4. Niedziela zwykła (B)

publikacja 29.01.2015 09:13

Pięć homilii

Dążyć do wewnętrznej wolności

ks. Leszek Smoliński

Wśród kryteriów dojrzałej osobowości ks. prof. Zdzisław Chlewiński podaje, jako pierwsze, wewnętrzną wolność. Jeśli jest w człowieku wewnętrzna wolność, to potrafi on zachować własne poglądy nawet przy naciskach czy pewnych zewnętrznych uwarunkowaniach. Wewnętrzna wolność to także wierność własnym przekonaniom, nawet jeśli jakaś grupa ludzi będzie miała zupełnie inne przekonania. Natomiast źródła smutku, niepokoju, niezadowolenia, frustracji leżą nie w trudnościach życia codziennego, ale w naszym wewnętrznym ograniczeniu, zniewoleniu.

Na taką rzeczywistość zwraca uwagę dzisiejsza Ewangelia. Jezus w synagodze w Kafarnaum dokonuje wyzwolenia człowieka opętanego. Tylko Pan ma moc uwolnienia nas z wszystkiego, co nas krępuje i pozwala nam żyć w wolności. Patrząc na życie Jezusa i słuchając Jego słów widzimy, że prawdziwie wolny jest ten, który postępuje zgodnie z prawdą własnego sumienia. Syn Boży był wewnętrznie wolny. On w całym swoim życiu zachował to, co głosił. Za swoją odwagę i za prawdę zapłacił cenę najwyższą. A my? Często wolimy nie narażać się. Mówimy: przecież tak robią wszyscy, czemu więc ja miałbym się wychylać?

Najważniejszą rzeczą jest to, aby ochronić w sobie łaskę Bożą: ten bowiem, kto żyje pod parasolem łaski, jest chroniony przez Boga. W życie łaską wprowadzają nas sakramenty, przez które działa Duch Święty. Na pierwszym miejscu trzeba postawić systematyczną spowiedź i Eucharystię. Zasada w walce duchowej jest jedna: bronić w sobie życia łaski Bożej. Dzięki temu Król – Jezus Chrystus – będzie mógł w nas panować. Chociaż Zły będzie się starał, nie przemoże tej wewnętrznej twierdzy, jaką tworzy w nas łaska uświęcająca. To jest jedna rzeczywistość. Drugą bardzo prosto określił ks. Rene Laurentin w swej książce Szatan mit czy rzeczywistość. Mówi o tym, żeby po prostu pozamiatać przed swoimi drzwiami. Co to znaczy? Chodzi o to, by nie dopuszczać do progu swojego domu, do swojego środowiska życia tego wszystkiego, co może nieść niebezpieczeństwo zniewolenia: magii, chodzenia do wróżek, wróżenia z kart, z fusów, z kart tarota, korzystania z medycyny okultystycznej. Poza tym posprzątać to znaczy poukładać w sobie system wartości.

Zbigniew Herbert w Przesłaniu Pana Cogito pisał: „Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch. Ocalałeś nie po to, aby żyć. Masz mało czasu, trzeba dać świadectwo”. Dla nas chrześcijan życie zgodnie z sumieniem to nieustanne dawanie świadectwa Ewangelii. To świadectwo życia: dobroć, sprawiedliwość, miłosierdzie, życie w prawdzie. To ciągłe podejmowanie wysiłku pracy nad sobą stanowi o naszym człowieczeństwie. To człowiek sam decyduje o swojej wolności. Nawet będąc w niewoli czy więzieniu można być wolnym człowiekiem. Wolność jest wewnętrznym stanem ducha, i jeśli człowiek sam nie odda wolności, to nikt nie może mu jej zabrać.

Kto za, a kto przeciw?

Piotr Blachowski

Za czasów, które wielu z nas wspomina jako nieciekawe i niesłuszne, uczono nas, iż to, co nam w szkole i w pracy przekazują i czego nas uczą, jest jedynie prawdziwe, i że musimy o tym pamiętać, by nie mieć problemów z ludźmi okazującymi „specjalną troskę” o nasz światopogląd. Tzw. manifesty i „nasiadówki” w zakładach pracy miały za zadanie indoktrynację i ustawienie wszystkich w jednym szeregu. Teraz mamy „wolność słowa i czynu”, a mimo to znów narzekamy na czasy.

Jednak są przypadki, w których powinniśmy zwracać większą uwagę zarówno na słowa, jak i na ludzi, którzy je głoszą. Tym, co stanowi podstawę naszego życia, jest nasza wiara i Słowa Pana, nie tylko wypowiadane w Piśmie Świętym czy w Liturgii Słowa podczas mszy świętych, ale również przekazywane nam przez proroków, zarówno tych starożytnych, jak i współczesnych, którzy posiłkując się Tradycją i Pismem pragną nas ewangelizować. Lecz weźmy pod rozwagę to, co mówi Pan: „Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych – taki prorok musi ponieść śmierć” (Pwt 18, 19-20). Powiecie: a gdzie to dzisiaj znajdziemy proroków? Właśnie dzisiaj, w naszych czasach, często napotykamy ludzi, którzy chcą nam głosić słowo, jednakże nie zawsze to słowo jest Słowem Bożym. Nie możemy dać się zwieść. Słuchajmy tego, co chce nam przekazać Bóg, w miejscach do tego przeznaczonych, gdyż ci, którzy nas próbują zwieść, unikają miejsc przeznaczonych do głoszenia Słowa.

W pierwszym Liście do Koryntian święty Paweł próbuje nam pokazać, w jaki sposób możemy dotrzeć bezpośrednio do Pana, co oczywiście nie oznacza, iż każdy z nas musi iść tą samą drogą.

Ewangelia dzisiejsza pokazuje nam Chrystusa nauczającego i wypędzającego  duchy nieczyste. Uświadamia nam to konieczność nieustannego pogłębiania wiedzy o wierze, o Chrystusie, o wieczności. Nasza wiedza nie powinna ograniczać się do wiadomości z religii zdobytych w szkole podstawowej. Uczyć musimy się przez całe życie, bowiem w każdym momencie życia, zdobywając kolejne elementy wiedzy, poszerzamy swoją wiedzę, swój zakres widzenia i rozumienia. Nie pozostawiajmy własnej wiedzy na poziomie Boga – staruszka z siwą brodą, lecz chciejmy zrozumieć bezgraniczną miłość Boga Ojca, który da nam wszystko, o co poprosimy, jeśli odwzajemnimy tę miłość, jeśli będziemy mieć nadzieję spotkania w wieczności, jeśli będziemy w to wierzyć.

Panie, pomóż nam zrozumieć Twoje Słowa, daj nam poznać Twoją Miłość, abyśmy byli jedno, abyśmy zawsze byli Twoimi.

Duch zamieszania


Augustyn Pelanowski OSPPE

Dzisiejsza Ewangelia jest pytaniem o twoją czystość duchową. Pomyśl, czy twoja duchowość nie jest zainfekowana którąś z powyższych ingerencji i czy wróg nie zaczął już swojego ukrytego ataku na ciebie?

Choć rzadko słyszymy o wypadkach egzorcyzmów, to jednak ludzi spętanych złem i demoniczną władzą nad sercem jest coraz więcej. Oficjalne dane mówią, że populacja Unii Europejskiej jest w 30 proc. psychicznie zdeformowana. Psychiczna choroba lub deformacja nie musi być opętaniem, ale ile zniewoleń grzechem jest odpowiedzialnych za nasze deformacje osobowościowe? Zapewne większość! Grzech jest chorobotwórczy. Przyczyną ingerencji demonicznych są prawie zawsze grzechy ludzkie. Zdarza się, że jest nią dopust Boży. Bóg dopuszcza atak złego ducha na człowieka, aby wyćwiczyć go w pokorze, cierpliwości i umartwieniu, albo po to, by nawrócić środowisko.

To znamienne, że Marek, zaraz po powołaniu pierwszych uczniów, opisuje egzorcyzm Jezusa spełniony na opętanym, który dotychczas ukrywał się w pobożnym środowisku, zapewne modląc się gorliwie jak reszta uczestników nabożeństw. To jest właśnie charakterystyczne, że demon znosi granice, miesza świętość z tym, co najohydniejsze, nie wzbrania się przed świętokradztwem i bluźnierstwem. Ten człowiek był religijny, ale zbuntowany, modlił się, ale był nieposłuszny woli Boga. Ukrywała się w nim potworna sprzeczność. Ekstremalne zachowania emocjonalne, krzyk albo mroczne milczenie przyciągające uwagę, oskarżenie Boga o zamiar unieszczęśliwienia człowieka i jednoczesne wyznawanie w Jezusie bóstwa.

Duch nieczysty, zapewne nie tylko przez to nieczysty, że duchowość tego człowieka została zmieszana, ale być może miało to związek z jego nieczystością seksualną. Kłopoty z seksualnością biorą się nierzadko ze środowiska rodzinnego, w którym wymagania intelektualne, tyrania ambicji, kult pieniądza lub kariery albo rozbicie związku małżeńskiego uniemożliwiają obdarowywanie dzieci miłością i czułością. A to już jest furtka do zniewoleń i wreszcie opętań. Naskórkowa religijność, ograniczająca się do namiastkowej spowiedzi raz do roku i rzadkich odwiedzin w świątyni, prowadzi do pustki duchowej, którą łatwo nawiedzają ciemne siły duchowe. Notoryczne przyjmowanie Komunii Świętej w stanie grzechu ciężkiego albo notoryczne zatajanie grzechu ciężkiego przy spowiedzi to najczęściej uczęszczana ścieżka złych duchów. Zaczyna się niewinnie, nawet od pokemonów, później pojawia się zamiłowanie do agresywnej muzyki, pornografii czy noszenia symboli okultystycznych, zainteresowanie magią, wizerunkami demonicznymi, amuletami. Fascynacja duchowymi praktykami związanymi z wierzeniami hinduistycznymi, tybetańskimi. Wywoływanie duchów, karty tarota, horoskopy, jasnowidztwo, bioenergoterapia, posługiwanie się wahadełkiem. Wreszcie to wszystko już nie wystarcza i dusza ludzka zostaje wessana przez szatana, doprowadzając do jawnego satanizmu.

Pozornie człowiek taki wydaje się co najwyżej interesującym i pociągająco oryginalnym egzemplarzem popkultury, odwiedzającym nocne kluby lub organizującym ściemnione „imprezki” w akademiku. Ale wystarczy spojrzenie Jezusowi w oczy, obecność Chrystusa w kapłanie, w świątyni, odgłos modlitwy, by zamanifestowała się z ogromnym krzykiem mroczna siła żerująca na ludzkim istnieniu.

Żebyście byli wolni od utrapień


ks. Tadeusz Czakański

Proszę księdza, przychodzi tu taki jeden i wali mi w drzwi, bo chce na wódkę. Dla świętego spokoju daję mu. Za pierwszym razem odmówiłam, ale tak wrzeszczał, przeklinał i odgrażał się, że się wystraszyłam. Teraz przychodzi co tydzień. – Drogo panią kosztuje ten spokój... – Ksiądz rozumie, sama jestem, brak mi już sił. Kto pomoże? Czuję się bezradna.

Jedna z rozmów w czasie corocznych odwiedzin duszpasterskich... Wcale nie wyjątkowa. Melina na klatce schodowej czy grupa rozwydrzonych wyrostków, może na długo zatruć życie wszystkich mieszkańców.

Poczucie bezradności i bezsilności wydaje się ogarniać coraz to szersze kręgi społeczeństwa. Niepokój, jaki płynie ze świata polityki, niepewność w dziedzinie gospodarki, kryzys, jaki dotyka rodzinę – wszystko to wpływa na człowieka i zajmuje trwałe miejsce w jego sercu. W poczuciu zagrożenia staje się on często agresywny, łatwo wpada w złość, odczuwa wobec innych niechęć i zazdrość. Wulgarne wyzwiska i słowa z rynsztoku stały się trwałym elementem codziennych rozmów w pracy, a także w szkole i w rodzinie, między małżonkami...

Jak reagować? Przymknąć oczy, udawać, że się nie słyszy?

Krzyk człowieka opętanego, z dzisiejszej Ewangelii, wywołał natychmiastową i to niezwykle surową reakcję Jezusa: „Milcz i wyjdź z niego”. Nie było miejsca na żaden kompromis czy dyskusję. Moc i skuteczność słowa, jakie wyrzekł Jezus, były natychmiastowe. Świadkowie tego wydarzenia byli zgodni co do jednego – mówili: „nowa jakaś nauka z mocą”. Źródło mocy, z jaką Jezus wypędził złego ducha, utożsamiali nie tyle z jednym Jego rozkazem, co z całą Jego nauką. A w centrum tej nauki jest przykazanie miłości, orędzie prawdziwej wolności, dobra nowina o zbawieniu. Nauka Jezusa każe zło zwyciężać dobrem, nadstawiać drugi policzek, ale również „nastawać w porę i nie w porę”; zawsze trwać w prawdzie i prawdę głosić. Obiecuje zwycięstwo tym, którzy wytrwają do końca. Nazywa szczęśliwymi, błogosławionymi tych, którzy płaczą, i zapewnia, że będą pocieszeni.

Jeśli chrześcijanie czują się w świecie, jak u siebie w domu, to muszą postawić sobie pytanie, czy nie pozostają pod wpływem sprzecznych z nauką Jezusa zasad wyznawanych przez środowiska niechrześcijańskie. Komu chcą się przypodobać – światu czy Bogu?

Pamiętam do dziś rozterkę pewnego małżeństwa, które zastanawiało się, czy walczyć o odebranie praw rodzicielskich mieszkającemu piętro wyżej człowiekowi znęcającemu się nad swoją dwunastoletnią córką. A może lepiej pozostawić wszystko w spokoju: niech dziecko ma kogoś, jakiś dom, ojca – choćby takiego? Lepsze to niż dom dziecka...

Chrześcijanie potrzebują przebudzenia – ich poczucie bezsilności i bezowocności musi być zastąpione nowym zapałem do działania. Musimy zdać sobie sprawę, że jedynym prorockim słowem na dzisiaj jest dla nas „zwrócić się do Boga”.

Przyjrzyjmy się jeszcze raz Bożemu Słowu. Prorocy Starego Testamentu przemawiali do ludzi, którzy poznali Słowo Boga, ale odwrócili się od Niego, by żyć życiem świeckim – jak byśmy to dzisiaj określili. Owi prorocy nie mówili o zbawiającej łasce i radości z przebywania z Bogiem, bez wskazywania na potrzebę odwracania się każdego dnia od grzechu i powracania do Bożych przykazań.

Czytanie proroków nie jest łatwe, lecz ich słowa są alarmująco aktualne w naszych czasach. Oczywiście, nie będziemy zdolni czegokolwiek dokonać, jeśli Bóg nie pójdzie przodem. Sami nie wypracujemy w sobie nowego ducha ani też nie zmienimy przekleństwa w błogos>awieŮstwo. Wszystko to musi zapoczątkować Bóg.

Jezus wypędził złe duchy w synagodze: w miejscu modlitwy i poznawania Słowa Bożego. Szukajmy takich miejsc, gdzie chrześcijanie trwają na modlitwie i rozważaniu Słowa Bożego. Szukajmy współczesnych wieczerników, abyśmy z mocą mogli głosić naukę Jezusa i nią żyć.

Jesteś prorokiem


Augustyn Pelanowski OSPPE

Nauczasz czy krzyczysz? Straszysz Bogiem czy rozbudzasz zaufanie do Niego?

Czym jest prorokowanie? To charyzmat niezwykle odpowiedzialny, a nawet niebezpieczny, jak dowiadujemy się z pierwszej lekcji. Prorok jest kimś, kto wygłasza słowa nie swoje, lecz Boga. Słowa Boga są włożone w jego usta niczym perły do wnętrza muszli. Szum muszli to prorokowanie, dowodzenie o istnieniu perły. Nie są to krzykliwe ludzkie racje, lecz opiekuńcze prawdy Boga. Po drugie prorok jest osobą o nikogo tak się nietroszczącą jak właśnie o Boga i to bardziej niż kochający mąż o żonę, czego potwierdzenie odczytujemy w lekcji z Listu św. Pawła do Koryntian. Troska o Boga jest efektem odkrycia troski Boga o człowieka. Nikt nie marzy o trosce, która jest jedynie żałosną litością, lecz o trosce, która jest odkryciem w nas wartości wzbudzającej podziw.

Dwa pierwsze czytania uwypuklają dwie istotne cechy proroka. Ale jest jeszcze trzecia, uwidoczniona w ewangelicznym fragmencie: prorok sam jest spełnionym proroctwem. Kiedy ktoś jest poetą, sam w pewnym sensie powinien być żywym poematem. Podobnie jest z proroctwem. Gdy się prorokuje, powinno się być samemu wiernym temu, co się głosi. Opętany prorokował, twierdząc, że Jezus jest Świętym Boga, ale jego życie stało w jawnej sprzeczności z tym, co głosił. Poza tym on KRZYCZAŁ, a nie NAUCZAŁ jak Jezus. Krzycząc, możemy robić wielkie wrażenie. Dążenie do nieustannego wywierania wrażenia na innych to cecha socjopatów. Pewną wokalistkę rockową zapytano, dlaczego tak krzyczy w czasie koncertu. Skonsternowana odrzekła: „Krzyczę, by być usłyszaną”. Ale wydaje się, że bardziej zależało jej na tym, by innych zagłuszyć, niż żeby być usłyszaną.

Proroctwo jest wyrazem troski Boga o człowieka, który pragnie obudzić taką samą troskę człowieka o Boga. Jego celem jest miłość, bo Jego początkiem jest miłość. Bóg odsłania się w proroctwach taki, jaki jest naprawdę – jako Bóg troskliwy. Opętany z synagogi krzyczał zaś, że Jezus przyszedł, aby zgubić. To demoniczny i kłamliwy obraz Boga. Jeśli więc i ty odsłaniasz Boga jako troskliwego Ojca i masz o Niego troskę najczulszą, jesteś prorokiem, choć może o tym nie wiesz! Tylko zadaj sobie pytanie: nauczasz czy krzyczysz? Straszysz Bogiem czy rozbudzasz zaufanie w innych do Niego? Ukazujesz Boga, który chce zgubić człowieka, czy też takiego, który pragnie człowieka odnaleźć? Nikt nie jest prorokiem, kto nie ujrzał w sobie spełnionych obietnic Boga. Najpiękniej jest troszczyć się o Niego. Domyślać się Jego pragnień, współczuć Mu, boleć razem z Nim i cieszyć się Jego radością. Pytać się o Jego zmartwienia, pocieszać Go i poświęcać Mu czas. Wynagradzać Mu obelgi, pertraktować z Jego gniewem, być kimś tak zaufanym, że odważy się zwierzyć i ujawniać swe tajemnice. Tylko między przyjaciółmi tajemnice nie są tajemnicami. Prorok jest przyjacielem Boga.