Niedziela Świętej Rodziny

publikacja 26.12.2019 22:23

Siedem homilii

Zaprosić Boga do rodziny

ks. Leszek Smoliński

W dzisiejszą niedzielę nasze myśli biegną do Nazaretu, gdzie Jezus, Maryja i Józef dzielili los wielu współczesnych sobie rodzin. Tym, co stanowi dla nas przykład, jest miłość, która była w tej rodzinie na pierwszym miejscu. Kiedy patrzymy na Świętą Rodzinę, to przed oczyma stają nam rodziny, w których żyjemy. Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia uświadamiamy sobie jeszcze bardziej ich ważną rolę w naszym życiu.

Małżeństwo, które jest sakramentalnym „przymierzem, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia” (KKK 1601), stanowi fundament rodziny. Życie małżeńskie trzeba programować z Bogiem, a nie na własną rękę. Trzeba zapraszać Go do rodzinnego stołu, rodzinnych rozmów, decyzji, rodzinnej troski o każdego w domu. Z Nim trzeba pochylać się nad chorym, planować swój czas, niedzielę czy wypoczynek. Z Nim oglądać film, korzystać z Internetu, z Nim przyjmować gości. Z Nim przeżywać poczęcie i narodziny kolejnych dzieci i z Nim zamykać oczy tym, którzy udają się do domu Ojca. Jeżeli o tym się zapomina, jeśli nie dopuszcza się Boga do codziennego życia w rodzinie, to rodzina zawsze stanie się „duchową pustynią”.

Papież Benedykt naucza, że „kto się modli, nie traci czasu, nawet jeśli wszystko wskazuje na potrzebę pilnej interwencji i skłania nas jedynie do działania” (DCE 36). Pochłonięcie aktywizmem może prowadzić do tego, że modlitwa utraci swój charakter chrześcijański i swoją prawdziwą skuteczność. Jeśli jednak dostrzeżemy jej wartość, może stać się fundamentem w budowaniu małżeństwa i rodziny.

Tak o modlitwie i porozumieniu w swojej rodzinie mówi Marta: Czymś wspaniałym jest powierzanie prowadzenia codziennej modlitwy dorastającym dzieciom, które coraz mniej zdają sobie sprawę z wagi tej modlitwy i nie pamiętają, że właśnie rozmowa z Bogiem, nie kolorowe czasopisma czy modne ciuchy to prawdziwa droga do szczęścia. W mojej rodzinie codziennie odmawiamy różaniec. Nieważne, że któreś z dzieci ma dużo lekcji, a rodzice zapracowani nie mają siły na odmówienie różańca. Zostawiamy wszystkie obowiązki codziennego życia i klękamy przed obrazem Jezusa lub Maryi, powierzając się w modlitwie różańcowej i odmawiając pacierz.

Rodzice po długotrwałej praktyce kiedyś dali mi wybór chcąc sprawdzić czy naprawdę umiłowałam tę „łódź ratunkową”, pozwolili mi dokonać wyboru: „Jeśli chcesz możesz modlić się dzisiaj z nami, jeżeli nie to nie musisz. Nikt nie będzie na Ciebie krzyczał, ani Cię zmuszał. Dziś dajemy Ci wolny wybór”. Teraz wydaje mi się to oczywiste. ale wtedy mój wybór wydawał się rodzicom raczej niemożliwy. Kiedy już miałam powiedzieć, ze nie mam ochoty się dziś modlić coś zamknęło mi usta, a w głębi duszy usłyszałam słowa: „Pomódl się, Bóg Cię ukochał”. Odpowiedziałam: „Tak, modlę się z wami”. ’

Wielu małżonków, którzy mają już za sobą długi staż małżeński, mówią, że wytrwali dzięki wsparciu i opiece Bożej. Dlatego wspólnie świętują imieniny, urodziny, a w rocznicę zawarcia małżeństwa zamawiają Msze Święte dziękczynne, by jednocześnie prosić dla siebie i swoich bliskich o łaski potrzebne na dalsze lata życia. W ten sposób przypominają sobie, że miłość jest „więzią doskonałości” i ona jedynie się liczy.

Motto na dzisiaj

Piotr Blachowski

I w każdym z dzisiejszych czytań, i w Ewangelii jest mowa o rodzinie, rodzicach dzieciach, czyli o nas, o tych, którzy byli, są lub będą rodziną, bez wyjątku, w każdej formie. Bo jakby na życie nie spojrzeć, każdy z nas pozostaje dzieckiem, prawie każdy z nas jest lub będzie rodzicem, zależnie od sytuacji rodzonym, przysposobionym, duchowym, ale zawsze spoczywa na nas odpowiedzialność rodzicielska.

Ta dzisiejsza niedziela poucza nas o prawach Ojca i Matki, o prawach dzieci, informuje nas, jak okazywać wdzięczność, a zarazem miłosierdzie rodzicom, a przede wszystkim – między wierszami – pokazuje nam, jak okazywać wdzięczność Ojcu, przez którego wszystko zostało postanowione. Jest też cenna informacja: to dzięki miłości, szacunkowi i miłosierdziu zyskujemy odpuszczenie grzechów, bowiem „Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.” (Syr 3,12-14)

Również Święty Paweł, pisząc do Kolosan, przesyła i do nas ważną informację:  „Jako więc wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy!”( Kol 3,12-14). Musimy sobie zdawać sprawę z tego, iż miłość to doskonałość, a całe dobro czynione przez nas dla naszych bliskich, żony, męża i dzieci, to dobro czynione w imię Jezusa.

Wreszcie Święty Łukasz w Ewangelii poucza nas, jak mamy dbać o wiarę naszych dzieci, naszych wnuków czy dzieci chrzestnych, jak prowadzić je drogą wiary i Chrystusa. Uczy nas, jak oczekiwać dobra i miłości i jak dziękować Bogu za spełnione życie, pokazując nam Symeona, który takimi słowami dziękuje Panu: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela.” (Łk 2,29-32). Dużo, bardzo dużo dzisiaj o nas, o rodzinie, o dzieciach, ale i o grzechach, miłosierdziu, wreszcie o chwale.

Jednak najważniejsze przesłanie przekazuje nam święty Paweł. Jego słowa to jakby kwintesencja dzisiejszego święta: „Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi! Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.” (Kol 3,18-21). Może potraktujemy to jako nasze motto?

Miłość+jedność=rodzina

Piotr Blachowski

Czasami niezwykle trudno jest nam zdobyć się na serdeczność, miłość synowską, ojcowską, matczyną. Czyżby nowe czasy, w jakich żyjemy, nas odmieniły? Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy pamiętali o takich drobiazgach, jak uśmiech, pogłaskanie, przytulenie. Dbając o swoją rodzinę, dbamy o nasz rodzinny Kościół, o wiarę, o miłość.

Na samym początku dzisiejszej Liturgii Słowa Bożego, słyszymy mocne słowa z Księgi Syracha. Te trudne i bolesne dla niektórych słowa są jakby kwintesencją zasady poszanowania rodziny, rodziców. A przecież każdy z nas ma lub miał rodziców, ma lub będzie miał dzieci, prawie każdy z nas będzie rodzicem. Dlatego dobrze jest zapamiętać: „Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce: Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu.” (Syr 3,6.12)   

Musimy sobie zdawać sprawę z tego, iż miłość to doskonałość, a całe dobro czynione przez nas naszym bliskim, żonie, mężowi. dzieciom, to dobro czynione w imię Jezusa. Św. Paweł mówi: „Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi! Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.” (Kol 3,18-21). Chyba warto przyjąć te słowa jako swoje motto.  

Dzisiaj Kościół stawia nam Świętą Rodzinę za wzór życia każdej rodziny chrześcijańskiej. Ojcostwo Józefa (wprawdzie przybrane) jest trochę niedoceniane. Święty Józef, równie bogobojny, jak sprawiedliwy, uczciwy i rzetelny, mimo strachu przed prawem stał się ziemskim ojcem Syna Bożego. Ten wspaniały człowiek również odpowiedział Bogu Fiat. Oczywistym przecież jest, że to Bóg Ojciec za sprawą Ducha Świętego spowodował, że Maryja Panna stała się brzemienną, że porodziła Syna Bożego, odpowiadając Bogu Fiat – Niech się stanie Twoja wola, co było zapowiadane od wieków przez proroków. Dzisiaj, w dniu Święta Świętej Rodziny, pamiętajmy o Jej Macierzyństwie. Niech Maryja będzie dla nas wzorem budzącym nadzieję, że można Ją naśladować w codziennym życiu. Prośmy o to w modlitwie, prośmy też, aby Jezus, Maryja i Józef błogosławili i chronili nasze rodziny, wszystkie rodziny na świecie, aby panowały w nich spokój i radość, sprawiedliwość i miłość, a przede wszystkim pokój, który Chrystus przychodząc na świat przyniósł w darze nam wszystkim, całej ludzkości. Z tą nadzieją wkroczmy w Nowy Rok.

BOŻE, OJCZE WSZYSTKICH, TY, który dałeś nam Świętą Rodzinę z Nazaretu jako wzór życia, spraw, abyśmy złączeni węzłem miłości jaśnieli w naszych domach tymi samymi cnotami i doszli do wiecznej radości w Twoim domu.

Wstań, weź Dziecię i jego Matkę i uchodź do Egiptu



Anna i Marian Kudełkowie, prawnicy, związani z międzynarodową katolicką wspólnotą – Chemin Neuf (Nowa Droga)

Porodziła Syna, któremu oddali pokłon nie tylko ubodzy pasterze z pobliskich pastwisk, ale i wielcy Mędrcy ze Wschodu. Zaczęły się wypełniać obietnice zwiastowania: „porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus, będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca Dawida”.

Miała więc prawo spodziewać się dalszych hołdów dla Syna, a może nawet poselstwa samego Heroda ofiarującego Nowonarodzonemu królewski tron.

Tymczasem w środku nocy usłyszała pełne grozy słowa męża: „Miriam! Musimy uciekać z Dzieckiem do Egiptu”. Ile pokory, zaufania i miłości wobec Józefa musiała mieć Maryja, by uwierzyć, że właściwie odczytał swój sen.

Jaką wiarą i troską musiał wykazać się Józef, by szczęśliwie przeprowadzić rodzinę do Egiptu. Dom niewoli przodków miał stać się ich domem. Jak mocno i konkretnie będą brzmieć po latach wypowiedziane słowa „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie”.

Po męsku

 

ks. Tomasz Jaklewicz

Ewangelia dzisiejsza zwraca uwagę na św. Józefa. To on organizuje przymusową emigrację Świętej Rodziny do Egiptu, on kieruje jej powrotem do ojczyzny. Ewangelia opisuje to bardzo lakonicznie. Józef słyszy głos Bożego wezwania: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę…”. I co robi? „On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu (wrócił do ziemi Izraela)”. Krótko, konkretnie, po męsku. Zrobił to, co było trzeba. Bez zbędnych słów, ceregieli, marudzenia, użalania się na los. Co działo się w nim? Wyobrażam sobie, że – jak każdy, kto kocha – toczył walkę z pokusami męskiego egoizmu, wygody, małej stabilizacji, prawa do swojego szczęścia… Co by Maryja zrobiła bez Józefa?

Powtarzające się czterokrotnie greckie słowo, tłumaczone jako „wstań”, można również oddać jako „obudź się ze snu”. Bóg obudził w Józefie ojca, wezwał, by był silniejszy niż noc, która w Biblii jest symbolem działania mrocznych sił zła. To samo słowo oznacza również powstanie z martwych. Kiedy człowiek poddaje się słowu Boga, budzi się do życia, przeżywa swoje małe zmartwychwstanie.
Emigracja nie sprzyja rodzinie. Zwłaszcza wtedy, gdy wyjeżdża nie cała rodzina, ale sam ojciec czy matka. Wiedzą o tym dobrze ci, którzy wyjechali na dłużej za granicę. Wiele zależy od duchowej dojrzałości na miarę św. Józefa, od słuchania sumienia, które podpowiada, co jest dobre, a co złe w danych okolicznościach. Bywa, że wyjazd za chlebem czy z innych względów jest konieczny. Bywa odwrotnie, że trzeba jak najszybciej wrócić, aby się kompletnie nie pogubić. Ci, którzy doświadczyli smaku emigracji, mogą w historii Świętej Rodziny odnaleźć coś z własnej historii. Bóg, który stał się człowiekiem, doświadcza losu przymusowego emigranta. Zna smak wygnania z ojczyzny.

Co roku w niedzielę Świętej Rodziny pada w kościołach wiele słów o rodzinie. Powtarzają się dwa motywy: narzekanie na to, że jest źle, i przypominanie ideału życia rodzinnego, dość dalekiego od prozy życia. Nie wolno rezygnować z ideału, przydałaby się jednak bardziej praktyczna podpowiedź, jak go wprowadzać w życie.

Mam w pamięci ubiegłoroczne spotkanie dla rodziców z amerykańskim ewangelizatorem Joshem McDowellem w katowickim Spodku. Krótka diagnoza: mamy kryzys więzi międzyludzkich, rodzice nie potrafią budować więzi z dziećmi, nie przekażemy wiary w rodzinie, jeśli nie będzie autentycznej więzi rodzice–dzieci. Wniosek: trzeba pracować nad budowaniem tych więzi, w przeciwnym wypadku jedynymi wychowawcami będą telewizja i Internet. Jak to robić? Sześć rad dla rodziców: 1. afirmujcie, potwierdzajcie uczucia dzieci (to daje im poczucie autentyczności) 2. akceptujcie bez warunków (to daje poczucie bezpieczeństwa), 3. doceniajcie (to daje poczucie znaczenia) 4. okazujcie uczucia (to daje poczucie, że są kochani), 5. bądźcie dostępni, miejcie czas (to daje poczucie ważności) 6. uczcie zasad (to uczy odpowiedzialności), ale pamiętajcie: zasady bez więzi prowadzą do buntu i odrzucenia.
„Józef wstał, wziął Dziecię i jego Matkę…”

 

Wasze rodziny... Cztery słowa Boga

 

Noël Quesson

- Pierwsze miejsce praktykowania Wiary i Odpowiedzialności (Mt 2,12-23);
- Pierwsze miejsce wzajemnego Poszanowania i wzajemnej Pomocy (Syr 3,2-14);
- Pierwsze miejsce wzajemnego Wychowywania się, Modlitwy i Przebaczenia (Kol 3,12-21);
- Pierwsze miejsce Szczęścia i Bojaźni Boga (Ps 127).

Wszystkie cztery teksty biblijne dzisiejszej niedzieli podejmują zasadniczą naukę o rodzinie. Nie wolno tych tekstów sobie przeciwstawiać, ponieważ wszystkie nawzajem się dopełniają.

„Wstań" - mówi anioł Pana... Józef wstał... (Mt)

Dwukrotnie Ewangelia podkreśla „nadprzyrodzoną” postawę Józefa... Jego wiarę... jego „ludzką postawę”, jego poczucie odpowiedzialności…

a. Rodzina podstawowym miejscem konkretnego praktykowania Wiary. W tym czasie, gdy rodzina jest tak mocno atakowana, często niszczona, Bóg kieruje do nas Pierwsze Słowo, które świadczy o tym, że wiara w Niego jest fundamentem, bazą każdej rodziny, jeżeli pragnie ona być zbudowana na mocnych podstawach. Józef trzykrotnie „słucha” Boga: „Uciekaj!” „Wracaj!” „Udaj się do Galilei!” Święty Mateusz dwukrotnie podkreśla, że Józef „wypełnił” słowo Pana. Wiara nie jest po to, aby pozostawać przy swoim sposobie rozumowania, staje się ona „działaniem”, „konkretną postawą”. „Józef wstał i uczynił, jak mu Bóg polecił”. W Mądrości Syracha tak aktywną postawę nazywa się „posłuszeństwem Panu”... W Psalmie natomiast taka postawa zostaje określona jako „bojaźń Pana”, u świętego Pawła zaś ten sam temat zostaje określony przez dwie mocne formuły: „Wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa...” „Jak Pan wybaczył wam, tak i wy”.

b. Rodzina zasadniczym miejscem praktykowania Odpowiedzialności. Właśnie w tym czasie, gdy wszyscy wzywają nas do „odpowiedzialności” i do „zaangażowania się”, Bóg prowadzi nas do takiej postawy. Słyszymy tu przeogromny apel do odpowiedzialności. Bóg odda się w ręce swoich rodziców... którzy mają za zadanie zachować Go od śmierci. Bóg powierzył ludziom odpowiedzialność za „życie”. Jest to pewnego rodzaju krzyk Boga wzywającego rodziców do chronienia życia przed siłami śmierci.

Czcij ojca, szanuj matkę... wspomagaj ich (Syr 3,2-14)

Pierwsze czytanie bardzo dokładnie mówi nam o zasadniczych cnotach życia rodzinnego:

a. Rodzina podstawowym miejscem wzajemnego Poszanowania. Dzisiaj bardzo dużo mówi się o respektowaniu praw człowieka. Lepiej byłoby mówić o głębokim znaczeniu poszanowania człowieka. Każdy mężczyzna, każda kobieta ma wartość świętą. Rodzina natomiast jest pierwszą nauczycielką właściwych relacji międzyludzkich, gdzie każdy powinien respektować prawa innych. Syrach doradza dzieciom, aby czciły i szanowały swoich rodziców. Są tu użyte dosyć mocne wyrażenia! W cywilizacji, która obiera kierunek pogardy i braku poszanowania, Bóg przypomina nam, abyśmy nigdy i do nikogo nie odnosili się z pogardą i lekceważeniem. Święty Paweł w drugim czytaniu dorzuca jedynie „wzajemnie”, aby to była podstawowa reguła wszelkiej społeczności ludzkiej. Ale uwaga! Nie marzcie o bronieniu „praw” uciśnionych żyjących gdzieś na końcu świata, jeśli sami nie potraficie uszanować własnej żony czy dzieci. Oni naprawdę mają prawa, mówi Bóg: najpierw prawo do szacunku, i to wzajemnego.

b. Rodzina zasadniczym miejscem wzajemnej Pomocy. Świat współczesny w coraz większym stopniu zapełnia się ludźmi wyizolowanymi, pozostawionymi samym sobie, nie kochanymi. Mędrzec ze Starego Testamentu przypomina nam, że mamy obowiązek wspomagać się... nie sprawiać sobie kłopotów... okazywać sobie zrozumienie i miłosierdzie. Tak wiele dzieci, dorosłych, dziadków, współmałżonków... cierpi, ponieważ nikt nie okazuje im uczucia. Jest to jeden z najpoważniejszych powodów narkomanii. Nowy Testament dodaje jedynie przez świętego Pawła kilka niuansów, mówiąc o „czułości”, dobroci, łagodności, miłości. Niezaspokojenie tych podstawowych, jak się okazuje, potrzeb może spowodować tragiczne skutki dla niezliczonych dzieci żyjących bez ogniska domowego. Wystarczy popatrzeć na statystyki rozwodów.

Szczęśliwi, którzy boją się Pana i chodzą Jego drogami (Ps)

Rodzina, i musi to być jasne, jest podstawowym miejscem doświadczania SZCZĘŚCIA. Psalm, który dzisiaj śpiewamy, jest jakby pieśnią o szczęściu małżeńskim i rodzinnym: „Szczęśliwi... szczęśliwi... szczęście... szczęście...” Być może, chrześcijanie staną się na świecie tymi, którzy przełamią lody, którzy zahamują tak bardzo powiększający się brak miłości. W Korei na przykład katolicy założyli ruch rodzinny, który nazywa się „Szczęśliwe rodziny”!

A my czy dajemy naprawdę taki właśnie obraz tym, którzy patrzą na nas, jak żyjemy?

Rodzina podstawową komórką Kościoła, „Kościoła domowego” (Kol)

Święty Paweł sprawia, że tematy już słyszane przemawiają na nowo. Dodaje trzy myśli typowo chrześcijańskie:

a. Rodzina miejscem pierwszej KATECHEZY. Wystarczy przypomnieć jego sformułowania: „z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie... Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom... Wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Jezusa...”

b. Rodzina podstawowym miejscem MODLITWY. Żyjcie w dziękczynieniu... „przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewajcie Panu”. Rodzina, która się nie modli, przyjmuje na siebie ryzyko indyferentyzmu, stopniowego porzucania wiary... i innych „odstępstw”.

c. Rodzina podstawowym miejscem PRZEBACZENIA. Jean Vanier, założyciel „Arche”, napisał cudowną książkę w celu ratowania uczuć ludzi upośledzonych: „Wspólnota miejscem radości i przebaczenia”. Prawdę mówiąc, żadna ludzka wspólnota nie przetrwa, nie przezwycięży codziennych konfliktów, jeśli nie będzie zdolna do wzajemnego przebaczania i okazywania sobie miłosierdzia..., tak jak tego przykład dał nam Jezus! Przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy... Zaprawdę, w tych dniach dużo lepiej rozumiemy, na jaką skalę Bóg jest „Zbawicielem” miłości oraz jak bardzo groźne może okazać się w skutkach dla rodziny odrzucenie Boga.

(tekst pochodzi z książki "Cztery myśli na niedziele rok A")