Liturgia a ewangelizacja

publikacja 19.04.2010 23:12

Fragment książki "Ceremoniarz papieski", wydanej przez Księgarnię Świętego Jacka. Rozmowy o liturgii z arcybiskupem Piero Marinim przeprowadzili Dominique Chivot i Vincent Cabanac.

Liturgia a ewangelizacja

Zarzuca Ksiądz Arcybiskup dawnemu sposobowi odprawiania liturgii, że był zbyt chłodny i zdystansowany. Czy dziś nie ma odwrotnego ryzyka, że liturgia będzie ulegała zbyt silnemu wpływowi współczesnego zamiłowania do wyrażania emocji?

Tak. Podczas odprawiania liturgii można czasem zauważyć zbyt wiele osobistego zaangażowania emocjonalnego. Bardzo łatwo ulega się własnemu entuzjazmowi i dodaje się do obrzędów pewne elementy, które sąwyrazem tych emocji. Liturgia przemawia jednak sama, kiedy jej gesty wykonuje się jak należy. Jeśli gesty te są dobrze pokazywane, dają Chrystusowi możliwość zwrócenia siędo nas, ponieważ Jego człowieczeństwo przychodzi przez sakramenty. Współcześnie dużo mówi się w związku z liturgią o emocjach, o wrażliwości, o uczuciach. Trzeba jednak dbać o rozróżnianie różnych spraw. Poszukiwanie tego, co uczuciowe, często sprowadza się do tego, że działanie liturgiczne staje siępogonią za tym, co widowiskowe, albo że sama liturgia jest widowiskiem, albo też atrakcją, intrygą i egzaltacją. Celem widowiska jest wywołanie silnych emocji, intensywnych doznań, ożywienie uczuć i doznań, co odbywa się kosztem głębi, rozumu, milczenia, a zwłaszcza ubóstwa i prostoty środków i znaków, które zawsze składały się na liturgię chrześcijańską. Poważnym, dojrzałym chrześcijanom, którzy co niedziela, miesiąc w miesiąc, rok w rok z wiarą i wytrwałością uczestniczą w Eucharystii we wspólnocie parafialnej, liturgia nie daje zbyt często specjalnych emocji – chyba że w jakichś zupełnie szczególnych okolicznościach.

Bardzo podoba mi się to, co napisał episkopat włoski w opublikowanych wskazaniach duszpasterskich na pierwsze dziesięciolecie tego wieku. Wskazując Kościołowi drogę na te lata, biskupi potwierdzają, jak bardzo ważny jest jeden z naszych głównych współczesnych problemów, mianowicie osłabienie przekazu autentycznego sensu liturgii chrześcijańskiej. Piszą oni: „Mimo rozlicznych korzyści, jakie przyniosła reforma liturgii II Soboru Watykańskiego, jednym z najtrudniejszych współczesnych problemów jest często przekaz autentycznego sensu liturgii chrześcijańskiej. Tu i ówdzie zauważa się pewne znużenie, a nawet pokusę powrotu do dawnego formalizmu, albo też pokusę oddania się naiwnemu poszukiwaniu tego, co widowiskowe. Czasami wydaje się, że brakuje rozumienia tego, co jest treścią sakramentalnego wydarzenia. Stąd wynika pilna potrzeba wyjaśniania doniosłości liturgii, w której dokonuje się nauczanie i objawianie. Trzeba podkreślać jej godnośći ukierunkowanie na budowanie królestwa Bożego. Odprawianie Eucharystii jest bardzo wymagające w stosunku do kapłana, który przewodzi zgromadzeniu, a ułatwieniem jest tu formacja liturgiczna wiernych. Przyczynia się do niej liturgia zarazem poważna, prosta  piękna, która winna być nośnikiem tajemnicy, pozostając jednocześnie czymś zrozumiałym, potrafiącym opowiedzieć o trwałym przymierzu Boga z ludźmi”. Powtórzę: to prawda, że dziś potrzeba liturgii nie widowiskowej, nie takiej, która stara się o emocje, lecz liturgii „poważnej, prostej i pięknej”, która za cel stawia sobie uświęcenie osób uczestniczących w celebrowaniu tajemnicy Boga. Kiedy dodajemy do niej własne gesty, własne emocje, zdradzamy ducha liturgii. Gesty są piękne same w sobie, a nie dlatego, że jeden z celebransów nosi wyróżniający się pięknem i oryginalnością ornat Matisse’a. Gesty się docenia, ponieważ poprzez gest i słowo kapłan przekazuje coś większego niż sam gest.

Być może nie udało nam się jeszcze stworzyć po II Soborze Watykańskim duchowości księży diecezjalnych, którą nazwałbym duchowością kościelną. Obserwując obecnie pewien nowy przypływ pobożności, powrót do kultu świętych, rozmiłowanie w obecności eucharystycznej, nie powinniśmy zapominać, że wszystkie te piękne rzeczy nic nie znaczą bez owej duchowości, bez tych fundamentów liturgii.

Liturgia znajduje się również pod rosnącym wpływem różnych kultur...

Z  tym zagadnieniem kojarzy mi siępewna podróżdo Ameryki Łacińskiej. Zrozumiałem podczas niej, dlaczego sekty znajdujątam tak podatną glebę –  wobec braku ducha ceremonii liturgicznej, o którym mówimy. Kiedy zamiast odmawiać modlitwę psalmów, wybiera się modlitwę do świętego Antoniego czy świętego Józefa, otwiera się drogę przebojowym praktykom ewangelików. Nasi wierni nużą sięi przechodządo nich. Kiedy odprawiamy liturgię, nie dbając o wyrazistość znaków, począwszy od miejsca, a na milczeniu kończąc, kiedy nasza liturgia staje się zbyt zrytualizowana jak dawniej, wówczas sektom łatwo pokazać swoje atuty i wykorzystać te luki.

Obecnie jednak staramy się to korygować i lepiej dbać o ceremonie. Jakiś czas temu byłem na przykład trzykrotnie na nieszporach w brazylijskich fawelach. Była to dobrze odprawiona liturgia, dość skromna, a ludzie brali w niej udział i śpiewali psalmy. Ich zapał był częścią odprawianej liturgii, elementu kościelnego życia, przez który Chrystus objawia swoje uczucia do wiernych. Jestem przekonany, że wszelkie sekty powstały w wyniku naszych zaniedbań w zakresie formacji lub samego odprawiania liturgii. Nie chodzi tu jedynie o Eucharystię, lecz równieżo liturgię godzin, sprawowanie sakramentów itd.

W jakim kierunku będzie sięrozwijaćl iturgia?

Zarówno w skali powszechnej, jak i w Kościołach lokalnych powinniśmy trzymać się dwóch zasadniczych linii. Przede wszystkim należy zachować równowagę między tradycją a postępem, między „zachowywaniem” a „ruchem do przodu”. Dziedzina liturgii jest ściśle powiązana z wiernością– którą okazujemy dziś czynem, a nie tylko słowami – wobec soboru i wobec odnowy liturgicznej będącej jego owocem. Trzeba nieustannie pamiętać, że sobór – co w niezwykle jasny sposób potwierdzili sami ojcowie soborowi we wstępie do pierwszego ważnego tekstu, który zatwierdzili, konstytucji Sacrosanctum concilium – postawił sobie cztery bardzo dokładnie określone cele, a mianowicie: „przyczynić się do coraz większego rozwoju życia chrześcijańskiego wśród wiernych, lepiej dostosować do potrzeb naszych czasów podlegające zmianom instytucje, popierać to, co może ułatwić zjednoczenie wszystkich wierzących w Chrystusa, i umocnić to, co prowadzi do powołania wszystkich ludzi na łono Kościoła” (Sacrosanctum concilium, nr 1). Innymi słowy: rozwijanie życia chrześcijańskiego, aggiornamento Kościoła, jedność chrześcijan i misje. By zrealizować te cztery cele, sobór – jak czytamy w tymże wstępie  –  „uznał, że w szczególny sposób należy zatroszczyć się także o odnowienie i rozwój liturgii” (tamże). Reforma liturgii nie była ani zaplanowana, ani przeprowadzona jako zwykła reforma obrzędów, lecz jako środek mający umożliwić osiągnięcie celów, które postawił sobie sobór – przypomnijmy: rozwijanie życia chrześcijańskiego, aggiornamento Kościoła, jedność chrześcijan i misje. Zadane pytanie nie dotyczy zatem jedynie przyszłości liturgii, lecz przyszłości samego chrześcijaństwa w zakresie wyznaczonym przez cztery cele wskazane przez sobór. Istotnie, liturgia nie znajduje sensu sama w sobie, lecz jej celowość to uwielbienie Boga i uświęcenie ludu chrześcijańskiego. „Dla chwały Bożej i zbawienia świata” – jak wyznają podczas każdej mszy wierni używający języka francuskiego , być może nieświadomie potwierdzając w ten sposób cel liturgii.

Tak, celem liturgii jest właściwy cel Kościoła: świętość ludzi. Liturgia nie ma innego celu! W tym względzie przyszłość liturgii i przyszłość chrześcijaństwa składają się na jedną całość: to, co jest utrudnieniem dla liturgii, jest nim także dla chrześcijaństwa. Nigdy nie przestanę powtarzać, że przyszłośćliturgii nie odnosi sięjedynie do mniej lub bardziej pięknych ceremonii ani do mniej lub bardziej przemawiających do wyobraźni, mniej lub bardziej właściwych obrzędów, lecz do konkretnej realizacji celów soboru.

Apostoł Paweł kieruje do chrześcijan z Tessaloniki prośbę o modlitwę, „aby słowo Pańskie rozszerzało się” (2 Tes 3, 1) – podobnie my dziś powinniśmy  zwracać się do wszystkich chrześcijan, mówiąc: „Módlcie się, aby rozszerzało się wspólnie słowo Ewangelii i słowo soboru”. Pozwólmy, by sobór wykonał swoje dzieło. Od niego zależy również przyszłość liturgii!

 

Monsinor Piero Marini, Ceremoniarz papieski, Rozmowy o liturgii przeprowadzili Dominique Chivot i Vincent Cabanac, Katowice 2010.