30. Niedziela zwykła (A)

publikacja 25.10.2017 21:31

Sześć homilii

Największe przykazanie

ks. Leszek Smoliński

Wśród związków chemicznych, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania żywego organizmu, znajdują się witaminy. Gdy zabraknie jakiejś witaminy albo odpowiedniego środowiska dla danej witaminy, wtedy się jej nie przyswaja, a wręcz może zaszkodzić. Staje się trucizną. Tak dzieje się też również z brakiem miłości. Św. Jan Paweł II pokazywał w swoim nauczaniu, że miłość jest kluczem do zrozumienia człowieka i dlatego „człowiek nie może żyć bez miłości”. Można powiedzieć: teoretycznie brzmi pięknie. A praktyka życia codziennego pokazuje zupełnie inny obraz. Dlaczego? Ponieważ w naszym życiu jest wiele lęków, frustracji, niepowodzeń. I na pewno prawdziwej miłości nie zastąpią jakieś filmowe historie, których bajkowy koniec jest do przewidzenia. Słowo Boże głoszone ustami Jezusa z Nazaretu przypomina nam, że prawdziwa miłość istnieje, a człowiek potrafi kochać. Dzieje się tak, ponieważ „Bóg pierwszy nas umiłował”. I dał nam miłość jako przykazanie: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem” i „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”.

Jezusowa odpowiedź dana w dzisiejszej Ewangelii uczonemu w Piśmie składa się z dwóch cytatów ze Starego Testamentu. Warto zapytać: co nowego pojawia się w nauczaniu Jezusa? Nowość polega na ścisłym połączeniu ze sobą miłości Boga i człowieka. W Starym Testamencie te przykazania występowały bowiem rozdzielnie. A dla Jezusa łączą się ze sobą i są najważniejsze. To znaczy, że prawdziwa i autentyczna miłość Boga jest niemożliwa bez miłości człowieka. Więcej, miłość wobec człowieka jest sprawdzianem miłości wobec Boga. Służba Bogu musi stawać się służbą człowiekowi. Ks. prof. Stanisław Urbański, twórca polskiej szkoły duchowości, zauważa: „Chrześcijanin poprzez postawę służby realizuje siebie, swoje człowieczeństwo, rozwój życia duchowego, gdyż daje przykład bezinteresownej miłości w świecie koncentrującym się na dążeniu do sławy, sukcesu. Chrześcijanin pychy, chce za wszelką cenę wynieść siebie nad innych ludzi. Jest gotowy do poświęceń i wyrzeczeń, aby osiągnąć swoje osobiste szczęście, jakie daje pycha wynoszenia się nad innych. Przeciwieństwem takiej postawy jest postawa służby, gardzona przez współczesnych ludzi. Człowiek służby jest „przegrany” w życiu doczesnym, nie osiąga największych godności, stanowisk, władzy. Inni zatem walczą o godności doczesne, które przynoszą im sławę, podziw, poklask lub inne doraźne korzyści. Za wszelką cenę czynią wszystko, aby ich uważano za wielkich, za wzór i autorytet” (Duchowość wczoraj i dziś, Kraków 2017, s. 71).

Uczniów Jezusa poznawano po wzajemnej miłości. Jak mówi Jean Vanier, „miłość nie polega na dokonywaniu rzeczy nadzwyczajnych i bohaterskich, ale na spełnianiu rzeczy zwykłych z czułością”. Bóg zaprasza nas, byśmy żyli miłością każdego dnia. I warto w tym miejscu spojrzeć na świat, w którym żyję. Na ile jest w nim obecna miłość? Na ile potrafię inspirować innych do miłości i sam się nią dzielić, realizując Jezusowe wezwanie zawarte w najważniejszym z przykazań. Jak zauważa kard. Stefan Wyszyński: „Ludzie mówią czas to pieniądz. Ja mówię inaczej: czas to miłość. Pieniądz jest znikomy, a miłość trwa”.

Kochać, jak to łatwo powiedzieć

Piotr Blachowski

Chcemy zaznać pokoju, dobra i wiecznego życia. Prowadzi do tego tylko jedna droga – droga miłości Bożej. W jaki sposób? Poprzez modlitwę, która jest rozmową z Bogiem, a równocześnie naszym wyznaniem miłości do Pana i do ludzi. Modląc się za nich, okazujemy miłość i czynimy dobro.

Miłosierdzie, szczerość, dobro – te słowa są dla niektórych tak szczytne, że boją się ich używać. A właśnie one w życiu ziemskim powodują, że musimy przeciwstawić się złu, niepokojowi, kłamstwu, oszustwu. Dopiero wtedy, gdy sami odczujemy pogranicze zła i dobra, zakłamania i szczerości, nienawiści i miłości, zaczynamy myśleć o tym, jak trudno jest obdarzać innych dobrem. A przecież miłość do ludzi to najwznioślejsze prawo dane nam przez Boga – bez niej nic nie ma wartości ani na tym, ani w przyszłym świecie.

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy ważne pytanie, jakie pewien uczony w Prawie zadał  Panu Jezusowi: „Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?”(Mt 22,36). Odpowiedź jest prosta, jasna i wyraźna: jest nim miłość w bardzo szerokim zakresie odniesienia. Miłość pochodzi od Boga i dlatego najpierw ma się odnosić do Boga. W życie wprowadzają ją ludzie. Decyzję o postępowaniu każdy z nas musi podjąć sam, ale zgodnie z przykazaniem i prawem, które stanowi o stosunkach międzyludzkich. Chociaż wiemy, co nam przykazuje Chrystus, to jednak sami musimy nauczyć się kochać bliźnich, nawet jeśli w naszych myślach pojawiają się pytania: jak żyć miłością? jak rozumieć miłość? I nie chodzi tu  o miłość emocjonalną, ale o świadome, pełne miłości postępowanie, o postawę życiową ukształtowaną przez miłość.

Kto prawdziwie kocha, nie myśli o korzyściach, o utracie sił. Więcej, taki człowiek nie liczy udzielonej pomocy, poświęcenia czy innych ofiar, bo kto kocha, daje wszystko, daje chętnie, nie myśli o zapłacie. A my przecież nierzadko próbujemy dopasować do siebie wszelkiego rodzaju prawa i obowiązki tak, aby nie mieć zbyt wielu kłopotów i problemów. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że omijamy niektóre z nich, bo nam „przeszkadzają” w codziennym życiu. Utarł się pogląd, że nasze bytowanie na ziemi wiąże się z obowiązkami i prawami, których należy przestrzegać, bo popaść w konflikt z prawem karnym to rzecz raczej nieprzyjemna. Obowiązki i prawa, które na nas nakłada życie, są – w zależności od sytuacji –  mniej lub bardziej kłopotliwe, ale równocześnie są niezbędne dla naszego istnienia. Niezależnie od tego, czy określa je ustawa zasadnicza, zwana konstytucją, czy też prawo karne, żyjąc w społeczności musimy ich przestrzegać. Ważne jest dla nas również prawo kościelne, zgodnie z którym jesteśmy członkami  kościoła, w którym żyjemy i działamy. Najważniejsze jednak są prawa Boskie.

Za kilka dni pójdziemy odwiedzić naszych bliskich zmarłych, odmówimy nad ich grobami modlitwę. Pamiętajmy wtedy, że to również wyznanie miłości do nich. A miłość rodzi miłość i wraca do tego, kto ją daje. Na drodze rozwoju duchowego miłość bliźniego prowadzi do miłości Boga.

Modląc się, prośmy o odkrycie piękna miłości bliźniego i ścisłego związku między miłością Boga i człowieka.

Prawo do kochania?

Piotr Blachowski

W wieku XXI zjawiskiem spotykanym coraz częściej jest egoistyczne podejście do życia. Coraz trudniej jest znaleźć człowieka, który potrafi wysłuchać, doradzić, porozmawiać o życiu, o przyrodzie, o wierze, nadziei, miłości, ale nie tej, propagowanej w mediach, filmach, lecz tej prawdziwej, bezinteresownej, wypływającej z przyjaźni, z wspólnoty. Natomiast na porządku dziennym są rozmowy o polityce, finansach i … o bliźnich. 

Żeby być sprawiedliwym, trzeba przyznać, że takie problemy – chociaż w mniejszej skali – istniały już w czasach przed Chrystusem. Dzisiejsze czytanie z Księgi Wyjścia może w inny sposób, innym językiem, jednak mimo wszystko pokazuje nasze przywary. „Nie będziesz krzywdził żadnej wdowy i sieroty.” (Wj 22,21) Czy i my przypadkiem, widząc krzywdę kobiet, które same wychowują dzieci, nie wzruszamy ramionami, bo to nie nasz problem?  Czy pamiętamy o domach dziecka, w których znajdują się niechciane, niekochane bądź osamotnione dzieci?

„Jeśli pożyczysz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz i nie każesz mu płacić odsetek.” (Wj 22,24). Po tym fragmencie pojawiają się obrazy firm oraz innych instytucji, żerujących na ludziach, którzy wpadli w spiralę kredytów, spłacając kredyt kredytem, lub podpisujących w ciemno, by uzyskać środki na przeżycie bieżącego dnia.

Czytania dzisiejsze, mówiące o miłości do bliźniego, mimo wszystko przestrzegają nas przed naiwnością, zbyt dużym zaufaniem do tych, którzy tylko czekają na nasze potknięcie, by nas złapać w pułapkę. Jak się przed tym bronić? Jak nauczyć się dokonywania właściwych wyborów, rozpoznawania ludzi, którzy dają nam serca, nie wciągając nas w pułapkę? Wsłuchujmy się z uwagą w czytania, w Ewangelię, bowiem znajdziemy w nich odpowiedzi na nasze problemy i bolączki. Słuchając Słowa Bożego i „przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego, staliście się naśladowcami naszymi i Pana, by okazać się w ten sposób wzorem dla wszystkich wierzących...” (1 Tes 1,6-7)

I wreszcie pytanie, które słyszymy w Ewangelii: „Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?” (Mt 22,36). Odpowiedź jest prosta, jasna i wyraźna: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem.” (Mt 22,37) i „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” (Mt 22,39b).  

Odpowiedź Pana Jezusa rodzi w nas pytania: jak żyć miłością? jak rozumieć miłość?  Wspomniałem już na wstępie, że nie chodzi o miłość emocjonalną, ale o świadome, pełne miłości postępowanie, o postawę życiową ukształtowaną przez miłość. Kto kocha, nie myśli o korzyściach, udzielonej pomocy lub poświęceniu. Kochając, dajemy przecież wszystko, chętnie, nie myśląc o rewanżu.  Zastanawiamy się niejednokrotnie, jak postępować, by żyć pełnią istnienia, by znajdować środek na zło kłócące się z naszym pragnieniem szczerości, sprawiedliwości, spokoju i pokoju, a przecież to miłość do Boga i miłość do człowieka jest odpowiedzią na nasze wszystkie pytania i wątpliwości. To miłość uzdalnia nas do bycia prawdziwymi ludźmi. Gdzie jest miłość, tam jest szczęście. Miłość rodzi miłość i wraca do tego, kto ją daje. Na drodze rozwoju duchowego miłość bliźniego jest wyznacznikiem miłości do Boga.

Módlmy się, prosząc o to, byśmy odkryli całe piękno miłości bliźniego i zrozumieli ścisły związek między miłością do Boga i do człowieka.

Oddaj dobro, nie zło

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Miłość do Boga jest miłoś-cią jedyną w swoim rodza-ju, i nie da się jej podzielić z nikim innym. A jednak to od miłości do Boga zależy każda inna miłość. Brak miłości do bliźnich jest oznaką „wybrakowanej” miłości do Boga. Kochać bliźniego można wtedy, gdy się chce więcej dobra bardziej dla kogoś niż dla siebie.

Sprawdzianem miłości bliźniego jest zupełny brak zazdrości, a nawet radość z czyjegoś szczęścia i sukcesu. Miłość objawia się przez zdolność do oddawania tego, co posiadamy. Chodzi o oddawanie dobra, ale też o nieoddawanie krzywdy. W tradycji rabinicznej zapisano takie porównanie: „Tora nakazuje nam, aby nie mścić się ani nie chować urazy do drugiego człowieka. Jeśli ktoś kroił mięso i nóż obsunął mu się, raniąc jego rękę, to czy skaleczona ręka odwzajemniłaby się za to i zraniła drugą?”. Miłość do bliźniego jest więc zdolnością do oddawania dobra i nieoddawania zła.

Jeśli Jezus mówi, by kochać bliźniego jak siebie samego, to znaczy, że każdy bliźni jest częścią tego samego ciała, a więc raniąc kogoś, ranilibyśmy siebie samych. Oddawać dobro – to pragnienie, aby ktoś był tak ceniony, jak ja sam chciałbym być ceniony, aby ktoś był bardziej kochany niż ja, aby ktoś zyskiwał większe znaczenie niż ja, aby inni byli bardziej chwaleni niż ja, aby kogoś bardziej ceniono we wszystkim niż mnie, aby inni byli nawet bardziej szczęśliwi niż ja, bardziej obdarowani łaską niż ja, aby ktoś był bardziej rozumiany niż ja, aby czyjaś wola się spełniała, a nie moja, aby nie u mnie szukano rady, lecz u bliźniego, aby ktoś miał mniejsze trudności niż ja. „Miłość braterska ma w nas sprawiać, że będziemy tak kochali tych, którzy nie są dla nas sympatyczni, jak tych, którzy są dla nas sympatyczni” (M. D. Philippe).

Szatan skupia naszą uwagę na czyichś wadach i defektach, Duch Święty zaś uwydatnia czyjeś zalety i dary. Możemy żyć, nie będąc kochanymi przez bliźnich, ale nie możemy, gdy ich nie kochamy. Miłość potrafi być równie porażająca jak śmierć, a nawet bardziej! Święta Katarzyna Sieneńska podczas jednej z ekstaz przeżyła śmierć mistyczną. Na kilka godzin ustały wszystkie funkcje jej organizmu tak wyraźnie, że wszyscy myśleli, że umarła. Gdy odzyskała ziemską świadomość, przez trzy dni płakała z tęsknoty za tym, czego doświadczyła od Jezusa i co zobaczyła w Jego miłości do Jej duszy! Miłość bliźniego nie może się ograniczać do jednej osoby, choć miłość Boga zawsze ma wyłączność, bo Bóg jest tylko jeden! Można kochać tylko jednego Boga, zaś miłość tylko do jednego człowieka bywa grzechem bałwochwalstwa. „Każdy, kto kocha tylko jedną osobę i nie kocha bliźniego swego, zdradza tym samym, że jego uczucie do tej osoby jest zwykłym przywiązaniem mającym charakter podporządkowania lub dominacji. Na pewno zaś nie jest miłością” (E. Fromm).
 

 

Druga homilia na następnej stronie

Nie można przeciwstawiać Boga człowiekowi ani człowieka Bogu

 

Noël Quesson

Jest to jedno z większych wyzwań naszych czasów, wyrażające się w pytaniu: Bóg czy człowiek? Niewątpliwe oddanie należnego miejsca Bogu pozornie lekceważy stronę ludzką. Na zasadzie przeciwieństwa — wielu, angażując się w służbę człowiekowi, ucieka od Boga, jak gdyby Bóg stawał na przeszkodzie służbie prawdzie ludzkiej. Jest to spór społeczny, a także — nie zapominajmy o tym — aktualny w naszym życiu indywidualnym: łatwo usprawiedliwiamy się naszymi ludzkimi zajęciami, zostawiając Bogu jedynie niewielki kącik czasu w naszym sercu. Co o tym myśli Jezus?

Największe i pierwsze przykazanie: Miłość Boga. Drugie podobne: Miłość człowieka (Mt 22,34-40)

Postawmy sobie lojalnie pytanie: Jakie jest największe przykazanie, co jest najważniejsze? Wielu jest przekonanych, że miłość bliźniego! Ale nie tak odpowiada Jezus. To zdeformowanie Ewangelii, to przeciwstawienie się myśli Jezusa, zredukowanie wszystkiego do solidarności braterskiej. Jezus cytuje tutaj modlitwę, powtarzaną dwa razy dziennie przez każdego Żyda: Szema Izrael. Odpowiedź wyrywa się z Jego duszy zupełnie spontanicznie: Bóg, któremu najpierw trzeba służyć, pierwsza miłość! A każdy, kto czytał Ewangelię ze zrozumieniem, wie, że Jezus jako człowiek jest całkowicie zwrócony „ku Ojcu”, koncentruje się nie na sobie, lecz na Bogu. Największą i pierwszą miłością Jezusa jest Bóg! Wypowiedź wzmocniona jest przez powtórzenie słowa „wszystek”, „cały”: „Będziesz miłował Pana, twego Boga, z CAŁEGO serca twego, z CAŁEJ duszy i ze WSZYSTKICH sił”. Trzy słowa są użyte dla podkreślenia, że winniśmy kochać Boga CAŁYM naszym konkretnym życiem. Czy tak kocham Boga? Czy kocham Boga w całej mojej pracy zawodowej, we wszystkich relacjach, w moich zajęciach, w wolnych chwilach...

Uczony w prawie postawił Jezusowi pytanie: „Jakie jest największe przykazanie?” Jezus odpowiedział: To Bóg! Jezus odpowiedział też i na to, o co ten nie zapytał. Niedobrze jest eliminować jedno przykazanie na korzyść drugiego. Czy nie jestem w porządku, jeśli kocham Boga? Nie! To nie wystarczy. Czy nie jestem w porządku, jeśli kocham bliźniego? Nie, to też nie wystarczy. Mówi się: dwa przykazania stanowią jedno. Czy jest to zgodne z Ewangelią? Jezus sam mówi, że „drugie podobne jest pierwszemu”. Należy wypełniać oba, aby była równowaga. Miłość bliźniego, która nie prowadziłaby do miłości Boga, nie jest zgodna z oceną Jezusa. Ale i odwrotnie: miłość Boga, która prowadzi do zapomnienia o miłości bliźniego, pozostaje zupełnie niezgodna z Ewangelią. Mówią o tym również pozostałe czytania.

Konkretna miłość bliźniego jest poważna, jest również miłością Boga (Wj 22,20-26)

Stary Testament, który mocno podkreśla „pierwsze przykazanie” w codziennej modlitwie Szema Izrael powtarzanej dwa razy dziennie, nie przestaje również wpajać obowiązku konkretnej miłości bliźniego, l podobnie jak Jezus przedstawia nam nakaz Boży: grzech przeciwko człowiekowi jest grzechem przeciw Bogu. „Jeśli będziesz uciskał biednego, a on zawoła do MNIE, wysłucham go”. Gwarantem miłości bliźniego jest Bóg. Dlatego miłość braterska powinna być przyjęta przez Izrael jako „czyn łaski”: Hebrajczycy byli ubodzy, byli przybyszami, uciskanymi w Egipcie. „Nie będziesz uciskał przybysza, który osiedli się u ciebie, ponieważ wy również byliście przybyszami w Egipcie”. Nakazy miłości braterskiej są konkretne: nie będziesz bił, nie będziesz wykorzystywał słabego, pożyczysz mu pieniędzy bez domagania się natychmiastowego zwrotu, nie zatrzymasz jako zastawu na noc jego płaszcza, którym on się przykrywa. Są to tylko niektóre przykłady. Zauważmy, jak bardzo, pomimo wszelkich deklaracji solidarnościowych, jesteśmy niewolnikami pieniądza... popatrzmy dokładniej na nasze rodziny.

Nawróć się do Boga, zwróć się ku Bogu, odwróć się od bożków (1 Tes 1,5-10)

Czy pieniądz nie stał się wielkim bożkiem naszych czasów? Nie chodzi tu o kąśliwe upominanie innych albo oskarżanie systemu ekonomicznego, chodzi o nasze „odwrócenie się od bożków”. Święty Paweł, gratulując swoim parafianom z Tesaloniki nawrócenia się do Boga i odwrócenia się od bożków, zachęca ich, aby służyli „Bogu żywemu i prawdziwemu”. Jest to dokładnie takie samo wezwanie jak u Jezusa: „Bóg jest pierwszym, któremu należy służyć”. Paweł ponadto opiewa wielką miłość braterską w znanym Hymnie o Miłości: miłość cierpliwa jest, łaskawa, bezinteresowna, wszystko znosi, wprowadza zgodę... Miłość jest czymś najlepszym, nigdy nie ustaje. Żadna moralność nie jest prostsza i piękniejsza od moralności chrześcijańskiej: chodzi o upodobnienie się do Jezusa, który cały oddany jest Ojcu i braciom.

 

Co jest moim przykazaniem?

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Najważniejszym przykazaniem jest to, czemu poświęcasz się całkowicie, czyli z pasją. Czy Bóg jest twoją pasją?
Poprzednia rozmowa z faryzeuszami była dla nich porażką. Pragnęli więc wypróbować Jezusa w najwrażliwszym punkcie religii. Jezus wskazuje na nierozdzielność przykazań miłości Boga i miłości bliźniego. Charakterystyczna jest reorientacja akcentów tych przykazań z zakazującej i biernej formy na nakazującą i aktywizującą. Tekst zapisany w Księdze Wyjścia brzmi negatywnie: „Nie będziesz miał cudzych bogów”, a także, w ostatnim przykazaniu: „Nie będziesz pożądał domu bliźniego”. Jezus mówi: „Będziesz miłował całym sercem swego Boga”, a także: „Będziesz miłował bliźniego”. Już dawno zwrócono uwagę na niebezpieczeństwo zaistnienia wielkiego zła, gdy nie czynimy nawet małego dobra. Święty Jakub zapisał: „Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy”. Bezcenna Biblia Gutenberga, zamknięta w gablocie w muzeum, jest jednak mniej wartościowa niż ta wyświechtana, z której codziennie odczytuję Słowo Boga, mając możliwość jej otwierania.

Dobrą rzeczą jest posiadać zdolności, którym oddajemy się całym sercem, ale oddawanie się całym sercem miłowaniu Boga jest nieskończenie wartościowsze niż samorealizacja. Ludzie poświęcają mnóstwo energii na to, by rozwinąć swoje uzdolnienia, marzenia i plany. Wszystko to staje się dla nich osobistym „przykazaniem”. Sportowiec poświęca ogromnie dużo czasu i sił, by osiągnąć najlepsze efekty. Trening jest dla niego najważniejszym „przykazaniem”, a zwycięstwo może być dla niego bogiem! Lekarz pogłębia swoją wiedzę, umiejętności i niezmordowanie pracuje nad tym, by stać się specjalistą. Czy jednak bardziej będzie mu zależało, by swymi umiejętnościami służyć bliźnim, czy na tym, by mieć opinię specjalisty, a także skorzystać z wyższych wynagrodzeń?

Osoba duchowna zaangażuje się w rozwój duchowy, bo pragnie dojść do święceń albo ślubów. Ale czy dlatego chce to osiągnąć, bo zależy jej całkowicie na przyjaźni Boga, czy też dlatego, by poczuć się wartościowszym albo żyć samolubnie, nie ponosząc trudów życia rodzinnego? Co naprawdę jest jej „przykazaniem”? Naukowiec próbuje rozwiązać zawiłe kwestie, ale czy jego „przykazaniem” jest dobro bliźniego, czy osobista ambicja? Można każdą pasję uczynić swoistą interpretacją przykazania. Z pasją rozwijam swoje zdolności pisarskie, ponieważ chcę przez moje słowa głosić całkowicie chwałę Boga i dobro bliźniego. Ale mogę pisać o Bogu i bliźnim właśnie ten komentarz, ponieważ chcę zyskać opinię oryginalnego komentatora i uzyskać wysokie honorarium. Co naprawdę jest moim „przykazaniem”, które mnie motywuje? Ludzie ze swoich zainteresowań, uzdolnień, ambicji, talentów czynią najważniejsze „przykazanie”. A tymczasem właśnie najważniejsze przykazanie powinno być pasją, ambicją i zainteresowaniem człowieka. A najważniejsze jest miłować Boga i bliźniego!