22.04.2010

To Bóg stawia obok mnie drugiego człowieka, bo chce przez niego pomóc, doradzić i wspierać na drodze ku Niemu.

„Gdy Filip podbiegł, usłyszał, że tamten czyta proroka Izajasza: Czy rozumiesz, co czytasz? - zapytał.” Dz 8,30

 

Filip posłuszny natchnieniu Boga podszedł do urzędnika etiopskiego i rozpoczął z nim rozmowę. Dzięki  swojej otwartości „opowiedział mu Dobrą Nowinę o Jezusie”, która uwieńczona została chrztem urzędnika. Nie byłoby tego nawrócenia, gdyby nie było otwarcia się na drugiego człowieka. Ani Filip nie uprzedził się do urzędnika, który był poganinem, ani urzędnik do Filipa. Dzięki temu Pan Bóg mógł działać.

 

Jak wiele tracę przez swoje uprzedzenia do innych ludzi? Klasyfikuję ich wedle własnych kryteriów. A zbytnia pewność siebie, poczucie samowystarczalności hamują mnie przed tym, by otwierać się na nich. Bo trudno mi uznać, że mogą wiedzieć lepiej, więcej. Próba radzenia sobie samej z problemami powoduje, że zamykam się również na obecnego w nich i działającego w ten sposób Boga. To On stawia obok mnie drugiego człowieka, bo chce przez niego pomóc, doradzić i wspierać na drodze ku Niemu, a także dać mi możliwość obdarowywania i służenia innym. Ile zmarnowałam takich okazji? Jak wiele straciłam swoim zamknięciem się na drugiego człowieka?