3. Niedziela Wielkanocna (B)

publikacja 15.04.2015 22:06

Sześć homilii

Boże Niespodzianki

ks. Leszek Smoliński

Znany francuski pisarz François Mauriac (1885 – 1970) został zagadnięty kiedyś ironicznie przez pewnego dziennikarza: „Panie Mauriac, szanuję pana jako człowieka wykształconego i mądrego. Stoi pan mocno w świecie. Ale jednego nie mogę zrozumieć: tego, że pan jest katolikiem. Jak może pan wierzyć w życie po śmierci? Jak pan sobie to wyobraża? Jak ma ono – pańskim zdaniem – wyglądać?”. Laureat literackiego Nobla odpowiedział zaskakująco: „Ja sobie w ogóle niczego nie wyobrażam. Zostawiam tę sprawę Panu Bogu i nie mieszam się w to, jaką niespodziankę chce On zgotować dla swoich”.

Chrystus po swoim Zmartwychwstaniu miał upodobanie w zaskakiwaniu swoich wyznawców. Ukazuje się nagle Marii Magdalenie, innym razem zatrzymuje kobiety, które przerażone uciekają zobaczywszy odsunięty kamień i pusty grób. Mimo drzwi zamkniętych zjawia się nagle w Wieczerniku czy nad Jeziorem Tyberiadzkim, czyniąc cud obfitego połowu.

W dzisiejszej Ewangelii zjawia się wśród uczniów, którzy nie ochłonęli jeszcze po powrocie z Emaus, byli zatrwożeni, pełni lęku. Jakby chciał przyzwyczaić ich do tego, że zawsze jest z nimi. Choć uczniowie spędzili z Jezusem wiele czasu, patrzyli na Niego, jednak Go nie rozpoznali. Powód? W ich rozumowaniu nie było miejsca na uwierzenie czy zdumienie. Uczniowie zdają się pytać: jak to, On naprawdę żyje, jest pośród nas i każe wierzyć, że ból i cierpienie, męka i śmierć to tylko droga ku życiu?

W swoim myśleniu niejednokrotnie jesteśmy podobni do apostołów, którzy wiedzą, że nic nie może się zmienić. A myśmy się spodziewali, że będzie inaczej, że zwycięży dobro ludzkich serc, gotowość do poświęceń, a wyszło inaczej. Czy to, co widzimy wokół nas, czy sposób, w jaki o tej rzeczywistości mówimy i piszemy, jak ją pokazujemy, jest jedynym z możliwych? Czy scenariusz, jaki podpowiada nam nasze rozżalone serce, jest prawdziwą wersją wydarzeń? I tak, i nie. Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to jest to wersja prawdziwa. Ale jeśli zmartwychwstał, to oznacza, że również i my zmartwychwstaniemy, a nasze życie może się zmienić.

Rozmyślając o mojej drodze wiary warto zastanowić się, czy nie jest tak, że jedynym kryterium wiarygodności naszej wiary w Zmartwychwstanie jest codzienne życie. Jak uczniowie w drodze do Emaus my także możemy niedowierzać. Nasza modlitwa może być modlitwą wątpiącego Tomasza, załamanego Piotra, możemy się też otrzeć o nadgorliwość Szawła. Oni pozwolili się przemienić, bo uwierzyli słowom Zmartwychwstałego: „Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach”. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma. I rzekł do nich: „Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego”.

Czy jesteśmy świadkami Pana dziś? W roku śmierci i zmartwychwstania Chrystusa nie było łatwiej uwierzyć niż nam dzisiaj, a jednak ci, którzy uwierzyli, przekazali nam, że to jest możliwe, więc i my możemy! A Bóg ma dla nas swoje niespodzianki!

Wspomnienia

Piotr Blachowski

W chwilach retrospekcji po utracie kogoś bliskiego pojawiają się w naszych myślach różne obrazy. Przypominamy sobie wszystkie sytuacje kojarzące się z osobą, której zabrakło. Te momenty dobre i te lepsze, bo w kontekście utraty zapominamy o momentach złych. Możemy również odczuwać żal, mieć pretensje, ale tylko do tych, którzy – jak myślimy – przyczynili się do tego, że osoby kochanej już nie ma z nami.

W przypadku śmierci i zmartwychwstania Jezusa również dokonujemy podsumowań, rozliczeń ze wspomnieniami. Ale tutaj odczucia są zupełnie inne. Chociaż wiemy, że umarł śmiercią straszliwą, to równocześnie mamy świadomość, że On żyje, że dalej jest z nami, mimo upływu wieków. Świadomość, że męka i śmierć Jezusa były podyktowane Jego wielką miłością do nas, jest świadomością trudną. Z jednej strony smucimy się, mamy poczucie żalu, wstydu, zaś z drugiej strony wiedza, że dzięki temu dostępujemy Zbawienia, powinna w nas wzbudzać radość. Jak pogodzić ze sobą te dwie sprzeczności?

Odpowiedzią na nasze wątpliwości są słowa z Dziejów Apostolskich: „wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi. A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał. Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone.” (Dz 3,17-19) To słowa kojące, lecz jednocześnie wzbudzają w nas poczucie winy. Ale w tym wypadku poczucie winy jest doznaniem pozytywnym, bowiem gdy zgrzeszymy, powyższe słowa wywołują żal i skruchę, prowadzą nas do konfesjonału, do wyznania grzechów i pojednania z Bogiem.

Nadzieją napawają nas również słowa św. Jana: „Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. … Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała.” (1J 2,1b,5). Wiara nam mówi, że mamy być posłuszni nakazom Boga, Jego przykazaniom, gdyż tylko w ten sposób możemy odwzajemnić Jego nieskończoną Miłość. Jednak wiara wymaga nieustannego pogłębiania.

Uwierzmy Jezusowi, obdarzajmy Go miłością, bo On pierwszy nas umiłował. Bądźmy wierni, bądźmy wdzięczni Chrystusowi za dar Zbawienia, adorujmy Go w sercach i umysłach naszych. Uwierzmy w Słowa Chrystusa: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam.” (Łk 24,38-39). Głęboka wiara i ufność doprowadzą nas ku Niemu.

Jezu Chryste Zmartwychwstały, Nauczycielu, pomóż nam pogłębiać wiarę i ufać Twej Miłości.

Jeden jest tylko Pan...

Tomasz Dostatni OP

1. „Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba...”. Jako nie–Żydzi nie jesteśmy w stanie do końca zrozumieć wagi i znaczenia tych, wydawałoby się prostych, słów. Bóg Jahwe jest głęboko związany z narodem i historią Izraela. Jest Panem tej historii, jest Kimś kto tę historię tworzył. Przez patriarchów, proroków, królów wkroczył w historię Narodu Wybranego, aby w końcu przez osobę Jezusa Chrystusa wkroczyć w historię całego świata. To znaczy w osobiste dzieje każdego człowieka.

Ta Boża ingerencja w historię jakże jest trudna do odczytania, jeśli to nie jest historia moja własna. Mojego kraju, mojej rodziny, mojego miasta. I dlatego trudne jest dla nas do zrozumienia, że w narodzie, który był tak blisko Jahwe, znaleźli się tacy, którzy jego Sługę Jezusa wydali na śmierć.

Ale czy nie jest paradoksem, i to jeszcze większym, że Jezus Chrystus, którego poznałem, przyjąłem i z Nim się zaprzyjaźniłem, został przeze mnie gdzieś zepchnięty na dalszy plan. Bo przecież słowa: „Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone” odnoszą się nie tylko do wydarzenia zdrady Jezusa z przed dwóch tysięcy lat, ale bardzo konkretnie odnoszą się do mnie, ale też i do ciebie, mój czytelniku.

2. „Ten jest kłamcą...” Poznać Jezusa i nie zachowywać Jego przykazań, wydaje się, że jest to prawdziwy dramat dzisiaj chyba nie rzadki. Grzech niszczy naturę i najgłębszą strukturę wnętrza człowieka. Ktoś bardzo pięknie niedawno powiedział, że boimy się śmierci, boimy się cierpienia, ale swoich własnych grzechów się nie boimy. „Oczyść mnie Panie z grzechów przede mną ukrytych” (Ps 19,13). „Bóg jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności” (1 J 1,5) – jestem, jesteśmy wezwani do życia w prawdziwej światłości. I co my z tym wezwaniem robimy? Zakopujemy skarb, rozbijamy gliniane naczynia, wysycha oliwa w naszych lampach... Jezus Chrystus, życie i zmartwychwstanie nasze przechodzi obok, a oczy nasze są na uwięzi. A jednak warto pamiętać, że nie ma takiego upadku, nie ma takiego odejścia, aby powrót był niemożliwy. Opowieść o Synu Marnotrawnym warto nosić w swoim sercu i o niej pamiętać. „O daj nam Panie natchnienie do wiary, która jest prawdziwą twórczością” – mawiał poeta.

3. „Wy jesteście świadkami tego”. Wiara w zmartwychwstanie oparta jest na świadectwie tych, którzy widzieli pusty grób i tych, którym dane było spotkać Zmartwychwstałego Jezusa. „On wtedy oświecił ich umysły, tak aby rozumieli Pisma”.

Ale jeśli i w historię mojego życia osobistego wkroczył Jezus, w taki czy inny sposób, to również i ja jestem wezwany, aby o tym mówić z pokolenia na pokolenie. Bóg Jahwe nie jest tylko „Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba”, ale w osobie Jezusa Chrystusa stał się bliskim każdemu z nas. Bo stał się jednym z nas. Ta bliskość zobowiązuje.

Wątpliwości są sprawą ludzką, ale czy można mówić o wątpliwościach w świetle wiary? Tylko grzech zamyka drogę do światłości. Jezus wyzwolił nas z lęku, strach zastąpił nadzieją, „że w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy”.

Ryba z dna – światło z wysoka

Augustyn Pelanowski OSPPE

Uczniowie siedząc w ciepłym Wieczerniku, przy oliwnych lampkach, które rzucały światło na ich osamotnione oblicza, dzielili się Słowem Bożym i doświadczeniem. Nie były to teoretyczne teologiczne wnioski ani też zwykłe zwierzenia ludzi. Oni już wiedzieli, że dzielenie polega na tym, aby własne doświadczenie wyjaśnić w świetle Biblii, a Biblię wyjaśniać własnym doświadczeniem. Gdy tak rozmawiali, On sam stanął pośrodku nich.

Autentyczne dzielenie się Słowem Bożym sprawia, że człowiek w relacji do drugiego człowieka doświadcza obecności Boga. Wspólnota ludzi, którzy dzielą się Słowem właśnie w taki sposób, cieszy się obecnością Jezusa. W tekście jest też mowa o tym, że Jezus zapragnął, aby Apostołowie podzielili się z Nim upieczoną rybą, On zaś podzielił się z nimi światłem mądrości. Najpierw zażądał, aby oni podzielili się tym, co wyłowili z dna i co sami usiłowali strawić, a później obdarował ich tym, co sam w sobie ukrywał – mądrością Słowa!

Również od nas żąda, abyśmy podzielili się najpierw tym, czym się gryziemy i co usiłujemy strawić – naszym doświadczeniem życiowym. A później rzuca na to światło. Szukajmy więc światła na nasze życie w Biblii i przez pryzmat własnych przeżyć próbujmy zrozumieć, co napisane jest w Biblii. Wyjaśniajmy Biblię życiem i Biblią wyjaśniajmy życie!

Co może się stać z człowiekiem, gdy nie kieruje się umysłem oświeconym przez Słowo Jezusa? Pierwsze czytanie opowiada o tym, że Żydzi zabili Jezusa i zaparli się Świętego Boga, a także wyprosili ułaskawienie dla jakiegoś przestępcy, ponieważ działali w nieświadomości. Jak więc okrutna niewiedza nie ominęła ludzi z narodu wybranego, tak i nam mogą się zdarzyć nie mniej tragiczne wypadki, jeśli nie będziemy łączyli Słowa Bożego z tym, co przeżywamy lub ukrywamy w sobie najgłębiej na dnie serca! Na Boga będziemy patrzeć jak na kogoś, kto jest wszystkiemu winny, natomiast w sobie nie będziemy potrafili zobaczyć przestępstw grzechu. Przypomnij sobie, czym uczniowie poczęstowali Jezusa? Rybą! A przecież jest to stworzenie najgłębiej ukryte i żyjące na dnie wody! Ona symbolizuje właśnie to wszystko, co w nas jest ukryte na dnie serca. Wszystkie nasze najgłębsze uczucia i najniższe stany duchowe, zatopione w podświadomości obawy i życiową bezbronność. Apostołowie podzielili się z Jezusem tym, co było ich najgłębiej skrywanym, mrocznym doświadczeniem, i dlatego Jezus podzielił się z nimi mądrością z nieba!

W drugim czytaniu św. Jan tak zaczyna zachętę do dzielenia się Słowem: „Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli”. Słowo Boże jest po to, abyśmy nie grzeszyli. Czytając i rozważając, a w końcu dzieląc się nim, nabieramy dystansu do pokusy i zbliżamy się do Boga. Im głębsze i mroczniejsze tajemnice naszego serca wydobywa Słowo, tym jaśniejszą mądrość nam przynosi! Wtedy unikniemy grzechów tak tragicznych jak te, które zdarzyły się tym, którzy nie rozpoznali Syna Bożego w człowieku, a w przestępcy zobaczyli kogoś niewinnego!

Wyczytaj swoje życie z Biblii

Augustyn Pelanowski OSPPE

Życie Jezusa było wypełnieniem Pism i często to podkreślał. Chrześcijanin, który ma pragnie­nie naśladowania Jezusa, nie może tego faktu pominąć. Człowiek od­krywa w sobie różne potrzeby, ale wśród nich również potrzebę spełnienia, potrzebę sensu, celo­wości istnienia, z czym jest niero­zerwalnie związana również świa­domość wartości. W naszym życiu muszą się spełnić Pisma, dlatego konieczną rzeczą jest oświecenie, którego doznali uczniowie, jak o tym czytamy dzisiaj. Wypełnić Pisma to nasycić się spełnieniem. Gdy Józef i Maryja byli jeszcze zaręczeni, anioł Boga informował ich, że narodziny tego dziecka są przewidziane przez Pisma. Za­stanawiam się nad własnymi na­rodzinami. Świadomość, że byłem przewidziany przez Boga, wpływa na mnie afirmująco. Rodzice Jezu­sa przebywając w Egipcie na wy­gnaniu, przypominali sobie słowa proroka Ozeasza, który wieścił, iż z Egiptu będzie wezwany Syn Boga. Moja rodzina miała rów­nież okres swego wygnania, żyła z daleka od jakiejś ziemi świętej, z daleka od świętości, zniewolona i żyjąca w strachu przed współcze­snymi Herodami. Gdy Józef przy­był do Nazaretu, w jego głowie ciągle rozlegały się szepty anioła mówiące o Dziecku, które będzie nazwane Nazarejczykiem, czyli człowiekiem poświęconym Bogu. Opowiadano mi, że mój dziadek mówił o mnie, że będę poświęco­ny Bogu już w chwili mojego na­rodzenia. Jezus wyprowadził się z Nazaretu, gdy stał się dojrzałym mężczyzną i zamieszkał na pogra­niczu Zabulona i Neftalego, aby spełnić słowa Izajasza, który za­powiadał ujrzenie wielkiego świa­tła przez tych, którzy wegetowali w ciemności. Moim sensem życia jest głoszenie światła Ewangelii, aby wyjaśniać najciemniejsze mro­ki ludziom z pogranicza rozpaczy i nadziei. Gdy spotykały Go tysiące osób, z których wyganiał złe duchy i których uzdrawiał, tylko posłu­gując się Słowem, spełniało się słowo Izajasza, który zapowiadał obarczenie Mesjasza ludzkimi cho­robami. Znam to doświadczenie. Nie mogę nikomu pomóc, jeśli w ja­kiś sposób nie wezmę jego ciężaru na siebie samego.

Czy na tobie też wypełnia się Słowo Pisma tak jak na Jezu­sie, o którym Izajasz mówił, że trzciny nadłamanej nie zgniecie, ani nie dogasi ledwie tlejące go się płomyka? Czy masz takie doświadczenie, które pozwala ci na poczucie spełnienia, gdy nikogo nie załamałeś i w nikim nie zgasiłeś płomyka obecność Ducha Świętego? Ja niestety jeszcze tego Słowa nie wypełniłem. Nawet wjazd na oślicy do Jerozolimy był przewidziany prze proroka Zachariasza. Ale szczyt popularności dla Jezusa stał się początkiem odrzucenia. Gdy ludzie szaleli z radości na widok Mesjasza wjeżdżającego do bram Jerozolimy, widział w tym znak wieszczący jego śmierć. Czy znasz na tyle Pisma, by nie rozminąć się z własnym krzyżem, który jednocześnie będzie początkiem nowego, zmartwychwstałego życia?