Zbliżam się w pokorze

Justyna Nowicka

publikacja 21.05.2008 22:39

Sama adoracja jest dostrzeżeniem wielkości, majestatu, piękna, dobroci Boga oraz Jego obecności, i zachwycenie się tym. Głęboko wyrażone zostaje to w milczeniu i ciszy, kiedy to mowę odbiera zadziwienie i każde słowo wydaje się być za ciasne, by wyrazić to poruszenie...




Hymn Adoro te devote powszechnie przypisywany jest św. Tomaszowi z Akwinu. Pierwszą wzmianką o tym, ze Doktor Anielski miały być autorem utworu pochodzą z 1274 roku. Jest to zapisek na marginesie odpisu rękopisu opisującego życie Tomasza z Akwinu, sporządzonego przez jego ucznia i biografa Guglielma di Tocca. Hymn miał być modlitwą jaką św. Tomasz wypowiedział w godzinie śmierci, podczas otrzymywania wiatyku. Tekst ten pozostawał nieznany przez prawie dwa wieki, aż do momentu, kiedy papież Pius V umieścił go w zreformowanym mszale rzymskim, wśród modlitw odmawianych przed i po mszy świętej.
Niektórzy kwestionują św. Tomasza z Akwinu jako autora. Dla nas będzie to w tej chwili sprawą drugorzędną, ponieważ interesuje nas treść hymnu, a nie jego autor.

W każdą zwrotkę wkomponowana jest najpierw konkretna prawda teologiczna, a następnie inwokacja, która jest modlitewną odpowiedzią na daną tajemnicę.

Zbliżam się w pokorze i niskości swej
Wielbię Twój majestat, skryty w Hostii tej
Tobie dziś w ofierze serce daję swe,
O, utwierdzaj w wierze, Jezu dzieci Twe.

Pierwsza zwrotka to pokorne zbliżanie się do tajemnicy obecności Chrystusa w postaciach eucharystycznych – choć utajony, to prawdziwie obecny. Chrystus istnieje w Postaciach Eucharystycznych w sposób sakramentalny, to znaczy uobecniany za pośrednictwem znaków. Jak mówi św. Tomasz w Akwinu w Komentarzu do Ewangelii Jana „Takie słowa jak kształt czy forma wskazują na postaci chleba i wina, które zakrywają to, co zawierają, i zawierają to, co zakrywają.” Możemy powiedzieć, ze paradoksalnie Bóg, jest Bogiem objawiającym się w ukryciu.

Słowo Adoro, rozpoczynające hymn, jest wyznaniem wiary w identyczność istniejącą pomiędzy Ciałem Eucharystycznym a historycznym ciałem Jezusa. Akt adoracji, czyli uwielbienia, należy się jedynie samemu Bogu, dlatego odczytujemy to jako wyznanie. Sama adoracja jest dostrzeżeniem wielkości, majestatu, piękna, dobroci Boga oraz Jego obecności, i zachwycenie się tym. Głęboko wyrażone zostaje to w milczeniu i ciszy, kiedy to mowę odbiera zadziwienie i każde słowo wydaje się być za ciasne, by wyrazić to poruszenie. Wtedy czymś zrozumiałym, a nawet naturalnym staje się oddanie swego serca, zgoda na pełną miłości dyspozycyjność wypełniania woli Bożej.



Mylą się, o Boże, w Tobie wzrok i smak,
Kto się im poddaje, temu wiary brak,
Ja jedynie wierzyć Twej nauce chcę,
Że w postaci Chleba utaiłeś się.

Dla ścisłości dodajmy, że to nie zmysły się mylą co do przypadłości (smak, konsystencja, zapach, ciężar itp.), ale to my możemy się mylić, co do interpretacji tego, co one mam mówią. Nasz intelekt chroniony jest przed błędem – zdaniem Tomasza z Akwinu – przez wiarę.
Ten fragment hymnu kieruje nas ku transsubstancjacji. Ta prawda teologiczna mówi o tym, ze przemiana, która dokonuje się na ołtarzu, jest prawdziwą przemianą substancji chleba w prawdziwe Ciało i substancji wina w prawdziwą Krew. Nie można przy tym ograniczać tej przemiany do innej symboliki (transsygnifikacja) czy zmiany celu (transfinalizacja).

To dzięki wierze uczestnik Eucharystii może naprawdę być obecnym w niekwestionowanym szczycie historii duchowej chrześcijańskiego świata.

Bóstwo Swe na Krzyżu skryłeś wobec nas,
Tu ukryte z Bóstwem Człowieczeństwo wraz,
Lecz w Oboje wierząc, wiem, że dojdę tam,
Gdzieś przygarnął łotra, do Twych niebios bram.

W Eucharystii Chrystus jest rzeczywiście obecny tak z Bóstwem, jak i z Człowieczeństwem. Istnieją filozoficzne spekulacje na temat obecności duszy Chrystusa w Sakramencie Ołtarza. Pominę je jednak, nie ze względu na małą wartość, ale ze względu na cel autora hymnu, czyli na dowartościowanie zaufania słowom Chrystusa. A Jezus, jako prawdziwy człowiek, był społecznie i kulturowo uwarunkowany myślą żydowską, mówiąc ciało miał na myśli całego człowieka, we wszystkich wymiarach. To Duch Święty pozwala usłyszeć osobie wierzącej, w sercu, że Chrystus jest żywy i rzeczywisty, i to w sposób niedający się przełożyć na racjonalne wyjaśnienia Ani racjonalne wyjaśnienie nie jest w stanie go obalić. W głębi serca należy szukać siły, by wiarą doprowadzić do przezwyciężenia sceptycyzmu i wątpliwości.

Akt dokonany przez Dobrego Łotra stał się pierwszym aktem pokuty w historii mszy świętej. Z tą różnicą, ze była ona celebrowana nie w sposób sakramentalny a rzeczywisty. Staje się także przykładem prawdziwego żalu, który polega na oskarżaniu siebie oraz uznaniu niewinności Boga. Trzeba pamiętać, by w czasie Eucharystii nasze serce nie powinno skupiać się na własnej niegodności, ale wszystko (zmysły i władze duszy) powinny być skierowane na wydarzenie ołtarza.
 



Jak niewierny Tomasz Twych nie szukam Ran,
Leczy wyznaję z wiarą, żeś mój Bóg i Pan,
Pomóż wierze mojej, Jezu, łaską Swą,
Ożyw mą nadzieję, rozpal miłość mą.

Grzegorz Wielki napisał w Homiliach na Ewangelię, że niewiara Tomasza niejednym bardziej pomogła wierzyć. Bóg nie odrzuca szukających dowodów. W czasie komunii świętej Bóg nie tylko pozwala nam dotykać swoich Ran, ale my także możemy prosić, by On dotykał naszych. Trzeba pamiętać, ze nasze rany są inne niż Jego, bo powstały na skutek grzechu (naszego czy cudzego), a nie z miłości.
„Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia” (Rz 10, 10). Nie wystarczy, że człowiek ma wiarę w sercu, konieczne jest także publiczne jej wyznawanie, ze Chrystus jest Bogiem i Panem, czyli Zbawcą.

Możemy zauważyć tez, ze Eucharystia nie tylko leczy z grzechów, ale pomnaża wiarę, nadzieję i miłość, czyni doskonałym życie chrześcijanina. Uczestnicząc w Eucharystii pozwalamy Chrystusowi przemieniać nas w Siebie.

Ty, coś upamiętnił śmierci Bożej czas,
Chlebem Żywym, życiem swym darzący nas,
Spraw bym dla swej duszy życie z Ciebie brał,
Bym nad wszelką słodycz Ciebie poznać chciał.

Eucharystia, jako pamiątka Jego męki, śmierci i zmartwychwstania jest rzeczywistą obecnością Słowa Wcielonego. I Bóg wciela się dalej. Ten, kto spożywa Ciało Chrystusa jest zjednoczony z Chrystusem bardzo ściśle. Otrzymuje moc, by pokonywać nie tylko śmierć, ale także słabości. Boża moc zmartwychwstania zostaje nam przekazana w postaci pokoju, odwagi i nadziei. Człowiek żyje dzięki Niemu, w oparciu o życie, które od Niego pochodzi, ale żyje także dla Jego chwały, Jego miłości i Jego Królowania. O ile we wszystkich innych przypadkach, tek kto spożywa, pochłania to, co przyjmuje, to w przypadku Eucharystii ten, kto jest spożywany, upodabnia do Siebie tego, kto go spożywa. Nie jest więc to tylko zjednoczenie umysłów, woli, ale upodobnienie się do jednego Ciała. Ten nowy podmiot Karol Wojtyła w Pieśni o Bogu Ukrytym nazywa Ja-eucharystyczny. Aż w końcu nie ma w życiu nic, co nie należałoby do Chrystusa. To co wiem, wie także Chrystus. To, czego Chrystus nie przeżył w ziemskim ciele, to przeżywa i tego doświadcza teraz w Duchu. Zatem wie, co to znaczy być żonatym, co znaczy być kobietą, stracić dziecko, być kolorowym, czy starym…

Słodycz zwraca uwagę, by nie tylko wiedzieć, wierzyć, wyznawać, ale też przeżywać, kosztować obecność Chrystusa.
 



Ty, co jak pelikan, Krwią swą karmisz lud,
Przywróć mi niewinność, oddal grzechów brud.
Oczyść mnie Krwią swoją, która wszystkich nas,
Jedną kroplą może obmyć z win i zmaz.

Cała wypowiedź na temat Krwi Chrystusa znalazła odzwierciedlanie w swoistym symbolu, jakim jest pelikan. W starożytności i średniowieczu panował pogląd, że pelikan, dziobem otwierał własną pierś i krwią karmił zgłodniałe potomstwo, a nawet przywracał je do życia. Chrystus stając się ofiarą także wylewa swoją krew na krzyżu. Jest to krew Boga, nie jest więc przesadą powiedzieć, ze jedna kropla Jego Krwi może zbawić cały świat. Chrystus nie przyszedł, by wylewać krew innych, ale własną. Nie oskarżał innych za własne grzechy, ale wziął na swoje barki grzechy innych. Bóg stał się ofiarą nienawiści, by nas odkupić oraz by cierpienie i śmierć były zamieszkiwane przez miłość. Grzech został odpokutowany przez miłość. W tym głębszym spojrzeniu Ojciec nie jest tym, Kto przyjmuje cenę odkupienia, ale jest Tym, Który ją ponosi. Jest Tym, Kto płaci najwyższą cenę, bo ofiarował swojego Syna.

Tomasz z Akwinu mówi, że Ojciec oddał swojego Syna, gdy wlewając w Niego miłość, jednocześnie wlał w Niego wolę cierpienia za nas. Wraz z przekazaniem swojej natury, przekazał Synowi też miłość do ludzi i konsekwencja tego było to, ze Chrystus zapragnął krzyża. Widzimy teraz, że Eucharystia nie jest sakramentem przemocy, ale miłości.

Pod zasłoną teraz, Jezu, widzę Cię,
Niech pragnienie serca kiedyś spełni się,
Bym oblicze Twoje tam oglądać mógł,
Gdzie wybranym miejsce przygotował Bóg.

Rysuje się przed nami eschatologiczny wymiar Eucharystii. Ukryta obecność Chrystusa w tym sakramencie rodzi pragnienie i oczekiwanie innej odkrytej obecności. Kto kocha, ten wie, ze nie wystarcza jedynie zakryta obecność, ponieważ jest ona niepełna.
Ale eucharystia nie ogranicza się tylko do budzenia pragnień przyszłej chwały – jest ona jej rękojmią. Rękojmia nie jest początkiem zapłaty, ale czymś, co jest dawane, jako zaspokojenie potrzeb podczas oczekiwania za zapłatę. I tak, wraz z powtórnym przyjściem Pana skończy się era znaków i sakramentów, które zostaną zastąpione obcowaniem z Bogiem.

Zadatkiem zaś Eucharystii jest Duch Święty. Zadatek nie jest zwracany po dokonaniu całkowitej zapłaty, ale jest jej uzupełnieniem. W chwili przejścia do życia wiecznego posiadanie Jego Osoby nie zostanie niczym zastąpione, ale osiągnie pełnię. W ten sposób Eucharystia staje się też pokarmem, tych którzy są w drodze.
Jeśli przyjmując komunię świętą akceptujemy naszą codzienność, nie tylko deklarujemy, ale rzeczywiście realizujemy tą akceptację, wtedy komunia jest kontynuowana w naszej codzienności.

Już wiemy, że Bogu możemy ofiarować swoje rany. Ale nie tylko je. Jeśli złożymy na ołtarzu także nasze radości, wtedy one będą pomnożone. I na pewno staną się oknem, przez które ujrzymy radość oglądania oblicza Boga i mieszkania w jego domu.

Wielbię Cię Ukryty…

modlitwaSERCA Zbliżam się w pokorze