14. Niedziela zwykła (A)

publikacja 27.06.2017 22:54

Sześć homilii

Być człowiekiem pokornym

ks. Leszek Smoliński

Hans Urs von Balthasar – jeden z największych teologów XX w. - mówił: „Ten, kto nie słucha najpierw Boga, nie ma światu nic do powiedzenia”. A niedzielna Eucharystia stwarza doskonała okazję do słuchania słowa Bożego, które wzywa nas do pokory. Jezus mówi: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych (Mt 11:28-29).

Pismo Święte pokazuje nam obraz pokornego Jezusa. Tego, o którym powie Zachariasz, że idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny - jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy (Za 9,9). To Jezus ciągle zatroskany o nas: „wszędzie pozostawił przykłady swego miłosierdzia” (św. Grzegorz Wielki). To Jezus, który wskrzesza, leczy, uwalnia zniewolonych. Czasem wręcz nie czeka, aby Mu przyniesiono chorego, ale mówi: Przyjdę i uzdrowię go (Mt 8,7). Nawet w momencie swojej śmierci troszczy się o tych, którzy Go otaczają. Oddaje siebie z miłości. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata (1 J 2:2). I pokorny pozostaje z nami w Komunii Świętej. Niektórzy nawet oskarżali Jezusową Ewangelię o to, że wprowadza na świat zarazę pokory.

Idea pokory fascynowała św. Franciszka z Asyżu, który zwykł był wołać: „Patrzcie bracia na pokorę Boga!” i zwracając się do Boga mówił: „Jesteś pokorą!”. Dlatego w Pieśni słonecznej uczynił z wody symbol pokory. „Pochwalony bądź, Panie mój, przez siostrę wodę, która jest pożyteczna i pokorna, i cenna, i czysta”. Woda jest pokorna, ponieważ rozdaje siebie, zawsze schodzi aż do osiągnięcia najniższego punktu. Woda wybiera zawsze dla siebie ostatnie miejsce. W przeciwieństwie do pary, która zawsze dąży do góry i dlatego słusznie jest łączona z pychą.

Pokora nie tylko nie poniża człowieka, ale czyni go prawdziwym, autentycznym. Pokorny to ten, który chodzi po ziemi, kto twardo trzyma się ziemi, kto nie ulega zmieniającym się modom, nie wbija się w pychę z powodu pochwał. Ciągle powtarza sobie jak św. Paweł: „Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał?”(1 Kor 4,7).

Jan Paweł II powiedział: „Królestwo Boże przygotowali skutecznie ci, którzy skromnie i uczciwie wykonują swoją pracę, nie dążąc do rzeczy zbyt dużych, ale oddając się z codzienną ufnością tym małym.

W Królestwie Bożym nagradzana jest skromność i pokora. Tymczasem w sprawach ziemskich odwrotnie, nierzadko bardziej cenione są karierowiczostwo i dominowanie; skutki tego są oczywiste dla wszystkich: rywalizacja, krzywdy, niezadowolenie (Jan Paweł II, Anioł Pański, 2.09.2001).

Człowiek prawdziwie pokorny potrafi walczyć za prawdę, ponieważ sam jest wolny. Prawdziwie wielkoduszni i odważni są tylko święci. Iluż z nas tłumacząc się, że nie chcą być deptani, nie zauważa, że wciąż depcze innych! Jak ma wyglądać nasza życiowa pokora? Jan Dobraczyński przedstawił jej motto w „Listach Nikodema”: „Wykonać swoje i zniknąć. Wypalić się jak lampa do ostatniej kropli oliwy... I niczego nie żałować”.

Pokrzepienie ciała, pokrzepienie dusz

Piotr Blachowski

Jedną z pierwszych reklam, jakie pojawiły się w Polsce (jeszcze przed wojną), było hasło „cukier krzepi”. Parafrazując to hasło, można by powiedzieć: Chrystus krzepi, i to podwójnie, bowiem podstawą naszej chrześcijańskiej egzystencji jest wiara w to, że Chrystus codziennie daje nam Siebie pod postacią Chleba i Wina. Wiara w Boga to nasz fundament, wiara w kościół to nasza tradycja, wiara w Zbawienie to nasza przyszłość. Ale czy za naszą wiarą idzie również świadomość tego, że ofiara Chrystusa daje nam pokrzepienie i wzmocnienie?

Król Królów, Władca Nieba i Ziemi narodził się w stajni, co dobitnie świadczy o Jego pokorze, cichości i posłuszeństwie wobec Boga Ojca. Nawet w zapowiadanym przez proroka Zachariasza wjeździe do Jerozolimy widzimy przejaw Jego skromności: „Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy.” (Za 9,9).

Mimo to św. Paweł w Liście do Rzymian ostrzega nas, abyśmy nie traktowali naszego życia zbyt lekkomyślnie, abyśmy nie żyli według ciała, co, niestety, jest coraz częściej spotykane w naszych czasach. Nie musimy się umartwiać czy chodzić w pokutnych szatach, ale powinniśmy pamiętać, że poprzez Chrzest Święty ciała nasze stały się Świątynią Ducha Świętego, a skoro mieszka w nas „Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa <Jezusa> z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha. Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć.” (Rz 8,11-13). Śmierć Ducha będącego w nas, a nie śmierć ciała, jest dla nas, chrześcijan, najgorszą sprawą.

Czytania i Ewangelia dają nam jednak nadzieję, że Bóg, który wszystko może, zrobi dla nas to, o co poprosimy, jeśli modlitwa nasza będzie gorąca i szczera, płynąca z serca, pokorna. Bo jakżeż inaczej można rozumieć słowa Chrystusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.” (Mt 11,28-29).

Podsumowując, Zachariasz mówi nam o pokorze, miłości i potędze Chrystusa, święty Paweł, nawrócony przez Chrystusa, poucza nas, jak żyć, by nie zniszczyć świątyni Ducha, a święty Mateusz – słowami Chrystusa – ukazuje nam, jak wielkiego i jednocześnie pokornego serca jest Pan, noszący na swych barkach nasze Zbawienie. Jak mówi Psalm: „Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają, i podnosi wszystkich zgnębionych” (Ps 145,14). A my, dzięki modlitwom skierowanym do Boga, mamy się umacniać i jednoczyć w wierze, miłości i nadziei.

Boże, Ty pragniesz zjednoczyć w Duchu Świętym wszystkich ludzi, spraw, abyśmy wszyscy mogli Cię wielbić w jedności i pokoju.

Cichy, pokornego serca

Piotr Blachowski

Mimo upływu czasu pamiętamy jeszcze Święta Zmartwychwstania Pańskiego i obchodzone niedawno Święto Ciała i Krwi Pańskiej (Boże Ciało). Podstawą naszej chrześcijańskiej egzystencji jest wiara w to, że Chrystus codziennie daje nam Siebie pod postacią Chleba i Wina. Wierzymy w Boga, bo to nasz fundament, wierzymy w kościół, bo to nasza tradycja, wierzymy w Zbawienie, bo to nasza przyszłość, wierzymy również w to, że Pan ponownie przyjdzie w chwale. Ale czy za naszą wiarą idzie również świadomość tego, że ofiara Chrystusa daje nam pokrzepienie i wzmocnienie?

Jego siła i wielkość wynika przecież z małości ludzkiego istnienia oraz z wielkości Bożej dobroci. Fakt, że Król Królów, Władca Nieba i Ziemi rodzi się w stajni, dobitnie świadczy o Jego – jak to sam dzisiaj mówi w Ewangelii – pokorze, cichości i posłuszeństwie wobec Boga Ojca. Zapowiadany przez proroka Zachariasza wjazd Króla Pokoju do Jerozolimy świadczy o Jego skromności: „Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy.” (Za 9,9).

Jednakże święty Paweł w Liście do Rzymian przestrzega nas, abyśmy nie traktowali naszego życia zbyt lekkomyślnie, abyśmy nie żyli według ciała, co, niestety, jest coraz częściej spotykane w naszych czasach. Nie musimy się umartwiać, biczować i chodzić w pokutnych ubraniach, ale pamiętajmy, że poprzez Chrzest Święty powstała w naszych ciałach Świątynia Ducha Świętego, a wszelkie udziwnienia, tak modne dzisiaj, nie służą dobru. Niefortunne jest też powiedzenie „Jakżeś mnie Panie Boże stworzył, takiego mnie masz”. Wiadomo, że czasy, w których żyjemy, dają nam kosmetyki, kremy, szminki (zarówno w dosłownym, jak i w przenośnym znaczeniu tych słów), ale pamiętać też musimy o tym, że jeżeli mieszka w nas „Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa <Jezusa> z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha. Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć.” (Rz 8,11-13). Śmierć Ducha będącego w nas, a nie śmierć ciała, która i tak kiedyś nastąpi, jest dla nas, Chrześcijan, najgorszą sprawą.

Czytania i Ewangelia, spójne ze sobą w treści i formie, dają nam jednak nadzieję, że Bóg, który wszystko może, zrobi dla nas to, o co poprosimy, jeśli modlitwa nasza będzie gorąca i szczera. Bowiem obietnica Jezusa Chrystusa o opiece nad nami, a w zasadzie nad naszymi duszami, płynie z ostatnich słów dzisiejszej Ewangelii: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.” (Mt 11,28-29). Zachariasz, widząc w swym proroctwie Króla, oznajmia nam Jego potęgę i miłość, święty Paweł, nawrócony na wiarę, poucza nas, jak żyć, by nie zniszczyć świątyni Ducha, a święty Mateusz – słowami Jezusa – pokazuje nam, jak wielkiego i jednocześnie pokornego serca jest Pan, noszący na swych barkach nasze Zbawienie. A my, dzięki modlitwom skierowanym do Boga, mamy się umacniać i jednoczyć w wierze, miłości i nadziei.

Boże, Ty pragniesz zjednoczyć w Duchu Świętym wszystkich ludzi, spraw, abyśmy wszyscy mogli Cię wielbić w jedności i pokoju.

Mądrość niemowląt

 

ks. Tomasz Jaklewicz

Jezus wygłasza pochwałę ludzi prostych, przestrzega przed bałwochwalstwem rozumu. „Zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi”. Mądrość i roztropność to ważne cnoty. Pan Jezus na pewno nie występuje przeciwko nim. Przestrzega jednak przed takim rodzajem wiedzy czy intelektu, który wbija w pychę i przez to zamyka oczy na wiarę. W czasach Jezusa „mądrymi i roztropnymi”, byli faryzeusze i uczeni w Piśmie. To z nimi Jezus nie potrafił się dogadać, nie potrafił ich przekonać. Oni wiedzieli swoje, dlatego nie chcieli przyjąć Jego. Tyle lat studiowania Tory, tyle wysiłku włożonego w poznanie Boga i Jego praw. Nie, nie możemy się mylić. Teologia to poważna wiedza. Jesteśmy profesjonalistami, nie możemy obniżać naszych standardów, musimy trzymać poziom. Jakie właściwie szkoły kończył ten Jezus? Czy ma jakiś tytuł?

Oczywiście, że wiedza, także wiedza teologiczna, jest czymś pozytywnym. Towarzyszy jej jednak zawsze niebezpieczeństwo nadmiernego zaufania w swoje możliwości. Pokusa zawdzięczania wszystkiego sobie samemu dotyka najmocniej tzw. ludzi sukcesu – błyskotliwych, inteligentnych, gotowych zawsze na ciętą ripostę wymierzoną w tych mniej elokwentnych. Jest taki rodzaj tzw. zdrowego rozsądku, który staje się czymś niezdrowym. To taka bezbożna roztropność, czyli umiejętność zimnej kalkulacji, wyrachowania czy nawet cynizmu, która podpowiada: „Po co nam właściwie Bóg, tylko przeszkadza, nie przejmujmy się Nim”. Ileż eleganckich, elokwentnych pań i panów z pierwszych stron gazet serwuje nam tę „mądrość”, z lekko ironicznym uśmieszkiem komentując wszelką wzmiankę o Bogu, o łasce, o niebie czy piekle.

Kim więc są ewangeliczni „prostaczkowie”, którzy potrafią przyjąć objawienie przyniesione światu przez Jezusa? Dosłownie tłumacząc, to „małe dzieci”, wręcz „niemowlęta”. Dzieci potrafią się dziwić. Dla nich wszystko jest czymś cudownym, tajemniczym i zaskakującym. Aby przyjąć prawdę o Bogu, konieczna jest umiejętność zadziwienia światem. Zadziwienia, że jest. To istnienie jest najbardziej podstawowym cudem i ono odsyła do Źródła. Dzieci też często płaczą. Nie wstydzą się potłuczonego kolana czy bolącego brzucha. Gdy dzieje się coś złego, drą się wniebogłosy. Nie mają oporów, by wołać starszych, silniejszych, mądrzejszych na ratunek. Aby widzieć Boga, potrzeba widzieć swoje ubóstwo i nie wstydzić się dłoni wyciągniętych w żebraczym geście w Jego stronę. Ewangeliczne „małe dzieci” to ludzie prostego serca, „ubodzy w duchu”, „utrudzeni i obciążeni”, „owce niemające pasterza”. To ludzie, którzy nie traktują Boga demokratycznie – jako równoprawnego partnera, z którym można pertraktować. Prostaczkowie czują, że trzeba raczej upaść przed Nim na kolana, bić się w piersi i wołać na pomoc. Naiwne to? Płytkie? Banalne? No właśnie…

 

Lekcja pokory

 

ks. Jan Waliczek

„Jasiu, nie bądź taki ważny” napisał do siebie w «Dzienniku duszy» Jan XXIII. Ważniactwo, wysokie mniemanie o sobie czy chorobliwe wręcz przeczulenie na punkcie własnej osoby, to dosyć powszechnie występujące schorzenie osobowości. Człowiekowi potrzebna jest akceptacja z zewnątrz. Potrzebna też jest samoakceptacja. Jednocześnie jednak jest mu potrzebne poznawanie prawdy o sobie samym, aby przypadkiem samoakceptacją nie ogarnął owej schorzałej części osobowości. Ta zaś winna być określona i poddana uzdrawiającej mocy Chrystusa oraz ustawicznej pracy nad sobą. W przeciwnym razie prowadzi człowieka do pychy, do samouwielbienia i samoubóstwienia. W ten sposób często bywa łamane I przykazanie. Grzeszy przeciw niemu ten, kto siebie uważa za ucieleśnienie mądrości, za nieomylną wyrocznię i sędziego. Z siebie czyni jedyny punkt odniesienia. Przestaje liczyć się z innymi i nawet nimi pogardza. Równocześnie zatraca widzenie wszelkich więzów z Bogiem, a nieraz traci wiarę w Boga. Sam jest bogiem dla siebie.

Jeden wśród ludzi był Bogiem prawdziwym, a jednak w swoim człowieczeństwie oddawał pełną cześć Ojcu: „Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi”. Będąc odwiecznym Synem Ojca, spełnił Jego wolę i stał się człowiekiem dla naszego zbawienia. Nadto stał się poniekąd uczestnikiem niższej kategorii istnień. Składając ofiarę krzyżową zajął miejsce baranka ofiarnego, a więc zwierzęcia. Ofiarę tę uwiecznił w chlebie i winie. Dary te są naturą martwą, ale pochodzącą ze świata roślin. Chrystus ożywił je swoją obecnością w cudzie wieczernikowego Przeistoczenia. Dotykając w ten sposób całej hierarchii istnień, Chrystus wyraził najgłębszą pokorę Boga.

Pokora cudu eucharystycznego skupia w sobie również całą pokorę ziemskiej egzystencji Chrystusa. Pokorne było Jego narodzenie, pokorny był cały sposób życia aż po upokarzającą śmierć na krzyżu. Takim pokornym widział już Mesjasza prorok Zachariasz: „Pokorny jedzie na osiołku, źrebięciu oślicy”.

Jezus Chrystus, niczego nie ujmując swojej pokorze, dał ją jako przykład do naśladowania: „Uczcie się ode mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem...”. Bóg nie obawia się, że człowiek ubóstwiający siebie przyniesie uszczerbek Jego majestatowi. Bóg troszczy się o człowieka i dlatego nie chce, by ten ośmieszał siebie, przypisując sobie atrybuty Boskie. Bóg nie chce też, aby człowiek zatracając pokorę, zatracał jakże istotny rys podobieństwa do najpokorniejszego Boga. W pokorze Bóg otwiera dla człowieka źródło łaski: „Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje” (1 P 5,5). Człowiek nie może lepiej zrealizować siebie, jak właśnie w pokorze.

Chrystusowa lekcja pokory nie stanowi atrakcji dla współczesnych. Sądzić można, że w dużej mierze pogarda dla pokory jest przyczyną odchodzenia ludzi od Boga, od Kościoła i od siebie nawzajem. Życie religijne w swojej istocie jest przecież życiem pokornych. Tylko oni są w stanie zgiąć kolana przed Bogiem, przyjąć Jego wolę i Jego prawa. Tylko człowiek o dziecięcej pokorze może szczerze powiedzieć Bogu „Ojcze”. Rachunek sumienia wymaga głębokiej pokory i może na skutek jej braku tak wielu przychodzi do spowiedzi bez jego odprawienia. Bez pokory nie może być mowy o prawdziwym nawróceniu i o przyjęciu zaproszenia do przeżywania Eucharystii. Jakże aktualny pozostaje średniowieczny tekst hymnu eucharystycznego: „Zbliżam się w pokorze i niskości swej, wielbię Twój majestat, skryty w Hostii tej...” O ile Eucharystia skupia w sobie całą najgłębszą pokorę Boga, o tyle staje się głośnym wołaniem o pokorę uczestniczącego w niej człowieka. Pokorny musi być jego duch. Pokorne, choć godne i piękne, musi być sprawowanie Liturgii, aby potem pokorny styl życia codziennego był czytelnym świadectwem o naszej przynależności do Najpokorniejszego.

Lekcję pokory musimy przyjmować ciągle na nowo. I zrozumiejmy też wreszcie, że deprawujemy dzieci pierwszokomunijne, gdy przez wyszukane stroje, wystawne uczty i drogie prezenty pozbawiamy je możliwości pokornego obcowania z eucharystycznym Chrystusem. Oby kiedyś same mogły odkryć Tego, którego im tak okrutnie zasłaniamy.

 

Najwyższy na oślątku

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Co nas najbardziej męczy? Brak cichości i pokory, czyli zewnętrzny chaos spraw i wewnętrzna pycha serca. Nadmiar zajęć wynika przecież często z naszej ambicji, z potrzeby udowodnienia sobie i innym, że jesteśmy menedżerami, znawcami, fachowcami, ludźmi wyjątkowymi. A Bóg? Kocha uniżonych. Objawia najskrytsze tajemnice swych wyroków tym, na których świat wydał wyrok zapomnienia.
Niewielu ludzi z tej ogromnej większości odtrąconych, zapomnianych, niezauważonych i niechcianych cieszy się, widząc, że ich uniżenie stawia ich w miejscu uprzywilejowanym: są przecież odbiorcami rewelacji nie z tego świata! Po tych słowach Jezusa nie możesz się już zamykać z powodu swych kompleksów niższości, syndromów niechcianego dziecka, samopotępienia i niezadowolenia spowodowanego skromną pozycją we wszechświecie. „Możliwe, że pesymizm jest zjawiskiem wynikającym z widzenia rzeczy w małej skali, zjawiskiem związanym z krótkowzrocznością” (Jean Guitton).

Jezus naprawdę z radością nagradza pominiętych przez ziemski sukces! Prostaczkowie, najmniejsi, hobbici cywilizacji są wyróżnieni nadzwyczajnymi łaskami poznania Ojca w Synu i losów księgi świata. Są, bowiem nieustraszeni, bo nie mają nic do stracenia. Są radośni, bo smutek jest cieniem nieodłącznym wyróżnienia. Im bardziej są uniżani, tym wyższe nieba odsłaniają się przed nimi. Sam Mesjasz jest pokornym Królem pokornych. Jego triumfalny wjazd na niepozornym osiołku, prorok Izajasz jeszcze bardziej umniejszył: pisząc o „oślątku”, a nawet „źrebięciu”. Tak, jakby słowo „osiołek” było zbyt dumne. To daje do myślenia! Prorok czuł, że nawet najskromniejsze określenie jest jeszcze zbyt dumne, by opisać uniżenie Mesjasza!

Mesjasz tajemniczą siłą swej skromności roztrzaska potęgi tego świata: rydwany, rącze wierzchowce, wojowników, połamie włócznie i łuki, czołgi, działa, pancerne samochody i myśliwce. Jego pochód przetacza się i w naszych czasach, gdy upadają zarówno totalitaryzmy, jak i wieże Babel dotykające chmur naszych metropolii. Pokorni zwyciężają upokarzających. Konflikt między nimi zaczyna się jednak w ukrytym polu bitwy: między ciałem i duchem. Dlatego św. Paweł w Liście do Rzymian stawia nas przed wyborem: albo będziemy uśmiercać grzechy, albo grzechy uśmiercą nas samych. Albo będziemy uśmiercać popędy ciała, powściągając ich porywy jak uzdę osiołka, albo one, jak armia rydwanów żądzy, stratują w nas wszystko, co duchowe! Wydaje się, że nie bez znaczenia pojawia się tu porównanie do osiołka, którego się dosiada. Każdy wie, że kierunek jego drogi zależy od uprzęży, od uzdy, która krępuje jego głowę. „Zanim, człowiek zacznie pokornie postępować, najpierw musi nauczyć się pokornie o osobie myśleć, nie przywiązując znaczenia do samego siebie z jakiegokolwiek powodu” (Chajm Luzzatto).

Prostaczkowie, najmniejsi, hobbici cywilizacji są wyróżnieni nadzwyczajnymi łaskami poznania Ojca w Synu i losów księgi świata.