Chrystus wypędzał go z opętanych. Na Jego słowa burzył się, pienił, miotał przekleństwa i wyzwiska, ale zawsze ustępował. I nic się nie zmieniło do dziś. Tam, gdzie jest Chrystus, diabła nie ma. Z wściekłością i nienawiścią, ale odchodzi.
Niestety, nie odchodzi od ludzi. Od prawieków nie odstępuje ich ani na krok. Kłamiąc, oszukując, obiecując bezgraniczną wolność, władzę, rozkosze i raj na ziemi, od tysięcy lat sprowadza ludzkie dusze na manowce. Wiedzie ludzi do zdrady Boga, do łamania wszystkich Jego przykazań, do wszelkich możliwych zbrodni, i do wiecznego potępienia. Kusi wszystkich. Kobiety i mężczyzn. Uczonych i nieuczonych.
Starych i młodych. Duchownych i świeckich. Pięknych i brzydkich. Zdrowych i chorych. Bogatych i biednych. Robi wszystko, co w jego mocy, by zdeprawować zwłaszcza młode pokolenia, od których wartości moralnej zależą losy świata i rodzaju ludzkiego. Dlatego tak uporczywie szuka sobie zwolenników wśród tych, którzy mają szczególny wpływ na kształtowanie charakterów i postaw młodzieży.
Szuka ich wśród intelektualistów, ludzi mediów, artystów, piosenkarzy, aktorów, sportowców, polityków i społeczników. Wmawia im tak, jak wmawiał pierwszym rodzicom w raju, że są wielcy, że są podobni do bogów. Podsyca ich pychę i próżność. Ciągle uparcie im powtarza, że dysponując wspaniałym rozumem, nie potrzebują Boga, aby zapanować nad światem, aby wyjaśnić wszystkie jego problemy, aby uchronić człowieka przed wszelkim zagrożeniem, i aby nadać sens ludzkiemu życiu. Od kilku wieków wciska w ich świadomość przekonanie, że Boga nie ma, że to oni –słudzy szatana – mają zająć Jego tron; że to oni, a nie Bóg, mają rozstrzygać o tym, co jest dobre moralnie a co złe, co prawdziwe a co fałszywe.
Odwieczny wróg człowieka wmawia w kuszonych przez siebie ludzi, że to nie objawione przez Boga przykazania, lecz prawa ustanawiane przez nich, nieliczących się z Bogiem, mają kształtować moralność narodów, mają decydować o życiu i śmierci nienarodzonych, niepełnosprawnych, chorych i innych ludzi.
To ich sprzeciwiające się Bogu prawa mają decydować o tym, czym jest małżeństwo, czym jest rodzina, a także kto ma prawo do życia, a kogo można zabić już w łonie matki.
Gdy obserwujemy współczesny świat. Gdy z niepokojem śledzimy narastającą w nim agresję i terroryzm, gdy patrzymy na to, jak wielu ludzi nie liczy się zupełnie z Bożym prawem moralnym i z jak wielką zaciekłością ci, którzy w wielu krajach sprawują władzę polityczną i medialną, usuwają Boga i chrześcijaństwo z aktów prawnych, ze szkół i z życia publicznego; gdy usuwają z nich wszelkie znaki religijne; gdy atakują samą istotę chrześcijaństwa, a nawet monoteizmu, tzn. religii głoszących wiarę w jedynego Boga, kłamliwie oskarżając je o to, że są źródłem agresji i ucisku w społeczeństwie, w rodzinie i małżeństwie, gdy patrzymy na to wszystko, z bólem musimy stwierdzić, że współczesne kuszenie człowieka przez szatana, przynosi mu nadzwyczajne owoce. Ma zresztą do dyspozycji skuteczniejsze niż kiedykolwiek środki. Jak napisał w XX jeszcze wieku jeden z angielskich pisarzy, niegdyś szatan miał trudniejszą sytuację, musiał bowiem kusić każdego z osobna, dziś, jeśli wciągnie do swojej służby liczące się media, modnego idola, pisarza, artystę, sportowca, piosenkarza, ustawodawcę, polityka, ziejącego nienawiścią do chrześcijaństwa senatora czy ministra, wówczas bez trudu oddziaływa na miliony i prowadzi ich do wiecznej zagłady. Z diabelskiej podpowiedzi rozpowszechniana jest satanistyczna wizja człowieka, pojmowanego jako zbuntowane przeciw Bogu zwierzę, które zamknięty jest wyłącznie w materii i którego ostatecznym kresem jest śmierć. Z szatańskiej podpowiedzi postępuje coraz szybciej w wielu, dawniej głęboko chrześcijańskich krajach, desakralizacja życia, zachowań, języka. To szatan, którego słusznie nazywa się małpą Pana Boga, bo wykrzywia karykaturalnie wszelkie Jego dzieła, w miejsce wartości wprowadza w życie narodów antywartości. W miejsce ładu moralnego – chaos, w miejsce miłości – nienawiść, w miejsce czystości – rozpustę, w miejsce wybaczenia – zemstę, w miejsce uczciwości – korupcję i złodziejstwo, a w miejsce pięknego i dobrego języka –wprowadza język rynsztokowy, pełen wulgaryzmów, którym przemawia dziś już nie tylko tzw. margines społeczny, lecz coraz częściej popisują się nim wobec milionowej widowni ludzie mediów, artyści, politycy, a nawet uczeni.
Współczesna skuteczność szatańskiego kuszenia bierze się z wielu przyczyn. Najważniejszą z nich jest słabość naszej ludzkiej natury skłonnej do zła. Miliony ludzi utraciły czujność wobec szatana, swojego największego wroga. Nie bez powodu św. Piotr w swoim Pierwszym Liście ostrzega każdego z nas: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć” (5,8).
Tymczasem bardzo wielu chrześcijan przestało wierzyć w realne istnienie szatana. I to jest jego największe zwycięstwo. On nie chce byśmy wierzyli w jego istnienie, żebyśmy się przed nim strzegli, bo to zawsze utrudniało jego złowieszczą misję. Dlatego Kościół święty, na przeżywaną dziś przez nas w skupieniu i zamyśleniu nad sensem własnego życia, I Niedzielę Wielkiego Postu, wyznaczył do głębokiej refleksji, Ewangelię opowiadającą o kuszeniu przez diabła samego Boga, byśmy byli czujni, byśmy nie ulegali złu, byśmy nie szli za diabelskimi pokusami, których w otaczającym nas świecie jest więcej niż kiedykolwiek, które napotykamy dosłownie co krok.
Potrzebujemy wielkiej czujności. Potrzebujemy – o czym przypomina Kościół w okresie Wielkiego Postu, przygotowującego nas na Święta Zmartwychwstania – więcej modlitwy, umartwienia przez post naszego ciała, wyrzeczenia się nałogów, hucznych rozrywek, dyskotek, zbędnych przyjemności; potrzebujemy wyrzeczenia się tego wszystkiego, co przeszkadza nam pomyśleć o sensie naszego istnienia, a także o tym, że życie nasze jest bardzo kruche. Wbrew pysze ludzkiego rozumu, któremu wydaje się, że sam się upora z wszelkimi dręczącymi człowieka problemami i z wszelkim zagrażającym mu niebezpieczeństwem, cywilizacja i najwspanialsza współczesna technika okazują się być niczym, gdy o swoje upomni się natura, jak było to niedawno w Azji Południowowschodniej, gdy na człowieka spadnie bezwzględna śmiertelna choroba, gdy zdarzy się wypadek. Dobrze wiemy, że w każdej chwili możemy być wezwani przed Boży Sąd, aby odpowiedzieć za swoje życie. Wielki Post to czas, by na to spotkanie z Bogiem dobrze się przygotować: przez udział w rekolekcjach, przez spowiedź i pokutę, przez pojednanie z bliźnimi, przez zmianę swojego życia, a także przez uczynki miłosierdzia wobec bliźnich, potrzebujących naszego wsparcia moralnego i materialnego.
Ewangelia opowiada, że gdy Apostołowie nie mogli z pewnego opętanego człowieka wyrzucić szatana, Chrystus im powiedział, iż jest taki rodzaj diabła, którego człowiek może wyrzucić ze swego życia i z życia innych tylko przez post i jałmużnę. Nie zapominajmy o znaczeniu postu i jałmużny. I to nie tylko postu ciała, lecz także ascezy ducha, która przejawi się na przykład w naszej, większej w okresie Wielkiego Postu, wstrzemięźliwości wobec telewizji i innych rozrywek. Nie zapominajmy także o tym, że szczególną wartość ma nasze cierpienie, jeśli znosimy je jako ofiarę składaną Bogu w intencji nawrócenia grzeszników, w naszych własnych intencjach bądź w intencji dusz w czyśćcu cierpiących. Cierpienie jest szczególnie skuteczną modlitwą, a także naszą szczególną ochroną przed działaniem szatana.
Jesteśmy wiernymi Bogu chrześcijanami i wiemy dobrze, że moc szatana jest niczym wobec potęgi Bożej. Nie jest on w stanie wyrządzić nam żadnej krzywdy, jeśli będzie zawsze z nami Chrystus, jeśli się spowiadamy, jeśli uczestniczymy w Eucharystii, jeśli się modlimy, jeśli po Bożemu żyjemy. Pamiętajmy o tym, że diabeł przychodzi tylko do tych, którzy go zapraszają, którzy odtrącili Boga i Jego prawo moralne, którzy nie chcą znać Boga, ponieważ żyje się im bez Niego wygodniej. Niestety, umieranie bez Boga jest straszne.
Jednym z powodów niewiary w Boga wielu współczesnych ludzi jest to, że Go nie znają, że nigdy nie zatroszczyli się o to, by Go poznać, by swoim umysłem zbliżyć się do Niego. Nie bez powodu Ojciec święty wśród przyczyn współczesnej niewiary, agnostycyzmu i fałszywych wyobrażeń o Bogu, wymienia religijną ignorancję. Jest wielu chrześcijan, których wiedza religijna jest znikoma, nierozwinięta albo obarczona błędami. Przygnębiającym wprost faktem jest to, że wielu chrześcijan, także tych którzy uczęszczali na lekcje religii, którzy przeszli przygotowanie przed bierzmowaniem, nic nie wie o podstawowych zasadach swojej wiary. Jest wielu chrześcijan, nawet o wykształceniu uniwersyteckim, o wybitnej wiedzy świeckiej i wysokiej kulturze humanistycznej, którzy nie posiadają żadnej prawie kultury religijnej.
Niektórzy z nich – mimo rzetelnego wykształcenia świeckiego – pozostali ze swoją wiedzą religijną na poziomie resztek swoich wiadomości religijnych, niezapomnianych jeszcze z czasów dziecięcych i odpowiadających tylko świadomości dziecka, a nie dojrzałego, wykształconego człowieka. Rozwijając swoją wiedzę o świecie, nigdy nie zatroszczyli się o to, by poszerzyć i pogłębić swoją wiedzę o Bogu, która jest także ogromnie rozległa i wnikliwa. A mogli, i jako chrześcijanie powinni to uczynić, przez studium nad katechizmem Kościoła katolickiego, przez lekturę książek i czasopism religijnych, przez słuchanie konferencji teologiczno-filozoficznych, systematyczny udział w rekolekcjach i na wiele innych sposobów. Nic dziwnego, że takie osoby przeżywają niekiedy kryzys wiary, której niestety nie znają lub którą znają bardzo powierzchownie.
Nic dziwnego, że nie potrafią bronić swoich przekonań religijnych; bowiem w konfrontacji z wielką wiedzą świecką ich nierozwinięta, szczątkowa i niekiedy dziecinna wiedza o Bogu, wydaje się im naiwna i nierozumna. Nic dziwnego, że nie potrafią wytłumaczyć problemów religijnych swoim dzieciom. Nic dziwnego, że łatwo przyjmują fałszywy pluralizm religijny, którzy stawia znak równania między wszystkimi religiami, który głosi, że wszystkie religie są tyle samo warte, że można pewne prawdy wiary przyjmować a inne odrzucać, że można w nich grzebać jak na ladzie w supermarkecie, wybierając to, co się komu podoba, nie zwracając przy tym uwagi na to, że wszystkie głoszone przez Kościół prawdy objawił sam Bóg, a człowiek nie ma prawa Go poprawiać.
Musimy mieć świadomość, że szatan i wszystkie wymyślone przy jego aktywnym udziale ateistyczne i bezbożne teorie, rozmaite herezje, zbrodnicze niekiedy sekty itd., nigdy by nie zaistniały, gdyby katolicy znali dobrze zasady swojej wiary i żyli według Ewangelii i Bożych przykazań, gdyby czuli się odpowiedzialni za życie społeczne i polityczne swoich krajów, gdyby się w nie świadomie, jako katolicy włączali, gdyby tworzyli i wspierali media katolickie oraz szkoły i uniwersytety w chrześcijańskim duchu kształcące młodzież, gdyby po chrześcijańsku reagowali na pleniące się zło, gdyby nie dopuszczali do ustanawiania zbrodniczych, sprzecznych z prawem naturalnym ustaw prawnych.
Nie wystarczy jednak tylko ubolewać nad niedostatkami wiedzy religijnej wielu współczesnych chrześcijan. Potrzebą chwili jest podjąć różnorakie działania, które powinny mieć na celu pogłębienie wiedzy religijnej naszych wiernych i umocnienie ich religijnej postawy życiowej.
Mając na uwadze te duszpasterskie zadania, powołałem specjalny zespół, skupiający wielu specjalistów od katechezy, złożony z osób duchownych i świeckich, którzy biorąc za podstawę Katechizm Kościoła katolickiego, opracowują krótkie katechezy, wyjaśniające poszczególne prawdy wiary i zasady moralności chrześcijańskiej. Zespół pracuje pod kierunkiem Księdza Biskupa Marcinkowskiego, wybitnego znawcy problemu. Przygotowane przez naszych specjalistów katechezy będą odczytywane bezpośrednio przed każdą niedzielną Mszą świętą we wszystkich parafiach i kościołach naszej diecezji. Emitowane będą także przez nasze rozgłośnie radiowe w Płocku i w Ciechanowie, oraz drukowane na pierwszej stronie „Niedzieli Płockiej”. Nauczanie powyższe jest zakrojone na szereg lat i obejmie całokształt prawd zawartych w katechizmie. Uznaliśmy, że właściwym dniem dla rozpoczęcia tej formy nauczania naszej świętej wiary, będzie II Niedziela Wielkiego Postu, kiedy wchodzimy w okres szczególnej refleksji nad tajemnicą zbawienia rodzaju ludzkiego przez Chrystusa.
Zarówno wszystkich Kapłanów jak i Siostry Zakonne oraz wszystkich naszych Wiernych serdecznie zachęcam do chrześcijańskiego przeżycia tego świętego czasu, a także do pełnego najlepszej woli uczestnictwa w pogłębianiu naszej świadomości religijnej przez zaofiarowaną nową formę katechezy. Na wielkopostny trud duchowej pracy, której celem jest nawrócenie do Boga naszych serc, wszystkim serdecznie błogosławię: W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.