Medytacja z różańcem w ręku

ks. Marek Łuczak

publikacja 01.10.2005 14:38

Sens medytacji nie sprowadza się jedynie do dialogu z Bogiem. W tej praktyce chodzi o coś więcej: liczą się uczucia i zmysły.

Obraz Matki Bożej z sanktuarium w Pompejach

Obraz Matki Bożej z sanktuarium w Pompejach


  • Książki o różańcu
  • Karty różańcowe

    Obserwatorzy przemian we współczesnych społeczeństwach zauważają ciekawą prawidłowość. Z jednej strony - tracą na popularności Kościoły i tradycyjne formy pobożności, z drugiej - coraz częściej mówi się o najróżniejszych potrzebach ducha. Obecność na europejskich ulicach buddyjskich mnichów - oprócz uczucia niepokoju - wśród chrześcijan powinna budzić determinację i chęć duszpasterskiego działania. Jeśli ludzie szukają medytacji, Kościół wobec ich pragnień nie jest bezradny.

    Ksiądz Tony Slingo pracujący w Warington twierdzi, że gdyby chrześcijanie znali duchowość chrześcijańską, nie zachwycaliby się Wschodem. Przecież gdyby uczciwie przyjrzeć się nie tylko naszej obecnej pobożności, ale i starożytnym praktykom, od dawna obecnym w Kościele, mogłoby się okazać, że mamy co najmniej podobną tradycję, jeśli nie bogatszą.

    Medytacja nie należy u nas do popularnych praktyk. Niektórzy twierdzą, że nieszczęśliwie kojarzy się z sektami i przez to zyskuje niewielką uwagę, a przez niektórych jest nawet zwalczana. Tymczasem, jak wyjaśnia o. Jan Bereza, autor wielu opracowań na temat duchowości, jest ona formą modlitwy. Dawni chrześcijanie nazywali ją nawet czystą modlitwą.

    Całym sobą

    Sens medytacji nie sprowadza się jedynie do dialogu z Bogiem. W tej praktyce chodzi o coś więcej: liczą się uczucia i zmysły. Przy medytacji ważną rolę odgrywa nawet oddech, postawa ciała czy spokój serca. Doskonale rozumieją to mistrzowie wschodnich medytacji, którzy powtarzając krótką sentencję, przenikają jej treścią całe swoje istnienie. Wbrew pozorom nie jest to praktyka przynależna jedynie buddyjskim mistrzom. O. Jan Bereza wyjaśnia, że w tradycji benedyktyńskiej medytacja była rozumiana jako powtarzanie jakiegoś prostego słowa, które nazywa się mantrą.

    Potwierdza te słowa o. Laurenc Freeman z Londynu, autor wielu książek na temat medytacji. W naszej tradycji - jak twierdzi - mamy także medytację polegającą na powtarzaniu jakiegoś prostego słowa, sentencji, modlitwy. Niektórzy stosują tę bardzo starą tradycję, powtarzając zdanie: Ulituj się nade mną, Jezu Chryste.

    Szukać Boga, kontemplując

    Formą medytacji jest Różaniec. Pomocą w jego zrozumieniu jest ciekawa analogia: rytmiczne odmawianie Różańca ma takie samo znaczenie, jak systematyczne uderzanie kijem po wzburzonej kałuży, które stopniowo przywraca falom harmonię. Człowiek dzięki medytacji odzyskuje spokój i wewnętrzny ład.
  • Obraz Matki Bożej z sanktuarium w Pompejach

    Obraz Matki Bożej z sanktuarium w Pompejach


    Jeśli ktoś uczestniczył w Liturgii Godzin, odmawianej przez zakonników czy księży, mógł się wsłuchiwać w melodię recytacji. Duchowni najczęściej odmawiają brewiarz na wysokim tonie. Nie stosują akcentów logicznych i gramatycznych, bo treść zawarta w psalmach nie jest jedyną wartością takiej modlitwy. Jej uczestnikom chodzi o wyciszenie i kontemplację. Chyba nie jest przypadkiem, że w czasach średniowiecznych brewiarz zastępowano Różańcem. Kiedy zakonnicy nieznający łaciny, albo w ogóle niepotrafiący czytać, chcieli kontemplować tajemnice wiary, zamiast po psałterz sięgali po Różaniec. Również dzisiaj starsi kapłani mający problemy ze wzrokiem mogą zamieniać brewiarzowy obowiązek na obowiązek odmawiania Różańca. Znamienne jest także, że 150 „Zdrowaś Maryjo”, powtarzanych podczas tej modlitwy, kojarzy się ze 150 psalmami w Psałterzu Dawida. Tak jak w kościołach malowano sceny biblijne na sklepieniach, by w ten sposób udostępnić także biednym Słowo Boże, docierające do nich za pomocą obrazu (Biblia pauperum), tak można powiedzieć, że Różaniec jest rodzajem powszechnego brewiarza. Zapowiedź tajemnicy ma uruchomić wyobraźnię, a dzięki kontemplacji człowiek zanurza się w tym, co jest jej przedmiotem.

    Do źródeł wiary

    Różaniec nazywany jest modlitwą ewangeliczną. W Piśmie Świętym znajdujemy jego formę i treść. Główna część „Zdrowaś Maryjo” przytacza pozdrowienie archanioła Gabriela ze Zwiastowania Maryi. Dalsza część jest pozdrowieniem i błogosławieństwem Elżbiety. Modlitwę „Ojcze nasz” także znajdujemy na kartach Ewangelii, bo przekazał ją Apostołom sam Chrystus, a „Chwała Ojcu” jest rozwinięciem formuły wypowiedzianej przez Jezusa, posyłającego swych uczniów z misją głoszenia Dobrej Nowiny.
    Spośród rozważanych tajemnic tylko Wniebowzięcie i Ukoronowanie Maryi na Królową nieba i ziemi nie są udokumentowane w Piśmie Świętym, choć czerpią z niego inspirację. Biblijne pochodzenie Różańca sprawia, że jest to modlitwa chrystocentryczna.

    Różaniec z Papieżem

    Obecny rok przez Jana Pawła II został ogłoszony Rokiem Różańca. W liście apostolskim Rosarium Virginis Mariae Ojciec Święty ukazuje sens tej modlitwy i zwraca uwagę na jej medytacyjny charakter. „Jednak najważniejszym motywem, by zachęcić z mocą do odmawiania Różańca, jest fakt, że stanowi on bardzo wartościowy środek, sprzyjający podejmowaniu we wspólnocie wiernych tego wysiłku kontemplacji chrześcijańskiego misterium, który wskazałem w liście apostolskim Novo millennio ineunte jako prawdziwą pedagogikę świętości, której podłożem powinno być »chrześcijaństwo wyróżniające się przede wszystkim sztuką modlitwy« - pisze Papież. - Kiedy we współczesnej kulturze, mimo tak licznych sprzeczności, pojawia się nowa potrzeba duchowości, pobudzana również przez wpływ innych religii, bardziej niż kiedykolwiek przynagla wezwanie, by nasze wspólnoty chrześcijańskie stały się »prawdziwymi szkołami modlitwy«. Różaniec należy do najlepszej i najbardziej wypróbowanej tradycji kontemplacji chrześcijańskiej. Rozwinięty na Zachodzie, jest modlitwą typowo medytacyjną i odpowiada poniekąd »modlitwie serca« czy »modlitwie Jezusowej«, która wyrosła na glebie chrześcijańskiego Wschodu”.

    Książki o różańcu
    Karty różańcowe