1. Niedziela Wielkiego Postu (B)

publikacja 20.02.2021 12:44

Siedem homilii

W obliczu pokus

Ks. Leszek Smoliński

„Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (por. Mt 4,4b). Słowo Boże wprowadza nas w scenerię Wielkiego Postu. Ukazuje pojedynek Jezusa z Szatanem, czyli przeciwnikiem, który na każdym kroku będzie sprzeciwiał się Jezusowi. „Diabeł tak kusi Jezusa na pustyni: Pokaż mi coś, wykaż się, żeby zasłużyć w moich oczach na tytuł Syna Bożego” (Michał Zioło OCSO).

Walka dobra ze złem trwa także dziś. Obejmuje ona zarówno zmaganie się z naszymi własnymi skłonnościami do grzechu, jak i odrzucenie Szatana i jego uwodzicielskich postępów (KKK 2752). Tę prawdę dobrze ilustruje film Patryka Vegi pt. „Oczy Diabła” (2021). Znany reżyser udostępnił w sieci szokujący dokument o handlu dziećmi w Polsce i na terenie innych państw Europy. Rozmawiał m.in. z matką, która chciała sprzedać swoje dziecko i z handlarzem. Vedze udało się uratować dziecko, które chciała sprzedać kobieta. Oddała je pod opiekę katolickiej organizacji zajmującej się adopcją dzieci. Pod koniec filmu reżyser wygłasza znamienny monolog z głębokim przesłaniem. „Człowiek z diabłem nie ma żadnych szans. Bo diabeł jest milion razy od nas inteligentniejszy. Mamy do czynienia z potworną, manipulacyjną, bezlitosną siłą. Ale gdy człowiek jest blisko Boga, to diabeł nie ma żadnych szans. I wówczas ryczy wściekle jak lew, bo wie, że już przegrał”.

Szczególnie twórczym sprawdzianem tej miłości, która „nie daje się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwycięża” jest miłosierdzie. To również „miara wyznaczona złu”, która pokazuje, że „zło nie odnosi ostatecznego zwycięstwa”. Orędzie o Bożym miłosierdziu przypomniał Bóg światu przez życie i misję św. Faustyny, którą Jan Paweł II nazwał „darem Bożym dla naszych czasów”. Dnia 22 lutego 1931 r., w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, 26-letnia Faustyna miała pierwsze objawienie Jezusa Miłosiernego. W duchowym „Dzienniczku” zapisała Jezusowe wezwanie: „Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie” (Dz. 47). „Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić ją będę jako swej chwały” (Dz. 48).

Pragnienie Jezusa dotyczące wymalowania obrazu zostało zrealizowane przez bł. ks. Michała Sopoćkę, który zlecił namalowanie go wileńskiemu artyście malarzowi prof. Eugeniuszowi Kazimirowskiemu w 1934 roku, w czasie pobytu św. Faustyny w Wilnie i według jej wskazówek. Od września 2005 r. obraz jest czczony w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie. Obraz Jezusa miłosiernego jest narzędziem, przez które Jezus rozdaje łaski i naczyniem, którym ludzie czerpią te łaski ze źródła Miłosierdzia. Jest również znakiem, który przypomina wezwanie do praktyki miłosierdzia przez czyn, słowo i modlitwę (Dz. 742).

Naśladując przykład Jezusa, który podjął walkę z diabłem na pustyni, umocnieni przez Ducha Bożego, mamy odpierać wroga przez modlitwę i wytrwałość. I nieustannie przypominać sobie, że „nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (por. Mt 4,4b).

Panie Jezu, w czasie Wielkiego Postu pragniemy jeszcze bardziej zbliżyć się do Ciebie. Pomóż nam wejść na drogę postu, modlitwy i jałmużny, która prowadzi do Wielkanocy. Czuwaj nad nami, abyśmy potrafili z Twoją pomocą odrzucić pokusy, czyli okazje do popełnienia grzechu. Niech podjęcie wielkopostnych postanowień pomoże nam zrozumieć, że Ty zawsze o nas pamiętasz.

Moc słowa w walce z pokusami

ks. Leszek Smoliński

Na początku Wielkiego Postu Bóg po raz kolejny wyprowadza nas na pustynię i zaprasza do słuchania swojego słowa. Powód? Droga życia ucznia Chrystusa prowadzi bowiem do spotkania ze słowem Bożym: czytanie go, zapamiętywanie, rozważanie, kontemplacji objawionych w nim Bożych dzieł i codziennego zaufania zawartej w mim Mądrości. To w słowie Bożym chrześcijanin szuka łaski, by wędrować przez pustynię doczesności do krainy życia wiecznego.

Zanim Jezus wystąpi publicznie, po chrzcie z rąk Jana Chrzciciela, Duch Święty prowadzi Go na pustynię, aby w ciszy i na modlitwie przygotował się do wypełnienia swojej misji. Po czterdziestodniowym poście szatan rzuca Jezusowi wyzwanie do walki. Ewangelista Marek ukazuje Jezusa jako Tego, który zwycięża szatana i jest nowym Adamem w nowym raju: „żył wśród zwierząt” i „aniołowie usługiwali mu”. Jako „nowy Adam” Jezus żyje w harmonii ze zwierzętami, w zgodzie z aniołami a z Bogiem w posłuszeństwie i miłości.

Boski Mistrz pokazał nam swoim postępowaniem, jak wygląda jedyna i rozsądna strategia walki z diabelską pokusą. Nie mogę koncentrować swojego myślenia wokół faktu, że diabeł mnie atakuje i ja muszę stawić mu czoła. Już samo wejście w dialog z pokusą to nasza przegrana. To prosta droga do klęski poddania się pokusie i do popadnięcia w stany lękowe. Jedyna strategia walki duchowej z pokusą to oparcie się na Bożej mocy, na Jego zbawczym słowie. Pewien kapłan wyznał, że walczy z diabłem i jego pokusami słowami: „Jezu, ufam Tobie”. Czasem szuka też potężnego wstawiennictwa Matki Bożej i mówi do Niej „Mamo, Tobie się powierzam w opiekę”. Ów kapłan ma świadomość, że nigdy nie może dać się nabrać szatanowi i próbować walczyć z nim o własnych siłach. A skoro jego Pan i Mistrz Jezus Chrystus tego nie czynił, to co dopiero on, zwykły człowiek?

„Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. Kuszenie Syna Bożego na pustyni jest dla nas ważną lekcją. Po pierwsze, pokazuje, iż walka duchowa odbywa się w naszym życiu każdego dnia i my stajemy się jej uczestnikami. Im bliżej jesteśmy Boga, tym bardziej szatan usiłuje nad od Niego oddalić. Po drugie, nie wystarczy tylko znajomość Słowa. Ważna jest znajomość, doświadczenie Boga zaufanie Jego obietnicom. Działanie szatana może iść nawet w kierunku tego, by wykorzystywać Pismo Święte i wzbudzać w nas wątpliwości w odniesieniu do obietnic i zamiarów Boga. Postępowanie Jezusa przypomina, że polegał On na słowie i kroczył Bożą drogą. Jezus jest bowiem zapowiadanym i oczekiwanym Mesjaszem, Chrystusem i Synem Bożym. Przyszedł na ziemię, aby położyć kres panowaniu szatana nad światem. Burzy jego królestwo kłamstwa, zła, pychy i ogłasza królestwo Boże. W czasie kuszenia broń Jezusa stanowiło słowo Boże. W słowie Bożym jest przecież zawarta wola Boża. Jezus uświadamia nam dzisiaj, że do rozwoju królestwa Bożego w nas i wokół nas konieczna jest wiara, czyli odwrócenie się od złą, zerwanie z grzechem i całkowite, pełne zaufania zwrócenie się ku Bogu.

Czas na odnowę

Piotr Blachowski

Jeździmy do sanatorium, ci, których stać, wyjeżdżają do spa, by zregenerować swój organizm, słyszy się o botoxie, o odnowie tkanek, które skutkiem wieku się zestarzały. Dbamy o samopoczucie, ciało, wygląd. Chcemy korzystnie wyglądać czy to latem na plaży, czy też przystępując do ważnych rozmów, np. z kontrahentami, na których nam zależy. I chwała nam za to.

Czynimy to wszystko dla ciała, dla poprawy własnej prezencji, zdobycia pożądanego wizerunku. I tak się zastanawiam, czy jesteśmy w stanie tyle samo zrobić dla własnej duszy? Dla własnego sumienia? Przecież – powie ktoś – sumienia nie widać, a wystarczy trochę aktorstwa i nikt nawet nie pozna, że coś nas trapi, gniecie, coś nas boli.

Ile czasu nam potrzeba, by zregenerować własne ciało? Powiedzmy, że jednym wystarcza tydzień, innym dwa, jeszcze innym potrzebny jest miesiąc. No to ile nam potrzeba czasu dla zregenerowania własnej duszy i sumienia? Czy czterdzieści dni to odpowiedni czas na przygotowanie? Okres Wielkiego Postu przypomina nam o tych 40 dniach samotności i modlitwy. A jak my możemy ten okres wykorzystać? Poświęcając więcej czasu na modlitwę i refleksję, rezygnując z zabaw, przyjemności, rozrywek. Czy warto rezygnować z przyjemności i rozrywek? Warto, by chociaż w niewielkim stopniu przeżyć duchowo to, co musiał  przeżywać Jezus, mając świadomość, że robi to dla innych, nie dla siebie, że na swoich barkach dźwiga cały świat, całą ludzkość, w tym również nas.

Bóg już kilka razy dał dowód zaufania i wielkiej Miłości, przebaczając i dając nam, ludzkości, powtórną możliwość pójścia Jego drogą, wierząc, że „tym razem” Go nie zawiedziemy. Tak jak zawierzył Noemu, obiecując mu – a jednocześnie całemu rodzajowi ludzkiemu – „Zawieram z wami przymierze, tak iż nigdy już nie zostanie zgładzona wodami potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię.” (Rdz 9,11). Czy nas, popularnie mówiąc, „rusza” ta obietnica?

Dalej, dał nam Swego Syna, który przyszedł na świat, by nas zbawić od wszystkiego złego „Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem.” (1P 3,18). Zbawienie, które ma nas „tylko” zaprowadzić do Ojca – do Boga. Znów zapytam: czy nas „rusza” ta prawda?   

Jezus przeżył 40 dni na pustyni, by być gotowym na to, co Go czekało, na to, czego był bezpośrednim uczestnikiem, wręcz tym, bez którego wszystko, w co dzisiaj wierzymy, nie miałoby miejsca. Dziś, tak jak na początku swej działalności, mówi do nas „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,15). Powiecie zapewne, po co nam to nawrócenie, jesteśmy w Kościele, wierzymy, chodzimy na msze, więc jak mamy się nawracać? 

Czy jesteśmy gotowi na ODNOWĘ? Czy stać nas na zawierzenie? Czy jesteśmy gotowi na regenerację własnej duszy? Nie odpowiadajmy natychmiast, zastanówmy się. Przed nami kolejny Wielki Post, … może nie ostatni.

Panie, dodaj nam sił, abyśmy uwierzyli w Ewangelię, abyśmy nią żyli, abyśmy umieli przekazać ją tym, którzy o niej zapominają.

Nawracajcie się i czyńcie pokutę

 

ks. Jan Kochel

Środa Popielcowa rozpoczyna w Kościele okres 40-dniowej pokuty. Wydaje się jednak, że słowa „pokuta” czy „asceza” zniknęły z codziennego słownika ludzi wierzących. Dzisiaj nawet w tłumaczeniach biblijnych spotykamy słowo „nawrócenie”, tam gdzie dawniej mówiono o „pokucie”. Wyraźnie widać więc zmianę języka. A może chodzi o coś więcej?

Pierwsze wezwanie Jezusa, przekazane przez Ewangelię św. Marka, w dawnych przekładach brzmiało: „Czyńcie pokutę i wierzcie w Ewangelię”. Był to dosłowny przekład łacińskiego paenitemini. Niewątpliwie słowo „pokuta” obciążone jest średniowiecznymi praktykami, często ukazującymi w krzywym zwierciadle autentyczną pobożność chrześcijańską. Może zatem słusznie zastąpiło je wyrażeniem „nawrócenie”. Istota pokuty tkwi przecież w wewnętrznej przemianie postawy życiowej człowieka.

Pojęcie „nawrócenia” jest typowe dla Biblii. Wyraża się je za pomocą hebrajskiego terminu oznaczającego „powrót”. Nawrócenie to zwrot w pewnym kierunku: w jakimś momencie naszego życia zatrzymujemy się i wracamy z powrotem - do Boga.

Lawina zła, zapoczątkowana grzechem pierwszych rodziców, a zakończona potopem, znalazła swój szczęśliwy finał w przymierzu, które Bóg zawarł z potomstwem Noego i z wszelkim stworzeniem. Łuk tęczy stał się znakiem przymierza między Bogiem a ziemią, a krzyż znakiem przymierza między Chrystusem a człowiekiem.

Święty Piotr w swoim Liście tak komentuje tekst z Księgi Rodzaju i wyjaśnia prawdę o odkupieniu: „Chrystus bowiem raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić (...), gdy za dni Noego cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była arka, w której niewielu (...) zostało uratowanych przez wodę. Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie, dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa” (1 P 3,18-21). Ten trudny i złożony tekst zwraca uwagę na podstawowy kerygmat chrześcijański: na mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Przypomina o roli chrztu św., który obmywa człowieka ze zmazy grzechu pierworodnego. Jest też zachętą do modlitwy i stałej troski o dobre sumienie. „W głębi sumienia - uczy Kościół - człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, tamtego unikaj” (KDK 16). Sumienie - „wewnętrzne sanktuarium” człowieka - musi być stale pielęgnowane i formowane. Tam bowiem dokonuje się ostateczna decyzja o powrocie, o nawróceniu, o wierze w Ewangelię.

W Ewangelii św. Marka słyszymy dziś wciąż aktualne wezwanie Jezusa: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Zaś w Dziejach Apostolskich (3,19 - druga mowa Piotra) spotykamy podobny apel: „Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone”. Wezwanie do nawrócenia uzupełnia wezwaniem do pokuty. Sens apelu pozostaje taki sam: potrzeba zmiany mentalności, radości powrotu do Boga i wiary w Dobrą Nowinę.

Wielka pokutnica i mistyczka naszych czasów Marta Robin przez 50 lat każdego piątku przeżywała Mękę Pańską. Nie jadła, nie piła, nie spała, żywiła się wyłącznie Eucharystią. Oddana bez reszty Chrystusowi przyjęła w swoim ciele stygmaty. Tylko z tak wielkiej ascezy może zrodzić się tak piękna modlitwa: „O Jezu! Niech moje serce będzie prawdziwie ołtarzem Twej Miłości i niech mój język zawsze głosi Twoje Miłosierdzie! Zechciej, błagam, uświęcić wszystkie moje słowa, wszystkie moje czyny, wszystkie moje intencje, wszystkie moje pragnienia! Bądź prawdziwie Skarbem dla mojej duszy i jej Wszystkim. Tobie ją daję i powierzam”.

Druga homilia na nastepnej stronie

 

Zwycięstwo na pustyni

 

ks. Jan Waliczek

Dla Kościoła jubileusze zawsze były okazją refleksji i pogłębiania treści wiary. Jubileusz dwóch tysiącleci, które minęły od narodzenia Jezusa każe jeszcze głębiej wniknąć w tajemnicę Jezusa Chrystusa, Jedynego Zbawiciela świata. Od poznawania Chrystusa Kościół nigdy nie odstąpił, ale teraz uświadomił sobie potrzebę odkrycia na nowo Chrystusa, Zbawiciela i Ewangelizatora, na którego czeka zaczynające się trzecie tysiąclecie.

Liturgia słowa I niedzieli Wielkiego Postu pomaga nam odkryć na nowo w Chrystusie Zbawicielu to, co nam jest z Nim wspólne oraz to, co wspólnym winno się stawać.

Zbawiciel, chcąc wejść w całe doświadczenie rodzaju ludzkiego, nie oszczędził sobie wejścia w doświadczenie pokus szatańskich. „Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana”. Jego solidarna wspólnota z każdym człowiekiem sięgnęła głębi kuszenia. Człowiek bowiem nie przestaje być nękany pokusami. Dokonując refleksji nad swoim życiem duchowym, poznaje ogrom pokus i zauważa, którym, jak, gdzie i kiedy ulega. Według św. Jana Apostoła kłamie ten, kto mówi, że nie grzeszy. Kłamałby zatem jeszcze bardziej ten, który by twierdził, że nie bywa kuszony.

Pokusa nie przychodzi na człowieka, jak dzikie bestie na Ojców Pustyni. Nie przychodzi w dramatycznych sceneriach. Wysoka inteligencja Złego Ducha każe mu podsuwać pokusy w formach przyciągających, wabiących. „Ojciec kłamstwa” (J 8, 44) jest wyrafinowanym specjalistą od ubierania zła w pozory dobra. Wiele przewrotnego sprytu wykazał, usiłując pokusę chleba podsunąć zgłodniałemu, pokusę posiadania bogactw świata – Królowi, pokusę popisów niemal akrobatycznych – Wszechmogącemu.

Pokusa zwykle dosięga samej tożsamości człowieka, więc wierzący są kuszeni, by zaniechali modlitwy, by lekceważyli życie sakramentalne. Kapłan bywa kuszony do rutynowego spełnienia świętych obrzędów, rodzic – do minimalizowania wysiłków wychowawczych, polityk – do batalii o prywatę lub interesy partyjne, właściciel dóbr materialnych – do gorączkowego ich pomnażania i to nieraz za cenę krzywdzenia innych. Pokusa dotyka więc samej istoty tego, kim jesteśmy. W Chrystusie dotknęła Człowieka, a nawet Boga.

Szatan wykorzystuje słabość naszej natury. Wie, że nikt nie sprzeciwi się tak jednoznacznie i niezmiennie, jak Jezus. Wie też, że to przez człowieka można rujnować królestwo Boże. Szatan nigdy nie pozwala sobie na luksus zmarnowania jakiejkolwiek sposobności. Nie ustaje w swoim niszczycielskim i potępieńczym działaniu i często odnosi sukcesy, bo człowiek ustaje w czuwaniu nad sobą, w rozeznawaniu pokus i opieraniu się im, zaniedbuje pielęgnowani więzi miłości z Bogiem i bliźnimi.

Pokusa często trafia w te rejony naszego ducha, które już kiedyś zostały przez grzech osłabione. Miejsce wewnętrznej fortyfikacji raz zniszczone, nawet po naprawie zostaje osłabione i szczególnie narażone na ponowne ataki.

Nasza wspólnota z Jezusem poszczącym, modlącym się i zwyciężającym wszelkie pokusy, musi stawać się wspólnotą w bezkompromisowości wobec Szatana, pokus i grzechu. Wielkość, a zatem i świętość człowieka, rodzi się tam, gdzie pierwszą reakcją wobec uświadomionej pokusy jest jednoznaczne i zdecydowane „nie”. Jeśli człowiek nie zdobył się na pierwsze „nie”, a potrafi zareagować szczerym żalem i wolą poprawy, wspólnota z Jezusem odradza się. Każde kolejne „nie” wobec pokusy umacnia proces nawrócenia i pokuty, pogłębia więź z Chrystusem zwyciężającym Szatana na pustyni, na Krzyżu, a ostatecznie w potędze zmartwychwstania.

 

Przez pustynię do nieba

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. Ulewa potopu trwała 40 dni. Tyle samo pościł Jezus. Czy zgadzasz się na pustkę w domu, ciszę w telefonie, samotność w sercu, na puste ściany i suszę uczuć? Przecież to Duch wyprowadza na pustynię. I to po to, by człowiek był kuszony przez szatana! Duch Święty chciał, by Jezus był kuszony przez złego ducha, bo wtedy aniołowie Mu usługiwali. Żył tam wśród zwierząt – jak Noe, gdy zamknął się ze zwierzętami w arce. Skarżysz się na złe relacje, na to, że wokół jest tyle agresywnych ludzi, złośliwych jak pustynne węże, chciwych niczym trzoda wygłodzonego bydła i dumnych jak pustynne lwy. Jezus żył wśród zwierząt pustyni, nie stał się jednak łupem dzikich bestii, gdyż Duch Go wyprowadził.

Gdy jesteś posłuszny Duchowi Świętemu, żyjesz jak Adam w raju przed grzechem, nawet w pustce i w otoczeniu zdziczałych istot. Ważne jest tylko jedno: nie szukaj grzechu. Nieskończenie gorszym niebezpieczeństwem dla człowieka jest grzech niż dzikie bestie. Ojciec Pio pisał w liście: „W tych dniach diabeł znęca się nade mną we wszelki możliwy sposób i robi tyle, że więcej już chyba nie może. Ten nieszczęśnik będzie podwajał swoje wysiłki na moją szkodę. Lecz nie obawiam się niczego, tylko obrażenia Boga”. To, że jesteśmy celem ataków złych duchów, nie oznacza nic innego, tylko to, że jesteśmy blisko Boga. Im bliżej Boga znajduje się dusza, tym większą pustkę i silniejsze ataki złych duchów przeżywa.

Jezus nie dokonał żadnego cudu i nie powiedział żadnej mowy, nie wygłosił żadnego błogosławieństwa, dopóki nie przeszedł pustynnej próby. Anioł Stróż, widząc Ojca Pio walczącego z demonami, powiedział do niego: „Czy sądzisz, że byłbym tak szczęśliwy, gdybym cię nie widział tam zmaltretowanego? Ja, który w świętej miłości bardzo pragnę twojego dobra, raduję się bardziej, widząc cię w tym stanie. Jezus dopuszcza te ataki demona, ponieważ jego miłosierdzie czyni, że jesteś mu drogi i chce, abyś był podobny do niego w mękach pustyni”.

Ognista kąpiel, którą przeżywasz, jest ci bardzo potrzebna, bez niej dusza uległaby szybko zarozumiałości. Żeby mieć w sobie niebo, trzeba mieć czasem wokół siebie piekło. Ogień zmienia wszystko w prawie niematerialny i delikatny popiół. Doświadczenie pustyni prowadzi człowieka do skruchy, bez której jesteśmy zbyt zmysłowi, zbyt cieleśni, zbyt twardzi. Ludzie, którzy wzniecają w tobie ogień gniewu, są ci potrzebni. Bez nich nie wiedziałbyś, co naprawdę ukrywa się w tobie, co naprawdę myślisz o sobie i czego naprawdę oczekujesz od innych. Na początku swej drogi jesteś wypełniony oczekiwaniami, żądaniami, oskarżeniami wobec siebie i innych. Żądamy, aby środowisko sprzyjało naszemu egoizmowi. Pierwszymi naszymi odruchami na to, co trudne, jest osądzanie siebie i innych. Na zło ten tylko reaguje źle, kto w sobie nie odkrył jeszcze zła. Kto nie przebył drogi wyjścia ze swych fałszywych przekonań o sobie i innych, nie jest zdolny pomóc innym przebyć tej drogi.

 

Raj na pustyni

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Próbujemy zrekonstruować raj i ciągle to samo. Rozkładają nas na łopatki nie nieszczęście, lecz wygoda i brak powstrzymania się przed konsumpcją.
Noe ratuje nawet zwierzęta, a po potopie zasadza winnicę, czyli ogród. Wszystko miało być takie jak przed grzechem. Z powodu owoców jednak upada, jak Adam. Łatwiej człowiek radzi sobie z katastrofą, wobec rozkoszy jest bezbronny. Noe więc upada i doznaje wstydu, obnażenia, zupełnie jak pierwszy człowiek. Wszyscy próbujemy zrekonstruować raj, mniejszy lub większy, i ciągle to samo, rozkładają nas na łopatki nie nieszczęście, lecz wygoda i brak powstrzymania się przed konsumpcją przyjemności. Każdy marzy, by szczęście było ciągle na wyciągnięcie ręki i by się z niej nigdy nie wyślizgnęło.

Czy nie utraciłeś jeszcze świadomości tego, czego naprawdę pragniesz, czy też tak bardzo nie wierzysz już w spełnienie się twoich pragnień, że zepchnąłeś je w lochy wyparcia i zaprzeczenia? Dokonać czegoś pięknego lub wyjątkowego dla innych? Pragniesz zdrowia lub miłości, urody lub wolności od kłopotów i zmartwień, wolności od grzechów, uzdrowienia ran, albo może pragniesz nie być opuszczonym, budzić w innych radość i zawsze być kochanym i kochającym? Zapewne też, by życie twoje zawsze było sensowne i miało swój cel. Inaczej mówiąc, żeby twoje życie było rajem, i jest to potężne pragnienie warunkujące wszelkie twoje działania. Może nawet po latach wysiłków osiągniesz część z tych pragnień. Wiesz jednak dobrze, że i tak to wszystko stracisz. Nic nie możesz mieć na zawsze i z nikim na zawsze być. Wszystko w tym świecie jest tylko na pewien czas. Tym bardziej będzie bolało stracić to wszystko, im bardziej rajsko ułożyliśmy sobie istnienie. Kto może uleczyć ten ból utraty, albo nosi w sobie obietnice raju nieutracalnego?

Nie chodzi o tymczasowe uśmierzenie wszelkich strat albo o oszukiwanie się, że wiecznie będziemy tak żyć, jak żyjemy, lecz o zbawienie radykalnie ostateczne. Dlatego warto zauważyć to, co objawia Jezus, który odtwarza raj na pustyni, a nie w winnicy jak Noe! Żyje wśród zwierząt, usługują Mu aniołowie i kusi Go szatan. Jak w raju. Zaczął jednak raj od wyrzeczenia się rajskich warunków i się udało! Udało się oprzeć szatanowi. Nie On był zagrożony pokusą, bo Bóg nie doznaje kuszenia, ale dopuścił do siebie szatana, właśnie w tak skrajnych warunkach, abyśmy wszyscy to zrozumieli, że raj jest możliwy, gdy się wyrzekniemy rajskich wygód. W filmie Pawła Łungina „Wyspa” pokutnik Anatolij przyjmuje wygodnego przeora na nocleg w kotłowni, po pożarze, z którego ocalił tylko ciepłe buty i miękką pierzynę. Po czym zabiera mu obuwie i wrzuca je do pieca, później topi w morzu pierzynę. Pozbawia go ostatnich dwóch skarbów, jakie ocalały z pożaru. Komuś, kto wszystko stracił, nie powinno się odbierać tego, co mu pozostało, a jednak rzeczy, do których się zanadto przywiązujemy, tworzą z nas istoty pełne lęku i pozbawiają nas nadziei.