Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych

publikacja 29.10.2017 19:18

Siedem homilii

Uszczęśliwiająca miłość

ks. Leszek Smoliński

Patron Roku 2017, bł. Honorat Koźmiński, przypomina, że „jedynie miłość Boża jest w stanie uszczęśliwić człowieka”. W tym kontekście warto zwrócić uwagę, w jaki sposób pomagamy zmarłym, aby mogli się otworzyć na tę miłość. Bł. Honorat zauważa: „Ludzie tracąc drogie osoby często nie zważają na to, że Bóg zabierając je z tej ziemi zostawia je najczęściej zatrzymane i jakby rozciągnięte na drodze do nieba dla niespłaconych długów sprawiedliwości, i że one nie mogą dowlec się tam bez pomocy żyjących. Rozdzierającymi jękami błagają ich o ratunek, ale ludzie chodzą nawet koło cmentarzy i pogrzebów, nic im jednak nie przypomina potrzeby niesienia zmarłym ulgi”.

W dniu Wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych liturgia Kościoła przypomina, że każdy z nas będzie kiedyś wezwany przez Boga do przekroczenia bramy śmierci. Skoro nikt z nas nie wie, kiedy to nastąpi, to nie zawsze jesteśmy wystarczająco przygotowani na spotkanie z Bogiem. Czasami śmierć zaskakuje człowieka, kiedy przychodzi nagle, niespodziewanie. Nie pozwala wtedy na dokończenie wielu ważnych życiowych spraw, w tym również pokuty za popełnione grzechy. Uniemożliwia w ten sposób oglądanie Bożego Oblicza w niebie.

Kościół wierzy, iż pomiędzy doczesnością i wieczną chwałą w niebie jest czyściec, który stanowi końcowy sposób oczyszczeniem wybranych, całkowicie inny niż kara potępionych. Zmarły pozostaje w stanie oczyszczenia tak długo, aż uwolni się od ciążącej na nim kary doczesnej. Czyściec, nad którego tajemnicą zatrzymujemy się w dniu dzisiejszym, jest darem Bożego miłosierdzia. Dzięki Bożej łaskawości możemy jeszcze po śmierci dojrzewać do nieba. Jest uszczęśliwiającą drogą wiodącą do domu Ojca, ale zarazem jest drogą naznaczoną dotkliwym, oczyszczającym cierpieniem. Stąd istnienie czyśćca jest wezwaniem dla żyjących, aby świadczyli miłosierdzie wobec zmarłych, który są poddani bolesnej tęsknocie za niebem.

Wśród form niesienia pomocy duszom czyśćcowym należy na pierwszym miejscu wymienić Mszę św., a w dalszej kolejności także modlitwę liturgiczną i osobistą, post, jałmużnę, dobre uczynki, możliwość zyskiwania odpustów zupełnych i częściowych. Od 1 do 8 listopada możemy także uzyskać odpust zupełny i ofiarować go za zmarłych. Warunkiem jest stan łaski uświęcającej i przyjęcie Komunii, nawiedzenie kościoła lub cmentarza grzebalnego i modlitwa w intencjach papieskich.

Modląc się za zmarłych trzeba pamiętać, że w modlitwie nie chodzi o przebłaganie surowego Boga, aby stał się trochę lepszy i wpuścił zmarłych do nieba. Nasze modlitwy przyczyniają się do przemiany zmarłego, a nie Pana Boga, gdyż Bóg jest zawsze ten sam, niezmiennie i bezwarunkowo kochający oraz miłosierny. Dlatego motywem modlitwy powinna być po prostu miłość prawdziwie przyjacielska. Podczas gdy żyjący proszą Boga o radość wieczną dla zmarłych, zmarli błagają Boga o łaskę dobrego życia dla żywych. W ten sposób powstaje cudowna wspólnota świętych, osób kochających się Boża miłością, której zupełnie obca jest zazdrość, nienawiść, bliskie natomiast pragnienie wiecznego szczęścia dla wszystkich ludzi.

Poza śmierć

ks. Leszek Smoliński

Młody człowiek, który co dopiero stracił ojca, tak wyznał: „Śmierć ojca pozostawiła we mnie pustkę nie do wypełnienia, która niszczy moje życie. Czuję potrzebę uwierzenia w coś i kogoś wykraczającego poza życie ziemskie i w to, że mój ojciec jest gdzieś rzeczywiście szczęśliwy. Tylko to mogłoby przynieść ulgę w moim smutku, który trzyma mnie w ucisku i niekiedy sprawia, że pragnę umrzeć, aby móc ujrzeć ojca. Wraz z ojcem straciłem część siebie, ponieważ kochałem go ponad życie”. Słowa chłopca pobudzają nas do refleksji i wzywają: nie czekaj na śmierć ojca czy matki, aby się przekonać, jak bardzo są ważni w twoim życiu. Nie czekaj, by powiedzieć im o tym wśród płaczu nad grobem, z sercem targanym wyrzutami. Wykorzystuj nadarzające się okazje (rocznice, imieniny), żeby powiedzieć im, jak ich kochasz.

Jako uczniowie Chrystusa uświadamiamy sobie, że tylko człowiek święty, oczyszczony od wszelkich ziemskich brudów, zasługuje na wieczną nagrodę. Przedtem trzeba „spłacić wszystkie długi”. Świętość Boża przyjmuje tylko świętych. Wielu przeniosło się do wieczności w stanie łaski Bożej, ale bez pełnej świętości. Muszą więc spłacić długi i cierpieć za grzechy w czyśćcu (por. KKK 1030-1032). Oczyszczenie winno być całkowite i to właśnie stanowi istotę nauki Kościoła o czyśćcu. Termin ten oznacza nie miejsce, lecz stan życia. Ci, którzy po śmierci żyją w stanie oczyszczenia, znajdują się już w miłości Chrystusa, który ich podnosi z resztek niedoskonałości.

Mówiąc czy słuchając o czyśćcu wszyscy stajemy wobec tajemnic. Nauka o czyśćcu jest tajemnicą, bo czyściec jest poza granicą śmierci, należy już do innego świata. Czyściec jest spotkaniem z Bogiem-Miłością. Prawdziwa miłość stawia wymagania, oczekuje wzrostu. Miłość przyczynia się do rozwoju. Miłość jest jak ogień próby, ogień oczyszczenia od tego, co zbyteczne i szkodliwe. Nie ma innej możliwości. A miłość zostaje na zawsze, jest niezniszczalna.

Dzisiejsze wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych akcentuje także nadprzyrodzoną jedność Kościoła w czyśćcu z Kościołem pielgrzymującym. Oczywiście, nie jest też obcy Kościołowi smutek wynikający z tego, że śmierć na różne sposoby, niespodziewanie i spodziewanie, pozrywała więzy międzyludzkie. Przypomina jednak z mocą, że wszystkich nadal wiąże miłość, życie i nadzieja zmartwychwstania. Kościół czuje się związany ze wszystkimi, którzy już odeszli i przekroczyli próg tego życia. Zachęca do modlitwy za zmarłych, w której dokonuje się owa przedziwna komunia nas pielgrzymujących na tym świecie z tymi, którzy już ten świat opuścili. My ofiarujemy za nich nasze modlitwy, aby jeśli jest taka potrzeba skrócić ich czas oczyszczenia i oczekiwania na wejście do chwały nieba, a oni wspierają nas swoim wstawiennictwem u Boga Ojca.

Uczestnictwo we Mszy św., modlitwa za zmarłych, nawiedzenie grobu bliskich zmarłych są znakiem naszej miłości i wiary w życie wieczne. Aż do 8 listopada możemy także uzyskać odpust zupełny i ofiarować go za naszych zmarłych, żeby skrócony został czas ich oczyszczenia. Warunkiem jest stan łaski uświęcającej, nawiedzenie kościoła lub cmentarza grzebalnego, modlitwa w intencjach ojca świętego.

Pomocnicy czyśćca

ks. Leszek Smoliński

Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych następuje po uroczystości Wszystkich Świętych. Stanowi dla nas pomoc w refleksji nad tajemnicą życia w Bogu. Kościół, wspólna i kochająca Matka, oddawszy należną cześć wszystkim swoim dzieciom, radującym się już w niebie, stara się teraz gorącymi modłami do Chrystusa, swego Pana i Oblubieńca, przyjść z pomocą wszystkim jeszcze w czyśćcu cierpiącym, aby jak najszybciej mogli dojść do społeczności z błogosławionymi w radości wiekuistej – jak czytamy w „Martyrologium Rzymskim”. Te słowa odnoszą się do 2 listopada, kiedy w Kościele jest obchodzony Dzień Zaduszny. Z tej racji pytania o sens życia i śmierci stają się jakby bardziej natarczywe niż kiedy indziej. „Bóg – mawiał święty papież Grzegorz Wielki – czasem napomina nas słowami, czasem faktami”. Także wydarzenia, jeśli potrafimy je odczytać, zawierają pouczenia.

Na płaszczyźnie duchowej odnajdujemy Boga, który zmienia perspektywę patrzenia na śmierć. „Rozważamy zatem  śmierć wedle Jezusa Chrystusa, a nie bez Chrystusa. Bez Jezusa Chrystusa jest ona przerażająca i odrażająca; jest postrachem natury. W Jezusie Chrystusie jest zgoła inna. (...) Dlatego nawet cierpiał i umarł, by uświęcić śmierć i cierpienie” – pisał Blaise Pascal. Gdy zabraknie odniesień do rzeczywistości pozaziemskiej, zostają gorzkie słowa, jakie zapisał filozof Søren Kierkegaard: „Jakież to życie jest puste, bezsensowne! Grzebie się człowieka, jedzie na pogrzeb, rzuca się trzy garści ziemi na trumnę. Pociesza się człowieka, że ma jeszcze długie życie przed sobą. A czyż to dużo 7 X 10”.

Kościół wierzy, że pomiędzy pielgrzymowaniem w doczesności i wieczną chwałą w niebie jest czyściec, który stanowi końcowym oczyszczeniem wybranych, które jest czymś całkowicie innym niż kara potępionych. Zakłada on, że niektóre winy mogą być odpuszczone w tym życiu, a niektóre z nich w życiu przyszłym (por. KKK 1031). Prawdę o istnieniu czyśćca Kościół ogłosił jako dogmat na soborze w Lyonie w 1274 roku. Potwierdził ją na Soborze Trydenckim (1545–1563), gdzie zaakcentował dwie prawdy: istnienie czyśćca jako pośmiertnej kary oraz możliwość niesienia pomocy duszom czyśćcowym.

Jak możemy zatem pomagać duszom czyśćcowym? Bł. Honorat Koźmiński, założyciel Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych (1889), zauważa: „Czyściec jest dowodem miłości i miłosierdzia Bożego (…) Każda posługa oddana choremu, każda jałmużna zaniesiona ubogiemu, każde słowo pociechy powiedziane nieszczęśliwemu, każda modlitwa odmówiona żarliwie, każda Msza Święta, Komunia Święta ofiarowana są wielką ulgą dla dusz zmarłych”. Stanowią również wyraz naszej miłości i wiary w życie wieczne. Począwszy od uroczystości Wszystkich Świętych aż do 8 listopada możemy także uzyskać odpust zupełny i ofiarować go za naszych zmarłych. Warunkiem jest stan łaski uświęcającej, nawiedzenie kościoła lub cmentarza grzebalnego i modlitwa w intencjach Ojca Świętego. Pamiętając o tych, którzy odeszli, módlmy się: „Wieczny odpoczynek…”

Przemijanie ma sens

Piotr Blachowski

Obecny czas nieodmiennie kieruje nasze myśli i serca ku naszym bliskim zmarłym. Wspominamy wspólne z nimi życie, porządkujemy groby, zapalamy ciepłe światełka cichej pamięci. Cmentarze zamieniamy w jasne ogrody, pełne złocistych chryzantem, kolorowych astrów i wrzosów, wśród których spotykamy także rzadziej widywanych krewnych. Łuny palących się zniczy są wypełnione szeptem przemijania, jesienną zadumą.

Listopad, a zwłaszcza drugi jego dzień, to szczególny czas refleksji nad życiem, nad sobą, nad kresem życia ziemskiego i nad wiecznością. Późna jesień uczy nas, jak żegnać i jak nadal kochać tych, którzy odeszli. Każde słowo docierające do nas i przez nas wypowiadane brzmi jak smutny wiatr przeganiający opadłe liście, jak szum skrzydeł ptaków odlatujących za morze. Łatwiej bowiem pożegnać niż zapomnieć, łatwiej wytrzeć zapłakaną twarz niż wymazać z pamięci.

A Was, którzy odeszliście w wieczność, w niepojętość, do Boga, wspieramy naszą modlitwą, przytulamy naszą pamięcią. Dając Wam ciepło naszej modlitwy, jednocześnie uwielbiamy Chrystusa Pana za piękną i wielką tajemnicę Zmartwychwstania, ale także Świętych obcowania i wzajemnego udzielania sobie dóbr duchowych przez nas, przez zmarłych w czyśćcu i przez błogosławionych w niebie.

Wszyscy jesteśmy Ludem Bożym, zwanym Kościołem Chrystusowym, połączonym wzajemną miłością – modlitwą. Dlatego niech za tymi, którzy odeszli na drugą stronę życia,  idzie nasza modlitwa, nasze przebaczenie, nasza miłość. I mimo, iż okres jesienny uczy pożegnań, chcemy wierzyć, że miłość trwa wiecznie.

Różne są powody, dla których nie wszyscy mogą w tym dniu odwiedzić groby swoich bliskich. Dlatego, będąc na cmentarzu, zapalmy światełka na mogiłach, nad którymi nikt nie stoi, pomódlmy się także za te dusze i oddajmy je w ręce Matki Boleściwej.

MATKO Boleściwa, Matko mojej nadziei, przyjmij bliskich, których żegnałem, których pożegnać nie zdążyłem, i tych, których nie znałem, którzy mnie nie znają...

Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?

 

ks. Tomasz Horak

Czytamy dziś fragment Księgi Hioba: Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i oczyma ciała będę widział Boga. To właśnie ja Go zobaczę. Hiob doświadczył życia trudnego. Był człowiekiem sukcesu i klęski. Życie jest bowiem pełne jednego i drugiego. Dlatego nieraz przestaje cieszyć. Moja Mama miała wtedy sto lat. Jej świat skurczył się do rozmiarów łóżka, a była w pełni świadomości. „To już nie życie - powiedziała - to jest antyżycie”. Pocieszałem, jak umiałem. Odchodzę. Przywołała mnie gestem ręki. „Wiesz, chciałabym jeszcze pożyć”. Pożyła jeszcze. Za tym „chciałabym pożyć” kryje się odwieczna tęsknota człowieka za życiem bez kresu. Tę tęsknotę usiłował wypowiedzieć prehistoryczny człowiek malowidłami w jaskiniach. Tą tęsknotą wiedzeni, układali swoje mityczne opowieści starożytni. Ta sama tęsknota kazała urządzać uroczyste pogrzeby i wznosić grobowce. Tą tęsknotą wypełnione są wiejskie cmentarze i nekropolie wielkich miast. Wiele ksiąg Pisma Świętego o tej tęsknocie mówi. Więcej - świadczy, że ta tęsknota jest z Boga, a życie ma sięgnąć wieczności. Dlatego śpiewamy dziś psalm: W krainie życia ujrzę dobroć Boga.

Życie jest wyzwaniem. Tęsknota za bezkresnym trwaniem życia jest wyzwaniem szczególnym. I bardzo trudnym. Bo na co dzień doświadczamy kruchości życia. Ile to trzeba, by przerwać jego nić? Choroba, wypadek. I to, co powinno trwać, kończy się. Właśnie: czy się kończy? Czy trwa dalej? Przeczucia biblijnego Hioba nabrały realnego kształtu w zmartwychwstaniu Jezusa: Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni - czytamy. Zatem: kruche życie, kruche biologicznie, trwa w niepojęty dla nas sposób dalej. Nie mamy lepszych określeń niż te przejęte z tradycji. Mówimy więc: zmartwychwstanie, niebo, życie wieczne. Mówimy o czymś, czego nie doświadczyliśmy. Wierzymy jednak, czekamy, mamy nadzieję. A nasza nadzieja zakotwiczona jest w Jezusie. Syn Boży stał się człowiekiem nie po to, by razem z ludźmi przegrać, lecz by nas poprowadzić ku pełni życia.

Ta nadzieja pozwala nam trwać w łączności z tymi, którzy odeszli z ziemskiego kręgu życia. Przeczuwamy ich obecność, choć nie potrafimy jej nazwać. Zwracamy się do nich i wiemy, że to nie tylko przywoływanie wspomnień, ale że to jakaś nieuchwytna nić łączy nas z tamtym światem. Nieraz odczuwamy ich opiekę nad nami. I równie często wiemy, że oni nas potrzebują, że nasza modlitwa ma z Bożego miłosierdzia moc oczyszczenia ich z grzechów, których nie odpokutowali. W jedno więc splata się nasza pamięć z modlitwą. Także materialne znaki pamięci - pomniki, kwiaty, znicze - stają się wyrazem naszej modlitwy za nich. Do końca nie wiemy, czy w konkretnym przypadku jest to modlitwa o darowanie im ziemskich win, czy modlitwa ku ich chwale, bo już osiągnęli radość nieba. Ufamy, że dobry Bóg zrozumie nasze nieporadne prośby i da więcej, niż potrafimy wypowiedzieć. Ludzie zawsze modlili się za zmarłych. My, którzyśmy nadzieję złożyli w Jezusie, oczyma wiary widzimy dalej i więcej. Tym gorliwiej się modlimy.

 

Nie poddajemy się zwątpieniu

 

ks. Roman Kempny

W naszej wędrówce przez ziemię podziwiamy wspaniałe dzieła Stwórcy. Spotykamy się z człowiekiem, koroną wszystkich stworzeń. Patrzymy na dzieci i starców, dotykamy kołysek i grobów. Jesteśmy świadkami narodzin i umierania, miłości i śmierci. Dlatego z głębokim zamyśleniem stajemy w listopadowych dniach na cmentarzach. W tej zadumie wsłuchujemy się w głos Kościoła mówiącego, iż „tajemnica ludzkiego losu ujawnia się najbardziej w obliczu śmierci” (KDK, 18).

Pytanie o sens śmierci jest pytaniem o sens życia. Ma ono to do siebie, że prędzej czy później staje przed każdym. Jednakże dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa nawet w obliczu śmierci nie poddajemy się zwątpieniu. Wsłuchujemy się w Chrystusowe zapewnienie: „Niech się nie trwoży serce wasze” (J 14,1). Tak, jesteśmy przekonani i powtarzamy za apostołem Pawłem, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam (por. 2 Kor 4,14).

Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka, uczynił go obrazem swej własnej wieczności. Chrześcijanin mimo lęku, który budzi w nim śmierć z nadzieją wyznaje prawdę wiary: „Wierzę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny”. Wraz z całym Kościołem wyznaje w słowach prefacji: „Życie Twoich wiernych o Panie, zmienia się ale się nie kończy. I gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie”. Dom nie ręką ludzką uczyniony, ale wiecznie trwały. Tam nie będzie już ani łez, ani cierpienia, ani bólu, ani krzyku. Tam będzie radość przebywania z Bogiem twarzą w twarz. I poznam Go tak, jak i sam zostałem poznany. Teraz wszystko widzimy jakby w zwierciadle, we mgle, a potem ujrzymy Boga takim, jakim jest.

Śmierć jest końcem ziemskiej pielgrzymki człowieka, czasu łaski i miłosierdzia, jaki Bóg ofiaruje człowiekowi, by realizował swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i by decydował o swoim ostatecznym przeznaczeniu. Gdy zakończy się „jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota” (KK 48), nie wrócimy już do kolejnego życia ziemskiego. „Postanowione ludziom raz umrzeć” (Hbr 9,27) i na końcu życia będziemy sądzeni z miłości.

Pozostaje pełne ufności zawierzenie. Wierzę Temu, który wskrzesił młodzieńca w Naim, który wskrzesił Łazarza, który umierał na Golgocie, a potem ZMARTWYCHWSTAŁ! I to co Chrystus uczynił z Łazarzem w tajemnicy wskrzeszenia, uczyni z każdym z nas w nieskończenie większej tajemnicy zmartwychwstania. Z tego zawierzenia winna wypływać pełna odpowiedzialność za całość swego życia. Za czyny, słowa, a nawet za wewnętrzne decyzje. Chodzi nie tylko o to co się stało, lecz o rozliczenie się z możliwości, jakie Bóg każdemu daje. Dlatego Kościół zachęca do przygotowania się na godzinę naszej śmierci: „Od nagłej i niespodziewanej śmierci wybaw nas, Panie”. Zachęca do proszenia Matki Bożej, by wstawiała się za nami „w godzinę śmierci naszej”, oraz do powierzenia się świętemu Józefowi, patronowi dobrej śmierci.

Niech naszą stanie się modlitwa z liturgii eucharystycznej: „Panie, nie dozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie”!

 

Ciało

 

o. Augustyn Pelanowski OSPPE

Widok zwłok budzi przerażenie. Zapadłe oczy, nabrzmiałe i sczerniałe ciało, nieprzyjemny zapach… Śmierć jest przykra, ale to grzech jest drastyczną śmiercią. Przyjrzyjmy się Józefowi z Arymatei i jego szlachetnej trosce o ciało Chrystusa. Józef był człowiekiem bogatym, ale jego największym skarbem było ciało Chrystusa. Był jak ów kupiec, który znalazł skarb i ukrył go na polu, sprzedając wszystko. Odzyskał ciało Chrystusa od Piłata i owinął je czystym płótnem. Czyste płótno to twoja czystość, twój szacunek do ciała, nie tyle higieniczny, co raczej duchowy. Józef zakrył swoją skromnością nagie, zranione ciało Chrystusa. Jest w tym geście odwrócenie gestu Chama, o którym napisano, że obnażył ciało ojca Noego i zaciągnął przekleństwo dla siebie i swojego pokolenia.

Ciałem Chrystusa jest Kościół, ale przez fakt Wcielenia i eucharystycznej jedności ciało każdego z nas staje się w jakimś sensie Ciałem Chrystusa. Gest Józefa jest lekcją szacunku wobec całego Kościoła. Zbyt wiele złych słów pada z naszych ust o naszych braciach i siostrach z tej samej wspólnoty. Zbyt wiele gestów obnażających i raniących ciało człowieka, które uśmiercają ludzką godność. Skromność, wstydliwość, czystość, dziewictwo stały się wartościami wyśmiewanymi i atakowanymi w imię seksualnego wyżycia. Człowiek z Arymatei jawi się więc jak wyzwanie dla mnie i dla ciebie, aby podjąć próbę odzyskania szacunku do ciała ludzkiego i tego, co jest jemu przypisane: seksualności, płodności, godności i świętości. Ciało nie może być linczowane nieczystością i wykorzystywaniem, obnażane i poniewierane na golgotach pornografii. W Księdze Liczb mowa jest o Kehatytach, kapłańskim klanie, który miał się opiekować najświętszymi przedmiotami Przybytku. Napisano o nich, że przenosili Arkę, okrywając ją zasłoną i skórami delfinów. Ich obowiązek przypomina zachowanie Józefa wobec ciała Chrystusa, ponieważ ciało jest świątynią Ducha i trzeba traktować je z wrażliwością i szacunkiem.

Czy wypada w Dzień Zaduszny mówić o szacunku do ludzkiego ciała w taki sposób? Czyż właśnie śmierć nie wieńczy pogrzebanie z szacunkiem dla ciała ludzkiego? Czy w ciągu życia nie uśmiercamy i nie bezcześcimy ciała grzechami popełnianymi przeciwko niemu? Brak moralnego szacunku do ciała jest początkiem śmierci ducha. To zdumiewające, że brak uszanowania ciała powoduje tak poważne skutki w sferze duchowej. Ale ciało jest materialną manifestacją duchowego istnienia. Nie jest ono czymś dodanym lub oddzielonym od duszy. Pierwszym skutkiem grzechu Ewy i Adama było odkrycie nagości ciała, porażenie wstydem i lękiem, co zdestabilizowało ich istnienie aż do ucieczki przed Bogiem. Dlatego nad grobami pomyślmy o żywym ludzkim ciele. Bo na cóż się zda piękny grób, obfite bukiety i płonące znicze, jeżeli nie mamy szacunku do żywego ludzkiego ciała?