Szkoła formacji duchowej - Wprowadzenie

publikacja 29.11.2007 21:21

Formujcie wasze umysły i serca w oparciu o dzieła wielkich mistrzów oraz świadków wiary, pamiętając, że dziedzictwo szkół duchowości nie powinno być zamknięte, jak skarb, w klasztorach czy bibliotekach. ( Benedykt XVI )

Szkoła formacji duchowej - Wprowadzenie

Benedykt XVI

Przemówienie Ojca Świętego w czasie spotkania z osobami konsekrowanymi i przedstawicielami ruchów kościelnych wygłoszone na Jasnej Górze


(...)

Drodzy przedstawiciele różnych nowych ruchów w Kościele! Żywotność waszych wspólnot jest znakiem czynnej obecności Ducha Świętego! To z wiary Kościoła i z bogactwa owoców Ducha Świętego zrodziła się wasza misja. Mam nadzieję, że będzie was coraz więcej, aby służyć sprawie Królestwa Bożego w dzisiejszym świecie. Wierzcie, że łaska Boża, towarzyszy wam i starajcie się, by była obecna w żywych tkankach Kościoła, a szczególnie tam, gdzie kapłan, zakonnik czy zakonnica nie mogą dotrzeć. Ruchy, do których przynależycie, są różnorodne. Karmicie się nauką pochodzącą z różnych, uznanych przez Kościół, szkół duchowości. Korzystajcie z mądrości świętych, sięgajcie do ich spuścizny. Formujcie wasze umysły i serca w oparciu o dzieła wielkich mistrzów oraz świadków wiary, pamiętając, że dziedzictwo szkół duchowości nie powinno być zamknięte, jak skarb, w klasztorach czy bibliotekach. Mądrość ewangeliczną, zaczerpniętą z dzieł wielkich świętych i sprawdzoną we własnym życiu, trzeba nieść w sposób dojrzały, nie dziecinny, i też nie agresywny, w świat kultury i pracy, w świat mediów i polityki, w świat życia rodzinnego i społecznego. Sprawdzianem autentyczności waszej wiary i waszej misji, która nie zwraca uwagi na siebie, ale realnie budzi wiarę i miłość, będzie porównanie z wiarą Maryi. Przeglądajcie się w Jej sercu. Bądźcie Jej uczniami!

Gdy napełnieni Duchem Świętym apostołowie poszli na cały świat, głosząc Ewangelię, jeden z nich, Jan, apostoł miłości, w szczególny sposób „wziął Maryję do siebie” (J 19, 27). Głęboka więź z Jezusem i z Maryją pozwoliła mu tak skutecznie głosić, że „Bóg jest miłością” (1 J 4, 8. 16). Słowa te zacytowałem i ja jako przesłanie pierwszej encykliki mego pontyfikatu: „Bóg jest miłością” – Deus caritas est! Ta prawda o Bogu jest najważniejsza, najistotniejsza. Wszystkim tym, którym trudno uwierzyć w Boga, dziś powtarzam: „Bóg jest miłością”. Bądźcie i wy, drodzy przyjaciele, świadkami tej prawdy. Będziecie nimi skutecznie, jeśli będziecie się uczyć w szkole Maryi. Przy Niej doświadczycie, że Bóg jest miłością, i tego kochającego Boga będziecie przekazywać światu, w tak różnorodne i bogate sposoby, jakie Duch Święty wam podpowie.




Częstochowa, 25.06.2006

Mistyka codzienności


fragment rozmowy ze Zbigniewem Nosowskim

(...)

Jak duszpasterstwo może przygotować do duchowego życia w codzienności?

To jedno z najważniejszych zadań duszpasterskich i zarazem jedno z najsłabiej realizowanych. Często grupy i ruchy mające sensowną formację, wprowadzającą w wiarę i życie duchowe, świetnie uczą modlitwy, ale nie potrafią przygotować młodych chrześcijan do samodzielnego funkcjonowania w świecie. Po wyjściu z takich grup ludzie frustrują się, że codzienność nie pozwala im angażować się w Kościół. Tak jakby zaangażowanie w Kościół sprowadzało się do uczestnictwa we wspólnocie modlitewnej… A przecież ich życie małżeńskie i zawodowe, ich zaangażowanie społeczne to też ich powołanie chrześcijańskie!

Żeby to odkryć, potrzeba jednak zmiany myślenia. Często nawet znakomite kazanie zatrzymuje się przed barierą życia świeckiego i nie umie jej przekroczyć. Słyszymy słuszny apel „oddawajcie Bogu wszystko”, ale kaznodzieja mówi tylko o tym, żeby więcej się modlić, częściej chodzić do kościoła i pomagać bliźnim. A gdzie reszta życia? Dramatem polskiego życia społecznego jest też, że grupy i wspólnoty kościelne to potężny rezerwuar ludzi, którzy mogliby być znakomitymi wolontariuszami, ale najczęściej światy organizacji pozarządowych i wspólnot odnowy religijnej nie przenikają się nawzajem. Jednym z nielicznych wyjątków jest Lublin. Wolontariat ma tam od początku chrześcijańskie oblicze. Zazwyczaj jest tak, że z jednej strony wolontariusze cierpią na brak opieki duchowej i grozi im szybkie wypalenie. Z drugiej strony ludzie o solidnej formacji duchowej nie garną się do wolontariatu. Czasem mnożą przynależność do kolejnych grup przykościelnych, a nie przekładają tego na swoje osobiste działanie. Jak to przezwyciężyć? Coś musi się nam przestawić w głowach, żebyśmy zobaczyli, że duchowość to nie tylko pobożność, że wiara to nie tylko nasze wewnętrzne przekonania i praktyki religijne, lecz całe nasze życie.

Mówienie o duchowości codzienności ma przypominać, że sprawy ziemskie są przestrzenią chrześcijańskiego powołania, a wiara ma miłować ziemię. W tym widzę wspaniałą specyfikę chrześcijaństwa. Wierzymy, że Słowo stało się ciałem. Bóg dotyka zatem ludzi w wymiarze cielesnym, ziemskim. Oddzielanie ciała i duszy jest sprzeczne z chrześcijaństwem. Skoro Bóg stał się człowiekiem, to my wszyscy mamy w sprawach ziemskich przeżywać tę wielką tajemnicę wiary.(...)

Mówiąc o chrześcijańskim podejściu do pracy, podkreśla się solidność, uczciwość, dbałość o drugiego, przekraczanie siebie i dawanie drugiemu człowiekowi. We współczesnym świecie te cechy nie są wartościami specyficznie chrześcijańskimi. Czym różni się profesjonalista wierzący od niewierzącego?

W sensie technicznym niczym. Dziennikarz chrześcijanin tak samo nagrywa rozmowę, tak samo montuje taśmę. Stolarz chrześcijanin tak samo robi meble. Ważne jest pytanie o cel: czemu to służy? Odpowiedzi profesjonalisty niewierzącego mogą odnosić się do dobra wspólnego, sukcesu finansowego, czasem altruizmu. W przypadku chrześcijanina, podobne odpowiedzi wzmocnione są przekonaniem, że tego chce ode mnie Bóg. To mocniejsza, trwalsza argumentacja, oparta na niezachwianym autorytecie.

W praktyce życia codziennego ta różnica jest trudno uchwytna, ale jest możliwa. Najlepiej byłoby spytać o to przedstawicieli takiej duchowości, jak mali bracia Jezusa. Oni z założenia podejmują zajęcia uważane za podrzędne i nie mówią w pracy o Jezusie, tylko czekają na pytanie: „dlaczego tak żyjesz?”. To „jak”, które jest istotą duchowości codzienności, wyraża się w sposobie podejścia do drugiego człowieka i do własnych zadań.

Nie niepokoiłbym się zatem, że różnica między świadomym profesjonalistą chrześcijańskim a pogodnym niewierzącym się zaciera. Poszedłbym tu raczej w kierunku szukania potwierdzenia tezy Rahnera o anonimowym chrześcijaństwie i w owym niewierzącym dostrzegał wartości chrześcijańskie. Przez swoją obecność chrześcijanin powinien pomagać mu szukać głębiej – może znajdzie Boga?

Zewnętrznie nie widać często różnicy między wierzącym a niewierzącym profesjonalistą. Na czym jednak w praktyce polega droga świętości świeckiego chrześcijanina, poddanie całego życia Bogu?

Przede wszystkim na solidnym wykonywaniu swoich obowiązków. Jesteś studentem, to bądź jak najlepszym studentem. Nie marnuj swojego życia! Jesteś malarzem, to maluj jak najpiękniej. To jest twoje powołanie. Jesteś żoną / mężem, to kochaj całym sercem, módlcie się wspólnie, rozmawiajcie, bądźcie sobie bliscy – wasze małżeństwo jest sakramentem, czyli znakiem Bożej miłości. Jesteś matką / ojcem, to dawaj siebie swoim dzieciom, bo wtedy one będą dawały siebie innym. Kimkolwiek jesteś z zawodu i niezależnie od stanu cywilnego – nie zamykaj się w swoim świecie, dostrzegaj potrzeby innych ludzi, szukaj, co i jak mógłbyś dla nich zrobić. I tak dalej, i tak dalej… Być świętym w świeckim życiu to po prostu przeżywać swoje zwyczajne życie, tyle że w nieco nadzwyczajny sposób (...)

Rozmawiali: Paweł Kozacki OP i Wojciech Prus OP. Całość znajduje się w majowym numerze miesięcznika W drodze.