Adwent z Wiara.pl 2003

WAM

publikacja 29.11.2003 22:53

Adwent to czas szczególnego czuwania w wierze... (Jan Paweł II)

za stroną www.twoheartsdesign.com


I Tydzień: Oczekiwanie


• Niedziela I tygodnia Adwentu
• Poniedziałek I tygodnia Adwentu
• Wtorek I tygodnia Adwentu
• Środa I tygodnia Adwentu
• Czwartek I tygodnia Adwentu
• Piątek I tygodnia Adwentu
• Sobota I tygodnia Adwentu
za stroną www.twoheartsdesign.com

II Tydzień: Pustynia


• Niedziela II tygodnia Adwentu
• Poniedziałek II tygodnia Adwentu
• Wtorek II tygodnia Adwentu
• Środa II tygodnia Adwentu
• Czwartek II tygodnia Adwentu
• Piątek II tygodnia Adwentu
• Sobota II tygodnia Adwentu
za stroną www.twoheartsdesign.com

III Tydzień: Przygotowanie


• Niedziela III tygodnia Adwentu
• Poniedziałek III tygodnia Adwentu
• Wtorek III tygodnia Adwentu
• Środa III tygodnia Adwentu (17 grudnia)
• Czwartek III tygodnia Adwentu (18 grudnia)
• Piątek III tygodnia Adwentu (19 grudnia)
• Sobota III tygodnia Adwentu (20 grudnia)
za stroną www.twoheartsdesign.com

IV Tydzień: U drzwi


• Niedziela IV tygodnia Adwentu
• Poniedziałek IV tygodnia Adwentu (22 grudnia)
• Wtorek IV tygodnia Adwentu (23 grudnia)
• Środa IV tygodnia Adwentu (24 grudnia)


Adwentowe rekolekcje


• Bój się Boga...
• Dzisiaj jest łatwiej
• To się naprawdę stało!
za stroną www.twoheartsdesign.com


I Tydzień: Oczekiwanie


Niedziela I tygodnia Adwentu


Życie ludzkie wypełnione jest oczekiwaniem. Czeka się na wakacje, na urodziny, dorosłość, spotkanie z ukochaną, mieszkanie, propozycję dobrej pracy i usamodzielnienie dzieci. Jak co roku w Adwencie czekamy także na kolejne święta Bożego Narodzenia. Jednak mijają lata, a ja coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że wiele marzeń pozostanie już na zawsze niespełnionych. I coraz częściej kieruję oczy ku innemu oczekiwaniu. Pochylam się nad katechezą świętego Cyryla Jerozolimskiego, którą Matka – Kościół proponuje mi w Godzinie Czytań brewiarza I Niedzieli Adwentu:

Głosimy przyjście Chrystusa - nie tylko pierwsze, ale i drugie, o wiele wspanialsze od pierwszego. Pierwsze zwiastowało cierpienie, drugie zaś przyniesie królewski diadem Bożego panowania. (...) Przyjdzie więc Zbawiciel nie po to, aby Go sądzono, lecz po to, by wezwać na sąd tych, przez których niegdyś był postawiony przed sądem. Gdy wtedy był sądzony - milczał; teraz zaś przypomni owym zbrodniarzom, jak haniebnie się z Nim obeszli wiodąc Go na krzyż, i powie: "To uczyniłeś, a Ja milczałem". Pierwsze przyjście było wypełnieniem miłosiernych zamysłów Boga: Jezus, pełen dobroci, przekonywał ludzi i nauczał. Ale kiedy przyjdzie powtórnie, wtedy wszyscy, chcąc czy nie, będą musieli poddać się Jego władzy.

Mój Pan kiedyś przyjdzie powtórnie. W tym dniu cisi posiądą ziemię, miłosierni dostąpią miłosierdzia, łaknący sprawiedliwości zostaną nasyceni, a czystego serca zobaczą Boga. To dobrze. Bo kiedy patrzę na szaleństwa ogarniające dzisiejszy świat, mogę tylko mieć nadzieję, że kiedyś nastąpi ich kres. Jestem jednak świadom, że sam w grzechach świata uczestniczę. Dlatego muszę się na ów dzień dobrze przygotować. Bo nie chcę stanąć wśród zbrodniarzy, którzy chcąc nie chcąc będą się musieli podporządkować Bożym wyrokom...

Rachunek sumienia


Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci. To trzy podstawowe prawdy wiary. Dwa pierwsze wydarzenia już miały miejsce. Trzecie dopiero nastąpi. Na ile o nim pamiętam?
• Na ile myśl o powtórnym przyjściu mojego Pana kształtuje moją wiarę i życie?
• Czy oczekuję tego wydarzenia? Czy go pragnę?
• Czy jestem gotowy na sąd Boży?
za stroną www.twoheartsdesign.com


I Tydzień: Oczekiwanie


Poniedziałek I tygodnia Adwentu


Bóg kiedyś stał się jednym z nas. Potem wstąpił do nieba. Zapowiedział, że kiedyś przyjdzie powtórnie, byśmy byli tam, gdzie On. Czas płynie. Wierzę, że Jego obietnice nie zawiodą. Ale czasami wydaje się być tak daleko, że chciałbym powtórzyć Jego słowa z krzyża: „Boże mój, czemuś mnie opuścił?” Tyle wokół zbrodni, krzywd, niesprawiedliwości, zawiści i złości, że trudno dostrzec okruchy dobra. Gdzież On jest? Pochylam się nad brewiarzem i czytam słowa św. Karola Boromeusza:

„Kościół pragnie również, abyśmy zrozumieli, że tak jak Chrystus raz jeden przyszedł na świat w ludzkim ciele, tak też gotowy jest przyjść do nas w każdej chwili i o każdej godzinie, jeśli tylko usuniemy przed Nim wszelkie przeszkody, i że wtedy zamieszka duchowo w naszych duszach przynosząc nam obfitość łask”.

Na co dzień o tym zapominam. A przecież wystarczy usunąć przeszkody. By usłyszeć Jego słowa trzeba pokonać lenistwo i sięgnąć do Pisma Świętego. Trzeba stanąć do modlitwy i pozwolić Mu mówić przez moje sumienie. Trzeba oczyścić serce w sakramencie pokuty i przyjąć Go obecnego pod postacią Chleba. Mogę Go też spotkać w modlącej się wspólnocie Kościoła, w potrzebującym mego wsparcia nędzarzu, zapracowanej matce i pięknie zachodzącego słońca. On ciągle jest z nami. Zawsze, ilekroć otwieram oczy swego serca widzę, świadek zdumiony, Jego ślady...

Rachunek sumienia


Jezus przyjdzie kiedyś powtórnie na ziemię. Jednocześnie ciągle z nami pozostaje: jest Tym, „Który jest, i Który był i Który przychodzi”.
• Czy mam świadomość obecności Boga w moim życiu?
• Co robię, by usunąć przeszkody dzielące mnie od Niego?
• Czy potrafię przyznać się do swoich win w sakramencie pokuty?
• Na ile liczę się z Bogiem w moim codziennym działaniu?
• Czy potrafię dostrzec dobro?
za stroną www.twoheartsdesign.com


I Tydzień: Oczekiwanie


Wtorek I tygodnia Adwentu


Jestem grzesznikiem. I wstydzę się tego. Mimo najszczerszych chęci nie potrafię tak iść przez życie, by innych nie ranić. W chwilach słabości, zdenerwowania, zmęczenia nie potrafię naśladować Mistrza. Wychodzi na wierzch moja pycha, buta i zarozumiałość. Tak łatwo mi pragnąć tego, co dobre, ale wykonać nie. Ciągle noszę w sobie piętno pierworodnego grzechu. Co gorsza, niosę też bagaż własnych złych czynów. To moje grzechy najbardziej zniszczyły we mnie podobieństwo do Boga. Wstyd mi, że jestem tak do Niego niepodobny. Cóż Mu mogę ofiarować? Chyba tylko swoją marność. A jednak z ufnością oczekuję Dnia Ostatecznego, bo wiem, kim jest Ten, który mnie będzie sądził. Tak o nim napisał niegdyś święty Grzegorz z Nazjanzu:

„Ten, który innych wzbogaca, staje się ubogim. Przyjmuje ubóstwo mego ciała, abym dostąpił bogactwa Jego Bóstwa. Ten, który jest pełnią chwały, ogołocił samego siebie, na krótki czas wyzbył się swojej chwały, abym miał udział w Jego pełni. Czemuż taki nadmiar dobroci? Czemuż owe tajemne względem mnie zamiary? Zostałem niegdyś stworzony na obraz Boga, ale tego obrazu nie ustrzegłem. On przyjmuje ciało takie jak moje, aby obrazowi przynieść zbawienie, a ciału nieśmiertelność. Nawiązuje z nami wspólnotę nową, o ileż bardziej godną podziwu od pierwszej”.

Mówiono mi, że na miłość nie trzeba zasługiwać. Kiedy widzę Boga, który dla naszego zbawienia zamieszkał wśród nas jako człowiek, wierzę, że bezinteresowna miłość jest możliwa. I bardzo Mu za nią dziękuję...

Rachunek sumienia


Przez sakrament chrztu stałem się dzieckiem Bożym. On ciągle zaprasza mnie na swoją ucztę, a gdy wracam skruszony po grzechu, ciągle nakłada na mój palec pierścień marnotrawnego Syna.
• Na ile na co dzień pamiętam, że bycie dzieckiem Bożym zobowiązuje?
• Czy próbuję swego Ojca i Nauczyciela naśladować?
• Jak często próbuję na moich bliźnich patrzeć oczami Boga?
• Czy za bardzo się już nie przyzwyczaiłem do ich negatywnego oceniania?
za stroną www.twoheartsdesign.com


I Tydzień: Oczekiwanie


Środa I tygodnia Adwentu


Ktoś zapytał mnie, jak być blisko Boga. W pierwszym odruchu serca zacząłem mu mówić o karmieniu się Słowem Bożym, modlitwie i sakramentach. Szybko jednak mój entuzjazm zaczął tracić na pewności. Wiem, że mówiłem najszczerszą prawdę. Ale czegoś tu brakowało...

Święty Jan uczy: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do Niego”. Te słowa przypomina w swoim kazaniu, umieszczonym w Godzinie Czytań środy pierwszego tygodnia Adwentu, święty Bernard, opat. Jeśli naprawdę kocham Jezusa, muszę zachowywać Jego naukę. Tylko wtedy Bóg będzie miał we mnie godne siebie mieszkanie. Problem w tym, że przyzwyczaiłem się do schematów postępowania, które tylko w ogólnym zarysie przypominają naukę Mistrza. Pamiętam o przykazaniach. Ale przecież to za mało. Bogatemu młodzieńcowi Jezus polecił sprzedać wszystko i ruszyć za Nim, a swoim uczniom mówił, by stali się jak dzieci. O ilu naukach na co dzień nie pamiętam?

Święty opat uczy dalej: „W ten sposób (w sercu) zachowuj słowo Boga, albowiem «błogosławieni ci, którzy je zachowują». Niech ono przenika do głębi twej duszy, niech przepoi Twoje pragnienia i obyczaje. Pożywaj z jego bogactwa, a twoja dusza będzie się nim rozkoszować. Nie zapominaj o tym chlebie, by nie stwardniało twe serce, lecz by się nim syciła Twoja dusza. Jeśli w ten sposób zachowasz słowo Boga, ono też cię zachowa”.

Może nie dam rady zawsze pamiętać o wszystkim. Jeśli jednak będę w sercu nosił pragnienie życia na co dzień Ewangelią, może Bóg rzeczywiście we mnie zamieszka i stanę się ikoną, przez którą inni będą mogli Go zobaczyć. A wtedy w dzień sądu przywita mnie jak starego znajomego...


Rachunek sumienia


Patron dnia dzisiejszego, św. Franciszek Ksawery nauczając dzieci w wioskach Azji zrozumiał słowa Ewangelii, że „do takich należy królestwo Boże".
• Czy jestem gotów ciągle na nowo podejmować trud otwierania swojego serca na Ewangelię?
• Jak często karmię się Słowem Bożym?
• Co jest dla mnie ważniejsze: moje zasady czy pragnienie zachowywania we wszystkim nauki Jezusa?
za stroną www.twoheartsdesign.com


I Tydzień: Oczekiwanie


Czwartek I tygodnia Adwentu


Mijają dni mojego życia. Przyzwyczaiłem się już do niego. Tak piękne są letnie wieczory, zimowe poranki, wiosenny szał zieleni i jesień złocąca liście. Raduję się przestrzenią wysokich gór i bezkresnego morza. Cieszą mnie starzy przyjaciele i ci, których dopiero dziś dane jest mi poznać. A nocą patrzę zadumany na księżyc przystrojony zwiewnymi chmurkami. Zdążyłem już zapomnieć, że nie będę żył tutaj wiecznie. Tylko czasem czyjaś choroba lub śmierć gorzko mi o tym przypominają.

Paradoksalnie prawda o przemijaniu daje nadzieję. Nie wiem, czy doczekam swojej śmierci czy wcześniej nastąpi koniec świata. Jestem tylko pewien, że Chrystus kiedyś powróci, by nas wziąć do siebie. Spodziewam się nowych niebiosów i nowej ziemi, gdzie nie będzie już śmierci, bólu, trudu i niesprawiedliwości. W chwilach smutku ta prawda daje nadzieję. A opuszczenie tej ziemi, które dotąd jawiło się jako smutna konieczność, staje się przedmiotem tęsknego wyczekiwania. Święty Efrem w swoim komentarzu do Diatessaronu tak napisał:

„Chrystus, aby uniknąć pytań uczniów o chwilę Jego przyjścia, powiedział: »O dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie, ani Syn; nie wasza to rzecz znać czas i chwile«. Pan ukrył przed nami tę chwilę, aby każdy z nas czuwał i nie wykluczał, że może to nastąpić jeszcze za jego życia. Gdybyśmy dokładnie znali czas przyjścia Pana, stałoby się ono daremne, bo nie pożądałyby Go ani narody, ani wieki, w których ma się objawić. Pan powiedział tylko tyle, że przyjdzie, ale nie określił, kiedy to nastąpi, i dzięki temu stale Go wyczekują wszystkie pokolenia i wieki”.

Dobrze, że nie wiem, kiedy to nastąpi. Dzięki temu mogę żyć spokojnie, jak pielgrzym, gotów w każdej chwili ruszyć w drogę. Obym tylko zawsze był na ten dzień przygotowany...

Rachunek sumienia


Nie wiem kiedy nastąpi dzień mojego odejścia z tego świata. Dlatego powinienem być zawsze gotowy i czuwać, gdy Pan nadejdzie.
• Czy cieszę się na ten dzień? A może przeświadczony, że niebo będzie nudne wolałbym, by moje życie na ziemi nigdy się nie kończyło ?
• Czy jestem gotowy na Sąd Boży?
• Jak myśl o przyszłym życiu w niebie wpływa na moje życie teraźniejsze?
• Czy staram się już teraz czynić z ziemi cząstkę nieba? A może liczę, że wszystko ktoś zrobi za mnie?
za stroną www.twoheartsdesign.com


I Tydzień: Oczekiwanie


Piątek I tygodnia Adwentu


W nawale codziennych zajęć łatwo się zagubić. Łatwo zamienić swoje życie w niekończące się pasmo obowiązków. One przecież są takie ważne! Wydaje się, że bez ich spełnienia czegoś na świecie zabraknie. A przecież nie owa praca jest sensem życia. Przecież niczego w życiu nie muszę. Jedno, co jest pewne, to moje kiedyś spotkanie z Bogiem. Dlatego chyba warto posłuchać rady św. Anzelma:

„Dalejże, marny człowieczku! Opuść na chwilę twoje zajęcia, uchyl się nieco od nawału twych myśli. Odrzuć ciążące ci troski, odłóż pochłaniające cię prace. Zajmij się choć trochę Bogiem, spocznij w Nim przez chwilę”.

W Bogu znajduję spoczynek. W Nim wszystko nabiera odpowiednich proporcji i kształtów. I odkrywam, że to za Nim tęsknię przez całe życie; że bez Niego staje się ono przeraźliwie puste. Czytam dalej św. Anzelma:

„Wejdź do wnętrza swego serca, wyklucz wszystko, co nie jest Bogiem i co nie prowadzi do Niego. Zamknij wejście i szukaj Jego samego. A teraz, o moje serce, przemów do Boga i powiedz: Oblicza Twego poszukuję, szukam, Panie, Twojego oblicza. Panie, mój Boże, pouczaj teraz moje serce, gdzie i jak Cię szukać, gdzie i jak Cię znaleźć”.

Wiem, że mogę Go znaleźć w innych ludziach. Wiem, że jest stale obecny w swoim Kościele. Ale wiem też, że chcę Go spotykać w głębi swojego serca. Chciałbym każdego dnia mówić do Tego, który mieszka na dnie mojego serca: „Niech Twój usłyszę głos, daj Twą radością żyć, daj bym się w Tobie skrył”...

Rachunek sumienia


Bóg jest tym, któremu warto ofiarować całe swoje życie. Tylko On może zamienić je na życie wieczne. Warto więc spytać samego siebie:
● Dla kogo żyję?
● Ile czasu poświęcam codziennie Bogu? Na lekturę Pisma Świętego, modlitwę, Eucharystię...
● Czy staram się każdy dzień zaczynać i kończyć z Bogiem?
● Czy obowiązki nie przesłaniają mi Tego, który jest najważniejszy?
za stroną www.twoheartsdesign.com


I Tydzień: Oczekiwanie


Sobota I tygodnia Adwentu


Oczekując na przyjście Pana mogę ze spokojem ducha patrzeć na otaczające mnie sprawy. Tak naprawdę nic na tym świecie nie jest klęską ostateczną. Żadne zło nie będzie trwało wieczne i w końcu kiedyś zostanie ukarane. Każde cierpienie będzie miało swój kres. Zatryumfują miłość, radość pokój i dobroć. A nadzieja wiecznego szczęścia we wspólnocie z braćmi i siostrami zostanie spełniona. Wiem, kto tę obietnicę mi złożył. Pozostaje mi tylko cierpliwie czekać. Pisał św. Cyprian, biskup i męczennik:

„Bracia umiłowani! Została nam dana nadzieja prawdy i wolności. Trzeba nam więc cierpliwości, by wiara i nadzieja mogły przynieść swój owoc. Bo nie szukamy przecież chwały tego świata, ale dążymy do przyszłej, stosownie do pouczenia danego nam przez Pawła Apostoła: «W nadziei już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy». Tak więc trzeba nam trwać w cierpliwości i czekać, abyśmy się stali tym, czym jesteśmy, a także otrzymali od Boga to, czego wyczekujemy i w co wierzymy”.

Nie szukam chwały tego świata. „Nie dbam o rzeczy wielkie, ani o to, co przerasta me siły”. Wiem, że jedyne co mogę, to rozsiewać ziarna dobra, prawdy, wolności i troszczyć się wzrost tych, które już powschodziły. Wierzę, że kiedyś Bóg ten mój wysiłek wynagrodzi. Chciałbym tylko mieć w sobie tyle cierpliwości, by w obliczu przeciwności losu nie tracić nadziei i pogody ducha.


Rachunek sumienia


Bóg jest cierpliwy. Nie zniechęca się naszymi niewiernościami i zdradami. Stale kieruje nas ku dobru.
• Czy potrafię patrzyć na sprawy z perspektywy wieczności?
• Na ile jestem cierpliwy?
• Ile trzeba, bym się zniechęcił albo zdenerwował?
• Co robię, by nie ulegać zdenerwowaniu i zniechęceniu?
za stroną www.twoheartsdesign.com


II Tydzień: Pustynia


Niedziela II tygodnia Adwentu


Dane jest nam przebywać na pustyni. Pustyni dzisiejszego świata. Dla ludzkości tęskniącej za rajskim ogrodem nie jest to sytuacja łatwa. Chcielibyśmy żyć w świecie dostatnim i wolnym od wszelkich nieszczęść. A jednak próby zamienienia naszej Ziemi w kwitnący Eden spełzają na niczym. Nie jesteśmy w stanie sami zbudować sobie ziemskiego raju. Próbujemy ciagle na nowo. Potem miotamy się, złorzeczymy widząc nieskuteczność naszych poczynań. Na koniec zaczynamy tkwić w bezradności. A jednak na tej pustyni nie musimy być sami. W swoim komentarzu do słów Izajasza: „Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego” Euzebiusz, biskup Cezarei, niegdyś napisał:

„Bóg miał przyjść na pustynię od wieków niedostępną i nieprzebytą. A ludy nie miały żadnego poznania Boga, a sprawiedliwi i prorocy trzymali się od nich z daleka. Dlatego głos proroka każe gotować drogę Temu, który jest Słowem Boga; wyprostować kręte drogi i wyrównać bezdroża, aby Bóg przybywając, mógł nimi kroczyć. «Przygotujcie drogę Panu!» Oto dobra nowina, przynosząca znów pociechę, aby wieść o zbawieniu dotarła do wszystkich ludzi”.

Bóg przychodzi, by zamienić pustynię w kwitnący ogród. Stanie się to na końcu czasów, gdy cały świat zostanie odnowiony. Jednak czekając na ten dzień nie powinniśmy tkwić w bierności. Naszym zadaniem jest prostowanie Mu ścieżek.

Pustynia, na której przyszło nam żyć jest rozległa. Nikt z nas nie jest w stanie naprawić wszystkich szkód powstałych na owej drodze, po której ma przejść Bóg, w ciągu całej historii ludzkości. Ale możemy zająć się naprawieniem tej drogi, która wiedzie obok nas, a często nawet w nas, w naszych sercach.

Patrzę na „mój” odcinek drogi. Trochę zarosła krzakami, trochę rozmyły ją rzadkie, ale ulewne deszcze. Gdzie indziej jeszcze przysypały ją niesione wiatrem piaski. Trzeba się wziąć do pracy. Może przez to Bóg szybciej przyjdzie? Może dzięki temu prędzej nasza pustynia zamieni się w ogród Eden?

Rachunek sumienia


Bóg przyjdzie na pustynię naszego świata i zamieni ją na powrót w kwitnący ogród. Czekając na ten dzień nie powinienem tkwić w bierności.
● Co robię, by w woim życiem przygotować drogę przychodzącemu Bogu?
● Jakie szkody na tej drodze, jakie zło, powinienem usunąć?
● Czy starcza mi odwagi na radykalne zrywanie z każdym, nawet najmniejszym złem?
za stroną www.twoheartsdesign.com


II Tydzień: Pustynia


Poniedziałek II tygodnia Adwentu


Nadzieja, że pustynia stanie się kiedyś pięknym ogrodem wydaje się absurdalna. Jak w świecie tak pełnym nienawiści i przemocy może zatryumfować dobro? Bóg obiecał jednak, że kiedyś to nastąpi. Nastaną nowe niebiosa i nowa ziemia. Nieraz chcielibyśmy zobaczyć jakiś znak, który nam, pielgrzymującym na ziemi, dałby pewność, że jednak warto w Bogu pokładać nadzieję. A Bóg wydaje się milczeć. Bóg nie interweniuje, gdy widzi zło. Przynajmniej tak nam się nieraz wydaje. Dlaczego? Pochylam się nad kolejnym tekstem brewiarza, danym mi przez mądrość Kościoła. Święty Jan od Krzyża, w swojej „Drodze na górę Karmel pisze:

„Główną przyczyną, dla której za dawnego Przymierza tak prorokom jak i kapłanom dozwalano zapytywać Boga i żądać objawień i znaków, stanowiło to, że wiara się jeszcze dobrze nie ugruntowała. Nie było też Ewangelii, dlatego ludzie musieli zapytywać Boga, i On im odpowiadał (...). Dzisiaj (...), jeśliby kto jeszcze pytał Boga albo pragnął od Niego jakichś widzeń czy objawień, postąpiłby nie tylko błędnie, lecz również obraziłby Boga, nie mając oczu utkwionych w Chrystusie całkowicie, bez pragnienia jakichś innych nowości.

Mógłby wtedy Bóg powiedzieć: To jest Syn mój umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie”.

Żyję na pustyni. Ale wiem, komu uwierzyłem. Temu, który za mnie oddał swoje życie. Temu, który pokonał śmierć i wstąpił do nieba, by przygotować nam miejsce; by kiedyś Miasto Święte, Jeruzalem Nowe zstąpiło z nieba na ziemię. Bóg dał nam znak. Nie muszę szukać innych. Tylko zdumiewa mnie czasami, że na tej pustyni dostrzegam już dziś wiele kwitnących kwiatów, wiele dobroci, życzliwości, uprzejmości, pokoju, prawdy i uczciwości. To nieomylny znak, że zło nie zwycięży...

Rachunek sumienia


Pustynia naszego życia pod wpływem deszczu Bożej łaski zamienia się czasem w kwitnący ogród. Zapatrzeni w zło często tego jednak nie dostrzegamy.
● Czy potrafię dostrzegać wokół siebie dobro?
● Czy dostrzegam dobro także w samy sobie?
● Czy ufam Jezusowi Chrystusowi? A może oczekuję ciągle nowych znaków?
● Jaki jest mój stosunek do objawień prywatnych? Czy przypadkiem nie buduję na nich swojej pobożności, zapominając o objawieniu najważniejszym?
za stroną www.twoheartsdesign.com


II Tydzień: Pustynia


Wtorek II tygodnia Adwentu


Oczekuję, że Jezus Chrystus, który rozpoczął swe dzieło dwa tysiące lat temu, dopełni go kiedyś przy końcu czasów. Mam nadzieję, że ludzkość wróci wtedy do raju. A nadzieję swą czerpię z lektury Pisma Świętego. Patrzę na Jezusa wypędzającego złe duchy i przypominam sobie zapowiedź z raju o nieprzyjaźni między potomstwem węża i niewiasty. Patrzę na cuda uzdrowień i dostrzegam w nich zdjęcie z ludzkości wyroku ogłoszonego kobiecie: w bólach będziesz rodziła dzieci. Przypominam sobie scenę uzdrowienia kobiety cierpiącej na krwotok i dostrzegam w niej przywrócenie kobiecie jej pierwotnej równości z mężczyzną. W cudownym połowie ryb i rozmnożeniu chleba widzę zdjęcie z człowieka klątwy dotyczącej konieczności ciężkiej pracy. A we wskrzeszeniach i zmartwychwstaniu Jezusa odnajduję zapowiedź rychłego zwycięstwa nad smutną koniecznością powrotu człowieka do prochu ziemi. Jakże autentyczne w tym kontekście wydają się słowa z konstytucji Lumen Gentium ostatniego soboru:

„Obiecane więc odnowienie, którego oczekujemy, już się rozpoczęło w Chrystusie, postępuje dalej w zesłaniu Ducha Świętego i przez Niego trwa w Kościele, w którym przez wiarę zyskujemy pouczenie o sensie naszego życia doczesnego, doprowadzając do końca, z nadzieją dóbr przyszłych, dzieło powierzone nam przez Ojca w świecie i pracując nad naszym zbawieniem”.

Rzeczywiście. Dzięki Jezusowi wiem, kim jestem, dokąd zmierzam. Wiem, jaki jest sens mojej pracy nad budowaniem dobra, które może czasem przypomina podlewanie konewką pustyni. Dzięki Niemu mam też Kościół, o którym z tak wielką miłością napisano w tejże konstytucji: „Dopóki jednak nie powstaną nowe niebiosa i nowa ziemia, w których mieszka sprawiedliwość, Kościół pielgrzymujący, w swoich sakramentach i instytucjach, które należą do obecnego wieku, posiada postać tego przemijającego świata i żyje pośród stworzeń, które dotąd wzdychają w bólach rodzenia i oczekują objawienia synów Bożych”.

Rachunek sumienia


Kościół jest na tej ziemi znakiem działającego w świecie Boga. To w nim Bóg staje się obecny wśród ludzi poprzez swoje słowo i sakramenty.
● Jaki jest mój stosunek wobec Kościoła?
● W jakim stopniu identyfikuję się z Kościołem?
● Czy zdaję sobie sprawę, że będąc jego członkiem mam przyczyniać się do jego świętości?
● A może już zacząłem mówić o Kościele „oni”?

za stroną www.twoheartsdesign.com


II Tydzień: Pustynia


Środa II tygodnia Adwentu


Żyjąc na pustyni współczesnego świata i spodziewając się ostatecznego zwycięstwa dobra spotykam się z różnymi formami zła. Czasami jest ono spowodowane czynnikami zupełnie niezależnymi od człowieka, jak bywa w przypadku choroby. Innym razem bierze się z ludzkiej słabości czy nieumiejętności przewidzenia skutków działania. Ale bywa i tak, że jest wprost chciane i bez skrupułów wprowadzane w czyn. Takie boli najbardziej. Najgorzej, gdy jest się wobec niego bezsilnym. Jak ofiary łagrów i obozów koncentracyjnych, czystek etnicznych czy terrorystycznych zamachów. Jak niesłusznie wyrzuceni z pracy, pozbawieni należnego wynagrodzenia albo niemiłosiernie eksploatowani przez pracodawcę. Jak oszukani przez możnych tego świata, którym niestraszny żaden sąd i obce wszelkie poczucie przyzwoitości. Gdzie szukać sprawiedliwości?

Święty Augustyn w swoim komentarzy do psalmów napisał:

„Tak więc Jednorodzony Syn Boży miał przyjść pomiędzy ludzi, stać się człowiekiem i jako taki umrzeć, zmartwychwstać, wstąpić do nieba, zasiąść po prawicy Ojca i w ten sposób spełnić wobec narodów wszystkie swoje obietnice. Ale po ich spełnieniu jeszcze to uczyni, co również zapowiedział, że przyjdzie ponownie, by zażądać rachunku ze swoich darów i rozdzielić zasługujących na gniew i objętych zmiłowaniem; aby oddać bezbożnym to, na co zasłużyli, a sprawiedliwym to, co im obiecał”.

Jezus przyjdzie powtórnie, by sądzić żywych i umarłych. Upomni się o każdą nienaprawioną krzywdę i niesprawiedliwość. Przed Nim zadrży każdy człowiek. Zwłaszcza możni tego świata, którym wydawało się, że zawsze będą bezkarni. Świadomość tego pomaga mi bez nienawiści patrzyć na dotykające mnie i innych zło. Łatwiej żyć stojąc po stronie Ostatecznego Zwycięzcy.

Rachunek sumienia


Przed sądem przychodzącego powtórnie na ziemię Jezusa Chrystusa nikt nie zdoła uciec. On nie będzie miał względu na osoby, a każdemu odda według jego czynów.
● Jak wiele zła w swoim życiu uczyniłem?
● Ile wyrządzonych innym krzywd zdołałem już naprawić?
● Ile zła czeka jeszcze jeszcze na zadośćuczynienie z mojej strony?
● Co robię, aby to zło naprawiać? Na ile gorliwie staram się o czynienie dobra?
za stroną www.twoheartsdesign.com


II Tydzień: Pustynia


Czwartek II tygodnia Adwentu


Życie człowieka jest pielgrzymką. Są w niej dni jasne, pogodne, są godziny ciemne i mroczne. Czasem idziemy doliną pustki, poczucia bezsensu, smutku i zniechęcenia. Jakże by się wtedy chciało, by Bóg dał nam jakiś znak swojej miłości. Przecież interweniował w obronie swego Wybranego Ludu. Przecież, żyjąc wśród nas jako człowiek, przybył do domu celnika Zacheusza, usłyszał wołanie niewidomego Bartymeusza, a do Piotra i Andrzeja skierował proste i jasne wezwanie: „Pójdź za mną”. Dlaczego dziś wydaje się tak odległy? Gdzież dziś jest Ten, którego codziennie w naszej modlitwie nazywamy Ojcem? Gdzie Jezus, który obiecał, że pozostanie z nami aż do skończenia świata? Gdzie Pocieszyciel, którego Syn posłał nam od Ojca? Jakże trudno przyjmować wtedy kpiące pytania tych, którzy swoją wiarę dawno już porzucili: „Gdzież jest twój Bóg?”

Przypominał kiedyś Piotr Chryzolog, biskup: „(...) miłość spragniona oglądania Boga, chociaż nie rozumuje, to jednak kieruje się ku Bogu. Dlatego Mojżesz ośmielił się powiedzieć do Pana «Jeśli więc znalazłem łaskę w Twoich oczach, ukaż mi swoje oblicze». Dlatego też inny jeszcze sługa Pana powiedział: «Okaż Twe oblicze». Podobnie i poganie, mimo że błądzili, to jednak rzeźbili posągi bóstw, ponieważ pragnęli mieć przed oczyma to, co czcili”.

Nie dziwię się już swojemu pragnieniu, aby zobaczyć. Taka jest nasza natura. Zapominam o wydarzeniach dawnych, a ciągle oczekuję nowych. Muszę jednak pamiętać, że Bóg jest wierny swoim obietnicom. Nie zniechęca się moimi nieprawościami i słabościami. On ciągle stoi u moich drzwi i kołacze. Jeśli otwieram Mu drzwi swojego serca, zawsze wchodzi i wieczerza ze mną. Niezależnie od tego, czy widzi to moje serce...

Rachunek sumienia


Bóg jest wierny swoim obietnicom. Mogę być pewny Jego przyjaźni nawet w najbardziej ponure dni mojego życia.
● Na ile dbam o to, by zawsze żyć z Bogiem w zgodzie?
● Na ile kieruję się w swoim życiu wiarą, a na ile moimi odczuciami?
● Czy w sprawach związanych z wiarą zbyt łatwo nie popadam w zniechęcenie ?
● Co powinienem zrobić, by zbliżyć się do Boga?
za stroną www.twoheartsdesign.com


II Tydzień: Pustynia


Piątek II tygodnia Adwentu


Żyję wśród ludzi tęskniących za nieograniczoną swobodą. Widzę ludzi zadufanych w sobie, gotowych odrzucić wszelkie krępujące ich zakazy. Patrzę jak przekraczane są kolejne bariery przyzwoitości; jak pycha każe człowiekowi sięgać w sprawy dotąd zarezerwowane Bogu. W takiej atmosferze posłuszeństwo wobec Boga jawi się jako relikt epoki ciemnoty i zacofania. A jednak wiem, że rzeczy wielkie zawsze rodziły się przez owo pokorne godzenie się z wola Bożą. Pisał kiedyś święty Ireneusz, biskup:

„Pan miał się ukazać i przyjść do swojej własności; miał być noszony przez Tę, którą sam nosi. Przez posłuszeństwo okazane na drzewie krzyża miał naprawić nieposłuszeństwo okazane w raju przy drzewie. W ten sposób miał naprawić odstępstwo Ewy, dziewicy przeznaczonej już dla męża, a która, zwiedziona, przewrotnie się sprzeniewierzyła. Tę prawdę anioł wieści Maryi, Dziewicy już poślubionej mężowi.

Ewę uwiodła mowa anioła: odwróciła się od Boga i przeciwstawiła Jego słowu. Maryję pouczyło zwiastowanie anielskie i poczęła Boga, posłuszna Jego słowu. Jedna została nakłoniona do nieposłuszeństwa, druga zaś do posłuszeństwa, i w ten sposób Dziewica Maryja stała się orędowniczką dziewicy Ewy”.

Nie lubię, gdy ktoś mi narzuca swą wolę. Jednak i w swoim życiu dostrzegam, że wszystko co piękne i wspaniałe, rodziło się w posłuszeństwie wobec Boga. Nie ufam więc zbytnio własny planom. Nie przywiązuję się do swoich marzeń. Ale z wiarą powtarzam codziennie słowa: „Bądź wola Twoja”, choć sam się czasami tej śmiałości boję. Mam nadzieję, że On ukaże mi ścieżkę życia...

Rachunek sumienia


Nieposłuszna Ewa pogrążyła nas w nieszczęściu. Posłuszna Maryja wydała na świat naszego Odkupiciela. Przez nieposłuszeństwo Adama grzech wszedł na świat. Przez posłuszeństwo Jezusa Chrystusa zostaliśmy zbawieni.
● Jaką rolę w moim życiu odgrywa posłuszeństwo wobec Boga?
● Na ile jestem posłuszny Bożemu prawu miłości? Na ile wybieram przeciwko Bogu?
● Na ile potrafię godzić się z wolą Bożą, wyrażoną w różnorakich zrządzeniach losu?
● Czy przypadkiem nie ma we mnie zbyt wiele pychy i zarozumiałości?

za stroną www.twoheartsdesign.com


II Tydzień: Pustynia


Sobota II tygodnia Adwentu


Żyję na pustyni. Spodziewam się, że Bóg zamieni ją w kwitnący ogród. Wydaje mi się, że to największy dar, jaki mogę od Boga otrzymać. A jednak jest jeszcze coś, o czym zapomniałem. Pochylając się nad tekstem kazania błogosławionego Izaaka, opata klasztoru Stella, czytam:

„Syn Boży jest pierworodnym między wielu braćmi. Z natury jest On Synem jedynym, jednakże przez łaskę pozyskał sobie wielu braci, którzy z Nim jedno stanowią. Albowiem tym, którzy Go przyjmują «dał moc, aby się stali synami Bożymi». Syn Boży stał się synem człowieczym i wielu uczynił synami Boga. Pozyskał sobie wielu, ale oni przez Jego moc i miłość stali się jednym. Jako ludzie z ludzi się wywodzący są wielością, lecz odrodzeni w Bogu jedno z Nim stanowią”.

Boża miłość jest niepojęta. On, który jest nieskończenie święty zechciał przez obmycie wodą uczynić mnie swoim dzieckiem. Mnie, który jestem prochem. Mnie, który tyle razy upadałem w grzech. Nie odwraca się ode mnie, ale pozwala mi nazywać Siebie Ojcem. Godzi się, bym został Jego synem. I czyni to wobec każdego, kto z nadzieją ku Niemu się zwraca. Wobec wszystkich tak samo jak ja słabych i bezradnych w zmaganiach z przeciwnościami losu. To więcej, niż mogliśmy się spodziewać.

Nieważne jak długo przyjdzie mi jeszcze żyć na pustyni. Nieważne ile jeszcze zaznam klęsk. Mam w kieszeni paszport, w którym napisano, że jestem obywatelem nieba.

Rachunek sumienia


Przez chrzest umarłem dla grzechu, by żyć w wolności dziecka Bożego
● Czy jestem świadom swojej godności?
● Czy także w moich bliźnich dostrzegam Boże dzieci? A może niektórymi pogardzam?
● Jak świadomość bycia dzieckiem Bożym wpływa na moje postępowanie? Czy jestem świadom, że taki zaszczyt zobowiązuje?
● Do kogo powinienem wyciągnąć rękę do zgody?
za stroną www.twoheartsdesign.com


III Tydzień: Przygotowanie


Niedziela III tygodnia Adwentu


Żyjąc na pustyni oczekuję powtórnego przyjścia Pana. Może przyjść każdego dnia i każdej nocy. Nawet jeśli nie doczekam paruzji, na pewno spotkam Go, gdy przyjdzie mi opuścić ten świat; gdy „rozbiorą moje mieszkanie i przeniosą ode mnie jak namiot pasterski”, a Pan przetnie nić mojego życia. Dlatego muszę być gotowy. Chcę, aby ścieżki mego życia były wtenczas wyprostowane. Aby Bóg mógł łatwo rozpoznać we mnie swoje dziecko.

Powiedział kiedyś święty Augustyn: „Cóż jednak oznacza prostować drogę? Modlić się gorąco. Co oznacza prostować drogę? Uniżyć się. Patrzcie na przykład dany wam przez Jana Chrzciciela. Ludzie uważa ją go za Mesjasza, ale on nie tai, że Nim nie jest i nie karmi swojej próżności błędnym mniemaniem ludzi. Gdyby powiedział: Jestem Mesjaszem, jakże łatwo by mu uwierzono, skoro brano go za Mesjasza, zanim jeszcze wypowiedział się na ten temat. Ale on się tego wystrzega, mówi kim jest, uniża się i nie równa z Chrystusem. Wie, skąd płynie dla niego zbawienie; rozumie, że jest tylko lampą, która płonie i świeci, i lęka się, aby ona nie zgasła za podmuchem pychy”.

Zdumiewa i zachwyca pokora Jana Chrzciciela. W świecie zranionej dumy i ambicji jego postawa jest jak kojący balsam. Chciałbym jak on mieć jasne i mądre spojrzenie na temat tego, kim jestem. Chciałbym jak on codziennie pamiętać, że to Jezus ma w sercach ludzi rosnąć, ja zaś się umniejszać. Chciałbym mieć odwagę uznać wielkość i świętość moich bliźnich, choć nie zawsze podzielam ich poglądy, a ich sukcesy wydają się moimi klęskami. Dlatego chętnie powracam do modlitwy napisanej niegdyś przez jednego ze zmarłych niedawno kapłanów:

„Jezu mój,
wielkoduszną uczyniłeś służbę moją,
bo tylko taka służba godną Ciebie być może,
Bym dawał bez liczenia,
walczył ran się nie bojąc,
dając zaś, bym innej nagrody nie czekał nad pewność,
że ja zawsze pełnię wolę Twoją
Jezu mój”.

Rachunek sumienia


Pokora to ocenianie siebie w prawdzie.
● Jak często próbuje spojrzeć na swoje życie w świetle Ewangelii?
● Czy mam odwagę przyznawać się, choćby tylko przed sobą, do swoich błędów?
● Czy uczę się na swoich błędach? A może małodusznie pozwalam, by moje błędy wypaczały me sumienie?
● Jak wiele jest w moim życiu pychy i nieuzasadnionej pewności siebie?
za stroną www.twoheartsdesign.com


III Tydzień: Przygotowanie


Poniedziałek III tygodnia Adwentu


Chciałbym zawsze być przygotowany, by móc godnie przywitać przychodzącego Jezusa. Chciałbym umieć zawsze kochać tak jak On. Przychodzą jednak czasem dni, w których wszystko wokół mnie złości i irytuje. Choć wiem, jaki powinienem być, nie potrafię powstrzymać się od narzekania, cierpkich uwag czy wzburzenia. Jakże bardzo wtedy pragnę, by okazano mi wyrozumiałość, by moje rozdygotane wnętrze ukoiło czyjeś dobre słowo czy pogodny uśmiech. Odkrywam wtenczas, jak trudno jest kochać, gdy nikt wokół nie okazuje zrozumienia czy sympatii. Zaczynam pojmować powody, dla których tak wielu ludzi zamyka się w sobie, dlaczego chodzą nastroszeni, otoczeni murem swojego egoizmu. Miałem w życiu szczęście. Nigdy nie brakowało mi miłości bliskich. A przede wszystkim mogłem zawsze liczyć na miłość Boga, która sprawia, że człowiek pogodnie patrzy na najchmurniejszy nawet dzień. Żaden deszcz nie jest w stanie zgasić żaru tlącego się w wtedy w sercu . To właśnie miłość Boga uzdolniła nas do kochania innych. Napisał kiedyś Wilhelma, opat klasztoru św. Teodoryka:

„Zaiste, tak jest: Ty pierwszy nas umiłowałeś, abyśmy mogli Ciebie miłować, Ty nie potrzebujesz naszej miłości, ale to my, bez Twojej miłości w sobie, nie mogliśmy być tym, ku czemu nas stworzyłeś”.

Tak, Bogu nie jest potrzebna moja miłość. Ale bez niej nie potrafiłbym kochać. On mi ją dał. A ja tego daru nie mogę zmarnować. Szkoda czasu na osądzanie bliźnich. Nie wiem, ile od Boga otrzymali. Nie wiem dlaczego są tacy, a nie inni. Wiem ile sam dostałem i za to jestem odpowiedzialny. Chcę stać się dla ludzi naczyniem Bożej dobroci. Chcę, nie oglądając się na odpłatę, mieć odwagę zauważać samotnych i pocieszać smutnych; chcę rany pokaleczonych przez życie opatrywać bandażem Bożej miłości...

Rachunek sumienia


Bóg pierwszy nas umiłował. W ten sposób uzdolnił nas do miłowania naszych bliźnich.
● Co dobrego robię dla innych?
● Czy potrafię wybaczać wyrządzone mi krzywdy? Zwłaszcza te drobne, w gruncie rzeczy nieistotne?
● Czy potrafię być wyrozumiały i łaskawy wobec tych, którzy zauważywszy swoje błędy chcieliby uniknąć publicznego napiętnowania?
● Czy potrafię być cierpliwy wobec tych, którzy nie od razu odpłacają mi dobrem za dobro?
za stroną www.twoheartsdesign.com


III Tydzień: Przygotowanie


Wtorek III tygodnia Adwentu


Z perspektywy wieczności zapewne dziwnie wyglądają nasze codzienne zmartwienia. Na pewno są sytuacje, w których trudno zachować spokój. Jednak chyba zbyt często przejmujemy się sprawami, które nie są tego warte. Żeby to zobaczyć nie trzeba wcale perspektywy Bożej. Wystarczy pojechać w góry albo pochodzić po lesie. Przewalające się przez granie chmury, statecznie stojące ciągle w tym samym miejscu drzewa, spacerujące po śniegu stado kozic i zabiegane mrówki uświadamiają mi, że większość moich codziennych problemów nie jest taka straszna. Zwłaszcza kiedy pamiętam, że Bóg obiecał mi wieczność. W ten sposób uczę się być człowiekiem pokoju. Tomasz a Kempis niegdyś napisał:

„Najpierw sam siebie utrzymaj w pokoju, a wtedy będziesz mógł uspokajać innych. Człowiek pełen pokoju jest bardziej przydatny niż człowiek bardzo uczony. Człowiek ogarnięty namiętnościami nawet dobro ku złemu obraca i łatwiej temu, co złe, zawierzy. Ale człowiek dobry i pokój czyniący wszystko na dobre obraca.

Człowiek ugruntowany w pokoju nikogo nie posądza, ten zaś, kto jest niezadowolony i niespokojny, jest miotany różnymi podejrzeniami. Sam nie zazna spokoju i drugim spokoju nie da. Często mówi o tym, czego mówić nie powinien, a nie czyni tego, co by mu należało czynić. Patrzy na to, co drudzy powinni czynić, a zaniedbuje to, co by sam powinien zrobić”.

Pan Jezus kiedyś powiedział: „Błogosławieni pokój czyniący”. Godzić zwaśnionych, wprowadzać radość wśród zniechęcenia, pomagać odzyskać pogodne spojrzenie smutnym i nadzieję wątpiącym to dobry sposób przygotowania drogi przychodzącemu Panu...

Rachunek sumienia


Jezus został kiedyś nazwany Księciem Pokoju.
● Czy jestem człowiekiem pokoju?
● Czy potrafię w moim środowisku wprowadzać pokój?
● Ja często się uśmiecham? Jak często się denerwuję?
za stroną www.twoheartsdesign.com


III Tydzień: Przygotowanie


Środa III tygodnia Adwentu (17 grudnia)


Święty Leon Wielki, papież, kiedyś w jednym ze swoich listów napisał:

(...) dzięki temu cudownemu uczestnictwu Chrystusa w ludzkiej naturze zajaśniał nam sakrament naszego odrodzenia, albowiem ten sam Duch, za którego przyczyną Chrystus został poczęty i zrodzony, jest u początków naszego ponownego narodzenia się, tym razem narodzenia się z Ducha. Dlatego święty Jan mówi o tych, którzy uwierzyli, że "ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili".

Ja też narodziłem się dwa razy. Drugi raz, z Boga, kilkanaście dni po moim narodzeniu dla tego świata. Razem z Chrystusem zostałem zanurzony w Jego śmierci, razem z Nim zmartwychwstałem do nowego życia. Odtąd miałem stać się nowym człowiekiem.

A jednak świadom jestem, że nie zawsze prowadzę życie godne kogoś, kto tak wielką łaskę otrzymał. Ciągle zbyt mało we mnie tego, co składa się na nowe życie: za mało modlitwy, służby, świadectwa; za mało autentycznego życia Ewangelią. Czy Bóg, przychodząc na sąd rozpozna we mnie swoje dziecko?

Na szczęście wiem, że mogę rozpoczynać na nowo. On każdego dnia jest gotów nakładać na mój palec pierścień marnotrawnego syna.

Rachunek sumienia


Przez sakrament chrztu na nowo się narodziłem, stałem się nowym człowiekiem.
● Jak często w codziennym życiu o tej prawdzie sobie przypominam?
● Czy staram się prowadzić życie godne dziecka Bożego?
● Ile czasu poświęcam na modlitwę?
● Czy mam odwagę dawać świadectwo swojej wierze?
● Na ile moje życie jest służbą? Na ile posiadam siebie w dawaniu siebie?
za stroną www.twoheartsdesign.com


III Tydzień: Przygotowanie


Czwartek III tygodnia Adwentu (18 grudnia)


Wyczytałem kiedyś w Piśmie Świętym, że mam być doskonały, jak doskonały jest nasz niebieski Ojciec i że tak jak On mam być święty. Ideał ten wydał mi się niemożliwy do zrealizowania. Jak bowiem ja, proch i pył, miałbym być aż tak podobny do Boga? Przecież jestem nędznym grzesznikiem, niezdolnym wyzbyć się swoich słabości, a cóż dopiero powiedzieć o moich możliwościach czynienia dobra. Tyle jest przecież rzeczy do zrobienia, a dzień ma tylko 24 godziny. Kiedy jednak wczytałem się w Ewangelię, zrozumiałem, że do świętości nie trzeba wcale wszechmocy. Nasz Nauczyciel i Odkupiciel był święty, a przecież nie przywrócił wzroku wszystkim niewidomym, nie wskrzesił wszystkich zmarłych, nie nakarmił wszystkich głodnych i nie zaradził bólowi wszystkich skrzywdzonych. Zrozumiałem, że wielki ideał jest bliżej moich możliwości, niż mi się wydawało.

Dziś pochylam się nad Listem do Diogeneta, w którym napisano:

„Żaden człowiek nie widział ani nie poznał Boga, dopóki On sam nie objawił się ludziom przez wiarę, bo tylko ona jest zdolna Go ujrzeć. Ten Bóg, Pan i Stwórca wszechrzeczy, który wszystko powołał do istnienia i swoim rozkazem wszystko urządził, jest zarówno życzliwy ludziom, jak i cierpliwy. Taki był zawsze, taki jest i taki będzie: łaskawy, dobry, łagodny, prawdomówny i niezrównany w dobroci”.

To chyba nie takie trudne. Myśląc o tym, że mam być życzliwy, przypominam sobie tych wszystkich lepszych i mądrzejszych, i bogatszych ode Mnie. Panie Boże, niech mają. Mam być cierpliwy. Panie Boże, już nie będę się denerwował na tych, którym Ty pozwalasz błąkać się po błędnych drogach, w Tobie tylko wiadomy sposób prowadzących w końcu do Ciebie. Ty Boże jesteś łaskawy. Ja od dziś chcę chętnie wybaczać wszystkim, którzy mi w czymś zawinili. Tyś jest łagodny: ja chcę o tym pamiętać, gdy będę miał okazję zemścić się za doznane krzywdy. Ty jesteś prawdomówny. Chcę i ja zawsze mówić prawdę, choć pamiętając o łagodności nie chcę jej używać jako maczugi przeciwko innym. Nie wiem, jak stać się niezrównanym w dobroci, ale jeśli będę Cię naśladował wymienionych cechach, na pewno kiedyś powiedzą o mnie, że jestem dobrym człowiekiem...

Rachunek sumienia


Bóg zachęca mnie, abym był podobny do Niego.
● Czy staram się być człowiekiem życzliwym?
● Ile jest we mnie cierpliwości?
● Czy potrafię być łaskawy?
● Czy pielęgnuję w sobie cnotę łagodności?
● Czy mam odwagę mówić prawdę? Czy mówię ją dla dobra bliźniego, czy tylko z chęci zranienia go?
za stroną www.twoheartsdesign.com


III Tydzień: Przygotowanie


Piątek III tygodnia Adwentu (19 grudnia)


„Przyszło do swojej własności, a swoi Go (Słowa - Chrystusa) nie przyjęli”. Te słowa Ewangelii Jana przerażająco często dotyczą w jakiś sposób dzisiejszego świata. Żyję w społeczeństwie sytym i zadowolonym ze swej samowystarczalności. Otoczyliśmy się wytworami naszych rąk i wydaje nam się, że Bóg nie jest nam niepotrzebny. Bo czegóż nam więcej potrzeba? Mamy wygodne mieszkania i samochody, wyładowane towarami sklepy, nowoczesne szpitale, komórkowe telefony i komputery. Jeśli ktoś z nas, na przykład z powodu choroby, zaczyna dostrzegać własną niewystarczalność, szybko znajdujemy winnego ludzkich nieszczęść. Bo przecież Bóg mógł stworzyć nas idealnymi... Powodów do narzekań na Stwórcę znajdzie się zresztą więcej. Kto to widział, żeby w XXI wieku czegokolwiek człowiekowi zakazywać. Pogarda wobec ludzkiego życia, lekceważenie podstawowych praw bliźniego, kult posiadania i przyjemności... A przecież tak niewiele potrzeba, by cały ten porządek legł w gruzach.

Pisał niegdyś św. Ireneusz: „Bo gdy człowiek nie poddaje się pysze lub próżności, lecz widzi w prawdzie całe stworzenie oraz jego Stwórcę, Boga niezmiernej potęgi i dającego wszystkiemu istnienie; kiedy ten człowiek trwa w miłości Bożej, jest Mu poddany i składa Mu dzięki, to Pan udzieli mu jeszcze większej chwały i wywyższy go upodabniając do Tego, który umarł za ludzi”.

Wiem kto jest moim Panem, wiem, że sam jestem prochem. I że ode mnie tak niewiele zależy. Dlatego chcę powściągnąć swą pychę i próżność. Gdy szydzą ze mnie, że nie potrafię myśleć samodzielnie, musze mieć odwagę, zgodnie z najszczerszą prawdą, uznać w Bogu najwyższy autorytet. Gdy zarzucają mi zacofanie, nie mogę przyłączyć się do tych, którzy zgodnie z panującą modą, objawieniu Bożemu przeciwstawiają swoje własne (często głupie) poglądy. Mówi Pismo: „Wół rozpoznaje swego Pana i osioł żłób swego właściciela, Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie”. Nie chcę, by te poczciwe, ale mało rozumne zwierzęta, okazały się mądrzejsze ode mnie...

Rachunek sumienia


Pierwsze przykazanie Boże głosi, bym nie stawiał bożki ponad Boga prawdziwego.
● Kogo stawiam w swoim życiu na pierwszym miejscu?
● Jakie znaczenie w moim życiu odgrywają wróżby i przesądy?
● Czy przypadkiem ze zdaniem innych ludzi nie liczę się bardziej, niż ze zdaniem Boga?
● Czy przypadkiem samego siebie nie uważam się za mądrzejszego i ważniejszego od Boga? Czy to nie ja sam jestem dla siebie bożkiem?
za stroną www.twoheartsdesign.com


III Tydzień: Przygotowanie


Sobota III tygodnia Adwentu (20 grudnia)


Trudno jest zawsze zgadzać się z wolą Bożą. Rozumiem, kiedy chodzi o unikanie zła. Rozumiem, gdy chodzi o taki czy inny życiowy wybór. Ciężej, gdy Jego wola wyraża się w zrządzeniach losu. Bywa bolesna i niezrozumiała. Czasami wolałbym, by wszystko toczyło się wedle mojego życzenia. Mam przecież tyle ciekawych planów. Wiem jednak, że wszystko, co dopuści Bóg, w jakiś tajemniczy sposób służy dobru. Gdy zaczynam wątpić, patrzę na Maryję, dla wierzących niedościgniony wzór posłuszeństwa wobec Bożych zamiarów. Od Niej uczę się zgadzać z Jego wolą. O czasie Jej próby, o Zwiastowaniu, tak niegdyś pisał św. Bernard, opat:

„Usłyszałaś, Dziewico, że poczniesz i porodzisz Syna; usłyszałaś, że stanie się to nie za sprawą człowieka, ale z Ducha Świętego. Wyczekuje anioł na odpowiedź, bo trzeba mu już było powrócić do Boga, który go posłał. Oczekujemy i my, o Pani, na słowo zmiłowania, nieszczęśni i przygnieceni wyrokiem potępienia.

Oto jest Ci ofiarowana cena naszego zbawienia: jeśli się zgodzisz, natychmiast będziemy wyzwoleni. Wszyscy zostaliśmy powołani do życia przez odwieczne Słowo Boże, a musimy umierać. Dzięki Twemu słowu mamy zostać odnowieni i przywróceni życiu. (...) "Oto, mówi Maryja, ja, służebnica Pańska; niech mi się stanie według słowa twego".

Może trudno w to uwierzyć, ale wielkie rzeczy zaczynają się czasem od naszego prostego „tak”...

Rachunek sumienia


Bóg jest dobry. Chce nas wszystkich wziąć kiedyś do siebie. Wiele jednak zależy od naszej woli.
● Czy zgadzam się z Bogiem w ocenie dobra i zła?
● Czy potrafię dla Niego rezygnować z własnych przyjemności?
● Czy zrządzenia, których nie mogę zmienić, przyjmuję z pokorą i ufnością? Czy nie mam tendencji do czynienia Bogu wyrzutów?
za stroną www.twoheartsdesign.com


IV Tydzień: U drzwi


Niedziela IV tygodnia Adwentu


Trzy tygodnie temu uświadomiłem sobie, że Adwent wypełniony jest oczekiwaniem. Przypomina o spełnionej nadziei ludzi spodziewających się niegdyś przyjścia Zbawiciela, Mesjasza, ale każe mi także pamiętać o Jego powtórnym przyjściu na końcu czasów. Za kilka dni będę się cieszył, że kiedyś dla mnie Bóg stał się człowiekiem. Ale druga obietnica pozostanie niespełniona. Jak długo? Tego nie wiem. Zdaję sobie jednak sprawę, że abym tego dnia nie musiał się obawiać, powinienem dobrze się przygotować. Powinienem już dziś otworzyć się na Tego, który przychodzi do mnie każdego dnia; który przez cały czas stoi u moich drzwi i kołacze.

Nawiązując do sceny radosnego spotkania Maryi i Elżbiety św. Ambroży niegdyś napisał:

„Ale i wy jesteście błogosławieni, którzyście usłyszeli i uwierzyli. Albowiem każda dusza, która wierzy, poczyna w sobie i rodzi Słowo Boga i rozpoznaje Jego dzieła.

Niech więc każda dusza będzie duszą Maryi, aby uwielbiała Pana. Niech w każdej duszy będzie duch Maryi, aby radowała się w Bogu. Jest tylko jedna Matka Chrystusa, Ta, która Go zrodziła, ale przez wiarę każda dusza rodzi Chrystusa. Każda bowiem przyjmuje Słowo Boga, jeśli tylko nieskalana i wolna od występków zachowuje czystość nienaganną i bez skazy”.

W mojej duszy też musi rodzić się Chrystus. Każdego dnia. Tylko wtedy spotkam się z Nim w Dniu Ostatecznym jak z Przyjacielem. Ale chciałbym też pamiętać o jeszcze jednym: tylko mając w swoim sercu Jezusa, mogę Go dawać innym. Jeśli dzisiaj jest Go w świecie tak mało, to jest to także moja wina. Bo zbyt często na te narodziny Mu nie pozwalam.

Rachunek sumienia


Bóg kiedyś narodził się w skromnej betlejemskiej stajence. Dziś chce, bym pozwalał mu przychodzić na świat w mojej duszy.
● Czy pozwalam Jezusowi narodzić się w moim sercu?
● Jeśli nie, to jakie grzechy to uniemożliwiają? Co robię, by to zmienić?
● Czy potrafię dzielić się swoją wiarą z innymi? Czy przypadkiem mówiąc im o Jezusie nie jestem głuchy na ich problemy i zranienia?
za stroną www.twoheartsdesign.com


IV Tydzień: U drzwi


Poniedziałek IV tygodnia Adwentu (22 grudnia)


Myślę już o nadchodzących świętach. Nie o panującym wtedy nastroju. Tego mogłoby nie być. Ale o jakże ważnej dla każdego chrześcijanina prawdzie: Odwieczny Syn Boży dla mojego zbawienia stał się człowiekiem. Kiedy przychodzą trudne chwile, zadaję sobie pytanie, dlaczego Bóg je na mnie dopuszcza; patrząc na ludzkie cierpienie zastanawiam się, czy nie jesteśmy tylko zabawką w rękach Stwórcy. Ale gdy pochylam się nad tajemnicą Wcielenia Bożego Syna, widzę Jego niezmierzoną dobroć. I nie są to tylko puste słowa...

Kim jest Ten, który posłał na świat swojego Syna? Wertuję karty Starego Testamentu. Widzę Go powołującego wszystko do istnienia. Jest wszechmocny i nieskończenie mądry. Decyduje się na powołanie do istnienia także nas, ludzi. Wcale nie musiał tego robić. Bez nas świat byłby równie interesujący. Ale w swej dobroci chce podzielić się swoim dziełem. Umieszcza człowieka w pięknym ogrodzie i daje mu wszystko, czego tylko mógłby zapragnąć...

Patrzę na historię ludzkiego grzechu. Wydaje mi się czasem, że za popełnione zło Bóg nie musiał wypędzać naszych prarodziców z raju. A jednak nie widzę w tej scenie Boga zagniewanego. On, aby zabezpieczyć człowieka przed zimnem, miłosiernie ubiera go w zwierzęce skóry...

I tak ciągle widzę w Nim troskliwego Ojca, który mimo stawianych wymagań nie przestaje człowieka kochać. To właśnie owe wymagania najbardziej mówią o Jego miłości. Bo nie zgadza się na bylejakość. Ale nieprawdą jest, jakoby wymagając nie dawał niczego w zamian. Zanim dał Izraelowi swoje przykazania, najpierw walczył po jego stronie przeciwko Egipcjanom, a na pustyni chronił przed śmiercią z głodu i pragnienia. A potem stale się swoim ludem opiekował tak, że długo żyli szczęśliwie między wielkimi starożytnego świata...

Nie znajduję w Nim despoty czy kogoś obojętnego, ale kogoś, kto ciągle angażuje się w sprawy tego świata. Zdumiony jestem Jego wyrozumiałością dla ludzkich słabości, gdy czytam księgę wątpiącego Koheleta, a w Psalmach złorzeczenia, które w rozpaczy wypowiadali modlący się do Niego. Ten Bóg, będąc kimś nieskończenie wielkim, nie gardzi naszymi zwykłymi ludzkimi sprawami.

Kim jest więc Bóg? Nie potrafię tego ogarnąć. Ale wiem, że jest wszechmocny, mądry, dobry, kochający, sprawiedliwy, miłosierny i troskliwy. Posłanie na świat Syna wpisuje się w tę Jego logikę.

Rachunek sumienia


Bóg pochyla się z miłością nade mną i pozwala mi stać się Jego dzieckiem. Mimo wszystko powinienem jednak pamiętać, że bez Jego miłości byłbym niczym...
● Czy wiem kim jest Bóg, a kim ja?
● Czy przypadkiem nie próbuję udawać mądrzejszego od Boga z lekceważeniem odnosząc się do Jego nauki?
● Czy nie uczyniłem z Boga kogoś, kto tylko ma spełniać moje życzenia?
● Czy w wielkości Boga dostrzegam także jego dobroć?
● Czy staram się o budowanie w sobie i bliźnich prawdziwego obrazu Boga?
za stroną www.twoheartsdesign.com


IV Tydzień: U drzwi


Wtorek IV tygodnia Adwentu (23 grudnia)


Bóg jest tak wielki, że nie możemy ogarnąć Go swoim rozumem. Czego byśmy nie powiedzieli o Jego wielkości, potędze, wszechmocy, mądrości i świętości będzie jedynie cieniem całej prawdy. Wydawałoby się, że nie powinien się interesować prochem i pyłem, którym jesteśmy. A jednak wiem, że zawsze okazywał ludziom życzliwość i łaskawość. Kiedy jednak pochylam się nad tekstami Ewangelii, odkrywam coś, o czym nie śmiałbym nawet pomyśleć, gdyby nie fakt, że stało się naprawdę. Odwieczny Syn Boży dla nas stał się człowiekiem.

Nosił imię Jezus. Nie zjawił się otoczony wojskiem Aniołów gotowych w każdej chwili spełnić każde Jego życzenie. Nie urodził się na dworze cesarskim w Rzymie ani wśród innych możnych tego świata. Wybrał daleką od stolicy Palestynę. Przyszedł na świat w prostej rodzinie, w małym miasteczku Betlejem. Jego rodzice akurat wtedy byli w podróży. Tego dnia nie znaleźli nawet schronienia w gospodzie, dlatego Boży Syn urodził się w stajni. Wskutek knowań Heroda wszyscy musieli wkrótce opuścić ziemię Izraela i wybrać życie na obczyźnie - w Egipcie. A gdy postanowili wrócić po śmierci tyrana do ojczyzny, zamieszkali w nic nie znaczącej wiosce Nazaret. Wielki Bóg dzielił los biedaków i emigrantów.

Trzydzieści lat żył jak zwyczajny człowiek i pracował własnymi rękami. Gdy w końcu rozpoczął publiczną działalność, otaczał się prostymi ludźmi i do nich w pierwszym rzędzie kierował swe orędzie. Pochylał się nad grzesznikami, uzdrawiał chorych, czasem wskrzeszał umarłych. Miał dla uciśnionych dobre słowo, a dla pewnych siebie i zarozumiałych nieraz gorzki wyrzut. Bywał na weselach i ucztach. Spotykał się z pobożnymi, ale nie gardził także grzesznikami. Nie szukał taniej sławy: nie chciał, aby ludzie widzieli w nim Mesjasza – Króla, choć był Królem nie tylko Izraela, ale całego wszechświata. Tylko trzech najbliższych uczniów było świadkami Jego przemienienia na górze Tabor. A gdy w trzecim roku swej działalności przybył do Jerozolimy na święta, został potraktowany jak pospolity przestępca: wyszydzony, opluty, pobity i w końcu powieszony na krzyżu...

Dwa tysiące lat później mnie, niegodnemu, pozwolił zostać swoim uczniem. Patrząc na Niego uczę się jak nie dbać o zaszczyty, sławę i majętność; uczę się, jak żyć w prawdzie i być dobrym człowiekiem. Dumny jestem, że jak uzdrowiony ślepiec Bartymeusz, mogę iść za Nim drogą...

Rachunek sumienia


Jestem uczniem Boga, który uniżył siebie, przyjąwszy postać sługi.
● Czy chcę, aby mi służono, czy służyć?
● Co dla mnie w życiu jest najważniejsze: królestwo Boże i jego sprawiedliwość, czy sprawy doczesne i pieniądze?
● Czy pociągają mnie pokora, cichość i skromność? A może kieruje mną pycha i pragnienie wysokich stanowisk?
za stroną www.twoheartsdesign.com


IV Tydzień: U drzwi


Środa IV tygodnia Adwentu (24 grudnia)


Bóg stał się człowiekiem, aby nas zbawić. Dla wielu z nas są to puste słowa. Syci, zdrowi, zajęci wieloma sprawami zapominamy o kruchości naszej egzystencji. Bóg, Jego zbawienie, są nam niepotrzebne. Wystarczy jednak śmierć kogoś bliskiego, poważna choroba, doświadczenie wielkiej niesprawiedliwości, by zrozumieć, że jednak bez Zbawiciela nie potrafimy się obejść. Bo w tym świecie, choć jest tak piękny, jest wiele zła. Nie umiemy się przed nim skutecznie obronić. Tylko Jezus może przywrócić nam pełnię życia...

Pochylam się nad Pismem Świętym i czytam o działalności Jezusa. Patrząc jak opiera się szatańskim pokusom na pustyni i wypędza złe duchy przypominam sobie, że po grzechu pierwszych rodziców Bóg obiecał, że potomek niewiasty zdepcze kiedyś głowę węża. Patrzę na cuda uzdrowień i dostrzegam w nich wybawienie człowieka od cierpienia. Słucham błogosławieństw i widzę, że to zapowiedź sprawiedliwości dla tych, którzy tu, na ziemi, czują się obywatelami drugiej kategorii. W cudownym połowie ryb i rozmnożeniu chleba widzę nadzieję pozbycia się trosk o powszedni chleb, a we wskrzeszeniach i zmartwychwstaniu Jezusa odnajduję dowód, że śmierć została już pokonana i nie muszę się jej lękać. Dla ludzkości nie ma innej nadziei. Bo nie ma innego Wybawiciela.

Jednocześnie jednak zdaję sobie sprawę z tego, że zbawienie to nie tylko przywrócenie utraconego raju. To także uczynienie mnie dzieckiem Bożym. Byłem tylko Jego stworzeniem. Wprawdzie uczynionym na obraz i podobieństwo Boże, posiadającym nieśmiertelną duszę, ale jednak tylko stworzeniem. Dzięki Jednorodzonemu Synowi Bożemu stałem się synem.

Dlatego święta Bożego Narodzenia to dla mnie nie tylko okazja do przeżycia miłej atmosfery, zjedzenia karpia i pośpiewania kolęd. To czas dziękczynienia Bogu za to, że zachciał mnie, proch i pył, przygarnąć, jak swoje najdroższe dziecko. Że walcząc o moje szczęście nie zawahał się stać się jednym z nas...

Rachunek sumienia


Bóg stał się człowiekiem, abyśmy my mogli stać się dziećmi Bożymi
● Jak odpowiadam na Jego miłość?
● Czy jestem wdzięczny Bogu za to, że powołał mnie do istnienia i obiecał życie wieczne?
● Czy potrafię porzucić swą pychę i jak Jezus pochylić się nad biednym (materialnie czy duchowo) człowiekiem?
● Co miniony Adwent zmieni w moim życiu?