24. Niedziela zwykła (C)

publikacja 13.09.2019 21:26

Siedem homilii

Radość miłosierdzia

ks. Leszek Smoliński

1. Na początek niedzielnej refleksji spójrzmy na postać Wacława Koźmińskiego, późniejszego o. Honorata. Pochodził z inteligenckiej rodziny mieszkającej w Białej Podlaskiej. W rodzinnej miejscowości uczęszczał do szkoły elementarnej, następnie ukończył gimnazjum w Płocku i udał się na studia do Warszawy. Zapisał się na Wydział Budownictwa na Akademii Sztuk Pięknych, lecz nie udało mu się ukończyć edukacji, ponieważ został aresztowany za udział w spisku antyrosyjskim jako student czwartego roku i osadzony w cytadeli warszawskiej. Koźmiński cierpiał podwójnie. Po pierwsze z powodu tyfusu, na jaki zachorował. Po drugie dlatego, że już w czasach szkolnych utracił wiarę i okres uwięzienia zbiegł się u niego z okresem ciężkich doświadczeń wewnętrznych kierujących go na powrót do Boga. Zachowała się dzienna data odzyskania wiary przez politycznego więźnia – 15 sierpnia 1846. Jak wspomina Błogosławiony, sam „Jezus przyszedł do mnie do celi więziennej i łagodnie do wiary doprowadził”.

Obraz z życia bł. Honorata Koźmińskiego, wybitnego założyciela 26 zgromadzeń zakonnych na ziemiach polskich, to jedna z wielu sytuacji zagubienia, jakich doświadczamy także w codziennym życiu. Zapominamy o tym, co istotne – w biegu życia umykają nam chwile refleksji, zatrzymania się. Chciwość każe biec na oślep do przodu, zapominając zupełnie o podstawowej prawdzie: „Jestem grzesznikiem, na którego Bóg popatrzył z miłosierdziem”. Grzesznikiem, czyli człowiekiem zagubionym, oddalonym od Boga.

2. Tak przypowieść o owcy jak i o drachmie, które przywołuje dzisiejsza Ewangelia, zawiera element zagubienia. Pasterz – człowiek zamożny posiada sto owiec. Gdy gubi jedną z nich, pozostawia dziewięćdziesiąt dziewięć pozostałych i wyrusza na poszukiwanie. Pomimo pełnej miłości troski pasterza, niektóre owce mogą się zgubić. Skały, na których wypasano owce miały liczne rozpadliny i pokryte były ostrymi ciernistymi krzewami. Stąd zagubienie owcy w miejscach pustynnych nie jest trudne. Również przypowieść o zagubionej drachmie należy umieścić w realiach Palestyny. Jedna z ubogich kobiet zgubiła drachmę, która stanowiła wartość jednodniowej pracy niewykwalifikowanego robotnika. Jej cały majątek, dziesięć drachm, był prawdopodobnie wianem i stanowił jej własność, nawet gdyby małżeństwo uległo rozwiązaniu. Stąd zagubienie 10% wartości posagu sprawiło, że całe życie ubogiej kobiety legło w gruzach.

Sto owiec i dziesięć drachm symbolizuje pełnię, doskonałość, całość. Jak zauważa Innocenzo Gargano, włoski mnich kameduła i wybitny znawca Greckich Ojców Kościoła, jest to więc „pełnia życia, pełnia radości, która zostaje zakłócona, umniejszona przez nieobecność bardzo niewielkiej, lecz istotnej cząstki”. Jedna owca czy drachma wydaje się mała, niemniej jej brak zakłóca harmonię, głębię całości, pełnię.

3. Jezus, który przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników, odczuwa radość z każdego człowieka, który się nawraca. Swoim posłannictwem głosi radość miłosierdzia, która sięga aż do nieba. Jak zauważa papież Franciszek, „świat dzisiaj potrzebuje miłosierdzia, potrzebuje współczucia, współcierpienia. Jesteśmy przyzwyczajeni do złych, brutalnych informacji, do największych okrucieństw, które obrażają imię i życie Boga. Świat potrzebuje odkryć, że Bóg jest ojcem, że jest miłosierdzie, że okrucieństwo nie jest drogą, że potępianie nie jest drogą (…) iluż ludzi pozostaje na zewnątrz”. Stąd ważne, aby Kościół był „szpitalem polowym po bitwie”, w którym „rannych trzeba leczyć, pomagać im wyzdrowieć, a nie poddawać badaniom na poziom cholesterolu”.

Jezus swoim życiem pokazuje, że czymś wbrew najoczywistszej logice jest zostawić dziewięćdziesiąt dziewięć owiec na pustkowiu i ruszyć po zabłąkaną ryzykując, że zostanie się bez trzody. Miłosierdzie Boże jest dla wszystkich – dla ciebie i dla mnie. Przypowieści Jezusa odbijają realne życie, Jego relacja z Bogiem i z grzesznikami. Nawrócenie to nie sukces twój czy mój – tylko działanie Boga, który szuka tego, kto zagubił się. By następnie wziąć go na ramiona i wrócić z nim do domu. A ponieważ źródłem nawrócenia jest łaska, nawróceniem trzeba się dzielić. I z tego wynika radość miłosierdzia.

Miłosierdzie Ojca

ks. Leszek Smoliński

Na jednym ze zdjęć, zrobionym w rzymskim więzieniu Rebibbia podczas spotkania z zamachowcem Ali Agcą, św. Jan Paweł II wyraźnie się uśmiecha. I jak o spotkaniu Papieża pisał André Frossard, ,,trzyma swego rozmówcę za ramię, jakby chciał go do siebie przyciągnąć”. Przyciągnąć i ocalić. To podobnie jak w przedstawionych w Ewangelii przypowieściach, które mówią o poszukiwaniu przez Boga Jego dzieci i radości z odnalezienia. Widać w nich prawdziwe i bezwarunkowe wyjście Boga do człowieka, Jego miłosierdzie. Widać je w spojrzeniu ojca, promieniuje nim całe Boże ojcostwo.

Św. Jan Paweł II podejmując próbę zdefiniowania miłosierdzia pisząc, że ono jest zdolne „do pochylenia się nad każdym synem marnotrawnym, nad każdą ludzką nędzą, nade wszystko nad nędzą moralną, nad grzechem. Kiedy zaś to czyni, ów, który doznaje miłosierdzia, nie czuje się poniżony, ale odnaleziony i dowartościowany. Ojciec ukazuje mu nade wszystko radość z tego, że odnalazł się, że ożył. Stąd miłosierdzie ,,objawia się jako dowartościowywanie, podnoszenie w górę, wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku”. I dalej: miłosierdzie ,,to szczególnie twórczy sprawdzian tej miłości, która »nie daje się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwycięża«” (Dives in misericordia, 6).

W litanii do Serca Jezusa modlimy się „Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia”, co obrazuje nam jak ważne w życiu Chrystusa jak i naszym było i powinno być miłosierdzie. Miłosierdzie nie pojmowane w sensie pojedynczych czynów, lecz w sensie globalnym, obejmującym całe nasze życie. Myślę, że każdy z nas powinien być choć trochę podobny do tego ojca z przypowieści Jezusowej: ,,Odpuść nam..., jako i my odpuszczamy...”. ,,Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”. ,,Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi”. „To nie oznacza, oczywiście, zamazywania i zapominania - raczej ocalanie i wyzwalanie. Rodzenie (drugiego: tego, który zawinił) do świętości” (Janusz Poniewierski). Bo jednym z przejawów miłosierdzia jest przebaczenie. W logice ewangelicznej przebaczenie wcale nie jest uzależnione od skruchy i przyznania się do winy. Bóg nie czeka na naszą inicjatywę, by okazać nam swoją przebaczającą miłość. Miłosierdzie Boga pozostaje zawsze bezwarunkowe i uprzedza nasze decyzje.

Skutkiem działania miłosierdzia i nieodzownie związanej z nim miłości jest nawrócenie. Kiedy zdecydujesz: „wstanę i wrócę do mojego ojca” i wrócisz do „zagubionej Miłości” – może po wielu latach wewnętrznych rozterek, życiowych bólów, ludzkich zranień i niezrozumienia spróbuj wyobrazić sobie, że miłosierny ojciec pochyla się nad Tobą i pełnym miłości głosem oznajmia: „ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. Miłosierne spojrzenie ojca tchnęło nowe życie, nadało nowy sens i opromieniło nowym światłem egzystencję powracającego syna. Podobnie jest i w naszym życiu – pełne miłości i zatroskania spojrzenie ojca, matki, przyjaciela, małego dziecka może całkowicie odmienić nasze życie. I sprawić, że „narodzimy się na nowo”.

Pokora i nawrócenie

Piotr Blachowski

Nierzadko w naszych umysłach powstaje bunt i przekora, widząc jak tym, którzy są daleko od Boga, powodzi się lepiej, dostatniej i weselej. Jednak my powinniśmy zrozumieć zasadę miłości Bożej i równości, którą Bóg stosuje, ponieważ każdemu daje szansę na wiarę i nawrócenie. Także i do nas stosuje tę zasadę, bowiem niejednokrotnie zasmucamy Go złymi uczynkami, myślami.  

Przykład widzimy już w pierwszym czytaniu, gdzie Bóg widząc złe uczynki Izraela, jednak postanawia im przebaczyć i podać pomocną dłoń. Mojżesz prosił Pana by poprzez wzgląd na Abrahama, Izaaka i Izraela, zaniechał gniewu. „Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud.” (Wj 32,14)

Z pięknym świadectwem życia w wierze spotykamy się w II czytaniu, gdzie św. Paweł wspominając swoją przeszłość, głosi miłosierdzie, jakie zostało mu okazane i z radością równą swej pokorze wyznaje: „Jezus Chrystus przyszedł na świat zbawić grzeszników, pośród których ja jestem pierwszy” (Tm,1,15). Któż z nas może powiedzieć, że nie potrzebuje nawrócenia? Pan Jezus wszystkich zaprasza do uczestnictwa w Królestwie Bożym. Wszyscy, więc potrzebujemy nawrócenia i uświęcenia. Każdy, nawet największy grzesznik jest wezwany, aby się nawrócił i przyjął bezgraniczne miłosierdzie Ojca. Św. Paweł całkowicie odpowiedział na łaskę Bożą. Jego życie po nawróceniu było jednym wielkim dziękczynieniem, bo do końca życia uświadamiał sobie swoją słabość i wielkość miłosierdzia Bożego. I my z pokorą dziękujmy Bogu za nawrócenia, za łaskę wiary i miłości.

Zaś Ewangeliczne przypowieści, opowiadane przez Jezusa podkreślają radość człowieka znajdującego to, co strącił. Dwie z nich obrazują zatroskanie Boga o to, co małe, cierpiące, zagubione i potrzebne pomocy; tak, więc pasterz z radością odnosi na ramionach zbłąkaną owcę do stada, a wraz z sąsiadkami cieszy się niewiasta, która odnalazła zagubioną monetę. Trzecia przypowieść „o miłosiernym ojcu”, który przygarnia utraconego syna jest dla nas obrazem Boga Ojca, który otwiera swe błogosławiące i miłosierne ramiona i zawsze oczekuje na swych synów, szczególnie tych, co zaginęli, a odnaleźli się. Jego ręce podtrzymują, obejmują, umacniają, dodają otuchy, pocieszają i tulą. Są jednocześnie rękami ojcowskimi i matczynymi. „Powrót do domu” syna marnotrawnego, ukazuje spotkanie Ojca z ludzkością, miłosierdzia ze słabością, w świetle miłości. Przez postać starszego syna Ojciec Niebieski wzywa nas, abyśmy wszyscy byli wobec siebie miłosierni, wszak Bóg jest Ojcem nas wszystkich, także tych, co błądzą i wszystkich pragnie obdarzać swoją miłością i swoim miłosierdziem.

Dziękujmy za wszystko, bo wszystko, co Bóg zsyła, lub dopuszcza, ma dla nas wymiar zbawczy. Módlmy się za siebie nawzajem, bo Bóg Ojciec myśli o nas jako o całości, o wspólnocie i chce, żeby nikogo z nas w niej nie brakowało.

NAJŚWIĘTSZA MATKO, prosimy, wspomagaj nas w budowaniu jedności i miłości..

Uczucia Boga

Augustyn Pelanowski OSPPE

Dzięki wolności od najbliższych można zbliżyć się do najdalszych. Syn Boży opuścił niebo, by wypełnić sobą ziemię. Oddaliłem się od własnej rodziny, od osób mi najbliższych, bym mógł przybliżać Ojca z nieba tym, którzy oddalili się od Niego w bezdroża mroku. Dla mnie, kapłana, sprawa powrotu i bliskości, jaka może zaistnieć między Ojcem w niebie i grzesznikiem, jest istotniejsza niż przeżywanie bliskości z moją naturalną rodziną. Dla tej sprawy nie założyłem nawet własnej rodziny. Moje pragnienie posiadania żony i dzieci nie jest ważniejsze niż odnajdywanie dzieci Boga, które przez grzech same siebie osierociły. To, co najważniejsze, domaga się wyrzeczenia totalnego.

Daleko mi do doskonałości w tej misji, ale proszę Boga, bym mógł być sługą w tym dziele. Zdaję sobie sprawę, że mogę doprowadzić do radości całe niebo i wszystkich aniołów uszczęśliwić, a Bogu sprawić przyjemność przytulenia zagubionego dziecka, gdy uda mi się najmniej wartościową duszę, wartą jedynie drachmę, odnaleźć na śmietniku grzechów. Jezus wyraźnie zaznacza, że odnalezienie jest radością odnajdującego pasterza lub niewiasty, która angażuje wszystkie siły, by odszukać maleńki pieniążek. Jak wiele to mówi o uczuciach Boga jako najczulszego i tęskniącego Ojca.

W porównaniach, których użył Jezus, jest jednak coś przekraczającego ramy zwykłego ludzkiego zachowania, bowiem nie jestem pewien, czy rzeczywiście jakaś kobieta cały dzień szukałaby 20 zł, które zgubiła, a z powodu odnalezienia tych pieniędzy zaprosiła sąsiadki, by razem z nią się cieszyły? Nie mam też pewności, czy zwykły pasterz bez wahania zaryzykowałby utratę 99 owiec, by znaleźć jedną. Te przykłady podkreślają usilne pragnienie odzyskania człowieka przez Boga. Dlaczego? Bo Bóg ma nieodpartą, niewysłowioną i niepojętą potrzebę kochania. Jego potężnym marzeniem jest wynagradzać nam w nieskończoność odtrącenia i zdrady, jakich doznaliśmy od najbliższych. I by nam jak najszybciej nasze zdrady przebaczyć.

Jezus mówi, że większa jest radość z odnalezionego grzesznika niż z 99 sprawiedliwych, czyli ludzi nieobciążonych żadnym grzechem ciężkim. Czy to nie dziwne? Z punktu widzenia psychologii jest to zrozumiałe, bo często ludzie żyjący w granicach moralności nie tęsknią za Bogiem. Znam człowieka, który przez całe życie nie zrobił nic podłego. Ten człowiek nie tylko specjalnie nie tęskni za Bogiem, ale jest uderzająco niewyrozumiały dla innych. Prawość może spowodować skurczenie serca. Św. Grzegorz Wielki napisał kiedyś: „Ci, którzy wiedzą, że żaden ciężar grzechów ich nie przygniata, stoją wprawdzie na drodze sprawiedliwości, nic niedozwolonego nie czynią, jednakże niebiańskiej ojczyzny usilnie nie pragną (…) często są leniwi, gdy idzie o spełnienie czegoś szczególnie dobrego, gdyż bardzo są pewni siebie, iż żadnego większego zła nie popełnili”.

Płacz poranionej owcy

Augustyn Pelanowski OSPPE

Nawrócenie daje radość wszystkim, aniołom, Bogu i tej osobie, która na nie się decyduje. Greckie określenie nawrócenia METANOJA tłumaczy się zwykle jako zmianę myślenia, tak silny żal, że przebudowuje gruntownie życie człowieka.Wydaje się, że już jest za późno. Rzeczywiście, grzech sprawia, że już jesteśmy umarli, zagubieni i zgubieni. Po ludzku nie możemy już niczego naprawić. To jednak, co niemożliwe u człowieka, jest możliwe u Boga. Owca nie potrafiła sama wrócić do pasterza, dla niej już było za późno. Zaplątała się w konsekwencje grzechu jak w kolczaste krzewy i każdy ruch wywoływał ból. Ale jej autentyczny płacz i jęk żalu pozwolił pasterzowi ją zlokalizować. Najtrudniej Bogu jest nas odnaleźć, kiedy nic do Niego nie mówimy o naszym upadku, kiedy udajemy, że te cierniste krzewy to przyjemny grajdołek albo kiedy nasza wściekłość na samych siebie za to, co uczyniliśmy, przybierze formę oskarżenia Go za to, że takich nas stworzył.

Prawdą jest, że dla Boga to głębokie przemyślenie i odżałowanie, które wyrażamy w skrusze, jest tak istotne, że daje nową szansę, odnajduje nową drogę, stwarza nowe sytuacje, dzięki którym możemy jeszcze raz zacząć wszystko od nowa. Wyobraźmy sobie, że spóźniliśmy się na ekspres i widzimy, jak ginie z naszych oczu za zakrętem peronu. I nagle dyspozytor ruchu podstawia specjalnie dla nas luksusowy wagon z najszybszą lokomotywą tylko dlatego, że zobaczył, jak rozpłakaliśmy się na peronie z przerażenia.

W hebrajskim języku słowo TESZUWA oddaje inny aspekt nawrócenia. Tłumaczy się ono jako powrót, obrócenie się i skierowanie w przeciwną stronę, zrobienie czegoś powtórnie. Prawdą jest bowiem, że prawdziwa skrucha nawrócenia musi przejść jeszcze raz tę samą pokusę. Jeśli ją odrzuci, żal nawrócenia był szczery, jeśli upadnie po raz wtóry w ten sam grzech, cała skrucha i nawrócenie były imitacją, udawaniem przed sobą i przed Bogiem. Zdarza się bowiem, że chcemy jednocześnie mieć i łaskę uświęcającą, i nasycenie grzechem, ale nie można służyć Chrystusowi i Belialowi.

Komu i w kogo wierzymy?

 

ks. Wacław Depo

Wsłuchując się dzisiaj w przypowieści Jezusa o zagubionej owcy, drachmie i miłosiernym Ojcu możemy stwierdzić, że są one „Ewangelią Ewangelii”. W sposób niewytłumczalny ukazują one prawdę o Bogu, który jest zawsze bliski człowiekowi, niezależnie od stopnia jego grzeszności czy oddalenia „zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć owiec i idzie za zaginioną, aż ją znajdzie... Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, która mi zginęła... Trzeba się radować i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się”.

Kto może postawić pytanie – czy jest to ten sam Bóg, który w Starym Przymierzu jest Bogiem ukrytym, Sprawiedliwym Sędzią, karzącym zło i odstępstwa? To pytanie wciąż rozbrzmiewa na kartach Starego i Nowego Testamentu, jak również we wspólnocie Kościoła Chrystusowego. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa pojawiły się błędne próby, które pragnęły wymazać obraz Boga–Mściciela ze Starego Testamentu, a zastąpić Go obrazem Boga–Ojca, którego objawia Chrystus. Za przykładem samego Chrystusa wyznajemy przekonanie, że „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba” jest tym samym Bogiem, który objawia się jako Ojciec Jednorodzonego Syna w Duchu Świętym. Tylko na płaszczyźnie wiary i dzięki łasce Boga uznajemy, że Jezus Chrystus objawia nam tajemnice Jedynego Boga obydwu Testamentów. Oczywiście, wielokrotnie podczas lektury pism Starego Testamentu doświadczyliśmy „gorzkiej prawdy” o Bogu i Jego odniesieniach do ludzi i świata. Te obrazy Boga i realizacja Jego planów są trudne do zrozumienia, ale musimy przyznać że od „początków stworzenia”, aż po granice spotkania z Nowym Testamentem – przekazują one tę samą miłość Boga, która objawia się przez miłosierdzie.

Nie sposób nie dostrzec obrazów i postaw Boga, który lituje się i przebacza niewierność Izraelowi, choć bardzo wyraźnie zaznaczył na górze Synaj: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną” (Wj 20,3). Jego „zraniona miłość” jest zawsze większa niż gniew wobec niewierności Narodu Wybranego. Bóg bowiem jest radykalnie Inny niż człowiek i ludzkie sposoby rozumienia. Dlatego tak często człowiek błędnie interpretuje Boże drogi. Na przykład w Bożej świętości dostrzega jedynie nie dającą się przebyć odległość i moc, a nie widzi, że jest ona równocześnie bliskością i czułością Ojca: „Pośrodku ciebie jestem ja – święty – ni nie przychodzę, aby zatracać” (Oz 11,9). Jest również podobny do Pasterza, zatroskanego o swoje owce (Ez 34,16). Jeżeli Bóg stworzył człowieka na swój „obraz i podobieństwo”, to jest też w stanie objawić się człowiekowi za pomocą obrazów i reakcji ludzkich.

Biblijne antropomorfizmy mogą wydawać się proste i naiwne, ale wyrażają zawsze w sposób dobitny jakiś istotny rys prawdziwego Boga. Dlatego tak trudną – dla każdego pokolenia wierzących w Boga Izraela –pozostaje „sprawa Jezusa z Nazaretu”, który objawia tajemnice Boga obydwu Przymierzy. Nasi „starsi bracia w wierze” wciąż zatrzymują się nie na księgach Starego Przymierza, które o Nim mówią, ale na dramatach historii... Te ostatnie, zwłaszcza holocaust, ukazują, że ludzie na płaszczyźnie podarowanej wolności wciąż wybierają „innych bogów”, a nieraz wprost siebie samych czynią „złotymi cielcami”... W Jezusie Chrystusie Bóg objawił się w sposób ostateczny, objawił się jako „Pierwszy i Ostatni”, jako stwórca i Zbawiciel, jako Ojciec miłosierny, w Którego i Któremu dzięki Chrystusowi w Duchu Świętym wierzymy!

 

Dostąpiłem miłosierdzia

 

ks. Roman Bigusław Sieroń

Minęły wakacje. Przed nami cały rok obowiązków, trudów, zmagań z problemami codziennego życia. Wzorem dzieci i młodzieży szkolnej warto rozpocząć nowy rok pracy gruntownym i dobrze przeżytym sakramentem pokuty i pojednania. Spowiedzią, która oczyści sumienie, pokojem natchnie serce i zregeneruje nasze siły duchowe (por. Ef 4,23-24).

Biblijna, starotestamentalna Księga Wyjścia, z której pochodzi dzisiejsze pierwsze czytanie (Wj 32,7-11.13.14), jest dziełem wieków. One nie przyćmiły jednak podstawowej prawdy o ciągłym niebezpieczeństwie dla naszego zbawienia. Kult złotego cielca to bardzo szeroka metafora wielu zagrożeń wiary w prawdziwego i jedynego Boga. Nie tylko ziomkowie Mojżesza są ludem o twardym karku (Wj 32,9), ślepym i głuchym na wielkie dary Pana, bogatego w miłosierdzie. Fałszywa wiara w bożki - dzisiejsze neopogaństwo - to nie tylko spektakularne kanały telewizyjne z dziesiątkami wróżbitów, chiromantek i horoskopów, ale to delikatne i szatańskie w swej finezji powolne wsączanie fałszywych prawd i recept: żyj jakby Boga nie było; nazywaj zło dobrem, a dobro zacofaniem, przeżytkiem niemożliwym do zrealizowania; wejdź w pseudoreligie bez wymagań i jasnej moralności. Przykładem dzisiejszej cywilizacji hedonizmu, konsumpcji i zrelatywizowania wszelkich norm moralno-etycznych jest nowoczesna stacja benzynowa, a właściwie całe centrum dla podróżnych, gdzie obok apteczek pierwszej pomocy leżą czasopisma pornograficzne i środki antykoncepcyjne. Nie jest to jednak demokracja dla ludzi wierzących, ale pokusa odejścia od Pana Boga i Jego przykazań (por. Iz 30,1-18).

Sakrament pokuty i pojednania, którego elementy i obrazy pojawiają się w Psalmie 51 (50) Miserere i nowotestamentalnych przypowieściach wg św. Łukasza - ewangelisty miłosierdzia (15,1-32), jest aktem wszechmocy i miłości Boga. Św. Tomasz z Akwinu umieszcza w swej Sumie Teologicznej lapidarne stwierdzenie: ”Przymiotem Boga jest to, że kieruje się miłosierdziem; w tym objawia się szczególnie Jego wszechmoc”. Wielki średniowieczny teolog podkreśla fakt, że miłosierdzie nie jest wyrazem tylko zewnętrznej postawy Boga ani tym bardziej słabości. Jest najwyższym atrybutem Jego wszechmocy. Bóg w Jezusie Chrystusie objawia się nie tylko jako byt transcendentny, święty, wieczny i wszechmocny, lecz także jako pełen miłosiernej miłości - agape. Bóg objawia się Mojżeszowi najpierw w słowach: ”Jestem, który Jestem” (Wj 3,14), a więc jako Obecność wszechmocnej opatrzności. Po tym pierwszym objawieniu imienia następuje drugie, które jest jego dopełnieniem: ”Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność..., przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech” (Wj 34,6-7). Znakomity włoski teolog i biblista Gianfranco Ravasi pisze: ”Wyznanie grzechu jest największym oczekiwaniem ze strony Boga w stosunku do człowieka. Załagodzenie skłócenia się z Bogiem dokonuje się nie przez jakiś magiczny i bezmyślny obrzęd, ale przez upokorzenie się, to znaczy przez zawierzenie siebie na nowo Jego miłości, uznając Jego sprawiedliwość. Wolna przestrzeń, jaką stwarza oczyszczenie w świadomości człowieka, pozwala wniknąć mądrości, darowi Bożemu, który przemienia ludzkiego ducha”. W ten sposób dokonuje się przemiana serca (por. Ez 36,26), serca zdradliwego i niepoprawnego (por. Jr 17,9), trudnego do uleczenia bez Bożego miłosierdzia. Każdy z nas może powtórzyć za św. Pawłem: ”Lecz dostąpiłem miłosierdzia po to, by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą dla życia wiecznego” (1 Tm 1,16)