08.08.2010

Kocham ten styl

To przecież nie żadna udręka. Wszak ten, na którego czekam, nie jest moim prześladowcą, a najlepszym przyjacielem.

„Co zrobiłbyś, gdyby za osiem godzin miał być koniec świata?” – zapytał pewien zakonnik współbrata podczas partyjki szachów. „Przestawiłbym wieżę z H3 na H7” usłyszał w odpowiedzi.

W obliczu Dnia Pańskiego czy chwili własnej śmierci tylko jedna rzecz jest ważna: by być  pojednanym z Bogiem. Wszystko inne nie ma wtedy większego znaczenia. Ale gdy jest tak wygodnie, tak dobrze na ziemi,  łatwo ulec pokusie, by troszkę sobie odpuścić. Czy nie mogę trochę poużywać? Bóg mnie, dobrego człowieka,  nie skaże przecież na piekło.

Biodra przepasane, zapalone pochodnie. W ciągłej gotowości na przyjście Pana. By ruszyć z Nim w drogę. To przecież  nie żadna udręka. Wszak ten, na którego czekam, nie jest moim prześladowcą, a najlepszym przyjacielem. Wszak nawet jeśli nie zawsze jestem w stu procentach wierny, kocham ten styl, którego mnie nauczył…