Chrzest Pański

publikacja 11.01.2003 11:50

według Marcina Lutra

Postylla domowa:

Kazanie na pierwszą niedzielę po Trzech Królach


ks. dr Marcin Luter

Wydanie polskie z 1883 r. w Cieszynie

Ewangelia Łukasza 2, 41-52

“A rodzice jego chadzali na każdy rok do Jeruzalemu na święto wielkanocne. A gdy już miał dwanaście lat, a oni wstępowali do Jeruzalemu według zwyczaju onego święta; i gdy skończyli one dni, a już się wracali nazad, zostało dziecię Jezus w Jeruzalemie, a tego nie wiedział Józef i matka jego. Lecz mniemając, że jest w towarzystwie podróżnych, ubyli dzień drogi, i szukali go między krewnymi i między znajomymi. A gdy go nie znaleźli, wrócili się do Jeruzalemu, szukając go. I stało się po trzech dniach, że go znaleźli siedzącego w kościele w pośrodku doktorów, słuchającego ich i pytającego ich. I zdumiewali się wszyscy, którzy go słuchali, nad rozumem i nad odpowiedziami jego. A ujrzawszy go rodzice, zdumieli się. I rzekła do niego matka jego: Synu! Cóżeś nam to uczynił? Oto ojciec twój i ja z boleścią szukaliśmy cię. I rzekł do nich: Cóż jest żeście mię szukali? Izali żeście nie wiedzieli, iż w tych rzeczach, które są Ojca mego, ja być muszę? Lecz oni nie zrozumieli tego słowa, które im mówił. I zstąpił z nimi, i przyszedł do Nazaretu, a był im poddany. A matka jego zachowywała wszystkie te słowa w sercu swoim. A Jezus wzrastał w mądrości, i we wzroście i w łasce u Boga i u ludzi.

Słyszeliście najmilsi w święto Trzech Króli, że nazwane jest świętem objawienia Chrystusowego, które dlatego się stało, aby to nowo narodzone dzieciątko nie zostało w skrytości, ale było objawione. Bo inaczej nie byłoby nam pożyteczne, gdybyśmy o nim nic wiedzieć nie mieli. Dlatego też przez te dni i w innych ewangeliach jest powiedziane, z których widzimy, jako się Chrystus objawił: n.p., gdy przy Jordanie od Jana był ochrzczony, i potem, gdy w pierwszym cudzie, na weselu w Kanie, okazał się, jako Pan, który ma wszystko w swojej mocy. To tedy wszystko stało się, aby ludzie Pana Jezusa nie tylko poznali, ale by go za takowego mieli i sławili, który większym jest, niżeli inny człowiek, zwłaszcza, iż jest Panem, ku panowaniu narodzonym, który wszystko umie i może, i byśmy go naszym zbawicielem uznali, do niego we wszystkich potrzebach i dolegliwościach się uciekali i pomocy u niego szukali.

Ku temu służy też dzisiejsza ewangelia. Bo w niej też mamy objawienie, które Pan Jezus okazał, iż nie jest zwyczajnym, ale osobliwym dziecięciem, gdyż się potajemnie od rodziców swoich odłączył, i wystąpił z posłuszeństwa, które wszystkie inne dziatki z rozkazania Bożego rodzicom są winni są posłuszeństwa. Stało się to, powiada ewangelia, tak: rodzice jego musieli, jako Żydzi, na każdy rok na święto wielkanocne okazać się w kościele w Jeruzalemie. Gdy dzieciątko Jezus z sobą wzięli, zostało tam w Jeruzalemie. Rodzice tego nie spostrzegli, podobno byli do tego przyzwyczajeni, iż już nieraz przedtem z krewnymi chodził. Bo Chrystus nie żył w młodości swojej jako dziwak, ani żadnego osobliwego żywota nie wiódł; ale się zachowywał jako inne dziatki, niekiedy też ze swoimi towarzyszami grywał, tylko, iż jako tekst wspomina, nad inne dziatki w mądrości i łasce się pomnażał. Dlatego tedy matka jego Maria i Józef mniemali, iż jest w towarzystwie podróżnych, a tak go za sobą zostawili. Ale wieczorem, gdy na pierwszy nocleg od Jeruzalemu przyszli, oglądają się, gdzie by dzieciątko było. A gdy go między krewnymi i znajomymi nie znaleźli, zlękli się bardzo. Bo dzieciątko to osobliwie matce było polecone. I Józef też miał pilny rozkaz, aby pieczę nad nim miał. Nade wszystko atoli Maria jako matka serdeczną żałość z tego miała, i bardzo się zlękła, iżby go nie miała znaleźć. Zapewne tam nie było spania, ani jedzenia, ani uspokojenie przed płaczem, ale najpewniej jeszcze tejże nocy te cztery mile na powrót biegali. Dzieciątko jednak było stracone. Tu rozważ sobie, co w sercu twoim na ten czas myśleli? Bo pierwszego dnia dzieciątko zginęło, drugiego cały dzień jego szukali, a dopiero trzeciego dnia je znaleźli. A dlatego te trzy noce podobno niewiele spali i rozmaitymi myślami się trapili, a zwłaszcza Maria matka jego.

Rzecz ta zaiste uwagi jest godna, że dzieciątko Jezus, nasz miły Pan Bóg, chciał okazać, iż nie tyle z przymusu matce swojej jest poddany, ale iż co czyni, to czyni dla przykładu, z dobrej woli, a nie tylko z powinności. Bo on nie tylko był synem matki swojej, ale też był jej Bogiem i Panem. Dlatego też niekiedy stawia się naprzeciw matki swojej, nie jako syn, kiedy mówi: “Co ja mam z tobą, niewiasto?” Tak też i tu czyni, okazując, iż nie jest człowiekiem tylko, któryby ojcu i matce musiał być posłusznym; owszem mówi, iż ma innego ojca, który większym jest, i na którego słusznie ma większą baczność, niż na Marię i Józefa. “Cóż jest”, mówi, “żeście mię szukali? Izali żeście nie wiedzieli, iż w tych rzeczach, które są ojca mego, ja być muszę?” Jakoby chciał rzec: jestem wprawdzie waszym synem, więc jednak jestem synem tego ojca, który jest w niebiesiech. Jak ci się dla nas objawia, abyśmy go dobrze poznali i zrozumieli, iż on nie tylko jest prawdziwym człowiekiem, ale też prawdziwym Bogiem. Przeto, gdy matka do niego rzekła: “Synu! cóżeś nam to uczynił?” usprawiedliwia się i mówi: Jam ci wam nie jest posłusznym, anim też wami pogardzał, jako wy mnie macie. Chce tedy słuszność mieć po swojej stronie i nie chce się od matki dać strofować. Maria zaś i Józef ku boleści swojej, jaką dla niego mieli, jeszcze niesłuszność mieć muszą. Bo powinni sobie byli przypomnieć, co aniołowie, pasterze, Symeon i inni o tym dzieciątku zwiastowali, i wiedzieć, iż im nie był nieposłuszny, chociaż w Jeruzalemie pozostał, ponieważ więcej posłusznym być musiał ojcu swojemu w niebiesiech, niżeli swej matce na ziemi.

Ten przykład dzieciątka Jezus, naszego Pana miłego, di tego służy, aby nam przypomnieć naszą nieświadomość i wielkie zaślepienie, które zawsze jest skłonne, więcej służyć człowiekowi niżeli Bogu. Przetoż mamy się nauczyć, gdy do tego przyjdzie, iż albo Bogu, albo rodzicom i przełożonym nieposłusznymi być musimy, byśmy z Chrystusem mówili: Ja w tych rzeczach być muszę, które są ojca mego w niebiesiech. Oprócz tego chcę chętnie i z serca być posłusznym ojcu i matce, cesarzowi, królowi, gospodarzowi i gospodyni; ale w tym wypadku muszę rzec: Miły ojcze, miła matko, ja mam innego ojca, tego więcej muszę słuchać, niżeli was. Na tu Maria i Józef zapomnieli, dlatego im to przypomnieć, i nauczyć ich tego musiał. A to wszystko dla nas się stało. Tę krewkość bowiem mamy wrodzoną: gdy Bogu służyć i Jemu posłusznymi być mamy, światem się wymawiamy i mówimy: Nie śmię, bo Bóg mi rozkazał, abym zwierzchności mojej był posłusznym.

Któż bowiem jest zwierzchnością? Mój panujący? Ojciec i matka moja? Toć prawda! ale czyż oprócz tych innej zwierzchności nie masz? A za cóż masz tego, który mówi w pierwszym przykazaniu: “Jam jest Pan, Bóg twój?” Nie ma to tedy tak być, gdy ten Pan mówi: To mi się podoba, to tak mieć chcę, abyś ty bez względu na twego panującego, owszem króla i cesarza, ojca i matkę, z Chrystusem rzekł: “Ja w tych rzeczach być muszę, które są ojca mego?” Albowiem słowo i przykazanie Boże słusznie zawżdy pierwszeństwo mieć powinno. Gdy te są wykonane, potem czynić mamy i to, co chcą ojciec i matka, cesarz i król. Jako Chrystus objawiony jest przez gwiazdę i przy Jordanie, nam ku pociesze, iż jest naszym zbawicielem, o czym w Boże narodzenie w śpiewie i w zwiastowaniu od aniołów obficie słyszeli; tak objawia się w dzisiejszej ewangelii nam dla przykładu, abyśmy w rzeczach Bożych na nikogo względu nie mieli, chociażby to był ojciec, matka, książę, albo ktokolwiek bądź. Bo tu jest inny Pan i wyższa zwierzchność, która się zowie Bóg; tego ty masz słuchać, i czynić, co on tobie każe, i jemu nade wszystko masz służyć. Gdy to posłuszeństwo jest wykonane, potem czyń, co ci ojciec i matka, twój panujący i zwierzchność rozkazuje; tylko aby ci w tym wyższym posłuszeństwie na przeszkodzie nie byli, które, jakom rzekł, przed wszystkimi rzeczami musi być wykonane.

Nie będę tu wspominać o wielkim pokuszeniu, którego mało ludzi doznaje, gdy kto Chrystusa w sercu utraci; ale chcę tylko przy tym dzieciątku Jezus zostać, które się tu tak objawia, iż ono więcej jest, niż inni ludzie, gdyż się samo, bez dozwolenia, z posłuszeństwa matki swojej wyłącza, i nie idzie za nią, ale ona za nim iść musi, na potwierdzenie tego, co słyszała od anioła: “On synem Najwyższego będzie nazwany”. Musiało jej to tu przypominane, aby tego nie zapomniała. I to objawienie zgadza się zupełnie z onym drugim. Bo tu widzimy, iż Chrystus jest osobliwym człowiekiem, jako o nim pasterze i Symeon świadczyli. Przeto też nie chciał być uważany jako inne dzieci, choć też niekiedy z innymi dziećmi się bawił i biegał.

Co zaś w kościele czynił, o tym nam ewangelia trafnie donosi, iż się nie pytał, ile żyto kosztuje, jakoby jeść i pić ludzie musieli, ale mówił z nauczonymi w piśmie o słowie Bożym, najpierw ich słuchał, jak pismo wykładali, a potem ich z tego strofował, wszakże tak, jako na dzieło przystoi. Na przykład, jako u Mateusza czytamy, gdy nauczeni w piśmie o piątym przykazaniu kazali, a tak je tylko wykładali, abyśmy ręką nie zabijali, tedy on na to odpowiedział i rzekł: Zaprawdę, według tego przykazania nie będzie się też godziło, żebyśmy o bliźnich źle mówili, ich przeklinali i na nich się gniewali. To przykazanie bowiem wymaga łagodnego serca przeciwko bliźniemu naszemu. Na taki sposób i tutaj się okazał i objawił, zwyczajem dzieci, pytając się o to i owo, jakoby to zrozumieć miano, także nauczeni w piśmie temu się dziwili i myśleli: Jakże ten chłopak ku myślom takowym i mądrości przyszedł? Bo bez wątpienia nie zostawił bez odpowiedzi, w czym oni błądzili. Tak też bez wątpienia pytał nauczycieli, co by o Mesjaszu myśleli, skąd by miał przyjść, i jaki by urząd jego miał być? Ale o takowych rzeczach niezawodnie mówił z szczególną pokorą, karnością i wstydliwością, udawając jakoby o tym od matki swojej był słyszał, albo od innych starych, pobożnych ludzi. Każdy z pewnością myślał, chłopak ten ma Ducha Świętego, i coś wielkiego z niego wyrośnie. Bo się to i tak w tych latach na dzieciach pokazuje, co z nich może być, i jako się mogą podażyć.

To jest krótka historia o tym, jako się to dzieciątko Jezus matce swojej i Józefowi objawiło, iż większe jest, niż inne dziatki, ponieważ się z posłuszeństwa ich wyłączyło, a jeszcze za to nie chciało być od nich karane.

Kończy tedy Łukasz świętą ewangelię, mówiąc: “I zstąpił z nimi, i przyszedł do Nazaretu, a był im poddany”. Tak wiec to dzieciątko, które się dla Ojca swego w niebiesiech, od matki swojej odłączyło, teraz znów matce swojej i Józefowi posłusznym się staje, chociaż do tego nie jest zobowiązane. Łukasz to trafnie oznacza, mówiąc: “Był im poddany”. Jakoby chciał rzec: Czynił to chętnie i z dobrej woli, chociaż był Bogiem i Panem Marii i Józefa. Ale iż im był posłuszny, czynił to z posłuszeństwa dla swego Ojca niebieskiego, i z serdecznej miłości ku rodzicom swoim, i aby wszystkim ludziom dać przykład powinnego posłuszeństwa i pokory. Bo te słowa tak mamy uważać, iż to dzieciątko Jezus wszystko w domu czyniło, co mu tylko kazano, i do czego się nie leniło. Na taki przykład powinny dziatki pilnie uważać, iż Pan, który wszystkich nas Bogiem jest, takowe rzeczy w dzieciństwie swoim czynił, i nic mu przykrym nie było, co mu rozkazano, choćby to były najpodlejsze, małe i nie okazałe uczynki, aby też tak czyniły i do takiego posłuszeństwa i pokory się wprawiały. Bo takowe rzeczy Bogu się podobają, i jako czwarte przykazanie naucza, od wszystkich dziatek tego żąda, aby rodzicom swoim posłusznymi i poddanymi były.

Przed laty w klasztorach zastanawiali się, młodzi mnisi nad tym, co by Chrystus czynił w dzieciństwie swoim? Jakoż napisali mnisi osobną książkę: o dzieciństwie Chrystusowym, w której znajduje się bardzo wiele sprośnych, błazeńskich rzeczy. Między innymi jest tam bajka o pewnym biskupie, który też to wiedzieć pragnął. Temu się śniło, jakoby widział cieślę ociosującego drzewo, a przy nim dzieciątko zbierające wióry; nareszcie przyszła panna w niebieskiej sukni i wola obydwu, męża i syna do jedzenia. Zdawało mu się we śnie, jakoby potajemnie szedł za nimi i za drzwiami stanął, aby mógł widzieć, co by jedli. Gdy matka dzieciątku osobno małą nagotowała wieczerzę, poczęło mówić i rzekło: kochana matko, a cóż będzie ten człowiek jadł, co za drzwiami stoi? Takiego słowa przeląkł się biskup i obudził się. Niezła to bajka; bo zdaje się, że ten, który ją pierwszy wymyślił, chciał przez nią dać poznać, że nie mamy myśleć, jakoby Chrystus w dzieciństwie i w młodości swojej czynił jakieś osobliwe i dziwne rzeczy (jako mnisi o tym wymyślali i kłamali); ale iż rodzicom swoim zwyczajnymi uczynkami w dziecięcym posłuszeństwie służył, jako i inne pobożne dziecię czyni. Jeżeli naprawdę chcesz wiedzieć, co Chrystus w młodości swojej czynił, słuchajże tu teraz ewangelisty, gdy mówi: “Był im poddany”. To jest, czynił co mu ojciec i matka kazali, ani mu to przykro było. Choćby wszystkie dziatki i czeladź miała się serdecznie wstydzić, które takie opowiadanie o dzieciątku Jezus słyszą, a przecież ani rodzicom, ani panom swoim posłusznymi nie są, owszem w haniebnym żyją nieposłuszeństwie. Do niczego to, żebyś chciał o to pytać, o tym myśleć i mówić, jak się to często dzieje: Gdybym wiedział, co dzieciątko Jezus czyniło, tedy bym też iście tak czynił. Tu jest napisane: “Był im poddany”. W tych słowach zamyka ewangelia całą młodość Pana naszego Jezusa Chrystusa. Ale cóż to znaczy: “Był im poddany?” Nic innego, tylko że czynił uczynki czwartego przykazania. To zaś są takie uczynki, których ojciec i matka w domu potrzebują, iż chodził po wodę, mięso, chleb, domu strzegł i tym podobne rzeczy czynił, co mu tylko kazano, jak i inne dziecię; toć wszystko ten miły Jezus czynił. Takby tedy wszystkie dziatki, które chcą być dobrymi i pobożnymi, mówić miały: Ach, nie jestem godne, abym miało ku tej czci przyjść, i temu dzieciątku Jezus równym się stać w tym, iż też to czynię, co mój Pan Chrystus czynił. On wióry zbierał i wszystko, co mu rodzice kazali, czynił, chociaż to pospolite i małe rzeczy były, jako się w domu trafiają; ach, jakimiż byśmy to dobrymi były dziatkami, gdybyśmy przykład jego naśladowały: czyniły, co nam rodzice nasi każą, choćby to były najprostsze i najpodlejsze rzeczy. A tak nie potrzeba wielkich ksiąg o tym pisać, co to dzieciątko Jezus czyniło. Na to tylko baczność miejmy, co ojciec i matka w domu potrzebują, i co dziatkom zwykli rozkazywać. Bo tu jasno napisano, iż nie biegał do klasztoru, ani się stał mnichem; ale “zstąpił z nimi i przyszedł do Nazaretu”, między ludźmi mieszkał, tam posłuszeństwa swego przeciwko ojcu i matce przestrzegał, i tak się, jako inne dziatki, nadobnie wychować dał.

O takich uczynkach wspomina ewangelia, które stanowią posłuszeństwo przeciwko rodzicom. Na to też pilną baczność mieć, i o tym wątpić nie mamy, iż takowe uczynki przez dzieciątko Jezus są uświęcone i pobłogosławione, tak że się kwapić powinniśmy, abyśmy je też czynić mogli. Ale świat tego słuchać nie chce. Przeto żeśmy też takich uczynków i posłuszeństwa zaniechali, i biegliśmy w imię diabła do klasztorów, do św. Jakuba i na inne miejsca. Każdy mniemał, iż on to lepiej zrobi, niż Pan Jezus. Nie widzieli, iż takie domowe uczynki i posłuszeństwo przeciwko ojcu i matce uświęcone są, przez tę świętą osobę, Syna Bożego, który sam w młodości swojej drwa nosił, ogień wzniecał, wodę przynosił, i tym podobne prace domowe czynił, tak iż my niegodni jesteśmy, abyśmy takie rzeczy czynić mieli, które on czynił. Przetoż byśmy tej ewangelii z pilnością się uczyć i błogosławionymi się uważać mieli, gdy w takich uczynkach i w posłuszeństwie pozostajemy, ponieważ widzimy, iż Chrystusowi samemu takie uczynki się nie przykrzyły. Boć to są tysiąckroć lepsze i świętsze uczynki, niżeli wszystkich mnichów uczynki po klasztorach być mogą. Dzieciątko Jezus bowiem nie biegało do klasztoru, ale w domu zostało, Józefowi i matce swojej służyło; a to wszystko nam dla przykładu, abyśmy się nauczyli, iż takowe uczynki bardzo są kosztowne, szlachetne i święte, które Chrystus, miły Pan nasz, sam czynił. Taka więc jest suma dzisiejszej ewangelii: Chrystus jest Panem nad wszystkimi rzeczami; a przecież, nam na przykład, poniża się, jest ojcu i matce posłuszny: abyśmy się obydwóch rzeczy nauczyli, najpierw posłuszeństwa przeciwko Bogu, potem posłuszeństwa przeciwko ojcu, matce i wszelkiej zwierzchności. Tedy się z obydwóch rzeczy będziemy mogli chlubić, iżeśmy obie dobrze wykonali, będzie potem przy nas wszelkie szczęście i błogosławieństwo Boże. Ku temu racz nam dopomóc miły nasz Panie Chryste. Amen.

Za stroną: www.luteranie.pl